Go down
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Stół Kapelusznika Empty Stół Kapelusznika

Nie Lut 01, 2015 6:05 pm
Stół Kapelusznika C7613d9796cb23ad7aa3e50951bcf55c
Ustawiony na małej polanie w środku lasu stół, przy którym trójka nietypowych znajomych urządza swoje nieUrodzinowe Herbatki. Zastawiony jest różnymi smakołykami - babeczkami, torcikami, ciasteczkami. Nie może zabraknąć także najlepszej herbaty w Krainie Czarów!
Szalony Kapelusznik
Oczekujący
Szalony Kapelusznik

Stół Kapelusznika Empty Re: Stół Kapelusznika

Wto Lut 03, 2015 4:52 am
No tak, tak, tak, Marcowy gdzieś polazł, a Susła nie widać i oczywiście wszystko na jego głowie! Wszystkie te przygotowania same się nie zrobią, bo kto to zrobi, jak nie on? Trochę pokrętne myślenie, no ale przecież nic się na takie oczywistości nie poradzi - one zwyczajnie sobie były i były i być nie przestaną. Rozgorączkowany Kapelusznik przyłożył swoją dłoń do czoła i wydał z siebie komiczne parsknięcie. Jego oczy powędrowały w jedną stronę; gdzieś w okolice lasu, do którego ostatnimi czasy sporo stworzeń się zapuszczało. Zwłaszcza tych, które podlegały Królowej! A jak tutaj wpadną? No to będzie bardzo, ale to bardzo nieprzyjemnie! Przecież tu miejsca nie było, a pewnie te ktosie się obrażą i doniosą Czerwonej, co się tu wyczynia. A na to nie mógł pozwolić, bo wtedy ona zabroni im nieUrodzinowych herbatek. Z całą jej stanowczością! Kapelusznik zaczął się więc kręcić po stole i poprawiać wszelkiego rodzaju widelczyki, nożyki, talerzyki, imbryczki, spodeczki i filiżaneczki. Przy okazji nalał też sobie trochę herbaty na uspokojenie i szybo ją przełknął, odzyskując upragniony, a przy tym chwilowy spokój.
Cheshire Cat
Oczekujący
Cheshire Cat

Stół Kapelusznika Empty Re: Stół Kapelusznika

Czw Lut 05, 2015 10:21 pm
-Pomóc Ci w czymś, przyjacielu?
Oczy, dwa wielkie szafiry okolone uśmiechem od uch... właściwie, to nie. Dwa wielkie szafiry, wirujące wśród filiżanek herbaty, spoglądały na Kapelusznika. Chwilę za nimi w powietrze wokół wgryzły się dziesiątki moich ostrych zębów, uśmiechające się karykaturalnie do Szaleńca przy stole. Czy on naprawdę nie zdawał sobie sprawy jak istotne rzeczy działy się no... tak jakby wszędzie? Królowa zaraz wykituje na zawał od swojego wzrostu, Królik chędoży się zapewne z jakąś złaknioną przygód niewiastą, a... właśnie. Skąd ta niewiasta?
-Mój drogi, czy przypadkiem nie mamy nadto nowych... "twarzy" w okolicy?
Zawirowałem wokół własnej osi, niczym dym materializując się na jednym z wolnych krzeseł, machając leniwie ogonem. To mogło wróżyć kłopoty. Nowa osoba, oczywiście. Nie machanie ogonem. Przecież zniknąłbym, zanim Kapelusznik "oszalałby" do reszty, chcąc ogolić mnie za potłuczoną zastawę. Wsparłem swój kudłaty łeb na wyciągniętych rozkosznie łapach, a kolejny szeroki uśmiech rozleniwienia wypełzł na mój pysk. Na Królową. Że ten kapelusz mu nie spada, gdzie się nie ruszy.
Szalony Kapelusznik
Oczekujący
Szalony Kapelusznik

Stół Kapelusznika Empty Re: Stół Kapelusznika

Pią Lut 06, 2015 6:57 pm
Właśnie robił pokrętne ruchy filiżanką, kiedy usłyszał dobrze mu znany głos, który przemawiał do niego, jakby z oddali. Kapelusznik jednak wiedział, że to po prostu jego głowa sobie dopowiada resztę i mąci, jak się da, działając na jego zmysły doprawdy pokracznie. Ze stołu szybko zszedł na jedno z wolnych krzeseł i próbował dojść do siebie poprzez szybkie ruchy oczu, co z boku musiało wyglądać bardzo...dziwnie. Ale czego można spodziewać się po kimś takim, jeśli nie samych nieoczekiwanych ruchów? Dla Kapelusznika mało rzeczy było istotnych i wartych jego uwagi. Miał przecież tyle na swojej głowie! DOSŁOWNIE! A nawet...w głowie! Ha!
- Mi? Pomóc mi? Kocie, mój kochany! A w czy mi pomoże taka jedna latająca główka? Nieeee... - machnął ręką na niego i odstawił pustą filiżankę na miejsce, a na jego twarzy pojawił się dziwny uśmiech. - Może mamy, może nie. Za dużo przygotowań na mej głowie by przejmować się jakimiś tam twarzami! No chyba, że wpadną one na przyjęcie nieUrodzinowe, jak sądzisz? Tylko czy starczy miejsc! Przecież ledwo się pojawiłeś, a już miejsc przy stole nie ma! Sam spójrz! O! - I zrobił obrót ręką, wskazując na każde krzesło, które tak naprawdę nie było przez nikogo zajęte. No ale cóż..! W końcu Szalony miał prawo do swojego zdania na ten temat i dla niego wystarczyła jedna osoba dodatkowo by móc stwierdzić, że więcej gości się nie zmieści przy tym ogromnym stole. Po chwili poprawił swój ogromny kapelusz i odetchnął głęboko, a jego oczy zamigotały dziwnie radosnym blaskiem. Przechylił nawet lekko głowę, kiedy zwrócił spojrzenie w stronę Kota z Cheshire.
- A Tobie twarze przeszkadzają, Kocie mój? Boisz się, że wiatr świeżości powieje mocniej, niż powinien? A może, że Królowa skoncentruje się na Tobie, co? Uuuu! Wielka głowa skupi się na Tobie! Berłem machnie mocniej i zrobi wielkie buum! Posypią się głowy, ha! - Wyrzucił z siebie Kapelusznik z cichym śmiechem.
Cheshire Cat
Oczekujący
Cheshire Cat

Stół Kapelusznika Empty Re: Stół Kapelusznika

Nie Lut 08, 2015 11:28 am
Obróciłem się pozostawiajac resztę mojego ciała na stoliku, wzbijając się w powietrze nad kapelusznikiem. Oczywiście, pozostawione przeze mnie resztki zaczęły z wolna znikać, rozpływając się w ciszy Kapelusznikowego Stołu. Rozejrzałem się mało dyskretnie, ni to w poszukiwaniu, ni to w formie zwykłego znudzenia.
-Obawiam się, że miejsc może zabraknąć. Ale jestem pewien... nie. Jestem przekonany, że wszyscy przyjdą na Twoją nieUrodzinową herbatkę, Kapeluszniku.
Uśmiech obiegł moją głowę w makabrycznym geście rozbawienia. Dzisiaj był zdecydowanie w formie, ten nasz stary wariat, bez wątpienia. Gadał kompletnie bez sensu, co mu się chwali, bo czy w miejscu takim jak to można mówić z sensem? No nie bardzo, bo to objaw nienormalności. A Kapelusznik umysłem odbiegł daleko za ogólnie przyjęte kanwy normalności, stając się jednym z najnormalniejszych Kapeluszników w tym miejscu.
-Królowa? Na litość boską, moja głowa spaść nie może. Bo niby jak? Mój drogi, zasiądź za stołem, podaj herbatę, przyprowadzę Ci zgubione duszyczki i duszyczków.
Rozpłynął się niby w dymie, pozostawiając po sobie jedynie mgliste wspomnienie uśmiechu.
Szalony Kapelusznik
Oczekujący
Szalony Kapelusznik

Stół Kapelusznika Empty Re: Stół Kapelusznika

Pon Lut 09, 2015 11:30 pm
Przyglądał się z wyraźnym zainteresowaniem Kotu, który pojawiał się i znikał. Tak o! Raz tutaj był, a raz był tam! Szaleniec! Jeden z nich, zresztą. Automatycznie podniósł głowę w górę, kiedy usłyszał nad sobą głos czarodziejskiego zwierzaka. Jego twarz rozpromienił szeroki uśmiech, jakby zachwyciło go to, co właśnie powiedział do niego Kot z Cheshire. W oczach zaś, które zazwyczaj wariowały we wszystkie strony, pojawiły się niebezpieczne błyski.
- Ach, doprawdy? Ale miejsc przecież zabraknie! O nie! Lepiej, żeby nie przychodzili wszyscy, co najwyżej...trzy osoby. Albo dwie. Albo najlepiej jedna! A jeszcze tak idealnie byłoby, gdyby nie przyszedł nikt! Co Ty na to, hę? Prawda, że świetny plan? Ja to mam głowę! - Zawołał radośnie i klasnął w dłonie, podnosząc swoje ciało do góry tak gwałtownie, że aż dziw, że kapelusz nie spadł z jego głowy. Sens? Sens w tym świecie był zupełnie nie wskazany i co jak co, ale poczciwy Kot powinien o tym doskonale wiedzieć. Sam zresztą był chory na umyśle. Szalony. I dlatego idealnie się wpasowywał w ich towarzystwo! Rozejrzał się, jakby szukał potwierdzenia swoich słów u Marcowego Zająca, albo u Susła, ale jak na złość ich nie było. Głupiutcy byli, przecież jak przyjdą na czas to się spóźnią! Czy oni tego nie rozumieją?
- A nie zdziw się Kocie pewnego dnia, jak Cię Czerwona jednak dopadnie, hahaha! Ale to ubaw będzie! Zobaczy Twój uśmiech wśród czerwonych krzewów i go złapie w swoje małe dłonie i wtedy wyda jeden rozkaz i bziuum! Ale to będzie zabawne! Latająca głowa, skrócona o głowę! O nie mogę, hahahaha! - Roześmiał się Szalony, ocierając niewidzialne łzy ze swoich barwnych oczu. Pokiwał głową na znak, że rozumie, po czym się za nią złapał i zaczął biec wokół stołu, krzycząc, że nie ma czasu, a herbata sama zaczęła się nalewać do poszczególnych filiżanek.


Marcowy Zając
Oczekujący
Marcowy Zając

Stół Kapelusznika Empty Re: Stół Kapelusznika

Wto Lut 10, 2015 9:31 pm
Jeszcze nie była spóźniona! Skąd, jej zegarek wskazywał idealną godzinę na przybycie tutaj. Dokładnie, godzina idealna. Kiedy zbliżała się do bramki, już słyszała krzyki Kapelusznika...
Doskonała godzina! Godzina na wielkie wejście!
Przeskoczyła przez jeden, drugi krzew, jak to zając. W skakaniu nie miała sobie równych, o nie! Nikt nigdy nie zabierze jej tytułu najlepszego skoczka, ani tym bardziej Najpiękniejszych uszu tej krainy według rankingu Marcowego Zająca. Biały Królik mógłby z nią konkurować, ale nie... Jego uszy były zbyt białe. Zdecydowanie zbyt białe uszy, aby były piękne.
Skoczny krok skierowała ku stołowi. Czuła już aromatyczny zapach przygotowywanej herbaty. Kapelusznik myślał o wszystkim, oczywiście! W końcu musiał, dzisiaj były ich wspólne nieUrodziny!
Pod nosem nuciła wesołą piosenkę, kiedy wpadła na przyjęcie. Dosłownie wpadła, bo z rozbiegu wskoczyła na stół, niby cudem unikając wszystkich imbryczków, jak i filiżanek.
- Kapeluszniku, przyjęcie jeszcze nie gotowe? Całe szczęście jest jeszcze zapas czasu, trzeba wszystko przygotować! - powiedziała, wyciągając swój zegarek. Wszystkie jego wskazówki jak zawsze wskazywały godzinę dwunastą i ani minuty po niej.
Tak, zdecydowanie był jeszcze zapas czasu.
Zaczęła opóźniać kieszenie z różnorakich ciastek, babeczek i cukierków. Wkrótce połowa stołu była nimi przykryta.
- Mam ich mniej niż zawsze... Przyjęcie będzie kameralne.
Szalony Kapelusznik
Oczekujący
Szalony Kapelusznik

Stół Kapelusznika Empty Re: Stół Kapelusznika

Sro Lut 11, 2015 5:51 am
Co go jakiekolwiek rankingi interesowały, skoro miał tyle rzeczy do zrobienia? Poza tym, bziuuuum! Kto ktoś taki, jak Kapelusznik mógł widzieć w tak szeroko pojętym rozglądaniu się wokoło siebie? No bez przesady proszę państwa, bez przesady. I trudno było go usłyszeć, zwłaszcza jak się miało takie długie uszy, jak Marcowy. Co do godziny idealnej...godzina idealna była wtedy, kiedy jej nie było. A jak poznać, że takiej godziny nie ma? To bardzo proste! Czas nie płynie dalej! Ktoś myślał -musiał, a skoro mówi się, że to jego stół to on jakby jest pierwszym gospodarzem i o podstawowe rzeczy, takie jak herbata musi zadbać! W przypadku wykwintnego niePrzyjęcia to było konieczne. Filiżanka poleciała na ziemię by Kapelusznik mógł w ostatniej chwili ją chwycić opuszkami palców i rzucić badawcze spojrzenie Zającowi, który zaczął chodzić po stole.
- Wielkie nieba! Uważaj, bo tłuczesz niewidzialne zestawy. O proszę! Ta filiżanka nagle się pojawiła, a Ty nie zareagowałaś. No spójrz! - I zaczął wymachiwać naczyniem, które tak na dobrą sprawę zawsze wywijało im numery i chciało lecieć na dół. Jakby koniecznie chciało zwrócić na siebie ich uwagę. - Prawie się spóźniłaś. Suseł na pewno będzie spóźniona! Jej zegarek nie stoi, tak jak powinien. Może powinienem coś zatańczyć? A, zatańczę! Z herbatą zatańczę. Piękna dama z niej.
Zaczął chichotać i przyglądał się, jak Marcowy wypakowuje wszystko ze swoich kieszeni. Sam Kapelusznik podskoczył w miejscu i uderzył butami o siebie w locie, po czym zaczął wywijać swoim ogromnym kapeluszem, biorąc po drodze imbryczek.
- Tańczmy! Zarządzam teraz taniec! Jest to konieczność, Zającu!
I mieszajmy sobie w głowach, jak zawsze.


Ostatnio zmieniony przez Szalony Kapelusznik dnia Czw Lut 12, 2015 10:42 pm, w całości zmieniany 1 raz
Marcowy Zając
Oczekujący
Marcowy Zając

Stół Kapelusznika Empty Re: Stół Kapelusznika

Sro Lut 11, 2015 6:01 pm
Ach, gdyby w końcu nadeszła ta idealna godzina! Czas zatrzymałby się na smaku marchewkowego ciasta i herbaty. Odczuwaliby do końca świata jedynie słodkie zapachy jedzenia tak pysznego jak żadne inne. Choć czy w ogóle mogliby odczuwać, kiedy zatrzymałby się czas? Cóż to mógłby być za stan...? Co więcej... Czy zatrzymana chwila uchwyciłaby jej uszy w odpowiednim ich pięknie!
- Filiżanki niemal zawsze podsuwają mi się pod nogi w poszukiwaniu melodii! Ach, one też pragną tańca! Uszczęśliwmy więc je jak należy. Oby tylko nie oszalały!
Zeskoczyła sprawnie ze stołu, nie zostawiając nawet śladu po ciężkich butach. Wylądowała jak zwykle bez szwanku i poczęła gwizdać. Wydała tylko kilka takich przeciągłych nutek i zaraz łyżeczki zaczęły stukać o stół jak w cymbałki, a wszystkie imbryczki ruszyły do swojego szalonego tańca. Kilka z nich pogwizdywało w rytm wybijany przez łyżeczki.
Marcowy Zając uraczyła przyjęcie swoim nieco pokracznym tańcem. Niestety, dobrze nigdy nie tańczyła, a babeczkowy partner, którego sobie wybrała w ogóle nie trzymał ramy!
Szalony Kapelusznik
Oczekujący
Szalony Kapelusznik

Stół Kapelusznika Empty Re: Stół Kapelusznika

Czw Lut 12, 2015 10:54 pm
Sprzeczność godna sprzeczności, w końcu na tym polegały ich cudowne zasady, które były nietypowe dla każdej normalnej istoty. Nie patrzmy na to, że normalnością w Krainie Czarów stała się nienormalność, och nie. Oddalmy te rozmyślania na bok i zostawmy je powiedzmy Gąsienicy. Kapelusznika nie obchodziły uszy. On miał naprawdę lepsze rzeczy o których mógłby myśleć, jak na przykład o...kapeluszach. I o tym, że Słońce jest krzywe. Czy kiedyś ktoś zastanawiał się nad tym, dlaczego ich Słońce jest krzywe? Doprawdy intrygujące! Szalony więc tańczył, patrząc jak filiżanka, którą wcześniej złapał i odłożył na stół, znika! Ha! Jednak jego słowa okazały się słuszne; chyba nikt nie śmiał w nie wątpić, co?
- Nie mogą! Nie M - O - G - Ą, Marcowy! Nie wiesz? By się potłukły od tego wszystkiego, a potem ich płacz dotarłby do kwiatów samej Królowej! A Czerwona...Czerwona by wpadła ze swoją wielką głową i by utknęła w jakimś dole, hahaha! A wtedy...wtedy by drzewa i kwiaty przejęły zamek i nasz stół też by odszedł i co wtedy byśmy zrobili? - Zrobił wielkie oczy w jej stronę, a na jego wargach błąkał się szaleńczy uśmiech. Kiedy Zając zaczęła wybijać rytm, Szalony zaczął tupać głośno nogami po dywanie i zakręcił się nagle z imbryczkiem przytulonym mocno do swojej piersi tak, że zakręciło mu się aż w głowie!
- Ha! To jest znak! Świat wiruje! Musimy zacząć rzucać babeczkami do siebie i je zjadać! MARCOOOWYYYY PODAWAJ BABECZKI!


Ostatnio zmieniony przez Szalony Kapelusznik dnia Pon Lut 16, 2015 2:25 am, w całości zmieniany 1 raz
Marcowy Zając
Oczekujący
Marcowy Zając

Stół Kapelusznika Empty Re: Stół Kapelusznika

Sob Lut 14, 2015 1:27 pm
Czy ktokolwiek się zastanawiał dlaczego ich słońce jest krzywe? Nie! Zapewne dlatego, że nie znali nigdy prostego słońca i bardziej zadziwiłoby ich właśnie takie. A może znali? Czy im było kiedyś dane oglądać świat, który jest prosty i nieszalony? Taki świat na pewno byłby okropny! Okropny i niebezpieczny! A jakże smutny! Świat, gdzie każdy trzyma swoje myśli w określonych ramach, cóż za okropność! Jak w ogóle można było tak żyć! Okropnie, okropnie.
- A co, gdyby ze złości i kwiaty królowej stały się czerwone! Nie trzeba byłoby ich malować! Królowa nie miałaby na co narzekać i narzekałaby na wszystko inne! A co, jeśli jej głowa by pękła od braku narzekania?! Co jeśli kazałaby nas przemalować na czerwono!
Biedna złapała za swoje długie uszy i położyła je po sobie, wytrzeszczając ciemne oczy. Jej piękne, brązowe uszy miałby stać się... CZERWONE?! Nie! Tak nie mogło być! Nie mogłyby być wtedy tak cudownie piękne jak były zawsze.
Kiedy usłyszała jednak o babeczkach, do razu o wszystkim zapomniała. Nastawiła uszy i podbiegła do stołu skocznym krokiem.
- Dalej, babeczki!
I babeczki ruszyły. Podskakując jak małe zajączki po kolei zaczeły schodzić ze stołu i kroczyć za Zającem, która to krążyła wokół postaci Kapelusznika. Aż w końcu utworzyli okrąg z babeczek!
- Czy Twoja herbata jest aby na pewno dość gorąca, Szalony? - spytała, po czym złapała za jedną z babeczek, która w dłoni jej zmieniła się sama w filiżankę herbaty na spodku. Upiła odrobinę.
Szalony Kapelusznik
Oczekujący
Szalony Kapelusznik

Stół Kapelusznika Empty Re: Stół Kapelusznika

Pon Lut 16, 2015 3:55 am
Prosty świat? Jest coś takiego? Prosty, jak...stół! Tak! Ich stół był prosty, prawda? Więc było porównanie! Ale zabawne, kiedy świat może być prosty, jak ten mebel. Okropieństwa i niebezpieczeństwa czyhały wszędzie, za każdym rogiem nawet tu! Niebezpieczne były gałązki, albo ruchliwe kamienie, albo latające...latające grzyby! Czy widzieliście kiedyś latającego grzyba? Nie? Uff, to macie straszne szczęście! Kapelusznik widział, ale zanim grzyb go zaatakował, on go zjadł. Połknął go w całości, po czym przez kilka dni skakał do góry, jakby zamiast nóg miał sprężyny. Myśli wychodzą z piernikowych ram i tańczą po głowie, tak jak teraz właśnie. Czy w ogóle istniał ktoś, kto potrafił kontrolować własne myśli? Szalony szczerze w to wątpił! Ot co! Bzdurna prawda, czyli nieprawda, co równa się wprowadzaniu w błąd. Nie pozwoli by ktoś go pozbawił jego kapelusza! Cały geniusz właśnie tkwił w tym nakryciu jego zakręconej głowy i ono był kluczem do wszystkiego!
Skoczył na stół i zaczął odprawiać dziwne tańce, a nagle z jego butów wypłynęła zielona herbatka wprost do filiżanek. Była świeża! Wprost z imbryczka! Na słowa Marcowego Zająca zaczął chichotać, po czym machnął ostrzegawczo palcem w jej stronę.
- CZERWIEŃ NIEEEE! Czerwień musi być w małych porcjach, w takich optymalnych, bo inaczej inne kolory by się obraziły, a czerwony by zaczął zadzierać nosa. Już i tak jest zbytnio przemądrzały z powodu wyróżnienia przez Królową. Główka makówka, wielki bęcccc i uderzenie! Zawirowanie krainy zapewne! I dziwne wariacje. Za dziwne. NIE MOJE WARIACJEEEEE, NIEEE!
Sam Kapelusznik złapał się za głowę i przyłożył przez to imbryczek do swojego wielkiego kapelusza i zaczął biegać w tańcu. Po chwili gwałtownie się zatrzymał i zaczął się cofać do tyłu z uśmiechem niewinnym, jak u dziecka. Przypatrywał się jej ruchom i radośnie klasnął w ręce, kiedy babeczki go okrążyło! Jakie to było wspaniałe! Pochylił się maksymalnie do przodu, tak że udało mu się złapać jedną babeczkę i rzucić nią w Marcowego. Na swoje szczęście odrobinka została mu w ustach, więc mógł się nacieszyć tym znakomitym smakiem! Sięgnął po imbryczek, który stał się filiżanką i wypił spory łyk herbaty.
- Gorąco zimna nieidealnie! - Pokazał jej swoje dziwaczne zęby i zamrugał bardzo szybko oczami, że zaczął wytwarzać kolorowe refleksy. - Specjalne życzenia, Marcowy?

Marcowy Zając
Oczekujący
Marcowy Zając

Stół Kapelusznika Empty Re: Stół Kapelusznika

Sro Lut 18, 2015 5:06 pm
Prosty jak stół? Ależ ich stół nie jest prosty! Jest falisty. Faliste nie jest proste! W ich świecie nic nie było abstrakcyjnie proste, ale cóż w tym złego? Prostość jest... prostacka. Czy taki zwykły prostak mógłby skusić się na filiżankę herbaty razem z człowiekiem w tak kolorowym ubraniu jakie nosił kapelusznik oraz z dziewczyną z zajęczymi uszami? Prostacy nie potrafią patrzeć za maskę wyglądu i skóry, która została nań naciągnięta. Po co komu prostacy! Zwyczajni szaleńcy.
- Każdy kolor faworyzuje ktoś inny! Każdy, oprócz Ciebie, Szalony. Biały Królik zakochany jest w bieli, las w zieleni... - zaczęła wymieniać, ustawiając się w zamyślonej pozycji. Zając zdecydowanie faworyzował brąz, ponieważ jego uszy dzięki niej były piękniejsze. Ach, uszy, znów jej myśli uciekły do ich tematu. Myślenia o uszach nigdy za dużo, ot co.
- Doskonale nieidealnie! - przyznała podążając za słowami Kapelusznika. Uśmiech na jej twarzy pogłębił się znacznie, a ciemne oczy zabłyszczały niebezpiecznie. Och, tak, przyszedł już czas na najlepszą część atrakcji.
Zabrała z krzesła niewidzialną marynarkę. Niewidzialną przynajmniej do chwili, kiedy jej nie wzięła, ponieważ wtedy się pojawiła. Była za duża i Marcowy wydawała się w niej tonąć. Może wina jej wielkości... Nikt nie wie.
Nie uniknęła małej babeczki, która spadła prosto na jej nowy strój, brudząc go nadzieniem. Jak się wtedy roześmiała! Ciepło i donośnie, tak jak powinien śmiać się każdy Zając!
- Skąd, Kapeluszniku! Żadnych! Sama wszystko wezmę sobie, nie prosząc o nieurodzinowe nieżyczenie!
I wyciągnęła do niego rękę. Z rękawa jak z bazooki zaczęły wystrzeliwać babeczki. A ile ich było! Niemal za chwilę Kapelusznik stał się babeczkową górą. Jedną z nich z chęcią kosztowała, zaś cała reszta podśpiewywała piosenkę radośnie.
Szalony Kapelusznik
Oczekujący
Szalony Kapelusznik

Stół Kapelusznika Empty Re: Stół Kapelusznika

Pią Lut 20, 2015 4:46 am
A może właśnie falistość jest nową prostotą? Zastanówmy się nad tym porządnie! W końcu w tym świecie wszystko jest możliwe! No może wszystko za wyjątkiem normalności, ale...w sumie to trochę problematyczne jakby się zastanowić. Za dużo niewiadomych by można było, tak to wprost ująć i uważać dalej, że wszystko jest jasne. Komplikując, czy też nie, panują tu zupełnie inne zasady. Ale herbata była wyborna. Każdego dnia i o każdej porze i niczego innego sobie Kapelusznik nie wyobrażał. Prostacy? Kim są prostacy? Gdzie się kryją? Może pod jego kolorową marynarką, albo w jej długich uszach? Niech wyjdą! Dla prostaków nie ma tu bowiem miejsca, ha! Szaleństwo nie jest prostackie! Szaleństwo...szaleństwo jest wszystkim tym, co mają. To ono stanowi ich cudowną rzeczywistość. Wiedzieli o tym. Musieli wiedzieć. Nie bez powodu Szalony był nazywany szalonym.
- Mi? Po co mi wybierać kolor, skoro mogę je mieć wszystkie? O, patrz! Patrz jak się do mnie kleją! - Zaśmiał się i zaczął poruszać swoją marynarką, raz w prawo a raz w lewo. Kolory zaczęły wirować niczym liście na wietrze; stały się wyraźniejsze, niemalże oślepiające. Wszystko zdawało się być z taką tęczą na sobie prostsze! I z ich przyjęciem nieUrodzinowym. Jedno machnięcie ręki i już! Kapelusznikowi zresztą wydawało się, że drzewa wokół nich pochyliły się w ich stronę by przyłączyć się do zabawy. Szalony więc zaczął biegać wokoło stołu i wymachiwać rękoma we wszystkie strony.
- Nie ma miejsc, drzewka! Nie ma miejsc! Nie dziś! - Zawołał i wrócił tanecznym krokiem do Marcowego, biorąc łyka ze swojej specjalnej filiżanki. Posłał specjalny uśmiech Marcowemu, kiedy ta przyznała mu rację. Zrobił niemalże zeza, kiedy Zając, która oberwała jego babeczką zaczęła się śmiać. I to w taki, doprawdy, zabawny sposób! Jednak, kiedy ta nie skorzystała z nieUrodzinowego nieżyczenia, zdziwił się wielce, że aż zrobił wielkie "O" z czerwonych ust! Po chwili wrócił do swojej szalonej rzeczywistości i przyjął godnie atak, robiąc doprawdy dziwaczne uniki jakby był połączeniem węża ze słoniem. Babeczki otaczały go w zadziwiającym tempie! Co jak co, ale Marcowy zdecydowanie była szybka! Kapelusznik więc ściągnął swój olbrzymi kapelusz z głowy, odsłaniając swoje dziwacznie pokręcone pomarańczowe włosy i zgarnął nim babeczki by następnie rzucić nimi w Zająca. Niby nie powinno być to nic wielkiego, ale...gdy ciastka zaczęły wysypywać się z kapelusza, zaczęły się mnożyć i atakować nadzieniem Zająca.
- Opowiedz mi coś zabawnego, Marcowy!

Marcowy Zając
Oczekujący
Marcowy Zając

Stół Kapelusznika Empty Re: Stół Kapelusznika

Sob Lut 21, 2015 4:18 pm
Och tak, w ich świecie wszystko jest możliwe... Wszystko, poza prostotą! Szaleństwo nigdy nie będzie proste, szaleństwo jest faliste, jest przestrzenią, jest wszystkim, co wykracza poza granice norm, które ustalają sobie ludzie. Ich świat to wszystko, co niemożliwe... To pierwiastek z liczby ujemnej. To abstrakcja.
- Kolory i nie tylko, Kapeluszniku! Mnogość wzorów uwielbia Cię, doprawdy. - przyglądała się jak mieniący się kolorami Kapelusznik biega wokół stołu i tylko raz go tknęła, aby zaraz ta niesamowita tęcza zamiast być tęczą zamieniała się w kolorowe paski, kropki, kratki, kwadraciki!
Pięknie, doprawdy pięknie! Doskonale nieidealne, cudownie nieproste.
Babeczki latały wszędzie niemal jak na skrzydłach! Cudowny, wspaniały widok. Marcowy najpierw sama ostrzeliwała Szalonego, zdecydowanie bardzo szybko. Ach, przecież była Zającem, oczywiste jest, że szybko! Jak inaczej miałaby ostrzeliwać? Niewolno? Nie, to zdecydowanie zbyt wolno.
Śmiała sie rozkosznie za każdym razem, kiedy obrywała, a jakoś specjalnie nie uchylała się przed uderzeniami babeczek. Już wkrótce cała jej marynarka była oblepiona w kolorowym nadzieniu ze słodkości. Tylko nie uszy. Oj nie, je chroniła mocniej niż cokolwiek innego!
- Zabawnego? - cóż, zatrzymała się teraz, aby upić herbaty z filiżanki, ignorując atakujące ją ze wszystkich stron babeczki. Zamyśliła się nieco... I kiedy ostrzał został zatrzymany, rozejrzała się. - Zabawny jest ten bałagan, Szalony! Ach, nie można pokazywać takiego miejsca naszej pięknej damie - herbacie! To bardzo źle, bardzo źle!
Zaklaskała. Momentalnie okruszki babeczek zaczęły przemieszczać się ku jednemu punktowi jakby niesione wiatrem, a kiedy już ułożyły się w kupkę... Trach, stały się wielkim tortem, oblanym lukrem o wszystkich kolorach tęczy!
- Nasze nieurodzinowe, nieciasto, gdyż to niebabeczka! Czy nie godne ono naszej damy?
Sponsored content

Stół Kapelusznika Empty Re: Stół Kapelusznika

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach