Go down
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Malfoy Manor Empty Malfoy Manor

Pią Gru 12, 2014 7:57 am
Miasto i kraj: Okolice Salisbury, hrabstwo Wiltshire, Anglia
Zaklęcia ochronne: Wszelkie pradawne zaklęcia rzucone przez pierwszego właściciela i mieszkańca domu, Armanda Malfoya, niemal tysiąc lat wcześniej


Malfoy Manor 2647331_orig
Narcyza Black
Ministerstwo Magii
Narcyza Black

Malfoy Manor Empty Re: Malfoy Manor

Nie Gru 06, 2015 10:47 pm
Nie mogła uwierzyć w to co widzi, gdy Lucjusz był w ich domu... a właściwie, to jej byłym domu rodzinnym. Blackowie jedli mu z ręki, zupełnie jakby tego właśnie chcieli. I jakoś nie było masy komentarzy, zabraniania, krzyków... czy to on tak na nich działał? Był istnym cudotwórcą. Gdy pozwolili jej pójść po rzeczy, po schodach wchodziła jak na skrzydłach, niesiona czystym, niezachwianym szczęściem, a w swoim byłym pokoju dłuższą chwilę nie wiedziała co ze sobą zrobić. Miała ochotę zostawić tu wszystko, jako symbol zerwania z więzami... jednak w tym momencie zdała sobie sprawę, że przecież to dopiero połowa drogi w przeprowadzce. Lucjusz dogonił ją dopiero po chwili, ale po jej wahaniu i strachu nie było śladu, gdy siedząc na podłodze wyciągała swoje pudełko wspomnień.
Następny krok był jeszcze prostszy. Prawdę mówiąc, nie wierzyła ukochanemu gdy mówił że jego rodzice na pewno się zgodzą. To by było zbyt dużo szczęścia na raz, w takich chwilach zawsze dzieje się coś złego, coś, na co nie jesteśmy przygotowani... jednak Malfoyowie zgodzili się od razu, a ona uściskana przez teściową, wśród blond głów czuła się jak w domu. Nawet ciemne, typowe dla rodowych kwater, ściany i podłogi wydawały się promienieć szczęściem razem z nią. Prawdę mówiąc, miała ochotę popłakać się ze szczęścia, jednak nie potrafiła tak otwarcie okazywać uczuć, więc uśmiechała się tylko z błyszczącymi oczyma.
Na górze, gdy już zostali sami Lucjusz wziął ją na ręce, a Narcyza nie mogła nie wybuchnąć perlistym śmiechem. Gdyby ktoś kazał jej wyczarować patronusa, teraz miała by odpowiednie wspomnienie. Właściwie odnosiła wrażenie że gdyby rozciąć jej żyły płynęło by z nich Felix Felicis, a nie krew.
W pokoju w którym się nagle znalazła było pięknie, jednak jedyne co ją interesowało to to, czy to już ich pokój, czy tylko jej.
- Cześć - odpowiedziała tylko, nachylając się nad nim. Dłonie położyła na jego ramionach, ustami odnalazła jego usta i pocałowała, szczęśliwa, bezpieczna. Odsunęła się na tyle, by móc na niego patrzeć, pogładziła jego policzek kciukiem; wyglądała jakby coś miała powiedzieć, ale dłuższą chwilę się nie odzywała. W końcu, zamknęła oczy i wyszeptała - dziękuję.
Narcyza Black
Ministerstwo Magii
Narcyza Black

Malfoy Manor Empty Re: Malfoy Manor

Czw Gru 10, 2015 10:09 pm
Uśmiechała się promiennie do niego, chłonąc każde słowo. Czuła się taka... żywa. Wolna. W końcu! Do teraz nie mogła uwierzyć w to co się stało. Prawdę mówiąc przeczuwała że w końcu coś się stanie i jej rodzina znajdzie sposób by zniszczyć jej szczęście, ale - póki co - było cudownie. Miała już nigdy nie postawić nogi w domu Blacków, miała już zawsze być szczęśliwa... przecież Lucjusz jej to właśnie obiecał, prawda? Właściwie, to zaczynała się oswajać z myślą że juz nie jest panienką Black, tylko panią Malfoy. Narcyza Malfoy. Czyż to nie brzmi dumnie?
Roześmiała się po jego przemowie.
- Spokojnie. Ochłońmy, później pomyślimy co dalej z pokojem. Szafa... cóż - zmarszczyła nos - proponuję jednak osobną garderobę... wiesz, kobiety lubią się przebierać... mam sporo ubrań. I butów. Masę butów.
Zamilkła i obserwowała jak ściąga z siebie szatę, czując radosne podniecenie. Pozostała jednak bierna, gdy upadała na poduchy i gdy pochylał się nad nią. Gdy pocałował, zamruczała zadowolona, nie pozwoliła mu się odsunąć. Ujęła jego twarz w dłonie, by się zbliżyli do siebie, ale gdy tylko dostała jego usta we władanie swoich przerzuciła mu ręce przez szyję, tak by jej nie mógł uciec. Była szczęśliwa. Bezpieczna. A przy niej był mężczyzna jej życia, w dodatku nie taki którego próbowali jej wykreować rodzice - to im się zdecydowanie nie udało. Zdała też sobie sprawę, nagle bardzo do niej to dotarło, że byli sami w pokoju, na piętrze ich przyszłego domu, a Lucjusz pozbył się części garderoby. Czyżby to miało wróżyć...? Ale przecież jego rodzice byli piętro niżej! Och, ależ on cudownie całował... zupełnie jakby jego usta były stworzone specjalnie pod nią, zupełnie jakby wiedział dokładnie co powinien zrobić żeby ją rozbudzić. Palcami muskała włoski na jego karku.
Narcyza Black
Ministerstwo Magii
Narcyza Black

Malfoy Manor Empty Re: Malfoy Manor

Nie Gru 13, 2015 10:34 pm
Czy mogła być bardziej szczęśliwa? Bezpieczna, z mężczyzną którego kocha... Instynktownie wstrzymała oddech. Kocha? Patrzyła na Lucjusza uważnie, gdy prawił jej komplementy, gdy mówił że jest jego, jakby doszukiwała się kłamstwa - lecz nie w jego słowach, lecz we własnych uczuciach. Wiedziała wcześniej, że jej na nim zależy, nie jednokrotnie sugerowała mu swoje uczucia, nigdy jednak otwarcie nie przyznała się do nich, czy przed nim, czy przed sobą samą.
Dalsze rozmyślania przerwał jej pocałunek, całkowicie rozpraszający i pochłaniający. Gdy Narcyza poczuła jego dłoń na swoim ciele, westchnęła wprost w jego usta. Zupełnie jakby nie istniało nic bardziej przyjemnego niż jego dotyk, nic bardziej pobudzającego; nie potrzebowała żadnych afrodyzjaków żeby chcieć Lucjusza Malfoya. Całego Lucjusza. Jej dłonie przesunęły się na jego klatkę piersiową, gdzie ostrożnie śledziła linię mięśni, a jej myśli zajęło instynktowne zachowanie które wykluczało wszelkie rozważania. I nagle, gdy już się miała odważyć na więcej, Lucjusz odsunął się. Nie udało się jej powstrzymać skrzywienia, jednak zniknęło ono równie szybko co się pojawiło. Zmarszczyła brwi słysząc jego pytanie i znów wróciły tamte myśli.
- Normalne - odpowiedziała machinalnie, marszcząc brwi jeszcze mocniej. - Właściwie to nie. Jestem wystraszona, zdezorientowana, ale i szczęśliwa i, cóż, podniecona.
Jej brwi się wygładziły a ona uniosła się nieco na łokciach chcąc posłać mu pełne wyzwania spojrzenie, ale nie zdążyła, bo Lucjusz skradł jej kolejny pocałunek. Westchnęła i opadła na łóżko, słysząc przemowę narzeczonego.
- To wszystko... - machnęła ręką w powietrzu zataczając duży łuk - będzie ciężkie.
Była maksymalnie szczera w tym stwierdzeniu. W końcu po co miała przed nim coś teraz ukrywać? Był jej, a ona jego.
Roześmiała się na jego propozycję. To skakanie z tematu na temat nieco ją rozpraszało, mimo to starała się nadążyć.
- A pomożesz mi to wszystko znów zaplątać przed kolacją na którą zawoła nas twoja mama?
Narcyza Black
Ministerstwo Magii
Narcyza Black

Malfoy Manor Empty Re: Malfoy Manor

Nie Sty 17, 2016 10:25 pm
Narcyza rzuciła Lucjuszowi krótkie spojrzenie, w którym kryło się lekkie zaskoczenie. Właściwie, to nigdy się nad tym nie zastanawiała... Mówienie do kogoś "mamo" powinno być wyjątkowe. Chciała by aby jej dziecko nie mówiło do nikogo po za nią "mamo", jednak ona sama nie czuła się przywiązana do tego słowa - jako czyjeś dziecko. Rodzice dali jej mniej miłości niż młody Malfoy kiedykolwiek, czemu więc miała by się czuć do nich przywiązana? Nie można powiedzieć że cieszyła by się gdyby zginęli, jednak mogła zaryzykować stwierdzenie że by jej to nie obeszło specjalnie mocno.
Rozproszył ją jej narzeczony, odgarniając jej włosy. W duszy zadrżała z nadmiaru emocji, które nagle się w niej zakłębiły, choć na zewnątrz trwała, pozornie niewzruszenie. Z rozchylonych ust wykradł się drżący oddech, jego usta były tak ciepłe na jej odkrytej skórze...
Czyż mogła trafić lepiej? Jej serce rosło od miłości którą czuła. Był idealny, perfekcyjny. Zupełnie jakby czytał jej w myślach, jakby wiedział czego pragnęła... Szczęście i miłość wypełniały ją w każdym calu, nie potrafiła się nie uśmiechać.
- Nie mam nic przeciwko byciu mamą - szepnęła wyobrażając sobie, jak to może być. Małe niemowlę skryte w jej ramionach, wtulone ufnie w jej pierś, bezpieczne...
Ich myśli popłynęły tym samym torem, gdy zaczęła się zastanawiać czy rzeczywiście będzie bezpieczne. Wojna nie oszczędzała nikogo, a jak dla niej, już się zaczęła. Najchętniej zabrała by gdzieś Lucjusza i wyjechała z kraju, niestety zdawała sobie sprawę że jest to niemożliwe. Czemu musiał zostawać śmierciożercą? Nie mógł go popierać po cichu..?
Stłumiła uczucie irytacji wobec ukochanego. Nie zasługiwał na jej złość, tylko na miłość i wsparcie... przecież tak ją kochał... Próbowała się pocieszyć, że przecież byli czystokrwiści, mieli pieniądze, na pewno nikt ich się nie odważy ruszyć.
Wiązanie powoli się rozluźniało, choć ona nie czuła specjalnej różnicy. W gorsecie czuła się trochę jak w zbroi, trochę jakby coś pomagało utrzymać jej niezbędny pion. Teraz, powoli pozbawiana tego ścisku czuła się... odsłonięta. Te uczucia również odsunęła od siebie, odchyliła nieco głowę, by zerknąć na Lucjusza.
- Na prawdę myślisz, że gorset mi przeszkadza? - spytała rozbawiona. Zaraz po tym wzruszyła ramionami - jeśli chcesz, mogę się przebrać. Chciałabym jednak wyglądać odpowiednio elegancko na pierwszej kolacji z twoimi rodzicami w ... w naszym domu.
Zamilkła nagle, by po chwili kontynuować.
- Właściwie, to i tak powinnam się przebrać, skoro już mnie tak widzieli... jak myślisz, za ile będzie kolacja?
Narcyza Black
Ministerstwo Magii
Narcyza Black

Malfoy Manor Empty Re: Malfoy Manor

Sro Sty 20, 2016 9:00 pm
/ +18 alert ;>

Choć go nie widział, mógł wyczuć jej uśmiech.
- Kochanie, jestem tak przyzwyczajona do gorsetów że bez nich czuję się naga - wyznała, wciąż rozbawiona. Z całą pewnością wydawało mu się takie ubranie więzieniem, lecz ona chodziła w nich od maleńkich lat, nauczyła się oddychać tak, by nie mieć zbyt mało tlenu, oddechy brała więc płytkie i szybkie, choć nie sapała jak goniony hipogryf. - Przebiorę się.
Mimo swojej decyzji, nie drgnęła. Po części dlatego, że Lucjusz oplótł ją na prawdę ciasno swoją osobą, a po części dlatego że nie miała ochoty przerywać tej przyjemnej, błogiej chwili. Właściwie to - poruszywszy się nieco - przylegała do niego całą możliwą powierzchnią ciała. Oczy miała przymknięte, czuła się na prawdę bezpiecznie i spokojnie.
Pragnęła by ten moment trwał, najlepiej nigdy się nie kończył. Jej myśli znów zasnuły rozważania o wojnie która się toczyła. Czasem się zastanawiała, jakby to było gdyby urodziła się w innych czasach. Gdyby nie groziło im niebezpieczeństwo. Gdyby nie musiała tłumić w sobie niepokoju że stoją po niewłaściwej stronie barykady. Nie podzieliła się tymi rozważaniami z Lucjuszem. Nigdy się nie podzieli, zbyt bardzo go kochała. Gdyby Czarny Pan kiedyś próbował wedrzeć się w jego myśli...
Dłoń Narcyzy odruchowo mocniej zacisnęła się na dłoni ukochanego.
Rozległ się jej śmiech, choć w sercu nie było obecnie radości, tylko strach.
- Lucjuszu, będzie mi ciepło. Nie obiecuję, że będę się zwierzać innym domownikom, ale jeśli coś będzie nie tak, na pewno ci powiem. Obiecuję. - Pozbyła się niepokoju. Patrzyła na niego z ciepłem, szczęśliwa. Wyciągnęła dłoń by pogładzić go po policzku, a po krótkiej pieszczocie przysunęła się do niego by połączyć ich wargi w pocałunku.
Po zdecydowanie zbyt krótkiej chwili odsunęła się od niego i zaczęła wyplątywać z objęć.
- Muszę się przebrać, pamiętasz? - szepnęła wstając od niego. Podeszła do swojej walizki i ustawiła się tak, by być tyłem do narzeczonego. Zsunęła gorset na podłogę, zaraz za nim zsunęła się z niej reszta sukienki.
Nie była zupełnie naga. Białe, koronkowe majtki sięgające talii pięknie uwydatniały jej pośladki, optycznie jeszcze bardziej wydłużając jej długie, zgrabne nogi. Na nagie plecy odrzuciła blond pukle. Nie miała stanika, ale przecież przy gorsecie nie był on potrzebny.
Kucnęła przy walizce i zaczęła w niej grzebać. Wyciągnęła inny gorset, o lekko różowym zabarwieniu, nachodzący na piersi. Wyciągnęła do tego odpowiednią wstążkę i obróciła się do Lucjusza, trzymając bieliznę w dłoni.
- Obiecałeś że pomożesz zaplątać - miała cichy głos.
Nagie piersi unosiły się nieco zbyt szybko, jak na zwykłe oddychanie, a jej policzki zabarwione były lekką czerwienią. Podeszła do niego, pozornie pewna siebie, nałożyła gorset i obróciła się tyłem, by zaczął wiązać. Włosy odgarnęła na ramiona, by nie wplątały się między wstążkę.
Narcyza Black
Ministerstwo Magii
Narcyza Black

Malfoy Manor Empty Re: Malfoy Manor

Sro Sty 20, 2016 10:50 pm
Nie była pewna co czuje, gdy tak na nią patrzył. To była duma? Czy może coś innego? W końcu jak można być dumnym z czegoś na co się nie ma wpływu? Bo przecież ona na swój wygląd wpływu nie miała. Mimo to, samozadowolenie rosło w niej z każdą chwilą. Jeszcze przed chwilą była tak bardzo zawstydzona, zagubiona... nawet nie za bardzo wiedziała co nią kierowała że odważyła się na te kroki, które przecież wykonała bez żadnego wahania, zupełnie jakby co dzień paradowała przed nim prawie naga. Podejrzewała że to ta pewność, że już po wszystkim, że jest bezpieczna, a on w końcu jest tylko jej, to ona dodała jej odwagi.
Czekała, a jej policzki nie stawały się ani odrobinę bledsze, puls również nie zwalniał. Czekała. Cierpliwie siedziała, pozwalając mu plątać. Gdy zapytał, czy jest w porządku, palcami złapała za krańce wstążki którą jednym wprawionym gestem ściągnęła. Wiązanie od razu stało się ściślejsze.
- Nie jestem ze szkła, Lucjuszu - upomniała go schrypniętym głosem, czekając aż zawiąże kokardę na końcu wiązania. Po tym wstała i wróciła do walizki. Wyciągnęła pończoszki które wprawnymi ruchami naciągnęła na odpowiednią wysokość, zaraz po tym sięgnęła po buty na obcasie. Prezentowała się zdecydowanie seksownie, jednak nie to się teraz dla niej liczyło. Ważniejsze od tego jak wygląda było to jak na nią reagował Malfoy. To co prezentował sprawiło zaś, że i ona czuła się jeszcze bardziej pobudzona. Powinni poczekać do ślubu, ale ona nie miała na to ochoty, o czym chyba wystarczająco wyraźnie poinformowała swojego przyszłego męża.
I nagle, grzebiąc w torbie poczuła to nieprzyjemne ściskanie w żołądku, gdy przypomniała sobie plotki i słowa jej koleżanek. Zdała sobie sprawę że na pewno nie była pierwsza którą widział w podobnej sytuacji.
Mężczyzna chce być tym pierwszym, kobieta tą ostatnią. JA będę tą ostatnią.
Uspokoiła się i wyciągnęła czerwoną suknię. Założyła ją i po raz kolejny podeszła do Lucjusza prosząc o pomoc z zapięciem materiału. Sukienka którą wybrała była wystarczająco obcisła by rozbudzić wyobraźnię i wystarczająco zasłonięta, by zarówno przyszła teściowa jak i teść nie poczuli się urażeni. Właściwie, zasłaniała niemal wszystko.
Nie wstała tym razem gdy zapiął jej sukienkę, tylko zaczęła upinać włosy wsuwkami które wyciągnęła z walizki chwilę wcześniej. Nie robiła żadnej misternej fryzury, upięcie miało jej jedynie utrzymać włosy z dala od talerza, tak by mogła swobodnie jeść. Bo jeść miała zamiar, mimo ciasnego gorsetu.
Nagły przypływ zawstydzenia sprawił że nie odzywała się ani słowem, czekając na reakcję Lucjusza.
Narcyza Black
Ministerstwo Magii
Narcyza Black

Malfoy Manor Empty Re: Malfoy Manor

Pią Sty 22, 2016 12:38 am
Gdy kończyli się szykować nagle dotarło do niej, co ona właściwie najlepszego zrobiła i na jej bladą, kremową cerę wkroczyły dwa piękne rumieńce które rozgościły się na jej policzkach. Dopiero z opóźnieniem poczuła się skrępowana własną pewnością siebie, własnym zachowaniem. Nigdy w życiu nie posądziła by siebie o taką otwartość i bezceremonialność. Co on sobie mógł o niej najlepszego pomyśleć?!
A jeśli pomyśli że ona tak robiła przed każdym chłopakiem?
Co prawda Narcyza nigdy nie weszła w żaden poważny związek, Lucjusz miał być jej pierwszym - i dotychczas był pierwszy we wszystkim, bo przecież ten pocałunek na meczu w czwartej klasie, który jej skradł (i to dosłownie skradł, bo przecież siedziała na trybunach i kibicowała wiernie swojej drużynie) również był pierwszym pocałunkiem - ale może on tego nie wiedział? Musiał przecież wiedzieć! Na pewno w czasie którejś z ich licznych rozmów, niby przypadkiem, nie dosłownie, ale na pewno o tym wspomniała!
Z czeluści jej rozmyślań wydobył ją jego głos. Spojrzała w te piękne, szare oczy i przestała miąć skraj sukni, nagle uspokojona. Nie była gotowa na nic, dopóki nie patrzyła na mężczyznę swojego życia.
Był jej.
- Gotowa; dziękuję - odpowiedziała cicho, pozwalając się sprowadzić na kolację.
Na dole, co zaskakujące, nie czuła się bardzo źle. Większość pytań zadawała jego mama, która na prawdę była sympatyczna. Przy stole panowały podobne zasady co w domu, więc po kilku minutach przestała się stresować. Najbardziej krytyczny moment przypadł w połowie kolacji, kiedy to Malfoy Senior zapytał o starania o potomka. Pozwoliła sobie zawoalować zmieszanie łykiem wina, ale do Lucjusz wybawił ją z opresji. Nie miała nic przeciwko temu, że prowadził rozmowę, właściwie była mu wdzięczna. Wolała obserwować wszystko bez szczególnego wtrącania swoich trzech groszy, co było zupełnym przeciwieństwem dla jej siostry, Belli.
Perspektywa spędzenia kolejnych kilku dni sam na sam (no, prawie) z Lucjuszem sprawiła że podekscytowana niemal zapomniała o dobrych manierach. Dodatkowo zmęczenie i zapijanie zdenerwowania winem zaczynało jej się dawać we znaki, jednak w ich sypialni zamiast wpadnięcia w swoje ramiona otrzymała monolog. Dzięki winie miała nieco więcej odwagi i mniej rozsądku niż zazwyczaj, więc poczekała grzecznie aż skończy i ... roześmiała się.
Kołysząc biodrami podeszła do mężczyzny i zarzuciła mu ręce na szyję, patrząc ze szczerym niezmąconym niczym uwielbieniem i pocałowała go. Czuła że język i tak by się jej poplątał, więc po co mówić, skoro można było go wykorzystać w inny sposób.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Malfoy Manor Empty Re: Malfoy Manor

Czw Maj 05, 2016 9:00 pm
Kończę sesję pomiędzy Narcyzą a Lucjuszem z powodu zbyt długiego zwlekania z odpisem.
[z/t x2]
Narcyza Black
Ministerstwo Magii
Narcyza Black

Malfoy Manor Empty Re: Malfoy Manor

Wto Wrz 06, 2016 5:35 pm
| nowa Cyzia, nowy wąteczek, nowa bielizna! {klik}


Ile to już czasu minęło od przeprowadzki z domu do posiadłości Lucjusza? Miesiąc? Dwa? W pewnym momencie najzwyczajniej przestałam liczyć. Było mi tu dobrze. Każdego dnia zachowywałam się coraz bardziej swobodnie, szczególnie względem rodziców narzeczonego. Kobieta, której w przyszłości będę mogła mówić „matko” naprawdę mnie polubiła, ojciec wybranka mego serca cały czas był sympatyczny, a ja dzięki temu poczułam się jak w domu. W prawdziwym domu, który zawsze chciałam mieć.
Nie potrafię jednoznacznie określić, czy jestem stuprocentowo zadowolona z opuszczenia rodzinnego gniazdka. Do tej pory nie rozumiem, jak Lucjuszowi udało się przekonać mojego tatę, by wypuścił mnie spod swoich opiekuńczych skrzydeł. Nie narzekam na rodziców, a skąd. Po prostu… bywali specyficzni, co najlepiej zauważyć można na wychowaniu mojej kochanej siostrzyczki Belli. Nauczyli mnie jednak, by do wszystkich odnosić się z należnym szacunkiem – bo przecież tak postępuje dama. I zgodnie z prośbą matki Lucjusza, starałam się zachowywać zupełnie naturalnie. Co prawda nie zawsze wychodziło, ale przecież liczą się chęci.
Dzisiejszy dzień spędziłam głównie w posiadłości. Szara pogoda nie zachęcała do wychodzenia na zewnątrz, a mnie złapała jesienna melancholia i wolałam leżeć na kanapie z dobrą książką. Szczególnie, że Lucjusz gdzieś zniknął, zostawiając mnie na dobre kilka godzin samą. W weekend. Nie pytałam, dokąd idzie, bo nie chciałam go denerwować. Poza tym - gdzie zupełnie nagle może udawać się Śmierciożerca?
Z sypialni, którą od jakiegoś czasu dzieliłam z narzeczonym, wyszłam przed wieczorem. Słońce posyłało mi ostatnie uśmiechy i chowało się leniwie za horyzontem, z pewnością pragnąc w końcu odpocząć. W ciemnej sukni zawitałam do salonu, z uniżeniem witając przyszłych teściów, po czym dołączyłam do nich przy stole, gdzie przez jakiś czas raczyliśmy się herbatą. Do momentu, w którym pojawił się Lucjusz. Wtedy to podziękowałam za towarzystwo i poprosiłam narzeczonego na bok, prosząc go, by pojawił się w naszej sypialni za kwadrans. I nie czekając na reakcję, ze świadomością, że tak nie wypada, uciekłam do pokoju, ledwie skrywając uśmiech.
Przed lustrem zrzuciłam z siebie suknię. Gorset ciasno opinał moje ciało i aż zadrżałam, gdy mogłam odrzucić go na łóżko. Objęłam się ciasno ramionami, jednocześnie zasłaniając piersi przed własnym odbiciem i przyjrzałam się swojej sylwetce. Jedynym elementem odzienia, który aktualnie miałam na sobie, były ciemne figi, pasujące do leżącego przede mną biustonosza. Sięgnęłam po niego i powoli zapięłam na plecach, nie spuszczając wzroku z własnej twarzy. Przez chwilę wydawało mi się, że kobieta w lustrze jest kimś zupełnie obcym – z ostrymi rysami, przenikliwie niebieskimi oczami i pełnymi ustami była piękna, ale dziwnie tajemnicza. Nie wiedziałam, o czym myśli, ani co planuje zrobić.
Zmieniła się dopiero, kiedy do moich uszu dobiegł dźwięk otwieranych drzwi. Wyprostowałam się odruchowo, jak na damę przystało, i złapałam spojrzenie blondynki uwięzionej w lustrze. Teraz jej oczy pełne były strachu i ekscytacji, dolna warga zadrżała nerwowo, a oddech nieco przyspieszył, zgodnie z biciem serca.
Odwróciłam się powoli i przesunęłam dłonią wzdłuż własnego ramienia, patrząc wprost na mężczyznę, którego za kilkanaście tygodni powinnam poślubić.
- Lucjuszu – wyszeptałam głosem pełnym obietnicy, nadziei, pieszczoty i przerażenia.
Narcyza Black
Ministerstwo Magii
Narcyza Black

Malfoy Manor Empty Re: Malfoy Manor

Czw Lis 17, 2016 12:54 am
Minęło pięć lat od momentu w którym kobieta po raz pierwszy usłyszała o ''pewnych nieprzyjemnych obowiązkach względem swojego męża, które szanująca się czarownica powinna wypełniać sumiennie, przykładając się do nich z najwyższą starannością żeby przypadkiem nie przynieść wstydu innym kobietą ze swojej rodziny''. Siedemnastoletnia wówczas Narcyza nie miała pojęcia o czym mówi jej matka. Słowo ''seks'' nigdy nie pojawiło się w domu dziewczyny, a w szkole żadna z jej koleżanek nie mówiła otwarcie o swoich miłosnych podbojach, wszystkie z nich były damami z dobrych domów, a damom o takich rzeczach nie wypadało głośno rozmawiać. W dorosłe życie Narcyza wkroczyła całkowicie nieuświadomiona, a z określeniem ''pożycie małżeńskie'' spotkała się dopiero w dniu swoich siedemnastych urodzin. To wtedy matka zdjęła z niej zaklęcie czystości (tajemnica rodu Blacków) i pokrótce opowiedziała o obowiązkach zamężnych kobiet. Ponieważ zdaniem pani Black tym właśnie był seks, bolesnym obowiązkiem, który kobieta musiała spełniać względem swojego męża w taki sposób aby tamten był zawsze zadowolony.
Nic więc dziwnego, że nawet po przeprowadzce do domu Lucjusza, Narcyza próbowała odwlec moment w którym będzie musiała utracić dziewictwo. Co prawda nie do końca wierzyła w to, że Lucjusz będzie potrafił zrobić jej krzywdę, no i to uczucie, które towarzyszyło jej gdy mężczyzna składał na jej ustach delikatne pocałunki...Z całą pewnością nie można było go nazwać bólem. Nieznośnym napięciem, którego nie potrafiła i nie umiała rozładować, dziwnymi dreszczami, które wstrząsały ciałem kobiety pod wpływem jego dotyku, owszem, ale żadna z tych rzeczy nie sprawiała jej bólu. A jednak, strach, który przed laty zakorzeniła w niej matka, sprawiał, że na samą myśl o nocy poślubnej Narcyzie robiło się słabo.
Podejście do tej sprawy zmieniła książka, którą kobieta znalazła w bibliotece przyszłych teściów. Kobieta, która ją napisała na pewno nie pochodziła z czystokrwistej rodziny (co więc zatem robiła u Malfoyów?), ale dzięki temu książka była dużo ciekawsza. Autorka twierdziła w niej, że ''przykry, małżeński obowiązek'' nie jest tylko fizycznym aktem służącym do zaspokojenia potrzeb mężczyzny, ale że jest momentem zjednoczenia się dwojga dusz, sytuacją w której para jest ze sobą związana najsilniejszą, najdawniejszą i najczystszą magią jaka tylko istnieje na ziemi, momentem złożenia ofiary z samego siebie. No i że kobieta również może czerpać z niego przyjemność.
To z powodu tej książki stała teraz przed nim w samej bieliźnie i pokonując swój strach, który przed laty wpoiła w nią jej matka, wpatrywała się w ukochanego.
Słysząc jego słowa, powoli zbliżyła się do narzeczonego, a następnie, zarzucając mu ramiona na szyję, złożyła na jego ustach bardzo delikatny, subtelny pocałunek.
Narcyza Black
Ministerstwo Magii
Narcyza Black

Malfoy Manor Empty Re: Malfoy Manor

Nie Lis 27, 2016 12:51 pm
Była mu wdzięczna, że nigdy na nią nie naciskał ani na nic nie nalegał i że nawet teraz, kiedy wiedział już, że jest tylko jego i że będzie mógł zrobić z nią cokolwiek tylko zapragnie, pozwalał jej stopniowo się przełamywać i niczego nie przyśpieszał.
Denerwowała się. Bała się, że się wygłupi, że narzeczony pomyśli, że jest dziecinna, a jej starania są po prostu...No cóż, śmieszne. Wiedziała przecież, że przed nią miał kilka innych kobiet, a co jeśli któraś z nich była bardziej doświadczona od Narcyzy? Lepsza? Zadrżała. Nie wiedziała czy z nerwów czy może jednak pod wpływem jego dotyku.
Słysząc jego pomruk zwinnie wyślizgnęła się z rąk Lucjusza, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. - Chodź. - Dłoń, która jeszcze przed chwilą była wpleciona we włosy ukochanego teraz znajdowała się w jego dłoni. Dużej, ciepłej i bezpiecznej dłoni. Powoli poprowadziła go w stronę łóżka. Nie przygotowała na tę okazję niczego specjalnego. Nie było żadnych świec ani płatków kwiatów, nie było miniaturowych serduszek o których można było przeczytać w kobiecych poradnikach (a które ona uznała za głupie) - nie chciała zarzucać Lucjusza masą ckliwych akcentów, dlatego postawiła na prostą, kremową pościel i odznaczającą się na jej tle, ciemną bieliznę.
Delikatnie posadziła mężczyznę na łóżku, a sama przyglądała mu się przez dłuższą chwilę w milczeniu. Czuła jak jej oddech powoli przyśpiesza, wiedziała, że za chwilę nie będzie już odwrotu. - I co ja mam z panem zrobić, panie Malfoy, mm? - Zapytała przekornie. Nie czekając na odpowiedź, usiadła na kolanach mężczyzny i, nie spuszczając wzroku z jego twarzy, powoli zaczęła rozpinać guziki jego koszuli. I chociaż w wyobrażeniach Narcyzy rozpięcie kilku guzików bez patrzenia na nie, nie było niczym trudnym, tak teraz kobieta przekonywała się, że pozbawienie mężczyzny ubrania to nie taka prosta sprawa. Szło jej raczej mozolnie, lecz głód w oczach Lucjusza świadczył o tym, że mężczyzna nie ma z tym problemu. Sposób w jaki na nią patrzył sprawiał, że Narcyzie robiło się gorąco, a jego uśmiech dodawał jej pewności, dzięki niemu  każdy kolejny ruch blondynki był coraz to odważniejszy.
Kiedy w końcu udało jej się rozprawić z jego koszulą, delikatnie zsunęła ją z ramion mężczyzny jednej jej wzrok wciąż był utkwiony w jego twarzy. Nie chciała się śpieszyć. Ujmując twarz ukochanego w obie dłonie, kciukiem zaczęła gładzić jego dolną wargę. Po chwili jednak kciuk został zastąpiony przez usta kobiety. Powoli całowała okolice jego warg, delikatnymi pocałunkami znaczyła całą trasę, która biegła od kącika ust Lucjusza przez linię szczęki i szyję. To jednak jej nie wystarczało. Chciała mieć  możliwość zbadania ustami całego jego ciała, nie tylko tych partii dostępnych kiedy siedział z nią twarzą w twarz, pchnęła go lekko na łóżko, a gdy plecami opadł na kołdrę, rozpoczęła dalszą wędrówkę po ciele ukochanego. Miał piękne, silne ciało którego niejeden mężczyzna mógł mu pozazdrościć, a za którym kobiety oglądały się na ulicy. Ona miała je teraz tutaj, przed sobą, i nie kryła zachwytu, który malował się w jej oczach. Podobała jej się myśl, że jego ciało należało teraz do niej, tylko do niej.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Malfoy Manor Empty Re: Malfoy Manor

Pon Lut 20, 2017 6:42 pm
Zakończenie sesji pomiędzy Narcyzą a Lucjuszem z powodu zbyt długiego zwlekania z postami.

[z/t x2]
Narcyza Black
Ministerstwo Magii
Narcyza Black

Malfoy Manor Empty Re: Malfoy Manor

Pią Cze 09, 2017 12:52 am
[Zakładam, że tamta sesja została przerwana wezwaniem przez Lorda]

Łóżko, które od jakiegoś czasu dzieliła wspólnie z narzeczonym, dzisiejszej nocy wydawało jej się dziwnie obce i nieprzyjemne. Zresztą, cały pokój jej się takim wydawał. Przewracając się z jednego boku na drugi, coraz mocniej zaciskała powieki - przecież już tyle razy był wzywany, uspokój się, głupia - przywoływała się w myślach, jednak gdy stojący na komodzie, stary, mahoniowy zegar, wybił północ, kobieta nie wytrzymała. Nie było go już od siedmiu godzin! Merlinie, przecież powiedziałby jej gdyby wiedział, że nie wróci na noc, gdyby mieli na dziś zaplanowany jakiś...Atak, powiedziałby, prawda? Walcząc z nieprzyjemnymi myślami, blondynka zerwała się z łóżka i, szczelnie opatulając się kocem, wyszła na taras. Głupia! Łudziła się, że chłodne, czerwcowe powietrze, będzie w stanie przepędzić z jej serca niepokój, ale on wciąż tam był. Wielka, zalesiona dookoła posiadłość, bez narzeczonego stawała się pustym i obcym miejscem. I jeszcze ta pawie, przestraszona, mocniej zacisnęła palce na różdżce, gdy jeden z nich odezwał się w oddali.
Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów Narcyza miała ochotę porządnie się wypłakać. Och, z natury był silną, pozbawioną sentymentów wiedźmą (a może po prostu była aż tak zamknięta w sobie?), rzadko płakała, ale dzisiaj...Dzisiaj miała wyjątkowe złe przeczucia, czuła się wyjątkowo samotnie i po prostu potrzebowała bliskości drugiego człowieka. Jak na złość, o tej godzinie cały dom pogrążony był w głębokim śnie (swoją drogą, Narcyza naprawdę podziwiała rodziców Lucjusza, mimo iż wiedzieli o wezwaniu syna, spokojnie potrafili zasnąć. Ciekawe, że ona nie posiadła jeszcze takiej umiejętności). Co prawda mogła napisać do Belli, wiedziała, że siostra zjawiłaby się tutaj sekundę po otrzymaniu od niej listu, ale...Najmłodsza z panien Black wcale nie miała ochoty na rozmowę z Bellą. Dobrze wiedziała co siostra miałaby jej do powiedzenia, a Narcyza wcale nie miała ochoty tego słuchać. Nie chciała słyszeć niczego na temat dumy, ani radości jaką powinna teraz wykazywać. Chciała tylko żeby Lucjusz tu był, z nią, bezpieczny.
Schodząc z tarasu niedbale rzuciła na łóżko koc i niewiele myśląc przywołała skrzata, którego wręczył jej Lucjusz. Potrzebowała wina.
A wskazówki zegara nieubłaganie przesuwały się do przodu.
Narcyza Black
Ministerstwo Magii
Narcyza Black

Malfoy Manor Empty Re: Malfoy Manor

Sob Cze 10, 2017 4:49 pm
Siedziała upajając się swoim smutkiem i cierpkim, czerwonym winem. Zimny wiatr, który wdzierał się przez niedomknięte okno powoli i niepostrzeżenie wypełniał sypialnię. Zadrżała. Opuchnięte, piekące od płaczu oczy zamykały jej się coraz częściej na coraz dłuższe chwile jednak kobieta wciąż nie kładła się spać. Czekała. I wtedy, w najmniej spodziewanym momencie, wszedł On. Cały na biało.
- Lucjuszu! - Zrywając się z fotela, udało jej się wylać zawartość kieliszka na tenże mebel, ale nie to było teraz najważniejsze. Teraz liczyło się to, że wrócił. Zaskakująco szybkim, jak tak anemiczną osóbkę, tempem przemierzyła dzielącą ich odległość. Przystanęła. Alkohol wprawdzie nieco zaburzał jej percepcję jednak po uważnych oględzinach (dokonanych w przeciągu zaledwie kilku sekund) stwierdziła, że poza tym kredowym odcieniem twarzy, nie dolegało mu nic innego.
- Lucjuszu, tak się martw... - zaczęła, nieco zbyt łamliwym jak na nią głosem, jednak widząc poczynania narzeczonego urwała i nieznacznie zmarszczyła brwi. Co on u licha wyprawiał? Nie podobało jej się to, stanowczo jej się nie podobało. Przecież gdyby chciał odreagować spotkanie alkoholem...Cóż, przywitałby się z nią najpierw, wyjaśnił, nie, takie zachowanie do niego nie pasowało. - Kochanie? - Pochylając się nad nim niepewnym gestem dotknęła jego policzka, a później...Później udało jej się spojrzeć w jego twarz. I to chyba była najgorsza chwila jej życia. To co na niej zobaczyła przeraziło ją. Strach, ból, rozpacz i setka innych, niezidentyfikowanych, a mimo to, przerażających uczuć.
Pośpiesznie więc chwyciła za butelkę, której zawartość wypił. Uważnie obejrzała ją z każdej strony jednak przeklęty flakonik był pozbawiony etykietki. No tak, gdyby ją miał, nie byłoby tak wesoło. Powąchała. Nie, zdecydowanie nie znała tego zapachu.
Merlinie, a co jeśli to była trucizna? Ale nie, przecież Lucjusz w życiu nie zażyłby trucizny. Za niecałe dwa tygodnie miał być ich ślub, szczęśliwy przyszły pan młody nie ma w zwyczaju popełniać samobójstwa. Poczuła jak po jej policzkach spływają dwie, gorące krople.
- Proszę Cię powiedz coś - wyjęczała błagalnie, ponownie klęcząc przed mężczyzną.
Sponsored content

Malfoy Manor Empty Re: Malfoy Manor

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach