Go down
Mistrz Labiryntu
Mistrz Gry
Mistrz Labiryntu

Nieużywana cieplarnia nr 3 Empty Nieużywana cieplarnia nr 3

Pon Wrz 02, 2013 2:44 pm
Stara, nieużywana już cieplarnia. Dość nieszczelne ściany, na pustych drewnianych stołach stoi tylko kilka doniczek z wyschniętymi roślinami.
Alex White
Martwy †
Alex White

Nieużywana cieplarnia nr 3 Empty Re: Nieużywana cieplarnia nr 3

Sob Sty 04, 2014 11:42 pm
/ Po lekcjach tańca

Sama nie wiedziała jak tu trafiła. Obraz zamazał się przez łzy, które wciąż płynęły po jej policzkach. Nie zwracała nawet uwagi na chłód, który przenikał ją aż do kości. Nie było późno, ale słońce dawno zaszło za horyzont. Biegła przez korytarze Hogwartu, potem pokonała odległość dzielącą zamek od cieplarni.
Nie myślała w tej chwili racjonalnie. Kto by myślał, gdyby przed kilkunastoma minutami dowiedział się o śmierci swojego ojca. Oparła się o jedną z belek, obserwując niebo przez wybitą szybę. Księżyc oświetlał błonia jasną, mleczną poświatą. Przez jej umysł przetoczyła się nic nieznacząca myśl, "Niedługo pełnia.". Wzięła głęboki wdech, czując bolesne kłucie w klatce piersiowej. Nie mogła się tak rozklejać. Nie mogła pozwolić na to, aby ból całkowicie przesłonił jej pole widzenia.
Pojedyncze łzy, jak perełki połyskiwały na jej policzkach i gęstych, czarnych rzęsach. Zamknęła oczy, rozkoszując się chwilą samotności. Dlaczego akurat teraz w jej życiu musiało dziać się tak wiele?
Pieprzyć to wszystko! Podeszła do stolika i zrzuciła z niego jedną z donic, która z brzdękiem uderzyła o posadzkę i rozpadła się na kawałki. Dziewczyna patrzyła przez moment w rozsypaną ziemię, zastanawiając się co w niej rosło. W końcu udało jej się trochę uspokoić. Przynajmniej na tyle, żeby pomyśleć co dalej zrobić ze swoim życiem. Usiadła na lekko chyboczącym się stole i pogrążyła w planowaniu kolejnych kroków.
Darren Granville
Oczekujący
Darren Granville

Nieużywana cieplarnia nr 3 Empty Re: Nieużywana cieplarnia nr 3

Nie Sty 05, 2014 11:46 am
/dobra, uznajmy, że jest to pierwszy post.
Najlepszym miejscem, aby uciec od rzeczywistości jest puste, odludne miejsce, tak bardzo swoim wyglądem przypominające mnie samego. Ciche, ciemne, nieużywane... Niestety, w Hogwarcie o takie miejsca ciężko. Słońce chyli się już ku zachodowi, a ja bez celu krążę po zamku, szukając choćby skrawka wolnej przestrzeni, gdzie mógłbym odetchnąć i pomyśleć. Choć przez dziesięć minut oderwać się od wszystkiego co mnie otacza. W końcu, jakimś cudownym zbiegiem okoliczności natrafiam na pustą, wyglądającą na nieużywaną od dawna, cieplarnię. Chwytam za klamkę, kiedy coś przyciąga moją uwagę. Warstwa kurzu i popiołu na ziemi nie jest zbyt gruba i można dostrzec delikatne ślady stóp na posadzce, a poza tym klamka jest jakby lekko ciepła, jakby jakaś zagubiona dusza starała się uciec od wszystkiego, podobnież jak ja. Odruchowo sięgam ręką do włosów i mierzwię je lekko, choć chyba bardziej roztrzepane być już nie mogą. Przeczesuję pomieszczenie uważnym wzrokiem, starając się odegnać ciemność. Szkoda, że nie zabrałem ze sobą Demeter. Po chwili moje spojrzenie przyciąga postać siedząca na stole. Cholera. Dlaczego? Człowiek chce odciąć się od ludzi i w jedynym, mogłoby się wydawać, pustym miejscu musi natknąć się na kogoś... Zamykam oczy i staram się pomyśleć. Wziąć pod uwagę wszystkie opcje, jakie mi pozostały. Mogę zostać, ale wtedy zapewne zmuszony będę do rozmowy z tą... tajemniczą postacią, swoją posturą przypominającą dziewczynę. Mogę też wyjść, przecież ona jeszcze mnie nie zauważyła, udać się na błonia i... co dalej? Tam jest pełno śniegu, a ja nawet nie zabrałem szalika, poza tym przemoknięcie do suchej nitki przez siedzenie w tym cholernym białym puchu nie sprawia, że mam ochotę się uśmiechnąć. Jakbyś robił to tak często. Jest jeszcze jedna opcja - wrócić do zamku i przebywać wśród tych wszystkich idiotów, z którymi nie ma nawet o czym porozmawiać. Ostatecznie wybieram jednak opuszczenie cieplarni i kiedy już powoli cofam się do drzwi potrącam nogą donicę stojącą na ziemi, a ona momentalnie przewraca się z hukiem na ziemię. Dziewczyna, teraz już jestem tego w zupełności pewien, odwraca się jakby spłoszona, zapewne nie spodziewając się czyjejkolwiek obecności.
- Cholera - mruczę pod nosem i otrzepuję nogawkę spodni. Podnoszę wzrok i patrzę uważnie na niechcianą towarzyszkę. Jej oczy błyszczą od łez, a dłonie zaczynają lekko, prawie niezauważalnie drgać. Jestem pewien, że sama nie jest tego ruchu świadoma. Mam ochotę jak najszybciej opuścić to pomieszczenie, uniknąć zbędnej, bezsensownej wymiany zdań na równie bezsensowny temat i po prostu położyć się spać. Albo poczytać. Wszystko byłoby lepsze od stania tutaj i roztrząsania tego, dlaczego w ogóle zdecydowałem się tu zajrzeć i jakie mogą być tego ruchu następstwa.
Alex White
Martwy †
Alex White

Nieużywana cieplarnia nr 3 Empty Re: Nieużywana cieplarnia nr 3

Nie Sty 05, 2014 3:59 pm
Podniosła głowę i wbiła wzrok w ciemną sylwetkę. Nauczyciel? Nie, na pewno nie. Otarła łzy wierzchem dłoni i sięgnęła po różdżkę. Zeskoczyła ze stołu, starając się być jak najciszej. Jej loki podskoczyły wesoło, a pojedyncze kosmyki opadły jej na twarz.
Zaczęła zmierzać w kierunku przybysza, mrużąc delikatnie oczy z nadzieją, że dostrzeże jakieś szczegóły jego twarzy.
- Lumos.- szepnęła pod nosem i po chwili widziała już więcej.
Chłopak był dla niej znajomy. Nigdy nie miała okazji z nim porozmawiać, ale kojarzyła go z Pokoju Wspólnego i korytarzy zamku. Przychyliła delikatnie głowę, lustrując go wzrokiem. Rozczochrane włosy, ładne rysy twarzy, oczy, które w świetle różdżki wydawały się czarne jak otchłań bez dna.
- Niebezpiecznie jest chodzić samemu po ciemku. Zwłaszcza teraz.- mruknęła, marszcząc brwi.
Drżała delikatnie i sama nie wiedziała czy to z zimna, czy dlatego, że chłopak ją nieźle przestraszył. Wyszeptała zaklęcie kończące i opuściła powoli różdżkę.
- Jesteś Granville, prawda?- zapytała, przypominając sobie jego nazwisko. Imienia za cholerę nie pamiętała. No cóż... Dobre i to.
Darren Granville
Oczekujący
Darren Granville

Nieużywana cieplarnia nr 3 Empty Re: Nieużywana cieplarnia nr 3

Nie Sty 05, 2014 8:12 pm
Dziewczyna zeskakuje ze stołu, na którym dotychczas siedziała, i z wyciągniętą różdżką, z której wydobywa się mały promyk światła, idzie w moją stronę. Przygląda mi się dokładnie. Nie żeby mi to tak strasznie przeszkadzało, jednak nie lubię być... jakby to ująć, w centrum czyjejś uwagi.
- Niebezpiecznie jest chodzić samemu po ciemku. Zwłaszcza teraz - mówi, a ja spoglądam na nią z lekką pogardą, jakby w ogóle obchodziło mnie to, co ma do powiedzenia w kwestii tego, co robię. Nie odpowiadam jej jednak, starając się nie wdawać w niepotrzebną rozmowę. Nauczyłem się już, że czasem milczenie daje większe korzyści niż niezbyt miły komentarz.
- Jesteś Granville, prawda? - pyta ciemnowłosa, a ja w duszy uśmiecham się. Dobrze, że nie zna imienia. Znajomość go sprawia, że ludzie czują się bardziej swobodnie w stosunku do ciebie, a ja staram się zachowywać jak największy dystans pomiędzy nimi.
- Nie inaczej - odpowiadam, ponieważ zwykłe 'tak' wydaje się zbyt denne. Mój głos jest chłodny, przesycony niechęcią i odrazą. Mam nadzieję, że nie postanowi drążyć tego tematu. Przyglądam się jej uważniej, starając skojarzyć z czymś jej twarz. Niestety nic nie przychodzi mi do głowy - w tej szkole jest setka dziewcząt, które mogłyby wyglądać tak jak ona. A ja jakoś nieszczególnie przez te sześć lat nauki zwracałem uwagę na kogokolwiek poza dwójką bliższych znajomych i nauczycielami, choć przy tych ostatnich mógłbym oponować. Mrużę oczy i czekam, aż postanowi opuścić cieplarnię. Trochę to egoistyczne z mojej strony, bo przecież była tu pierwsza, ale naprawdę chciałbym już zostać sam. Niestety jednak moje dobre wychowanie zabrania mi wycofanie się, kiedy ona już mnie zauważyła. A niech to!
Alex White
Martwy †
Alex White

Nieużywana cieplarnia nr 3 Empty Re: Nieużywana cieplarnia nr 3

Nie Sty 05, 2014 9:07 pm
Jej brwi powędrowały ku górze. Schowała różdżkę, przyglądając się jak delikatne światło księżyca muska jego skórę. Ponownie przysiadła na krawędzi stołu, zakładając nogę na nogę. Więc przyszła pora, żeby udawać zobojętniałą na wszystko. Przygryzła dolną wargę, jak to miała w zwyczaju, kiedy nad czymś intensywnie myślała.
- Nie jesteś zbyt rozmowny, jak widzę.- prychnęła i na jej twarzy zamajaczył cień uśmiechu. Z pewnych powodów chłopak ją bawił. W sumie sama nie wiedziała dlaczego. Tak po prostu.- Szukasz tu czegoś konkretnego?- zapytała, jakby od niechcenia.
Nie patrzyła na niego. Wzięła do ręki jakiś mały listek i zaczęła się nim bawić. Wyglądała, jakby ten martwy kawałek jakiejś roślinki, był najciekawszą rzeczą na świecie. A może rzeczywiście tak było? Może właśnie przypomniał jej o czymś? O tym, że wszystko kiedyś musi umrzeć. Taka smutna, filozoficzna myśl, która sprawiła, że znów zachciało jej się płakać. Dzielnie powstrzymała łzy, mrugając kilkakrotnie. Pozwoli sobie na to, kiedy znów będzie sama. Będzie to robić do momentu, aż łzy wyschną i zostanie pustka. Otchłań tak ogromna, że nic nie będzie wstanie jej zapełnić. Tak ciemna, że w końcu sama się w niej zagubi. Stanie się swoim własnym cieniem, który jest widoczny jedynie wtedy, kiedy pada na niego światło. Będzie czekać, aż ludzie o niej zapomną. Tak, jak o tej szklarni.
A jednak ktoś pamiętał o tym miejscu. Ktoś oprócz ciebie.- odezwała się jej podświadomość, swoim wrednym głosikiem.
Swoją drogą dawno nie słyszała tego głosiku. Tak bardzo zagłuszały ją emocje. Ból, strach, radość, cierpienie, nienawiść... Zaczynała się gubić już w tym cholernym labiryncie. Potrzebowała światełka w tunelu. Czegoś, czego mogłaby się chwycić. Jakiejś nadziei, że będzie lepiej. Ale nie było niczego.
Uniosła głowę, znów wbijając spojrzenie błękitnych oczu w chłopaka.
- Jestem Alex. Gdyby to cie obchodziło, ale przypuszczam, że nie, więc zwyczajnie to olej.- rzuciła, wykonując bliżej nieokreślony ruch ręką. Po czym założyła grzywkę za ucho. Umilkła, czekając aż on coś powie. Przez sekundę było tak cicho, że wydawać się mogło, że słychać jak pada śnieg.
Darren Granville
Oczekujący
Darren Granville

Nieużywana cieplarnia nr 3 Empty Re: Nieużywana cieplarnia nr 3

Nie Sty 05, 2014 9:29 pm
Dziewczyna siada na stole, a ja czuję jedno wielkie niedowierzanie. Nie tak miało być! Miała stąd wyjść i zostawić mnie w spokoju.
- Nie jesteś zbyt rozmowny, jak widzę - cisza. Nie będę odpowiadał na niepotrzebne uwagi. Moja rozmowność nie ma nic do rzeczy - Szukasz tu czegoś konkretnego? - uśmiecham się lekko. Może jednak nie będzie tak źle. Może uda mi się trochę zabawić...
- Tak, dobrego miejsca aby ukryć ciało ostatniej osoby, która mi podpadła - odpowiadam lekko ironicznym tonem - I jeszcze własnego sumienia, ale obawiam się, że ono rzeczywiście nie istnieje - dziewczyna na siłę próbuje udawać obojętną. Siedzi z założonymi nogami i bawi się listkiem, nie patrząc w moją stronę. Ja jednak przyjmuję inną technikę - wpatruję się w nią uważnie, nie kryjąc jednak niechęci i pogardy płynącej z mojego spojrzenia. Cały czas nie ruszam się ze swojego miejsca. Zamykam na chwilę oczy i znowu mierzwię swoje włosy. Nie mogę pozwolić sobie, aby były zbyt przygładzone. Otwieram oczy z powrotem, lecz dziewczyna cudownie się nie ulotniła.
- Jestem Alex. Gdyby to cie obchodziło, ale przypuszczam, że nie, więc zwyczajnie to olej - mówi po chwili. Imię to wlatuje i wylatuje mi z głowy w ułamku sekundy. Staram się nie skupiać na niepotrzebnych mi informacjach. W cieplarni jest chłodno i cicho, tak cicho, że mogę usłyszeć wiatr i mam wrażenie, że potrafię wyczuć moment, kiedy płatki śniegu uderzają o szyby.
- Nie specjalnie - odpowiadam, bo na nic więcej nie mogę się zdobyć. Za bardzo pogrążam się w moich własnych myślach. Już nawet jej obecność nie jest tak bardzo uciążliwa, jak jeszcze pięć minut temu. Zbyt wiele rzeczy w tym pomieszczeniu przyciąga mój umysł.
Alex White
Martwy †
Alex White

Nieużywana cieplarnia nr 3 Empty Re: Nieużywana cieplarnia nr 3

Pon Sty 06, 2014 2:52 pm
I nastała niezręczna cisza...
Naprawdę nie był zbyt rozmowny. No cóż... Alex to jakoś bardzo nie przeszkadzało. Nie miała problemu z siedzeniem cicho. Właściwie wolała to od bezsensownych rozmów.
Ponownie spojrzała na księżyc, który przyglądał się im przez przybrudzoną szybę cieplarni. Mimowolnie się uśmiechnęła. Przypomniała sobie te chwile, kiedy patrzyła w niebo ze swoim ojcem. Opowiadał jej różne baśnie, a ona siedziała zasłuchana, marząc aby jej egzystencja wyglądała jak jedna wielka bajka.
Taa... Marzyć to se można. W praktyce wszystko się zawsze spieprzy. Jak jej życie właśnie. Nie miała już nikogo. Nie było przy niej ani matki, ani ojca. Miała najprawdopodobniej odziedziczyć dom i małą fortunę. Ale przecież nie tego chciała. Oddałaby wszystko, aby móc przywracać ludzi do życia. Westchnęła cicho, modląc się w duchu o lepsze jutro.
Ale teraz było dzisiaj, a ona chciała zająć się czymś innym, aby choć na chwilę zapomnieć o dręczących ją problemach.
- Czy ty się kiedykolwiek uśmiechasz?- zapytała z lekkim wyrzutem i miną naburmuszonego dziecka.- Jeszcze nigdy nie widziałam, żebyś się uśmiechał. Właściwie to rzadko cię widywałam.- prychnęła.
Plotła od rzeczy, ale jakoś się tym nie przejmowała. Jak będzie miał jej dość to sobie pójdzie, a jak nie to może zacznie jakąś rozmowę i to też nie byłoby złe posunięcie.
Darren Granville
Oczekujący
Darren Granville

Nieużywana cieplarnia nr 3 Empty Re: Nieużywana cieplarnia nr 3

Pon Sty 06, 2014 3:18 pm
Cisza mnie uspokaja i zawsze uspokajała. Nawet teraz, mimo świadomości, że nie jestem sam, sprawia ona, że czuję się trochę lepiej. Lepsze to niż gwar Wielkiej Sali czy pokoju wspólnego. Dziewczyna chyba nie postanowiła dalej drążyć tematu. Spogląda w stronę księżyca i uśmiecha się lekko. Obserwuję ją uważnie. Najwyraźniej to, o czym myśli, sprawia jej przyjemność. Ja nigdy nie miałem czegoś takiego. Nigdy nie odkryłem nic, co czyniłoby mnie szczęśliwym. Nie miałem wspaniałego dzieciństwa, kochających i czułych rodziców ani przyjaciół. Nie mam czegoś, za czym mogę tęsknić ani do czego wracać wspomnieniami. I szczerze powiedziawszy nie dążę do tego. Może i jest Victoria i Hugo, ale kto wie, jak długo to przetrwa? I na ile mogę im ufać? Jestem pewien, że nie wiedzą o mnie wszystkiego. Odkąd się poznaliśmy zastanawia mnie, dlaczego właściwie spędzam z nimi czas? Chyba oni jako jedyni 'znoszą' mnie na co dzień. Myśl o znajomych przypomina mi jeszcze o jednej rzeczy. Kiedy ja zastanawiałem się, gdzie uciec, oni prawdopodobnie sterczeli nad jeziorem i zastanawiali się, dlaczego ich wystawiłem... Nie ważne. I tak nie zamierzałem tam iść. Brak sumienia czyni czasem jednak wspaniałe rzeczy.
- Czy ty się kiedykolwiek uśmiechasz? Jeszcze nigdy nie widziałam, żebyś się uśmiechał. Właściwie to rzadko cię widywałam - przerywa ciszę dziewczyna. Chyba moje milczenie powoli doprowadza ją do szału. Przenoszę swój wzrok z okna na nią i staram się wyłapać jej spojrzenie.
- To zależy - odpowiadam i robię dłuższą przerwę, jakbym nie zamierzał nic więcej dodać - Czy mam do tego jakieś powody. Zazwyczaj mój uśmiech jest jedynie wynikiem samozadowolenia z czegoś, co udało mi się osiągnąć i najczęściej robię to bezwiednie. Jak na przykład kiedy widzę, że moje zachowanie wprowadza ludzi w zakłopotanie. Nie uważam jednak, aby śmiech był czymś niezbędnym w moim życiu - dorzucam po chwili. Sam się sobie dziwię, bo to chyba najdłuższa przemowa jaką w tym dniu wygłosiłem. Obserwuję jej reakcję. Mój chłodny głos tnie ciszę niczym ostry nóż. Wywiera też wrażenie na mojej towarzyszce. Uśmiecham się, tym razem tak, aby mogła to dostrzec. Nie jest to jednak przyjazny uśmiech, który zachęca do rozmowy czy wspólnego spaceru. Spoglądam na zegarek - ten czas płynie tak wolno. Chciałbym już wyjść, ale nie mogę tego zrobić tak po prostu. Oglądam się za siebie. Przez drzwi widzę światła zamku i przypominam sobie, że ktoś wspominał o Balu Zimowym... Dobrze, że nie zapadło mi to w pamięć głębiej. I tak nie zamierzam się tam pojawić.
Alex White
Martwy †
Alex White

Nieużywana cieplarnia nr 3 Empty Re: Nieużywana cieplarnia nr 3

Pon Sty 06, 2014 5:29 pm
Zamrugała kilkakrotnie, patrząc na niego z niedowierzaniem. Czy on naprawdę powiedział to, co powiedział?! Nie wiedział nawet w jak wielkim błędzie jest. Pokręciła głową z lekkim rozbawieniem, zeskakując ze stołu i podchodząc do niego bliżej.
- Uśmiech jest potrzebny w życiu każdego.- odparła zadziornie, patrząc mu w oczy. A przynajmniej starając się to robić, bo wciąż niewiele dostrzegała w tej ciemności.- Uśmiech oznacza szczęście, a szczęście to coś, bez czego człowiek nie może żyć. Wszyscy dążą do szczęścia.- dodała jeszcze, wzruszając ramionami.
Czy to co powiedziała właściwie miało jakiś sens? Nieważne... Przekaz chyba był jasny. Przynajmniej dla niej, ale ją to mało kto zrozumie.
- Więc nie masz kompletnie racji!- warknęła, poruszona jego wypowiedzią. W sumie sama nie wiedziała dlaczego tak bardzo ją zirytował. Może dlatego, że był taki chłodny i opanowany. Może dlatego, że odrobinę ją przerażał, ale przecież ona zaczynała powoli, bać się własnego cienia.
- Ale brawo!- zaklaskała z lekką kpiną wymalowaną na twarzy.- Rozwinąłeś swoją wypowiedź do... Chwila! Ile to było?- udała, że wylicza coś na palcach.- Och! Do czterech zdań.- wycedziła sarkastycznie, ze przesłodzonym uśmieszkiem.
Następnie zdmuchnęła z twarzy irytujący kosmyk włosów i już rozważała, czy nie wyjść, kiedy stwierdziła, że jednak zostanie. Ona była tu pierwsza. Od niego zależy, czy zostanie tu z nią, czy obróci się na pięcie i odejdzie.
Alex tylko czekała na to, aż go sprowokuje. Chciała by wdał się z nią w głębszą dyskusję. Nie była tylko pewna, czy to się uda. Dlatego stała tak na środku tej głupiej szklarni i zwyczajnie na niego patrzyła.
Darren Granville
Oczekujący
Darren Granville

Nieużywana cieplarnia nr 3 Empty Re: Nieużywana cieplarnia nr 3

Pon Sty 06, 2014 6:01 pm
Dziewczyna wstaje i podchodzi do mnie. Staje tak blisko, że gdyby miała piegi, zapewne mógłbym je policzyć. Nie ruszam się jednak ze swojego miejsca i odwzajemniam jej spojrzenie.
- Uśmiech jest potrzebny w życiu każdego. Uśmiech oznacza szczęście, a szczęście to coś, bez czego człowiek nie może żyć. Wszyscy dążą do szczęścia - mówi, lekko prowokującym tonem. Patrzę na nią zastanawiając się, co powinienem zrobić. Wyjść? Zacząć dyskutować? Dziewczyna nie daje mi jednak czasu do namysłu.
- Więc nie masz kompletnie racji! - naskakuje na mnie, jakbym zrobił jej coś złego. Patrzę na nią już teraz poważnie zdziwiony. Nigdy dotąd nie zdarzyło mi się, aby ktokolwiek, a tym bardziej dziewczyna, zwracał się do mnie w ten sposób. Dalej jednak staram się zachowywać spokój, bo w sumie jej słowa nie ruszają mnie za bardzo.
- Ale brawo!- klaszcze, patrząc na mnie kpiącym wzrokiem- Rozwinąłeś swoją wypowiedź do... Chwila! Ile to było? - kontynuuje monolog i zaczyna wyliczać. Powoli robi na mnie wrażenie. - Och! Do czterech zdań - wykrzykuje i uśmiecha się. Zastanawiam się chwilę, po czym patrzę jej prosto w oczy przeszywającym wzrokiem.
- Czy kiedykolwiek ktoś powiedział ci, że powinnaś być trochę bardziej... powściągliwa? - pytam, cedząc ostatnie słowo i delektując się nim. Uśmiecham się krzywo dając jej do zrozumienia, że nie zamierzam odpuścić - Skoro tak bardzo cię denerwuję, to czemu po prostu nie wyjdziesz i nie zaczniesz płakać jak wtedy, kiedy tu przyszedłem? Najwyraźniej musiałaś mieć jakiś powód, aby przyjść właśnie tu, taka sama, smutna, zraniona. Zagubiona duszyczka nie wiedząca, co ma ze sobą począć i co zrobić, aby zapomnieć. Łzy są oznaką słabości. Tak samo jak śmiech. Emocje powodują, że ludzie nie myślą racjonalnie, popełniają głupie błędy a później tylko ich żałują. Ja nie mam czego żałować. I tego też nie będę. - ostatnie zdanie niemal szepczę, prosto do jej ucha. Nie mam pojęcia, o co mi chodzi. Bo tak na prawdę... żałuję wielu rzeczy. Każdy czegoś żałuje, ale to już nie jej sprawa. Mój oddech spada na jej kark. Prostuję się i patrzę na nią przez ciemność. Nie wiem jak zareaguje. Nie wiem, jak odbierze to, co jej przed chwilą powiedziałem. Tak czy owak, nie mam czasu ani ochoty tego ciągnąć. Niech interpretuje sobie to jak tylko ma ochotę, to już nie moja sprawa - A i jeszcze jedno - nie każda iskra powoduje pożar - uśmiecham się i daję jej chwilę, aby mogła to przemyśleć.- Sądzę, że skończyliśmy - odwracam się i ruszam w stronę wyjścia. Nie wiem jeszcze, gdzie mam się udać. Ale mam ochotę być tam sam.
Alex White
Martwy †
Alex White

Nieużywana cieplarnia nr 3 Empty Re: Nieużywana cieplarnia nr 3

Pon Sty 06, 2014 6:56 pm
Słuchała jego słów, które kuły ją jak ostrza noży. Zadawał ciosy, które rozdrapywały jeszcze niezagojone rany. Czuła jego oddech na swojej skórze. Drżała delikatnie i ciężko było stwierdzić, czy działo się tak przez to, że była tak strasznie zła, czy dlatego, że tak zawzięcie powstrzymywała łzy.
Bolało, tak okropnie bolało. Miał rację, była sama. Sama, smutna, zraniona, żałosna. Czuła jak jej tętno przyspiesza, a złość buzuje w żyłach.
Ale łzy nie były wcale oznaką słabości. Ani uśmiech, który niegdyś tak często pojawiał się na jej twarzy. Emocje sprawiały, że byli ludźmi. One pozwalały im czuć. Zarówno ból, jak i radość były esencją życia w tym chorym świecie.
To jeszcze nie koniec. O nie! Nie pozwoli aby to tak się skończyło. Nie będzie miał ostatniego słowa w tej rozgrywce. Kiedy chciał odejść, dogoniła go i odwróciła, łapiąc za rękaw jego czarnego płaszcza. Spojrzała mu w oczy i wymierzyła siarczysty policzek. Księżyc rzucił nieco światła na twarz chłopaka. Na jego policzku powstał czerwony ślad.
- Nie... Nie masz pojęcia o niczym! Jak możesz tak w ogóle mówić?!- wrzasnęła, zaciskając pięści i walcząc z tym, aby nie wyciągnąć różdżki. Musi się uspokoić. Ale to takie trudne! Uderzył tam, gdzie najbardziej bolało. W jej cholerną samotność.- Myślisz, że to słabości. Ale wiesz co? Oświecę cię! To właśnie kwintesencja życia! Nie jesteś szczęśliwy Granville! Widzę to! Inaczej byś tu nie przychodził! Trzymasz ludzi na dystans! Czego się boisz?- wycedziła przez zęby, piorunując go spojrzeniem.
A w jej wnętrzu rodziło się współczucie. Tak samo współczuła Averemu. Współczuła im wszystkim i chciała im pomóc. Bo nie była zła. Dbała o innych, a przynajmniej starała się to robić. A On był taki zimny i nieprzyjazny. Ale przecież widziała jego oczy.
Darren Granville
Oczekujący
Darren Granville

Nieużywana cieplarnia nr 3 Empty Re: Nieużywana cieplarnia nr 3

Pon Sty 06, 2014 7:19 pm
Idę w stronę zamku, jak zwykle wyprostowany, patrząc prosto przed siebie, kiedy ona podbiega do mnie i chwyta mnie za rękaw. Obraca do siebie i momentalnie czuję, jak moja twarz pulsuje od bólu. Odruchowo wyciągam dłoń i dotykam miejsca, w które ugodziła. Nie mogę tego zobaczyć, ale wiem, że jest czerwone. I piecze. Dziewczyna stoi i patrzy na mnie. Widzę, jak bardzo zabolały ją moje słowa. Widzę, jak stara się powstrzymywać napływające do jej oczu łzy. Ale nie czuję nic, poza tępym bólem na twarzy. Nic a nic. Moje serce nie skruszało. Jestem jednak w szoku. Nie spodziewałem się takiego obrotu wydarzeń. Trzeba było odejść, kiedy jeszcze miałeś na to szansę... Z twarzy moja ręka ponownie wędruje do włosów.
- Nie... Nie masz pojęcia o niczym! Jak możesz tak w ogóle mówić?! - krzyczy dziewczyna. Wyprowadziłem ją z równowagi. Sprawiłem, że zrzuciła poczwarę obojętność i zaczęła się kierować... emocjami - Myślisz, że to słabości. Ale wiesz co? Oświecę cię! To właśnie kwintesencja życia! Nie jesteś szczęśliwy Granville! Widzę to! Inaczej byś tu nie przychodził! Trzymasz ludzi na dystans! Czego się boisz? - cedzi, a ja otwieram oczy ze zdziwienia. Pierwszy raz w życiu, pierwszy raz ktoś posunął się tak daleko. Jest mądrzejsza, niż mi się wydawało. Staram się zachować spokój, choć w tym wypadku nie jest to trudne. Nie uderzyła mnie. Jej słowa nie wyrządziły mi krzywdy. Nie zastanawiam się dłużej. Chwytam ją za nadgarstek i przyciągam do siebie tak blisko, że nasze nosy niemal się stykają. Czuję na twarzy jej przyspieszony oddech i patrzę jej prosto w oczy.
- Nie wiesz, co mówisz. I chyba nie słuchałaś uważnie. Dam ci radę, przeanalizuj moje słowa jeszcze raz, może się czegoś nauczyć. Trzymanie ludzi na dystans nie jest oznaką strachu, ale zdrowego rozsądku. Użalanie się nad sobą też nie jest dobrym wyjściem - cedzę - I wiedz jeszcze jedno, nie wszystko jest zawsze takie, jakie się nam wydaje, albo jakie chcielibyśmy, aby było - mówię chłodno i puszczam jej rękę, odpychając ją od siebie. Jestem w lekkim szoku. Jej zachowanie, choć lekkomyślne i zbyt porywcze, wywarło na mnie wrażenie. Obawiam się, że będzie pierwszą osobą, na którą nie podziałają moje gierki. Obawiam się, że ta rozmowa nie jest naszą ostatnią. Patrzę na nią chwilę, próbując wyczytać z jej twarzy, co zamierza. Jestem już jednak pewien, że to koniec na dzisiaj. Odwracam się i zdecydowanym krokiem znowu udaję się do wyjścia, zamierzając wrócić do zamku.
- Żegnaj, Alex - mówię, nie odwracając się i nie patrząc na nią. Ona mnie już nie dotyczy, przynajmniej nie dzisiaj. Wychodzę na chłodne powietrze i stawiam kołnierz mojego płaszcza, aby choć trochę ochronić się przed sypiącym śniegiem i siarczystym mrozem. Wpatruję się w otaczającą mnie ciemność, myślami wciąż powracając do tego, co przed chwilą się wydarzyło. Jeszcze tego pożałujesz.
Alex White
Martwy †
Alex White

Nieużywana cieplarnia nr 3 Empty Re: Nieużywana cieplarnia nr 3

Pon Sty 06, 2014 7:57 pm
Jęknęła, kiedy złapał ją za nadgarstki. Sprawiał jej ból psychiczny i fizyczny. Miała ochotę znów mu przyłożyć, tym razem to byłoby mniej przyjemne. Może jakimś cudem udałoby jej się złamać mu nos? Byłoby wspaniale! Patrzyła w jego oczy, bojąc się o to, do czego jeszcze jest zdolny.
Słuchała jego słów w milczeniu, nie mając nawet odwagi się szarpać, choć adrenalina buzowała w jej żyłach. To, że uderzyła w czuły punkt jakoś ją nie satysfakcjonowało. Nie chciała go zranić. Nigdy nie chciała nikogo ranić.
Puścił ją, a ona momentalnie poczuła jak krew napływa jej do dłoni. Na jej nadgarstkach pozostał zaróżowiony ślad jego palców. Najwyraźniej oboje zostawili sobie jakąś pamiątkę po tym spotkaniu. Patrzyła jak odchodził, nie potrafiąc wydusić z siebie ani jednego słowa. Kiedy znikł w ciemności, poczuła jak słone łzy spływają po jej policzkach. Ciszę rozdarł jej cichy szloch. Nogi się pod nią ugięły i po chwili siedziała już na zimnej ziemi. Skuliła się, chowając twarz i po prostu płakała. Jak ona bardzo chciałaby zniknąć z tego świata.

[z/t] x2
Rabastan Lestrange
Slytherin
Rabastan Lestrange

Nieużywana cieplarnia nr 3 Empty Re: Nieużywana cieplarnia nr 3

Nie Sty 18, 2015 4:28 pm
/bilokacja, po sesji w WS/

Ściany cieplarni są trochę dziurawe, ale i tak chronią przed chłodem lepiej niż płaszcz i srebrno-zielony szalik zrobią to na zewnątrz. Z samego tyłu jest nawet dość przytulnie i Rabastan, który początkowo kryje się tutaj tylko na chwilę, by w pośpiechu zapalić papierosa, szybko postanawia zostać na dłużej. Z drugim już papierosem w kąciku ust, zrzuca resztki ziemi ze stołu i przestawia wyszczerbione doniczki na podłogę. Zdejmuje płaszcz, który świetnie zastąpi koc i zwija szalik, który podkłada sobie pod kark. Rozkłada się na stole, niby eksponat w muzeum, a z papierosa leniwie unosi się stróżka dymu. Wiatr atakuje wściekle ściany starej cieplarni, a on wpatruje się w oszklony dach. Nie widzi nieba tylko zeschnięte liście i resztki śniegu, ale to w niczym mu nie przeszkadza. Nocami wpatruje się przecież w aksamitny baldachim łóżka, choć nie rozróżnia zieleni od gęstej ciemności. Nie jest ważne co widzisz, liczy się tylko to, by oczy mieć szeroko otwarte i pozwalać myślom biec. W tak wielu różnych kierunkach...
Spokój tego opuszczonego miejsca bardzo mu się podoba. Pozwala zrzucić maski, przez chwilę być tylko i aż Rabastanem Lestrange. Zmęczonym, zgorzkniałym, ale wciąż młodym i upartym młodym mężczyzną. Kiedy nie musi się skupiać na utrzymywaniu pozorów, może bardziej skupić się na tych wszystkich decyzjach, które czekają na podjęcie. Gdy podnosi się na przedramionach, by zgasić dopalony do filtra papieros, wydaje mu się, że czuje mrowienie w lewej ręce. Ale to tylko rękaw koszuli się podwinął. Pod nim jego skóra jest gładka i jasna jak marmur. W listach Rudolf wychwala pod niebiosa swojego nowego Pana i pisze o tym jak wielkiej misji się podejmuje. Rabastan ma ich misję głęboko w dupie, ale chętnie wyrwałby się spod kontroli matki, by sięgnąć po jedyny argument, który przemówi do ojca. Koniec końców, to pan Lestrange miał władzę w rękach. I chyba nie zależało mu na wnukach tak bardzo jak na wybiciu szlam.
Rabastan znów się położył i różdżką przypalił kolejnego papierosa. Obserwował przez chwilę jak jego końców żarzy się pomarańczowym blaskiem. Zaciągnął się dymem z lubością i przymknął powieki. Musi mieć szerszy obraz, musi znaleźć kogoś kto mu to wyjaśni. Czekał na list od Rudolfa. Czy znajdę ich w szkole? Nigdy nie kupuje się kota w worku, nie skacze się do wody nie znając jej głębokości. Tylko znaczone karty zapewniają pewne zwycięstwo, a Rabastan nie brzydził się przecież kłamstwem. Na jego wargach pojawił się złośliwy grymas, który szybko zniknął zastąpiony niespokojnym uniesieniem powiek. Niechętnie podniósł się i usiadł na stole, jedną nogę wyciągając w kierunku ziemi. Czy mu się wydaje, czy ktoś się tutaj kręci? Zmarszczył nos i chwycił lewą ręką różdżkę. W całkowitym bezruchu nasłuchiwał...
Sponsored content

Nieużywana cieplarnia nr 3 Empty Re: Nieużywana cieplarnia nr 3

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach