Go down
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Komnata luster Empty Komnata luster

Pią Sty 03, 2014 10:17 pm
Komnata luster
Kto by pomyślał, że w tej szkole może znaleźć się tak niesamowity obiekt jak ten. Z zewnątrz wygląda jak zwykłe pomieszczenie, ale wystarczy przekroczyć próg, by doświadczyć magii tego miejsca. Cała sala obłożona jest lustrami - ściany, sufit, nawet ziemia. Co więcej, pokój zaczarowany jest w taki sposób, żeby każdy przybywający pojawiał się nagle w wielkim labiryncie. Nie tak łatwo z niego wyjść - tylko ci, którzy naprawdę pragną przygody, są gotowi zmierzyć się z tą komnatą.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Komnata luster Empty Komnata luster

Nie Lis 30, 2014 3:56 am
Esmeralda została przywiedziona tutaj przez jakąś dziwną energię która odciągnęła ją od wrócenia do pokoju wspólnego. Bardzo często tak miała, czuła to jako słodki zapach, zupełnie tak jak by ktoś podstawił pod jej nos dojrzałą truskawkę, która wyrosła na łonie natury, i nie poznała co to dotyk człowieka. Romka ruszyła najpierw powoli w przeciwnym kierunku w którym szła, a po chwilce po prostu zaczęła biec po korytarzu. Jej ciemno brązowe włosy rozwiewały się na skutek pędu, jej zielone oczy lśniły niczym najpiękniejsze gwiazdy, a na ustach pojawił się delikatny uśmiech który świadczył o jej szczęściu jakie zapanowało w jej sercu. Nie wiedziała gdzie w tej chwili zmierzała. Po prostu pozwalała się prowadzić temu przeczuciu które pojawiło się w jej sercu. Podciągnęła trochę swoją spódnicę co by w końcu się nie potknąć o nią. Jej chusta z monetkami dzwoniła radośnie witając głośno nową przygodę która może ją spotkać, złote kolczyki w kształcie koła kołysały się delikatnie na jej uszach, a bransoletki podskakiwała radośnie. Wszystko to co otaczało dziewczynę wydawało się cieszyć jej szczęściem. W końcu stop... zahamowała gwałtownie stając przed jakimiś drzwiami. Nie umiała tego wyjaśnić, ale czuła, że to tutaj ją prowadziło to dziwne uczucie. Oblizała delikatnie swoje usta które wyschły podczas tego biegu. Wyciągnęła swoją małą rączkę w kierunku drzwi i nacisnęła lekko klamkę. To co ujrzała sprawiło, że ją wręcz wmurowało w ziemię. To była najpiękniejsza komnata jaką widziała kiedy kolwiek w życiu. Była cała w lustrach. Cyganka zdjęła ostrożnie swoje trzewiki odstawiając je spokojnie przy wejściu. Nie chciała w końcu uszkodzić tak pięknej tafli lustra. Wysunęła spod spódnicy swoją mała stópkę i ostrożnie postawiła ja na zimnym lustrze. Uśmiechnęła się delikatnie i wsunęła do komnaty resztę swojego ciała, a drzwi jakimś trafem delikatnie same się zamknęły zostawiając ją samej sobie. Lustra te wydawały się wręcz lśnić, ktoś musiał o nie naprawdę dbać. Te przedmioty od zawsze były bardzo tajemnicze. Potrafiły bezczelnie ukraść duszę, ale również potrafiły ukazać prawdę. Esmeralda okręciła się w miejscu, a je  j spódnica wzbiła się delikatnie do góry odsłaniając jej zgrabne nóżki.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Komnata luster Empty Re: Komnata luster

Nie Lis 30, 2014 4:15 am
Więc tak to wygląda, kiedy świat obraca się w rytmie, który mu nadajesz, gdy tańczysz wiedziony instynktem wybiegającym poza pojmowanie myśli, uczucia buzują żywe i nie zastanawiasz się, dokąd nogi cię prowadzą. Tak to jest, gdy przekraczasz próg pokoju, który promieniuje magią tak silną, że burzy zdrowe wyczucie kierunku i tak się czują zwierzęta złapane w pułapki, z której nie mogą się wydostać, obojętnie, jak mocno się szamocą. Te sidła na szczęście nie raniły. Nieświadomi tutaj wchodzili i ginęli, mimo to miejsce to nie było przesiąknięte wonią śmierci - jego klarowność przysłaniał nadmiar kurzu, jaki osiadł na podłodze - taka samotna sala, która nie pozwalała się najwyraźniej znaleźć, dopóki sama nie zechciała, by zostać odkrytą - dotykasz jej oszklonych ścian, palce nie pozostawiają po sobie żadnego śladu na gładkiej powierzchni, spoglądasz na nie, kiedy suniesz do przodu pośród ciszy, krok za krokiem, bezszelestnie - nawet materiał ubrań nie szemrał, żeś Ty człowiek, nie mara będąca strażnikiem tego owioniętego chłodnym dotykiem spokoju miejsca. Unosisz spojrzenie i zatrzymujesz się, gdy czułe uszy wyłapują skrzypnięcie drzwi, potem ich zatrzaśnięcie - ktoś je celowo zamknął, czy wolą tego miejsca było, by zamknięte pozostały? Lekko poruszają się płatki nozdrzy, wydychasz powoli powietrze, jeszcze nie czując woni tego, kto tutaj wszedł, ale słyszeć nader dobrze - obrót, uderzenia bosych stóp, gdzieś niedaleko, gdzieś tutaj, odwrócić się - szepce instynkt - odwracasz się więc i idziesz w odwrotnym kierunku, niż kierowałeś się dotąd, coraz wyraźniej słysząc rytmiczny, lekki krok - nie mógł być to mężczyzna, chyba że jakieś małe dziecko zabłądziło i znalazłszy to miejsce postanowiło pobawić - co za głupota, jakby młodzi nie byli świadomi, że Hogwart jest niebezpieczny...
Przezabawne - zwą to szkołą, obiecują bezpieczeństwo, a tu co..?
Czarnowłosy zatrzymał się parę metrów za plecami dziewczęcia, która wtargnęła do tego królestwa martwych dusz pamiętających wielu przed nimi i będących tutaj, kiedy oni odejdą, zakańczając nauczanie w tej przeklętej szkole - można go było oskarżyć o skradanie się, tak nienaturalnie cicho się poruszał, w sposób, w który nie chodził żaden normalny człowiek - otchłań jego oczu wbiła się w potylicę nieznajomej, przenikając ją na wskroś, niby takie spokojne, czyż nie..?
- Oczarowana martwym obrazem samej siebie?
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Komnata luster Empty Re: Komnata luster

Nie Lis 30, 2014 4:26 am
Dziewczyna była zbyt pochłonięta wirowaniem... od takim prostym, beztroskim wirowaniem. Patrzyła jak świat rozmywa się w jej oczach. Cyganka patrzyła na ten świat zupełnie inaczej niż przeciętny człowiek. Potrafiła dostrzec znacznie więcej niż można zauważyć. A wszystko dlatego, że potrafi słuchać. W końcu wszystko co nas otacza ma swoją wyjątkową mowę, swój język którego przeciętny człowiek nie jest w stanie zrozumieć. Nawet te lustra które były teraz delikatnie muskane jej bosymi stopami cicho skrzypiały. Po pewnej chwili musiała niestety zaprzestać tego wirowania który pewnie w oczach innych ludzi wyglądał by na taniec dziewczyny która postradała wszystkie zmysły. Jeżeli w ten sposób wyglądało szaleństwo, to Esmeralda nie chciała nigdy stać się normalną... chociaż z drugiej strony co oznacza słowo "normalny". Tak naprawdę ile ludzi tyle definicji tego słowa, i ani jedna z nich nie była by błędna, ale jednocześnie nie była by też poprawna... straszny paradoks prawda. Nie ma nic gorszego niż niemożność zdefiniowanie czegoś, wszyscy wszystko próbują zrozumieć, a może po prostu wystarczy to zaakceptować i pokochać takim jakim jest.
Odwróciła się powoli spoglądając na przybysza który jej przeszkodził. Uśmiechnęła się do niego delikatnie, ale po chwilce jej zielone oczy ponownie powędrowały w kierunku gładkiej tafli lustra.
-Nie sobą... a tym, że coś tak pięknego jak to pokazuje postać takiej osoby jak ja. Zwykłej wcale nie niezwykłej osoby. To jest niczym najpiękniejszy dar- Wyszeptała cicho i założyła sobie spokojnie parę kosmyków włosów za ucho. Kiedy znajdowała takie miejsce jak to wpadała w swego rodzaju trans. Czuła wtedy taką lekkość, wydawało się jej, że wystarczyło by wziąć lekki oddech aby wznieść się niczym balon do nieba, ale niestety cały czas znajdowało się coś, co jej na to nie pozwalało.
-A ciebie co tutaj sprowadza?- Zapytała się zaciekawiona. Chłopak nie wyglądał na osoby które lubiły tego typu miejsca, ale z drugiej strony... kto wie co siedzi w głębi duszy każdego człowieka. W końcu nie ma większej tajemnicy od homo sapiens.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Komnata luster Empty Re: Komnata luster

Nie Lis 30, 2014 4:40 am
Normalność była bardzo względna, wszystko zależało od tego, z jakiej społeczności, subkultury i od jakiej jednostki to słowo płynęło - wszyscy mieli swoje schematy zachowań, które dla nich były normalne, ale wobec "ogółu", tej szarej masy, której nie potrafiło się docenić, bo nie było w niej nic do doceniania (naiwne owieczki prowadzone na rzeź) - trzeba było się od nich trzymać na odpowiednią odległość, a jednocześnie być na tyle blisko, by nie obrzucili cię kamieniami, nazywając kompletnym potworem i odmieńcem - tak robili najmądrzejsi. Pozostawała jeszcze kwestia największych buntowników, którzy odcinali się całkowicie, byle tylko udowodnić, że taka inność jest czymś bardzo dobrym. Po to jednak istnieje masa, żeby ci inni istnieli - dość skomplikowana sprawa, jakby na to nie patrzeć.
Uniosłeś jeden kącik ust do góry, wtapiając spojrzenie w zielone gwiazdy oczu niewiasty, które wraz z tym, jak przestała wirować, coraz bardziej się uspakajały, tracąc na podniebnej duchowości, którą osiągała, trwając tutaj tylko z samą sobą i swym odbiciem w lustrze - potem wkroczyłeś ty, czarnowłosy chłopak ubrany w czarne szaty, o oczach tak dla jej oczu przeciwnych - choć ich biało zachowywało się normalnie, odbijając światło, cienie, sylwetki i kształty to sama źrenica, której z tęczówką nijak nie dało się odróżnić, zdawała się wszystko pochłaniać. Całkowita matowość. Niczym kosmos, w którym wszystkie gwiazdy pogasły, niczym dno oceanu, po którym można błądzić i błądzić, wyobrażając sobie, że dotyka się już piasku, ale w kulminacyjnym momencie jesteśmy zmuszeni do wynurzenia się, by złapać oddech. Tak więc - zjawiłeś się i blask gasł. Co za ironiczny zbieg okoliczności.
- Co jest pięknego w lustrach? To tylko płaska nawierzchnia odbijająca nasze cienie. - Nie lubiłeś luster. Nienawidziłeś luster, bo nienawidziłeś patrzeć na swoje odbicie w nich. A mimo to jesteś tutaj. Czemu? Bardzo trafnie zadane pytanie - co się tutaj sprowadziło zatem... - Szepty przeszłości tych głupców, którzy równie oczarowani lustrami niemal stracili tutaj życie. O tym miejscu krążą złe legendy. - Po pierwsze były one takie, że to miejsce na pewno nie istnieje...
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Komnata luster Empty Re: Komnata luster

Nie Lis 30, 2014 4:52 am
Brwi cyganki delikatnie uniosły się do góry w znaku wyraźnego zdziwienia.
-Co jest pięknego...- Powtórzyła cicho. Ona sama już bardzo dawno do tego doszła, on widocznie jeszcze nie.
-Są dwa rodzaje luster. Te...- Tutaj wyciągnęła swoją ręką i wskazała na kilka z nich, a bransoletki zadzwoniły cicho przytakując z radością jej. -I te- tutaj wskazała na swoje zielone oczy których tańczyły małe iskierki światła.
-Pytanie tylko które z tych zwierciadeł jest bardziej prawdziwe. Ludzkie oczy bardzo zniekształcają obraz. Widzą człowieka zupełnie inaczej niż wygląda naprawdę. Te drugie lustra pokażą ciebie takim jakim jesteś naprawdę. Nie dodadzą ci nic, ale też nic nie zabiorą.- Dziewczyna pomimo swojego młodego wieku poznała już trochę tego świata. W końcu życie żebraczki do czego zobowiązuje. Miała bardzo dużo czasu aby obserwować ludzi i wyciągać jakieś wnioski z ich zachowania.
-Lustro powie ci prawdę. Oczywiście jeżeli tylko tego chcesz- Zakończyła swój wywód i przejechała delikatnie swoja dłonią bo gładkiej tafli zostawiając delikatną smugę swoich palców. Była to tak naprawdę w tej chwili jedna skaza na tych zwierciadłach, ale mimo wszystko wcale tak to nie wyglądało. Może dlatego, że zostawiła ten ślad istota która wydawała się być tak czysta, tak niewinna i jednocześnie delikatna niczym płatek róży. Kiedy tańczyła wyglądała niczym piękny ptak, który rozkładał swe skrzydła aby wzbić się w powietrze, Gdyby ktoś tylko odważył by się w nią rzucić kamieniem, w nią która wydawała się być zwykłą ulicznicą najpewniej popełnił by niewyobrażalny grzech.
-głupców.... czy oddać życie za swoje pragnienia to grzech... czy to jest głupie. Ludzie to ciekawskie istoty. Nie należy nimi gardzić za to. Owszem są delikatni, ale jednocześnie potrafią tworzyć piękne rzeczy- Idealnym przykładem była ona. Z nicości potrafiła stworzyć piękny taniec, który obiecywał, że jeszcze wrócą piękne dni.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Komnata luster Empty Re: Komnata luster

Nie Lis 30, 2014 5:03 am
Ściągnąłeś nieznacznie brwi, ale wystarczająco, żeby pomiędzy nimi pojawiła się maleńka zmarszczka odzwierciedlające poruszenia wnętrza, niekoniecznie w sensie pozytywnym - to co powiedziała było prawdą, drgnął lekko, jakby chciał się wyrwać do przodu, ale jednak żadnego ruchu oprócz tych drobnych milimetrów poruszenia, po których wrócił do poprzedniej pozycji, nie było - wszystko to względny zastój, tutaj, w tej sali kłamstw, śmierci... i prawdy. Mogłoby się wydawać, że nikt nie zobaczy nas lepiej, niż my samych siebie - nie jest to prawda, nasze myśli zbyt często coś przysłaniało, za dużo razy "coś nam się wydaje" i nie potrafimy być szczerzy wobec siebie, tym nie mniej jeśli w ogóle na siebie nie spoglądamy, co wtedy? Czy możemy mieć o sobie jakąkolwiek opinię? Nie mogła powiedzieć nic bardziej trafnego - masz szczęście, czy pecha, że natknąłeś się na kogoś, kto wprawił się w konfuzję? Coś takiego nie stało się od dość dawna... Czyli jednak nadal istnieli ci, co potrafili tak ulotnie myśleć, a jednocześnie uderzać faktami tak mocno i przyziemnie? U niej ta prawda była lekka, ona spoglądała na swoje odbicie i uśmiechała się, a Ty? Ty nawet nie mogłeś obrócić głowy, nie odważyłeś się spojrzeć na tą ciemną sylwetkę odbijającą się za plecami Esmeraldy.
- Tylko my sami możemy powiedzieć sobie prawdę. Lustro jest tym, co chce się zobaczyć. - Wreszcie przeniosłeś te oczy z jej twarzy na swoją, ukazaną w gładkiej tafli - nic specjalnego, przecież wiesz, jak wyglądasz, prawda..? Wróciłeś do nawiązanego kontaktu wzrokowego. - Jak sądzę gdyby tak nie było, wszyscy mogliby na starcie popełnić samobójstwo, by się nie kłopotać... Przecież i tak większość nie dożyje nawet stu lat. - No właśnie, więc po co żyć? Nie pojmowałeś tego. Patrząc na pęd wokół siebie, w którym mogłeś się zatrzymać i nie robić nic, oni biegli i chcieli żyć. Po co? Dlaczego? - Miło jest spotkać kogoś, kto docenia piękno codzienności.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Komnata luster Empty Re: Komnata luster

Nie Lis 30, 2014 5:22 am
Dziewczyna naprawdę nie mogła wyjść z podziwu jego naiwności. Niby coś tam wiedział, ale sam się tak bardzo gubił w tym wszystkim co mówił.
-Jesteś tego pewien...- Wyszeptała i zgrabnie mignęła za jego plecami niczym mgła. Jej postać wydawała się być cielesnym bytem, ale z drugiej strony gdyby tylko wyciągnął swoje ręce aby chwycić dziewczynę wyciekła by mu między palcami. Niby była tak blisko, ale nadal nieosiągalna.
-Czyż nie przyjmujemy pewnych masek. Stajemy się takimi jakimi inni chcą nas widzieć albo gorzej. Takimi jakimi my chcielibyśmy siebie widzieć.- Cyganka tak naprawdę nigdy nikogo nie udawał, nawet nie wiedziała jakie to uczucie, ale widziała ludzi którzy to robili. Nie wyglądali wtedy wcale na szczęśliwych. Owszem na ich ustach jawił się uśmiech, ale oczy zdradzały zupełnie co innego.
-Każdy chciał by w tym odbiciu zobaczyć kogoś wartościowego. Lustra są, jednak jednocześnie bezlitosne. Im bardziej chcemy się zmienić tym częściej widzimy w tej gładkiej tafli zupełnie kogoś innego. A podobno to mielibyśmy być my.- Wniosek musi z tego wyciągnąć każdy z osobna. Czy opłaca się na siłę zmieniać. Bo może ta wartość której tak bardzo szukamy od dawna była w nas samych. Efekt zmian był bardzo prosty. Stawaliśmy przed lustrem zdesperowani, bez sukcesu który chcieliśmy osiągnąć. Po prostu już wtedy nie mieliśmy nic.
-I czy to nie jest cudowne. Pomimo tej świadomości, że się umrze każdy próbuje przeżyć to życie jak najlepiej się da. Aby stanąć z śmiercią twarzą w twarz i powiedzieć "niczego nie żałuję"- Esmeralda tak próbowała żyć, nie chciała stracić z tego życia nawet chwili bo w końcu nie wiadomo co się może jutro wydarzyć.
-Z resztą nie tylko tutaj możesz umrzeć. Jutro możesz zakrztusić się grzanką. Dlatego warto w tym życiu dać z siebie wszystko, bo nie wiesz kiedy nastąpi twój koniec- Uśmiechnęła się lekko i przechyliła głowę na bok na skutek czego jej brązowe włosy spłynęły z jej ramion niczym kaskada wody która spływała z gór.
-Za dużo pojawiło się smutku na tym świecie. Ludzie przestali widzieć kolory. Dlatego mam nadzieję, że przynajmniej uda mi się przywrócić kilka kolorów. Jeżeli ktoś z czerni zobaczy chociaż by jakiś odcień szarości, dla mnie to już będzie wielki sukces- Może i romka żyła w swojej bajce, ale była to piękna bajka. Tak bardzo kolorowa. Jej świat wydawał się być żywcem wyjęty z bajki dla dzieci. Nie było tam zła... ona nie znała tego pojęcia.... wróć znała, ale nie dopuszczała go do siebie. Bo przecież w każdym znajduje się jakaś cząsteczka dobra. Tylko trzeba czasami trochę głębiej pokopać, aby dostać się do pięknego klejnotu.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Komnata luster Empty Re: Komnata luster

Nie Lis 30, 2014 5:41 am
Czuł się jakby w tej krótkiej chwili Esmeralda przesunęła go do krawędzi, otaczała jak ledwo bezbronną gazelę, a przecież to tak nie powinno być - to zawsze ty prowadziłeś rozmowę, bawiłeś się słowami, teraz zaś nie potrafiłeś zebrać myśli, trudno było się nawet zmusić, by patrzeć przed siebie, kiedy ona zeszła z pola widzenia - wszystko wina tego miejsca i czaru, jaki na ciebie nakładał, czy może tego, że cyganka plotła własną nić, którą owijała wokół twych nadgarstków, a ty zamiast się temu opierać, to stałeś jedynie i przyglądałeś się, czując się bezsilny, jakby ktoś odebrał ci całą energię, której wszak miałeś tak dużo.
- Na tym to wszystko polega - na grze pozorów i tworzeniu odpowiednich maskarad. - Uśmiechnąłeś się ciepło, odwracając w jej kierunku i splatając palce za plecami, by znów nawiązać z nią utracony kontakt wzrokowy, tak przecież cenny - nikt nie mógłby ci zarzucić, że ten uśmiech był sztuczny, jednak co chciał przekazać? Łagodne spojrzenie i mimika, to prawda, a mimo to pustka oczu nie zmieniała się - taka ich barwa, taka natura... czy może tu chodziło o coś więcej? Jak wiadomo - magia była bardzo drażliwa i kłopotliwa do ujęcia w krótkiej definicji, lubiła psocić i nieprzewidywalnie wpływać na otoczenie wokół siebie. Tak i jest z magią uczuć i psychiki.
- Trudno się jednak z tym nie zgodzić. - Tak, tak, ten w lustrze to niestety Ty - ten "obcy" Ty, ktoś zupełnie nieosiągalny, na kogo możesz patrzeć i pytać "kim jesteś?", a jednak nie zapytasz "kim jestem?" - ten, kogo widzisz, jest dla ciebie zupełnie obcy - bo lustro, właśnie, pokarze to, co zewnętrznie wysyłamy w przestrzeń, zaś jak powszechnie wiadomo to, że ktoś się śmieje, nie znaczy, że wewnętrznie nie trawi go rozpacz.
Właśnie - to, że się ktoś uśmiecha, nie znaczy, że nie płacze łzami, których nikt nie dostrzeże...
- Słowa: "niczego nie żałuję"... "Odchodzę szczęśliwy"... Niewielu ma okazje powiedzieć coś takiego. Większość nawet nie myśli o tym, by coś takiego powiedzieć. Żyją, jakby byli nieśmiertelni. Czy to nie jest naiwne? - Och, spotkałeś bardzo silnego gracza na swojej drodze - silnego nie przez to, że potrafił grać słówkami, a przez to, jak silna była jego dusza - rozbłyskała jasnym światłem niby wschód na horyzoncie, który nastąpił nagle, wyłaniając promienie, przed którymi trzeba było się osłonić najpierw rękoma. - Niczym dobra wróżka z Cindirelli? - Zapytałeś z uśmiechem.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Komnata luster Empty Re: Komnata luster

Nie Lis 30, 2014 5:52 am
Romka oczywiście, że tworzyła swego rodzaju sieć. Z pozoru tylko wyglądała na mocną. Dlaczego nikt do tej pory nie był w stanie tej nici zniszczyć... po prostu każdy czuł się w niej dobrze. Chociaż czy właśnie takie istoty nie są najbardziej niebezpieczne. W końcu w świecie zwierząt piękne ubarwienie, cudny zapach ma przyciągnąć ofiarę, która zwabiona złudnymi obietnicami cudownych chwil daje się złapać w taką sieć, i jedyne co jej zostaje to oczekiwanie na powolną śmierć. Cyganka składała takie obietnice w chwili kiedy jej spódnica odrywała się od ziemi. Obiecywała cuda które się pod niż znajdowały, ale jednocześnie były niedostępne dla pierwszego lepszego człowieka. W końcu tęczę nie tak łatwo dogonić... jest to nawet nie możliwe.
-A potem ludzie wolą obwinić za to innych. Powiedzieć, że to lustra zniekształcają obraz. Niestety... to my sami pchnęliśmy kamień w tą taflę tworząc kręgi które czynią z nas potwory- Potwory były prawdziwe. Siedziały one gdzieś na dnie duszy każdego człowieka. U jednego były jeszcze uśpione, ale w końcu nadejdzie taki moment kiedy się przebudzą, potrząsną łańcuchami, a po chwili je zerwą. Wydostaną się na zewnątrz rzucając na ludzkie oczy czarną mgłę.
-To my mamy wpływ na to odbicie. Jeżeli nie zrozumiemy, że ono jest doskonałe w chwili naszych narodzin... z czasem zrobimy z siebie właśnie takiego bezkształtnego potwora- Te słowa wypowiedziała już z wyraźnym smutkiem. Nie potrafiła zrozumieć ani zaakceptować tego, jak ludzie sam siebie krzywdzili. To sprawiało jej ból... być może jeszcze większy niż im samym.
-Wróżka?- Mruknęła cicho i uśmiechnęła się delikatnie odsłaniając tym samym szereg białych niczym perełki ząbków. Najpewniej gdyby taka była możliwość w tej chwili chłopak musiał by zasłonić oczy aby nie oślepnąć od tego blasku.
-Raczej mały chochlik. Małe stworzonko które potrafi wlecieć pod ubranie i połaskotać przyjaźnie...- Lepiej jednak uważać, chochliki potrafią mieć w końcu ostre zęby, prawda?
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Komnata luster Empty Re: Komnata luster

Nie Lis 30, 2014 6:09 am
I Nailah nie chciał wpaść w tą sieć, której piękno go przerażało - wolał z nią walczyć, bo nie zamierzał wokół siebie tworzyć czegoś, co nie będzie miało odbicia w realiach - dawno porzucił to, co nazywają "gonitwą za szczęściem", woląc pozostać w swoim burdelu, w miejscu opanowanym przez syfilis i pozbawionym prądu - nic nie widząc można było po prostu trwać, wegetować jak warzywo, z zewnętrznym wrażeniem, że jednak nie jest się chodzącym trupem - martwi za życia byli wszak najbardziej niebezpieczni, niby energetyczne wampiry wszędzie sprowadzały tylko ponurą, ciężką do zniesienia aurę. Aura Sahira taka nie była. Wokół niego unosił się spokój oazy napotkanej na pustyni, dającej cień i orzeźwiającą wodę, pozwalającą wypocząć przed dalsza wędrówką. I taka miała pozostać. Spokój był kluczem do osiągnięcia wszystkiego, z niego można było przejść do wszystkich wyrazów mimiki, pokazać każdą emocje, jeśli takie było zapotrzebowanie, tymczasem podczas gdy ciało szło swoją drogą, dusza została pogrzebana żywcem.
- Bez tego... byłoby nudno. Świat i ludzie w nim byliby zbyt prości. - Otrząsnął się już z pierwszego szoku, jaki mu dostarczyła i zamiast bać przepaści, którą miał za plecami, czekał tylko z zainteresowaniem, czy spadnie, czy nie, nie przejmując się konsekwencjami - dlaczego niby miałby? I tak przeznaczeniu nie da się oprzeć. Tak więc Losie, cóż masz dla mnie w planie? Stanie się, co ma się stać - niech się stanie. - Ciekawe pojęcie potwora... Tak więc, hipotetycznie, ci, którzy nie urodzili się pod sprzyjającą gwiazdą i próbowali znaleźć dla siebie drogę, nie mają pomocy innych, są według ciebie potworami? Dziewczyna, której ojciec ją gwałcił a matka sprzedawała na prostytukę, nie mogąca na siebie spojrzeć w lustrze i próbująca się uśmiechać przed kolegami z klasy, by ją zaakceptowali, jest potworem? To słowo zdecydowanie za daleko posunięte. Potwór to z definicji coś, co niszczy i krzywdzi wszystko wokół siebie, znając jedynie głód krwi i zwierzęce instynkty.
Oparłeś się łopatkami o lustro za sobą, rozplatając palce za plecami, by wsunąć dłonie do kieszeni spodni.
- Sahir Nailah, miło mi poznać szanowną panią Chochlik. - Skinął lekko głową.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Komnata luster Empty Re: Komnata luster

Nie Lis 30, 2014 6:25 am
Niby nie chcesz wpaść... ale czujesz, że powoli zaczynasz tonąć. Mimo, że brakuje ci powietrza coś ci mówi, żebyś się zanurzył w tej czystej wodzie, ale nikt ci wtedy już nie poda ręki. Czy to dziewczyna rzuciła na ciebie jakiś urok. Czy czarownice które potrafiły omotać sobie wokół palca mężczyznę samym spojrzeniem naprawdę istniały. Cóż... to się ma dopiero okazać. Ona cię zniszczy... przynajmniej takie może być wrażenie, zniszczy ten spokojny świat w którym pragnąłeś wegetować. Chcesz ją przekląć za to? niestety ta mała handlarka złudzeń nie pozwala ci na to. Dlaczego nie przewidziałeś tego? straciłeś czujność na skutek czego stoisz na krawędzi przepaści i w tej chwili wszystko zależy od tej dziewczyny której oczy są bardziej tajemnicze niż światło księżyca.
-Nie trzeba niszczyć wszystkiego dookoła. Krzywdzenie samego siebie również może zrobić z nas potworów. Jeżeli potrafimy być łaskawi i wyrozumiali oraz uczciwi w stosunku do siebie, to w stosunku do innych też tacy będziemy.- Powiedziała spokojnie. Nie zająknęła się nawet na chwilę. Wiele osób przy takim argumencie najpewniej by już się wycofało. Ona nadal dzielnie broniła swojego zdania.
-Sprzyjająca gwiazda powiadasz... nigdy nie dostajemy takiej gwiazdy zaraz po narodzinach. To my ją tworzymy. I tylko od nas zależy czy będzie jaśniejąca i wskaże nam dobrą drogę, czy będzie czarną dziurą która wciągnie w swoje wnętrze wszystko i wszystkich- Ludzie mogli decydować. Nie przeczyła, że na tym świecie działy się tragedie, ale to wcale nie oznacza, że należy ustać bezczynnie i się z tym zgadzać. Jeżeli tak zrobimy damy mrokowi który zamieszkał w nas zawładnąć naszym ciałem.
-Potworem nie jest, ale jest kłamczuchą. A to jest faza przejściowa do zmiany w potwora. Od tego się zaczyna. Niby coś tak niewinnego jak uśmiech w nieodpowiedniej chwili, a potrafi tyle zła wyrządzić- Więc, czy nie należy przesadzać z tym gestem który jest tak bardzo mile widziany. Cyganka uważała, że należy się śmiać kiedy na to się ma ochotę, płakać ile się tylko chce. Robić to co nam podpowiada nasza dusza bo ona zna tylko antidotum na ten mrok.
-Esmeralda...- Przedstawiła się krótko i splotła ręce przed sobą i posłała mu ponownie delikatny i przyjazny uśmiech który świadczył o tym, że nie ma do czynienie z potworem w ludzkiej skórze.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Komnata luster Empty Re: Komnata luster

Nie Lis 30, 2014 8:06 am
Tak - i w tej podróży na samo dno nie było żadnego oparcia, żadnego tarcia - Nailah nie walczył o to, żeby wypłynąć na zewnątrz, bo wędrówka na dno mroku mu nie przeszkadzała - odrzucił bajkę, którą mu na początku zaoferowała, bo nie było w nim wiary w bajki - jedyną nadzieją, jaką w sobie chował, była ta maleńka, niewidoczna gołym okiem, w której chciał myśleć, że jest w tym świecie jeszcze jakiś prawdziwie cudny zakątek, ta ostoja - tym nie mniej to była nadzieja, która została przekształcona w coś na wzór marzenia - pozwalał od czasu do czasu wypływać temu na wierzch, jednak w sposób całkowicie kontrolowany, w którym nie sądzi się na poważnie, że znajdzie się taki zakątek na tym padole. Sahir nie należał do tych, którzy tak łatwo pozwalali rzucać na siebie czary, nie był też tym, którzy oddawali w zamian przekleństwa - już za długą listę uroków nań rzucono w przeszłości, by zdołał się na nie uodpornić - jednak była jedna klątwa, przed którą nikt obronić się nie mógł. Nazywało się to "prawdą".
- Słyszałaś o syndromie psychologa? - Niekoniecznie tak to wyglądało, jak to Esmeralda przedstawiła. - Ludzie, którzy nie potrafią poradzić sobie z samym sobą, ale innych leczą. Są potworami? Lub o czymś prostszym, co jest dość popularne, a zwie się "egoizmem". Egoiści są wyrozumiali dla samych siebie, ale dla innych nie. Są potworami? - A wszystko zaczęło się od pięknych luster, co za zabawa, doprawdy... Tylko że bardzo bolesna zabawa. Teraz tego nie odczuwałeś, teraz znajdowałeś się poza zasięgiem nawet samego siebie, po prostu się uśmiechając i kontynuując pogawędkę, która w twym własnym wnętrzu tworzyła z tej cyganeczki prywatnego potwora, który przypominał ci o wszystkim, co chciałeś zapomnieć, zapierając dech w piersiach. Nie można wiecznie wędrować na dno, trzeba czasem złapać dech. Ona nie dawała ci tej szansy. Ciągnęła głębiej.
- To nie my wybieramy, czy urodzimy się jako sieroty, czy jako taka dziewczynka, którą ojciec będzie zeszmacał. Nie o wszystkim człowiek może decydować. - Przypadek, lub przeznaczenie - w sumie Nailahowi obojętne było, jak kto to nazwie - było jedno meritum, że szczęście i pech miały zazwyczaj więcej do powiedzenia, niż nasza własna wola. - Czy nazwiesz to zmianą w potwora, czy nie... to tylko nazwa, z którą sam się nie zgodzę. Człowiek, który w głębi siebie nie kryje niespodzianki, z reguły nie bywa interesujący. Świat bez kłamstwa... byłby nudny. - Oto i meritum sprawy i cały kontekst, który pokazywał diametralnie różne poglądy na ten temat między nimi.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Komnata luster Empty Re: Komnata luster

Nie Lis 30, 2014 3:31 pm
-Jestem tylko biedną cyganką... jak bym niby miała o tym słyszeć- To prawda nie wiedziała wielu rzeczy, patrzyła na świat własnymi oczami i to one były jej nauczycielami.
-Człowiek, który nie jest w stanie pomóc sam sobie nie pomoże też innym. Wyobraź sobie, że w jednym pomieszczeniu nagle stają dwie osoby które mają takie same problemy. W jaki sposób mają sobie doradzić jak sami nie potrafią tego zastosować w swoim życiu... nie potrafią a może nie chcą. Bo lęk przed zmianą jest zbyt wielki- Założyła sobie delikatnie parę kosmyków za ucho i podeszła do lustra przylegając do niego prawie, że całą powierzchnią ciała.
-Zgodzę się, na nasze narodziny nie mamy wpływu... ale czy to oznacza, że już potem całe życie go nie mamy. Ludzie bardzo często o tym zapominają. Przyzwyczaili się do tego, że los zrobi za nich wszystko.- Cygance akurat nie przeszkadzało to, że jest akurat taka a nie inna. Nie chciała nic zmieniać. Dlaczego miała by się wstydzić, że jest romką, że na życie zarabia tańcem który tak kocha.
-A ja?- Zapytała się zaciekawiona. W jej wypadku wystarczyło zapytać a można było z niej czytać jak z otwartej księgi. Ludzie sądzili, że jest tajemnicza tylko dlatego, że nie przywykli do tak bezpośredniego zachowania. Dziewczyna nigdy nie poznała nienawiści, nikt nigdy jej nie zagrażał, przez co stała się za bardzo ufna.
-Ja nie kłamię, ale też niczego nie ukrywam. I jakoś nie usłyszałam jeszcze aby to robiło ze mnie kogoś nudnego- Może to było spowodowane tym, że w tym świecie gdzie kłamstwo stało się czymś naturalnym pojawiła się osoba która zaczęła się wyróżniać. I wtedy to co niby urozmaicało ten świat przestało, bo okazało się, że prawda też może go urozmaicić.
Dziewczyna powiedziała, że niczego nie ukrywa. Wielu osobom mogło by się wydawać, że kłamie. Bo w końcu była wilą, nie umiał pisać ani czytać, ukrywała to wszystko. Romka jednak na to nie patrzyła. Dla niej myśli które nie miały odbicia w rzeczywistym świecie nie były ani kłamstwem ani ukrywaniem niczego. Po prostu to tak jak by zobaczyć poranną mgłę. Przez chwilę jest, a zaraz potem po prostu znika i nikt nie pamięta już o jej istnieniu.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Komnata luster Empty Re: Komnata luster

Pon Gru 01, 2014 8:03 am
- Wszystko zależy od posiadanej wiedzy. Sęk w tym, że pomoc innym jest o wiele łatwiejsza, niż radzenie sobie z samym sobą. - Nie wiedział za bardzo, czy pierwsze zdanie ma potraktować jako sarkazm, czy na poważnie - jego oczy przejechały po jej sylwetce - to, że jest cyganką, widać, bo i nawet ona sama się z tym nie kryje, wręcz przeciwnie, zdaje się doskonale czuć z tym, jaka jest - to dobrze, wydawałoby się, że w dzisiejszych czasach niewiele jest takich osób. - Co z tego, że jesteś cyganką. Bycie nią ma cię przekreślać w jakikolwiek sposób o słyszeniu czegoś, lub niesłyszeniu? - To zabrzmiało jak tania, w dodatku beznadziejna wymówka, której nie potrafiłeś zaakceptować - też byłeś biedny, ale to nijak nie przeszkadzało ci się edukować, a fakt, że była cyganką? To nie zmieniało zupełnie niczego.
- To zakrawa na hipokryzję, jeszcze przed chwilą mówiłaś, że nie miałaś prawa słyszeć o pewnych rzeczach, tylko dlatego, że jesteś biedna i że jesteś cyganką. - Hipokryzja na swój sposób nie była zła, jeśli potrafiło się ją wytłumaczyć i miało się powód ku temu, by ją stosować - niestety najczęściej była ona całkowicie podświadoma - cóż, taka już twoja Krukońska natura, że widzisz dziurę w całym i tej jednej dziury się uczepisz, bo to ona jest właśnie interesująca, a nie sam płaski, jednolity materiał, jaki ci pokazywano.
- A Ty... Ty nie słuchasz uważnie tego, co mówię. - Uśmiechnąłeś się delikatnie z rozbawienia. - Powiedziałem "z reguły". Nie, że każdy człowiek taki bywa. Uważaj, jak tańczysz, cyganko, ponieważ można się łatwo pośliznąć. - Nie zamierzałeś oceniać kwestii jej nudności, czy też nie, nie patrzyłeś na ludzi pod tym względem - każdy na swój sposób jakoś bytował, jedni się wyróżniali, inni płynęli własnym nurtem, jedni kłamali, inni nie, tak po prostu. Tym nie mniej gdyby ktoś zamordował i od razu przyszedł na policję mówiąc, że to on zabił, detektywi nie byliby potrzebni. Gdyby żona zdradziła męża i przyszła mu od razu powiedzieć, że zdradziła, byłoby to zbyt proste. Świat stawał się ciekawy właśnie przez to, że nic nie było jasne. Że istniały te dziury, w które można się było wpatrywać, a nie tylko biały materiał bez żadnej skazy.
Sponsored content

Komnata luster Empty Re: Komnata luster

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach