Go down
Malcolm Grand
Duch
Malcolm Grand

Malcolm Grand [duch] Empty Malcolm Grand [duch]

Pią Lut 19, 2016 9:28 pm
Imię i nazwisko, przydomek: Malcolm Grand
Data urodzenia: 07/03/1940 r.
Data zgonu: 20/05/1957 r.

Powód zgonu: Nikt tak naprawdę nie zna powodu zgonu młodego Malcolma. Podobno spadł z Wieży Astronomicznej, jest też teoria, że bronił jakiegoś młodego Gryfona i przez to sam zginął, następna przedstawia wypicie przez pomyłkę trucizny...
W rzeczywistości umarł w sposób... znacznie mniej niezwykły. W końcu jak inaczej można określić zakrztuszenie się owsianką...? Tak! Dokładnie! Chłopak umarł podczas śniadania. Mleko i płatki okazały się dla niego nadzwyczaj zabójcze.

Przykładowy Post:
Korytarz, oświetlony jedynie przez skromne świece, dłużył się nieubłaganie. Każde drzwi wydawały się wyglądać tak samo. Szukałem czegoś, ale sam nie do końca wiedziałem czego. Pogrążony w rozmyśleniach podążałem dalej.
W pewnym momencie coś przykuło mój wzrok. Normalnie, nie zwróciłbym na to uwagi, bo w końcu byłem tu już milion razy, ale nie dziś. Zatrzymałem się i przesunąłem palcem po klamce. Czym niezwykłym charakteryzowała się ta klamka? Wizualnie, absolutnie niczym nie wyróżniała się spośród innych, ale jedyne co wiedziałem to to, że ktoś tu wchodził. Jak to odkryłem? Sam nie wiem. Czułem, że powinienem tu wejść. Jakby moje myśli właśnie tam mnie prowadziły.
Pomieszczenie było wielkości przeciętnej sali lekcyjnej. Można było też dostrzec układ, który jasno sugerował, że kiedyś odbywały się tu zajęcia. Panował półmrok, który ograniczał widoczność. Szafki stojące przy ścianie były całkowicie puste. W tym miejscu czułem niepokój, jakbym już kiedyś tu był.
Po obserwacjach zobaczyłem coś dziwnego. Na środku opuszczonego pomieszczenia siedział on. Ciemnowłosy chłopak z okularami na czubku nosa. Czy on był tam wcześniej? Nie zastanawiałem się dłużej i zacząłem mu się przyglądać. Można było dostrzec spływającą łzę po jego policzku. Cień padał w tak niekorzystny sposób, że nie mogłem dojrzeć twarzy. Miał coś przed sobą. To była owsianka. Tak! Śniadanie! Jadł śniadanie. Dlaczego jadł w samotności? Co się stało, że nie był akurat w Wielkiej Sali? Obserwowałem go przez dłuższy czas, ale dziwne siły nie dawały mi zbliżyć się do osobnika. Był nadzwyczaj spokojny, ale także smutny.
Nagle stało się coś dziwnego. Złapał się za klatkę piersiową, zaczął kaszleć. Co? Jak to? Podniósł się i uderzał ręką w pierś. On się chyba dusił. O MERLINIE, on się dusił!
- Nieeee! - krzyczałem ile sił, ale było już za późno.
Chłopak opadł na podłogę, a ja dopiero wtedy mogłem się zbliżyć i zobaczyć kim on był. Przez chwilę zdawało mi się jakbym go znał. Jednak... a może? To jest niemożliwe! Przyjrzałem się dokładnie by potwierdzić swoje obawy. Ten biedny, samotny chłopak to ja!

Nim zdążył się zorientować lub cokolwiek zrobić ponownie pochłonęły go wspomnienia tamtego dnia...

Poczułem jak robi mi się sucho w gardle. Ból w klatce piersiowej się nasilał, a mi brakowało tchu. Odgłos kaszlu rozbrzmiewał w uszach jak alarm. Wszystko się działo jednocześnie. Ogarnięty przez ciemność, błagałem o litość. Pragnąłem by te męki się skończyły. Odzew był o dziwo natychmiastowy. Ból ustał, mogłem się poruszać, oddychałem. Powoli otworzyłem oczy i podniosłem się z ziemi. Nie widziałem zbyt wyraźnie, bo miałem ubrudzone okulary, więc podszedłem do okna i zacząłem energicznie czyścić szkła.
Nagle wbiegł dyrektor Hogwartu. Uśmiechnąłem się na jego widok, bo co jak co, ale tego człowieka z czystym sumieniem lubiłem. Największym zdziwieniem było to, że zachował się jakby mnie nie zobaczył. Jak to? Przecież nie jestem... Dopiero po tym jak zobaczyłem gdzie właściwie podbiegł mężczyzna, zdałem sobie sprawę z tego się dzieje. Podszedłem bliżej i zakryłem ręką twarz.
- Ja? To ja nie żyje? - powiedziałem dość piskliwym głosem.
Dyrektor podniósł głowę i chyba mi się przyglądał. Na początku nie zwracałem na to uwagi, bo nie mogłem dopuścić do myśli, że ja... Dopiero jak profesor się odezwał, wiedziałem, że jednak mnie widzi.
- Malcolm, co się stało? - zapytał spokojnie. Albus Dumbledore był znany z tego, że w każdej sytuacji zachowywał zimną krew. Wiele osób podziwiało go za opanowanie w ciężkich chwilach.
Ja jednak, jedyne co mogłem wydusić, to coś w stylu:
- Ja! Ja nie! - kiwałem głowa energicznie. - Ja nie wiem, Merlinie! Ja... - zapamiętana klatka w mojej głowie zmusiła mnie do skierowania wzroku w stronę stolika. Owsianka! O masz... Zabiło mnie... śniadanie? W tej samej chwili dostrzegłem, jak bystre oczy dyrektora podążając za moim spojrzeniem, a za chwile kierują się na usta mojego ciała. Nie było wątpliwości, że tak samo jak i ja domyślił się w jaki sposób umarłem. Fala wstydu, zażenowania i paniki ogarnęła jednocześnie mój umysł.
- Błagam, panie profesorze! Proszę nikomu o tym nie mówić! - powiedziałem rozpaczliwie. - Nie chce by ktoś się dowiedział o TAKIEJ śmierci!
Dyrektor spojrzał na mnie z delikatnym uśmiechem zrozumienia.
- Nikt się nie dowie - obiecał.

Malcolm postanowił dokonać wielkich zmian w swoim (nie)życiu. Nikomu nie zdradził prawdziwego powodu śmierci. Za każdym razem gdy padało to dramatyczne pytanie, w głowie tworzyła się nowa bajeczka. Stał się o wiele śmielszą osobą, a co za tym idzie, bardziej interesującą. Jako duch przestał się martwić, bać i przejmować drobiazgami. Prawdziwe oblicze Granda pozostało w cieniu.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Malcolm Grand [duch] Empty Re: Malcolm Grand [duch]

Nie Lut 21, 2016 5:48 pm

Teraz karta jest już w porządku! Muszę przyznać, że powód śmierci Malcolma mnie bardzo zaskoczył. Otrzymujesz umiejętność manipulacji wodą na I poziomie!
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach