- Sahir Nailah
Tawerna w miasteczku
Nie Lut 01, 2015 8:19 am
Miejsce spotkań ludzi z miasteczka. Wieczorami urządzane są tutaj radosne biesiady, podlewane alkoholem. Dobre miejsce dla myśliwych, którzy chcą sprzedać upolowaną zwierzynę.
- Gaston
Re: Tawerna w miasteczku
Czw Mar 05, 2015 5:55 pm
Był wściekły, że też go wielkiego Gastona nie było wtedy w lecie. Pokonałby Bestie jednym machnięciem ostrza. No ale cóż stało się. Teraz trzeba zwołać ludzi, aby pokonać tą Bestie i uratować Belle, bo to na pewno ona złapała tą głupią i niewinną dziewczynę. Teraz ma za swoje - broniła i wyśmiewała jego postępowanie co do tych stworzeń i teraz na pewno jest w łapskach tego zwierzęcia - kto wie może jest martwa? O nie, w to na pewno nie uwierzy.
Chodzi po tawernie intensywnie myśląc. Wkurzał się, bo Lefou się spóźniała, a to jeszcze bardziej go irytowało. Podrapał się w tył głowy i napił się sporego łyka piwa. Usiadł i popatrzył na drzwi, aby wypatrywać Lefou. Automatycznie sprawdził też czy miał przy sobie różdżkę i jak zwykle była na swoim miejscu.
//wybacz, że krótko, ale nie miałem pomysłu co napisać
Chodzi po tawernie intensywnie myśląc. Wkurzał się, bo Lefou się spóźniała, a to jeszcze bardziej go irytowało. Podrapał się w tył głowy i napił się sporego łyka piwa. Usiadł i popatrzył na drzwi, aby wypatrywać Lefou. Automatycznie sprawdził też czy miał przy sobie różdżkę i jak zwykle była na swoim miejscu.
//wybacz, że krótko, ale nie miałem pomysłu co napisać
- Lefou
Re: Tawerna w miasteczku
Pon Mar 09, 2015 9:01 pm
Wielu ludzi pragnęło wysłuchiwać opowieści o tym, co się jej przydarzyło. Nie można więc się dziwić, że zdarzyło się i spóźnienie. Czuła się podle, ale traciła poczucie czasu, gdy miała tyle do przekazania. Gaston jednak zawsze będąc ponad wszystko mógł na nią liczyć. Popędziła więc tam, gdzie trzeba. Nietrudno odnaleźć jej przyjaciela. Zawsze jakieś panie dookoła, jak i grono zainteresowanych. Nie da się ukryć, że jest to człowiek o wielkiej popularności. A taka durna Bella nie jest w stanie tego docenić no i widać jak to się skończyło. Nikt nie miał wątpliwości, co do tego, że jej szalony tatuś zginął już dawno z rąk potwora, a teraz i ona jest w jego szponach. A cała wiara w to, że można ją odratować w kim? Ach oczywiście, że w Gastonie! Kto by przypuszczał, że los się tak do nich uśmiechnie? Lefou z łatwością poszłaby w ogień za nim, wiedząc, iż to zatrzyma.
W ogień tak, ale do lasu? Znowu? Bała się, ale lojalność żyła w niej ponad wszelką trwogę. No bo jak inaczej! Przecież to GASTON. A GASTON robi WSZYSTKO idealnie. Nie da się więc z tym kłócić tylko trzeba wziąć się w garść i mu pomóc.
- Witaj Gastonie! - rzuciła na powitanie, bo oczywiście musiała dać znak swej obecności, jako prawa (i lewa też!) ręka tego perfekcyjnego myśliwego. Ludzie z wioski powinni wiedzieć, kto towarzyszy temu wspaniałemu mężczyźnie. Tak, ona! Pomagier oddany i wytrwały, wiecznie myślący o tym, co zrobić, by Gaston był jeszcze bardziej szczęśliwy. W końcu ktoś musi być, a jego radość to i jej.
/ Przepraszam, że tak długo.
W ogień tak, ale do lasu? Znowu? Bała się, ale lojalność żyła w niej ponad wszelką trwogę. No bo jak inaczej! Przecież to GASTON. A GASTON robi WSZYSTKO idealnie. Nie da się więc z tym kłócić tylko trzeba wziąć się w garść i mu pomóc.
- Witaj Gastonie! - rzuciła na powitanie, bo oczywiście musiała dać znak swej obecności, jako prawa (i lewa też!) ręka tego perfekcyjnego myśliwego. Ludzie z wioski powinni wiedzieć, kto towarzyszy temu wspaniałemu mężczyźnie. Tak, ona! Pomagier oddany i wytrwały, wiecznie myślący o tym, co zrobić, by Gaston był jeszcze bardziej szczęśliwy. W końcu ktoś musi być, a jego radość to i jej.
/ Przepraszam, że tak długo.
- Gaston
Re: Tawerna w miasteczku
Sob Mar 14, 2015 6:40 pm
Wypił jedno piwo i wtedy pojawiła się Lefou – jego prawa ręka. Spojrzał na nią z góry i westchnął.
- Witaj, witaj – powiedział i wskazał krzesło przy stoliku.- Co tak długo? Szybko opowiadaj – powiedział rozgorączkowany.
Musiał tego posłuchać jeszcze raz i od Lefou. To nie tak, że ten wielki Gaston się martwił o jakąś zwykłą wieśniaczkę. W końcu on jest idealny i żadne zmartwienia nigdy nim nie targały. No może trochę się martwił. Właściwie nie miał nawet żadnego konkretnego planu co do pokonania Bestii i dlatego też spotkał się tu z Lefou, aby się naradzić. Wiedział, że na nią może zawsze liczyć, bo ona go nie zawiedzie, no bo jak to? To nie jest możliwe. Westchnął ciężko i zamówił dwa kufle piwa, aby Lefou się trochę rozluźniła – nie żeby miał jakieś odruchy altruistyczne, on jest egoistą, ale znał Leofu – wiedział, że jeśli będzie się stresować to nic z tego nie będzie.
Wybacz, że długo i krótko, ale serio nie wiedziałem co miałem napisać, więc wyszło takie mdłe coś >.>
- Witaj, witaj – powiedział i wskazał krzesło przy stoliku.- Co tak długo? Szybko opowiadaj – powiedział rozgorączkowany.
Musiał tego posłuchać jeszcze raz i od Lefou. To nie tak, że ten wielki Gaston się martwił o jakąś zwykłą wieśniaczkę. W końcu on jest idealny i żadne zmartwienia nigdy nim nie targały. No może trochę się martwił. Właściwie nie miał nawet żadnego konkretnego planu co do pokonania Bestii i dlatego też spotkał się tu z Lefou, aby się naradzić. Wiedział, że na nią może zawsze liczyć, bo ona go nie zawiedzie, no bo jak to? To nie jest możliwe. Westchnął ciężko i zamówił dwa kufle piwa, aby Lefou się trochę rozluźniła – nie żeby miał jakieś odruchy altruistyczne, on jest egoistą, ale znał Leofu – wiedział, że jeśli będzie się stresować to nic z tego nie będzie.
Wybacz, że długo i krótko, ale serio nie wiedziałem co miałem napisać, więc wyszło takie mdłe coś >.>
- Lefou
Re: Tawerna w miasteczku
Pon Mar 23, 2015 2:17 pm
Ach Lefou - widzi tylko to, co chce widzieć. W tym przypadku widziała siebie jako kogoś ważnego, bo nie da się ukryć, że w jej główce żyła dziwna świadomość, iż Gaston naprawdę ma ją za swoją prawą dłoń. A jeśli chodzi o dłoń to raczej powinien się o nią martwić. Ona jednak nie kalkulowała niczego. Świat był prosty i oczywisty. Idziesz wraz z nimi albo kończysz jak jak ojciec Belli i ona - szaleńcy z którymi nikt się nie liczy. A przecież miała dziewczyna okazję, by jej los był łatwiejszy! Zawsze trzeba myśleć o sobie, bo inaczej inni tego za nas nie zrobią. No chyba, że chodzi o Lefou i Gastona. Ona zrobi wszystko, by ten miał, co chciał. Bo kto by niby pomyślał by dłoń się buntowała? Zasiadła więc czym prędzej, by rozwikłać trudną sprawę dla nich obojga, a od której tak wiele zależało.
- Ludzie chcieli wiedzieć, wybacz... - zmieszana przeprosiła. Jednak kto by oparał się tłumowi który tak bardzo chciał poznać sekret lasu? Wreszcie ktoś ją zauważył, więc pokusa była bardzo silna i jej uległa.
- Potwór... stwór... nie wiem jak to opisać. Bardzooo silny i nie chce mieć gości na swoimi terenie. Wszystko to prawda! Legendy o nim nie są wytworem wyobraźni. Tu potrzeba mocnej ręki by naprawdę temu zaradzić! Nasze bezpieczeństwo może być zagrożone - Lefou nie mogła przecież stwierdzić: Gastonie, pozbądźmy się stwora i będziesz miał Bellę. Oj nie, to trzeba było mu stopnpiowo podsuwać. Do tego w trakcie tworzyć plan i to nie byle jaki. Mówiąc wszystko popijała piwo, bo to również często się nie zdarzało - taka dobroć z jego strony. Oczywiście nigdy nie zwątpiła w jego wspaniałość, jednak bądźmy szczerzy, że każdy widział w Gastonie wzór człowieka sukcesu, mało kto twierdził, że dobrodusznego. Nie ma to jednak większego znaczenia, bo liczy się tylko to, co się ma.
- Potrzeba podstępu, by się go pozbyć. A czas ucieka, Gastonie! Twoja Bella gdzieś pewnie zniknęła wśród tych drzew.... - Nie, jej los nie byłby wcale ważny. Nie dla Lefou, ale gdy jej bohater chce coś to musi to dostać, a ta dziewczyna była nowym trofeum. Musiała więc zrobić wszystko, by durna dziewucha wróciła i ustawiła swe życie tak, jak powinna. Tylko co na to wszystko Gaston? Dalej będzie chciał ją ratować, czy też pozbyć się jej wraz z Bestią, by opowiadać o wielce nieszczęśliwej miłości w której łatwowierność jego ukochanej zakończyła jej żywot... oj tak, taką historią z pewnością zdobyłby serca wszystkich - uratował miasteczko, ale swej miłości nie i... wszystkie panie dzięki temu jego. Ale co tam Lefou mogłaby powiedzieć na ten temat, ech...
- Ludzie chcieli wiedzieć, wybacz... - zmieszana przeprosiła. Jednak kto by oparał się tłumowi który tak bardzo chciał poznać sekret lasu? Wreszcie ktoś ją zauważył, więc pokusa była bardzo silna i jej uległa.
- Potwór... stwór... nie wiem jak to opisać. Bardzooo silny i nie chce mieć gości na swoimi terenie. Wszystko to prawda! Legendy o nim nie są wytworem wyobraźni. Tu potrzeba mocnej ręki by naprawdę temu zaradzić! Nasze bezpieczeństwo może być zagrożone - Lefou nie mogła przecież stwierdzić: Gastonie, pozbądźmy się stwora i będziesz miał Bellę. Oj nie, to trzeba było mu stopnpiowo podsuwać. Do tego w trakcie tworzyć plan i to nie byle jaki. Mówiąc wszystko popijała piwo, bo to również często się nie zdarzało - taka dobroć z jego strony. Oczywiście nigdy nie zwątpiła w jego wspaniałość, jednak bądźmy szczerzy, że każdy widział w Gastonie wzór człowieka sukcesu, mało kto twierdził, że dobrodusznego. Nie ma to jednak większego znaczenia, bo liczy się tylko to, co się ma.
- Potrzeba podstępu, by się go pozbyć. A czas ucieka, Gastonie! Twoja Bella gdzieś pewnie zniknęła wśród tych drzew.... - Nie, jej los nie byłby wcale ważny. Nie dla Lefou, ale gdy jej bohater chce coś to musi to dostać, a ta dziewczyna była nowym trofeum. Musiała więc zrobić wszystko, by durna dziewucha wróciła i ustawiła swe życie tak, jak powinna. Tylko co na to wszystko Gaston? Dalej będzie chciał ją ratować, czy też pozbyć się jej wraz z Bestią, by opowiadać o wielce nieszczęśliwej miłości w której łatwowierność jego ukochanej zakończyła jej żywot... oj tak, taką historią z pewnością zdobyłby serca wszystkich - uratował miasteczko, ale swej miłości nie i... wszystkie panie dzięki temu jego. Ale co tam Lefou mogłaby powiedzieć na ten temat, ech...
- Gaston
Re: Tawerna w miasteczku
Sob Mar 28, 2015 11:59 am
Przed Lefou i Gastonem wylądowały kufle piwa. Słuchał jej uważnie. Bestia, cholerna Bestia. Co za pokręcony świat?! Burzy mu jego spokój. Tego nie można mu darować. Bestia musi zginąć, ale trzeba jakoś pomyśleć. Wstał z miejsca i zaczął chodzić przy stoliku gorączkowo myśląc. Teraz już nie chodziło tylko o Belle, ale mógł zdobyć największy skarb na świecie - głowę samej, strasznej Bestii z tych wszystkich opowieści. To była by niezwykła szansa dla niego. Bestia! Tak, będzie ją miał. Zabije ją, a ludzie będą mu wdzięczni, czy to nie jest wspaniała perspektywa? Jeśli dobrze by poszło to upiekłby dwie pieczenie na jednym ogniu - miałby Bestie oraz wdzięczną za uratowanie życia Belle. Uśmiechnął się i spojrzał na Lefou.
- Trzeba zebrać tłum. Namówimy ich, aby poszli z nami. Wyobraź sobie, tyle ludzi na jedną Bestie. Nawet taki potwór nie da sobie z nami rady. Mamy broń, a on co? Tylko głupie pazury. Trzeba przygotować się na wojnę. Wystarczy 20 mężczyzn, a Bestia będzie moja - mówił cicho, aby nikt nie usłyszał jego słów. Ludziom powie, że to z troski o Belle. W końcu każdy wie, że on od zawsze chciał mieć tą wieśniaczkę dla siebie i nikt nawet się nie zorientuje, że to tylko pretekst do bycia bardziej popularnym.- Wiesz o co mi chodzi, prawda?- przestał się nawet denerwować i złości, bo czuł, że jego plan jest idealny. Wstał nagle na stolik z piwem w ręce, który zapomniał odstawić.
- Słuchajcie mnie! - krzyknął swoim potężnym głosem i w tawernie zaległa głucha cisza, spojrzenia każdego mniej, czy też bardziej pijanych mężczyzn spoczęły na nim.- Jak dobrze wiecie Bestia zaatakowała - przez sale przeszedł szmer szeptów, ale on to zignorować.- Zamknąć się i słuchać. Bestia porwał Belle i jej głupiego ojca. Szkoda biednej dziewczyny, chcę iść ją uratować, ale sam sobie nie poradzę, jesteście mi potrzebni. Bestia z takimi ludźmi jak wy na pewno sobie nie poradzi - ludzie go cenili i każdy zawsze chciał mu pomagać, a teraz zobaczył w ich oczach błysk zadowolenia. W końcu mogli mu się przypodobać i trafić do jego grona ulubieńców. Ta jasne, chyba w dziecięcych snach. On, Gaston nie potrzebował nikogo do życia. Zeskoczył z stolika i zaczął chodzić po pomieszczeniu.- Zbierzcie ludzi, niech zabiorą każdą broń jaką mają przy sobie, wszystko co nadaje się do walki i zbierzcie się w centrum. Ruszymy jeszcze dziś. Zabijemy Bestie!- ludzi krzyknęli zadowoleni.- Uratujemy wioskę i oczywiście Belle spod jego pazurów!- napił się piwa i patrzył na ludzi.- To wy jesteście teraz potrzebni - zobaczył jak kilku mężczyzn wybiegło z tawerny zapewne poinformować innych o jego planach. Usiadł znowu obok Lefou.
- Tak to się robi - mruknął i dokończył piwo.
- Trzeba zebrać tłum. Namówimy ich, aby poszli z nami. Wyobraź sobie, tyle ludzi na jedną Bestie. Nawet taki potwór nie da sobie z nami rady. Mamy broń, a on co? Tylko głupie pazury. Trzeba przygotować się na wojnę. Wystarczy 20 mężczyzn, a Bestia będzie moja - mówił cicho, aby nikt nie usłyszał jego słów. Ludziom powie, że to z troski o Belle. W końcu każdy wie, że on od zawsze chciał mieć tą wieśniaczkę dla siebie i nikt nawet się nie zorientuje, że to tylko pretekst do bycia bardziej popularnym.- Wiesz o co mi chodzi, prawda?- przestał się nawet denerwować i złości, bo czuł, że jego plan jest idealny. Wstał nagle na stolik z piwem w ręce, który zapomniał odstawić.
- Słuchajcie mnie! - krzyknął swoim potężnym głosem i w tawernie zaległa głucha cisza, spojrzenia każdego mniej, czy też bardziej pijanych mężczyzn spoczęły na nim.- Jak dobrze wiecie Bestia zaatakowała - przez sale przeszedł szmer szeptów, ale on to zignorować.- Zamknąć się i słuchać. Bestia porwał Belle i jej głupiego ojca. Szkoda biednej dziewczyny, chcę iść ją uratować, ale sam sobie nie poradzę, jesteście mi potrzebni. Bestia z takimi ludźmi jak wy na pewno sobie nie poradzi - ludzie go cenili i każdy zawsze chciał mu pomagać, a teraz zobaczył w ich oczach błysk zadowolenia. W końcu mogli mu się przypodobać i trafić do jego grona ulubieńców. Ta jasne, chyba w dziecięcych snach. On, Gaston nie potrzebował nikogo do życia. Zeskoczył z stolika i zaczął chodzić po pomieszczeniu.- Zbierzcie ludzi, niech zabiorą każdą broń jaką mają przy sobie, wszystko co nadaje się do walki i zbierzcie się w centrum. Ruszymy jeszcze dziś. Zabijemy Bestie!- ludzi krzyknęli zadowoleni.- Uratujemy wioskę i oczywiście Belle spod jego pazurów!- napił się piwa i patrzył na ludzi.- To wy jesteście teraz potrzebni - zobaczył jak kilku mężczyzn wybiegło z tawerny zapewne poinformować innych o jego planach. Usiadł znowu obok Lefou.
- Tak to się robi - mruknął i dokończył piwo.
- Lefou
Re: Tawerna w miasteczku
Czw Kwi 02, 2015 12:35 pm
Tłum.
Tłum się zebrał, jak szalony. Jak widać lud nie ma problemu z podejmowaniem jakichkolwiek decyzji. Lefou to się nie podobało, tak nie myśleć, jak postępować. Ale co ona tam wie? Gaston wie i to najważniejsze! Nie powinno być więc problemów, by cel osiągnąć. Wszystko tak blisko... cel upragniony, może być wreszcie urzeczywistniony. Nie trzeba więc zwlekać, czas ruszać, skoro lud gotowy. A żeby tylko lud! W końcu niedługo to i w okolicach będzie o nich mowa! A ona? Prawa ręka Gastona! Przecież jeszcze chwila i będą wielcy. Oj, tak, ogromni! Tak ważni, jak nikt. A Bella? Szczegóły! Dziewczyna szybko mu się znudzi i wreszcie zrozumie, że jest tylko ozdobą swego mężczyzny. Do tego jednak czasu trzeba ruszyć się. W końcu nie ma nic za darmo, pracy trochę również trzeba włożyć w sukces.
- Och! Oczywiście! - Potakiwała Gastonowi, czując, że sukces mają wręcz w garści. Żadnych problemów, szybka wyprawa. Trzeba jednak działać. Działać i to bardzo szybko. Powzięła więc, jak pełna geniuszu pomagierka pewne działania.
- Ludzie! Wyjdźmy więc na ulice i do dzieła! Ratujmy niewinnych! - Tak, każdy kocha wielkie, heroiczne czyny. Takie, by serca wzruszać. Jakoś nawet i oni to wiedzą, że by przejść do historii trzeba dokonać właśnie czynu, który wszyscy będą doceniać.
Więc wyszli, Gaston rzecz jasna prowadząc lud, a Lefou zaraz za nim do miasteczka.
/zt x2
Dalej tu
Tłum się zebrał, jak szalony. Jak widać lud nie ma problemu z podejmowaniem jakichkolwiek decyzji. Lefou to się nie podobało, tak nie myśleć, jak postępować. Ale co ona tam wie? Gaston wie i to najważniejsze! Nie powinno być więc problemów, by cel osiągnąć. Wszystko tak blisko... cel upragniony, może być wreszcie urzeczywistniony. Nie trzeba więc zwlekać, czas ruszać, skoro lud gotowy. A żeby tylko lud! W końcu niedługo to i w okolicach będzie o nich mowa! A ona? Prawa ręka Gastona! Przecież jeszcze chwila i będą wielcy. Oj, tak, ogromni! Tak ważni, jak nikt. A Bella? Szczegóły! Dziewczyna szybko mu się znudzi i wreszcie zrozumie, że jest tylko ozdobą swego mężczyzny. Do tego jednak czasu trzeba ruszyć się. W końcu nie ma nic za darmo, pracy trochę również trzeba włożyć w sukces.
- Och! Oczywiście! - Potakiwała Gastonowi, czując, że sukces mają wręcz w garści. Żadnych problemów, szybka wyprawa. Trzeba jednak działać. Działać i to bardzo szybko. Powzięła więc, jak pełna geniuszu pomagierka pewne działania.
- Ludzie! Wyjdźmy więc na ulice i do dzieła! Ratujmy niewinnych! - Tak, każdy kocha wielkie, heroiczne czyny. Takie, by serca wzruszać. Jakoś nawet i oni to wiedzą, że by przejść do historii trzeba dokonać właśnie czynu, który wszyscy będą doceniać.
Więc wyszli, Gaston rzecz jasna prowadząc lud, a Lefou zaraz za nim do miasteczka.
/zt x2
Dalej tu
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach