Go down
Willow V. Prescott
Biznes
Willow V. Prescott

Willow V. Prescott Empty Willow V. Prescott

Pon Wrz 03, 2018 2:15 pm
Willow Vincent Prescott


Rodzina:
Vincent Prescott, ojciec Willowa, to czarodziej półkrwi, który, jak mówiono - za sprawą ożenku, wybrał życie zwykłego rybaka. Jego matka, Violet, choć miała w rodzinie czarownicę (co przyczyniło się do tego, że poznała swojego przyszłego męża), nigdy nie przejawiała magicznych zdolności. Pomimo tego mankamentu namiętnie zajmowała się ezoteryką i utrzymywała, że potrafi nawiązać kontakt ze światem pozaziemskim. Kobieta zmarła z powodu zmian nowotworowych pół pół roku zanim jej jedyny syn, Willow, dostał oficjalny list informujący o przyjęciu do Hogwartu, czego zawsze bardzo chciała.
Wychowywany był przedziwnie; głównie po mugolsku, z nieznacznym wprowadzaniem drobnych elementów magicznych, przede wszystkim tych powiązanych z zainteresowaniami matki. Długo nie mówiono mu wprost, że jego ojciec jest czarodziejem i na życzenie matki - uczęszczał do zwykłej szkoły. Swój pierwszy rok w Hogwarcie zaczął z pozycji quazimugolaka. Dziś, z jakiegoś powodu, wydaje mu się to zabawne. Niemagiczną rzeczywistość uważa za wspomnienie.
Data urodzenia: 08.11.1960 r., zodiakalny skorpion.
Miejsce zamieszkania: Pochodzi z Southend-on-Sea; małej, nadmorskiej miejscowości, leżącej w południowo-wschodniej Anglii. Po ukończeniu Hogwartu, ze względu na pracę, zamieszkał w Hogsmeade.
Status majątkowy: Zupełnie przeciętny, jeśli nie przyznać się, że bliższy biedocie. Willow nigdy nie był materialistą, a poza tym szybko się usamodzielnił, co w tym wypadku oznacza tyle, że wynajmuje niewielkie mieszkanie i nie przymiera głodem.
Czystość krwi: Domieszka czarodziejskiej krwi, mniej lub bardziej żartobliwie - nazywa się mieszańcem albo kundlem.
Była szkoła: Hogwart, Ravenclaw.
Różdżka: Wierzba płacząca, róg biesa, 12,5 cala, giętka.

Wzrost: 180 cm
Waga: 55-60 kg, waha się
Kolor włosów: jasne, choć przy skórze głowy ciemniejsze odrosty
Kolor oczu: szaroniebieskie

Praca: Sklep Scrivenshafta

Bogin: tłum ludzi, a w środku on sam - martwy.
To kumulacja kilku lęków - przede wszystkim Willow źle czuję się w tłumie, bo odnosi wówczas paranoiczne wrażenie, że wszyscy zwracają na niego uwagę. Patrzą, szepczą. Poza tym przeraża go myśl o tym, że kiedyś, w przeciwieństwie do "reszty", mógłby nie dać sobie rady i w jakiś sposób przyczynić się do własnej śmierci. Nie mówi o tym, ale bywa, że nękają go stany lękowe i myśli samobójcze.
Amortencja: Zapach sosen; ich igieł, soli morskiej... morza w ogóle, całego Southend-on-Sea.

Widok z Ain Eingarp: Papka ze szczątek dawnych marzeń, męcząca retrospekcja. Najpierw statek wikingów, on, jeszcze małoletni – nań, odpowiednio ubrany i uzbrojony. Później, już odważniej, jedenastoletni Prescott zostaje pierwszym tak młodym ścigającym Krukonów. Widok ten w jakiś sposób go męczy. Do Quidditcha, pogodziwszy się ze swoją nieudolnością w obsłudze miotły w sposób inny niż mugolski, zniechęcił się rok później.  Naiwność dziecięcych marzeń, brak pomyślunku. Ambicja nie ustaje, odbicie robi sobie z niego kolejne żarty. Mistrz eliksirów, członek Klubu Ślimaka. Biegły w zaklęciach. Animag. Metamorfomag, pochudły. Ciekawszy z twarzy, z gęstszymi włosami. Czuje na sobie spojrzenia innych, zwraca uwagę. Potem miłość, czyjeś niewyraźne dłonie na ramionach piątoklasisty. Uścisk, może muśnięcie przy uchu. I nagle – dom, a wewnątrz ogromny bukiet kwiatów w wazie typu greckiego i perfumy matki w powietrzu i na komodzie, smukły flakonik. Później, znowu, choć nieco przygarbiony – on sam, dłonie drżące. W głowie zaś, dla odmiany, prośba o spokój. Chciałby, żeby w końcu było cicho. Ta durnota go tylko o ironiczny uśmiech. Żałuje, że w ogóle spojrzał.

Podsumowanie posiadanej wiedzy i umiejętności: Krukoństwo zobowiązuje. Willow dobrze radził sobie w Hogwarcie i skończył szkołę z wynikami, które zadowoliłyby znaczną większość uczniów, ale zawsze prześcigała go wygórowana ambicja, a wewnątrz trawił perfekcjonizm. Chciał być we wszystkim możliwie najlepszy i podejmował się zbyt wielu zadań na raz, jednocześnie nie potrafiąc pracować pod presją czasu. Przesadnie krytykował siebie i innych; wyjątkowo drażniła go niewiedza, a jeszcze bardziej – głupota, przez co uchodził za kąsliwego i nie wzbudzał sympatii ani uczniów, ani nauczycieli. Był kiepski w pojedynkach i zaklęciach transmutacyjnych, ale za to na własną rękę rozwijał się w magii iluzorycznej. Brał udział w zajęciach z wróżbiarstwa (te skończył z wybitnym wynikiem), numerologii i starożytnych run. Miał problemy z transmutacją i do tej pory z trudem utrzymuje się na miotle, ale jest w stanie uważyć niejeden naprawdę skomplikowany eliksir. Lubił też zielarstwo i ONMS.
W Hogwarcie był znany z tego, że za drobne sumy wróżył zainteresowanym (nie da się ukryć, że głównie dziewczynom) z kart tarota.

Przykładowy post:
Podczas pobytu w Londynie zakochiwał się codziennie. Nie, nie w kawiarniach z najnowszą prasą. Nie w London Eye, nie w muzeach, w eleganckich kaszkiecikach panów z licznych sklepów obuwniczych i świetnych, kolorowych plakatach zapraszających ludzi do kin. Nie w Pokątnej, Najczęściej zakochiwał się jeżdżąc metrem, w linii centralnej z Shepherd’s Bush do Oxford Circus. Na tej, łącznie zajmującej może piętnaście minut, trasie zakochiwał się najbardziej. W tłoku i na bezdechu, pośród stukotu metalowych kół i - poza przestrzenią wewnątrz konstrukcji; ta zawsze była nieznośnie oświetlona - totalnej ciemności. Jeździł dzielnie między ludźmi, zwykle stojąc i czując się fatalnie i w swetrze (gorąco) i bez niego (to przecież tylko kilka minut, po co się rozbierasz? - pogubisz wszystko, portfel i klucze). Obserwował. Zwykle śledził ofiarę wzrokiem. Nie wybrzydzał. Interesowały go nastolatki. Brunetki w szkolnych mundurkach, te pospolicie ładne. Zwracał uwagę na starsze kobiety w ciasnych garsonkach i makijażu w stylu retro, przemieszczające się zawsze z teczką i w butach na niskim obcasie. Bankierki, księgowe. Niektóre z nich zaciskały rękę w kieszeni, na różdżce. Z tymi rozmawiał bez problemu, jakby nie był sobą, a kimś innym, bardziej otwartym, pewniejszym, ważnym. Zagadywał o zainteresowania, o szkołę czy rodzinę, umawiał się w kawiarniach i nigdy nie przychodził. Byli mężczyźni z aktówkami. Lawina zmartwionych twarzy, wory pod oczami. Równoletni mugolscy chłopcy z szalonymi, kolorowymi fryzurami. Niby groźnie nastroszeni, ale mili z twarzy. Lubił też starsze panie, wielbicielki staromodnych targowisk i piżmowych perfum, babuszki pachnące kocim miotem i drożdżówkami z dodatkiem skórki z pomarańczy. Ale najbardziej zakochał się w swojej współpasażerce wtorkowej. Poza wtorkami ubarwiała mu przejazd metrem też w niektóre czwartki i w co drugi poniedziałek. Dziewczyna ta była tak wysoka jak on (wręcz żyrafia, robiła wrażenie), no i prawie nie miała włosów, a jeśli już – były bardzo krótkie i ciemne, prawie czarne. Na szyi nosiła ciasno obwiązaną wstążkę, siedziała z nogą założoną na nogę i zwykle coś czytała. Kiedy zobaczył ją pierwszy raz trzymała w rękach książkę Nikołaja Gogola. Niezwykła, pomyślał i odwrócił wzrok.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Willow V. Prescott Empty Re: Willow V. Prescott

Sro Wrz 05, 2018 3:09 am
Witaj na Magicznej Kołysance! Karta mi się podobała, więc wręczam Ci 10 dodatkowych fasolek na start.
Na podstawie karty przydzielam ci 5 atutów i 2 słabości.

Atuty:
-Natchniony - postać dostrzega więcej niż inni. Jest w niej pewna liryczność, potrafi spojrzeć na rzeczywistość z innej perspektywy, dostrzec elementy, które nie są widoczne dla zwykłych śmiertelników.
- Powróżyć pięknej pani? - postać opanowała materiał wykraczający poza podstawę, łatwiej uczy się o nowych metodach wróżenia i nawet jeśli nie ma daru jasnowidzenia, jej trzecie oko działa naprawdę dobrze. Jest w stanie dostrzec i zinterpretować pewne szczegóły, dzięki którym potrafi komuś coś powiedzieć, nie bacząc na to czy wróżba się sprawdzi czy nie.
-  Świat stoi otworem - postać jest ciekawa, głodna informacji na temat otaczającego ją świata i zjawisk. Nie odpuszcza, dopóki nie dowie się czegoś więcej.
- Runo, przybywaj - pozwala na szybsze przyswajanie sobie wiedzy z zakresu Starożytnych Run. Posiadając ten atut, jest jasne, że postać posiada o nich podstawową wiedzę.
-Dobra opinia - postać zazwyczaj jest przygotowana do zajęć, punktualna i w ogóle zachowuje się bez zarzutu, dlatego nawet jeśli coś się jej przytrafi, nauczyciele patrzą na nią łagodniej, a o szlaban będzie musiała się naprawdę postarać.

Słabości:
-   Naczelny dziwak - czy to jakaś aura, czy z nim naprawdę jest coś nie tak? Z pozoru może wyglądać całkiem normalnie, jego zachowanie również nie musi odbiegać od normy, ale jednak nikt nie ma ochoty z nim obcować... Czy to sprawka tej fryzury? A może zamiłowania do rzeźbienia kapusty z mydła? Wszyscy unikają naczelnego dziwaka, postać może stać się wręcz obiektem żartów i plotek, a w przypadku uczniów - kozłem ofiarnym.
- Fobia - postać panicznie się czegoś boi. Zauważy pajączka w klasie? Ucieknie. W nocy rozpęta się burza? Nie zaśnie. A nauczyciel OPCM budzi w niej irracjonalny lęk...? Cóż, może warto przemyśleć rezygnację z przedmiotu.



Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach