Go down
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Loteria Lipiec  Empty Loteria Lipiec

Wto Lip 12, 2016 3:57 pm
Przed Wami kolejna loteria tym razem na lipiec! A co za tym idzie... kolejna szansa na zdobycie któreś ze wspaniałych nagród! Na czym będzie polegała tym razem? Waszym zadaniem będzie stworzenie czarodziejskich odpowiedników mugolskich bajek! Nie musicie się jednak obawiać,  nie będziecie musieli pisać całej historyjki (chociaż jak ktoś będzie chciał to może się pokusić). Jak zawsze podam w kilku krokach, co należy zrobić. Od razu zaznaczam, że bajki nie mogą się powtarzać i nie może to być nic z Baśni Barda Beedle'a! Także do dzieła!

1. Post z bajką powinien znaleźć się w tym temacie.

2. Na każdą postać przysługuje jedna bajka.

3. Należy uzupełnić ten wzór:
Kod:
[b]Autor bajki:[/b] [możecie wymyślić zupełnie nowego autora, skorzystać z autorów podanych w wywiadach, pottermore lub w książkach HP lub też wziąć po prostu oryginalnego twórcę (wtedy jednak trzeba napisać kim on dla świata czarodziejów jest i dlaczego np. jest znany w mugolskim świecie]
[b]Tytuł bajki: [/b][wymyślacie własny lub przekształcacie oryginalny]
[b]Opis bajki:[/b] [o czym jest, można podać bohaterów i tak dalej lub nawet stworzyć własną wersję]

4. Wybieracie jedną z poniżej podanych nagród:
- 40 fasolek
- 20 pkt dla domu
- Dostęp do Ksiąg Zakazanych (na dwa razy)
- Niespodzianka z Czarnego Rynku (może to wybrać jeszcze jedna postać, później nie będzie to dostępne)
- Wizyta w Pokoju Nagród (może wybrać to tylko jedna postać, później nie będzie to dostępne)
- Nauczenie się zaklęcia Levicorpus i jego przeciwzaklęcia Liberacorpus
- Odkrycie Pokoju Życzeń (może to wybrać tylko jedna postać, później nie będzie to dostępne)
- Tajemnicza Księga
- Przedmiot z wybranej bajki (wybiera go Administrator)


Ostatnio zmieniony przez Caroline Rockers dnia Pon Sie 01, 2016 1:40 pm, w całości zmieniany 2 razy
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Loteria Lipiec  Empty Re: Loteria Lipiec

Pon Lip 18, 2016 2:46 pm
Autor bajki:
Dorotea Carlucci - autorka kilkunastu bajek dla dzieci i dorosłych. Największą popularność zyskała na początku XX wieku. Z zawodu była kwiaciarką pracującą na ulicy Pokątnej.
Tytuł bajki:
Wilk i wąż
Opis bajki:
Była sobie kiedyś para czarodziejów, która zajmowała się rabowaniem czarodziejskich domostw. Nie patrzyli na to czy ktoś jest bogaty, czy też biedny, bo głównie chodziło im o to by się porządnie najeść i ewentualnie znaleźć coś ciekawego, godnego ryzyka. Zawsze zresztą zamieniali się w zwierzęta by nie ściągać na siebie uwagi czarami, a poza tym w takiej formie łatwiej mogli uciec. Mężczyzna zamieniał się w wilka, zaś jego towarzyszka w węża. On był bardzo łasy i nie znał umiaru, ale i był bardzo silny i pewny siebie. Ona zaś była sprytna i przebiegła, ale nie mogła go zostawić i wiedziała, że i tak ją znajdzie. Żyli więc sobie z dnia na dzień - kobieta znajdowała domy, które mogliby okraść, mężczyzna zaś do nich wchodził, jadł tyle ile mógł i zabierał jeden z przedmiotów ze sobą. Pewnego jednak dnia było coś ewidentnie nie tak. Wszystko zaczęło się od pogody; panowała burza, która nie sprzyjała żadnym akcjom, a oni nie mogli znaleźć nigdzie schronienia, przez co wilk jeszcze bardziej się uparł by włamać się do czyjegoś gospodarstwa. "Z dnia na dzień robisz się coraz bardziej łasy" powiedziała mu ponuro kobieta zanim zamieniła się w węża, na co mężczyzna jej tylko odpowiedział: "Wężu, znajdź jakieś schronienie, albo cię zabiję". Gad tylko zasyczał i poprowadził animaga, który przemienił się w wilka za sobą. Kiedy tylko weszli do środka, wilk rzucił się na jedzenie i jadł tak długo, że ktoś się pojawił. Wąż zdążył się schować, zaś jego towarzysz nie. Właściciel się zezłościł, wyciągnął różdżkę i zaczął rzucać w niego zaklęcia, aż w końcu stworzenie oberwało i z piskiem uciekło przez otwarte okno. Gdy doczołgał się do ich kryjówki, kobieta już na niego czekała i przyglądała się jak wilk ponownie staje się człowiekiem. Mężczyzna jak się okazało miał wielką dziurę na wysokości biodra z której sączyła się krew. Kobieta robiła co mogła by mu pomóc i w końcu transmutując jeden z przedmiotów, które ukradli, w bandaż, udało się jej go opatrzyć. Od tamtej pory wilk i wąż przestali kraść i zamieszkali za lasem, gdzie założyli swoje gospodarstwo w którym żyli do końca swoich dni.



Niespodzianka z Czarnego Rynku.

Gwendoline Tichý
Oczekujący
Gwendoline Tichý

Loteria Lipiec  Empty Re: Loteria Lipiec

Pon Lip 18, 2016 5:20 pm
Autor bajki: Amadea Tichý - pisarka, która słynęła ze spisywania ciekawych opowieści i legend na temat swojego rodu a z czasem i innych, zaprzyjaźnionych.

Tytuł bajki:
"Zaklęta róża"

Opis bajki:
Dawno, dawno temu, kiedy bramy floriańskie zamykano jeszcze na guziki, młody myśliwy wyruszał wczesnym rankiem na polowanie. Był to skromny członek niemagicznej społeczności, który trudnił się chwytaniem zwierzyny i dostarczeniem jej do domu oraz do wiejskiego rzeźnika, za co dostawał dziennie kilka srebrnych marek. Tego dnia jednak postanowił wybrać się nie tylko na króliki czy bażanty, ale głownie na grasującego w gęstym borze rysia oraz jego młode, które wykradały nocami mniejsze zwierzęta miejscowym hodowcom. Dlatego też wziął większe zapasy jedzenia i udał się głęboko w las śledząc trop łap dużego kota. Szedł tak i szedł, aż nie trafił do tego ostępu lasu, gdzie drzewa starsze były niż budowle miast otaczających ciemny bór, a ich pnie tak szerokie, że trudno byłoby je objąć nawet trojgu ludziom. Trop został dawno zgubiony w spowijającej leśne sitowie mlecznej mgle. Myśliwy nie bał się jednak i parł przed siebie pewien, że spotka tu to, czego szuka. Słysząc szmery głośniejsze niż te wydawane przez byle gryzonie czy liście, przykucnął i przyczaił się w wysokich zaroślach napinając łuk i czekając. Miał przed sobą dolinę przypominającą półmisek, wolny od drzew i skąpany w blasku promieni słońca, które ślizgały się po gałęziach jak anielskie włosie. I zobaczył tam nie rysia, a właśnie anioła - śliczną dziewczynę w czerwonej, drugiej sukni, która podnosząc spódnicę w dłoniach, by nie haczyć jej końcami o paprocie, wstąpiła na skraj doliny i bardzo powoli zbliżała się do jej środka. Jej włosy tak czarne, że zdawały się pochłaniać światło, spływały z jej ramion na powoli falującą pierś. Ona też się czaiła, ale zdecydowanie mniej umiejętnie, widoczna dla myśliwego jak na dłoni, ale ten nic nie zrobił - dech miał zaparty tak, że zapomniał o łuku w swoich dłoniach. Strzały mimo to nie wypuścił. Akurat kiedy jej grot powoli opadał w dół, kiedy napięte mięśnie rozluźniały się i opuszczały broń, na skraju doliny, pomiędzy drzewami zamajaczyła biała figura, która stopniowo zbliżała się do dziewczyny i do jej wyciągniętych, jasnych i smukłych rąk. Gałęzie drzew roztrącił na boki piękny, biały koń, o niemożliwie długiej grzywie, opadającej mu bokiem na pysk - widocznie nietknięty dłonią człowieka, dziki i nieokiełznany a w obliczu dziewki spokojny i przyjaźnie zaciekawiony. Nie był to jednak zwykły koń, spomiędzy długiej grzywy na jego czole wyłaniała się ostra narośl, której nie można było spotkać u koni hodowców i rycerzy. Był stworzeniem z baśni, które mamy opowiadały dzieciom na dobranoc, ale tu był jak najbardziej żywy i podsuwał właśnie łeb pod dłonie nimfy. Bo tym była cudna kobieta dla ogłupionego piękną sceną myśliwego - leśną nimfą. Nie chciał on jej spłoszyć, dlatego odłożył broń pod drzewem i z pustymi rękami wszedł na polanę. Zwierze zarżało niespokojnie i spłoszone odbiegło na bok, ale Ona zachowała kompletny spokój. Na jej jasnej twarzy malowało się jedynie zdziwienie na widok mugola w tych stronach lasu. Bo tak go właśnie nazwała swoim śpiewnym głosem.
Konia nie dało się zatrzymać przed ucieczką, ale nimfa pozostała i przemawiała do prostego myśliwego, opowiadając mu o tym, że mieszka w dworku po drugiej stronie lasu i o tym, że ojciec nie puszcza jej na spacery po miejscowych miasteczkach, nawet na czas kolorowych i barwnych festynów, oraz słuchała jego opowiadań o przygodach podczas polowań i zwierzętach jakie widział. Nimfa jednak zakazała mu opowiadać komukolwiek o tym, co tu widział, albo będzie zmuszona dotknąć palcami jego skroni i sprawić, że zapomni on wszystko z tego dnia - nawet ją. Myśliwy przysiągł więc i późną nocą, kiedy się rozchodzili, przyrzekli sobie, że znowu spotkają się tu jutro o podobnej porze. I spotkali. On opowiadał o festynach, przynosił jej prezenty z bazarów kupowane za srebrne marki, a ona z czasem pokazywała mu miejsca, gdzie było więcej fantastycznych stworzeń, od długopalczastych stworów mieszkających w jeziorze, po znikające w gałęziach drzew małpy. I z czasem nawet ona zaczęła wyczyniać naokoło siebie magię, otwierając przed młodym mężczyzna zupełnie nowy, nieznany mu świat. Wszystko za cenę milczenia. Milczeć miał też na temat pocałunku, który skradł jej, kiedy uczył ją dla zabawy strzelać z łuku.
Pewnego dnia jednak czarownica nie pojawiła się w umówionym miejscu. Potem kolejnego dnia. I kolejnego. Za trzecim myśliwy zaniepokoił się. Zebrał broń, zapasy wody i chleba, po czym wyruszył z powrotem znaną drogą wgłąb lasu, ale tym razem minął dolinę i parł głębiej, niesiony przez opowieści o ślicznym dworku po jego drugiej stronie.
Po godzinach wędrówki napotkał na swej drodze wysoki mur obsadzony gargulcami, który musiał obejść aż nie zaszedł do ostrej na końcach, czarnej bramy, zza której wijących się jak rośliny prętów wyglądał w jego stronę piękny, skąpany w słońcu ogród. Zaczął wołać jej imię. Swojej nimfy. Swojej czarodziejki. Ale zamiast niej na spotkanie mu wyszedł ojciec jej, który dumnym krokiem podążał w stronę bramy z twarzą wykrzywioną w gniewie. "Pójdź stąd!" - mówił. - "Moja jedyna córka nie będzie spotkała się ze zwykłym chłopem! Pojmij jakąś dziewkę ze swojej zatęchłej dziury i nigdy się tu nie pojawiaj!"
I przepędził biednego chłopaka jęzorami ognia ciskanymi ze swojej różdżki łamiąc jedno z praw czarodziejów w obronie swojego dziecka. Myśliwy próbował jeszcze kilka razy wspiąć się na mur, ale był on za wysoki, przy branie stróżujące gargulce obracały w jego stronę swoje łby i ziały ogniem, zniechęcając go od wspinaczki. Usiadł więc zmarnowany pod jednym z drzew topiąc się w żalu i w myślach wzywając swoją dobrodziejkę, ale bramy do jej królestwa były pozamykane i pilnowane przez smoka, więc odejść musiał z niczym.
Z powrotem w domu, kiedy rozpamiętywał czarownicę i przypominał sobie blask zamknięty w jej oczach i mądrość skrytą w ustach, przypominał sobie również o czym rozmawiali. I pewnego dnia mówiła mu o pewnej legendzie krążącej wśród jej zamkniętej społeczności. Była to legenda o nieprawdopodobnie wysokiej górze daleko na północ stąd, na której szczycie mieszkał mag, który posiadł wszystkie mądrości i potrafił spełniać najskrytsze, najgorętsze pragnienia serc ludzi, którzy go odwiedzili. Nic nie było za darmo, albowiem droga tam była niebezpieczna, długa i żmudna, a nie towarzyszyło jej żadne zapewnienie, że na górze napotka się coś więcej poza ujmującym widokiem. Mimo to myśliwy podjął decyzję i po tygodniach zbierania zapasów, pieniędzy i studiowania map wyruszył w podróż prosić wielkiego czarodzieja, by uczynił go podobnym sobie, by i on mógł używać zaczarowanego drewna i wyczyniać cuda. I by miał kieszenie nabite tak mocno, by zasypać nimi oczy ojca swej lubej i dostać się do jej zamku, by być z nią na zawsze i bez przeszkód. Podróż jego trwała cały, długi rok. Przemykał przez gęste lasy niższych partii szczytu, po czym stąpał stromą ścieżką, by na koniec wspinać się w zimnie po śliskich i zdradliwych skałach. Towarzyszyły mu najdziwniejsze i najbardziej pokraczne potwory, jakie znał, które przepędzał ogniem albo strzałami, albo swym nieodłącznym myśliwskim nożem. Nie poddawał się jednak, prowadził go głos jego czarnowłosej czarodziejki, której widok nie opuszczał go nawet w najzimniejsze, najbardziej samotne noce. A kiedy dotarł wreszcie na szczyt góry ujrzał... Piękny krajobraz, rozciągający się na wszystkie strony świata, od pustyni jego końca, przez horyzont morza, przez lasy, aż po dalekie, dalekie osady. Ujrzał również wysoki, cudowny pałac, którego wrota były zawsze otwarte i w którego wnętrzu czekała zawsze ciepła strawa i tyle miodu ile tylko strudzony wędrowiec potrzebował. Czekały poplątane korytarze pełne przepychu i elegancji, wszystkie zaczarowane i pękające od cudowności. Czekało też łoże zasłane świeżą pościelą dla każdego gościa w pokoju bogatym w pozłacane meble i cieszące oczy bibeloty. Tam też myśliwy spoczął, obmywając się uprzednio z ran i napełniając brzuch oraz głowę ulgą i dobrymi myślami. A kiedy się zbudził, nie tracąc więcej czasu udał się bezpośrednio do największej z sal pałacu, skrytej za złotymi wrotami otwierającymi się bez dotykania ich i bez udziału ludzi. Wewnątrz biegało siedem białych kotów, na poduszce leżał jeden złoty, który zajmował miejsce tuż przy nodze wielkiego łoża przesłonionego baldachimem. Za nim myśliwy widział cień długowłosej istoty, która podniosła się wdzięcznie do siadu i obróciła głowę w jego stronę. Nawet przez cienki materiał muślinu dało się wyczuć, że istota skupiła wzrok na swoim gościu. "Po co przyszedłeś?" - zapytał, a myśliwy padł na kolana niekontrolowanie i począł płakać z bólu, który nie miał ujścia przez cały rok jego ciężkiego znoju, a który teraz to miał być wynagrodzony po stokroć. "Uczyń mnie, Panie, czarodziejem!" - prawił rozpaczliwie. - "Chcę móc robić to, co tobie podobni i chcę im się przypodobać wielkim posagiem, który bym odtąd ze sobą nosił."
I tak się stało. Myśliwy stał się czarodziejem, a jego kufry i dawny dom wypełniły się złotem od podłogi aż po dach. "Idź." - powiedziała istota. - "Wracaj do domu, tam wszystko to na ciebie czeka." Myśliwy odszedł więc szczęśliwy i pełen nowych nadziei.

"Po co przyszłaś?" - spytał czarodziej zza muślinu, kiedy kilka dni wcześniej pojawiła się w progu jego zamku piękna dziewczyna o falowanych włosach tak czarnych, że zdawały się pochłaniać światło. "Odmień mnie w zwykłego człowieka" - mówiła rozpaczliwie przez łzy i wyczerpanie podróżą, albowiem ona nie zażyła wcześniej ani kąpieli, ani spoczynku. - "Nie chce już dłużej należeć do tych, do których należę, pozwól mi być wolną, bo duszę się, jak róża obrośnięta przez chwasty. Uczyń mnie wolną różą!"
Stało się tak więc i czarodziej zamienił ja w niespotykanej piękności kwiat o czarnych płatkach, który obrósł zewnętrzna część murów jej dawnego domu.

Kiedy wielki i bogaty już czarodziej pojawił się znowu przy dworku na skraju lasu miał już w dłoni artefakt z magicznego drewna. Miał też posag oraz błysk w oku wywalczony rokiem ciężkich starań i tak zawitał w progi domu ziejącego ogniem smoka-ojca, który tym razem przychylniej go przyjął, gnąc się w pół.
Po niecierpliwych pytaniach stwierdził jednak ze zdziwieniem, że nigdy nie miał córki.
Na nic zdało się przeszukiwanie dworku, nie było żadnych zdjęć, żadnych zapisków, żadnego, należącego do niej pokoju, jakby w istocie nigdy nie istniała. Pozostały tylko czarne róże otaczające gród jak koszmarne wspomnienie, wolne i pochłaniające promienie słoneczne. Ich płatki wydały się rozżalonemu myśliwemu krzywdząco znajome, zerwał wiec najdorodniejszy kwiat i owiązał jego łodygą swoją różdżkę, by nigdy nie zapomnieć pięknej nimfy z doliny w głębi lasu, która potrafiła okiełznać jednorożca oraz jego już na zawsze zimne i niewzruszone serce.

Koniec.

________________________
Historia herbu rodu Tichý.


Dostęp do Ksiąg Zakazanych
Pamela Winston
Gryffindor
Pamela Winston

Loteria Lipiec  Empty Re: Loteria Lipiec

Nie Lip 31, 2016 10:38 pm
Autor bajki:
Adrianna Abott (bo kiedyś jakaś taka mogła istnieć jak nic, jednak nikt jej nie zapamiętał, bo jej bajki nie nadawały się dla dzieci)

Tytuł bajki:
Peleryna niewidka i zły wilkołak głupota

Opis bajki:
Była sobie słodka, mała dziewczynka. Każdy ją kochał, a babcia najbardziej. Dlatego też podarowała wnuczce piękny kapturek... który okazał się być peleryną niewidką. Dziewczynka pokochała prezent i dzięki niemu mogła ukryć się przed wszystkimi i ich nadmierną troską i miłością. Za dużo było zachwytu wokół niej. Jednak pewnego razu mama kazała Kapturkowi zanieść babci jakieś jedzonko. Staruszka leżała schorowana w domu i czekała na coś dobrego, by choć tyle mieć szczęścia w życiu.
Babcia mieszkała w lesie. Kapturek chciała iść przez niebezpieczny las w pelerynie niewidce. Ale było za ciepło, a dziewczynka nie chciała się za bardzo spocić. Dlatego też szła z odkrytą głową, gdy napotkała wilkołaka.
- AAAAŁŁUUUUUU – zawył wilkołak do księżyca.
Chyba zapomniałam wspomnieć, że była noc. I pełnia. Mama Kapturka była baaaardzoo odpowiedzielną osobą. Kapturek odziedziczyła po niej tę cechę.
- Idę do babci, mieszka za rogiem! - powiedziała radośnie, po czym wytłumaczyła wilkołakowi dokładnie, gdzie znajduje się domek babci.
Wilkołak zawył ponownie... i zjadł Kapturka. Następnie pobiegł do domku i zjadł też babcię. Koniec.

Przesłanie: I tak wszyscy umrzemy.


[Nie wiem, czy na cokolwiek zasługuję, ale musiałam się tym podzielić.]

Nagroda: Wizyta w Pokoju Nagród


Ostatnio zmieniony przez Pamela Winston dnia Pon Sie 01, 2016 11:15 am, w całości zmieniany 2 razy
Gilderoy Lockhart
Ravenclaw
Gilderoy Lockhart

Loteria Lipiec  Empty Re: Loteria Lipiec

Pon Sie 01, 2016 2:51 am
Autor bajki:
Adrianna Abott (już wspomniana wcześniej)

Tytuł bajki:
Piękna, bestia i zbrodnia

Opis bajki:

Była sobie piękna dziewczyna o imieniu Bella, córka niegdyś bogatego francuskiego kupca, który stracił swe bogactwo. Miała dwie siostry.
Pewnego razu ojciec dostał wiadomość, że jeden statek przetrwał, co oznaczało, że chyba jednak nie stracił wszystkiego. Córki w takim wypadku poprosiły o dary. Dwie z nich chciały pięknych sukien i klejnotów, najlepiej zaczarowanych, natomiast nasza poczciwa Bella pragnęła jedynie róży. Nadal opłakiwała śmierć matki, nie to co tamte wyrodne córki.
Niestety okazało się, że to wszystko były brednie (ciekawe czy stoją za tym nargle), ojczulek zaś trafił (włamał się) do prywatnego ogrodu, skąd zerwał cudowny kwiat. Właścicielowi posiadłości naturalnie ani trochę się to nie spodobało. Był to czarodziej, mieszkający w zamku, którego rodzina zginęła w okropnych okolicznościach (których nie chcecie znać). Metamorfomag, przybierający postać bestii. Uwięził ojczulka, lecz Bella zgłosiła się za niego.. Potem chyba każdy to zna. Sztućce gadały, szafy śpiewały, łóżka robiły inne rzeczy... A pan zamku w końcu się znudził. Na dodatek dowiedział się, że w morderstwo jego rodziców zaplątana była matka Belli (ponoć zmarła, kłamstwa!), o której nikt nigdy nie chciał opowiadać. W akcie zemsty czarodziej zabił Bellę. Zakopał ją w ogródku niedaleko miejsca, w którym jej ojciec zerwał różę. Nie zapomniał o niej nigdy. Oglądał ją w magicznym lusterku przez kolejne lata, gdy bardzo powoli umierał z samotności. Koniec.


[Mam dar do pozytywnych zakończeń.]
Nagroda: Przedmiot z wybranej bajki


Ostatnio zmieniony przez Gilderoy Lockhart dnia Nie Sie 07, 2016 11:20 pm, w całości zmieniany 1 raz
Ismael Blake
Hufflepuff
Ismael Blake

Loteria Lipiec  Empty Re: Loteria Lipiec

Pon Sie 01, 2016 10:07 am
Autor: Elise Brown
Tytuł: Kuma Śmierć

Opis bajki:
Dawno, dawno temu, pewien ubogi człowiek miał dwanaścioro dzieci. Cały swój czas poświęcać musiał na to, żeby je wyżywić. Razem z żoną ledwo dawali radę, by wiązać koniec z końcem. Los chciał, że kiedy trzynaste dziecko przyszło na świat, jego żona zmarła przy porodzie, pozostawiając go samego. Tuląc swojego syna w ramionach, przy łóżku ukochanej kobiety, zauważył eteryczną postać, siedzącą w nogach posłania. Szybko zorientował się, z kim ma do czynienia zaczął śmierć obwiniać o swoje nieszczęście i żądając zadośćuczynienia.
Śmierć przez długi czas nic nie mówiła, jedynie obserwując miotającego się w gniewie człowieka. W końcu jednak odezwała się. - Weź mnie za kumę. - oznaczało to, by przyjął ją jako chrzestną swego trzynastego dziecka.- Uczynię twojego syna sławnym i bogatym, gdyż kogo jestem przyjacielem, niczego mu nie zabraknie.
Biedak zgodził, podając termin chrztu i przestrzegając Śmierć, by się nie spóźniła. Śmierć przybyła, jak obiecała, i została matką chrzestną trzynastego dziecka.

Kiedy chłopiec podrósł, pojawiła się przed nim jego matka chrzestna i zaprowadziła go do lasu, gdzie pokazała mu ziele rosnące pod jednym z drzew i rzekła:
- Oto podarunek chrzestny. Uczynię cię sławnym lekarzem. Gdy ktoś wezwie cię do chorego, ukażę ci się zawsze: jeśli zobaczysz mnie u wezgłowia chorego, będziesz mógł przywrócić mu zdrowie, podaj mu tylko tego ziela, a wnet wyzdrowieje; jeśli zaś zobaczysz mnie stojącą w nogach łóżka, powiedz rodzinie, że nie jesteś w stanie nic zrobić. Ani ty, ani żaden uzdrowiciel na świecie nie będziecie mogli nic zrobić. Strzeż się jednak, byś cudownego ziela nie użył wbrew mej woli gdyż źle się to dla Ciebie skończy.

Niedługo potem młodzieniec stał się najsławniejszym uzdrowicielem na świecie.

Ludzie zachwalali go i jego niesamowite zdolności. Ludzie zjeżdżali się ze wszystkich stron i zawozili go do chorych, za usługi płacąc mu hojnie, dzięki czego szybko stał się bogatym czarodziejem.

Pewnego razu zdarzyło się, że sam król zaniemógł; wezwano więc do niego słynnego uzdrowiciela by ten zajął się władcą i przywrócił mu zdrowie. Gdy młodzieniec przybył na miejsce zauważył, że śmierć stoi u nóg chorego. Pojął, że wybiła dla króla ostatnia godzina, zaczął jednak zastanawiać się, co by było gdyby chociaż raz oszukał śmierć, w końcu był jej chrześniakiem, nie mogła tak po prostu go ukazać. Złapał więc chorego w pół i przekręcił go na łóżku tak, ze teraz Śmierć stała przy wezgłowiu. Podał magiczne ziele i uzdrowił władcę.
Następnego dnia Śmierć przyszła do uzdrowiciela zła i zagniewana, pogroziła mu palcem i rzekła:
- Oszukałeś mnie. Tym razem wybaczę ci to, bo jesteś moim chrześniakiem. Jeśli jednak jeszcze raz zrobisz coś takiego, zabiorę ciebie samego.

Wkrótce potem królewna zachorowała ciężko. Była ona jedyną córką króla, przez co zrozpaczony ojciec płakał dzień i noc i kazał oznajmić, że kto ją uratuje, pojmie ją za żonę i zostanie dziedzicem tronu. Kiedy uzdrowiciel zjawił się w komnacie królewny, zobaczył śmierć stojącą w nogach jej łóżka. Oszołomiony jednak urodą dziewczyny i obietnicą króla, zapomniał o groźbie śmierci i, ignorując jej groźne spojrzenia, zrobił to samo co ostatnim razem: odwrócił królewnę na łożu i podał jej ziele, tym samym przywracając jej zdrowie,

Wściekła Śmierć podeszła do niego, łapiąc lodowatą dłonią za rękę i rzekła:
- Oszukałeś mnie kolejny raz, mimo ostrzeżenia. Teraz kolej na ciebie. - i powiodła go za sobą, do zimnej, ciemnej pieczary, oświetlonej blaskiem milionów świec. Jedne z nich były większe, drugie mniejsze. Niektóre jeszcze całe, inne wypalone już prawie całkowicie. Co chwila niektóre gasły, a inne zapalały się.
- Oto - rzekła śmierć. - Świece życia ludzi. Gdy świeca się zapala, człowiek się rodzi. Gdy gaśnie - umiera. Te całe świece należą do dzieci, a te do połowy wypalone - ludzi w sile wieku. Maleńkie do starców. Ale zdarza się, że i dzieci, i młodzi, mają malutkie świeczki.
- Pokaż mi moją świecę. - rzekł uzdrowiciel, sądząc że jego świeca jest dość duża.

Śmierć pokazała mu malutki ogarek, który zaraz miał zgasnąć. Przerażony młodzieniec upadł na kolana i zaczął błagać Śmierć:
- Ach, matko chrzestna. Zapal mi nową świecę, zrób to dla mnie, abym mógł jeszcze użyć życia, zostać królem i mężem pięknej królewny!
- Tego nie mogę uczynić. - odpowiedziała mu śmierć. - Jedna świeca musi się wpierw wypalić, zanim druga zapłonie.
- Więc wstaw nową świecę, która będzie się zaraz dalej palić, gdy tylko ta zgaśnie!

Śmierć udała, że chce spełnić jego pragnienie i wyjęła wielką, nową świecę: ale chcąc się zemścić umyślnie zgasiła starą świecę. W tej samej chwili uzdrowiciel padł na ziemię i dostał się w ręce śmierci.

Proszę o dostęp do Pokoju Życzeń :)
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Loteria Lipiec  Empty Re: Loteria Lipiec

Nie Sie 14, 2016 1:56 am
ZAKOŃCZENIE LOTERII NA LIPIEC!
Sponsored content

Loteria Lipiec  Empty Re: Loteria Lipiec

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach