Go down
Killian Rackham
Oczekujący
Killian Rackham

Kaszmir Empty Kaszmir

Wto Mar 10, 2015 8:16 pm
Kaszmir Owl_Saw-whet_WSO_EdPrins

Kaszmir od noszenia listów zdecydowanie bardziej woli polowania, więc jeśli przypadkowo trafi się na okres, gdy długo nie polował, a właśnie doręcza przesyłkę... lepiej trzymać ręce przy sobie.
avatar
Oczekujący
Cara Rhee

Kaszmir Empty Re: Kaszmir

Czw Mar 12, 2015 7:57 pm
Odpowiedź nadeszła całkiem szybko.

Szanowny panie Rackham
Bardzo dziękuję za list. Jestem gotowa podjąć się tego zadania, a moje śledztwo na razie przebiega powolnie, jednak nie stoi w miejscu. Postaram się działać na tyle subtelnie, aby dyrektor nie czuł się napastowany przez Ministerstwo.
Dziękuję za wiadomość.

Z poważaniem
Cara Rhee


Laum Rökkur
Minister
Laum Rökkur

Kaszmir Empty Re: Kaszmir

Czw Kwi 09, 2015 5:45 pm
Szanowny Panie Killianie Rackham,
Liczę na pana zastępstwo w dniu 30 marca, kiedy będę składał wizytę w Hogwarcie.

Z poważaniem,
Laum Rokkur.
Sherisse Rhian
Oczekujący
Sherisse Rhian

Kaszmir Empty Re: Kaszmir

Pią Maj 22, 2015 12:29 am
Zwinięty równo i ciasno pergamin przyniósł do Wiceministra Magii kruk Athelstan. Gdy tylko został uwolniony od ciężaru, od razu odleciał w drogę powrotną.

Hogwart, 2 kwietnia 1978 r.

Szanowny Panie Wiceministrze Magii…
Nie, nie, nie, zbyt oficjalnie.
Kochany wuju Killianie,
Yghm…

Drogi Killianie,
Sama nie wiem, co mnie podkusiło, żeby do Ciebie napisać po tak długim milczeniu. To chyba ten szereg tragicznych wypadków spowodował, że wszyscy zaczynają się martwić o swoje rodziny. Dzisiaj profesor Dumbledore zabrał głos w sprawie zbrodni, jakie wydarzyły się w ostatnich tygodniach w szkole. Od samego wspominania o tym robi mi się słabo. Nawet jakbym się chciała rozpisywać, to nie mogę. Dobrze, że chociaż lekcje przywołują jakąś namiastkę normalności, a Slughorn ani na chwilę nie zapomniał o swoim zamiłowaniu do magicznych mikstur.

Nie będę się rozpisywać o sobie, bo też zbytnio nie ma o czym pisać. Przyjaźnię się z samymi grzecznymi dziewczętami, chłopców trzymam na dystans, na każdą lekcję jestem przygotowana i żadnej jeszcze nie opuściłam. Chciałam tylko wiedzieć – jak sytuacja się ma w Londynie? Mam nadzieję, że jesteś bezpieczny, bo nie jesteś jeszcze takim wiekowym wujem, na jakiego wyglądasz ze swoim stanowiskiem! Pisz co u Ciebie? Może jakieś wesele się szykuje? (Wcale nie miałam o to pytać, to mama mnie do tego zmusiła w ostatnim liście, na który ponoć jej nie odpisałeś, wiesz, że jestem po Twojej stronie… Solidarność Krukonów i takie tam.)
To by chyba było na tyle. Pilnuj się wuju, jedz zdrowo, nie pij za dużo kremowego piwa, żeby Ci piwny brzuszek nie urósł, bo kobiety tego nie lubią!

Sherisse

PS Dostałam się do drużyny i zamówiłam miotłę, ale okazała się droższa, niż na początku sądziłam… Mógłbyś mnie poratować?
avatar
Nauka
Cornelia Selwyn

Kaszmir Empty Re: Kaszmir

Pią Maj 22, 2015 10:16 am
List dostarczyła jedna ze szkolnych sów. Pismo było iście lekarskie, trudne do odczytania i zdradzające pośpiech.

    Mój drogi,

    jutro od rana będę w Londynie załatwiać sprawy dla szkoły. Jeśli znajdziesz czas - spotkaj się ze mną o 10 pod apteką. Każda kolejna godzina tutaj przybliża mnie do szaleństwa, więc błagam! Ani. Słowa. O. Tym. Przeklętym. Incydencie.

    Zawsze Twoja,
    Cornelia.


Sherisse Rhian
Oczekujący
Sherisse Rhian

Kaszmir Empty Re: Kaszmir

Pią Maj 22, 2015 11:17 pm
List wysłany za pośrednictwem kocura Flokiego.

Hogwart, 2 kwietnia 1978 r.


Kochany wuju Killianie,

Jesteś w błędzie, drogi wuju (W tym miejscu uśmiecham się niewinnie). Kiedy zaczynałam pisać tamten list, jeszcze na ten chytry pomysł nie wpadłam. Jeśli chodzi o postawę profesora Dumbledore’a, to moim zdaniem nie można mu niczego zarzucić. Na początku miesiąca też wystosował przemówienie do uczniów. Tamto miało związek ze śmiercią pewnej Puchonki i profesora Nightray’a. Później nastąpił przecież ten festiwal Disney’owski i przez jakiś czas na korytarzach Hogwartu był spokój, a na błoniach kicały bajkowe postacie. Widać jednak, że to wydarzenie było zbyt pozytywne i Ci, którzy nie mogli już wytrzymać ogólnej wesołości, znów musieli przeważyć szalę na swoją korzyść. Ależ wuju Killianie, jak możesz mnie nawet o coś takiego podejrzewać? Zwłaszcza, że sam byłeś Krukonem. Chociaż czasem trafiam na takich osobników, których z chęcią bym wymordowała… Ale nie moje dormitorium! Z miłą chęcią posłuchałabym o tym wydarzeniu łączącym Ciebie i mamę, wątpię, żeby mi to kiedyś zdradziła. No, może jak skończę trzydzieści lat i uzna mnie wreszcie za dorosłą. Chociaż i w to wątpię.
Tak jak chciałeś, wysłałam list za pośrednictwem Flokiego, ale obiecaj, że zanim wypuścisz (nawet nie myśl wuju o porywaniu mojego kota! &@#%$!) go w drogę powrotną to nakarmisz go i dasz mu się przespać!

Jeśli chodzi o list do profesora Slughorna to… sama nie wiem! Chyba odpowiada mi to, że nie rzucam mu się zbytnio w oczy na zajęciach. (Wiem i właśnie to samo przyszło mi do głowy, gdy sformułowałeś tak niefortunnie tę wypowiedź! W tym momencie zakryłam aż dłonią usta!) Chyba chcę sobie samej udowodnić, że ten „talent” sam doprowadzi mnie do jakiegoś sukcesu. Ale dziękuję za dobre chęci! I oczywiście wszystkie ewentualne składniki do eliksirów przyjmę z miłą chęcią! Byle szybko, zanim nauczyciele nie wpadną na to, by sprawdzać paczki przynoszone przez sowy… (Nie, nie wymorduję Hogwartu. Nie mam zapędów na psychopatkę, chociaż nie wątpię, że wśród uczniów istnieje kilka takich okazów…).
Tak, pytałeś już o kotka. Pewnie teraz go miętosisz bez zażenowania.

Kochany wuju (widzisz, która siostrzenica odnosi się do swojego wuja z taką miłością?), każda z tych grzecznych dziewcząt nosi spódniczki do mundurków, śpi w damskich dormitoriach i jest tak naprawdę wciąż dziewczyną. Obawiam się, drogi wuju, że o sprawie pewnych etapów będę rozmawiać raczej z siostrami, ale dziękuję za troskę! Oczywiście, że pamiętam i w razie potrzeby nie zawaham się go użyć! Chyba stworzyłeś prawdziwego potwora, wuju Killianie!

Jakoś mnie te wizyty rodziców nie dziwią. Aż dziwię się, że nie dotarli jeszcze osobiście do szkoły, by zabrać swoje dzieci. Moi rodzice też „jakimś cudem” dowiedzieli się o tych wydarzeniach i zagrozili, że mnie zabiorą. Wierzę, że prof. Dumbledore znajdzie na to sposób. Mam nadzieję, że wreszcie pojawi się ktoś, kto ukróci temu przeklętemu Czarnemu Panu jego wpływy. Jakby to powiedziała Saga „zutylizować zanim złoży jaja”. Ale przecież ja wcale nie pytałam o awans? Dobrze, że chociaż praca Cię zaspokaja, wuju Killianie! Oranżada ze sproszkowanych skarabeuszy brzmi… obrzydliwie. Masz na myśli te chrząszcze? Fujka! Kiedyś wpadnę, a raczej wtedy, kiedy skończy się rok szkolny. (Nie znajduję się pod niczyją opieką, w świetle prawa magicznego jestem pełnoletnia od jakiś trzech miesięcy.)

Pewnie, jak sam teraz widzisz, ten stwór nie jest małym kociakiem, ale dorodnym kotem, żeby nie powiedzieć – bydlakiem. Nie jestem pozbawiona serca, dlatego spełniłam Twoje niespełnione marzenie. Mojego serca jeszcze nikt nie skradł, ale wydaje mi się, że to tylko kwestia czasu!

Pozwolę sobie pominąć milczeniem te przechwałki. Wszyscy w rodzinie wiedzą, że to ja zgarnęłam najwięcej fantów jeśli chodzi o urodę i inteligencję, chociaż wuj całkiem nieźle sobie jeszcze radzi… jak na starego piernika. Nie, nie rozmawiałam z pielęgniarką, a co… A niech to Merlin kopnie! To któraś z pań pielęgniarek? Gratuluję wujowi w takim razie dobrego gustu!
Wuj zapomniał chyba, że liczę sobie siedemnaście wiosen, nie… siedem. Nie mniej jednak to określenie brzmi bardzo przyjemnie.

PS. Pięćdziesiąt galeonów.
PPS. Żartowałam.
PPPS. Nie, wcale nie żartowałam.
PPPPS. Jasne, że żartowałam.
PPPPPS. Nie, wcale nie…
PPPPPPS. No dobrze, niech będzie piętnaście z kotem.
PPPPPPPS. Zaproszę Cię na swój pierwszy mecz!

Twoja ukochana siostrzenica, z niecierpliwością wypatrująca powrotu swego kota.
Sherisse Rhian
Oczekujący
Sherisse Rhian

Kaszmir Empty Re: Kaszmir

Sro Maj 27, 2015 1:31 am
Najlepszy i najcudowniejszy wuju na świecie, którego z lumosem na różdżce szukać w mrokach tego ponurego świata…


Pierniki są bardzo smaczne, wuju Killianie. Szczególnie te w Trzech Miotłach podawane razem z… yyy… eee… miodem pitnym. (Proszę nie spoglądać na mnie tym moralizatorskim wzrokiem pełnym autorytetu, jestem już pełnoletnia!) Nigdy nie zapomniałam o Twoim istnieniu, po prostu uważałam, że nie powinnam zakłócać Ci spokoju swoimi listami, zwłaszcza, że sądziłam, iż jesteś bardzo zapracowany… Teraz, kiedy widzę jakie mi przysyłasz listy – rzeki, zaczynam w to szczerze wątpić. No i oczywiście trudne czasy w jakich mamy nieszczęście żyć, można powiedzieć, że pomagają w zacieśnianiu rodzinnych więzi…

Spodziewałam się, że będziesz sceptyczny postępowaniu Dumbledore’a. W sumie, ten temat już jest tak oblegany, że nie mam siły by go ponownie kontynuować. Magicznie powiększona grusza? Naprawdę takimi duperelami zajmują się dorośli czarodzieje? A nie można było wziąć szczepki, zasadzić i magicznie powiększyć, żeby z jednej gruszy wyrosły dwie? W czym problem? Pozwól, że tym razem to ja pominę to milczeniem.

Pamiętam, że byłeś Krukonem. Nawet chciałam prosić tiarę przydziału, żeby właśnie tam mnie przydzieliła. Nic takiego jednak robić nie musiałam, co to była za radość! Proszę, nie mów niczego rodzicom, bo będą chcieli mnie przenieść. Nie chcę się przenosić! Wierzę, że wszystko się wkrótce naprostuje. A jak nie to, możesz w to wątpić, ale potrafię o siebie zadbać. Ostatnio ze zdziwieniem stwierdziłam, że nawet nie muszę wyciągać różdżki, by trzymać z daleka upierdliwych Ślizgonów…

Coś się tak tej kwestii czasu przyczepił? To było takie ogólne stwierdzenie. Nie mam nikogo konkretnego na myśli, a raczej wszystkich. Wolałabym zostać w Hogwarcie, ponieważ mam tutaj przyjaciół. Riley, z którą mogę rozmawiać o wszystkim. Aberaciusa, przez którego wpadamy we trójkę w kłopoty na lekcji eliksirów, bo nie możemy się nagadać, Luthiasa z którym zawsze można pogadać o ciekawych rzeczach lub też najzupełniej błahych przy śniadaniowej herbatce. Coletta, który częstuje ciasteczkami… na wróżbiarstwie! Wiesz, nawet brakowałoby mi słownych przepychanek z Blaise’m, mimo, że jest skończonym burakiem, chociaż wierzy chyba, że jest ósmym cudem świata. Widzisz? Nie musisz mi w niczym doradzać, zwłaszcza, że nie mam żadnych kandydatów do zamążpójścia! Chociaż kto wie, dla Ciebie jedna rozmowa przeprowadzona z jakimś chłopakiem z rocznika wyżej byłaby już sugestią do tego, że jest coś na rzeczy! Wuju Killianie, jesteś starej daty. A nawet jeśliby i taka rozmowa miała miejsce, (a miała) to niczego byś ze mnie nie wyciągnął, ot co! (Oczywiście, że bym tego nie zrobiła, zwłaszcza, że w jednym akapicie mogłam streścić swoje jakże bujne życie towarzyskie!)

Może to i dobrze, że Floki jest u Ciebie. Przynajmniej nic złego go nie spotka. Merlinie brodaty, powstają przyrodnicze audycje o sawannie? W radiu? Tak bardzo odciąłeś się od swojego mugolskiego pochodzenia, że nie masz w domu nawet telewizora? Ale niech Ci będzie, słuchajcie sobie i bawcie się dobrze.

Wiem jaki jest Slughorn. Wbrew pozorom potrafię przejrzeć ludzi, a ten człowiek jest czasem jak otwarta księga. Ostatnio niezbyt dobrze poszło mi na lekcji, dostałam upomnienie i musiałam prowadzić wykład o eliksirze euforii z Aberaciusem i Riley. To było straszne. Nie wiem co mnie tknęło na Quidditcha, drużyna potrzebowała nowych członków, bo zawodnicy się wykruszyli i tak jakoś wyszło. (Skąd wiedziałeś? Syriusz Black z pałką w ręce jest po prostu boski, niczym młody bóg! Uwielbiam na niego patrzeć! Mógłby mi zrobić prywatny trening! Ale z tego co słyszałam to tylko Potter takie urządza dziewczynom z potencjalnej konkurencji! Chociaż on też jest niczego sobie! Żebyś go widział w pościgu za złotym zniczem! (w tym miejscu Sherisse dorysowała kilkanaście serduszek, którymi opatrzyła imiona obu Huncwotów)). Co do tych sukcesów to nie jestem taka pewna. Drużyna Ślizgonów zaczyna mnie przerażać. Mają dużo niezrównoważonych psychicznie jednostek, które najchętniej odseparowałabym od społeczeństwa. Ale ich obrońca jest całkiem – całkiem i mam zamiar strzelić mu sporo goli, żeby zobaczyć na jego twarzy jakiekolwiek emocje, bo jak widzę go na korytarzu, to sprawia wrażenie wykutego z marmuru! (kolejny wysyp serduszek). Koniecznie przyjdź na mecz! Już widziałam ogłoszenie, że jest przewidziany na 10 kwietnia! Eliksiry antykoncepcyjne będą mi potrzebne dopiero po meczu, jeśli spotkam któregoś z tych panów, a jako, że zaplanowany jes ze Slytherinem, także… he, he, he! (Retoryczne? A wybacz, dopiero doczytałam.)

Merlinie. Zawsze podejrzewałam, że Floki jest innej orientacji. Zwłaszcza jak kilka razy przyłapałam go na spaniu na kolanach Luthiasa! A raz upadł tak nisko, że położył się u Nolana Fawleya! Myślę, że koty mają swoje rozumy, więc chyba też potrafią zdecydować, czy wolą chłopców czy dziewczynki. Jednak podejrzewam, że Floki wyznaje zasadę: „Żeby życie miało smaczek, raz dziewczynka raz chłopaczek!”

Och, wuju Killianie! Przestań, bo jeszcze obleję się rumieńcem, a właśnie muszę wychodzić na kolację do Wielkiej Sali. Jak ja się wśród ludzi pokażę? Wuju Killianie, myślę, że to te geny! Szczególnie te Twoje! Pierwsze słyszę, by istniały zaklęcia ochronnę na taką dziedzinę. Proszę Cię, wuju Killianie… Jestem ostatnia do łamania serc. Zwłaszcza, że tak wielu znajomych to ja nie mam. A z tej grupki, z którą się zadaję, nie sądzę bym w kimkolwiek wywoływała jakieś cieplejsze uczucia. Czasem mam wrażenie, że jestem przyjaciółką całego świata (Blaise’a nie.). Uczciwość to Twoje drugie imię i ufam, że tak pozostanie. Obejść się smakiem… Co to za okropne określenie. Powinieneś mnie przestrzegać przed piciem ognistej i paleniem papierosów, a Ty wuju o takich rzeczach wspominasz, że chyba… powiem mamie! Ich delikatne męskie serca… serio? Mam wrażenie że na dzień dzisiejszy każdy chce pokazać jakim to jest twardzielem. Nie martw się, żadnego delikatnego męskiego serca nie mam w posiadaniu, więc jestem niegroźna.

Żartowałam, nie powiem.

Trochę bawisz się w mojego ojca, ale jest Ci to wybaczone. Wydaje mi się, że rodzice przekazali Ci część odpowiedzialności za mnie, zwłaszcza, że oboje żyjemy, jakby to powiedzieć w „innym świcie”, do którego oni mają utrudniony dostęp. Mogę do Ciebie mówić ojcze? Tatusiu? Ha, ha, ha! Nie, bez przesady. Z całym szacunkiem do Ciebie i Twojego wysokiego stanowiska, jestem bliższa mówić Ci per „Ty” niż „ojcze”. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz, WUJU Killianie. Takie ze mnie roztrzepane dziecko. Kiedyś stracę głowę i to dosłownie.
Oczywiście, że wpadnę! Koniecznie musisz mi zaserwować tę dziwną oranżadę. Kogo mam poznać? Twoją narzeczoną? Wiedziałam! Jaka ona jest? Opowiedz mi coś. Myślę, że tak czy siak się zaprzyjaźnimy! Nie mam zamiaru skończyć jako Twoja asystentka, wuju Killianie! Nepotyzm nie jest godny poszanowania, ale dziękuję za Twoje zaangażowanie w moje doświadczenia zawodowe. (Ha,ha! Może tak, a może nie… Chociaż z tego co wiem to nie jest jeszcze sędziwym starcem. Ale nie uważasz, że on też nie ma kontroli nad tym co się dzieje w świecie czarodziejskim? Może pora na zmianę???) Nie wpadnie w niepowołane ręce, Twoje słowo jest u mnie bezpieczne. (Nieprawdopodobne! Tak więc módl się, by Twoja siostrzenica dobrze zdała owutemy i nie skończyła jako roznosiciel Proroka Codziennego…)

Tak, wspomniałeś o pielęgniarce. Nie mam pojęcia co się dzieje teraz w skrzydle szpitalnym, bo całe szczęście, nie potrzebowałam pomocy medycznej od pań pielęgniarek. Tak, ja również pamiętam jak dzisiaj ten dzień, kiedy dostałam list z Hogwartu! Był moim wybawieniem! Zwłaszcza, że w ten sam dzień otrzymałam mierny z klasówki z ułamków… Byłam okropna z matematyki. Nieeeee! Pamiętasz takie rzeczy?!?!?! Obiecaj mi wuju Killianie, że kiedy kiedyś przyprowadzę do domu narzeczonego, nie wspomnisz o tym feralnym pytaniu ani słowem, bo spalę się ze wstydu! (Nie sądzę, bym doczekała się dzieci… z moim powodzeniem).

PS. Jak zgolisz wonsa to wyglądasz jak zacietrzewiony goblin.
PPS. No dobrze, tak, wiem. To zarost. Nie wons.
PPPS. Ale i tak wons to wons. Tak jak zajonc to zajonc.
PPPPS. Ja też czasem ich nie rozumiem. Wychodzi na to, że jestem córeczką tatusia?
PPPPPS. Dziękuję! Papierosy i narkotyki już czekają!!!
PPPPPPS. Kwestia czasu to ogólnie rzecz biorąc podejrzenie, że tak jak każdy w moim wieku… mam prawo się wreszcie zakochać. Do niczego takiego jednak nie doszło. Wyjaśniłam w dwóch zdaniach, a teraz… ODDAWAJ KOTKA.
PPPPPPPS. Nie chcę wiedzieć. Nawet nie pamiętam co w nim napisałam!

Twoja jeszcze bardziej niepoprawna siostrzenica… miętosząca bezczelnie futerko na klacie Syriusza Blacka… Kocham Cię
przyprawiać o zawał, wuju Killianie. Miętoszę włosy szczotką, bo właśnie je umyłam i są jak jeden wielki kołtun. Ale pomarzyć zawsze można!

Całuję,
Sherisse
Sponsored content

Kaszmir Empty Re: Kaszmir

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach