Go down
avatar
Gość

Ainslie Silver Budowa Empty Ainslie Silver Budowa

Sob Maj 28, 2016 5:59 am
Była szkoła: Hogwart, Hufflepuff
Praca: Staż - Niewymowna, Departament Tajemnic
Różdżka: 9 cali, lipa, pióro pegaza.
Weszła wolnym krokiem, powoli. Ostrożnie stąpając po podłodze. Próbowała wyczuć jej fakturę, jak dawno ktoś inny by tu przebywał. Wniosek? Chyba dawno.
Lustro przyciągnęło jej uwagę od razu magiczną atmosferą, wprost bijącą od tego miejsca. Wiedziała w głębi duszy iż nie powinno jej tu być, ale miała naturę buntownika, której po prostu nie ukazywała światu. Podeszła ukradkiem i wolnym krokiem do lustra. Przyjrzała się z pewną dozą nieśmiałości swojej postaci. Nie nawykła tego robić często, bo nie lubiła patrzeć w lustro, na siebie. Rano także, jak się przebierała, to tego nie robiła dłużej niż parę sekund.
Jej piwnym oczom ukazuje się twarz otoczona burzą brązowych, lśniących loków. Gęstych, ładnych. W szkole słynęła z nich, chociaż za bardzo o nie nie dbała. Jest kobietą ubraną drobno, ładnie. Choć niezbyt nadążająca za ostatnimi krzykami mody.

Zamyśliła się nad różnymi życiowymi kwestiami. Lubiła się tak zamyślać, niestety nad różnymi czynnościami, często. Zbyt często.
Znajomi uważali ją za nudną i sztywną.
Wieki upłynęły odkąd zdecydowała się znowu wykonać niedbały ruch. Ale ostatecznie podeszła po dłużnym okresie niezdecydowania do przedmiotu, który od razu wzbudził w pannie Silver ogromne zaintrygowanie. Właściwie to od chwili, gdy tu weszła. Najpierw spoglądała zachwyconymi oczami, bo bardzo lubiła takie tajemnicze przedmioty - ostatecznie była na stażu w Departamencie Tajemnic. Ale nie wolno jej przecież było mówić o swojej pracy.
Spokój i szczęście. Takie zwykłe, codzienne, zwyczajne rzeczy. I co? I już? Przez chwilę aż zamrugała ze zdziwienia. Ona, w przyszłości już stateczna i już nie taka impulsywna, otoczona mężem i gromadką dzieci (tu się wzdrygnęła malowniczo) odpoczywała po ciężkiej i odpowiedzialnej pracy przy wesoło dogasającym kominku, do którego nieustannie był dokładany ogień.
Ale uzmysławia sobie, iż daleka droga przed nią czeka, ku jakiejkolwiek doskonałości. Z usposobienia była bardzo przeciętną stażystką próbującą się utrzymać w swojej nowej pracy i bardzo surowym szefem.
Przykładowy Post: (zawarty ma w nim być wygląd i charakter postaci - nie dwa osobne opisy, tylko zwykła sytuacja, opisująca zachowanie i sposób bycia naszego bohatera)
Chyba obudziły ją promienie słońca, nie była tego taka pewna.
Wstała powoli, bez pośpiechu. Uważnie i z uwagą rozejrzała się po pokoju wynajmowanym w Dziurawym Kotle, jakby widziała go po raz pierwszy. Porozrzucane przedmioty osobistego użytku (ciuchy, szczotka do włosów, pęknięte na wpół lusterko) walały się jak w chaosie. Chaosie, który sprawował pieczę nad  zazwyczaj poukładanym życiem pewnej stażystki w Ministerstwie Magii.
Spogląda w podręczne lusterko, które jakimś cudem znalazła. Gęste, brązowe włosy, dość ładne, ale niczym nie ufryzowane.
Założyła pierwsze ciuchy z szafy, wszystko słabszej jakości. Z wyprzedaży w Londynie, bardzo lubiła wyprzedaże.
Wzięła w dłoń plan dnia. Aż ją głowa rozbolała. Już była spóźniona.
A to wszystko było takie no... paradoksalnie nie w jej stylu.
Co się z nią ostatnio działo, sama nie wiedziała.
Ostatecznie jakoś się zorganizowała. Poszła wreszcie do pracy.
Nie zważając na popędzanie szefa, zapisała parę kartek w ukrytym przed wścibskimi oczami dzienniku.
Wracając do punktu wyjścia... Nad parującym kubkiem kawy zaczęła wspominać swoją zaledwie zadowalającą edukację.
Skończyła Hogwart przeciętnie. Rzecz jasna przeciętnie na tyle, aby się dostać do Ministerstwa. Nie jakoś wybitnie, nie. Miała czasami problemy z paroma przedmiotami, takimi jak opcm i transmutacja, ale nie było dramatu, typu powtórzenie klasy. Czy inne. Ostatecznie, w Ministerstwie nie pracuje byle kto.
Choć czasami się tak czuła, przez jej niską pewność siebie. Bardzo niską.
Oho, właśnie zalała biurko kawą. Szybko posprzątała bardziej pod wpływem impulsu niż byciem poukładaną.
W Hogwarcie trzymała się raczej na uboczu. Nieczysta krew, w stu procentach, nie miała za łatwo. Wiele nocy przepłakała, ale dawała powoli radę. Po prostu trzeba było zaciskać zęby. I działać, zwłaszcza działać. Słynęła z impulsywnych zachowań, ale starała się wcześniej myśleć, a potem działać. Pora wreszcie zacząć być odpowiednio dorosłą jak na swój wiek, dwadzieścia osiem lat.
Zaczęła uzupełniać niedbałym nieeleganckim pismem jakąś stertę dokumentów.
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach