- Caroline Rockers
Ogród Królowej
Nie Lut 01, 2015 9:15 pm
Duma Królowej Kier - ogród, po którym ciągle kręcą się jakieś karty, aby dopilnować, żeby zawsze róże miały idealnie czerwony kolor. Kto wejdzie tu bez pozwolenia naraża się na straszny gniew Królowej Serc.
- Królowa Kier
Re: Ogród Królowej
Nie Mar 08, 2015 6:40 pm
W końcu znalazła się w swoim cudownym ogrodzie; był chyba zresztą jej jedynym powodem do dumy. Wyglądał jak zwykle cudownie, zwłaszcza o tej porze roku. Upajała się wspaniałym zapachem kwiatów, który działał uspokajająco na jej zszargane nerwy. Była wszak Królową i wiecznie musiała podejmować różnego rodzaju decyzje - jedne były ważniejsze od drugich. Niby nic, ale kiedy tworzyła się z tego większa górka to działało na nią,..nie najlepiej. Napady złości, ścinanie o najmniejszą choćby drobnostkę i pojawiające się nowe, bzdurne zdaniem jej poddanych, prawa. No cóż, i tak przecież nie mogli się jej sprzeciwić! Ze swojego tronu miała doskonały widok na jeden z jej pięknych krzaczków krwistych róż. Berło co jakiś czas pokazywało jej poszczególne obrazy z Krainy Czarów.
A ona czekała.
I czekała.
Czekała na najświeższe wieści, plany i zestaw obiadowy, który miał się niebawem pojawić.
A ona czekała.
I czekała.
Czekała na najświeższe wieści, plany i zestaw obiadowy, który miał się niebawem pojawić.
- Cheshire Cat
Re: Ogród Królowej
Nie Mar 08, 2015 6:54 pm
A wszystko wiruje, i wiruje, i wiruje, i wiruje. Na litość boską ileż można kręcić się w Nicości, tylko po to żeby dostać się do Ogrodu? Czy to naprawdę tak wielkie wymagania, żeby się trochę mniej kręcić? Ja wiem, ja wiem. Tylko ja mogę się kręcić, tak jak się kręcę, ale wolałbym mniej niż więcej. Zachowajmy chociaż odrobinę przyzwoitości, a co jeżeli któryś z gości też będzie chciał sie trochę kręcić? To niegrzeczne, że on nie może, a ja mogę i to jeszcze tak bardzo.
Światło rozdarło czarną kurtynę tylko na tyle by zmieściła się jego głowa. Jak zwykle. Czy tego też ktoś nie mógłby naprawić? Nie mam nic przeciwko, to nawet śmiesznie wygląda, jeżeli jest się postronnym obserwatorem, ale mnie po tylu latach... czekaj. Latach? W tym czarnym pudełku mogło równie dobrze minąć coś koło jednej setnej attosekundy, ale nie mieszajmy się w takie dywagacje. Ale o czym to ja? A! No tak. Pudełko z dziurą. Byłoby niezwykle miło gdyby ktoś naprawił to i zamontował... bo ja wiem? Klapę? Łatwiej by się w całości wychodziło, a nie po kawałkach.
Zawirował po raz ostatni, zawisając w majestatycznym ogrodzie Jej Niemajestatyczności. Gdzieś tam pomiędzy krzewami róży, a tulipanami kręciły się karty... one też się kręcą? Ale jak to właściwie jest możliwe? Dlaczego one kręcą się, skoro się nie kręcą, ale ja się kręcę, nie kręcąc się tak jak one? Z resztą, ja nie o tym.
- Dzień dobry Wasza Wybuchowość. Pozwól, że Twój wierny i oddany kocur schylę czoła, nie pozwalając by korona spadła z Twej wielk... khem, głowy.
Zapikowałem w dół, jak karta pik, pikając przy tym pikuśnie. Pikapika. Pikachu.
-Spodziewasz się Wasza Wielkość jakiś specjalnych gości? Czy może jednak Twój sługa może dotrzymać Ci towarzystwa? To będzie dla mnie wielce wątpliwy zaszczyt.
Uśmiech postanowił opuścić mój pysk i poszybować gdzieś dalej, gdzieś gdzie moje spojrzenie już nie mogło sięgnąć. Miejmy nadzieję, że przynajmniej on będzie się dobrze bawił.
Światło rozdarło czarną kurtynę tylko na tyle by zmieściła się jego głowa. Jak zwykle. Czy tego też ktoś nie mógłby naprawić? Nie mam nic przeciwko, to nawet śmiesznie wygląda, jeżeli jest się postronnym obserwatorem, ale mnie po tylu latach... czekaj. Latach? W tym czarnym pudełku mogło równie dobrze minąć coś koło jednej setnej attosekundy, ale nie mieszajmy się w takie dywagacje. Ale o czym to ja? A! No tak. Pudełko z dziurą. Byłoby niezwykle miło gdyby ktoś naprawił to i zamontował... bo ja wiem? Klapę? Łatwiej by się w całości wychodziło, a nie po kawałkach.
Zawirował po raz ostatni, zawisając w majestatycznym ogrodzie Jej Niemajestatyczności. Gdzieś tam pomiędzy krzewami róży, a tulipanami kręciły się karty... one też się kręcą? Ale jak to właściwie jest możliwe? Dlaczego one kręcą się, skoro się nie kręcą, ale ja się kręcę, nie kręcąc się tak jak one? Z resztą, ja nie o tym.
- Dzień dobry Wasza Wybuchowość. Pozwól, że Twój wierny i oddany kocur schylę czoła, nie pozwalając by korona spadła z Twej wielk... khem, głowy.
Zapikowałem w dół, jak karta pik, pikając przy tym pikuśnie. Pikapika. Pikachu.
-Spodziewasz się Wasza Wielkość jakiś specjalnych gości? Czy może jednak Twój sługa może dotrzymać Ci towarzystwa? To będzie dla mnie wielce wątpliwy zaszczyt.
Uśmiech postanowił opuścić mój pysk i poszybować gdzieś dalej, gdzieś gdzie moje spojrzenie już nie mogło sięgnąć. Miejmy nadzieję, że przynajmniej on będzie się dobrze bawił.
- Królowa Kier
Re: Ogród Królowej
Wto Mar 10, 2015 11:19 pm
Może i wiruje, ale głównie w Twojej głowie, Kocie. Wszystko zresztą wiruje wraz z Tobą, całe twe niezwykłe i dziwaczne znikające ciało. I tak dziw, że udało się takiemu zwierzakowi tutaj dostać. To aż powodowało, że Królowa Kier chciała wybuchnąć głośnym śmiechem.
Mniej czy więcej, zawsze będziesz się kręcić. Takie było Twoje przeznaczenie. Pomiędzy jedną a drugą lokalizacją, w tej wielkiej Nicości, która była Twoim jedynym domem. Niektórzy zwyczajnie wolą stać na twardej ziemi, pewnie stawiając swoje kroki. I taka właśnie była Czerwona. Nie jesteś w stanie w sumie rozróżnić już co jest Twym wymysłem, a prawdą, Kocie.
Niczym zagubiony zwierzaczek potykasz się o sekundy, godziny, dni, a nawet lata. Błądź więc dalej! Baw mnie tym! Baw mnie swym cudacznym ogonem i uśmiechem!
Póki będziesz mnie bawił, nie skrócę Cię o głowę.
Przyglądała się z wyniosłą miną jemu; temu który śmiał się tutaj pojawić, choć doskonale zdawał sobie sprawę z tego, na co ją było stać. Karty błądziły niedaleko swej Królowej, dbając o każdy najmniejszy choćby kwiatek, by nie poczuł się zaniedbany. Wszystko musiało grać w jej ogrodzie!
Dosłownie wszystko.
Zwilżyła delikatnie swe czerwone wargi, kiedy Kot z Cheshire zabrał głos. Uparcie milczała, dopóki nie skończył mówić, by mieć potrzebny czas na przemyślenie całej sytuacji. W sumie...jakie przemyślenie? Królowa Kier już od razu wiedziała, co chce odpowiedzieć i czego pragnie w danym momencie.
- Witaj wierny...Kocie - odpowiedziała nieco kpiącym głosem, a jej oczy niebezpiecznie rozbłysły. Nogi zaś stanowczo uderzyły w tron. Uwagę odnośnie głowy zignorowała i obdarzyła istotę zimnym złośliwym uśmieszkiem.
- Ach tak? Dotrzymaj mi więc towarzystwa, mój drogi Kocie. I rozbaw mnie. Jestem doprawdy znużona, a zanim pojawi się...bodajże Szóstka, minie trochę czasu. Za dużo wręcz. Goście pojawią się na moim Balu. Mam nadzieję, że Ty również się na nim zjawisz. Chyba nie chcesz mnie zawieść, prawda? - Odparła kłamliwie troskliwym tonem, ale jej zimne oczy zdradzały coś zupełnie innego. Ostrzegały przed możliwym wybuchem.
Mniej czy więcej, zawsze będziesz się kręcić. Takie było Twoje przeznaczenie. Pomiędzy jedną a drugą lokalizacją, w tej wielkiej Nicości, która była Twoim jedynym domem. Niektórzy zwyczajnie wolą stać na twardej ziemi, pewnie stawiając swoje kroki. I taka właśnie była Czerwona. Nie jesteś w stanie w sumie rozróżnić już co jest Twym wymysłem, a prawdą, Kocie.
Niczym zagubiony zwierzaczek potykasz się o sekundy, godziny, dni, a nawet lata. Błądź więc dalej! Baw mnie tym! Baw mnie swym cudacznym ogonem i uśmiechem!
Póki będziesz mnie bawił, nie skrócę Cię o głowę.
Przyglądała się z wyniosłą miną jemu; temu który śmiał się tutaj pojawić, choć doskonale zdawał sobie sprawę z tego, na co ją było stać. Karty błądziły niedaleko swej Królowej, dbając o każdy najmniejszy choćby kwiatek, by nie poczuł się zaniedbany. Wszystko musiało grać w jej ogrodzie!
Dosłownie wszystko.
Zwilżyła delikatnie swe czerwone wargi, kiedy Kot z Cheshire zabrał głos. Uparcie milczała, dopóki nie skończył mówić, by mieć potrzebny czas na przemyślenie całej sytuacji. W sumie...jakie przemyślenie? Królowa Kier już od razu wiedziała, co chce odpowiedzieć i czego pragnie w danym momencie.
- Witaj wierny...Kocie - odpowiedziała nieco kpiącym głosem, a jej oczy niebezpiecznie rozbłysły. Nogi zaś stanowczo uderzyły w tron. Uwagę odnośnie głowy zignorowała i obdarzyła istotę zimnym złośliwym uśmieszkiem.
- Ach tak? Dotrzymaj mi więc towarzystwa, mój drogi Kocie. I rozbaw mnie. Jestem doprawdy znużona, a zanim pojawi się...bodajże Szóstka, minie trochę czasu. Za dużo wręcz. Goście pojawią się na moim Balu. Mam nadzieję, że Ty również się na nim zjawisz. Chyba nie chcesz mnie zawieść, prawda? - Odparła kłamliwie troskliwym tonem, ale jej zimne oczy zdradzały coś zupełnie innego. Ostrzegały przed możliwym wybuchem.
- Cheshire Cat
Re: Ogród Królowej
Pią Mar 27, 2015 10:18 am
Nie zastanawiał się zbyt wiele nad tym czy przełamać Czwartą Ścianę, w końcu był kotem i było mu wolno podjąć tak radykalne kroki. Autorko, dlaczego właściwie piszemy w tym temacie a nie innym? Myślę, że byłoby rozsądniej pisać tam gdzie najwięcej się dzieje, by dać z siebie równie dużo, a może i więcej niż inni. Ale komu w zasadzie to przeszkadza, przecież i tak jestem już mocno spóżniony by odpowiedzieć Królowej.
Przysiadł na tylnych łapach, gdy tylko i one dołączyły do jego głowy. Ogon jak wąż wyślizgiwał się do realnego świata, który zaopatrzony był w wygody czasu i namacalności. Jeżeli myślała, że będzie ją zabawiał, że jest kolejnym Szalonym w tym wesołym miasteczku rozrywki, to musiała go z kimś pomylić. Był Kotem, cholera jasna. Nie został powołany do zycia by bawić, tylko by być bawionym przez statystów swojego futrzastego jestestwa. Nie w głowie mu przemyślenia o rozrywkach - z pewnością nie takich które miałyby zaspokoić chore potrzeby Wielkogłowej Królowej.
- Przykro mi o Pani, ale nie zwykłem hasać i hasać ku uciesze gawiedzi, aż do posru. Raczysz znaleźć sobie innego błazna, ot może któryś przemknie przez cienką błonę wymiarów i stawi Ci wysokiego czoła. Wiesz Pani co mówią o wysokim czole? Jest oznaką inteligencji. Ale jak tak na Ciebie patrze, to chyba znajduje wyjątek od tej reguły.
Przekręcił delikatnie głowę do miękkiego od futra barku, by przyjrzeć się jej uważnie. Zdecydowanie, nie była najbystrzejszą gąską w stadzie.
Przysiadł na tylnych łapach, gdy tylko i one dołączyły do jego głowy. Ogon jak wąż wyślizgiwał się do realnego świata, który zaopatrzony był w wygody czasu i namacalności. Jeżeli myślała, że będzie ją zabawiał, że jest kolejnym Szalonym w tym wesołym miasteczku rozrywki, to musiała go z kimś pomylić. Był Kotem, cholera jasna. Nie został powołany do zycia by bawić, tylko by być bawionym przez statystów swojego futrzastego jestestwa. Nie w głowie mu przemyślenia o rozrywkach - z pewnością nie takich które miałyby zaspokoić chore potrzeby Wielkogłowej Królowej.
- Przykro mi o Pani, ale nie zwykłem hasać i hasać ku uciesze gawiedzi, aż do posru. Raczysz znaleźć sobie innego błazna, ot może któryś przemknie przez cienką błonę wymiarów i stawi Ci wysokiego czoła. Wiesz Pani co mówią o wysokim czole? Jest oznaką inteligencji. Ale jak tak na Ciebie patrze, to chyba znajduje wyjątek od tej reguły.
Przekręcił delikatnie głowę do miękkiego od futra barku, by przyjrzeć się jej uważnie. Zdecydowanie, nie była najbystrzejszą gąską w stadzie.
- Królowa Kier
Re: Ogród Królowej
Pią Mar 27, 2015 2:03 pm
Czas przepływał sobie, tak jak chciał. A przecież nie można sobie od tak zostawić niedokończonych spraw. Czyż nie jest tak, mój Kocie? Sam powinieneś o tym wiedzieć, skoro wszędzie się spóźniałeś. A ona nie znała innego świata, oprócz tego którym obecnie przebywała. Zresztą była jego Królową! Największą koronowaną głową w Krainie Czarów. Dosłownie.
Czy sądziła, że rzeczywiście Kot z Cheshire będzie ją zabawiał? Nie. Po prostu naginała ich zachowania do swoich egoistycznych zachcianek. Skoro on tak bardzo wahał się pomiędzy jednym światem, a drugim, to proszę bardzo! Czasem wystarczało po prostu spróbować, a jeśli nie...cóż trzeba było się liczyć z tym, że Czerwona tak łatwo nie popuści. Bo ona wszystko doskonale pamięta pod tym względem, by móc pewnego dnia obrócić wszystko na niekorzyść tej drugiej istoty. A jeśli nie...to zawsze pozostało stare dobre ścięcie.
I po kłopocie.
Na jego słowa wybuchła o dziwo śmiechem; nie był to jednak zwyczajny śmiech, o nie! Był głośny i sprawiał, że niemalże łzy ukazały się w tych lodowatych oczach! Ale czy była rozbawiona? Nie! Śmiech był parodią Królowej Kier. Pasował do jej okrucieństwa, a zarazem nie. Wiesz co to oznacza, prawda? Po chwili podniosła się ze swojego tronu i wyciągnęła swoją osobistą talię, by wręczyć mu jedną ze swoich kart.
- Wiesz Kocie...kiedy chcesz potrafisz naprawdę mnie rozweselić. I te Twoje...nieuprzejme wtrącenia również zasługują na wyjątkową pochwałę. Niemniej z przykrością zauważyłam, że nie doceniasz mnie tak, jak powinieneś. Zanim więc stąd wyruszysz, zaopiekuj się jedną z moich specjalnych kart...
Jej oczy rozbłysły się dziwnym blaskiem, kiedy ponownie zajęła swój tron i westchnęła oczarowana pięknem swego ogrodu. Bo widzicie...Czerwona Królowa czekała.
Na małe show.
5.
4.
3.
2.
1.
Buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuum!
/Kartę, którą Ci wręczyłam, po 5 sekundach wybucha. Dla Ciebie jest to niegroźny wybuch, bo pewnie i tak szybko znikniesz by się obronić, ale powiedzmy, że zdążyło objąć Twoją rękę (jeśli się z tym zgodzisz, proponuję wtedy: -8 PŻ). Sądzę, że tak będzie w porządku, jednak jeśli masz jakieś uwagi, napisz je na PW - wtedy oczywiście coś zmienię, jeśli będzie taka konieczność.
Czy sądziła, że rzeczywiście Kot z Cheshire będzie ją zabawiał? Nie. Po prostu naginała ich zachowania do swoich egoistycznych zachcianek. Skoro on tak bardzo wahał się pomiędzy jednym światem, a drugim, to proszę bardzo! Czasem wystarczało po prostu spróbować, a jeśli nie...cóż trzeba było się liczyć z tym, że Czerwona tak łatwo nie popuści. Bo ona wszystko doskonale pamięta pod tym względem, by móc pewnego dnia obrócić wszystko na niekorzyść tej drugiej istoty. A jeśli nie...to zawsze pozostało stare dobre ścięcie.
I po kłopocie.
Na jego słowa wybuchła o dziwo śmiechem; nie był to jednak zwyczajny śmiech, o nie! Był głośny i sprawiał, że niemalże łzy ukazały się w tych lodowatych oczach! Ale czy była rozbawiona? Nie! Śmiech był parodią Królowej Kier. Pasował do jej okrucieństwa, a zarazem nie. Wiesz co to oznacza, prawda? Po chwili podniosła się ze swojego tronu i wyciągnęła swoją osobistą talię, by wręczyć mu jedną ze swoich kart.
- Wiesz Kocie...kiedy chcesz potrafisz naprawdę mnie rozweselić. I te Twoje...nieuprzejme wtrącenia również zasługują na wyjątkową pochwałę. Niemniej z przykrością zauważyłam, że nie doceniasz mnie tak, jak powinieneś. Zanim więc stąd wyruszysz, zaopiekuj się jedną z moich specjalnych kart...
Jej oczy rozbłysły się dziwnym blaskiem, kiedy ponownie zajęła swój tron i westchnęła oczarowana pięknem swego ogrodu. Bo widzicie...Czerwona Królowa czekała.
Na małe show.
5.
4.
3.
2.
1.
Buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuum!
/Kartę, którą Ci wręczyłam, po 5 sekundach wybucha. Dla Ciebie jest to niegroźny wybuch, bo pewnie i tak szybko znikniesz by się obronić, ale powiedzmy, że zdążyło objąć Twoją rękę (jeśli się z tym zgodzisz, proponuję wtedy: -8 PŻ). Sądzę, że tak będzie w porządku, jednak jeśli masz jakieś uwagi, napisz je na PW - wtedy oczywiście coś zmienię, jeśli będzie taka konieczność.
- Cheshire Cat
Re: Ogród Królowej
Pią Mar 27, 2015 3:18 pm
Od początku wiedział, że jest jednak szalona. Może po prostu potrzebowała nieskrepowanego towarzystwa osób żywych, a nie jebanych kart? No bo umówmy się. Kto normalny daje słodkiemu kotkowi wybuchową kartę? Przecież do licha, to niebezpieczne! A gdyby stała mu się jakaś poważna krzywda? Co gdyby okazało się, że jego futerko nie może odrosnąć w miejscu w którym poparzyła go fala ciepła? Co gdyby jego... o zgrozo... uśmiech przygasł? Tak jak wspominałem, to nierozważne ze strony Królowej Kier. Mało powiedzieć. Brakuje w ludzkim słowniku słów, które mogłyby wyrazić jego bezbrzeżne zaskoczenie zmieszane z frustracją, gdy rzeczywiście - futro na jego lewej łapie ucierpiało. Może i nie miał kciuków przeciwstawnych, które we wspomnianym bum mogłyby ucierpieć, ale to nie powód by testować jego możliwości regeneracji. Czuł się nieukontentowany.
Syk przedarł się przez wąską szczelinę między jej światem a jego, kiedy w tym samym momencie zniknął z jej oczu. Wibrował w powietrzu jak niewypowiedziana groźba, która realnie wisiała nad Królewskim Zakutym Łbem. Co też ona sobie wyobrażała? Że co? Teraz stanie się jej posłusznym kotkiem bo przypaliła jego niebieskie futerko? Tak, była to dość dotkliwa strata, bo to była jego ulubiona para prążkowanej sierści i dość mocno się do niej przywiązał. Mogłaby jednak przewidzieć, że koty to pamiętliwe skurwiele, zupełnie jak Jej Wielkogłowość. Łapa wychynęła z ledwie widocznej szczeliny między światami. Pazury zabłyszczały promieniem odbytym od królewskiego tronu. Pacnął ją w głowę strącając koronę.
Spróbuj mi strącić głowę. Jestem ciekawy jak to zrobisz.
Zniknął z cichym pomrukiem.
Syk przedarł się przez wąską szczelinę między jej światem a jego, kiedy w tym samym momencie zniknął z jej oczu. Wibrował w powietrzu jak niewypowiedziana groźba, która realnie wisiała nad Królewskim Zakutym Łbem. Co też ona sobie wyobrażała? Że co? Teraz stanie się jej posłusznym kotkiem bo przypaliła jego niebieskie futerko? Tak, była to dość dotkliwa strata, bo to była jego ulubiona para prążkowanej sierści i dość mocno się do niej przywiązał. Mogłaby jednak przewidzieć, że koty to pamiętliwe skurwiele, zupełnie jak Jej Wielkogłowość. Łapa wychynęła z ledwie widocznej szczeliny między światami. Pazury zabłyszczały promieniem odbytym od królewskiego tronu. Pacnął ją w głowę strącając koronę.
Spróbuj mi strącić głowę. Jestem ciekawy jak to zrobisz.
Zniknął z cichym pomrukiem.
- Królowa Kier
Re: Ogród Królowej
Pią Mar 27, 2015 8:05 pm
Żywych osób? Przecież karty były takie prawdziwe i najzupełniej wystarczające, jak dla niej! Więcej nie oczekiwała. Zresztą, co najważniejsze jej straże były lojalne. Dbały o to, by ich Królowa była zadowolona. A odnośnie wybuchowych niespodzianek, sprawa przedstawiała się następująco...jeśli nie potrafisz zachować wszelkich środków ostrożności w towarzystwie Czerwonej, musisz ponieść tego konsekwencje. Właśnie. Kto normalny. Czy Kot dostrzegał, że w tej Krainie nie było ani grama normalności? Nawet on nie był w stanie się nią poszczycić! Zresztą Królowa Kier starannie dbała o to, żeby jej tutaj nie było. Tylko szaleństwo miało jakąkolwiek wartość. Szczerze powiedziawszy, ją nie obchodził los Kota z Cheshire – był, bo po prostu był. Czasem bawił. Czasem doprowadzał ją do dzikiej furii, ale tak?
Niewidzialny kłopot.
Nie było jej w żaden sposób przykro z powodu tego, że zadała mu ból. To była cena dzikiej czerwieni, która kusiła i paliła. Za nieposłuszeństwo.
Zaśmiała się, kiedy nastąpiła eksplozja. Teraz doprawdy, Czerwona była szczerze rozbawiona! Jej nogi uderzały o tron, raz po raz, zaś sukienka szeleściła, kiedy tak jej ciało poruszało się raz do przodu, a raz do tyłu. Kiedy on tak sobie wirował i czaił się, Królowa machnęła berłem, a przed jej oczyma zamajaczył obraz tego, co zaczynało się dziać w jej królewskim zamku.
Jej piękny bal miał się wszak rozpocząć!
Zanim jednak zdążyła zareagować, pazury Kota z Cheshire strąciły jej koronę! Jej drogocenną, piękną koronę, która stanowiła główną insygnium władzy; tuż obok królewskiego berła. Wydała z siebie dziki krzyk, który potoczył się po całym ogrodzie.
- WYJDŹ Z UKRYCIA PARSZYWY FUTRZAKU! – Wydarła się Królowa Kier, a czerwień oblała jej twarz. Jedna z Kart podbiegła do niej i ułożyła koronę ponownie na jej głowie. Ona zaś wstała gwałtownie i zamacharła berłem, by te wystarczająco wcześnie przewidziało kolejny krok Kota.
- PRZYGOTOWAĆ GILOTYNĘ! – Warknęła do Karty, która pomknęła szybko do zamku. Sama zaś Królowa odetchnęła głęboko, próbując się uspokoić i szaleńczym wzrokiem błądziła po całym otoczeniu.
- Kici kici, kotku. Wyjdź to się zabawimy!
Niewidzialny kłopot.
Nie było jej w żaden sposób przykro z powodu tego, że zadała mu ból. To była cena dzikiej czerwieni, która kusiła i paliła. Za nieposłuszeństwo.
Zaśmiała się, kiedy nastąpiła eksplozja. Teraz doprawdy, Czerwona była szczerze rozbawiona! Jej nogi uderzały o tron, raz po raz, zaś sukienka szeleściła, kiedy tak jej ciało poruszało się raz do przodu, a raz do tyłu. Kiedy on tak sobie wirował i czaił się, Królowa machnęła berłem, a przed jej oczyma zamajaczył obraz tego, co zaczynało się dziać w jej królewskim zamku.
Jej piękny bal miał się wszak rozpocząć!
Zanim jednak zdążyła zareagować, pazury Kota z Cheshire strąciły jej koronę! Jej drogocenną, piękną koronę, która stanowiła główną insygnium władzy; tuż obok królewskiego berła. Wydała z siebie dziki krzyk, który potoczył się po całym ogrodzie.
- WYJDŹ Z UKRYCIA PARSZYWY FUTRZAKU! – Wydarła się Królowa Kier, a czerwień oblała jej twarz. Jedna z Kart podbiegła do niej i ułożyła koronę ponownie na jej głowie. Ona zaś wstała gwałtownie i zamacharła berłem, by te wystarczająco wcześnie przewidziało kolejny krok Kota.
- PRZYGOTOWAĆ GILOTYNĘ! – Warknęła do Karty, która pomknęła szybko do zamku. Sama zaś Królowa odetchnęła głęboko, próbując się uspokoić i szaleńczym wzrokiem błądziła po całym otoczeniu.
- Kici kici, kotku. Wyjdź to się zabawimy!
- Cheshire Cat
Re: Ogród Królowej
Pią Mar 27, 2015 8:27 pm
-Jeżeli myślisz... - Zaczął gardłowym pomrukiem jaki tylko koty mogą sobie przypisać. - ... że po tym jak kazałaś przygotować dla mnie gilotynę, ja posłusznie wyjdę z ukrycia...
Tym razem nie był to już głos futrzaka, o nie Królowo. Przypaliłaś jego ukochane futerko, a zwierzaki takie jak ten, nie przepadają za takimi zniewagami. Powiedziałbym nawet, że gotowe są poderznąć Ci gardło kiedy tylko odwrócić wzrok, ale na pewno to wiesz. Przecież tej korony nie kupiłaś na regionalnym bazarze z błyskotkami... bo nie kupiłaś, prawda? Fakt pozostaje faktem, że to naprawdę wiele by wyjaśniało.
-... posłuszny...
Czerń przestawała pozostawać tylko czernią. Wibrowała pod naporem jego kociej furii, a wszyscy wiemy czym ona się kończy. Kotki mają pazurki. Ten kocur ma pazury. A te z chęcią przetną kilak kart.
-...bezbronny...
Osłona nocy w której tak się lubował zaczynała pękać, a szczeliny wirowały w sobie tylko znanym rytmie i tempie. Futro na łapie nie odrastało. A powinno. Do tego czasu nie powinno być już śladu po faux pas Jej Skretyniałości. Płomień gniewu narastał jak kulka nienawiści w trzewiach Kota z Cheshire. Naprawdę nie lubił kiedy próbowano go skrzywdzić. A wiecie co jest ciekawe? Nie spotkacie nikogo, kto by to zrobił. A przynajmniej... już nie.
-... i dam się ściąć...
Łapa znów wychynęła jak wystrzelona z procy, choć nie było widocznych pazurów, które sięgnęłyby gardła jednego z przybocznych Kier. Zamiast tego pacnął go prosto w nos.
-... to jednak nie jesteś godna miana Królowej.
Śmiech znów poniósł się echem w powietrzu, a on zawirował kilkadziesiąt metrów dalej na koronie jednego z drzew ogrodu.
Tym razem nie był to już głos futrzaka, o nie Królowo. Przypaliłaś jego ukochane futerko, a zwierzaki takie jak ten, nie przepadają za takimi zniewagami. Powiedziałbym nawet, że gotowe są poderznąć Ci gardło kiedy tylko odwrócić wzrok, ale na pewno to wiesz. Przecież tej korony nie kupiłaś na regionalnym bazarze z błyskotkami... bo nie kupiłaś, prawda? Fakt pozostaje faktem, że to naprawdę wiele by wyjaśniało.
-... posłuszny...
Czerń przestawała pozostawać tylko czernią. Wibrowała pod naporem jego kociej furii, a wszyscy wiemy czym ona się kończy. Kotki mają pazurki. Ten kocur ma pazury. A te z chęcią przetną kilak kart.
-...bezbronny...
Osłona nocy w której tak się lubował zaczynała pękać, a szczeliny wirowały w sobie tylko znanym rytmie i tempie. Futro na łapie nie odrastało. A powinno. Do tego czasu nie powinno być już śladu po faux pas Jej Skretyniałości. Płomień gniewu narastał jak kulka nienawiści w trzewiach Kota z Cheshire. Naprawdę nie lubił kiedy próbowano go skrzywdzić. A wiecie co jest ciekawe? Nie spotkacie nikogo, kto by to zrobił. A przynajmniej... już nie.
-... i dam się ściąć...
Łapa znów wychynęła jak wystrzelona z procy, choć nie było widocznych pazurów, które sięgnęłyby gardła jednego z przybocznych Kier. Zamiast tego pacnął go prosto w nos.
-... to jednak nie jesteś godna miana Królowej.
Śmiech znów poniósł się echem w powietrzu, a on zawirował kilkadziesiąt metrów dalej na koronie jednego z drzew ogrodu.
- Mistrz Gry
Re: Ogród Królowej
Pią Mar 27, 2015 8:27 pm
The member 'Cheshire Cat' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 2
'Pojedynek' :
Result : 2
- Królowa Kier
Re: Ogród Królowej
Pią Mar 27, 2015 11:41 pm
To było naprawdę ciekawe, że Kot uważał, że ma jakiekolwiek szanse z nią. Wręcz zabawne. Zapewne uśmiałaby się nieźle, gdyby było jej dane to usłyszeć. A potem oczywiście wybuchnęła gniewem. Między jednym a drugim była u niej cienka granica. Póki co stała dumnie, próbując opanować ten szalejący w jej duszy ogień i zew krwi, który omawiał się ofiary. Kolejnej ściętej głowy. Jeśli nie zetnie Kota z Cheshire, to cóż, zawsze znajdzie się ktoś inny, kto się jej narazi i którego z wielką przykrością będzie musiała skrócić. O głowę.
- Ależ nie musisz wcale! Ale w końcu się pokażesz...a wtedy ja będę przygotowana – odpowiedziała z triumfem w głosie. Oczywiście, że Królowa o tym wiedziała, w końcu ta korona znikąd się nie pojawiła. Tak samo cała jej...wyjątkowa osoba. Najokrutniejsza z władczyń. Jednak naprawdę byłeś taki naiwny, sądząc że ona odwróci wzrok, choć na chwilę byś miał okazję to uczynić? Czerwień była doprawdy cudowna! I niszczycielska!
Berło zadrżało, jakby przewidziało każdy kolejny ruch Kota. I w sumie tak właśnie było! Znalazła sposób i na niego! Zwłaszcza, kiedy znajdował się w jej ogrodzie – tak blisko! Przewidziała jego kolejne ruchy. Zarówno Karty, jak i sama Królowa Kier, uniknęli jego ataku.
- Naprawdę sądzisz, głupi Kocie, że to będzie takie proste?! ŻE ZAMACH NA NAJWIĘKSZĄ GŁOWĘ TEJ KRAINY ZAKOŃCZY SIĘ POWODZENIEM?! – Ostatnie zdanie już wykrzyczała, czując narastającą furię. Jej czerwone oblicze, ozdobił okrutny uśmiech i niebezpieczne ogniki w lodowatych oczach. Jej straż rozproszyła się po całym ogrodzie; po największej dumie Czerwonej. Po chwili machnęła po raz kolejny berłem i zaczęła wydawać rozkazy.
- Trójka, Czwórka, Dziesiątka! Otoczyć Kota z Cheshire! – Zabrzmiał donośnie jej władczy głos, a ona sama ruszyła w stronę drzewa, które zajmowało stworzenie. Jej kroki były dumne i pewne. To było jej Królestwo. I tylko i wyłącznie JEJ. Spojrzała wyzywająco do góry wprost w te tajemnicze tęczówki i uśmiechnęła się szyderczo.
- Będziesz więc wiecznie uciekać, Kocie. Największy z tchórzy! Zejdź i walcz ze mną! Albo zgiń! Przepadnij! Futrzasty zdrajco!
- Ależ nie musisz wcale! Ale w końcu się pokażesz...a wtedy ja będę przygotowana – odpowiedziała z triumfem w głosie. Oczywiście, że Królowa o tym wiedziała, w końcu ta korona znikąd się nie pojawiła. Tak samo cała jej...wyjątkowa osoba. Najokrutniejsza z władczyń. Jednak naprawdę byłeś taki naiwny, sądząc że ona odwróci wzrok, choć na chwilę byś miał okazję to uczynić? Czerwień była doprawdy cudowna! I niszczycielska!
Berło zadrżało, jakby przewidziało każdy kolejny ruch Kota. I w sumie tak właśnie było! Znalazła sposób i na niego! Zwłaszcza, kiedy znajdował się w jej ogrodzie – tak blisko! Przewidziała jego kolejne ruchy. Zarówno Karty, jak i sama Królowa Kier, uniknęli jego ataku.
- Naprawdę sądzisz, głupi Kocie, że to będzie takie proste?! ŻE ZAMACH NA NAJWIĘKSZĄ GŁOWĘ TEJ KRAINY ZAKOŃCZY SIĘ POWODZENIEM?! – Ostatnie zdanie już wykrzyczała, czując narastającą furię. Jej czerwone oblicze, ozdobił okrutny uśmiech i niebezpieczne ogniki w lodowatych oczach. Jej straż rozproszyła się po całym ogrodzie; po największej dumie Czerwonej. Po chwili machnęła po raz kolejny berłem i zaczęła wydawać rozkazy.
- Trójka, Czwórka, Dziesiątka! Otoczyć Kota z Cheshire! – Zabrzmiał donośnie jej władczy głos, a ona sama ruszyła w stronę drzewa, które zajmowało stworzenie. Jej kroki były dumne i pewne. To było jej Królestwo. I tylko i wyłącznie JEJ. Spojrzała wyzywająco do góry wprost w te tajemnicze tęczówki i uśmiechnęła się szyderczo.
- Będziesz więc wiecznie uciekać, Kocie. Największy z tchórzy! Zejdź i walcz ze mną! Albo zgiń! Przepadnij! Futrzasty zdrajco!
- Mistrz Gry
Re: Ogród Królowej
Pią Mar 27, 2015 11:41 pm
The member 'Królowa Kier' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 6
'Pojedynek' :
Result : 6
- Cheshire Cat
Re: Ogród Królowej
Pon Mar 30, 2015 11:19 am
Czy naprawdę nie rozumiała, że nie można skrócić o głowę latającej głowy? No bo tak naprawdę jak odciąć coś co nie jest realnie w tym świecie przymocowane? Przynajmniej jego futerko zaczęło powolutku odrastać, choć w miejscu zwyczajowej sierści, pojawiły się pasy. Znowu. Jeszcze trochę i cały zmieni kolor.
Obserwował ją z góry, gdy tak jej balonowa głowa dyndała na chudej szyi. Ciśnienie skakało pod sam sufit, a niewielkie rozbryzgi śliny obmywały trawę. A on siedział. I patrzył. Przekręcał nieznacznie głowę, szczerząc swoje ostre zęby bardziej niż zwykle. Jeżeli naprawdę myślała, że zejdzie na dół, posłusznie jak kundel i da sobie odciąć głowę... no to chyba mieliśmy drobny problem, bo on się nigdzie nie wybierał. Ani tutaj, ani w innym świecie.
-Wasza Opasłość, wejdź na drzewo i mnie złap. A jak już to zrobisz, to lepiej trzymaj mocno, bo zniknę zanim powiesz "ścięcie!".
Jakby na potwierdzenie swoich słów zakołysał się nieznacznie by umknąć im z pola widzenia. Znów wirował wirując wirowawszy wir wirów w wirze. Kręćka kiedyś dostanie, przysięgam.
Niebieska łapka wychynęła z dziur czasoprzestrzeni, czy jak wolicie - czarnego worka, rozcinając ramię jednej z posłanych na niego kart. Z pewnością nie był to najbardziej widowiskowy rozlew krwi, no ale cóż poradzić. Miała to być nauczka a nie otwarta wojna z Waszą Pucołowatością. Może zrozumie, że nie jest w stanie go dosięgnąć? A jeżeli nie pojmie, hey. Koty muszą ostrzyć pazury.
Obserwował ją z góry, gdy tak jej balonowa głowa dyndała na chudej szyi. Ciśnienie skakało pod sam sufit, a niewielkie rozbryzgi śliny obmywały trawę. A on siedział. I patrzył. Przekręcał nieznacznie głowę, szczerząc swoje ostre zęby bardziej niż zwykle. Jeżeli naprawdę myślała, że zejdzie na dół, posłusznie jak kundel i da sobie odciąć głowę... no to chyba mieliśmy drobny problem, bo on się nigdzie nie wybierał. Ani tutaj, ani w innym świecie.
-Wasza Opasłość, wejdź na drzewo i mnie złap. A jak już to zrobisz, to lepiej trzymaj mocno, bo zniknę zanim powiesz "ścięcie!".
Jakby na potwierdzenie swoich słów zakołysał się nieznacznie by umknąć im z pola widzenia. Znów wirował wirując wirowawszy wir wirów w wirze. Kręćka kiedyś dostanie, przysięgam.
Niebieska łapka wychynęła z dziur czasoprzestrzeni, czy jak wolicie - czarnego worka, rozcinając ramię jednej z posłanych na niego kart. Z pewnością nie był to najbardziej widowiskowy rozlew krwi, no ale cóż poradzić. Miała to być nauczka a nie otwarta wojna z Waszą Pucołowatością. Może zrozumie, że nie jest w stanie go dosięgnąć? A jeżeli nie pojmie, hey. Koty muszą ostrzyć pazury.
- Mistrz Gry
Re: Ogród Królowej
Pon Mar 30, 2015 11:19 am
The member 'Cheshire Cat' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 3
'Pojedynek' :
Result : 3
- Królowa Kier
Re: Ogród Królowej
Pon Mar 30, 2015 4:34 pm
Dla chcącego, nic trudnego! Zwłaszcza w takim świecie, gdzie możliwe staje się niemożliwe i na odwrót. Nie ma co wątpić w to, czy dałaby radę, czy też nie...skoro abstrakcja jest tutaj wręcz wskazana. A to, czy jego futro odrastało, czy też nie, zupełnie nie miało dla niej żadnego znaczenia. Mógł więc siedzieć i wściekać się całą wieczność; w końcu by się znudził i wtedy złapałaby go w swoje sidła. Jednak jeśli sądził, że Królowa Kier będzie sobie tylko tak stała i czekała, aż Kot z Cheshire sobie odpuści, to się grubo mylił. Łatwo traciła zainteresowanie, choć zapamiętała wszystko dokładnie, by potem móc bez przeszkód to wykorzystywać. Była istnym huraganem czerwoności, który znikał tak szybko, jak się pojawiał.
Może nie będzie to dziś, ani jutro, ale on straci w końcu głowę.
Uciekaj więc. Rób, co chcesz, póki jeszcze możesz.
Zaśmiała się szyderczo na jego słowa i uderzyła berłem w drzewo, a jeden wielki widmowy obraz zamajaczył jej przed oczyma. Widziała swój piękny zamek i mieszkańców Krainy Czarów, którzy do niego właśnie zmierzali. Czerwona na ten widok, dotknęła swojej starannie ułożonej fryzury i posłała beznamiętne spojrzenie Kotowi, po czym zwróciła się do swoich Kart. Rozcięcie ramienia jednego z jej sług nie zrobiło na niej jakiegoś większego wrażenia. Była w sumie do tego przyzwyczajona.
A przyzwyczajenie rodzi nudę.
A nuda rodzi jej migrenę.
Absolutnie nie można było do tego dopuścić.
- Nie mam takiego zamiaru, głupi kocie. Tkwij sobie na tym drzewie, ile chcesz. Tak jak powiedziałam wcześniej, jedynie co potrafisz to wiecznie uciekać poprzez swoje znikanie – mruknęła do tego kolorowego futrzaka i posłała ostre spojrzenie swoim kartom. – Wy tu zostańcie i go pilnujcie, żeby nie narobił szkód. A ja w tym czasie powitam moich gości.
I dumna Królowa Kier ruszyła w stronę swojego zamku, zamierzając się jeszcze przebrać i urządzić swoje wielkie wejście na Bal Maskowy.
[z/t]
Może nie będzie to dziś, ani jutro, ale on straci w końcu głowę.
Uciekaj więc. Rób, co chcesz, póki jeszcze możesz.
Zaśmiała się szyderczo na jego słowa i uderzyła berłem w drzewo, a jeden wielki widmowy obraz zamajaczył jej przed oczyma. Widziała swój piękny zamek i mieszkańców Krainy Czarów, którzy do niego właśnie zmierzali. Czerwona na ten widok, dotknęła swojej starannie ułożonej fryzury i posłała beznamiętne spojrzenie Kotowi, po czym zwróciła się do swoich Kart. Rozcięcie ramienia jednego z jej sług nie zrobiło na niej jakiegoś większego wrażenia. Była w sumie do tego przyzwyczajona.
A przyzwyczajenie rodzi nudę.
A nuda rodzi jej migrenę.
Absolutnie nie można było do tego dopuścić.
- Nie mam takiego zamiaru, głupi kocie. Tkwij sobie na tym drzewie, ile chcesz. Tak jak powiedziałam wcześniej, jedynie co potrafisz to wiecznie uciekać poprzez swoje znikanie – mruknęła do tego kolorowego futrzaka i posłała ostre spojrzenie swoim kartom. – Wy tu zostańcie i go pilnujcie, żeby nie narobił szkód. A ja w tym czasie powitam moich gości.
I dumna Królowa Kier ruszyła w stronę swojego zamku, zamierzając się jeszcze przebrać i urządzić swoje wielkie wejście na Bal Maskowy.
[z/t]
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach