Strona 2 z 2 • 1, 2
- Biały Królik
Re: Las
Czw Lut 05, 2015 1:42 pm
Jeszcze chwila i będę na miejscu, już za chwilkę... Tylko gdzie ja mam dotrzeć? Nieważne, ważne, żeby się nie spóźnić, ale, ach jej!, już jestem spóźniony!, myslał Królik chaotycznie, myśląc, że z prędkością światła pokonuje kilometry do miejsca, do którego chciał dotrzeć. Kiedy jednak przed oczami mignęła mu niebieska sukienka zatrzymał się gwałtownie i zdał sobie sprawę, że krąży w kółko! Załamany spojrzał na dziewczynę, która kucnęła tuż przed nim. Zapytała o coś. Jemu pomóc?
- Nie, nie, nie - zaczął mówić gorączkowe, rozglądając się wokół nieco nerwowo. - Tylko strasznie się spieszę, już jestem spóźniony, proszę, nie zatrzymuj mnie, muszę iść! - już miał kicnąć w bok, kiedy dziewczyna znowu coś do niego powiedziała. Był tak zdenerwowany, że zaczął się bać samej owej istoty, która nieustannie go zaczepiała. Czy ma niecne zamiary? Na początku wyglądała dośc niewinnie, ale teraz bał się, że to tylko zewnętrzna maska. Pytała jednak czy mógłby jej pomóc. On? Jak? Może to tylko podstęp?
- Jakże mógłbym Ci pomóc? - zapytał jednak, nerwowo zerkając na złoty zegarek.
- Nie, nie, nie - zaczął mówić gorączkowe, rozglądając się wokół nieco nerwowo. - Tylko strasznie się spieszę, już jestem spóźniony, proszę, nie zatrzymuj mnie, muszę iść! - już miał kicnąć w bok, kiedy dziewczyna znowu coś do niego powiedziała. Był tak zdenerwowany, że zaczął się bać samej owej istoty, która nieustannie go zaczepiała. Czy ma niecne zamiary? Na początku wyglądała dośc niewinnie, ale teraz bał się, że to tylko zewnętrzna maska. Pytała jednak czy mógłby jej pomóc. On? Jak? Może to tylko podstęp?
- Jakże mógłbym Ci pomóc? - zapytał jednak, nerwowo zerkając na złoty zegarek.
- Alice
Re: Las
Czw Lut 05, 2015 2:42 pm
Nie wiedziała co się dzieję. Nie wiedziała gdzie jest. Wzięła głęboki oddech. Gdzieś w głębi czuła, że Królik ją zrozumie, ale i tak przestraszyła się gdy ten odezwał się do niej. Na chwilę jej serduszko przestało bić, by po chwili znów zacząć wystukiwać szalony rytm. ‘Gdzie ja jestem?’ Kolejny raz zapytała siebie w myślach.
- Ty… Ty umiesz mówić? – zapytała dalej nie dowierzając. Było to bardzo fascynujące i ciekawe, jednak teraz była oszołomiona. Nic dziwnego! W jej świecie zwierzęta nie odzywają się. Nie latają w kółko z zegarkiem.
- Dokąd się tak śpieszysz? – zadała kolejne pytanie. Chciała go na chwilę zatrzymać. Nie wiedziała co ze sobą zrobić, a on jak na razie był jedyną osobą, która może jej pomóc.
- Gdzie ja jestem? – kolejne pytanie. Zadawała ich sporo, ale jeszcze więcej kłębiło się w jej główce. Przygryzła delikatnie dolną wargę i spojrzała łagodnie na Białego Królika. Zauważyła, że zwierzak się jej boi. Wyciągnęła delikatnie dłoń do niego i posłała mu ciepły uśmiech. Z ich dwójki, to chyba On się bał jej bardziej, niż ona jego.
- Jestem Alice – przedstawiła się uprzejmie. Powoli poddawała się magii tego miejsca. Powoli nie zwracała uwagi na te wszystkie dziwne rzeczy, które dzieją się w ogół niej, ale musiała poznać parę odpowiedzi.
- Jak się tu dostaliśmy? Przecież jeszcze przed chwilą widziałam Ci na podwórku… - zawahała się na chwilę – w moim świecie – dodała po dłuższej przerwie.
Tak, przeczuwała, że to był inny świat. Zaczynała w niego wierzyć. Wiedziała, że musi powrócić do domu. Jednak żeby to zrobić musiała dowiedzieć się czegoś o tym miejscu. Miała nadzieję, że Królik poświęci jej trochę czasu i przybliży historię.
- Ty… Ty umiesz mówić? – zapytała dalej nie dowierzając. Było to bardzo fascynujące i ciekawe, jednak teraz była oszołomiona. Nic dziwnego! W jej świecie zwierzęta nie odzywają się. Nie latają w kółko z zegarkiem.
- Dokąd się tak śpieszysz? – zadała kolejne pytanie. Chciała go na chwilę zatrzymać. Nie wiedziała co ze sobą zrobić, a on jak na razie był jedyną osobą, która może jej pomóc.
- Gdzie ja jestem? – kolejne pytanie. Zadawała ich sporo, ale jeszcze więcej kłębiło się w jej główce. Przygryzła delikatnie dolną wargę i spojrzała łagodnie na Białego Królika. Zauważyła, że zwierzak się jej boi. Wyciągnęła delikatnie dłoń do niego i posłała mu ciepły uśmiech. Z ich dwójki, to chyba On się bał jej bardziej, niż ona jego.
- Jestem Alice – przedstawiła się uprzejmie. Powoli poddawała się magii tego miejsca. Powoli nie zwracała uwagi na te wszystkie dziwne rzeczy, które dzieją się w ogół niej, ale musiała poznać parę odpowiedzi.
- Jak się tu dostaliśmy? Przecież jeszcze przed chwilą widziałam Ci na podwórku… - zawahała się na chwilę – w moim świecie – dodała po dłuższej przerwie.
Tak, przeczuwała, że to był inny świat. Zaczynała w niego wierzyć. Wiedziała, że musi powrócić do domu. Jednak żeby to zrobić musiała dowiedzieć się czegoś o tym miejscu. Miała nadzieję, że Królik poświęci jej trochę czasu i przybliży historię.
- Walet Kier
Re: Las
Sob Lut 07, 2015 6:36 pm
Niesamowite było to jak dwie tak różne istotki potrafiły się porozumieć. Nie będę już powtarzać jak to osoby szalone potrafią się dogadać, bo to jest chyba oczywiste... ale po za tym przecież musiało być coś innego... hmmm... no dobra nic więcej poza szaleństwem ich nie łączy. Z resztą tak samo było w przypadku innych postaci. Tutaj każdy był inny, chociaż mógł by wydawać się być tak samo szalony, chociaż to szaleństwo objawiało się w zupełnie inny sposób. Robili zupełnie inne tak samo szalone rzeczy, przez co były one takie same... dobra, ale teraz i ja zaczynam wariować powoli.
-Życie...- Odpowiedział krótko... co miał przez to na myśli?
-Jest pełne rozczarowań, radości i innych pierdół o których człowiek raczej nie myśli- Jeżeli ktoś chce się tego wszystkiego wyprzeć to tak samo jak by przestał żyć.
-Jeżeli bym się na tym miał zawieść... cóż... pewnie przełknął bym tą gorycz... albo smarki danego osobnika i poszedł bym przed siebie- Ty biedny wariacie, który próbuje siebie oszukać, że ma jaką kolwiek wolną wolę. Przecież doskonale wiesz, iż twoja wolność jest uzależniona od rozkazu królowej. Nie odejdziesz tak długo aż ona ci na to nie pozwoli. Bo w przeciwnym razie po całej krainie będą się za tobą uganiać jej sługusy... tak bardzo podobne do ciebie. Bo tak samo samo szalone.
-Życie...- Odpowiedział krótko... co miał przez to na myśli?
-Jest pełne rozczarowań, radości i innych pierdół o których człowiek raczej nie myśli- Jeżeli ktoś chce się tego wszystkiego wyprzeć to tak samo jak by przestał żyć.
-Jeżeli bym się na tym miał zawieść... cóż... pewnie przełknął bym tą gorycz... albo smarki danego osobnika i poszedł bym przed siebie- Ty biedny wariacie, który próbuje siebie oszukać, że ma jaką kolwiek wolną wolę. Przecież doskonale wiesz, iż twoja wolność jest uzależniona od rozkazu królowej. Nie odejdziesz tak długo aż ona ci na to nie pozwoli. Bo w przeciwnym razie po całej krainie będą się za tobą uganiać jej sługusy... tak bardzo podobne do ciebie. Bo tak samo samo szalone.
- Marcowy Zając
Re: Las
Sob Lut 07, 2015 11:06 pm
Jeśli wariactwem jest posiadanie własnego myślenia i nie wykonywanie tylko głupich rozkazów, to ona chciała być szalonym Zającem. A nie była. W końcu została jej przypisana taka, a nie inna rola. Rola, przy której nie słuchała niczych rozkazów, ale za to ciągle robiła to, co robić lubiła. Piła ciepłą, aromatyczną herbatkę z niejakim Kapelusznikiem. Przyjemna wizja. Ale ciągle to samo. Cukierki i ciastka nie zmieniały swoich smaków od lat. Nie pamiętała jak tu trafiła, kiedy rozpoczęła się jej szalona przygoda, kiedy zaczęła pić herbatę i jeść babeczki. Pamiętała tylko tyle, że one były. Jak ziemia pod jej butami.
Nie mogli się uwolnić jako wariaci. Ich świat był pełen reguł, tylko innych niż te normalne.
- Coś Cię rozczarowało? - spytała w końcu. Właściwie co ją to obchodziło? I dlaczego miała wrażenie, że wyssało z niej nagle całą energię, którą zwykle pożytkowała dość dobrze. Może to jego obecność była tak przytłaczająca?
- Jedzenie czyichś smarków! Jesteś kompletnie walnięty! - powiedziała, po czym zaczęła się śmiać, najpierw z rozbawieniem, perliście, ale zaraz jej śmiech stał się bardziej... długi i wariacki. Zakończył się ostentacyjnym zjedzeniem babeczki. Kolejnej już dzisiaj.
Trzeba było być kompletnym świrem, żeby grać jego rolę. Rolę niewolnika. Sługusa, biegającego na każde skinienie czerwonej królowej. I jeszcze żeby tego było mało...
- ...masz naprawdę brzydkie uszy. - mruknęła pod nosem, robiąc niezadowoloną minę przy tym. Jej uszy były piękne, to oczywiste, śliczne, brązowe, zadbane. A jego takie... małe. Ledwo je widać było.
Nie mogli się uwolnić jako wariaci. Ich świat był pełen reguł, tylko innych niż te normalne.
- Coś Cię rozczarowało? - spytała w końcu. Właściwie co ją to obchodziło? I dlaczego miała wrażenie, że wyssało z niej nagle całą energię, którą zwykle pożytkowała dość dobrze. Może to jego obecność była tak przytłaczająca?
- Jedzenie czyichś smarków! Jesteś kompletnie walnięty! - powiedziała, po czym zaczęła się śmiać, najpierw z rozbawieniem, perliście, ale zaraz jej śmiech stał się bardziej... długi i wariacki. Zakończył się ostentacyjnym zjedzeniem babeczki. Kolejnej już dzisiaj.
Trzeba było być kompletnym świrem, żeby grać jego rolę. Rolę niewolnika. Sługusa, biegającego na każde skinienie czerwonej królowej. I jeszcze żeby tego było mało...
- ...masz naprawdę brzydkie uszy. - mruknęła pod nosem, robiąc niezadowoloną minę przy tym. Jej uszy były piękne, to oczywiste, śliczne, brązowe, zadbane. A jego takie... małe. Ledwo je widać było.
- Walet Kier
Re: Las
Pon Lut 09, 2015 11:36 am
Walet tylko westchnął cicho i dźwignął się z ziemi poprawiając swoją broń która wiernie czuwała u jego boku.
-Świat potrafi rozczarować drogi zającu- Odpowiedział w końcu po chwilce milczenia. Bardzo chętnie by się dowiedział skąd tak naprawdę się wziął w tej krainie. Chciał wiedzieć czy od początku było mu przeznaczone być pachołkiem królowej, czy może tak naprawdę miał jakiś wybór. No i jeszcze ta niepewność kim się jest. Był Waletem Kier, ale czy poza tym był czymś jeszcze... czy może już nie. Czy jedyne co potrafił to czuwać nad bezpieczeństwem czerwonej królowej. Gdzieś tam w głębi duszy miał nadzieję, że jest czymś więcej... ale niestety fakty mówiły zupełnie coś innego.
Jego ślepka ponownie zostały skierowane na zająca. Nie... mu o tym nie powie bo nie zostanie zrozumiany. Przecież ten zając nie potrafi brać wszystkiego na poważnie, a jak da jakąś radę to równie popieprzoną co oni sami.
-Możliwe, że tak... ale dzięki temu, że jestem stuknięty nadal jeszcze tutaj jestem w stanie wytrzymać- Każdy normalny człowiek już dawno by popełnił samobójstwo jeżeli przyszło by mu tutaj żyć, albo by oszalał tak samo jak mieszkańcy tej krainy.
Dziwne, że on jako karta która podobno została pozbawiona własnego zdania nagle okazuje się mieć jakieś pragnienia. Szkoda tylko, że nie może się z nikim nimi podzielić.
-Widocznie natura stwierdziła, że ja nie potrzebuję takich uszów jak ty. I z resztą słusznie. Jak bym wyglądał wtedy- Otrzepał swój długi płaszcz z brudu który zebrał z ziemi i wsadził sobie do kieszeni rękę.
-Ja będę wracał do mojego więzienia. Królowa nie będzie zadowolona jeżeli zauważy moją nieobecność- No tak, bo kto w końcu będzie przemalowywać róże w jej wielkim ogrodzie.
-Do zobaczenia zającu- Powiedział krótko po czym odwrócił się na pięcie i zniknął w zaroślach zostawiając ją zupełnie samą, ale nie było to w tym wypadku niczym złym. Zając ten znajdzie sobie zajęcie.
z/t
-Świat potrafi rozczarować drogi zającu- Odpowiedział w końcu po chwilce milczenia. Bardzo chętnie by się dowiedział skąd tak naprawdę się wziął w tej krainie. Chciał wiedzieć czy od początku było mu przeznaczone być pachołkiem królowej, czy może tak naprawdę miał jakiś wybór. No i jeszcze ta niepewność kim się jest. Był Waletem Kier, ale czy poza tym był czymś jeszcze... czy może już nie. Czy jedyne co potrafił to czuwać nad bezpieczeństwem czerwonej królowej. Gdzieś tam w głębi duszy miał nadzieję, że jest czymś więcej... ale niestety fakty mówiły zupełnie coś innego.
Jego ślepka ponownie zostały skierowane na zająca. Nie... mu o tym nie powie bo nie zostanie zrozumiany. Przecież ten zając nie potrafi brać wszystkiego na poważnie, a jak da jakąś radę to równie popieprzoną co oni sami.
-Możliwe, że tak... ale dzięki temu, że jestem stuknięty nadal jeszcze tutaj jestem w stanie wytrzymać- Każdy normalny człowiek już dawno by popełnił samobójstwo jeżeli przyszło by mu tutaj żyć, albo by oszalał tak samo jak mieszkańcy tej krainy.
Dziwne, że on jako karta która podobno została pozbawiona własnego zdania nagle okazuje się mieć jakieś pragnienia. Szkoda tylko, że nie może się z nikim nimi podzielić.
-Widocznie natura stwierdziła, że ja nie potrzebuję takich uszów jak ty. I z resztą słusznie. Jak bym wyglądał wtedy- Otrzepał swój długi płaszcz z brudu który zebrał z ziemi i wsadził sobie do kieszeni rękę.
-Ja będę wracał do mojego więzienia. Królowa nie będzie zadowolona jeżeli zauważy moją nieobecność- No tak, bo kto w końcu będzie przemalowywać róże w jej wielkim ogrodzie.
-Do zobaczenia zającu- Powiedział krótko po czym odwrócił się na pięcie i zniknął w zaroślach zostawiając ją zupełnie samą, ale nie było to w tym wypadku niczym złym. Zając ten znajdzie sobie zajęcie.
z/t
- Marcowy Zając
Re: Las
Pon Lut 09, 2015 6:46 pm
Docierały do niej wszystkie jego słowa, jak zawsze. Umiała je przetworzyć, zrozumieć, pojąć, jednak coś w niej pchało myśli na zupełnie inny tor myślenia. Cichych głosów w jej głowie nie zatrzymywała rzeczywistość. Tylko całą resztę. To jedyne co mogło ją rozczarować.
Nie pamiętała nic poza swoim życiem. Nie czuła bycia czymś więcej niż Zającem. Może dlatego, że jej pozycja była dogodna. Była wariatem, o którą nikt nie pytał, nie musiał nic robić, po prostu był... Nikt nie wymagał od niej niczego więcej niż bycia wariatem. Może nimi łatwiej było manipulować?
Nie, raczej nie.
Więc dlaczego?
- Jesteśmy niewolnikami tylko tej rzeczywistości, Walecie. - powiedziała, łapiąc dłońmi swoje buty. A może aż tej rzeczywistości? Zależy co mógł uważać za swoje więzienie... Służbę u Królowej Kier? Przecież to właśnie nadawało cel jego życiu...
Tylko kto by chciał mieć cel nadany z góry? Lepiej wybrać sobie swój własny. Ona nie miała celu... Nie wiedziała co było gorsze. Nie chciała wiedzieć.
Pożegnała go jedynie lekkim uśmiechem i nieco nieobecnym spojrzeniem ciemnych oczu, po czym sama opuściła to miejsce, zabierając ze sobą swoje kolorowe babeczki... Czas na odrobinę herbatki.
[z/t]
Nie pamiętała nic poza swoim życiem. Nie czuła bycia czymś więcej niż Zającem. Może dlatego, że jej pozycja była dogodna. Była wariatem, o którą nikt nie pytał, nie musiał nic robić, po prostu był... Nikt nie wymagał od niej niczego więcej niż bycia wariatem. Może nimi łatwiej było manipulować?
Nie, raczej nie.
Więc dlaczego?
- Jesteśmy niewolnikami tylko tej rzeczywistości, Walecie. - powiedziała, łapiąc dłońmi swoje buty. A może aż tej rzeczywistości? Zależy co mógł uważać za swoje więzienie... Służbę u Królowej Kier? Przecież to właśnie nadawało cel jego życiu...
Tylko kto by chciał mieć cel nadany z góry? Lepiej wybrać sobie swój własny. Ona nie miała celu... Nie wiedziała co było gorsze. Nie chciała wiedzieć.
Pożegnała go jedynie lekkim uśmiechem i nieco nieobecnym spojrzeniem ciemnych oczu, po czym sama opuściła to miejsce, zabierając ze sobą swoje kolorowe babeczki... Czas na odrobinę herbatki.
[z/t]
- Biały Królik
Re: Las
Wto Lut 10, 2015 7:12 pm
Królik aż zapomniał, że bał się dziewczynki, gdy usłyszał jej pytanie.
- Oczywiście! Dlaczego sądzisz, że mógłbym nie mówić? Uważasz mnie za istotę drugiej kategorii? - zapytał nieco urażony. Nie rozumiał dlaczego ta dziwna postać tak się temu dziwi! Był w końcu kulturalnym Królikiem, nie wiedział dlaczego miałby milczeć. To, że się czasem gdzieś spóźniał to chyba nic nie znaczy? Ach, właśnie! Zrobił dwa kroki w bok.
- Dokąd się spieszę? - zatrzymał się na moment z zastanowieniem. - Chyba do domu! Czas na herbatę! - spojrzał na zegarek i podetknął go pod nos dziewczynie. Kiedy jednak zapytała go, gdzie się znajdują znowu zrobił się podejrzliwy i szybko schował zegarek w kieszeń kamizelki. Właśnie! Przecież była tutaj intruzem! Usmiechała się jednak miło, więc chyba nic takiego mu nie zrobi, prawda? Nie odpowiedział na pytanie, zaaferowany był rozmyslaniem czy na pewno jest bezpieczny.
- Witaj, Alice - odpowiedział grzecznie, choć jeszcze z rezerwą. - Biały Królik, jak mogłaś zauważyć - skłonił się lekko. Przy jej następnym pytaniu podskoczył lekko. No tak, pytała go gdzie się znajdują! A jak się tu dostali? Królik rozejrzał się wokół za tym swoim dziwnym przedmiotem, który przenosił go czasem tam gdzie nie chciał, ale w roztargnieniu nie mógł go znaleźć.
- Zapewne jakieś czary! Znajdujemy się w moim świecie - odpowiedział mało konkretnie i raczej dziewczynce nic to nie rozjaśniło, ale może taka odpowiedź jej wystarczy.
- Ach, ale po co te rozmowy, chodźmy już, bo naprawde nie mam czasu! - jęknął i ruszył przed siebie, zmierzając, miał nadzieję, w stronę domu. Postać nie wydawała się niebezpieczna, a może pomoże mu w zrobieniu herbaty?
- Oczywiście! Dlaczego sądzisz, że mógłbym nie mówić? Uważasz mnie za istotę drugiej kategorii? - zapytał nieco urażony. Nie rozumiał dlaczego ta dziwna postać tak się temu dziwi! Był w końcu kulturalnym Królikiem, nie wiedział dlaczego miałby milczeć. To, że się czasem gdzieś spóźniał to chyba nic nie znaczy? Ach, właśnie! Zrobił dwa kroki w bok.
- Dokąd się spieszę? - zatrzymał się na moment z zastanowieniem. - Chyba do domu! Czas na herbatę! - spojrzał na zegarek i podetknął go pod nos dziewczynie. Kiedy jednak zapytała go, gdzie się znajdują znowu zrobił się podejrzliwy i szybko schował zegarek w kieszeń kamizelki. Właśnie! Przecież była tutaj intruzem! Usmiechała się jednak miło, więc chyba nic takiego mu nie zrobi, prawda? Nie odpowiedział na pytanie, zaaferowany był rozmyslaniem czy na pewno jest bezpieczny.
- Witaj, Alice - odpowiedział grzecznie, choć jeszcze z rezerwą. - Biały Królik, jak mogłaś zauważyć - skłonił się lekko. Przy jej następnym pytaniu podskoczył lekko. No tak, pytała go gdzie się znajdują! A jak się tu dostali? Królik rozejrzał się wokół za tym swoim dziwnym przedmiotem, który przenosił go czasem tam gdzie nie chciał, ale w roztargnieniu nie mógł go znaleźć.
- Zapewne jakieś czary! Znajdujemy się w moim świecie - odpowiedział mało konkretnie i raczej dziewczynce nic to nie rozjaśniło, ale może taka odpowiedź jej wystarczy.
- Ach, ale po co te rozmowy, chodźmy już, bo naprawde nie mam czasu! - jęknął i ruszył przed siebie, zmierzając, miał nadzieję, w stronę domu. Postać nie wydawała się niebezpieczna, a może pomoże mu w zrobieniu herbaty?
- Alice
Re: Las
Wto Lut 10, 2015 9:05 pm
Nie chciała go urazić swoim pytaniem. Posłała mu przepraszający uśmiech i wbiła wzrok w swoje dłonie. Musiała to wszystko poukładać w jedną spójną całość, chociaż wcale, a wcale jej to nie wychodziło. Gadający Królik. Dziwny przedmiot, który w jakiś magiczny sposób sprowadziło ją właśnie tutaj. Dodatkowo, owy Królik potrafił mówić i wciąż spoglądał na swój złoty zegarek.
Podniosła wzrok dopiero gdy usłyszała kolejne słowa zwierzęcia. Herbatka. Kiwnęła ze zrozumieniem głową. Uważnie spojrzała na zegarek, który znalazł się tuż przed jej nosem. Być może w TYM świecie jest określony czas na wypicie herbatki.
- Miło mi Cię poznać Biały Króliku – uśmiechnęła się szeroko do niego. Miała nadzieję, że przestał się jej bać. Ona naprawdę nie chciała zrobić mu jakiejkolwiek krzywdy. Zaczynała go lubić. Był, można tak powiedzieć, zabawny przez swój ciągły pośpiech. Nawet gdy mówił, robił to bardzo szybko, jakby każdy kolejny wyraz musiał uciekać przed następnym. Wciąż skupiała na nim swój wzrok. Nie mogła oderwać od niego spojrzenia. Fascynował ją. Jego kolejne słowa jeszcze bardziej ją zainteresowały. ‘Jego świat’. Więc miała rację. Dobrze przeczuwała. Znalazła się w jakimś magicznym świecie. Ale czy nie o tym marzyła nocami będąc małą dziewczynką? A nawet teraz, czasami? Jej wyobraźnia była ogromna. Może kolejny raz błądzi po swoich snach. Jednak, miała te głupie uczucie, że to co się dzieję, dzieje się naprawdę.
Odsłoniła kawałek dłoni i uszczypnęła się. Nic. Dalej stoi w tym lesie obok Białego Królika, który przebierał nóżkami z pośpiechu. Jej serce zaczęło bić mocnej. Jest w obcym świecie. Nikogo tutaj nie zna. Znaczy, już teraz tak. Królika. Ale nie wiedziała jak się stąd wydostać, co zrobić, gdzie się udać. Z jej rozmyślań wyrwał ją głos towarzysza.
- Dobrze, chodźmy – zgodziła się i ruszyła za Królikiem. Cóż innego miała zrobić? Przygryzła dolną wargę i nie odzywała się przez jakiś czas. Wpadła na pomysł. Być może uda jej się powrócić do domu dzięki przedmiotowi, który ją tutaj sprowadził. Jednak Biały Królik nie miał przy sobie nic szczególnego, jedynie złoty zegarek, ale to nie on był tą rzeczą.
- Często odwiedzasz mój świat? – zapytała. Nie potrafiła iść w ciszy. Nawet nie wiedziała do końca gdzie się kierują. Dzięki rozmowie mniej się stresowała. Przy okazji może uda jej się czegoś jeszcze ciekawego dowiedzieć o tym miejscu.
Podniosła wzrok dopiero gdy usłyszała kolejne słowa zwierzęcia. Herbatka. Kiwnęła ze zrozumieniem głową. Uważnie spojrzała na zegarek, który znalazł się tuż przed jej nosem. Być może w TYM świecie jest określony czas na wypicie herbatki.
- Miło mi Cię poznać Biały Króliku – uśmiechnęła się szeroko do niego. Miała nadzieję, że przestał się jej bać. Ona naprawdę nie chciała zrobić mu jakiejkolwiek krzywdy. Zaczynała go lubić. Był, można tak powiedzieć, zabawny przez swój ciągły pośpiech. Nawet gdy mówił, robił to bardzo szybko, jakby każdy kolejny wyraz musiał uciekać przed następnym. Wciąż skupiała na nim swój wzrok. Nie mogła oderwać od niego spojrzenia. Fascynował ją. Jego kolejne słowa jeszcze bardziej ją zainteresowały. ‘Jego świat’. Więc miała rację. Dobrze przeczuwała. Znalazła się w jakimś magicznym świecie. Ale czy nie o tym marzyła nocami będąc małą dziewczynką? A nawet teraz, czasami? Jej wyobraźnia była ogromna. Może kolejny raz błądzi po swoich snach. Jednak, miała te głupie uczucie, że to co się dzieję, dzieje się naprawdę.
Odsłoniła kawałek dłoni i uszczypnęła się. Nic. Dalej stoi w tym lesie obok Białego Królika, który przebierał nóżkami z pośpiechu. Jej serce zaczęło bić mocnej. Jest w obcym świecie. Nikogo tutaj nie zna. Znaczy, już teraz tak. Królika. Ale nie wiedziała jak się stąd wydostać, co zrobić, gdzie się udać. Z jej rozmyślań wyrwał ją głos towarzysza.
- Dobrze, chodźmy – zgodziła się i ruszyła za Królikiem. Cóż innego miała zrobić? Przygryzła dolną wargę i nie odzywała się przez jakiś czas. Wpadła na pomysł. Być może uda jej się powrócić do domu dzięki przedmiotowi, który ją tutaj sprowadził. Jednak Biały Królik nie miał przy sobie nic szczególnego, jedynie złoty zegarek, ale to nie on był tą rzeczą.
- Często odwiedzasz mój świat? – zapytała. Nie potrafiła iść w ciszy. Nawet nie wiedziała do końca gdzie się kierują. Dzięki rozmowie mniej się stresowała. Przy okazji może uda jej się czegoś jeszcze ciekawego dowiedzieć o tym miejscu.
- Biały Królik
Re: Las
Pią Lut 13, 2015 4:09 pm
Królik uśmiechnął się nieco nerwowo, ale Alice wydawała się mało niebezpieczna i już powoli przestawał się jej bać. Zwłaszcza, że sam ściągnął ją tutaj za sobą, całkiem niechcący i bał się, że przyplątał tutaj jakieś zagrożenie.
- I wzajemnie, wzajemnie - odparł roztargniony. Stwierdził nawet, że miło mieć jakieś towarzystwo, dziwne, bo dziwne, ale jednak! Dlatego właśnie odważył się zaprosić ją na herbatkę do swojego własnego domu! A ona się zgodziła. W końcu i tak nie miała dokąd iść. Królik nawet poczuł się nieco dumny na myśl, że może być przewodnikiem. W końcu to ona powinna się bardziej bać, bo znalazła się w obcym miejscu! Od razu było mu lepiej ruszył przed siebie. Strach jednak nie opuścił go do końca, bo w pospiechu jakoś nie mógł od razu przypomnieć sobie dobrej drogi do domu. W końcu jednak natrafił na znajome miejsca i już pewniej kicał do przodu co i raz czekając na Alice, która jednak, mimo długich nóg, poruszała się nieco wolniej od Królika, któego susy były naprawdę długie i szybkie. W czasie czekania na nią stawał wyprostowany, poruszając króliczym noskiem jakby wietrzył kierunek, w którym powinien teraz iść.
- Często? - zastanowił się, kiedy Alice dogoniła go i zadała pytanie. - Nie, nie, nie, nie często, wpadłem tam zupełnie przypadkiem - odpowiedział jej.
- I wzajemnie, wzajemnie - odparł roztargniony. Stwierdził nawet, że miło mieć jakieś towarzystwo, dziwne, bo dziwne, ale jednak! Dlatego właśnie odważył się zaprosić ją na herbatkę do swojego własnego domu! A ona się zgodziła. W końcu i tak nie miała dokąd iść. Królik nawet poczuł się nieco dumny na myśl, że może być przewodnikiem. W końcu to ona powinna się bardziej bać, bo znalazła się w obcym miejscu! Od razu było mu lepiej ruszył przed siebie. Strach jednak nie opuścił go do końca, bo w pospiechu jakoś nie mógł od razu przypomnieć sobie dobrej drogi do domu. W końcu jednak natrafił na znajome miejsca i już pewniej kicał do przodu co i raz czekając na Alice, która jednak, mimo długich nóg, poruszała się nieco wolniej od Królika, któego susy były naprawdę długie i szybkie. W czasie czekania na nią stawał wyprostowany, poruszając króliczym noskiem jakby wietrzył kierunek, w którym powinien teraz iść.
- Często? - zastanowił się, kiedy Alice dogoniła go i zadała pytanie. - Nie, nie, nie, nie często, wpadłem tam zupełnie przypadkiem - odpowiedział jej.
- Alice
Re: Las
Pią Lut 13, 2015 4:57 pm
Musiała zaakceptować to co się wydarzyło. Nie cofnie czasu. Nie zmieni biegu wydarzeń. Co prawda znajdowała się w zupełnie obcym miejscu. To ją trochę przerażało, ale z drugiej strony również fascynowało. Znalazła się w miejscu, o którym śniła, które przybywało do niej każdej nocy, aby z pierwszym blaskiem promieni słońca uciec jak spłoszony ptak.
Magia.
Czuła ją.
Całą sobą.
Rozglądała się, aby zapamiętać każdy szczegół, który będzie mogła przywołać w brzydki deszczowy dzień siedząc i wpatrując się przez okno. O ile wróci do domu. Do swojego świata.
Czy wróci?
Któż to wie… Ona jedynie wiedziała, że czeka na nią przygoda. Przygoda, którą zapamięta do końca swojego życia. Może spotka tu przyjaciół? Była dobrej myśli, ale nastawiała się na każdą możliwość.
Piękno lasu tak zaabsorbowało jej uwagę, ze nawet nie zauważyła odbiegającego od niej Królik. Tak szybko poruszał się po tym lesie, nie to co ona. Niezdarnie wciąż zaczepiając o gałązki drzew i potykając się o wystające konary. Wciąż musiała podbiegać, aby dorównać do Białego. Podniosła sukienkę, tak że było jej widać kostki u stóp. Dzięki temu sukienka nie zahaczała o niewielkie krzewy.
- Wydawało mi się, że kiedyś już Cię tam widziałam – powiedziała ciepło. – Ale mogło mi się tylko wydawać, oczywiście – pospiesznie dodała.
Przeszli już spory kawałek drogi, a ona czuła jakby wciąż krążyli w kółko. Szukała… No właśnie. Tylko czego szukała? Domku? Nory? Nie wiedziała jak wygląda mieszkanie Królika. Nie chciała pytać, gdyż bała się, że może znów go urazić.
- Czy ktoś będzie jeszcze na herbatce? – zapytała. Była ciekawa czy kogoś jeszcze pozna. Jednak nie usłyszała żadnej odpowiedzi. Obejrzała się za siebie, ale Białego już nie było. Rozejrzała się po lesie.
Nic.
Jakby nikogo z nią wcześniej nie było. Rozpłyną się. Alice westchnęła. Nie wiedziała co ma ze sobą począć. W która stronę powinna się udać?
Postanowiła zaufać swojej intuicji i szła ruszyła dalej przed siebie. Nie zmieniła kierunku swej podróży i tak nie wie gdzie się znajduje. Musi sobie jakoś poradzić. Nie ma innego wyjścia.
[z/t dla obu]
Magia.
Czuła ją.
Całą sobą.
Rozglądała się, aby zapamiętać każdy szczegół, który będzie mogła przywołać w brzydki deszczowy dzień siedząc i wpatrując się przez okno. O ile wróci do domu. Do swojego świata.
Czy wróci?
Któż to wie… Ona jedynie wiedziała, że czeka na nią przygoda. Przygoda, którą zapamięta do końca swojego życia. Może spotka tu przyjaciół? Była dobrej myśli, ale nastawiała się na każdą możliwość.
Piękno lasu tak zaabsorbowało jej uwagę, ze nawet nie zauważyła odbiegającego od niej Królik. Tak szybko poruszał się po tym lesie, nie to co ona. Niezdarnie wciąż zaczepiając o gałązki drzew i potykając się o wystające konary. Wciąż musiała podbiegać, aby dorównać do Białego. Podniosła sukienkę, tak że było jej widać kostki u stóp. Dzięki temu sukienka nie zahaczała o niewielkie krzewy.
- Wydawało mi się, że kiedyś już Cię tam widziałam – powiedziała ciepło. – Ale mogło mi się tylko wydawać, oczywiście – pospiesznie dodała.
Przeszli już spory kawałek drogi, a ona czuła jakby wciąż krążyli w kółko. Szukała… No właśnie. Tylko czego szukała? Domku? Nory? Nie wiedziała jak wygląda mieszkanie Królika. Nie chciała pytać, gdyż bała się, że może znów go urazić.
- Czy ktoś będzie jeszcze na herbatce? – zapytała. Była ciekawa czy kogoś jeszcze pozna. Jednak nie usłyszała żadnej odpowiedzi. Obejrzała się za siebie, ale Białego już nie było. Rozejrzała się po lesie.
Nic.
Jakby nikogo z nią wcześniej nie było. Rozpłyną się. Alice westchnęła. Nie wiedziała co ma ze sobą począć. W która stronę powinna się udać?
Postanowiła zaufać swojej intuicji i szła ruszyła dalej przed siebie. Nie zmieniła kierunku swej podróży i tak nie wie gdzie się znajduje. Musi sobie jakoś poradzić. Nie ma innego wyjścia.
[z/t dla obu]
- Mistrz Gry
Re: Las
Nie Mar 15, 2015 12:58 am
Karty Królowej Kier już od rana szwendały się po zamku Czerwonej by dopracować każdy najmniejszy szczegół. Wszystko przecież musiało być idealne na zbliżający się Wielki Bal Maskowy, który planowała władczyni Krainy Czarów! Aż strach by pomyśleć, co by się z nimi wszystkimi stało, gdyby coś poszłoby nie tak...oj Karty nawet wolały o tym nie myśleć, tylko działać, jak tylko najlepiej mogły. Podczas kiedy Królowa przebywała w swoim cudownym ogrodzie, one pracowały, niczym mrówki w swym gnieździe, biegając od jednego miejsca do drugiego.
- Źle, Trójko! Źle! Za prosto! Przecież wiesz, że to wzbudza JEJ wściekłość, kiedy widzi, że coś jest za prosto! - Krzyczała jedna z kart, bodajże As, któremu aż kropelki potu wstąpiły na twarz. On to wszystko musiał nadzorować; został wszak wybrany do tego zadania, wśród wszystkich podwładnych! Taki Walet na przykład...mimo, że to był ulubieniec Jej Wysokości, to nie przykładał ręki praktycznie do niczego! As miał więc wielką nadzieję, że niedługo Czerwona Królowa doceni jego - Asa - starania i dostąpi on tego zaszczytu by być blisko jej. Nie było jednak czasu na takie rozważania! Czas był w cenie w Krainie Czarów i Karta musiała zadbać by wszystko zostało już zrobione, do czasu aż Królowa nie wróci z ogrodu. Dobrał więc kilkanaście żołnierzy w pary i rozdał im odpowiednie plakaty, które mieli porozwieszać po całym królestwie i specjalne wiadomości dla niektórych mieszkańców Krainy Czarów.
Wszyscy więc posłusznie skinęli głowami i ruszyli z zadaniem. Kilka par powędrowało do lasu by tam porozwieszać plakaty, które znacząco wyróżniały się na tle drzew. Po oczach wręcz biły wielkie czerwone litery.
KAŻDY MIESZKANIEC KRAINY CZARÓW MA OBOWIĄZEK POJAWIĆ SIĘ NA WIELKIM BALU MASKOWYM KRÓLOWEJ KIER! ZABRONIONE JEST POSIADANIE MASEK KOLORU BIAŁEGO I CZERWONEGO! BAL ROZPOCZNIE SIĘ WTEDY, KIEDY DOBIEGNIE WAS DŹWIĘK TRĄBEK KART! KAŻDY, KTO OŚMIELI SIĘ NIE POJAWIĆ, BĘDZIE ŚCIĘTY O GŁOWĘ!
- Źle, Trójko! Źle! Za prosto! Przecież wiesz, że to wzbudza JEJ wściekłość, kiedy widzi, że coś jest za prosto! - Krzyczała jedna z kart, bodajże As, któremu aż kropelki potu wstąpiły na twarz. On to wszystko musiał nadzorować; został wszak wybrany do tego zadania, wśród wszystkich podwładnych! Taki Walet na przykład...mimo, że to był ulubieniec Jej Wysokości, to nie przykładał ręki praktycznie do niczego! As miał więc wielką nadzieję, że niedługo Czerwona Królowa doceni jego - Asa - starania i dostąpi on tego zaszczytu by być blisko jej. Nie było jednak czasu na takie rozważania! Czas był w cenie w Krainie Czarów i Karta musiała zadbać by wszystko zostało już zrobione, do czasu aż Królowa nie wróci z ogrodu. Dobrał więc kilkanaście żołnierzy w pary i rozdał im odpowiednie plakaty, które mieli porozwieszać po całym królestwie i specjalne wiadomości dla niektórych mieszkańców Krainy Czarów.
Wszyscy więc posłusznie skinęli głowami i ruszyli z zadaniem. Kilka par powędrowało do lasu by tam porozwieszać plakaty, które znacząco wyróżniały się na tle drzew. Po oczach wręcz biły wielkie czerwone litery.
KAŻDY MIESZKANIEC KRAINY CZARÓW MA OBOWIĄZEK POJAWIĆ SIĘ NA WIELKIM BALU MASKOWYM KRÓLOWEJ KIER! ZABRONIONE JEST POSIADANIE MASEK KOLORU BIAŁEGO I CZERWONEGO! BAL ROZPOCZNIE SIĘ WTEDY, KIEDY DOBIEGNIE WAS DŹWIĘK TRĄBEK KART! KAŻDY, KTO OŚMIELI SIĘ NIE POJAWIĆ, BĘDZIE ŚCIĘTY O GŁOWĘ!
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach