Go down
Jonathan Avery
Oczekujący
Jonathan Avery

Stół Ślizgonów - Page 3 Empty Re: Stół Ślizgonów

Pon Sty 19, 2015 12:32 am
Rozsiadł się wygodniej na ławie, umieszczając przy tym łokcie na stole i łącząc dłonie ze sobą. Oparł na nich podbródek, wlepiając iskrzące spojrzenie w Rabastana i jego kociaka, który co rusz starał się wysunąć swe ostre pazurki - zdaje się, że zapominał, iż cierpliwość nawet najbardziej wyrozumiałego właściciela kiedyś się kończy, a wtedy chwyta się za nożyce by ukrócić niecne zachowania pieszczocha. Ponownie Rockers zawitała w jego oczach jako dodatek do panicza Lestrange, w którego to cieniu się schowała. Gdzieś w głębi zdawał sobie sprawę z mylności owego wrażenia, lecz mimo to nie potrafił go od siebie tak całkowicie odsunąć. Patrząc na przepychanki dwójki Ślizgonów ciężko było mu traktować, którekolwiek z nich poważnie. A ją w szczególności - podczas, gdy rudowłosy młodzieniec wręcz emanował spokojem i pewnego rodzaju gracją tak od strony Rockers wyczuwał wyłącznie sztuczność i jad, połączenie o tyle nieciekawe co niesmaczne i niepożądane w towarzystwie. Szczególnie z rana, gdy przy pierwszej kawie witało się nowy dzień i możliwości przezeń prezentowane.
- W sumie masz rację. Pewnie prędzej Trupi Jad znajdzie się w filiżance Twojej popołudniowej herbaty - mruknął cicho, odrywając spojrzenie od kuzyna i jego przyszłej oblubienicy.
Na wąskie wargi przywołał nieznaczny uśmiech, mający na celu zakamuflowanie nagłego spadku humoru. Nietrudno się domyślić, iż dobry apetyt również odszedł w niepamięć. Odsunął od siebie talerzyk z niedojedzoną zieloną galaretką, która pod wpływem ruchu zadrgała delikatnie - skrzywił się ledwo dostrzegalnie na ten widok. Nie trzeba było dobrze znać ani Jonathana, ani zachowań ludzkich by widzieć, że ten powoli szykuje się do odwrotu. Śniadanie przestało mu smakować, a towarzystwo odpowiadać. Nie dostrzegał najmniejszego sensu przebywania dłużej w tym miejscu, mógł dany czas wykorzystać znacznie pożyteczniej i przyjemniej.
Uniósł porcelanową filiżankę do ust i upił z niej ostatni aromatyczny łyk kawy, po czym odstawił ją z powrotem na spodek. Cienkie powieki chłopaka przymrużyły się delikatnie, gdy do jego  uszu dotarł kolejny komentarz Caroline,  jak i odpowiedź Gai na ów.  Bardzo dobrze, moja mała panienko - przewidziałem Twoje słowa, zanim jeszcze wydostały się one spomiędzy Twych słodkich usteczek.
Zwykła umiejętność obserwacji ludzi, nic więcej.
- Jak widzisz, Caroline, Twoja spostrzegawczość jest właśnie taka jaką ją widziałem od samego początku - posłał w jej stronę starannie wystudiowany uprzejmy uśmiech. - Czyli żadna. Tłumaczę w razie gdybyś sama nie była w stanie odczytać poprawnie mych słów.
Dawno nie miał równie mieszanych uczuć co w owym momencie; dziwna irytacja zakradła się gdzieś w głąb jego zazwyczaj spokojnej i beznamiętnej osoby. Sam sobie nie potrafił odpowiedzieć czym dokładnie była spowodowana, czynników bowiem było wiele, a chęci by się nad tym zastanowić niestety już nie.
A to niespodzianka!
Odwrócił chłodne spojrzenie z twarzy Rockers i osadził je na postaci Rabastana. Zapewne zaskoczy was fakt, iż ze względu na odległość, która dzieliła tę dwójkę blade tęczówki Avery'ego niespecjalnie wiele miały pracy. Uchylił wargi, jakby chciał coś powiedzieć jednak szybko je zamknął, najwidoczniej stwierdzając, że ani miejsce ani towarzystwo nie sprzyja swobodnej wymianie zdań. W głowie ponownie zabrzmiał mu ochrypły tak doskonale znany głos. Głos rozkazujący, nie przyjmujący najmniejszej choćby formy sprzeciwu - nawykły do wydawania poleceń. Odchrząknął cicho, podnosząc się ze swojego miejsca.
- Tak, bardzo możliwe. Dlatego zostawię Was samych, byście mogli w spokoju dokończyć śniadanie - skrzywił się nieznacznie. Niewiadomo czy to na wzmiankę na temat galaretki czy też Caroline. Przyjmijmy z grzeczności, iż zapewne chodziło tu o wyłącznie ten nieszczególnie trafiony specjał.
Szybko jednak na jego ustach ponownie zagościł uśmiech, spokojny i łagodny. Skłonił lekko głowę przed Gaią, pamiętając tym razem, że ta obsesyjnie wręcz ceniła sobie tego typu gesty mające ponoć świadczyć o dobrym wychowaniu i poszanowaniu dla rozmówcy.
- Chciałbym później porozmawiać z Tobą, Rab. Na osobności, jeśli można - skinął krótko w stronę kuzyna, po czym odwrócił się na pięcie i odszedł w kierunku wyjścia.

powiem Wam, że po ponad miesiącu było ciężko. Rabarbar leniwa buło!

/zt
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Stół Ślizgonów - Page 3 Empty Re: Stół Ślizgonów

Pią Sty 23, 2015 12:00 am
Każda gra powoduje efekty uboczne. Jedne są większe, drugie mniejsze, ale te drugie i tak potem zbierają się w jeden poważniejszy zdolny powalić nawet ją na ziemię. Plotki? Otoczenie? Cóż to! Ona grała wedle własnych spostrzeżeń, które pojawiały się i znikały, kiedy chciały. Nie potrzebowała do tego sekretnych uwag z ludźmi, którzy byliby zrobić wszystko ku większej ogólnej uciesze i zaszokowania. On się uzależniał, ona wręcz przeciwnie – jej postawa zupełnie się nie zmieniła względem niego. Był celem do zniszczenia. Jednym z tych najważniejszych, ale nic poza tym. Nie był dla niej zagrożeniem, bo przecież...któż by nim był dla Królowej Śniegu? Sądził, że tak łatwo wywinie się z jej sideł i zerwie zaręczyny bezproblemowo? Żeby tylko czerwony wężyk się nie zdziwił, bo kiedy Rockers czegoś chciała to robiła wszystko by to otrzymać.
A czego chciała teraz?
Ostatecznego zniszczenia jego osoby, nawet za cenę własnego życia.
Nie odzywała się. Łatwo przeszła z obserwacji Avery’ego czy Rabastana na Gaię, która dodała swoje przysłowiowe 5 knutów w tę wymianę. Degustacja blondynki doprawdy bawiła Rockers, która zdawała się czerpać satysfakcję z ogólnego dyskomfortu. Ciemne brwi uniosły się do góry w geście udawanego zaskoczenia, a usta wykrzywiły się w fałszywą minę współczucia, kiedy Gaia zaczęła spokojnie kroić swoje szparagi.
- Och, wybacz, moja droga! To takie nie na miejscu, prawda? Takie zupełne faux pas z naszej strony, czyż nie? Przy tak młodej dziewiczej duszyczce odkrywać tajemniczy świat prawdziwych uczuć – wypowiedziała cicho C., zakrywając dłonią swe usta. Można byłoby pomyśleć, że rzeczywiście słowa i reakcja panny Zabini ją ruszyły, gdyby nie oczy. Oczy, które zawsze pokazywały te prawdziwe uczucia. Były chłodne i chmurne, wyniosły lód przebijał się przez wszelkie te teatralne gesty. – Uważaj na ruchy nożem, bowiem nie chciałabym, żebyś przypadkiem się skaleczyła. A jak dalej tak pójdzie to...może się tak stać.
A więc masz dość, moja miłości? Masz dość drogii, która ma prowadzić do Twojego wiecznego szczęścia? No tego to bym się nie spodziewała! Wszak jeszcze trochę i połączy Nas więź, niczym wieczysta przysięga!
W sumie ich wzajemne stosunki, choć niekomfortowe były w pewnej części zabawne, a samo obserwowanie reakcji osób postronnych dostarczało jej chorobliwej satysfakcji. Pójście na łatwiznę w taki sposób, Rabastanie nie przyniosłoby upragnionej ulgi. Słowa te nie były skierowane w jego stronę, żeby wzbudzić w nim niepokój. Miały jedynie podrażnić podniebienie, spowodować, że odrobinę kwasu żołądkowego podejdzie do gardła. Ale nic poza tym.
Zupełnie nic.
Tylko ona przecież powinna być jego szczęściem! Czyż nie tak? Żadne więc inne osoby nie wchodziły więc w grę, zwłaszcza kiedy ona tak bardzo się starała! Gotowa do największych poświęceń w imię tego...uczucia. Toksycznego uczucia.
Nienawiść do jego osoby była nadzwyczaj silna.
Drgnęła ponownie, kiedy odważył się ją dotknąć i pogładzić po długich włosach. Z warg wydobył się krótki syk, zamaskowany sztucznym uśmiechem zachwytu. Bo przedstawienie trwa.
Nie odpowiedziała, zamiast tego zacisnęła mocniej długie palce na swoim kielichu by po chwili upić z niego krótki i wyjątkowy gorzki łyk.
Łatwiej i przyjemniej było skupić się na Avery’m z którym ostatnimi czasy miała więcej do czynienia. Jego aktorskie poczynienia intrygowały ją na tyle, żeby zainteresować się nim bardziej. Przynajmniej teraz.
Bo ponoć byłeś idealną maską, Jonathanie.
Dodatek? Pierwszeństwo w tej dyskusji? Pozory. Pozory. Głupi teatrzyk by nikt nie mógł zorientować się, co dzieje się po spektaklu za czerwonymi zasłonami! Doprawdy sądzisz, że pozwoliłabym na to, żeby on był siłą rządzącą? Żeby to ON ustalał zasady?
O nie. Nie. Nie.
Byłeś w swoim małym świecie, lecz na jak długo? Sądziłeś, że potrafisz odczytać wszelkie znaki i przewidzieć już teraz każdy jej najmniejszy ruch. Że była przewidywalna. Zastanów się, czy niepoczytalność rzeczywiście może stać się w pewnym momencie całkowicie przewidywalna. Czy to nie po prostu dymna zmyłka dla przeciwnika.
Kielich wylądował na stole, wydając z siebie krótki brzdęk. Reszta jedzenia zniknęła dość szybko z talerza Rockers. Następnie dziewczyna otarła serwetką twarz, nie spuszczając lodowatego wzroku z Avery’ego. Na jego słowa uśmiechnęła się niemalże niezauważalnie. Bawił ją. Bawiła ją cała ta jego wymuszona aktorska poza.
Chociaż i ona musiała grać przed nimi wszystkimi.
Kiedy pożegnał się ze wszystkimi i ostatnie słowa skierowała w stronę Lestrange’a, C. w końcu postanowiła spojrzeć w stronę narzeczonego, jakby samym zimnym spojrzeniem chciała wywiercić mu dziurę w brzuchu i przekonać się, co z tej dziury wyleci. Sięgnęła za to po raz ostatni po kielich, wypijając resztkę duszkiem i gwałtownie podniosła się z miejsca. Ciemne kosmyki zawirowały w blasku świec, opadając na zmęczoną całą sytuacją twarz.
Nie widziała już żadnego sensu w przebywaniu w Wielkiej Sali. Miała bowiem inne rzeczy na głowie.
Ciekawsze.
Ważniejsze.
Zacisnęła mocniej palce na główce wilka, która wisiała na jej szyi i zwróciła się w stronę Rabastana.
- Do zobaczenia później...kochanie – ostatnie słowo ledwo przeszło jej przez wargi. Po chwili nie zwracając uwagi na jego odpowiedź i obecność Gai, opuściła pospiesznie Wielką Salę.

[z/t]

Miałam tak samo ;.; Miesiąc to stanowczo za długo, leniwa buło!
Ieva Greengrass
Oczekujący
Ieva Greengrass

Stół Ślizgonów - Page 3 Empty Re: Stół Ślizgonów

Nie Sty 25, 2015 9:03 pm
Weszłam do Wielkiej Sali i od razu skierowałam się do stołu Slytherinu. Znając życie, Dumbel będzie znowu pieprzył trzy po trzy... Tak jak ostatnio. Wszystko takie fajne i w ogóle, kochane dzieciaczki, nie ma się czego bać... Noż kurwa mać. Jakiś kretyn otworzył komnatę tajemnic. Nie żyje tamta puchonka. To, że nie żyje Nightray to może jednak plus. No ale. Profesor Ichimaru jest wilkołakiem i kogoś zabił. W sumie mamy w Hogwarcie dwa wilkołaki. I wampira. I on mówi, że jest już bezpiecznie?! Dumbel jest albo głupi, albo widzi świat przez różowe okulary i nie dostrzega nic poza czubkiem własnego nosa. Eh... Ciekawe, o co teraz mu chodzi. Usiadłam sobie wygodnie na krześle, zerkając w stronę stołu nauczycieli.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Stół Ślizgonów - Page 3 Empty Re: Stół Ślizgonów

Pon Sty 26, 2015 6:09 am
Teoretycznie jej pojawienie się w Wielkiej Sali nie miało najmniejszego sensu. Teoretycznie. Praktycznie bowiem był to poniekąd jej obowiązek, zwłaszcza że nie chciało jej się potem słuchać narzekania profesora Slughorna, który był również opiekunem jej domu. Zresztą i tak pozostało niewiele czasu zanim opuści na zawsze mury tego zamku, a takie przemówienia dyrektora? Bywały o dziwo nieraz inspirujące. Pozornie.
Zagadki, wiecznie te zagadki!
Ale przynajmniej bawimy się dalej w tym cyrku, bo on sobie trwa. Nawet ona nie była w stanie go przerwać.
Ten największy z upadłych cieni, które nigdy nie powstaną.
Szaleńczo-przykra maska.
Pojawiła się więc w tej Wielkiej Sali, zajęła odpowiednie miejsce, rzucając drwiące spojrzenie całej reszcie zgromadzonej w tym pomieszczeniu i zwróciła swoje zimne oczy w stronę przemawiającego dyrektora.
Czas smutku. Czas śmierci. Czas zastanowienia. Czas objawienia.
I wielki nieograniczony chaos.
Zabawnie to brzmiało, jak się stało z boku.
Bardzo zabawnie.
Ledwo się powstrzymywała, żeby nie uśmiechnąć się na wspomnienie śmierci tej głupiutkiej i nieznanej jej zupełnie Puchonki. Bajecznie brzmiało zdanie o tym, że ciała nie odnaleziono. Teraz do tego nawet doszło w Hogwarcie? Czemu ją to nie ruszało? Już większe zainteresowanie u niej wzbudziło wydarzenie do którego się zgłosiła i wylosowała swą dramatyczną rolę. Słowa dyrektora brzmiały bowiem, jak zapowiedź dobrej i cholernie toksycznej zabawy.
I wielce prawdopodobne że tak właśnie będzie.
Teraz już Królowa Śniegu nie powstrzymywała chorego uśmiechu, który wykwitł jej na wargach, niczym trujący bluszcz.
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Stół Ślizgonów - Page 3 Empty Re: Stół Ślizgonów

Pon Sty 26, 2015 5:50 pm
Zajebiście drogi Ventusie. Znowu musisz siedzieć i słuchać tego Dropsa. Co cię obchodzi, to że zmarło kilka osób. Przynajmniej nie muszą użerać się z pieprzonym życiem i tym, że będą musieli się ślepo słuchać swoich rodziców, czy kogo tam jeszcze. Nie będą ignorowane przez innych ludzi i takie tam. Jeden nauczyciel mniej - też mi coś. Ludzi idzie zastąpić. Przynajmniej ten nauczyciel nie będzie musiał się użerać z bachorami w tej szkole, przynajmniej nie trafi do więzienia, czy co by mu groziło, gdyby ktoś dowiedział się o tym co robił. Takie tam mało znaczące rzeczy w mniemaniu tego egoistycznego człowieka. Płytkie, słabe myślenie - słabej istoty. Czemu nie? Może być.
Ta, to losowanie. Zastanawiał się, czy dobrze zrobił zapisując się na to. W końcu nie bardzo wiedział, czy będzie mu się chciało w tym uczestniczyć. Pewnie wyleje sobie na to i zaszyje się, aby nikt go nie znalazł, a jak będzie koniec to się pojawi znikąd. Taki Ventus- niespodzianka. Zresztą nie ważne. Nie będzie gdybać i myśleć o tym co ma być jutro.
avatar
Martwy †
Draco Brown

Stół Ślizgonów - Page 3 Empty Re: Stół Ślizgonów

Pon Sty 26, 2015 8:28 pm
Wszedłem do przestronnej, jasno oświetlonej Wielkiej Sali, gdzie pod zaczarowanym sklepieniem, stanowiącym odpowiednik nieba, jak zawsze lewitowały w powietrzu setki białych świec. Pośrodku sali stały cztery długie, drewniane stoły poszczególnych czterech domów Hogwartu, zaś na jej końcu znajdował się stół przeznaczony dla grona pedagogicznego. Usiadłem na długiej drewnianej ławie, przy stole Slytherinu obok Ventusa.
-Siema!-rzuciłem od niechcenia i skierowałem wzrok w stronę dyrektorskiego podium w kształcie orła, w oczekiwaniu na przemowę dyrektora.
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Stół Ślizgonów - Page 3 Empty Re: Stół Ślizgonów

Pon Sty 26, 2015 10:13 pm
Walcie się mury tego zamczyska. ktoś śmiał zagadać do tego wściekłego na cały świat nastolatka. Ventus, tak mówię do ciebie. Czy ty widzisz tego blondyna obok ciebie? Powiedział do ciebie "siema". Przypominasz sobie kiedykolwiek, abyście byli w dobrych relacjach? Nie, no co ty. Ty czegoś takiego nie posiadasz. Nie masz dobrych relacji. Chyba, że chodzi o pewną cygankę. tak, Esmeralda. Zacząłeś się rozglądać za tą dziewczyną, ale nie potrafiłeś jej znaleźć. Przykre, za dużo tego plugawego stworzenia w tym pomieszczeniu. Za dużo robotów, które słucha się rozkazów innych. Zaprogramowane dzieci. na co są zaprogramowane? Na słuchanie się innych. na patrzenie, czy jesteś dobrze ubrany, jak się zachowujesz. Jakiej jesteś krwi, czy może powinieneś się odwrócić i zostawić to towarzystwo bo tu nie pasujesz.
Wiesz co ci powiem Ven, ty tu nie pasujesz. Ty balujesz wśród mugoli. Pijesz z nimi, bawisz się, a teraz jesteś wśród snobistycznych bogatych i wypranych dzieci "czystych" rodów. Nie, idź stąd. Wstań i wyjdź. czemu do jasnej cholery tego nie robisz!
Spojrzałeś na blondyna, który do ciebie zagadał. Oddychaj Ven. Zaraz - na twoich ustach pojawił się kpiący uśmiech. Ojej, to ten uroczy chłopczyk z treningu. Oberwał od ciebie tłuczkiem przez przypadek.
- Witaj - zmierzyłeś go od góry do dołu. Nic godnego uwagi. Każdy Ślizgon jest taki sam.- Jak tam wizyta w Skrzydle po treningu? na twoim miejscu uważałbym, gdzie się pakujesz - z twoich ust nie schodził ten uśmiech.
Uhh, jak słodko i starałeś się być miły. Postęp ludzie.
Zjadł w spokoju śniadanie, nawet nie patrząc na blondyna opuścił salę.

[z/t]


Ostatnio zmieniony przez Ventus Zabini dnia Nie Lut 01, 2015 6:16 pm, w całości zmieniany 1 raz
Jonathan Avery
Oczekujący
Jonathan Avery

Stół Ślizgonów - Page 3 Empty Re: Stół Ślizgonów

Pon Sty 26, 2015 11:21 pm
Pojawił się w Wielkiej Sali lekko spóźniony, poprawiając przy tym luźno zawiązany krawat i wodząc roztargnionym spojrzeniem po pomieszczeniu. Wyglądało na to, iż większość uczniów wzorowo postanowiło pojawić się na apelu wygłaszanym przez samego dyrektora szkoły - jak miło! Wykrzywił wargi w ponurym grymasie, słysząc pierwsze słowa  starszego czarodzieja. Niebezpieczeństwo minęło, a Hogwart stanie się najbezpieczniejszym miejscem na świecie. Na Merlina, czy on sam wierzył w to co mówił? Pokręcił delikatnie głową, przechodząc wzdłuż ślizgońskiego stołu i zajmując miejsce obok Caroline - najwidoczniej zaczynało wchodzić mu to w nawyk.
Czarna magia, alkohol, papierosy, narkotyki... Rockers. Tak łatwo było się w tym pogrążać, brnąć coraz dalej nie wiedząc kiedy skończyć.
Lub nie mogąc tego zrobić.
Nie odezwał się jednak ani słowem, nie wiadomo czy to przez wzgląd na powagę sytuacji czy też z braku tematu, na który miałby ochotę się wypowiedzieć. Zamiast tego oparł łokcie na stole, łącząc dłonie w piramidki i układając na nich podbródek. Spojrzenie zawiesił na pustym miejscu przy krańcu drewnianego blatu. Ciekawe, że ta tragedia dotknęła właśnie dom węża. Do tej pory nieszczęścia raczej nieszczególnie trzymały się wychowanków Salazara...
Dość.
Nie potrzebne ci były kolejne smętne przemyślenia; nie nadawałeś się wszak do nich.
Przymknął na chwilę oczy, jakby znużony tym całym przedstawieniem. Jednak ciiii, to już koniec! Akt dograny, publiczność niezadowolona.
Czas, więc odwrócić jej uwagę od tych niezbyt uciesznych wydarzeń.
Sam również zapisał się do nadchodzącego wydarzenia, mimo iż inspirowane było mugolskimi bajkami. Poznał niektóre z nich, podobały mu się - magia żarzyła się w nich mocno, jakoby przecząc ich pochodzeniu. Ciekaw był jak to wszystko zostanie rozegrane, rozplanowane i zorganizowane.
A na końcu ile świeżych trupów zbiorą owe żniwa. Ponoć czym historia lepsza tym i zbiory obfitsze, a jak pokazują ostatnie wydarzenia w Zamku zapowiadała się naprawdę niezła... opowieść. Ciekawe komu dane będzie ją powtórzyć, a kogo usta zamkną się już na zawsze.
avatar
Slytherin
Regulus Black

Stół Ślizgonów - Page 3 Empty Re: Stół Ślizgonów

Wto Sty 27, 2015 10:58 am
Regulus, oczywiście, pojawił się na apelu. Mimo przebierania się naprędce w strój Ślizgoński jak zwykle wyglądał nienagannie i wszystkim niedociągniętym świecił najlepszym przykładem. Jak to robił, że mimo poruszania się całkiem swobodnego, na jego ubraniu niemal nigdy nie pojawiało się żadne zagniecenie?
Ta-je-mni-ca.
Na jego ustach tkwił typowy uśmiech, który jak zwykle mówił przekornie wiem coś, czego wy wszyscy nawet się nie domyślacie, nawet jeśli miało to się z prawdę. Na ludzi nie patrzył prowokująco, więc genialnie zlał się z tłem szepczących między sobą Ślizgonów.
Zasiadł obok panny Greengrass, jako, że znał ją dość dobrze. Jej pierwszy dzień w Hogwarcie był zarówno jego pierwszym dniem, to główna przyczyna. Wspólne lekcje, wspólne błądzenie po szkole na pierwszym roku - to zbliżyłoby choć trochę każdego człowieka, nawet bardzo opornego.
Zerknął w stronę Ievy.
- Witaj, Greengrass. - powiedział spokojnym głosem, opierając łokieć o stół. Ieva była wyjątkową dziewczyną. Urokliwą, śliczną, zaskakującą, o cudownym uśmiechu... I wredną jak pierun, chociaż przy Rockers była aniołkiem...
Nie trzeba było wspominać, że młody Black po ostatnim spotkaniu z tą Szkarłatną Wiedźmą nabawił się lekkiej zmiany wyglądu - małej, ale szerokiej i dość widocznej blizny na lewym policzku. Wyleczonej w pełni, ale jak wiadomo czarna magia zostawia po sobie ślad.
Ieva Greengrass
Oczekujący
Ieva Greengrass

Stół Ślizgonów - Page 3 Empty Re: Stół Ślizgonów

Wto Sty 27, 2015 2:06 pm
W sumie przysypiała na tym stole. Dumbel pieprzył dalej, no, w sumie jedynym, co było ciekawe w tym pieprzeniu to to coś z postaciami z mugolskich bajek. Zgłosiła się do tego, bo dlaczego nie i teraz zastanawiała się, czy w ogóle dobrze zrobiła. Ale, co ma być to będzie, piekło znajdę wszędzie. I tyle w temacie.
Zerknęła w bok, zastanawiając się, kogo pogięło na tyle, żeby jej teraz przeszkadzać. Wiedziała, że z charakterkiem nie umywa się do Rockers, co nie zmieniało faktu, że do niej generalnie też się nie podchodziło. No ale chłopakowi, który razem z nią przechodził ceremonię przydziału mogła od biedy wybaczyć.
-Taaaa, dobry dzień i coś w ten deseń, Black.- westchnęła ciężko.
Zmierzyła wzrokiem Regulusa, zastanawiając się, jakim cudem do cholery wyglądał tak idealnie? Ona sama wyglądała niczym zmięta flądra i gdyby nie zaklęcia, to byłoby to widać. Może jakby go poprosić, to zdradzi tajemnicę...? NIE. Greengrass nigdy nie będzie prosić. Sama coś wymyśli, ot co.
avatar
Slytherin
Regulus Black

Stół Ślizgonów - Page 3 Empty Re: Stół Ślizgonów

Wto Sty 27, 2015 8:42 pm
Przy Ievie wypadał naprawdę szaro i smutno. Nie był bożyszczem, do którego wzdychały urocze, młode Ślizgonki. Był raczej niewysoki, raczej chudy, zawsze dobrze ułożony. Cichy nastolatek, zwykle nie sprawiający problemów, lecz posiadający swoją drugą stronę. Stronę, której nikt tutaj nie miał prawa i nie powinien znać... Nigdy nie powinien.
Regulus nie zgłosił się do niczego, więc jego obecność tutaj była jedynie formalnością. Żeby zapisano go na papierku... Tyle.
Przynajmniej spędzi chwilę w całkiem przyjemnym towarzystwie. Ievę miał za dziewczynę inteligentną, to chyba dobrze dla niej... Może i tłumiła w sobie swój urok, ale mimo wszystko urody nie można było jej ująć. Piękno to piękno, nie ważne czy stłumione, czy czarujące.
On nie wyglądał idealnie! To jego ubranie było perfekcyjne.~
- Jak zwykle olśniewająca. - mruknął do dziewczyny, po czym posłał jej jeden ze swoich zaczepnych uśmieszków.
Przy wszystkich nie da mu w zęby~
Ieva Greengrass
Oczekujący
Ieva Greengrass

Stół Ślizgonów - Page 3 Empty Re: Stół Ślizgonów

Sro Sty 28, 2015 2:09 am
Gdyby nie była pół wilą, kto by na nią spojrzał? Jeszcze na dodatek przy takim charakterze? Całe to zainteresowanie, jeśli istniało, zawdzięczała jedynie swojej genetyce, na którą przecież nie miała żadnego wpływu. Natomiast co do stron osobowości... Każdy miał jakieś, o których nikt inny nie wiedział. U Ievy było to przywiązanie do brata, dla którego tak silnie zagłębiała się w tajniki czarnej magii, o czym rzecz jasna nikomu nie powiedziała. A jedyna osoba, która o tym wiedziała, obecnie była martwa. Cóż, jej sekrety więc były bezpieczne... Chociaż jeden chyba wisi na włosku.
-Jaka szkoda, że o Tobie nie da się powiedzieć tego samego, Black.- posłała mu jeden ze swych mrożących krew w żyłach, uroczych uśmiechów.
Co nie zmieniało faktu, że w duchu śmiała się na to stwierdzenie. W sumie za to kochała Slytherin. Za tę możliwość pogrywania z innymi, gdzie tak naprawdę wszyscy wiedzieli o tym, że ta druga osoba nosi maskę, jednak próby rozszyfrowania spełzały na niczym. Ale i tak wszyscy próbowali, bo pogrywanie z drugą osobą sprawiało niewypowiedzianą wręcz radość. A zwłaszcza dla Ievy. Co z tego, że niektórym to nie odpowiadało... Od czegoś mamy klątwy. A jak nie klątwy, to zaciśniętą pięść z kilkoma pierścionkami. Przy odpowiedniej sile idzie tym wybić zęby.
avatar
Martwy †
Draco Brown

Stół Ślizgonów - Page 3 Empty Re: Stół Ślizgonów

Sro Sty 28, 2015 8:21 pm
Spojrzałem uważniej na swego rozmówcę.-A to ty. No tak. Żyję jak widać, z pewnością nie po twojej myśli.-mruknąłem połgebkiem. "Jeszcze się z tobą policzę", pomyślałem w duchu.
avatar
Slytherin
Regulus Black

Stół Ślizgonów - Page 3 Empty Re: Stół Ślizgonów

Czw Sty 29, 2015 10:04 pm
Nie miał okazji z bliska przyjrzeć się jej charakterowi. Do tego z natury był takim człowiekiem, że nie będzie brnął w czyjąś osobowość na siłę. Jeśli sama zechce uchylić mu wieko tajemnicy swojego usposobienia, to chętnie zajrzy, ale nie będzie brał łomu i na siłę go rozwierał. Później, prawdopodobnie, ta wielka tajemnica ogryzłaby mu głowę niczym lwia paszcza.
Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, ale już się nie odezwał. Słodkie Ślizgonki, niemal każda miała uroczy charakterek. Zabawne ile rodzajów wredności może się tworzyć w zależności od charakteru człowieka. Każdy z domu Węża miał w sobie coś z takiego złośliwca, niektórzy mniej, niektórzy bardziej, każdy na zupełnie inny sposób. I z innych powodów.
Słuchał słów dyrektora przez chwilę. Właściwie to było tylko potwierdzenie tego, co już wszyscy wiedzieli z pogłosek i plotek. Co chwila zerkał na siedzącą obok dziewczynę i posyłał jej lekki uśmiech, kiedy ich spojrzenia się spotykały. Aby wiedziała, że wcale nie ukrywa się z tym.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Stół Ślizgonów - Page 3 Empty Re: Stół Ślizgonów

Czw Sty 29, 2015 11:48 pm
DOPISEK ADMINISTRATORA DLA DRACO BROWNA:
Drogi Draco, po raz kolejny w imieniu Administracji ML zwracamy Ci uwagę na łamanie regulaminu forum. Pozwól więc, że zacytuje jeden znaczący punkt, który złamałeś:

6. Post powinien się składać z co najmniej czterech poprawnych i dobrze rozbudowanych zdań. Staraj się popełniać jak najmniej błędów ortograficznych i interpunkcyjnych. Administracja sprawdza posty i jeśli zauważy jakieś nieprawidłowości upomni użytkownika. Każde następne złamanie tego punktu zakończy się nieprzyjęciem posta w fabule, dopóki użytkownik go nie poprawi.

Popraw to, albo tym razem czeka na Ciebie fabularna kara.

~

Słuchała więc dalej, bawiąc się serwetką, którą miętosiła w dłoniach. Odkąd zaczęła ćwiczyć tę resztkę umysłu, której nie ogarnął chaos ani szaleństwo, do jej uszu trafiało więcej słów. Czasem ulotne strzępki jakichś myśli, urwane pół-słówka czy odgłosy stukania kielichów o stół. Jeden wielki gwar, który działał na nią mocniej, niż zazwyczaj, zwłaszcza że nie była w najlepszej formie. Ledwo poruszała nogami, oczy zdawały się być większe niż zwykle; czaił się w nich zresztą jakiś dziwny mrok, który działał niezwykle kojąco na jej lód... Biel jej ciała jeszcze bardziej się odznaczała.
Odwiedzić Skrzydło. Odwiedzić Skrzydło.
Gorączkowe wołanie jej ludzkiej części na dnie jeziora, która wpadła tam jakiś czas temu.
Uśmiech szybko zszedł z popękanych warg. Czarne kosmyki musnęły policzek, zakrywając jedno z patrzałek.  Chwilę później ktoś usiadł blisko niej, a Rockers automatycznie zwiększyła przestrzeń pomiędzy nimi, korzystając z wolnej przestrzeni miejsca z jej drugiej strony. Stopą dotknęła jednej z nóg stołu i rzuciła spojrzenie w stronę Avery'ego, lustrując uważnie jego twarz. Gdyby miała więcej siły zapewne chciałaby spróbować przedrzeć się przez te drobne pęknięcia na jego masce. Jednak nie miała. To nie było w tej chwili możliwe.
Wypuściła cicho powietrze, posłała mu krzywy uśmiech i kiedy Dumbledore skończył przemawiać podniosła się leniwie z miejsca.
Być może spotkamy się kiedyś na dłużej, wykwintny aktorze ukryty za kagańcem.
I C. zaczęła zmierzać w stronę wyjścia, odwracając się jeszcze w stronę Regulusa i zatrzymując wzrok na jego policzku. Po chwili lodowate oczy powędrowały wyżej, a dziewczyna zaśmiała się pod nosem i nieco chwiejnym krokiem pokonała resztę drogi i opuściła Wielką Salę.

[z/t]
Sponsored content

Stół Ślizgonów - Page 3 Empty Re: Stół Ślizgonów

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach