Go down
Mistrz Labiryntu
Mistrz Gry
Mistrz Labiryntu

Bar pod Chichoczącym Gryfem Empty Bar pod Chichoczącym Gryfem

Pon Sty 07, 2019 6:41 pm
Miejsce spotkań wesołych mieszkańców Doliny Godryka i ich gości. Tutaj przebywają czarodzieje, by porozmawiać, napić się w dobrym towarzystwie. Znajdzie się ciepły kąt, smaczny posiłek i przystępne ceny dla mniej zamożnych czarodziejów. Wygląd jest przyjemny dla oka każdego Gryfona - bordowe ściany z obrazami Godryka Gryffindora, wywieszonymi czerwono-złotymi sztandarami. Bar posiada kilka izb sypialnych i parę pomieszczeń dla większej grupy.
Milda Borgouis
Ministerstwo Magii
Milda Borgouis

Bar pod Chichoczącym Gryfem Empty Re: Bar pod Chichoczącym Gryfem

Pią Sty 11, 2019 11:23 pm
─ To tutaj ─ informuje Milda po otwarciu drzwi. ─ Bardzo... po gryffindorsku. Ale cóż, nazwa mówi sama za siebie.
Zaśmiała się cicho, po czym machnęła ręką ku stolikowi przy ścianie, na której wisiał autoportret Godryka Gryffindora. Wskazała więc wybrane miejsce do siedzenia. W mgnieniu oka znalazła się na swoim miejscu wyprostowana i nienaturalnie blada. Poczekała, aż panna Everglade do niej dołączy.
─ Chcesz się czegoś napić? Ja niechętnie, bo ledwo jestem po posiłku ─ rzuciła ironicznie. ─ Ale zapłacę, mam z czego.
Milda rozłożyła ramiona w geście czysto przyjacielskim. Posłała Charlotte skromny uśmiech, a jej hojność była tylko zachętą do początku miłej rozmowy. Miała nadzieję na zmianę nastawienia kobiety, mimo że jest wampirem. Przynajmniej tak jej się wydawało. Ta niechęć spowodowana widokiem picia krwi. Poprawiła ciele koszulinę i mankiety. Próbowała za wszelką cenę przebić się przez skorupę rozmówczyni, bo dość niezgrabnie zauważyła, że była bardzo wyniosła, jak i również ─ i tu wcale nie jest mowa o temperaturze ciała ─ o postawie, zachowaniu w stosunku do niej. Milda nie zawsze wydawała się przyjazną osobą, lecz od pewnego czasu zabrakło jej bliskości. Czystość w niej zanikała nad czym ubolewała.
─ Mogę się wydawać bardzo nieufna, z powodu, że jestem istotą nad wyraz rzekłabym, niebezpieczną. Jednakże pragnę zaznaczyć, że zaproszenie tutaj było oznaką zainteresowania i szczerze mówiąc, brakiem towarzystwa ─ mówiła ostrożnie Milda zaczesując palcami złociste włosy. ─ Co więcej, zainteresował mnie czarnopióry hipogryf. Większość jakie się spotyka mają posrebrzane pióra albo po prostu białe. I czemu nie miotła, jeśli wolno spytać?
Charlotte Everglade
Nauka
Charlotte Everglade

Bar pod Chichoczącym Gryfem Empty Re: Bar pod Chichoczącym Gryfem

Wto Sty 15, 2019 3:45 pm
Charlotte wkroczyła spokojnym, pewnym siebie krokiem do baru który wskazała jej wampirzyca. Uważnie przyglądała się pomieszczeniu, jakby chciała zapamiętać każdy, nawet najmniejszy szczegół tego pomieszczenia. Fakt, wystrój naprawdę nawiązywał do jednego z domów w szkole magii i czarodziejstwa w której przyszło jej uczyć.
- No, no dormitorium Gryffindoru może czuć się zagrożone tym wystrojem.- rzuciła z delikatnym uśmiechem po czym spokojnie, nie spiesząc się zajęła miejsce naprzeciwko wampirzycy, w końcu jej towarzyszka miała naprawdę długie pokłady czasu i życia.
- Zieloną herbatę i nie musisz za mnie płacić.- odpowiedziała na pytanie dotyczące napoju, kobieta nie miała ochoty na alkohol, sama z resztą nie miała najmocniejszej głowy a z samego rana czekało ją prowadzenie kolejnych zajęć dla swoich uczniów.
Ostrożność Charlotte spowodowana była nie tym, co przyszło jej zobaczyć lecz tym że ona, jako jedna z niewielu doskonale zdawała sobie sprawę jak niebezpieczna istota przed nią siedzi. Wiedziała też że jeśli Milda chciałaby ją zaatakować, mogła nie mieć nawet szansy by wyciągnąć różdżkę. To, że była wyniosłą osobą było niemal jej znakiem rozpoznawczym i wcale nie świadczyło o jej niechęci, z pewnością widać jednak było że jest ostrożna.
- Doskonale wiem, jak niebezpieczną istotą jesteś. Mimo to zgodziłam się przyjść tu z tobą potrzebuję jednak czasu by Ci zaufać.- odpowiedziała posyłając kobiecie delikatny uśmiech. W końcu nie chciała być nieuprzejma, nigdy nie potrafiła jednak szybko zaufać ludziom, zwłaszcza gdy ten człowiek był jednocześnie groźną istotą.
- Hipogryfy mają różne umaszczenie najbardziej znane są srebrne ale znajdzie się też brązowe, kasztanowe, czarne jak mój Aymard czy nawet takie i różowych piórach.- wytłumaczyła a na sam dźwięk słowa miotła lekko się skrzywiła - Nie ufam kawałkowi drewna, po za tym mam delikatną skórę i jazda na miotle kończy się dla mnie siniakami. Aymarda znalazłam podczas letniej przerwy gdy chodziłam do Beauxbatons, miał pięć miesięcy więc namówiłam moją matkę byśmy się nim zajęły i tak jakoś zostało.- odpowiedziała,mimowolnie się uśmiechając na wzmiankę o swoim stworzeniu.
Milda Borgouis
Ministerstwo Magii
Milda Borgouis

Bar pod Chichoczącym Gryfem Empty Re: Bar pod Chichoczącym Gryfem

Wto Sty 15, 2019 8:34 pm
Uważnie słuchała towarzyszki i nie mogła się nie uśmiechnąć. Historia Charlotte zachwyciła Mildę. Słuchała ją uważnie, podparła łokcie o stół, a potem brodę o splecione dłonie i wydęła usta. Uniosła brew. Gdyby tak Milda znalazła wreszcie własnego zwierzaka, którym mogłaby się zajmować.
Dobrze pamiętała rudą sowę, którą posiadała przez pewien czas, póki nie zaatakował jej krwiożerczy wilk. Uroniła łzę, ba, nawet spłynął po jej policzkach wodospad łez! Od tamtej pory nie żyła ze zwierzętami. Bo przecież, po co jej jakiekolwiek zwierzę do życia. Jest wampirem żywiącym się krwią ludzką i zwierzęcą. Rzadziej jednak polowała na dzikie zwierzęta, nie lubiła tego. Wolała dobrowolnie płacić innym za to, że pozwalali jej przetrwać. Była za to wdzięczna.
─ O brązowych hipogryfach czytałam w starej encyklopedii, jeszcze gdy uczęszczałam do Beauxbatons ─ odpowiedziała. ─ Co do mioteł... nigdy ich nie lubiłam, wolałam teleportację czy same podróżowanie siecią fiuu, jednak odkąd jestem wampirem przemieszczanie z miejsca na miejsce jest po stokroć szybsze i wystarczy wykonać parę kroków.
Milda dobrze pamiętała swoje pierwsze razy korzystania z zalet bycia nieśmiertelną. Poruszała się tak szybko, że ktoś nie zdążył mrugnąć, by przemieściła się z innego miejsca na drugi. Po czasie zaczęła to kontrolować, zwolniła nieco tempo, przestała się spieszyć ─ może też dlatego wtedy tak nadużywała mocy, bo nie mogła pozbyć się ludzkich nawyków.
─ Muszę przyznać, że posiadasz wybitną wiedzę o magicznych istotach ─ zwróciła uwagę.
Zmierzyła wzrokiem czarnowłosą kobietę, zaczęła przypuszczać, że panna Everglade jest nauczycielem w Hogwarcie, jednak wolała poczekać, aż podejrzenia się sprawdzą. Wolała w ten sposób utrzymać rozmowę i sprawić, by Charlotte wyzbyła się niechęci do niej.
Charlotte Everglade
Nauka
Charlotte Everglade

Bar pod Chichoczącym Gryfem Empty Re: Bar pod Chichoczącym Gryfem

Sro Sty 16, 2019 5:56 pm
Charlotte nawet nie wyobrażała sobie jak ciężka musi być utrata ukochanego zwierzęcia, ba sama nie chciała nawet myśleć że coś mogłoby się stać jej hipogryfowi bądź krukowi gdyż oba swoje zwierzaki darzyła naprawdę silnym uczuciem, byli dla niej niczym członkowie rodziny która skłócona została w odległej Francji. Charlotte spojrzała z zaskoczeniem na swoją towarzyszkę gdy ta stwierdziła że uczęszczała do tej samej Akademii Magii co ona no nie sądziła że pozna kogoś, kto również pochodzi z rodzimych stron, że też od razu na to nie wpadła!
-Beauxbatons? Ja też tam chodziłam! I szczerze mówiąc brakuje mi tej szkoły - powiedziała z uśmiechem od razu przechodząc na francuski, brakowało jej ojczystego języka i naprawdę nie chciała przegapić możliwości porozmawiania w nim chociaż przez chwilę. Ten fakt sprawił że spojrzała trochę łaskawiej na Mildę, zwłaszcza że mogły rozmawiać w języku który rozumiało tak mało osób w tym kraju. -No tak, istoty takie jak ty nie mają potrzeby szukania nowych sposobów przemieszczania się, co do sieci fiuu cóż, w Anglii staram się z nią uważać, raz źle wypowiedziałam nazwę ulicy i wylądowałam w czyjejś sypialni.  - kobieta odpowiedziała z lekko zakłopotaną miną, na szczęście jej herbata pojawiła się przy stole, to też mogła upić z niej łyk, a jej niebieskie spojrzenie spoczęło na jej towarzyszce. Musiała przyznać że mimo iż była niebezpieczna, panna Everglade wcale nie czuła się przy niej zagrożona.
-Owszem, po ukończeniu Beauxbatons studiowałam magiozoologię, później zaczęłam praktyki na nauczycielkę opieki nad magicznymi stworzeniami po których pracowałam przez kilka lat jako nauczycielka w Akademii. Jakiś rok temu dostałam ofertę pracy w Hogwarcie i poznania kraju mojego ojca. Magiczne stworzenia są moją wielką pasją.  - opowiedziała pokrótce czym się zajmuje z wzruszeniem ramionami. -A Ty? Czym się zajmujesz?  - zapytała  z zaciekawieniem.
Milda Borgouis
Ministerstwo Magii
Milda Borgouis

Bar pod Chichoczącym Gryfem Empty Re: Bar pod Chichoczącym Gryfem

Czw Sty 17, 2019 8:50 pm
Miłe zaskoczenie malowało się na twarzy złotowłosej wampirzycy. Beauxbatons... to było lata temu... nauka w Akademii wspominała jako nerwowy czas, zgoła inny niż studia w Anglii, bardziej trudny i buntowniczy. Okres, w którym wykazała się podłością w kierunku mugolaków z niewiadomych przyczyn. Milda tłumaczyła sobie, że to było spowodowane towarzystwem czystej krwi czarodziejów, którzy w przeważającej części byli rasistami. Czasy się nieco zmieniły, Milda na studiach zobaczyła mieszaninę charakterów, nawet wśród mugoli robiących wrażenie tolerancyjnych. Czy sama była tolerancyjna? Jej wiek świadczy o doświadczeniu życiowym, ba, nawet zawodowym!
─ Czasy, w których uczęszczałam do Akademii były ciężkie. To znaczy, nie uważam, że dziś nie ma sporych wymagań, zważywszy, że w Beauxbatons dyscyplina jest na pierwszym miejscu, jednak mówię tu bardziej o sprawy związane z czystością krwi czarodziejów. Pracuję w Ministerstwie i niestety ta czystość nadal jest tematem tabu, mniejszym niż na początku XX wieku, ale nadal ─ opowiadała Milda w miarę cicho. ─ Pracuję w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów i jest tego od groma.
Milda ugryzła się w język czując wydłużony kieł wbijający się w mięsień. Ścisnęła pięści aż pobladły jej knykcie. Wiedziała, że o problemach w Ministerstwie mówi się niechętnie, w szczególności Milda, choć pragnęła niezależności dla czarodziejów każdej krwi, nieważne skąd by pochodził. Można byłoby rzec, iż jest to spowodowane zadośćuczynieniem tych, których zraniła słowem lub upokarzaniem uczniów półkrwi czy mugolaków przed całą Akademią.
─ Twój ojciec pochodzi z Anglii? O proszę! Moja matka, a raczej jej ród Ceveline zamieszkiwał tę Dolinę od paru ładnych pokoleń. Niestety nie zdążyłam jej poznać, zmarła przy porodzie... Przyjeżdżałam tutaj w miarę często i planowałam pójść w ślady matki, mianowicie, do Hogwartu, jednak ojciec już wcześniej planował mnie pozostawić w Akademii. Nie miałam okazji być w tym słynnym zamku na szkockiej ziemi, ale miło poznać magiozoologa ze znanych mi kręgów.
Mildzie zabłysły niebieskawe oczy, uśmiechnęła się przyjaźnie i zachichotała.
─ Nie wyglądasz na miejscową, a przynajmniej nie zwiedziłaś zbytnio Anglii. Jeśli kiedykolwiek zechcesz przylecieć swoim hipogryfem do Doliny Godryka, z chęcią cię zaproszę na herbatę ─ oznajmiła lekko, przekręcając głowę na drugą stronę.
Charlotte Everglade
Nauka
Charlotte Everglade

Bar pod Chichoczącym Gryfem Empty Re: Bar pod Chichoczącym Gryfem

Pią Sty 18, 2019 11:26 am
Charlotte również była miło zaskoczona faktem, iż spotkała kogoś ze swoich rodzinnych stron. Ten fakt sprawiał że kobieta poczuła jakąś nikłą więź łączącą ją z wampirzycą. Co prawda miała kilka koleżanek tu, w Anglii nie rozumiały one jednak wszystkich jej rozterek, zwłaszcza tych, powiązanych ze zwykłą, ludzką tęsknotą za rodzinnymi stronami. Słuchałą uważnie słów blondynki, cóż ona sama nie miała pojęcia jak to było w Akademii czy na świecie zanim przyszła na świat.
- Za moich czasów również nie było lekko, zwolenników czystej krwii było równie wielu co tych tolerancyjnych czarodziejów dla których pochodzenie nie jest sprawą pierwszorzędną. Czasem bywało bardzo ciężko, zwłaszcza jeśli ktoś się na ciebie uwziął.- odpowiedziała wzruszając ramionami. W ciągu pierwszych lat nauczania ona również miała pewne problemy z powodu swojego nie czystego pochodzenia dość szybko jednak sobie z nimi poradziła pokazując że jest warta uczenia się w Beauxbatons. Charlotte uniosła z zaciekawieniem brew, słysząc o miejscu pracy wampirzycy, no nie sądziła że taka istota znalazła miejsce wśród urzędników Departamentu. - Takie sytuacje były, są i będą Mildo to od nas zależy jak kształtujemy przyszłe pokolenia czarodziejów. Jeżeli dopuścimy by dyskryminacja względem czystości krwii szerzyły się wśród najmłodszych nigdy nic się nie poprawi. - wykrzeła swoje poglądy, oczywiście w ojczystym języku pań by mieć pewność że nikt niepowołany nie zrozumie ich rozmowy, w końcu mało kto w tak małej miejscowości jak dolina Godryka znał drugi język, czysta statystyka.
Charlotte uśmiechnęła się do Mildy na pytanie dotyczące jej rodziców.
- Tak, był pilotem podczas wojny. Tak się stało że musiał lądować awaryjnie w pobliżu rezydencji moich dziadków, mama poszła sprawdzić co się stało i od tamtej chwili byli nierozłączni. Moja matka pochodzi z rodu Croisseux, jak się pewnie domyślasz dziadkowie nie byli zachwyceni.- odpowiedziała z uśmiechem, cóż nie raz w jej rodzinie mówiło się że kobiety z linii Croisseux mają skłonności do bardzo kontrowersyjnych związków, ale czy tak będzie i z panną Everglade? Cóż, póki co na to się nie zanosiło.
Kobieta uśmiechnęła się przyjaźnie do wampirzycy.
- Moja droga ja nigdy nie będę wyglądać jak miejscowa, wiesz Brytyjki nie grzeszą gustem. Chętnie skorzystam z zaproszenia a jeśli nie będziesz miała nic przeciw kilku pytaniom dotyczącym twojej wyjątkowości na pewno się mnie nie pozbędziesz. Jestem w trakcie pisania nowego podręcznika do przedmiotu który uczę.- powiedziała z niewinnym uśmiechem popijając herbatę, miała jednak wrażenie że mogłaby zaprzyjaźnić się z blondynką.

Kobiety przegadały prawie cały wieczór, rozstając się w przyjaznej atmosferze i obiecując sobie że nie było to ich ostatnie spotkanie.

[z/t]
Sponsored content

Bar pod Chichoczącym Gryfem Empty Re: Bar pod Chichoczącym Gryfem

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach