- Bartemiusz Crouch Jr
Bartemiusz Crouch Jr. [uczeń]
Sro Lut 04, 2015 2:59 pm
Imię i nazwisko: Bartemiusz „Barty” Crouch Jr.
Data urodzenia: 31 października 1962 r.
Czystość krwi: Barty jest czystokrwistym czarodziejem.
Dom w Hogwarcie: Slytherin.
Różdżka: Z przydzieleniem mu różdżki były małe problemy. Większość nie pasowała i kiedy tylko dotykała jego ręki, zaczynała siać zniszczenie. Opanował tylko tę jedną: Osika, włókno z smoczego serca, 10 cali.
Widok z Ain Eingarp: Co w tym starożytnym zwierciadle zobaczyłby Barty? Może inaczej… Co było jego największym pragnieniem? Na początku widziałby dwie rozmazane postacie – jedną niższą, a tą drugą nieco wyższą. Rysy z każdą chwilą stawałyby się coraz ostrzejsze - aż zobaczyłby dwie twarze – swoją i ojca. Chłopak z założonymi na piersiach rękoma wpatrywałby się w starszego mężczyznę. W oczach tego drugiego widniałoby uznanie – on byłby dumny z swojego syna. Nareszcie doceniłby jego starania i pokazał, że Barty coś dla niego znaczy. Na twarzy chłopca widniałby dumny uśmiech, który z każdą chwilą stawałby się coraz szerszy i szerszy. Powoli ukazywałaby się góra złota i martwa matka. Gdzieś w oddali pojawiłby się majaczący tłum – to ludzie proszący o litość. Obok nogi Juniora leżała martwa kobieta – jego matka. Można więc stwierdzić, że największym pragnieniem chłopaka jest zdobycie uznania ojca oraz nieopisana władza i bogactwo.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie: Barty to bardzo dobry uczeń. Z pewnością nie posiada samych zalet, ale dobrymi ocenami może się popisać. Liczył, że dzięki zdobywaniu dobrych ocen, ojciec wreszcie go doceni. Uczył się więc bardzo pilnie, słuchał na lekcjach i odmawiał spotkań z przyjaciółmi, gdy miał do zdania jakiś ważny egzamin.
Najbardziej przypodobał sobie Zaklęcia i Obronę przed Czarną Magią. Zadziwiające, hm? Uwielbia poznawać nowe zaklęcia i pokonywać kolejne stwory, które odważą się stanąć na jego drodze. Dobrze idzie mu tez z Opieką nad Magicznymi Stworzeniami – posiada chorą chęć zdobycia wiedzy na temat tych najgroźniejszych zwierząt. Często zostaje u nauczyciela tego przedmiotu i wypytuje o te stanowiące największe zagrożenie.
Najgorzej radzi sobie z Zielarstwem i Astronomią –nigdy nie potrafił poprawnie wyhodować rośliny, czy rozpoznać danych gwiazd. Ba! Raz nawet rzucił mandragorą w twarz jakiegoś biedaka z Hufflepuffu. Ale czy to jego wina, że nie chciała się posłuchać? Z pewnością nie!
Z resztą przedmiotów radził sobie całkiem dobrze. Owszem, nie leciał na wybitnych, ale nigdy też nie dostawał zbyt wielu słabych ocen.
Ogółem rzecz mówiąc jest inteligentnym uczniem, który ma zadatki na zdobycie wysokiego stanowiska w Ministerstwie Magii.
Przykładowy Post:
(Charakter postaci został wzorowany na jego stosunku do Voldemorta – moim zdaniem nie musiał być oziębłym Ślizgonem choć niektórych cech tego domu nie można wykluczyć)
- Musisz poprzysiąc, że nikomu nie powiesz! – powiedział chłopak z chytrym uśmieszkiem wykrzywiającym jego twarz. Barty był lojalny swoim przyjaciołom – nie mógł i nie potrafił wydać znajomej mu osoby. Taki już był i nic nie mogło tego zmienić. Szanował ich ponad życie i ratował tyłek kiedy byli w tarapatach. Uważał, że przyjaźń jest najsilniejszą z więzi i należy się tego stwierdzenia trzymać. Nienawidził osób, które pozostawiały swojego dawnego towarzysza samego. Spodziewaliście się, że jest zimnym Ślizgonem martwiącym się o swoje własne dupsko? No to byliście w małym błędzie.
- Harley, przecież wiesz, że cię nie wydam – odpowiedział Crouch przeczesując ręką ciemną czuprynę. Jego przenikliwe zielone oczy wyróżniały się na tle ciemnego korytarza - błyszczały niczym ślepia kota z tą jednak różnicą, że nie były one niebieskie. I co ważniejsze były podkrążone, co było spowodowane zarywanymi nocami. Czasami po prostu woli przesiadywać na korytarzach niż spać w swoim głupim dormitorium. Ogółem ciemność przesłaniała jego facjatę, jednak dało się zauważyć ostre rysy twarzy i lekko spiczasty nos. Niżej widniały usta, z której spływały pojedyncze kropelki krwi – uwielbiał je zagryzać, gdy kłamał. Zdarzało mu się to dość często – oszukiwał nieznajomych i zdrajców. – Ale wydać może cię ktoś inny – rzucił krótko. W każdej chwili mógł powiedzieć to jakiemuś zarozumiałemu uczniakowi, który przekaże wieść dyrektorowi. A on? Jest wiele definicji do słowa wydać. Barty uważał to za wydanie tajemnicy komuś ważnemu, komuś kto mógłby wyznaczyć odpowiednie konsekwencje.
- Kto? – towarzysz zacisnął zęby w dziwnym grymasie. Głupota ludzka czasem Barty’ego powalała. Był inteligentny – potrafił tą cechę wykorzystywać i wodził ludzi za nos. Umiejętnie manipulował ich uczuciami i wykorzystywał do własnych celów. Ale można powiedzieć, że był sprawiedliwy. W końcu był taki w stosunku do osób niesprawiedliwych. Oni na to zasługiwali… O, tak. Zasługiwali…
Lekko zarozumiały i rządny władzy. Odzwierciedlał to jego krok – szorstki, a jednocześnie dumny. Kiedy przemierzał korytarz szybko można było poznać, że to jego pantofle odbijają się od zimnej posadzki. Spodnie ocierające się o siebie przy każdym, nawet najmniejszym ruchu też pomagały rozpoznać jego arystokratyczną osobę.
- Domyśl się, zdrajco – wyszeptał wykrzywiając twarz w chytrym, szaleńczym uśmieszku – mogącym przysporzyć małym dzieciom wiele przerażających snów. Sprawia wrażenie chorego psychicznie człowieka? Może i tak, ale tak naprawdę to tylko pozory. Jeśli bliżej się go pozna to można zobaczyć dobroć serca tego człowieka. Nie opuści cię w potrzebie i poda pomocną dłoń kiedy ta jest potrzebna.
Jaki z tego wniosek? Nie oceniaj ludzi po pozorach…
Data urodzenia: 31 października 1962 r.
Czystość krwi: Barty jest czystokrwistym czarodziejem.
Dom w Hogwarcie: Slytherin.
Różdżka: Z przydzieleniem mu różdżki były małe problemy. Większość nie pasowała i kiedy tylko dotykała jego ręki, zaczynała siać zniszczenie. Opanował tylko tę jedną: Osika, włókno z smoczego serca, 10 cali.
Widok z Ain Eingarp: Co w tym starożytnym zwierciadle zobaczyłby Barty? Może inaczej… Co było jego największym pragnieniem? Na początku widziałby dwie rozmazane postacie – jedną niższą, a tą drugą nieco wyższą. Rysy z każdą chwilą stawałyby się coraz ostrzejsze - aż zobaczyłby dwie twarze – swoją i ojca. Chłopak z założonymi na piersiach rękoma wpatrywałby się w starszego mężczyznę. W oczach tego drugiego widniałoby uznanie – on byłby dumny z swojego syna. Nareszcie doceniłby jego starania i pokazał, że Barty coś dla niego znaczy. Na twarzy chłopca widniałby dumny uśmiech, który z każdą chwilą stawałby się coraz szerszy i szerszy. Powoli ukazywałaby się góra złota i martwa matka. Gdzieś w oddali pojawiłby się majaczący tłum – to ludzie proszący o litość. Obok nogi Juniora leżała martwa kobieta – jego matka. Można więc stwierdzić, że największym pragnieniem chłopaka jest zdobycie uznania ojca oraz nieopisana władza i bogactwo.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie: Barty to bardzo dobry uczeń. Z pewnością nie posiada samych zalet, ale dobrymi ocenami może się popisać. Liczył, że dzięki zdobywaniu dobrych ocen, ojciec wreszcie go doceni. Uczył się więc bardzo pilnie, słuchał na lekcjach i odmawiał spotkań z przyjaciółmi, gdy miał do zdania jakiś ważny egzamin.
Najbardziej przypodobał sobie Zaklęcia i Obronę przed Czarną Magią. Zadziwiające, hm? Uwielbia poznawać nowe zaklęcia i pokonywać kolejne stwory, które odważą się stanąć na jego drodze. Dobrze idzie mu tez z Opieką nad Magicznymi Stworzeniami – posiada chorą chęć zdobycia wiedzy na temat tych najgroźniejszych zwierząt. Często zostaje u nauczyciela tego przedmiotu i wypytuje o te stanowiące największe zagrożenie.
Najgorzej radzi sobie z Zielarstwem i Astronomią –nigdy nie potrafił poprawnie wyhodować rośliny, czy rozpoznać danych gwiazd. Ba! Raz nawet rzucił mandragorą w twarz jakiegoś biedaka z Hufflepuffu. Ale czy to jego wina, że nie chciała się posłuchać? Z pewnością nie!
Z resztą przedmiotów radził sobie całkiem dobrze. Owszem, nie leciał na wybitnych, ale nigdy też nie dostawał zbyt wielu słabych ocen.
Ogółem rzecz mówiąc jest inteligentnym uczniem, który ma zadatki na zdobycie wysokiego stanowiska w Ministerstwie Magii.
Przykładowy Post:
(Charakter postaci został wzorowany na jego stosunku do Voldemorta – moim zdaniem nie musiał być oziębłym Ślizgonem choć niektórych cech tego domu nie można wykluczyć)
- Musisz poprzysiąc, że nikomu nie powiesz! – powiedział chłopak z chytrym uśmieszkiem wykrzywiającym jego twarz. Barty był lojalny swoim przyjaciołom – nie mógł i nie potrafił wydać znajomej mu osoby. Taki już był i nic nie mogło tego zmienić. Szanował ich ponad życie i ratował tyłek kiedy byli w tarapatach. Uważał, że przyjaźń jest najsilniejszą z więzi i należy się tego stwierdzenia trzymać. Nienawidził osób, które pozostawiały swojego dawnego towarzysza samego. Spodziewaliście się, że jest zimnym Ślizgonem martwiącym się o swoje własne dupsko? No to byliście w małym błędzie.
- Harley, przecież wiesz, że cię nie wydam – odpowiedział Crouch przeczesując ręką ciemną czuprynę. Jego przenikliwe zielone oczy wyróżniały się na tle ciemnego korytarza - błyszczały niczym ślepia kota z tą jednak różnicą, że nie były one niebieskie. I co ważniejsze były podkrążone, co było spowodowane zarywanymi nocami. Czasami po prostu woli przesiadywać na korytarzach niż spać w swoim głupim dormitorium. Ogółem ciemność przesłaniała jego facjatę, jednak dało się zauważyć ostre rysy twarzy i lekko spiczasty nos. Niżej widniały usta, z której spływały pojedyncze kropelki krwi – uwielbiał je zagryzać, gdy kłamał. Zdarzało mu się to dość często – oszukiwał nieznajomych i zdrajców. – Ale wydać może cię ktoś inny – rzucił krótko. W każdej chwili mógł powiedzieć to jakiemuś zarozumiałemu uczniakowi, który przekaże wieść dyrektorowi. A on? Jest wiele definicji do słowa wydać. Barty uważał to za wydanie tajemnicy komuś ważnemu, komuś kto mógłby wyznaczyć odpowiednie konsekwencje.
- Kto? – towarzysz zacisnął zęby w dziwnym grymasie. Głupota ludzka czasem Barty’ego powalała. Był inteligentny – potrafił tą cechę wykorzystywać i wodził ludzi za nos. Umiejętnie manipulował ich uczuciami i wykorzystywał do własnych celów. Ale można powiedzieć, że był sprawiedliwy. W końcu był taki w stosunku do osób niesprawiedliwych. Oni na to zasługiwali… O, tak. Zasługiwali…
Lekko zarozumiały i rządny władzy. Odzwierciedlał to jego krok – szorstki, a jednocześnie dumny. Kiedy przemierzał korytarz szybko można było poznać, że to jego pantofle odbijają się od zimnej posadzki. Spodnie ocierające się o siebie przy każdym, nawet najmniejszym ruchu też pomagały rozpoznać jego arystokratyczną osobę.
- Domyśl się, zdrajco – wyszeptał wykrzywiając twarz w chytrym, szaleńczym uśmieszku – mogącym przysporzyć małym dzieciom wiele przerażających snów. Sprawia wrażenie chorego psychicznie człowieka? Może i tak, ale tak naprawdę to tylko pozory. Jeśli bliżej się go pozna to można zobaczyć dobroć serca tego człowieka. Nie opuści cię w potrzebie i poda pomocną dłoń kiedy ta jest potrzebna.
Jaki z tego wniosek? Nie oceniaj ludzi po pozorach…
- Caroline Rockers
Re: Bartemiusz Crouch Jr. [uczeń]
Sro Lut 04, 2015 9:50 pm
Karta wydaje się naprawdę w porządku. Bardzo przyjemnie się ją czytało - niezwykle kanonicznie przedstawiłeś postać Barty'ego w Przykładowym Poście. Akcept!
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|