Go down
Killian Rackham
Oczekujący
Killian Rackham

Gabinet Dyrektora Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów. - Page 2 Empty Re: Gabinet Dyrektora Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów.

Pią Lut 13, 2015 3:54 pm
Pochylił się nad biurkiem, a wyraz jego twarzy z niepewności i zadowolenia zmienił się na pełen irytacji grymas. Macmillan mógł sobie być wysokim urzędnikiem, ale nadal był urzędnikiem niższego stopnia i powinien zwracać się do Killiana z większym szacunkiem. Machnął jednak na to ręką, bo niektórzy ludzie byli po prostu niereformowalni, a wszczynanie scysji z tak głupiego powodu było bezsensowne. Z pewnością jeszcze nie raz i nie dwa będzie miał okazję się za to odegrać. Zmierzył Irlandczyka znudzonym spojrzeniem.
- Po pierwsze, Macmillan, ktoś o Twojej pozycji w Ministerstwie powinien wiedzieć, że nie zawsze oficjalne kanały komunikacji są kanałami bezpiecznymi - wbił mu jedną szpilkę. Urząd mógł pełnić rolę buforu bezpieczeństwa i sprawiać wrażenie nietkniętej zdradą twierdzy, ale Killian doskonale wiedział, że jest inaczej. I chciał sprawdzić, czy znajdujący się obok urzędnik wie to samo. - Po drugie, arystokracja naszego świata jest grupą niejako... - zawahał się chwilę, szukając odpowiedniego słowa - uprzywilejowaną, nad czym szalenie boleję, co jednak nie znaczy, że muszą więcej więcej, niż powinni.
Zamilkł na chwilę, odchodząc od biurka i rozglądając się po ścianach pomieszczenia. Jako mugol z pochodzenia zawsze miał ogromne trudności, by wbić się do czarodziejskiego świata. Już od samego początku musiał udowadniać swoją wartość, niejednokrotnie pokonując kolegów, czarodziejów czystej krwi, w szkolnej rywalizacji. Zresztą jego urzędnicza kariera też nie była taka łatwa i tylko wrodzonym predyspozycjom, ciężkiej pracy i odrobinie szczęścia udało mu się zajść tak wysoko.
- Po trzecie - powiedział w końcu nieco spokojniejszym tonem - tworząc raport z pewnością musiałeś zauważyć, że w niektórych... delikatnych kwestiach Ministerstwo sprawia wrażenie podrzędnego stowarzyszenia, gdzie większą wartość mają więzy rodzinne i prywatne układy, niż dobro Ministerstwa.
Odetchnął głęboko i uświadomił sobie, że za bardzo zboczył z tematu. Nie o tym chciał rozmawiać z szefem Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów. Nie miał zamiaru tracić czasu na bezsensowne dyskusje, które nic bym mu nie dały. Macmillana nie należało lekceważyć, ale i on nie powinien lekceważyć Killiana. Zwłaszcza że stał za nim sam Minister.
- Pomińmy te uprzejmości, Macmillan. Zanim przedstawię raport Ministrowi, łącznie z moim komentarzem, musimy wyjaśnić sobie kilka kwestii. Na początku Blackowie. Poświęcono im sporo miejsca w dokumentacji. Czy jest jakiś szczególny powód, poza ich dość konserwatywnymi poglądami? - zmierzył urzędnika bacznym spojrzeniem, czekając na jego reakcję. Killian nie darzył szczególnym szacunkiem tego rodu, co wiązało się z faktem, że oni nie darzyli szczególnym szacunkiem jego. Niemniej wielu z przedstawicieli Blacków było w ścisłym kontakcie z Ministrem, który zapewne chciałby wiedzieć, skąd się wzięło tak duże zainteresowanie tą czystokrwistą rodziną.


Ostatnio zmieniony przez Killian Rackham dnia Sob Lut 14, 2015 9:32 pm, w całości zmieniany 1 raz
E.S. Macmillan
Martwy †
E.S. Macmillan

Gabinet Dyrektora Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów. - Page 2 Empty Re: Gabinet Dyrektora Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów.

Sob Lut 14, 2015 8:40 pm
Brak szacunku u mnie nie występuje, nie docenianie kogoś jest błędem karygodnym dla ludzi mojego pokroju, pochopnie oceniasz, ale może i lepiej, nie znasz mojej prawdziwej natury.
Wojna? Nie będę od niej uciekać, ale lepiej dla nas obu byłoby jej unikać...
Ha! Błędna uwaga, może i wytknąłeś moją lukę, ale chętnie zobaczę Twoją minę na pierwszy zarzut. Wyprostowałem się i włożyłem ręce w kieszenie od marynarki.
- I tutaj Pana zaskoczę. Zadbałem o bezpieczeństwo dostawy. - Wskazałem na swojego zwierzęcia, dalej wcinał jedzonko - Mój puchacz dostarcza najważniejsze i najtajniejsze korespondencje, jeśli nie mogę tego zrobić osobiście, więc o bezpieczeństwo przesyłki proszę się nie martwić. -
Hmm... kolejne słowa są dobrze ułożone, ale od razu wiedziałem, jak się do nich odnieść, nieprzerwanie miałem spokojny wyraz twarzy, nie zimny, pokerowy, ale spokojny.
- Tu się zgadzamy, więc i byłem ostrożny, ewentualne uzupełnienie informacji uzyska sam Minister Rokkur. A jeśli chodzi o zawartość dokumentu... To faktem jest, przyznasz, że informacje zawarte w raporcie są takie same, jak te, co się mówi po salonach, to wszystko jest wiadome przez "uprzywilejowanych" od dawna, nic tutaj nie będzie dla nich odkrywczego, gwarantuję. -
Cóż... musiałem się zgodzić, żeby spróbować z nim zbudować wspólny grunt rozmowy, może będzie skłonny, postanowiłem tutaj nieco się ujawnić, ale odrobinę, nie myśl sobie, że mnie tak łatwo przejrzysz.
Cóż... Historia Killiana i Eamona jest podobna w sumie, czarodzieje półkrwi też nie mają lepszego życia wyzywając ich od zbrukanych mieszańców, więc tutaj też macie wspólny grunt i oboje nawzajem o tym wiecie. Po co więc tworzyć między sobą wojnę, skoro można tworzyć sojusz? Nawet na zasadzie: "Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem".
Te słowa Rackhama odnośnie układów w Ministerstwie docierały do mojego serca, więc postanowiłem po swojemu spróbować tworzyć kolejny wspólny grunt.
- Dlatego też musimy WSPÓŁPRACOWAĆ na rzecz tego, by tą oligarchię zmienić, nie uważasz, Rackham? Obaj mamy nieczyste pochodzenie, więc i mamy utrudnioną pracę, może zyskamy na tym, jeśli nie będziemy sobie nawzajem utrudniać, a WSPÓŁPRACOWAĆ? -
To nie były bezsensowne dyskusje, to był temat ważny, dotyczący pracy Ministerstwa i pracy w Ministerstwie, z takich tematów też nie wolno zbaczać, to chciałem dać do zrozumienia, ciekawe, co powiesz na moje słowa, Rackham...
A więc chcesz spróbować ze mnie wydobyć motywacje, co? Zrobimy tak: Przekrzywiłem na moment głowę nieco zaskoczony, ale nie przestraszony, westchnąłem i natychmiast odpowiedziałem na pytanie jednocześnie jasno i wymijająco.
- Młodsi Blackowie wykazują podejrzaną aktywność, którą zawarłem w raporcie, moje wzmianki o nich były jedynie rutynowe i mające na celu zmobilizowania pewnych organów, w tym Ministra do sprawdzenia ich wiarygodności, to wszystko. Przyzna mi Pan rację, że każdą podejrzaną aktywność należy weryfikować, prawda? A gdybym pominął jakieś wzmianki i niewinni by ucierpieli przez moją nieuwagę? Ja pełnię swoje obowiązki należycie, Rackham, obaj je pełnimy należycie, dlatego też rozmawiamy tu i teraz. -
Ja do Blacków samych w sobie nic nie mam, dopóki nie nadeptują mi na odcisk, póki co żaden tego nie zrobił, ale każdą podejrzaną aktywność należy monitorować. No dobra, ujawniłem rąbek pewnych informacji, jednak nadal nie wszystko. Jesteś twardym orzechem do zgryzienia, Killian, możesz być pewny, że szanuję Cię i nie mam Ciebie za byle kogo. Umiesz grać, dlatego tu jesteś, za sam ten fakt należy się ten szacunek.
Obaj umiemy grać, raz nam wychodzi, raz nam nie wychodzi, ale łączy nas kilka rzeczy, na co zwróciłem uwagę, a jak to odbierzesz, to już Twoja kwestia, a ja się do tego odniosę bez wahania.
Killian Rackham
Oczekujący
Killian Rackham

Gabinet Dyrektora Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów. - Page 2 Empty Re: Gabinet Dyrektora Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów.

Nie Lut 15, 2015 1:07 pm
Pogładził oparcie krzesła, wysłuchując przy tym odpowiedzi urzędnika i zastanawiając się, jakim cudem minister jeszcze nic z tym nie zrobił. Pod nosem wyrastało mu ogromne zagrożenie, człowiek, nad którym nie miał żadnej kontroli i który mógł bardzo namieszać w zamierzeniach, jakie minister i Killian mieli względem Ministerstwa. On sam nie czuł się jednak na siłach, by zająć się tym osobiście: potrzebował nie tyle pomocy, co wyraźnej zgody i wsparcia swojego przełożonego.
Nawet zwolnienie Macmillana mogłoby być niewystarczającym ruchem, bo zapewne wśród urzędniczych szeregów pełno było osób, które z równą, jeśli nie większą, pasją tropiłyby wszelkie podejrzane sytuacje. Niewątpliwie należało jednak wzmóc czujność, nie mogli sobie pozwolić na to, by dać się zaskoczyć na tak zaawansowanym etapie swoich planów.
Uśmiechnął się kącikami ust, chociaż bardziej przypominało to złośliwy grymas. Wspólne pochodzenie? Współpracować? Może jeszcze chciałby się zaprzyjaźnić i niedługo będą piekli razem babeczki na święta?
Zdusił prychnięcie, nawet nie próbując sobie wyobrażać, jak mogłaby wyglądać ta współpraca. Jednocześnie uświadomił sobie, że jeśli chce doprowadzić plan do końca, to będzie musiał mieć Macmillana pod stałą obserwacją. A nic nie byłoby lepszym sposobem, by to osiągnąć, jak współpraca, nawet wymuszona. Miał też świadomość, że to zadziała w obie strony i będzie zarówno myśliwym, jak i zwierzyną. Nie chciał się jednak tym zajmować już teraz, musiał wszystko skonsultować z ministrem, a ten ostatnio był wyjątkowo zabiegany.
Podejmowanie z Macmillanem dyskusji o tej ewentualnej współpracy było teraz bezowocne, bo zapewne nie doszliby od razu do porozumienia, ale i niebezpiecznie, bo Killian mógł nieopatrznie zdradzić się niepotrzebnym słowem. Wolał taką rozmowę, jeśli w ogóle do niej dojdzie, zostawić na kiedy indziej, a teraz skupić się na czymś, co go naprawdę interesowało. No już, Macmillan, powiedz coś ciekawego, czego jeszcze nie wiem.
- Zastanawiające - powiedział w końcu, mierząc urzędnika zamyślonym spojrzeniem. - W innych okolicznościach mógłbym podejrzewać, że powodem tak gwałtownego zainteresowania arystokratycznymi rodami jest jakaś... niechęć wobec nich. Oczywiście nic takiego nie podejrzewam - dodał, ale tak mało przekonującym tonem, że tylko głuchy nie wyczułby brzmiącej w głosie ironii. Zastanawiał się, gdzie Macmillan ma granice irytacji i w którym momencie uzna, że Rackham posunął się za daleko. - Ponieważ, jak sam przyznasz, skupianie się na konkretnych rodach jest dosyć dziwne, szczególnie że masz do dyspozycji naprawdę bogaty materiał dotyczący innych podejrzanych... elementów.
Och, w żadnym razie nie przeszkadzało mu, że Macmillan wyraża takie szerokie zainteresowanie Blackami i kilkoma innymi arystokratycznymi rodzinami. Urzędnik nieświadomie wbijał sobie gwóźdź do trumny, bo taką podejrzaną fascynację można łatwo wykorzystać przeciwko niemu. Killian musiał go jedynie trochę podpuścić, rzucić mu kość zainteresowania, żeby urzędnik złapał przynętę i jeszcze bardziej skupił się na czarodziejskich rodzinach, które cieszyły się ogromnym poważaniem w świecie magii i które dysponowały ogromnymi środkami ku temu, by samodzielnie pozbyć się problemu w postaci nadgorliwego urzędnika.
- Więc - podjął znowu - czy tak podejrzana aktywność, o której wspominasz, odnosi się wyłącznie do Blacków, czy też wziąłeś pod lupę szczególnie jakiś inny szanowany ród, by go rozszarpać od środka i wywlec na światło dzienne ich brudne sprawy?
E.S. Macmillan
Martwy †
E.S. Macmillan

Gabinet Dyrektora Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów. - Page 2 Empty Re: Gabinet Dyrektora Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów.

Nie Lut 22, 2015 10:23 am
Robienie babeczek to absurd akurat, wystarczy nie wtrącanie się. Szkoda, że zagrywka na pochodzenie nic nie dała, trudno, trzeba w takim razie ograniczyć złe skutki do minimum.
Współpraca jest w zasadzie czymś koniecznym i jednocześnie stratne i z zyskiem dla obu stron. Macmillan jest w stanie podjąć to ryzyko, ciekawe czy Rackham też.
Wracając do jego zwolnienia. Utrata stanowiska w obecnym układzie niewiele by zmieniła, a głosy o wyrzuceniu dobrego pracownika nie świadczyłyby najlepiej o Ministerstwie, wzbudziłoby nieufność wobec niego pewnie w niektórych sferach.
Wyprostowany słucham tego, co ma do powiedzenia i odpowiedziałem krótko i pewnie.
- Odpuść sobie tą ironię, wszystko określiłem w raporcie. Tam są zawarte wszystkie potencjalne sprawy do zbadania i nie ograniczyłem się do Blacków, nie mam na ich punkcie obsesji, wbrew Twoim zarzutom. -
Odpowiedział spokojnie i bez nerwów, bo w zasadzie tak było, nie miał obsesji na punkcie żadnego rodu. Był jednym z niewielu, którzy pokazali, że nie boją się wpływowych rodów i sami mogą coś od siebie dodać. Nawet, jeśli Macmillan zawiedzie, to może będzie inspiracją dla innych, co się obawiają tej w zasadzie oligarchii.
Cóż, zamiary Macmillana, a to, co uzewnętrznia mogą się różnić. Kto wie co Eamon kombinuje, on sam tylko to wie.
Z motyką na słońce też się nie rzuca, kilka razy był zagrożony, więc trzyma się krawędzi hmm... delikatności, zawsze jakoś wybrnął, choć możliwe, że i się potknie. Tym razem nie łapie kości, szkoda, co? Niemniej jak było wcześniej wspomniane, przez ten czas, który był urzędnikiem zdążył sobie zbudować niezłą sieć znajomości i nadal będzie miał możliwość działania.
- Czy jest coś jeszcze, co wymaga wspólnej konsultacji? Nie ukrywam, że nie mam w zwyczaju powtarzać to, co już powiedziałem czy napisałem w dokumentach. -
Dodał spokojnie i bez żadnej agresji, ot czas, który jest zbędnie marnowany.
Killian Rackham
Oczekujący
Killian Rackham

Gabinet Dyrektora Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów. - Page 2 Empty Re: Gabinet Dyrektora Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów.

Nie Lut 22, 2015 2:42 pm
Splótł palce przed twarzą, obserwując urzędnika z ironicznym uśmieszkiem. Było dokładnie tak, jak podejrzewał i już wiedział, jak powinien rozegrać kolejną grę z Macmillanem. Ale jeszcze nie teraz, nie dziś. Najpierw musiał przygotować się do tego, zebrać odpowiednie informacje i, co najważniejsze, zbudować w Ministerstwie front poparcia dla swojej sprawy. Był zastępcą Ministra, miał za sobą najważniejszą osobę, ale nawet we dwójkę nie byli w stanie pokierować olbrzymim urzędem. Potrzebowali zaufanych osób... a zaufanie najlepiej sprawdza się wtedy, gdy jest wystawione na niespodziewaną próbę.
- Mój drogi - powiedział cicho, mierząc go kpiącym spojrzeniem i dając do zrozumienia, że nie dał i nie da się na nic nabrać - jak mówiłem, przedstawię raport Ministrowi ze swoimi uwagami i to on zdecyduje, co z tym dalej zrobić. Niemniej... mam nadzieję, że nie poczytasz tego za atak na twoją osobę, muszę zauważyć i niejako ostrzec, że stąpasz po naprawdę cienkim lodzie. - Zamknął oczy na moment, wypuszczając powietrze przez noc i ciężko wzdychając. Tak, dowiedział się wszystkiego, co chciał, a nawet nieco więcej. Musiał teraz wszystko to przeanalizować i przemyśleć w spokoju. I jak najszybciej poinformować Ministra, bo należało podjąć jeszcze bardziej zwiększone środki bezpieczeństwa. Inne sprawy, które mógł przy okazji omówić z urzędnikiem, przeszły natychmiast na drugi plan. Należało reagować jak najszybciej. Wstał i obszedł krzesło, opierając dłonie na jego oparciu.
- To wszystko, Macmillan. Niemniej gdyby coś mi się przypomniało, nie omieszkam wysłać sowy - zacisnął usta, patrząc jeszcze przez moment na upartego urzędnika, po czym bez słowa wycofał się do drzwi i zniknął za nimi. Mało brakowało, a poniosłyby go emocje i zdradził zbyt wiele informacji pod wpływem gwałtownego impulsu. Wszystko należało przemyśleć na trzeźwo, bo nie było miejsca na nawet najmniejszy błąd.

[z/t]
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Gabinet Dyrektora Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów. - Page 2 Empty Re: Gabinet Dyrektora Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów.

Pią Mar 13, 2015 6:59 pm
[z/t dla Macmillana]
Sponsored content

Gabinet Dyrektora Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów. - Page 2 Empty Re: Gabinet Dyrektora Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów.

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach