Go down
Lincoln Wright
Oczekujący
Lincoln Wright

[uczeń] Lincoln Wright  Empty [uczeń] Lincoln Wright

Pią Cze 24, 2016 8:30 pm
Imię i nazwisko: Lincoln Mark Wright
Data urodzenia: 14.08.62 r. (V)
Czystość krwi: 3/4
Dom w Hogwarcie: Hufflepuff
Różdżka: topola, włos jednorożca, 13 cali

Widok z Ain Eingarp:
Zdziwienie na widok przedmiotu o magicznej właściwości, który znajduje się w Hogwarcie, to jak zaskoczenie informacją, że oddychamy tlenem i wydychamy dwutlenek węgla. Lincoln był gdzieś tam na granicy dwóch światów – mugolskiego i czarodziejskiego. Doskonale znał bajki braci Grimm i baśnie barda Beedle’a, w jego domu czytano Proroka Codziennego i The Sun, od małego latał na miotle, ale normalnie korzystał z pociągów i komunikacji miejskiej.
O lustrze słyszał wiele, a przede wszystkim dobre rzeczy, z których wynikały okropne tragedie. Wielu czarodziejów o słabej woli poddawało się mu, tracili zmysły, wpadali w ciężkie depresje, bo świat przedstawiony w jego odbiciu był niewyobrażalnie lepszy od doczesnego. Lincoln wierzył, że ów zwierciadło idealnie go odczyta, bo on sam czuł się jak otwarta księga. Multikulturowość sprawiała, że mimo obeznania w nowinkach zarówno mugolskich, jak i magicznych, nie był w żadnym temacie ekspertem. Nie będąc w 100% czarodziejem ani normalnym śmiertelnikiem, często kłopot sprawiało mu odróżnienie magii od rzeczywistości. Jak człowiek, który mówi w kilku językach i zaczyna mu się mieszać, nie widząc tych znacznych różnic. Nie chciał tego przyznać przed sobą, ale bał się, że ta część jego charakteru sprowadzi go na manowce w starciu z Ain Eingarp.
Zaryzykowawszy, nie było trudną sprawą, by odnaleźć lokalizację zwierciadła. A może ono samo chciało, by Lincoln je odnalazł? Świadomość magicznych przedmiotów była tematem spornym, chociaż coś w tym mogło być.
Cicha, zakurzona komnata, przypominała mu legendarny Pokój Życzeń. Nigdy wcześniej tam nie był, ale podświadomość podpowiadała mu, że znalezienie się tutaj, gdy myślał o lustrze, na pewno nie było dziełem zwykłego przypadku. Z wolna podszedł do celu swojej krótkiej podróży, ale nie patrzył na szkło. Zamknął oczy, wyciągając dłoń, a gdy poczuł drewnianą ramę, pogładził ją i dopiero wtedy uchylił powieki, pozwalając, by odbicie ukazało mu to, czego pragnął.
W pierwszym momencie nic się nie działo, nawet zwątpił trochę, stwierdził, że niepotrzebnie wygłupił się z tym ceremonialnym podchodzeniem, ale już kilka chwil później, jego postać zmieniła się. Nowy on, stojąc przed nim, w znacznie dłuższych włosach niż ma teraz, odrobinę starszy, na szczęście równy wzrostem. Jego tłem była polana, którą znał lepiej niż własną kieszeń. Tak ją zapamiętał, bo było to szczególne miejsce, konkretniej pole mieszczące się za mugolską wioską, w której żyli jego dziadkowie. Często spędzał tam czas w dzieciństwie, ale odkąd zaczął uczęszczać do Hogwartu, zdarzało się to o wiele rzadziej. Obok starszego Lincolna stała jego ukochana bliźniaczka, urosła trochę, ale wciąż wyglądała przy nim jak krasnoludek. Uśmiechała się, uroczo jak zwykle, przenosząc wzrok na brata obok i na tego przed sobą. Ten widok budził wspomnienia, bo wyglądali jak starsze wersje siebie, którzy kiedyś całymi dniami bawili się w trawie.
Lincoln uśmiechnął się do tego odbicia. Zrozumiał co chce przekazać mu zwierciadło, niezwykle prosty przekaz jak na tak silną moc. Nie chciał wracać na wieś, ale tutaj była ona symbolem, nie konkretnym marzeniem. W sercu chłopaka zawsze będzie szczególne miejsce dla rodziny i wspomnień, bezproblemowego życia, słodkiego lenistwa i celebrowania spokojnych dni. Był świadom tego, że to nie jest przyszłość, a przypomnienie, by nie zapomniał o tym, co kocha w dobie tych wszystkich odkryć technicznych.  
- Muszę namówić kurdupelka, żeby w wakacje pojechać do dziadków. Ciekawe czy babcia pamięta przepis na tamtą tartę z truskawkami? – zastanowił się na głos, a odbicia zaśmiały się w odpowiedzi. Chwilę później ukazała się w nich też staruszka prezentująca swój wypiek. Lincoln mógł przyrzec, że poczuł jego zapach. Wyszczerzył się do nich i stwierdził, że wystarczy wrażeń, bo zaczyna czuć potrzebę zostania tutaj na dłużej. Co chciał, to miał, planował tylko krótki przegląd. Oddalił się, w drzwiach ostatni raz oglądając się za siebie, ale już nie było na co patrzeć. Miał jeszcze trochę wolnego czasu do kolacji, a tak się bał, że poszukiwania się przedłużą!

Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie:
Od początku był wysoki, więc wspominając z nim dawne lata, chłopak najgłośniej będzie się śmiać ze zdjęć. Ma w zanadrzu mnóstwo anegdotek obejmujących wszelkie zabawne sytuacje, w których główną rolę grały jego centymetry. Gdy nie masz co robić na imprezie - pozwól mu opowiadać.
Przykłady? Proszę bardzo!

W pierwszej klasie grupka mugoli szykowała na niego zasadzkę, bo twierdzili, że jest potomkiem trolli, który ukrywa się pod człowieczą postacią. Brakowało im tylko wideł. Wyobrażacie sobie to, gdy jedenastoletnie knypki knuły intrygę przeciwko zwyczajnie wyższemu koledze?

W drugiej klasie wyjątkowo bitny ślizgon, uzupełnił swoją wiedzę na temat zaklęć u swojego starszego brata i poznał jedno ze zmniejszających. Jego różdżka była na tyle kapryśna, że niepewnie wymówione zaklęcie, wróciło rykoszetem do rzucającego. Lincoln, chcąc się zemścić, zaniósł go do prefektów w kieszeni szaty. Od tamtej pory chodzi legenda, że jest odporny na takie czary.

Na przełomie trzeciej i czwartej klasy był prześladowany przez pigułę, bo oskarżała go o korzystanie z magicznych dopingów, by dostać się do drużyny quidditcha. Mierzyła go namiętnie co tydzień, wierząc w prawdziwość swoich podejrzeń. Podała go do dyrekcji, przyjechali uzdrowiciele z Munga i nic. Do dziś boi się aplikować do drużyny, chociaż sam sport bardzo lubi.

W czwartej klasie zakochała się w nim wyjątkowo niska dziewczyna, z którą ma dobry kontakt do dziś. Chciała go poderwać, ale kompletnie nie wiedziała jak, więc zawsze go prosiła o pomoc, gdy nie mogła sięgnąć po rzecz, która była u góry. Lincoln nigdy nie odmawiał. W bibliotece, z romansów, wybrała na oko jedną z książek. Była za niska, by zauważyć, że prosiła go o erotyk, wcześniej podkreślając, że bardzo jej na nich zależy, bo szuka dobrych sposobów na podryw. Niestety, okładka i tytuł mówiły same za siebie, a spojrzenie Lincolna zapamięta do końca życia.

Każdy wypad do Hogsmade to kopalnia beki – niejednokrotnie dwa razy starsze od niego kobiety próbowały z nim flirtować, uparcie sądząc, że jest młodym nauczycielem. Z tego samego powodu nieraz dostał opiernicz, bo młodzi coś zbroili, chociaż nawet nie byli z jego domu. Musiał  brać odpowiedzialność za dzieciaki, którym się coś stało i wymuszano na nim odprowadzanie ich do skrzydła szpitalnego w połowie piwa kremowego. Nawet dostaje łapówki, by kupować młodszym rzeczy przeznaczone dla starszych odbiorców!

W szkole radził sobie dobrze, szczególnym zainteresowaniem obdarzając eliksiry i zielarstwo. Babrał się w ziemi, a potem to co wykopał, przemieniał w szalone eksperymenty w kociołku. Ma to po rodzicach, którzy prowadzą sklep z eliksirami, w świecie mugoli znany jako najnormalniejsza apteka, ale każdy czarodziej jest wtajemniczony w jego dodatkowy asortyment. Na zaklęciach zawsze coś przekręcił, opcm dobrze mu szło tylko w praktyce, wykazywał zdolności wróżbiarskie, a na całej reszcie egzystował, starając się przeżyć.

Przykładowy Post:
Lin nie mógł powiedzieć, że nie lubił spędzać czasu w dormie, bo istniała niepisana zasada, że czas tam spędzony nigdy nie był czasem zmarnowanym. Może nie wszyscy się z tym zgadzają, ale kto w tak barwnym, pełnym magii i czarodziejstw świecie przychodziłby tam bez żadnego celu? Odwiedziny w dormitorium są przeznaczeniem. Przemyślaną decyzją, która wpłynie na twoje życie nieodwracalnie. Siedząc na mięciutkiej kanapie pokoju wspólnego jesteś bezpieczny. Na korytarzu ślizgon mógłby wyzwać cię na pojedynek. Może zgubisz tam sakiewkę z galeonami, którą nosisz na szczęście? A co gorsza, możesz zabłądzić i trafić na ducha nauczyciela historii, który zapamiętał cię, bo od dwóch tygodni nie oddałeś zaległego referatu na temat wojen trolli.
Wyżej wspomniana kanapa daje ci poczucie bezpieczeństwa. Poddając się mu, możesz bez przeszkód usnąć, wierząc, że twoi pobratymcy nie zrobią ci psikusa podczas drzemki. A Wright już dawno pogodził się z tym, że przesypiamy połowę życia, mówiąc: „Czymże jest to półgodzinki w oceanie przespanych godzin? Porównać ją można do łzy niewyspanego człowieka! A ja o nich myślę i wysypiam się za nich, wycierając tę mentalną łzę.”
Niestety, nasz Lincoln miał zawsze problemy z wygodnymi drzemkami. Nie chodziło tu o żarty współtowarzyszy, a o sam mebel. Kanapa dawała mu miłość, ale tylko w pozycji siedzącej, bo leżąc nie mieścił się na niej. Straszył pierwszaków. Możecie sobie to wyobrazić, gdy spoglądając na nią widzicie ten oto widok, patrząc od jej tylnej strony – Lincoln niczym zamknięty w magicznym pudle asystent magika – z jednej strony wystawała głowa z istnym pierdolnikiem włosów, zwykle zakrywającym bladą twarz, a z drugiej bezwładne nogi. Ów mebel do krótkich nie należy, więc widok ten przywodzi na myśl rozczłonkowane ciało.
Taki obraz rzeczywistości ujrzała osoba, która właśnie weszła do pokoju wspólnego dnia dzisiejszego, południa słonecznego, czasu kto-wie-jakiego. Doczekał się niemal histerycznej reakcji drugoklasistki – gdzie ona żyła, że nigdy go takim nie widziała? Niejednokrotnie już budziły go już krzyki, acz nasz mający 190 cm żywego wzrostu kolega, od lat reaguje śmiechem. Wybudzając się ze snu, spojrzał na nią, podniósł się i poczochrał długie, kasztanowe, miejscami zakręcone kosmyki. Wstał, przeciągnął się i nie wyglądał już tak strasznie. Dziewczę mogło mieć wrażenie, że to jakaś beznadziejna iluzja. Nawet nie był jakiś specjalnie niesymetryczny! Spoglądał na nią tymi wesołymi, zielonymi oczami, uśmiechał się tak, jakby zobaczył starą znajomą.
- Mówią, że wpadłem do kociołka z eliksirem zakompleksionego alchemika, ale tak źle chyba nie jest, nie? – odparł z uśmiechem tak szerokim, że komuś mogłoby się zdawać, że zaraz pękną mu kąciki ust. – Nazywam się Lincoln – dodał. W ramach przywitania popatał ją po głowie i starł łezkę stresu, a ta niemo wpatrywała się w niego jak w obrazek. Co to za anomalia z tego chłopaka była! Niczym wyjątkowo wysoki obrazek, chociaż to nie Panorama Racławicka.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

[uczeń] Lincoln Wright  Empty Re: [uczeń] Lincoln Wright

Sob Cze 25, 2016 7:49 pm

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach