Go down
Ismael Blake
Hufflepuff
Ismael Blake

Pokój Wspólny - Page 18 Empty Re: Pokój Wspólny

Sob Lis 07, 2015 9:53 pm
Ostatnie dni przyniosły za sobą w większości nudę, pomijając oczywiście ostatnią lekcję opieki nad magicznymi stworzeniami. Mimo to, rudowłosa czuła się zmęczona. Może była to sprawa zmieniających się leniwie pór roku, które wciąż przeplatały się ze sobą w cyklicznym tańcu, przynosząc albo ostre promienie pierwszego, wiosennego słońca, które łaskotały przyjemnie skórę swoim ciepłem, albo przenikliwe zimno, które kąsało policzki, nawet w grubych zamkowych murach.
Cała ta szarża dwurożca przypomniała jej w nieprzyjemny sposób, o wypadku w Rumunii, przez co w większości tym zaprzątała sobie głowę. Znowu widziała rozwartą szeroko paszczę, w której połyskiwały sztyletowate zębiska, spomiędzy których mknął w jej stronę jasny, gorący płomień. Znowu słyszała ryk mocne uderzenia błoniastych skrzydeł, które bezowocnie próbowały wzbić zwaliste cielsko w powietrze. Znowu czuła rozdzierający ból i swąd palonych włosów i skóry.
Trzymała teraz lewą dłoń na prawym boku, gładząc delikatnie opuszkami palców bliznowatą powierzchnię skóry w tamtym miejscu. Blizna od czasu do czasu znowu pobolewała: nieznacznie, przypominająco. Siedziała na kanapie, z podciągniętymi kolanami, na których ułożył się jej czarny kocur, mrucząc cicho pod wpływem delikatnego, miarowego dotyku lewej dłoni. Obok siebie odłożoną miała książkę w jakiejś starej, skórzanej oprawie, z której litery dawno się pościerały.
Addyson Clemen
Oczekujący
Addyson Clemen

Pokój Wspólny - Page 18 Empty Re: Pokój Wspólny

Nie Lis 08, 2015 6:59 pm
Wkurzona na Irytka, ściskała w ręce swoją książkę, którą wyrzucił przez okno i która utraciła kilka cennych stron. Na całe szczęście szybko odnalazła kartki i przytulając mocno podręcznik do siebie, weszła w końcu do Pokoju Wspólnego, nie natykając się już na szkolnego poltergeista.
Musiała poprosić kogoś o pomoc w przywróceniu dormitorium dziewczyn do poprzedniego stanu.
Wchodząc co Pokoju Wspólnego natknęła się na dziewczynę ze swojej klasy.
-Cześć Ismael...
Przywitała się, a widząc czarnego kota na jej kolanach, zatrzymała się gwałtownie. Ostatecznie jednak, lekkim łukiem ominęła kanapę na której siedziała dziewczyna i usadowiła się na wolnym fotelu. Położyła zmasakrowaną książkę na kolanach, cicho wzdychając.
-Masz może kawałek magicznej taśmy?
Ismael Blake
Hufflepuff
Ismael Blake

Pokój Wspólny - Page 18 Empty Re: Pokój Wspólny

Nie Lis 08, 2015 11:49 pm
Płomienie delikatnie strzelały na palenisku, rozsiewając dookoła przyjemne, delikatne ciepło. Na szczęście ktoś mądry pomyślał o tym detalu, który umilał, albo raczej umożliwiał, siedzenie w pokoju wspólnym bez trzech warstw koców narzuconych na siebie. Czarny kot na jej kolanach podniósł leniwie głowę, spoglądając na Addyson sennym wzrokiem. Ziewnął, podnosząc się i przeciągając, prężąc zastane mięśnie.
- O. Hej Addyson. - dwukolorowe spojrzenie rzuciło się w stronę brunetki, a zaraz za nim lekki uśmieszek na powitanie. Dziewczyna spuściła nogi na podłogę, ostatecznie zmuszając Żądełko do opuszczenia jej kolan. Kot zeskoczył z kanapy i z dumą oraz godnością opuścił pokój wspólny.
- Magicznej taśmy? - zmarszczyła nos, obracając się w jej stronę i lustrując wzrokiem. - Łoo. Co się stało? Walczyliście na książki w bibliotece? - wymruczała, widząc skatowany obiekt na kolanach koleżanki z roku.
Addyson Clemen
Oczekujący
Addyson Clemen

Pokój Wspólny - Page 18 Empty Re: Pokój Wspólny

Pon Lis 09, 2015 9:31 am
Wzdrygnęła się niezauważalnie, kiedy kot Ismael spojrzał na nią, a następnie ziewnął, pokazując przy okazji swoje ostre ząbki. Gdy zeskoczył z kolan dziewczyny i powędrował do innej sali, odruchowo przyciągnęła nogi do siebie. Nie chciała wiedzieć gdzie poszedł...
Westchnęła cicho, opierając podbródek na zgiętej ręce. Drugą dłonią starała się naprawić szkody w swoim podręczniku do transmutacji.
- Irytek był w naszym dormitorium...
Mruknęła cicho, układając poszczególne kartki, zgodnie z numeracją podręcznika. Na moment zrobiła skwaszoną minę i odłożyła zmaltretowaną książkę na oparcie fotela.
- Próbowałam odrobić zadanie z transmutacji i chyba go trochę wkurzyłam.
Na razie nie wspominała o nieporządku panującym w dormitorium. Wiedziała jednak, że sama sobie z tym nie poradzi i prędzej czy później, będzie musiała poprosić kogoś o pomoc.
Ismael Blake
Hufflepuff
Ismael Blake

Pokój Wspólny - Page 18 Empty Re: Pokój Wspólny

Sro Lis 11, 2015 5:57 pm
Isma przyglądała się koleżance uważnie, każdej jej drobnej reakcji, którą wywoływał jej ukochany sierściuch. Przez wszystkie lata, które niosły za sobą interakcje w mniejszym lub większym stopniu, zdążyła się już zauważyć, że brunetka się po prostu bała. Z jednej strony wciąż niepomiernie ją to dziwiło i ciekawiło, co też było powodem fobii dziewczyny, a z drugiej... niemal za każdym razem czuła rozbawienie, widząc te wszystkie reakcje. Było to wyzbyte jakiejkolwiek złośliwości - po prostu tego nie rozumiała, bo Żądełko był na prawdę miłym kotem i nikomu krzywdy nie robił. Pomijając ptaki i drobne zwierzęta, jak to kot.
- Irytek? - wymruczała, mrużąc dwukolorowe oczy. W głowie zapaliła jej się nagle czerwona lampka. W końcu gdzie szkolny poltergeist się nie pojawił, siał zazwyczaj chaos. Zmuszało to więc do uruchomienia się podejrzliwości co do aktualnego stanu dormitorium. Z resztą... zakończenie zdania wcale nie wróżyło niczego dobrego, jakby Addyson pozostawiała wiele w domyśle. - Mam nadzieję, że moje łóżko jeszcze stoi. - dodała jeszcze, uśmiechając się ironicznie. Ważne, żeby było całe, w jednym kawałku. Resztę można byłoby jakoś naprawić. Chyba.
Na następne zdanie otworzyła szczerzej oczy, zaraz jednak marszcząc brwi w wyrazie konsternacji. To przecież duch był zwykle obiektem, który wszystkich wkurzał i irytował. Isma nigdy, ale to przenigdy, nie spodziewała się, że mogłoby być na odwrót.
- Wkurzyłaś? Zadanie z transmutacji? Jak...?- posłała jej podejrzliwe spojrzenie.
Addyson Clemen
Oczekujący
Addyson Clemen

Pokój Wspólny - Page 18 Empty Re: Pokój Wspólny

Sro Lis 11, 2015 9:19 pm
Wbrew pozorom Addyson myślała, że jej fobia nie jest widoczna na pierwszy rzut oka. Nie chciała wyjść na osobę, która boi się zwykłego kota. Nawet małe kociaki, sprawiały, że trzęsła się jak galareta i najchętniej by uciekła.
Nie mogła jednak nic poradzić na to, że uczennice i uczniowie z jej domu mieli koty, które chodziły po Pokoju Wspólnym i doprowadzały ją do obłędu. Nawet Ismael z którą była w jednym pokoju, miała kocura!
Niektórzy bali się ciemności, a ona bała się kotowatych.
- Em... Łóżko stoi, ale... Nie tak jak zwykle na swoich czterech, drewnianych nogach...
Zarumieniła się, chociaż nie była to w ogóle jej wina. Przyciągnęła nogi pod siebie i objęła je ramionami w okolicy kolan. Oparła na nich swój podbródek, spoglądając na moment w stronę wejścia do dormitorium
- Wydaje mi się, że Irytek bardzo nie lubi jak się go ignoruje. Wpadł praktycznie w szał... A sama nie poradzę sobie w doprowadzeniu pokoju do poprzedniego stanu.
Westchnęła wciskając się głęboko w oparcie fotela.
Ismael Blake
Hufflepuff
Ismael Blake

Pokój Wspólny - Page 18 Empty Re: Pokój Wspólny

Wto Lis 17, 2015 11:40 am
Fobia sama w sobie nie byłą czymś dziwnym. Każdy w końcu się czegoś bał. Zaskoczenie pojawiało się dopiero wtedy, gdy okazywało się, ze druga osoba panicznie obawia się tego, co dla pierwszej jest neutralne, lub wiązane z jakimikolwiek pozytywnymi emocjami. Isma koty uwielbiała, bo z jednej strony były ciepłymi kluskami, które przychodziły się pomiziać, a z drugiej pod tą powierzchownością zachowywały drapieżność. Wszystkie więc reakcje Addy przyjmowała zawsze z przymrużeniem oka jednocześnie starając się w miarę niezauważalnie pozbyć Żądełka z pomieszczenia. Coby się koleżanka nie stresowała zanadto.
Westchnęła ciężko, opierając brodę na oparciu kanapy, słysząc wzmiankę o aktualnym usytuowaniu łóżka. Czyli w dormitorium panował teraz jeden wielki burdel. Irytek powinien tam wracać w podskokach i wszystko ładnie poustawiać. Ale oczywiste było, że nigdy nie przyjdzie mu to do tej eterycznej głowy, więc obowiązek doprowadzenia wszystkiego do ładu spadał na pierwsze osoby, które się tam wpakują.
- W sumie jak większość ludzi.- uśmiechnęła się delikatnie do dziewczyny. Typowe zachowanie rozpieszczonego dziecka, które nagle zostawało pozbawione wszechobecnej uwagi i poklasku. Niestety, na tę chorobę cierpiało bardzo dużo osób. I jak widać też - duchów. - W sumie to musiała być całkiem zabawna sytuacja. Znaczy... nigdy nie widziałam wściekłego Irytka. To coś nietypowego, chciałabym to kiedyś zobaczyć. I nie martw się...- machnęła ręką. - pomogę ci.
Addyson Clemen
Oczekujący
Addyson Clemen

Pokój Wspólny - Page 18 Empty Re: Pokój Wspólny

Czw Lis 19, 2015 6:24 pm
Była bardzo wdzięczna koleżance, że dyskretnie próbowała usunąć kociaka z pomieszczenia w którym się znajdowała. Addyson czuła się niezręcznie w obecności sierściuchów i często skupiała się bardziej na czworonogu, niż na rozmowie z innymi.
Lekko zmieszana, opuściła nogi z fotela i zaczęła bawić się skrawkiem swej szaty. Naprawdę nie chciała doprowadzić do zniszczenia dormitorium. Może faktycznie nie powinna, aż tak denerwować Irytka? Nie przyszło jej jednak do głowy, że zwykła ignorancja spowoduje u szkolnego poltergeista tak agresywne zachowanie. Teraz, pewnie będą mieli dużo roboty z przywróceniem pokoju do dawnego stanu.
Po krótkiej ciszy, wstała w końcu z fotela i zaczęła dreptać po całym Pokoju Wspólnym, chodząc od ściany do ściany.
- Wiesz... Nie jestem pewna, czy chciałabyś być tego świadkiem. Poza tym, zrzucił mnie z łóżka i dość mocno się potłukłam.
Skrzywiła się, zatrzymując się na moment i rozcierając, nadal bolące ramię.
- Naprawdę mi pomożesz? Jesteś kochana...
Posłała jej szeroki uśmiech od ucha do ucha.
Ismael Blake
Hufflepuff
Ismael Blake

Pokój Wspólny - Page 18 Empty Re: Pokój Wspólny

Sro Gru 02, 2015 2:10 pm
Na ustach rudego stworzenia wciąż majaczył ten delikatny, pełen zaciekawienia i przekory uśmieszek. Ależ oczywiście, że by chciała! Była tego w stu procentach pewna. Może sama nie byłaby z tego wielce zadowolona, że Irytek w jej obecności robi taki burdel, jednak sama świadomość, że ominęły ją takie cyrki nie co ją mierziła.
- Oczywiście, że tak. To żaden problem.
Pokiwała powoli głową, jakby chcąc utwierdzić w tym przekonaniu nie tylko Addyson, ale i samą siebie. Co prawda nie uważał, że ta drobnostka może definiować ją jako kochaną, ale ten temat przemilczała, przemyślenia zachowując dla siebie. Potrzebni byli ludzie, którzy mieli dobre zdanie na jej temat, bo definitywnie było ich zbyt mało. Miała może dzisiaj po prostu dobry dzień, a może po prostu nudziło jej się do tego stopnia, że jakiekolwiek zajęcie wydawało się odpowiednio kuszące.
- W sumie i tak nie mam nic lepszego do roboty. - odparła jeszcze wzruszając ramionami. - Swoją drogą, skoro cię poturbował: nie chcesz zajrzeć do skrzydła szpitalnego? Chyba, że to nic poważnego.
Addyson Clemen
Oczekujący
Addyson Clemen

Pokój Wspólny - Page 18 Empty Re: Pokój Wspólny

Czw Gru 03, 2015 11:03 am
Odetchnęła z ulgą słysząc zapewnienie ze strony Puchonki. Opadła na zajmowany wcześniej fotel z wyrazem zadowolenia wymalowanym na twarzy. Cieszyła się, że Ismael pomoże jej w pozbyciu się bałaganu w dormitorium. Nie chciała prosić następnej osoby. Im mniej osób wiedziało o jej spotkaniu z Irytkiem, tym lepiej.
Słysząc kolejne słowa dziewczyny, odsunęła nieco szatę ze swojego ramienia pokazując tym samym bladego, ale dość sporego, fioletowego siniaka, który pojawił się po upadku z łóżka.
- Em... Nie... Wydaje mi się, że to nic takiego.
Mruknęła cicho, dotykając ostrożnie zranionej skóry. Szybko jednak na powrót zasłoniła sińca szatą, opierając się wygodnie o oparcie fotela. Na kolana zgarnęła poturbowaną książkę, przymykając lekko oczy.
- Mam nadzieję, że Irytek szybko znajdzie sobie nową ofiarę.
Ismael Blake
Hufflepuff
Ismael Blake

Pokój Wspólny - Page 18 Empty Re: Pokój Wspólny

Nie Gru 20, 2015 11:32 am
Leciutki, kpiący uśmieszek wypłynął na usta rudowłosej. Bynajmniej pokpiwała sobie tym samym z samej Addyson - raczej z całej tej sytuacji, a konkretniej zachowania Irytka, który tym samym nie różnił się niczym innym od kapryśnego bachora. Ale cóż się dziwić. Stulecia gnicia w tych samych murach, gdzie jacyś tam znajomi odchodzą i przychodzą, może człowiekowi, lub duchowi, wjechać na rozum i potem nie tyle się psoci, co robi innym krzywdę. Bo tak.
Siniak był, a i owszem, ale nie wymagał jakiejkolwiek pomocy medycznej ze skrzydła szpitalnego. Poboli i przestanie, jak to tatuś i mamusia mówili, gdy była małym brzdącem i co rusz któraś z części jej ciała pokrywała się podobnymi wykwitami, może nieco konkretniejszymi w barwie. Było jej bowiem zawsze wszędzie pełno i radosne eskapady zwykle nie kończyły się równie wesoło co ich początki.
- Pewnie już dręczy kogoś innego. - zapewniła znajomą, wyobrażając sobie kolejnego biedaka, któremu Irytek postanowił wleźć na głowę lub miotnąć nim o łóżko. Albo łóżkiem o nim, wszystko w sumie jedno. No dobra, ale one tutaj gadu gadu, a tam burdel jaki był to pozostawał. Blake podniosła się z kanapy i przeciągnęła, że aż parę kości strzeliło w stawach.
- No dobra, to co? Idziemy bawić się w naprawianie bałaganu kogoś innego? W sumie to twojego, ale też nie ty go zrobiłaś. W sumie... nieważne. - do pakietu słów dołączony został wesoły, zachęcający uśmiech i tyle. Czekała, aż Addy sama się pozbiera.
Addyson Clemen
Oczekujący
Addyson Clemen

Pokój Wspólny - Page 18 Empty Re: Pokój Wspólny

Wto Gru 29, 2015 10:56 am
Pierwsze, a raczej drugie spotkanie z Irytkiem w ciągu sześciu lat, a Addyson była już poobijana i posiniaczona. Na całe szczęście nie spotkała go wcześniej. W końcu siedem lat męczarni, to znacznie więcej niż dwa, które jeszcze jej zostały do ukończenia nauki w Hogwarcie.
- Oby...
Mruknęła i widząc jak druga Puchonka zaczyna się zbierać, Add również pozbierała swoje obolałe ciało z kanapy. Zapomniała jednak, że na swoich kolanach trzymała książkę, która podczas wstawania, spadła na ziemię na powrót rozrzucając luźne kartki po podłodze.
- Poczekaj tylko chwilę...
Szatynka spojrzała na bałagan, który narobiła i jak najszybciej tylko mogła, pozbierała kartki wciskając je byle jak do książki z transmutacji. Biedny podręcznik przeżył dzisiejszego dnia naprawdę dużo. Gdy pierwszy bałagan został już uprzątnięty, pora było zabrać się za ten nieco większy burdel, który znajdował się w dormitorium dziewcząt.
Przycisnęła do siebie książkę, aby nie wymsknęła się znów na ziemię i ruszyły wykonać swoją misję!

[z.t x2]
Sharon Gallagher
Hufflepuff
Sharon Gallagher

Pokój Wspólny - Page 18 Empty Re: Pokój Wspólny

Sro Lut 10, 2016 12:29 am
Rozpoczynał się nowy rozdział w jej książce, czy jak to się zazwyczaj mówiło, gdy nadchodził nowy dzień i miało się z nim jakiekolwiek oczekiwania. W sumie to nie wiedziała czy po tym czasie ma jakieś, no bo przecież nawet jeśli sobie o czymś pomyśli to przecież nie oznacza, że się spełni, nie? Niby magia, niby można mieć wszystko, ale w sumie to wchodziło się w pewien paradoks, bo jednak nie można było mieć wszystkiego i istniało mnóstwo zasad i wyjaśnień, dlaczego tak a nie inaczej. W końcu jednak od takich myśli rozbolała Sharon głowa i postanowiła się uspokoić za pomocą paczki ślimaków - gumiaków, którą miała schowaną w szufladzie komody znajdującej się przy jej łóżku. Wepchnęła więc jednego ślimaczka na zachętę, potem drugiego, a po drugim był i trzeci, i czwarty... i jakoś tak się wciągnęła, że nie został ani jeden. Ale za to jaki wspaniały humor miała! Przynajmniej przez minutę, dopóki nie dopadło ją poczucie winy, że w ten sposób aż sama prosiła się o dodatkowe kilogramy. No cóż. Pozostało więc podnieść się z łóżka i zmierzyć się z rzeczywistością.
Dasz radę, Szamponie Wspaniały! Dasz radę! Z egzaminami też ci się uda nawet jeśli... nic nie umiesz i jesteś zidiociałym gnomem, i niedawno się dowiedziałaś, że Zordon Reid zrobił twoją podobiznę i w ogóle to jakaś porażka. Nieeeeeeeeee! Aaaaaaaaaaaa! Już nie chcę! Nic nie pomoże!
I w ten sposób ubrała się w kwiecistą ciemną tunikę, duże spodnie dzwony z wzorem uśmiechniętych pączków przy nogawkach, poprawiła ciemne włosy by mniej przypominały rozjechanego borsuka i biorąc głęboki wdech oraz swoje książki do powtórek, wśród których znajdowała się jej tajemnicza mapa Hogwartu - pamiątka po bajkowym wydarzeniu, zeszła do Pokoju Wspólnego by tam zaszyć się w jednym z foteli i udawać, że nie istnieje. Dzień jak co dzień, nie? A ponoć to jakiś nowy rozdział. No i co? I wyszło jak zawsze. I 09 maja 1978 roku również nie zamierzał jej zaskoczyć.
Ruby Yellow
Oczekujący
Ruby Yellow

Pokój Wspólny - Page 18 Empty Re: Pokój Wspólny

Sro Lut 10, 2016 2:32 pm
Wstała oczywiście tak wcześnie, że mogła obserwować wschód słońca, a że lato było już blisko, to i słońce pojawiało się szybciej na horyzoncie. Spędza już w tej szkole swój sześćdziesiąty miesiąc, niemal połowę życia, które pamięta, a i tak zachowała swoje wiejskie zwyczaje. I wiejskim zwyczajem miast umyć się z rana, ochlapała tylko swoją twarz, pachy i stopy, bo prawdziwa pora na kąpiel to wieczór i tylko wieczór, gdy robota jest skończona. W szkole jednak nie mogła iść sypnąć kurom ziarna, wyczesać konie, krowy, czy w ogóle posprzątać w oborze, plewić ogródek. Pozostawał jej spacer po błoniach, przejście się między grządkami Hagrida, rozmemłanie kawałka błota w dłoniach.
Tylko dłonie ubrudziła, jakby specjalnie, chcąc zaciągać się zapachem świeżej ziemi. O całą resztę dbała, a więc nowe trzewiki, które matula wysłała jej pół roku wcześniej wciąż wyglądały jak nowe, a więc szare spodnie nie miały nigdzie plam i przetarć, a więc czarna koszula miała zagniecenia tylko w miejscach, gdzie Ruby podwinęła rękawy.
Wróciła do zamku jeszcze przed pierwszymi jękami uczniów mających już dość szkoły i przygotowującymi się do egzaminów. Nie martwiła się tym, jak zwykle zresztą. Była na tyle świadoma swojej niemagicznej przyszłości, że starała się wyciągać z magii tylko pożyteczne rzeczy. Nie obchodziły ją drętwoty, wojny i duchy - tego nie będzie w jej życiu, chociaż było oczywiście ciekawe. I starym zwyczajem, po porannym spacerze, czyli substytucie dojenia krowy, udała się na pobliski targ, by móc wrzucić coś do żołądka. Czym był targ w Hogwarcie? Kuchnią. A to po drodze do dormitorium.
Skrzaty nie odpuściły jej i wyszła już z czystymi dłońmi, w których niosła koszyk jedzenia i dzban soku. Z jakiego powodu? Im bliżej było do powrotu do folwarku, tym mniej Ruby zaczynała jeść, by znów przyzwyczaić się do niesycących posiłków. Teraz jeszcze miała rumiane policzki, które wydawały się pełniejsze niż we wrześniu, a do spodni nie musiała już nosić paska, a dobrze by też było, gdyby w nich nie kucała.
Kosz nie był duży jak na kosz, był duży jak na Puchonkę - najadłaby się tym pięć razy. Świeże bułki, słoik powideł śliwkowych, słoik powideł malinowych, babeczki marchewkowe, babeczki dyniowe, jabłka, tarta z rabarbarem i na koniec chyba wczorajszy pudding czekoladowy.
I tak obłożona wkroczyła do Pokoju Wspólnego, pustawego, przytulnego, lecz na tyle ciasnego w danym momencie, że przeciskała się ostrożnie w stronę kanap. I na pewno zauważyłaby Sharon wcześniej, gdyby nie oblała się sokiem podczas stawiania go na stole.
Z westchnieniem opadła na kanapę i zaczęła szperać w koszyku. Bez podnoszenia wzroku znad jedzenia pomachała palcami w stronę koleżanki.
- Nie wiedziałam, że jest tak późno? To znaczy późno wcześnie, chyba spacer dzisiaj zajął mi dłużej, ludzie już powstawali.
Odstawiła koszyk, dzierżąc w dłoni babeczkę marchewkową i słoik malinowych powideł. Przy pierwszym kęsie jęknęła z rozkoszą, lecz brzmiało to bardziej jak zraniony hipogryf (tudzież rozwścieczony Chewbacca*). Z pełną gębą zwróciła się w stronę ciemnowłosej:
- Ęstuj ię! - Słysząc swój głos szybko przeżuła i połknęła, czkawka murowana. - Na pewno jeszcze nie jadłaś śniadania. Mój tato zawsze powtarza, że można nie jeść cały dzień, byleby zjeść śniadanie. W ogóle napisałaś już esej na mugoloznawstwo? Nie wiem jaki temat wybrać, mamy wybrać jakieś nowości techniczne, a u mnie w domu największą nowością techniczną jest pług sprzed dekady.
I wróciła do babeczki, a w sumie babeczek, bo po pierwszej pozostały już tylko okruchy w kącikach ust i na udach.




*musiałam
Sharon Gallagher
Hufflepuff
Sharon Gallagher

Pokój Wspólny - Page 18 Empty Re: Pokój Wspólny

Sob Lut 13, 2016 6:31 pm
Każdy miał jakieś zwyczaje, to już było normą, nawet jeśli było się w zupełnie innym miejscu i teoretycznie powinny całkowicie zaniknąć po jakimś czasie. Sharon na przykład od dziecka rysowała rysunek, który miał ją bronić przed złymi snami i nawet po trafieniu do Hogwartu, nic się w tej materii nie zmieniło. I chociaż zarówno Gallagher jak i Yellow pochodziły z mugolskich rodzin to ich życia jednak znacząco się różniły. Przynajmniej przy bliższym poznaniu.  I było coś, co dość łatwo przychodziło pulchnej Puchonce, chociaż bardzo tego nie lubiła. Zazdrość. Często zazdrościła, patrząc na swoje współlokatorki z dormitorium, ale wystarczyło, że skupiła się na pisaniu w swoim pamiętniku i to od niej odchodziło. Słowa i drobne rysunki przynosiły upragniony spokój i odcięcie się od tak dużej ilości zewnętrznych wrażeń. Mimo tego, że niewiele potrafiła i głównie szły jej zajęcia takie jak Zielarstwo, ONMS czy Zaklęcia - o ile przerabiali zaklęcia gospodarcze - to chciała znaleźć swój mały kawałek w świecie magicznym. Nadal to ją wszystko fascynowało. Wojny, duchy i różne inne rzeczy były już tego częścią i po prostu należało się przyzwyczaić.
Zajęła więc miejsce w tym nieszczęsnym fotelu, niemalże się w nim zapadając i skupiła się na przeglądaniu książki do Eliksirów, próbując na pamięć wykuć przepis na eliksir Słodkiego Snu. Właśnie próbowała policzyć ile konkretnie trzeba dodać waleriany, gdy do Pokoju Wspólnego ktoś wszedł. Wytężyła wzrok, chcąc zrozumieć, co jest napisane drobnym pismem pod rysunkiem kociołka, aż... nastąpił hałas. Przestraszona wypuściła książkę z rąk, wydając z siebie krótki dźwięk i zaczynając się rozglądać we wszystkie strony.  Odetchnęła z ulgą, widząc, że to była Ruby. Również pomachała, ale ta nie mogła tego zauważyć zajęta ścieraniem soku.
- Nie lepiej... nie lepiej zrobić to za pomocą różdżki? - Wtrąciła nieśmiało dziewczyna, przygryzając dolną wargę. Pokiwała głową na znak, że zgadza się z jej słowami i szybko podniosła książkę, żeby już nie leżała na ziemi. - Merlinie! Nic Ci nie jest? To znaczy... złamałaś sobie zęba... czy coś?
Szampon Wspaniały czuł się nieco głupio, odzywając się tak głośno do koleżanki. Ta zdawała się być jednak w pełni sprawna, bo zaproponowała jej jedzenie i Sharon, czując jak ślina nieco podchodzi jej do gardła, zaczęła rozważać wszystkie za i przeciw. Co prawda zjadła paczkę ślimaków - gumiaków i pewnie przytyje, i... jednak sięgnęła do kosza, wyciągając z niego jedną z apetycznie wyglądających babeczek.
- Ja też w sumie nie wiem... jeszcze się nad tym nie zastanawiałam... - "spokojnie, oddychaj Sharon", dokończyła biorąc gryza babeczki.  - Nowości techniczne? Może... telewizor? Chyba to bym wybrała, ale nadal nie do końca rozumiem jego specyfiki i budowy.
Zjadła resztę babeczki  i spojrzała gdzieś w bok, podziwiając rosnącego w doniczce kwiatka.
- Masz trochę... okruszków.
Gratulacje, Sharon! Pokazałaś, że nie potrafisz rozmawiać. Brawo.
Wciągnęła wargi do środka tak, że przypominała staruszkę.

[z/t x2]
Sponsored content

Pokój Wspólny - Page 18 Empty Re: Pokój Wspólny

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach