Go down
Gideon Prewett
Oczekujący
Gideon Prewett

[dorosły] Gideon Prewett Empty [dorosły] Gideon Prewett

Pon Sie 18, 2014 11:09 pm
Imię i nazwisko: Z hebrajskiego ten, który burzy. Z łaciny cokolwiek truistycznie rudowłosy. W dodatku bezwolnie ale niezaprzeczalnie przynależny do jednego z nienaruszalnych, brytyjskich czystokrwistych rodów. Gideon Rufus Prewett.
Data urodzenia: 07/03/55
Czystość krwi: Czysta. Krystalicznie, od pokoleń do bólu zębów.
Była szkoła: Hogwart; Gryffindor oczywiście (jeśli pominąć, że w momencie wyboru nie obyło się bez gróźb i zgrzytania zębów).
Praca: Nie do końca wesołe bezrobocie po dyscyplinarnym zawieszeniu w obowiązkach członka brygady uderzeniowej Ministerstwa Magii.
Różdżka: Czarny orzech i łuska wyrweny. Lekka, sztywna, byłaby elegancka gdyby nie widoczne ślady nie zawsze właściwego użytkowania - różnorodne szczerby i otarcia. Niemalże równe czternaście cali.
Widok z Ain Eingarp:
Podstawową rzeczą, której się spodziewał było... szczęście. Może to i ogólne określenie, ale objawy zwykle są podobne. A jeśli nawet nie, to samo uczucie takim właśnie być przecież powinno - uniwersalnym. Kiedy jednak zobaczył w lustrze Tego, Którego Imienia Nie Wolno wymawiać pomyślał natychmiast, że musiał pomylić lustra. Spodziewany gniew, pogarda, choćby strach z którego nie byłby szczególnie dumny ale też którego nie mógł wykluczyć jednak nie przychodziły.
W ich miejsce, na twarzy Gideona - to znaczy tego drugiego, stojącego bokiem do właściwego Gideona, który już żałował, że dał się namówić na całą tą eskapadę - malował się niezmącony spokój. Z różdżką uniesioną w stronę Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać stał wyprostowany i spokojny. Zero satysfakcji, zero dumy, zero czegokolwiek co dałoby się określić emocjonalną reakcją na tą mimo wszystko niecodzienną sytuację.
Równowaga jest jednak chwilowo zachwiana, kiedy Gideon bierze głęboki wdech. Wyraz jego twarzy nie zmienia się, ale gdy uchyla usta, widać wyraźnie że ich kąciki drżą. Czy wybuchnie płaczem? Nie miałoby to raczej wiele wspólnego ze szczęściem. Czy wybuchnie śmiechem? Chyba w ramach histerii. I znowu, oszaleć ze szczęścia chyba nie byłob aż tak miło.
Wahanie, jeśli tym był ten moment trwało jednak nie dłużej niż sekundę. Słowa, które później wypowiedział czarodziej nie były słyszalne, ale Gideon rozpoznał je bez kłopotu - były ostatecznym wyrokiem. Zielony strumień światła z charakterystycznym, nieprzyjemnym dźwiękiem opuścił jego różdżkę by ugodzić pierś Tego, Którego Imienia Nie Wymawiał Nawet w Myślach.
Tym razem właściwy Gideon drgnął. Zobaczył wystarczająco wiele. Rozglądając się uważnie, jak gdyby zapomniał gdzie się właściwie znajduje odwrócił się od lustra i nieco chwiejnym krokiem ruszył w stronę drzwi.
Przykładowy Post:
To był niezwykle długi dzień. Gdyby ktoś go zapytał, Gideon byłby gotowy wytłumaczyć, że trwał znacznie dłużej niż dwadzieścia cztery godziny, z których każdą zapamięta do końca swojego życia. Niestety jednak, był sam i dyskutować mógł co najwyżej z dużo bardziej niż mu się dotąd wydawało odrapaną ścianą ministerialnego korytarza (jej stan zresztą skonstatował właśnie dzięki temu nadmiarowi wolnego, czy też wolnemu nadmiarowi, czasu). Nawet tajemnicza jejmościanka z jedynego wiszącego tu obrazu powędrowała gdzieś, informując go jedynie, że jest wyjątkowo nużącym gościem.
To ostatnie Gideon uważał akurat za osiągnięcie. Nie to, żeby miał w naturze chęć bycia odpychającym! Kiedy jest się nieco przypłowiałym rudzielcem o posturze sekwoi, jedynym sposobem na przetrwanie lat młodzieńczych staje się opanowanie i relatywnie ujmująca osobowość. Biorąc jednak pod uwagę to, że zaledwie kilkadziesiąt minut wcześniej zapamiętale ciskał klątwami w zasadzie niewinną niczemu szafę, Gideon miał wrażenie że bycie nużącym to i tak całkiem dobry obrót wydarzeń.
Źródłem jego gniewu nie był nawet proces dyscyplinarny, który toczył się właśnie przeciw niemu. Miał świadomość, że na taki zasłużył. Ale czasy się zmieniły a razem z nimi dopuszczalne środki walki ze złem wszelakim, szczególnie w sytuacjach kryzysowych, które poniekąd z definicji były domeną brygady uderzeniowej. Razem ze wzrostem siły Tego, Którego Imienia Nie Wolno Było Wymawiać i jego zwolenników, granica między tym co jest uzasadnionym użytkiem a co nadużyciem siły stopniowo się zacierała i władza na wiele rzeczy zdawała się patrzeć przez palce.
Ze wszystkich jednak przewinień, które Gideon skrzętnie zapisywał w pamięci, ze wszystkich błędów, które zapisane były w świeżych jeszcze ranach i starszych bliznach na ciele jego i innych walczących, ze wszystkich zarzutów, które można by mu całkiem słusznie postawić to, że jego przyszłość w zawodzie wisiała na włosku za niesubordynację; za to, że odezwał się - może nieco zbyt brzydko, może nieco zbyt publicznie, może nieco zbyt głośno ale przecież niezupełnie nieadekwatnie do sytuacji - do niewłaściwej osoby wydawało mu się absurdem.
Ostatecznie jednak wystarczyło jedno spojrzenie, kilka sekund po otwarciu drzwi pod którymi siedział - zanim jeszcze padły pierwsze, kurtuazyjne słowa - by wiedział. Po prostu wiedział.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

[dorosły] Gideon Prewett Empty Re: [dorosły] Gideon Prewett

Sro Sie 20, 2014 3:55 pm
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach