Go down
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Lodowy Stolik nr 1 Empty Lodowy Stolik nr 1

Pon Sty 06, 2014 10:40 pm
Stolik zrobiony całkowicie z lodu na którym spoczywają naczynia gotowe do użycia, oraz menu. Wystarczy, że wybierzesz jakieś danie i powiesz jego nazwę na głos a pojawi się na talerzu.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Lodowy Stolik nr 1 Empty Re: Lodowy Stolik nr 1

Wto Sty 14, 2014 8:46 pm
Przywitała się z Amber i z całą resztą po czym zajęła jeden ze stolików, czując jak wszystko przemyka przed jej oczami, nabierając coraz większej prędkości. Ta różnorodność ludzi była niesamowita! A te uczucia temu towarzyszące...? Jedyne w swoim rodzaju! Ale może to dlatego, że Ognista działała. Zresztą to nie był koniec - co to, to nie. Gdyby tylko ktoś ujrzał prefekt naczelną Gryffindoru, to chyba dostałby zawału. Ale Lily wiedziała, że skoro szaleć to szaleć na całego. Tak jak na mugolskiej studniówce - niejednokrotnie słyszała różne opowieści na temat tej jakże ważnej dla nieczarodziejskich nastolatków uroczystości, która zakrapiana alkoholem była niejednokrotnie, choć przecież był zabroniony! Tak jak tutaj. A jednak posiadała buteleczkę tego mocnego trunku. Pomniejszyła i schowała ją dobrze w małej kieszonce swojej sukni. Kiedy nikt nie patrzył, wyciągnęła różdżkę - nie nie pytajcie jak ją schowała i w jakim miejscu  i przywróciła jej pierwotny wygląd, szybko rozglądając się, czy aby żaden nauczyciel, woźny, czy też ciekawski nieprzychylny jej "kolega" nie zainteresował się tym, co posiada. Rudowłosa westchnęła z ulgą, kiedy nikogo takiego nie zauważyła, odgarnęła włosy z czoła i szybko poprosiła o sok dyniowy, po czym "przyprawiła" go Ognistą.
To ją wzięło! A niby taka porządna, taka która nigdy nie tknie alkoholu, a tu wystarczy zamieszanie w postaci balu i łyk w dormitorium i już!
Ukryła butelkę pod stołem, blisko nogi stolika, by przypadkiem nikt jej nagle nie zauważył i wzięła łyka tego wykwintnego nektaru. Podziałał, jak wcześniej natychmiastowo - przyjemne ciepło objęło jej kruche ciało, a na ustach pojawił się dziwnie naiwny uśmiech. Przymknęła powieki, zapominając nawet o tym, gdzie się znajduje i że nadal ma maskę na twarzy. Włosy rozsypały się na jej ramionach, kiedy odchyliła głowę do tyłu.
Hop, hop! Co też ta panna Evans wyczynia? I ciekawe, co powiedzą Erin i Dorcas, jak ją ujrzą, bo Potter pewnie by się uśmiał nieźle. Właśnie. Potter. James Potter. Ciekawe czy gdzieś tu był? Czy tańczył z kimś? Ponoć miał tańczyć. I jak wyglądał. I jak pachniał. I czy.. a czy to ważne? Przecież nie powinno Ci zależeć!
A jednak zależy, hm? Jednak chcesz go ujrzeć, egoistko. Witaj w moim świecie.
James Potter
Oczekujący
James Potter

Lodowy Stolik nr 1 Empty Re: Lodowy Stolik nr 1

Sro Sty 15, 2014 7:59 pm
Nie, to nie tak, że James nienawidził bali. On je po prostu hejtował, bo były dla lamusów, a on i tak skończy zapewne imprezę jak jego syna kilkanaście lat później. Party hard i te sprawy. „Zatańczysz ze mną?” – „Nie, wybacz… Nie ta liga!”
Nie, to nie tak, że James nienawidził bali. On tam poszedł bo miał ochotę oddać jeden taniec rudej, ale w ostateczności zwątpił i wolał zapić gdzieś po drodze swoją śliczną mordkę. I fakt dwa czy trzy łyki za dużo ognistej i od razu robią z człowiekaogiera! Z Pottera to jeszcze robią cwaniaka, ale co tam! Kto by się przejmował, że ostatnio James nie umiał powstrzymać się przed żartami i robieniem z siebie debila na każdym kroku, jak leci… ŻYCIE, hehs. Jednak jak już wszyscy wiemy – a na pewno nikt się nie zorientował. Tradycji nie stało się za dość. Nie zaczęłam posta od cóż, a wiecie czemu? Bo tym razem Potter nie miał zamiaru rozpaczać z powodu Lily Evans, i już nawet bez większego podniecenia potrafił o niej myśleć, a mało tego wiecie co jeszcze potrafił robić? Potrafił ją ignorować…
Nie wiem dlaczego, ale właściwie to sama nie wierze w co piszę, bo przecież każdy dobrze wie co James zrobił gdy tylko zobaczył Rudą. Niczym rozmarzona dziewczyna, wróć… Facet. Miał jaja – gwarantuję, chociaż ostatnio je tracił, na swoje żałosne wybryki, ale to nic – nie miało to kompletnie znaczenia, bo nikt nie musiał o tym wiedzieć. Jednak wracając do czynności jakie zaabsorbowały Jamesa przez bardzo długi czas.
Spojrzał na Rudą, wkurzył się, odwrócił w stronę ściany, a dzieliło go od niej raptem kilka centymetrów i wiecie co? Rogacz zaczął walić… W sensie pięściami  o ścianę! Zboczeńce pieprzone. Moje biedactwo było roztrzęsione, wściekłe, złe, załamane – wkurwione, że… Każdy cios był wymierzony nazbyt mocno. Jego łapka aż się zaczerwieniła, a w jego orzechowych oczach zaczęły błądzić łezki, które powinny spłynąć po jego przypudrowanych kościach policzkowych, ale przecież… Nie będzie robił z siebie cioty.
Zaklął w duchu, a po chwili wtopił się w tłum. Tym razem to niech to ludzie go szukają, on ma wszystko gdzieś, olewka i nic więcej się nie liczy.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Lodowy Stolik nr 1 Empty Re: Lodowy Stolik nr 1

Sro Sty 15, 2014 8:55 pm
A u niej sprawa wyglądała inaczej - bale ją fascynowały, nigdy bowiem nie była na żadnym z nich. Ten był jej pierwszym i najprawdziwszym, wszak resztę jak już coś to sobie wyobrażała i nie liczyła tych wszystkich szkolnych przyjęć, ani balu halloweenowego, bo nic nie równało się z tym, co działo się teraz. Pewnie myślicie, że panna Evans zaczyna się rozklejać pod wpływem alkoholu - kto wie, może tak było..? Wszak była nowicjuszem i łatwo się założyć, ile jej jeszcze czasu zostało zanim zacznie się jej kręcić w główce. A patrząc po tym, jak często "doprawia" sok dyniowy, można sądzić, że już niedługo.
Nigdy, ale nigdy się tak nie zachowywała, a wystarczyła jedna z pozoru "głupia" sprawa i co? I się okazuje jaka jest prawda!
Zalecane jest by nie dawać jej mikrofonu, a także uważanie na to by na kogoś przypadkiem nie wpadła, mamrocząc jakieś nie z tego świata rzeczy.
Lily nie wiedziała, co może siedzieć w tej rozczochranej czuprynie Jamesa, nawet jeszcze nie zauważyła jego obecności, ani zamieszania, które zaczęło opanowywać powoli Wielką Salę. Beztrosko pociągnęła kolejnego łyczka z opuszczoną rudą głową, kiedy usłyszała, jak ktoś wali w ścianę niedaleko niej. Zdezorientowana opuściła lodowy kielich - na szczęście nikt tego nie zauważył i podniosła głowa, gorączkowo szukając w myślach jakiegoś usprawiedliwienia. Okazało się jednak, że było to zupełnie zbędne - bo tym kto tak się wyżywał, był nie kto inny, jak James Potter we własnej osobie. Zacisnęła usta, czując jak rumieńce oblewają jej policzki. Może to wina Ognistej. Może to wina dziwnych myśli, które nagle się pojawiły, wraz z przyjęciem do świadomości obecności Gryfona, ale fakt pozostaje faktem.
Podniosła się ze stolika, ruszając za nim. Czuła jak wszystko wokoło niej się wyostrza - wszelkie barwy i głosy były intensywniejsze. Poczuła zupełną beztroskę, nagle świat stał się prostszy i bardziej zrozumiały. Wystarczyło tylko iść za nim, dogonić go i... objąć od tyłu.
- Nie przywitałeś się nawet ze mną... - mruknęła cicho, niemalże śpiewnie, mając nadzieję, że usłyszy, mimo ogólnego hałasu, bo Merlin nie był łaskawy przy wzroście dla niej, dlatego jej głowa, ledwo znajdowała się na wysokości jej ramion. Potarła nosem o jego szatę wejściową.
Naprawdę ładnie pachniał. Jego perfumy były dla niej łatwo wyczuwalne. I jeszcze bijące z niego ciepło...
Gdyby tylko przyjrzała się rzeźbom. Gdyby tylko zauważyła zbliżające się niebezpieczeństwo...
Ale czy to było ważne? Łamała swoje zakazy. Zaprzeczała swoim słowom. Pozwalała działać alkoholowi, pragnąc po raz pierwszy czegoś więcej.
Pragnąc po raz pierwszy Jego.
James Potter
Oczekujący
James Potter

Lodowy Stolik nr 1 Empty Re: Lodowy Stolik nr 1

Sob Sty 18, 2014 8:09 pm
To nie tak, że James miał na kogoś wyjebane. Owszem – zdarzało się, że tak właśnie było bo ktoś mu zalazł za skórę, ale to kwestia tego, że nienawidził jak się z niego robiło idiotę. No a umówmy się, że przez ostatni czas było mu to uświadamiane na każdym kroku. Nie, tym razem Potter nie będzie radosnym yolo itp. Trzeba pamiętać, że Rogacz też ma uczucia, a jak ktoś się nimi bawi, to potem kończy się to tak, że ludzie odchodzą z naszego życia bezpowrotnie, a skoro mógł żyć swoim życiem, to najpierw powinno się zakończyć pewne – bez sensowne etapy. Oraz epizody, które w mniejszym bądź większym stopniu zaburzyły całą gospodarkę zwyczajności Pottera.
Gdy tylko poczuł zapach Lily aż się cofnał. Nie, nie dlatego, że nie chciał. Była pijana, a tego nie tolerował w żaden sposób. Nienawidził gdy kobieta, na której mu zależy zachowuje się w tak żałosny sposób. Wywrócił oczami w swój charakterystyczny sposób, i jakby obuchem przez łeb dostał. Przecież nie w kimś takim się zakochał, ale z każdym dniem gdy ona traktowała go jak szmaciarza ta miłość po prostu umierała. Zawsze tak jest, kiedy ktoś ma nas głęboko w poważaniu, wszystko się niszczy.
-Nienawidzę Cię Evans, i mam nadzieję, że kiedyś zrozumiesz głębszy sens tych słów. Na ten moment powiem Ci tylko jedno… Może i jestem facetem, który myślisz tylko kutasem, ale chciałem uczynić Cię swoją kobietą, miłością życia, a Ty mnie po prostu wyrzuciłaś do śmieci. Napiłaś się kilka kieliszków, i myślisz, że co? – Uśmiechnął się sardonicznie, po czym dłonie ułożył na jej ramionach i odsunął ją jeszcze mocniej od siebie.
-Że zaciągnę Cię do dormitorium, przelecę i rano znów dam sobą poniewierać? A może liczysz, że Remus, Syriusz, Erin i cała reszta będą mi wmawiać, że Cię kocham? Nie, Evans. Nie kocham Cię, bo osoba, w której się zakochałem umarła dla mnie dawno temu. Jesteś tylko marną podróbką dziewczyny, za którą byłbym w stanie życie oddać. – Wyrzucił z siebie całą złość jaka w tym momencie w nim była. Nie, to nie tak, że on tak myślał. On po prostu czuł i Bóg mi świadkiem, że nikt ze znajomych nie chciał spotkać w tym momencie Rogacza. Osoby, z której wręcz furia i gniew się wylewa. Na sam koniec jeszcze z pięści uderzył w ścianę, a po chwili opuścił salę. Nie chciał tu tkwić. To nie był jego bal i nie jego marionetki.

/zt.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Lodowy Stolik nr 1 Empty Re: Lodowy Stolik nr 1

Nie Sty 19, 2014 12:21 am
Wiecie jak to jest wejść do cudownej bańki mydlanej i unosić się nad całym tym bałaganem, który znajduje się na Ziemi? To jest piękne i jedyne w swoim rodzaju, a jako, że Lily nie znała nigdy tego uczucia, dlatego też chwyciła się łapczywie rękoma cudownie destrukcyjnego środka, który prowadził do tej bańki, która była miejscem sacrum, wręcz niesamowitej intensywności najlepszych cech człowieka. Tym środkiem był alkohol. To był nagły impuls, wszystko potoczyło się zbyt szybko, zbyt łatwo dała się opanować złudzeniom, co skończyło się dla niej tragicznie... A przecież to dopiero początek. Skoro tak to nie miało sensu. Miała rację od początku, to nie miało żadnego racjonalnego argumentu by istnieć. Teraz role się odwróciły, wręcz stało się karykaturalnym objawieniem. Bańka pękła; witamy w rzeczywistym świecie, gdzie za błędy płaci się drogo. Zamrugała szybko, przełykając głośno ślinę. Nie ma żadnych czarownych środków do piękniejszego świata. To tylko iluzja - krótkotrwała, do której pragnie się wrócić, ale nie przynosi żadnych większych wartości, wręcz niszczy człowieka.
Brzydziła się siebie. Brzydziła się swojego własnego odbicia w jego oczach, w jego skrzywionych wargach. Złamał wszystko w niej w jednej chwili. Nie była wściekła, nie była smutna, ani radosna.
Nie powiedziała ani słowa, nie zrobiła nic. Pozwoliła mu odejść, wraz z jego nienawiścią. Evans została natomiast sama ze swoją naiwną głupią miłością.
Pojęłaś dziecinko? Bardzo dobrze. Zapamiętaj swoją lekcję na przyszłość. Tak to jest jak igrasz z losem. Jak chcesz kontrolować każdy choćby najmniejszy odruch swego serca.
Ono Cię zdradziło i tym razem to nie Ty krzywdziłaś. Tym razem odczułaś tę cząstkę bólu.
Nawet jeśli słowa bolały, nawet jeśli ją niszczyły to nie było ważne. Spełniło się jej życzenie. Z niesamowitą nawiązką.
Stała tam, a wokół niej panowało zniszczenie. Ale kogo to obchodzi? Spojrzałaby w oczy samemu Bazyliszkowi,  gdyby to miało cokolwiek zmienić. Stała w miejscu, czując jak pęka na pół.
- Nie chcę tych zmartwień, opuść ten lokal dziś,
chodź pokażę Tobie świat jaki pokochałbyś...
- wyszeptała cicho drżącym trzeźwym głosem. Był tu tylko jeden przegrany. Tym przegranym była ona. Zamknęła powieki, pragnąc zniknąć.
Jeśli ma zginąć, niech to nastąpi teraz, póki jeszcze całkiem się nie rozsypała.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Lodowy Stolik nr 1 Empty Re: Lodowy Stolik nr 1

Sro Sty 22, 2014 11:09 am
Tłum uczniów rozstąpił się na boki, robiąc miejsce Władcy Gadów, który zatrzymał się i wniósł dumny łeb, wodząc po maluczkich, nic nie znaczących śmiertelnikach, wobec niego, Niepokonanego, który przekroczył próg wieczności - kto da się złapać w jego więżące spojrzenie? Kto osunie się w sen wieczny, póki nie przeminie jego witalność i nie odda się pod kosę śmierci..? Jeszcze nie było takich niemądrych, ale cóż - czasu jeszcze jest wiele, godzina jest młoda, a nauczycieli jak nie było, tak nie ma nadal, czy się zaś pojawią stawało się coraz bardziej wątpliwym...
Potężny ogon zawędrował w lewo, sunął prosto na stojącą, zamarłą Evans - nie, ona nie była jedną z tych, którzy w lusterku oglądali te cudne, nieśmiertelne ślepia - ją wmurowała miłość, aaach, zgubiła samą siebie...
Stolik pękł, rozsypując się z brzdąknięciem tysiąca szklanych drobinek, krzesła zostały przewrócone, zmiażdżone...
Czas stop...
Uciekniesz, Evan, czy dasz się zabić Bazyliszkowi, który nawet nie był świadom, że jakaś mucha mu w drogę weszła?
Mucha, którą byłaś Ty.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Lodowy Stolik nr 1 Empty Re: Lodowy Stolik nr 1

Nie Sty 26, 2014 10:34 pm
Idealny słup soli, który przy choćby najmniejszym ruchu roztrzaska się na drobny mak. Nie drgnęła nawet, kiedy usłyszała syczenie, dopiero później... to działo się tak niesamowicie szybko, że nawet nie zdążyła się obronić przed uderzeniem! Upadła, w porę unosząc rękę by osłonić się przed resztą lodowego krzesła, które zmierzało wprost na nią - a przynajmniej na jej twarz. Cicho jęknęła, próbując na ślepo czołgać się, jak najdalej od zwierzęcia. Nie myślała trzeźwo, wszak odkąd odszedł Potter wyłączyła myślenie, by nie pogrążyć się w rozpaczy. A teraz co? Musi walczyć o życie z ogromnym wężem! Zbliżyła się do jednej z lodowych ścian, kątem oka dostrzegając olbrzymi ogon.
Bazyliszek.
Zawsze wszakże mogła się nie bronić i dać się zabić. Czyż to nie byłoby prostsze i lepsze rozwiązanie i dla niej i dla Pottera i dla wszystkich? Jedna szlama z głowy mniej, co nie, Evans?
Mniej trosk. Mniej zmartwień. Gdyby mogła pewnie w tym momencie się roześmiała.
Jakże ona była głupia! Rude włosy rozsypały się wokół jej zarumienionej twarzy. I co będzie teraz?
Przecież nie zdoła uciec. Nie miała nawet przy sobie różdżki.
Naiwne dziewczę.

Vincent Nightray
Martwy †
Vincent Nightray

Lodowy Stolik nr 1 Empty Re: Lodowy Stolik nr 1

Wto Sty 28, 2014 12:22 pm
Przeszedłeś gdzieś tam bokiem, po ścianach - znowu - któż by na Ciebie uwagę zwracał, Cieniu..? Grunt, żeś napotkał McGonagall, czy raczej wyłowiłeś ją oczyma, namierzając pośród tłumu - zajmowała się jakąś poważnie ranną Ślizgonką - czyli tylko ona jedna wróciła... I wyglądało na to, że zamierza zająć się rannymi uczniami, a nie Bazyliszkiem - i dobrze, zresztą cóż ona przeciwko takiemu stworzeniu mogła? Nic, zupełnie nic...
Twój pupilek był na razie bezpieczny.
Zwinnie przesunąłeś się pomiędzy uczniami, spoglądając na jedno z najwspanialszym stworzeń, jakie ta ziemia nosiła, najbardziej nieokiełznanych, które wypełzło z odłamów Hogwartu, z jego najmroczniejszych czeluści - aaach, więc sądziliście, że ta szkoła jest całkowicie bezpieczna, tak..?
Naiwni...
Chłodne dłonie nauczyciela dotknęły ramion siedzącej pod ścianą Gryfonki, poranionej, krew zdobiła jej sukienkę i pachniała niezwykle apetycznie, nie mniej jednak to nie żądza, a niepokój gościł w twoich oczach, kiedy się jej przypatrywałeś, oczywiście, wzorowy nauczyciel, który dbał o uczniów i który przyszedł im wszystkim pomóc...
... zginąć.
- Wszystko w porządku, słyszysz mnie? - Wyglądała na zszokowaną, widok takich jak ona sprawiał ci dziś nieskrywaną przyjemność, po to rozpętałeś to piekło... - Uciekaj stąd. Już, zabieraj się. - Jakkolwiek ona się nazywała, najwyraźniej nie było warto jej zapamiętywać, nawet jeśli się już z nią spotkałeś, a szczerze wątpiłeś.
Wstałeś i obróciłeś do niej plecami, zasłaniając ją swoim ciałem, by spoglądnąć w górę - Bazyliszek kompletnie nie był tym miejscem zainteresowany... Więc należało go trochę zainteresować i stąd ewakuować, zanim ktoś zajmie się nim przed Tobą...
- Bazyliszku... - Syk wypłynął z tych ust - byłeś drapieżnikiem lepszym od niego. Wielkość? Wielkość nie miała tutaj znaczenia... Niech tylko spróbuje okazać nieposłuszeństwo, to skończy tak, jak tych paru uczniów, w których serce już dłużej nie biło... - Słuchaj mnie... - Wszystko musiało wyglądać na dobrą bajeczkę, czyż nie? Nie mogłeś tak od razu przemówić - wynoś się stąd, bo on by posłuchał... I potem każdy by się zastanawiał "jakim cudem, skoro tylko Salazar miał nad nim kontrolę?". Co za bujda...
Shane Collins
Martwy †
Shane Collins

Lodowy Stolik nr 1 Empty Re: Lodowy Stolik nr 1

Sro Sty 29, 2014 7:13 pm
-Bassssssyliszku...
Syk uniósł się ponad tłumem, echa kroków zamilkły na chwilę, skrywając się za ścianą niskiego nawoływania Gada, który kroczył między stolikami. Collins wzrokiem sunął po ludziach, przysiąc by mógł, że to jeden z nauczycieli rozmawiał z Wężem, zanim chłopak zagłuszył go swoim nawoływaniem. Niewątpliwie, będzie miał przyjemność, poznać swojego pobratymce, czy w sposób dopuszczalny przez przyjęte konwenanse, czy też nie... cóż, to już chyba nie jego kwestia, prawda?
-Mój piękny gadzzzzzie...
Uśmiech wypełzł na usta Shane'a, zupełnie jak wąż wypełza ze swojej kryjówki. To nigdy nie wróżyło dobrze.
-Ssssyć się do pełna... Twój Pan... o Cccciebie zzzzadbał... ale to ja... dam Cccci wolnośśśść, której chcessssz...
Skórzany płaszcz łopotał w rytm jego kroków, gdy on podziwiał świat przez pryzmat rozbitego szkła i lodu. Posadzka tonęła we wzorach krwi i wody, obdarta z resztek szkolnej godności. Jego buty rozdrabniały kieliszki, stąpały po ciałach poległych uczniów, którzy nie mogli zwrócić mu uwagi, na bezczeszczenie ich własnych zwłok. A chłopak parł przed siebie, w gardło Gada, który jedynie rozmiarami przewyższał jego i jego własnego towarzysza. Astaroth opłotł jego kark, pieszczotliwie, dobrodusznie, pocieszająco, wysuwając się z kołnierza. Jego syk, na przemian z jego własnymi, koił jego nerwy, wprawiał w euforię, napełniając spokojem.
A on parł, mówiąc. Mówił, prąc. Przez ciała i krew, przelaną za tych, którzy wrócili do domu.
-Jesssstem tym, który poprowadzi Ccccię, przez ciała Twoiccch offfiar... Bądź mi posssssłussszny.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Lodowy Stolik nr 1 Empty Re: Lodowy Stolik nr 1

Czw Sty 30, 2014 12:30 am
Kawałki rozbitego przedmiotu mocno porysowały skórę rudego dziewczęcia, niektóre z nich się powbijały - nie wytrzymujesz tego napięcia, jakie się na twojej głowie położyło mocnym cieniem, jakaż to szkoda - podczas gdy powinnaś uciekać, ty siedzisz tutaj, pod ścianą i tak jakby poddajesz się losowi, może czekasz na śmierć, a może wydaje ci się, że jesteś niewidzialna i że taka piękna bestia się tobą nie zainteresuje..? Masz rację. Tego, kogo ten potwór szukał tutaj nie było - kto by pomyślał, że bal mógł zostać zorganizowany w takim pechowym czasie...
Zaściełana została podłoga pierwszymi trupami tych, którzy nie uniknęli spojrzenia węża, który de facto nawet nie kłopotałby się specjalnym na nich polowaniem, mieli pecha - tak samo ci, którzy wpadli pod jego cielsko i zostali stratowani - widok Sali balowej był porażający... w zasadzie niemal wszyscy już zdołali uciec, prócz tych nieszczęśników, których Śmierć zabrała w swoje objęcia, otulając czarnym płaszczem, tych, którym serce już nigdy nie zabije.
Tyle zniszczeń, tyle krwi, tyle strachu...
Bazyliszek zatrzymał się, nasłuchując słów swego pana, by zaraz pochwycić jakieś obce, płynące z ust, których nie znał i nie rozumiał, dlaczego ktoś śmie w ogóle do niego przemawiać - mógłbyś go zjeść, o Panie Węży... Lecz nie... Jego słowa Cię zaciekawiły... Więc czemu nie posłuchać?
Gad odwrócił się, spoglądając na Collinsa - obyś miał to wyczucie, kiedy wzrok opuścić - zresztą co to za bohaterska, samobójcza próba?
Teraz zostałeś na polu jedynie z nauczycielem, którzy przypatrywał ci się z równą ciekawością, co Bazyliszek, na chwilę jakby zapominając się, po co tutaj przyszedł... Na jedną, drobną sekundę...
- Jak śśśmiesz zwracać sssię do mnie z rozzkazami, śśśmiertelne dziecię? - Bystre złote ślepia utonęły w sylwetce małego człowieczka, jednak nie szukał jego wzroku - och proszę, pierwszy dobry znak, zupełnie jakbyś zdobył jego przychylność. Albo raczej jakby popisywał się swoją wielkodusznością, hehe.
- Posłuchaj, Bazyliszku, pokornie prosimy... - Odezwał się spokojnym głosem Vincentem, opuszczając głowę ze zbolałą, poważną miną.

Lily - 40% hp
Shane Collins
Martwy †
Shane Collins

Lodowy Stolik nr 1 Empty Re: Lodowy Stolik nr 1

Czw Sty 30, 2014 9:09 am
Odwrócił wzrok, widząc nagły ruch Bazyliszka w jego kierunku. Przeniósł go natomiast na jedynego, obecnego w tej chwili nauczyciela, który najwyraźniej, sprowadził tutaj Węża. I on przyglądał się chłopakowi z zaciekawieniem - sytuacja wyglądałaby tragicznie, gdyby nie gapiostwo mężczyzny.
-SILENCIO!
Ryknął Collins, chłoszcząc powietrze różdżką, którą dobył z szaty. Zaklęcie pomknęło w kierunku Vincenta, jak miał nadzieję celnie...
I zaklęcie drasnęło. To było wystarczająco, by uciszyć na jakiś czas Szanownego Króla Balu. Roześmiał się, obnażając przy tym kły. Wpadł w zwierzęcy amok, humor który nikomu nigdy nie sprzyjał. Astaroth owinął się wokół jego karku, gdy Shane ruszył w stronę Węża.
-I to jesssst Twój Pan? Ten milczący Błazen, który korzy ssssię przed Tobą w obawie o włassssne życie?
Chłopak ukłonił się nisko.
-Proponuje Ci ssssiebie. Bądź mi posssssłuszny, mój piękny gadzie, a poprowadzę Cccię na polowania... bezzzgraniczne połacie ciał, czekają na Ciebie.
Uśmiechnął się, unosząc ciało z ukłonu. Nie było już żywej duszy, choć był przekonany, że kolejny z nauczycieli przybył na ratunek. Tym razem jednak ten ratunek miał być prawdziwy, w przeciwieństwie do Vincenta, który najwyraźniej chciał się rozerwać.


Ostatnio zmieniony przez Shane Collins dnia Czw Sty 30, 2014 9:19 am, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Lodowy Stolik nr 1 Empty Re: Lodowy Stolik nr 1

Czw Sty 30, 2014 9:09 am
The member 'Shane Collins' has done the following action : Rzuć kością

'Pojedynek' :
Lodowy Stolik nr 1 Dice-icon
Result :
Lodowy Stolik nr 1 Llbs
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Lodowy Stolik nr 1 Empty Re: Lodowy Stolik nr 1

Czw Sty 30, 2014 5:13 pm
Nie rozumiała tego wszystkiego, co wokół niej się działo. W jednej chwili tańczyła, piła doprawiony sok dyniowy, a w drugiej została potraktowana przez Pottera, jak nic nieznaczący pył na jego szacie...
A teraz to co? Znajdowała się niebezpiecznie blisko bazyliszka, a na dodatek słyszała, jak jeden z nauczycieli posługuje się mową węży! Zresztą, jak się okazało nie tylko on.
Ale czy to miało jakiekolwiek znaczenie? Bała się, a zarazem było jej to obojętne. To było takie dziwne i jeszcze ten ból, co nagle opanował jej ciało. Nie miała siły by się ruszyć, jedynie kurczowo zaciskała powieki i wargi.
- Nie mogę. Nie potrafię uciec - wyszeptała drżącym głosem w stronę profesora Nightraya, obejmując się ramionami. Czuła się taka bezsilna! Nie miała nawet różdżki, by móc się obronić, by jakoś pomóc opanować sytuację. Była wszak prefektem i to był jej obowiązek! A jednak musiała patrzeć na cierpienia i śmierć. Tak się przejęła sobą, że nie zauważyła, że wokół niej pojawił się chaos. Szczyt egoizmu, nieprawdaż?
Krew sączyła jej sukienkę, na dodatek pilnowała się, żeby nie otwierać niepotrzebnie oczu, nie dać się zabić.
Ale jak mogła pomóc? No jak? I co z jej przyjaciółmi? Czy są cali, czy nic im się nie stało?
Była cała w nerwach.
Vincent Nightray
Martwy †
Vincent Nightray

Lodowy Stolik nr 1 Empty Re: Lodowy Stolik nr 1

Sro Lut 12, 2014 9:23 pm
Uniosłeś jedynie lekko brew, zaklęcie rozprysnęło się na niewidzialnej tarczy, jednak nie odezwałeś się ni słowem - cóż to, po co te zaklęcie..?
- Brawo... Dość szybkie zauważenie... Collins... - Tak, syk, nie zamierzał wypowiadać czegoś, czego uczennica leżąca pod ścianą mogłaby zrozumieć - wiedział Shane? Wystarczy. - Wielki bohater balu, Shane Collins. - Wyciągnąłeś dłoń, wpatrzony ciągle w Collinsa, i odgarnąłeś włosy z głowy. - Dam Ci szansę to przeżyć.
Wąż spojrzał na swojego Pana, unosząc wysoko głowę i wysuwając co rusz rozdwojony język.
Odwróciłeś się, ze zmartwionym wzrokiem wbitym w Lily i wziąłeś ją w ramiona.
- Zabiorę cię stąd, tu jest niebezpiecznie. - Szepnąłeś jej do ucha i wyszedłeś razem z nią.
Bazyliszek jeszcze tylko przez krótką chwilę mierzył wzrokiem Shane, po czym zniknął, wsuwając w dziurę do podziemi, którą uczynił podczas balu, zjawiając się tu.
[z/t x2]
Sponsored content

Lodowy Stolik nr 1 Empty Re: Lodowy Stolik nr 1

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach