- Irytek
Dziwne pudełko pełne gratów
Pon Kwi 27, 2015 10:15 pm
Stare pudełko, wielkości tych w których obecnie można kupić i przechowywać buty. Obszarpane, brudne i zakurzone, całe pozaginane i praktycznie rozsypujące się w rękach. A po otwarciu wieczka? Może nie skarby, ale dla niektórych zapewne ciekawostki...
Lekko rozmazany, jednak wciąż zachwycający dopracowaniem szkic młodego mężczyzny. Z twarzy jakby znajomy...
"Dla A. Peverell'a. Powodzenia!"
Dwa dziwne naszyjniki, lub amulety. Widać, że od dawna nie były noszone. Jeden jest dziwnie ciężki, jakby zaklęta w nim magia dodawała mu wagi*. Drugi charakteryzuje nieznany symbol:
Na samym dnie był ręcznie zapisany pergamin. Styl pisma wyraźnie różnił się od wcześniejszej dedykacji, był bardziej niechlujny, choć wyraźny i czytelny nawet po latach.
Niedawno do kolekcji dołożono list...
*Amulet oddziałujący silnie na duchy i poltergeisty. Sprawia, że nie są one w stanie na Ciebie wpłynąć. Działa on jednak jedynie przez 2 fabularne tygodnie a po tym czasie staje się bezużyteczny (zakładam, że dwa tygodnie fabularne od odnalezienia go wraz z pudełkiem).
Lekko rozmazany, jednak wciąż zachwycający dopracowaniem szkic młodego mężczyzny. Z twarzy jakby znajomy...
- Spoiler:
"Dla A. Peverell'a. Powodzenia!"
Dwa dziwne naszyjniki, lub amulety. Widać, że od dawna nie były noszone. Jeden jest dziwnie ciężki, jakby zaklęta w nim magia dodawała mu wagi*. Drugi charakteryzuje nieznany symbol:
- Spoiler:
Na samym dnie był ręcznie zapisany pergamin. Styl pisma wyraźnie różnił się od wcześniejszej dedykacji, był bardziej niechlujny, choć wyraźny i czytelny nawet po latach.
- Spoiler:
Bajka o Płomyku.
Był sobie kiedyś mały Płomyk światła, ledwo widoczny dla ludzkiego oka. Nie wiedział skąd się wziął ani kim jest, a do tego nikt wokół niego zdawał się nie zauważać jego istnienia. Na początku nie przeszkadzało mu to i z ukrycia obserwował życie istot go otaczających, które zdawały się napływać do jego domu falami tylko po to by po jakimś czasie zniknąć bezpowrotnie. Każde z tych stworzeń miało inną twarz i własny głos. Niektóre były bardziej ciekawe, inne troszkę mniej. Płomyk coraz chętniej do nich wychodził, jednak w świetle dnia nawet najbystrzejsze spojrzenia nie były w stanie go dostrzec, zaś po zmroku wszyscy uciekali do własnych norek, zapadając w sen, lub pogrążając się w długiej, milczącej pracy. Zdarzały się oczywiście wyjątki, ale nawet one okazywały się zbyt pochłonięte własnymi sprawami by doszukiwać się jaśniejszej plamki w blasku księżyca. To były stare czasy, gdy Płomyk był wciąż młody i nie mógł na to zbyt wiele poradzić. Jednak czas płynął nieubłaganie, a wraz z nim starzeli się nie tylko ludzie, ale także nasz bohater, z każdą chwilą rosnący na sile, zdobywający doświadczenie. Aż zdarzył się pamiętny dzień, nie taki wcale odległy od momentu powstania Płomyka, gdy był on wstanie skupić się na tyle by swą delikatną, nienamacalną materią poruszyć litą stal. Dla przechodnia było to jedynie poruszenie zawieszonej chochli, coś czego z łatwością dokonywał podmuch wiatru. To jednak nie zniechęciło naszego bohatera, który pod wrażeniem swych rozwijających się umiejętności postanowił wyjść z ukrycia i pokazać całemu światu swe istnieje. Dość ciszy i spokoju, dość obserwowania jak wiele frajdy mieli wszyscy wokół! Zbuntowany i pełen determinacji, każdego dnia zrzucał rzeczy, przesuwał je, podnosił. Wydawał dźwięki i próbował zabłysnąć jaśniej niż kiedykolwiek. Wieść o tym szybko się rozniosła, przysparzając mu tyle samo sławy co wrogów. On jednak nie przejmował się tym, odnajdując wreszcie swe powołanie i działając zgodnie ze swym instynktem. I choć wreszcie go zauważono, a nawet nadano mu jego własne, unikalne imię, to wciąż czegoś mu brakowało. Tak, moi mili, nawet taki Płomyk miał wreszcie dość samotności, lecz nie wiedział jak z nią walczyć. Skoro już wszyscy o nim wiedzieli, to czemu nikt nie chciał spędzać z nim czasu? Czyż za mało hałasował? Czy nie dość naczyń potłukł? Co jeszcze miał zrobić by zwrócili na niego uwagę, by go naprawdę zauważyli? Nie rozumiał ich, nie dane było mu poznać tajników ich przepełnionych emocjami serc. Chociaż spędził wśród nich całą swą egzystencję, był zbyt inny, aby pojąć co robi nie tak. Mijały lata, a on coraz mniej się starał. Przestało mu zależeć, skończyły mu się pomysły. Wciąż nie pozwalał nikomu przejść obok siebie bez zaczepki, szturchnięcia. Bał się, że zniknie, jeśli kiedykolwiek przestanie przypominać im o sobie, o tym, że tu jest i będzie zapewne dłużej niż oni wszyscy razem wzięci. Gdyż ludzie przychodzili i odchodzili, a on stał w miejscu. Owszem, rozwijał się i kształtował, ale nie przemijał jak chmury za oknem, nie wybierał się nigdy poza mury swego domostwa. Zbyt wiele dla niego znaczyło, było całym jego światem, nawet nie myślał by z niego zrezygnować. Dopiero później zrozumiał, że nie mógł. Tu się pojawił i tu miał zniknąć, gdy nadejdzie jego czas. Szkoda tylko, że nie miał żadnego towarzysza.
Nie liczył godzin, ani lat, jednak czuł, że musiało minąć ich zdecydowanie za dużo. Nie przypominał już młodego Płomyka, żyjący z dnia na dzień, świadomy zbyt wielu spraw. Bawił się coraz lepiej, wykorzystując swe umiejętności do zabicia czasu, uatrakcyjnienia upływających chwil. Wymyślił sobie gry, zabawy, które pozwalały mu nie myśleć, nie drążyć, bo i po co? Do niczego to nie prowadziło, nie w jego przypadku. Każda napotkana osoba była na chwilę i nawet gdyby znał ludzkie uczucia, nie miałby skrupułów by komuś podwinąć nogę, czy narobić wstydu. Wszyscy i tak reagowali w ten sam sposób; ucieczką, zdenerwowaniem, czasem strachem czy nawet śmiechem i próbami rewanżu. Nikt nie brał go na serio.
To naprawdę smutna bajka, jeśli się nad tym zastanowić, jednak nie ma co żałować naszego Płomyka! Nie jest wszak człowiekiem, tylko czymś więcej, czymś wyjątkowym...
Niedawno do kolekcji dołożono list...
- Spoiler:
- Mój Najdroższy Irytku,
jesteś najbardziej nieznośnym i nieprzewidywalnym facetem, którego znam, ale to właśnie dlatego tak bardzo Cię kocham.
Długo nie mogłam zebrać odwagi, aby do Ciebie napisać, bo wiesz, że sama nie potrafię tego zrobić. Jestem już jednak psychicznie zmęczona gonitwą za Tobą po całym zamku.
Uwierz mi... od osiemnastu lat nie odkryłam tylu ukrytych zakątków zamku, co przez ostatnie dni, kiedy szukałam Ciebie.
Chciałam abyś wiedział, że ja o Tobie nie mogę zapomnieć, bez względu na to jak bardzo będziesz mnie ignorował… Zająłeś w moim sercu specjalne miejsce i nie chcesz go opuścić!
Chcę znaczyć dla ciebie chociaż trochę tego co ty znaczysz dla mnie, ale ty zawsze ode mnie uciekasz, kiedy sprawy się komplikują. Chciałabym, żebyś zrozumiał, że całym moim serduszkiem jestem za Tobą i, że zawsze będę Cię bronić. Chcę, żebyś zwierzał mi się z tego co czujesz, bo zawsze będę obok ciebie.
Szkoda, że nie pozwalasz mi się do siebie zbliżyć i pokazać Ci jak bardzo mi na Tobie zależy.Twoja na zawsze
Meggs ♥
*Amulet oddziałujący silnie na duchy i poltergeisty. Sprawia, że nie są one w stanie na Ciebie wpłynąć. Działa on jednak jedynie przez 2 fabularne tygodnie a po tym czasie staje się bezużyteczny (zakładam, że dwa tygodnie fabularne od odnalezienia go wraz z pudełkiem).
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|