Go down
Lilith Collins
Martwy †
Lilith Collins

Lilith Acedia Collins [martwa] Empty Lilith Acedia Collins [martwa]

Czw Paź 02, 2014 8:30 pm
Imię i nazwisko: Lilith Acedia Collins
Data urodzenia: 19.03.1960
Data zgonu: 28 marca 1978 r.
Powód zgonu: Fabularny. W czasie walki na błoniach wrzucona do morza ognia i spalona żywcem.
Czystość krwi: Błękitna krew obojga magicznych rodziców.
Dom w Hogwarcie: Proponuje Ravenclaw.
Różdżka: Wiśnia, rdzeń z krwi bruxy, trzynaście i pół cala. Gładka, bez żadnych zdobień, zwęża się ku początkowi.

Widok z Ain Eingarp: Wydawać by się mogło, że zwierciadło odkryje to, co skrywa dusza. To, o czym nawet czarodziej najczęściej nie zdaje sobie pojęcia. W przypadku dziewczyny, to było coś zupełnie trywialnego. Stała sama w pustej sali lekcyjnej, od dawna zapomnianej. Stała tam, naprzeciw lustra, bogato zdobionego złotem i rubinami. Ain Eingarp łypało na nią szklistymi smugami, chwytając ostatnie promienie końca lata. Wiatr za szybami wiał coraz szybciej, liście tłukły o drewniane ramy, chmury ciskały płynnymi pociskami. Huk wzmagał się z każdą sekundą, gdy dziewczyna zaczęła pojmować prawdę o sobie samej. Oto odnalazła siebie. Nie było jej ukochanego brata, który wybrałby drugą siostrę, choć zawsze łudziła się, że on kocha ją tak samo jak ona jego. Nie było i J. która, choć zawsze ciepła, była tak bardzo zdystansowana. Nie było także apodyktycznych, rozkazujących spojrzeń jej rodziców. Stała sama, a odbicie pozostawało tylko odbiciem. Cisza. Ciemność. A pośród niej ona. Sama. Obojętna.

Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie:
Rok pierwszy: trafia na krzesło, ozdobione ornamentami, równie niewygodne co Żelazna Dziewica. Oczy wszystkich uczniów skierowane są na nią, małą dziewczynkę o czarnych włosach i jadowicie zielonym spojrzeniu. Stara, wymięta i zniszczona Tiara Przydziału trafia na jej głowę, a rozdzierający serce ryk niesie się po Wielkiej Sali. Sssszaaaa! Żaden oddech nie opuszcza pojedynczej piersi, gdy te same oczy kierują się to na dwoje Collinsów, to na nią. Mała Lilith, zdrajczynią krwi, trafia do Ravenclaw.
Rok drugi: Zniszczona psychicznie przez ubiegły rok odkrywa w sobie potencjał jakim nie może się pochwalić jej rodzeństwo. [wywalone zdanie] Lilith, odkrywa potęgę płynącą z nauki, nie tylko durnych zaklęć rzucanych przez pierwszo i drugo roczniaków. Nie tych podstawowych głupot, które ona już opanowała. Płynie w jej krwi mordercza potrzeba wiedzy, równie dewastująca co pocieszająca. Ogrzewa jej młodzieńcze ciało swoimi promieniami. Dziewczynka odkrywa przyjemność z petryfikowania Ślizgonów i jest z siebie dumna. Tylko rodzeństwo dziwnie na nią patrzy. Nie zrobią jej krzywdy, w końcu są rodziną, nie ważne w którym domu... ale nie podoba jej się ich spojrzenie. Ona wie, że oni też mają tajemnice. A oni wiedzą, że ona wie.
Rok trzeci: Lilith trafia na przeszkodę nie do pokonania. Dział Ksiąg Zakazanych, który okazuje się zbyt szczelnie pilnowany. Sięga więc po środki doraźne i całe półrocze ćwiczy zaklęcie wyciszające, niewiadomej genezy z jednej z ksiąg czarnomagicznych. Co do samej księgi, przypadek chciał, że znalazła ją w ferie świąteczne podczas któregoś nielegalnego wypadu do Hogsmeade. Wreszcie bibliotekarka nie słyszy szelestu i krzyków z półek o które tak bardzo się martwiła.
Rok czwarty: Lilith zaczyna podejrzewać co takiego wyprawia jej rodzeństwo. Jej popierdolona siostrzyczka roztrzaskuje jakimś zaklęciem gigantyczne głazy w środku Zakazanego Lasu, a równie pojebany braciszek rozmawia ze swoim wężem. Nie dość, że jest wężousty, to chyba też niezrównoważony. Wydaję się niepoczytalny, impulsywny, a czasami ma to spojrzenie... mimo, że jest jego siostrą, przeraża ją nie na żarty. Jakby był gotów ją zabić, gdyby tylko się do niego odezwała. Cóż, najwyraźniej została sama w tej szkole, zdana tylko i wyłącznie na siebie. I nie przeszkadzało jej to. Odkrywała coraz to ciekawsze niuanse magii, której nikt nie powinien się podejmować. Zaczęła od wskrzeszenia myszy, jednego z chłopców z Slytherinu. Wydawał się zaskoczony faktem, że myszka, wciąż pokryta błotem, nieco rozłożona i nadgryziona przez zęby czasu, teraz kuśtyka po jego pościeli.
Rok piąty: Lilith zdała sobie sprawę, że nie obchodzi ją kompletnie nic. Dopiero po tylu latach zdała sobie sprawę, że Acadia nie jest przypadkiem, bo ona absolutnie nie odczuwała emocji. Ciężko powiedzieć, czy powinna zdać sobie sprawę z tego nieco wcześniej, w końcu trudno zdefiniować czy coś się posiada, nie wiedząc co to jest. Martwe myszy, ożywiała i zabijała swoją własną magią, gdy tylko udawało się jej poprawnie rzucić urok. Urok równie czarny, co noc za oknem. Nie lubiła ściągać na siebie uwagi. Może w pierwszej klasie uszło by jej to płazem, ale teraz zbyt dobitnie zdawała sobie sprawę z tego jakim zagrożeniem jest bycie zdekonspirowanym przy ożywianiu zmarłych. To nie było coś co jest mile widziane w świecie czarodziei.
Rok szósty: Minął szybciej niż poprzednie lata. O wiele więcej tego roku wydarzyło się w rodzinie Collinsów. Lilith miała okazje podziwiać "Starcie na Błoniach", jak to określali Gryfoni, w którym wzięła udział J. i Sahir Nailah. Siostra Lilith opanowała do perfekcji zaklęcie, które skróci Cię o głowę zanim zdążysz wypowiedzieć jego formułkę. A resztę kończyn i wnętrzności pośle w przeciwnych kierunkach. Decollatio, bo tak brzmiało zaklęcie, podchwyciła w te pędy i ćwiczyła w każdej wolnej chwili. Jeżeli kiedykolwiek przyszło by jej stanąć twarzą w twarz z siostrą, wolała mieć wyjście awaryjne.
Rok siódmy: Oczywiście była obecna na "Wielkim Balu" jak to z kolei mówią Ślizgoni, kiedy to Bazyliszek wychylił swój zasrany łeb z rynsztoku i zabił kilka osób. Nie umknęło jej uwadze, jak Shane posłał praktycznie mordercze zaklęcie w stronę Caroline Rockers, która cudem wyszła z tego cało. Oficjalnie utwierdziła się w przekonaniu, że pochodzi z rodziny psychopatów i sama nim jest. Wspomnijmy chociaż okres wyprawki szkolnej na pierwszy rok, kiedy to wiśniowa różdżka strzaskała wystawę u Ollivandera, rwąc się do jej dłoni. Dopiero w tym roku zdała sobie sprawę, dlaczego tak naprawdę właśnie ta różdżka ją wybrała.
Jest równie popierdolona.

Przykładowy Post: Sunęłam korytarzem, ciemnym i opuszczonym, poruszając się jak zjawa. Cień cienia. Filigranowa dziewczyna, o krótko obciętych włosach i jadowicie zielonych tęczówkach, ubrana w coś co lubiła z przekąsem nazywać "strojem roboczym". Składały się na nie podarte jeansy, trampki i czarna koszula, narzucona na biały t-shirt. Byłam cała ujebana błotem i spocona od kopania kolejnych grobów w dalekiej części Zakazanego Lasu. Nie mogłam tego rzecz jasna zrobić różdżką, by podejrzenia nie padły bezpośrednio na mnie, więc musiałam posłużyć się starymi, oldskulowymi metodami wybierania ziemi. Tym sposobem znalazłam się w składziku Filcha, który robił właśnie rutynowy obchód po szkole, pierdolony w dupe charłak. Przyznaje otwarcie, że nienawiść do brudnej krwi, mam w genach. Tak jak kolor oczu, który był dla każdego w rodzinie niepowtarzalny. Shane, żółte. J. niebieskie. Ja, zielone. Ciekawe, czy to kwestia magii krwi, obranej ścieżki magicznej, czy może puszczalskiej kurwy zamiast matki. Warte głębszego przemyślenia. Po zwróceniu przedmiotu, który nie należał do mnie, choć byłam prawie pewna, że jako pierwsza go użyłam a leży tam dobre sześc lat, stąpałam cicho korytarzami Hogwartu. Moje rodzeństwo zawsze robiło tyle hałasu. Krzyczeli, ciskali urokami na lewo i prawo, krzyczeli, tupali tymi ciężkimi buciorami jakby życie od tego zależało, aż kończyli na krzykach. Nic mnie kurwa bardziej nie mierziło niż pozerstwo i krzyki. Skoro ja nie krzyczę, to każdy może nie krzyczeć. Przeczesałam dłonią, delikatną o gotyckich rysach, swoje włosy, które powoli zaczynały sięgać ramion. Może nie byłam najwyższą kobietą jaką znam, ale wciąż mam metr osiemdziesiąt. I tak, nie jest to popisowy wynik, ale i tak lepszy od większości kobiet z Raveclaw. Te beztalencia, mole książkowe bez predyspozycji do nauki, mierzyły po sto dwadzieścia i to jak stały na taborecie sięgając po nowe wydania Wróżbiarstwa dla Opornych. Gdy wreszcie moje kroki przestały się odbijać cichym echem od kamiennych ścian i posadzki, wkroczyłam na kręte schody do jednej z wież. Nieco chwiejnie, bliska poślizgnięcia się na ubłoconych podeszwach, pokonałam ostatnich kilka stopni i podeszłam do obrazu na ścianie. Dzięki Ci bogini, była zbyt zaspana, by zwrócić uwagę na moje uwalone ubranie. Cóż, z pewnością nie zapamięta tej szybkiej pobudki.
- Co to jest... - wychrypiała, nawet nie racząc unieść powiek. -... najpierw chodzi na czterech nogach, potem na dwóch, a na końcu na trzech.
Uśmiechnęłam się do siebie, wiedząc jak wielkim wycyznem było wypowiedzenie tej krótkiej zagadki, bez zasypiania w trakcie.
- Człowiek.
Obraz uchylił się ospale, a ja przemknęłam pod jego ramami, by zniknąć w cieniu dormitorium Ravenclaw.
-Pierdole to, jeżeli tyle trzeba się namachać. Nekromancja nie jest taka fajna jak się wydaje.
Ściągnęłam z siebie brudne ubrania i wepchnęłam je na dno kufra, przyrzekając sobie w tym czasie, że jutro je wyczyszczę i upiorę. Nie ma nic gorszego, niż namachać się jak głupia, a potem wpaść przez brudne ciuchy w kuferku. Ściągnęłam bieliznę, kręcąc wyzywająco tyłkiem przed lustrem wiszącym obok łóżka i wskoczyłam za drzwi do łazienki. Prysznic był tak nieprawdopodobnie relaksujący, że zebrałam się do wyjścia dopiero po blisko godzinie lania wody, na swoje zmęczone i obolałe ciało. Następne co pamiętam to zasypianie nago pod pościelą swojego łóżka w dormitorium. Obym zakręciła wodę. Ciekawe jak wysokie rachunki by mi za to przyszły.


Ostatnio zmieniony przez Lilith Collins dnia Pią Paź 03, 2014 6:36 pm, w całości zmieniany 1 raz
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Lilith Acedia Collins [martwa] Empty Re: Lilith Acedia Collins [martwa]

Pią Paź 03, 2014 6:23 pm
* "Zniszczona psychicznie przez ubiegły rok odkrywa w sobie potencjał jakim nie może się pochwalić jej rodzeństwo. Albo co gorsza, nie może się pochwalić." - Ona nie może się pochwalić, czy oni? Czy może ją pochwalić? Bo teraz to brzmi, jakby dwa zdania były o tym samym.

*"mufflatio" - po pierwsze błędnie napisana formułka, po drugie te zaklęcie zostało wymyślone przez Severusa Snape'a i Lilith musiałaby poznać go od niego. W takim razie...musisz się dogadać w tej kwestii z Severusem, czy daje on zgodę by Twoja postać je znała, a Ty musisz napisać jak doszło do poznania tego zaklęcia.

* Okey. Twoja postać może znać się na czarnej magii, ale ostrzegam, że będzie miała pewne ograniczenia i też to odciśnie na niej swoje piętno. No i z pewnością na ożywianiu zwierzątek na razie poprzestańmy, dobrze?


* "Gdy wreszcie moje kroki przestały się odbijać cichym echem od kamiennych ścian i posadzki, wkroczyłam do Lochu. " - Błąd. Dlaczego? Otóż, powiedzmy jeśli ma trafić do Ravenclawu i jak to podałeś w poprzedniej części Karty, znajduje się w nim to powinieneś wiedzieć, że Pokój Wspólny Krukonów znajduje się w jednej z wież. Ewentualnie mogę Cię przydzielić do Hufflepuffu, bo oni podobnie, jak Ślizgoni mają gustowny Pokój Wspólny w lochach. Tylko że u nich jest cieplej i przyjemniej.

* "Ciekawe jak wysokie rachunki by mi za to przyszły." - Rozumiem, że to miało być humorystyczne wtrącenie?

* Ogólnie trochę tych przekleństw masz, no ale w porządku. Poprawisz to, to będzie akcept. Bez komentarza zostawię Twoje "kręcenie tyłeczkiem" i "spanie nago pod kołdrą".
Lilith Collins
Martwy †
Lilith Collins

Lilith Acedia Collins [martwa] Empty Re: Lilith Acedia Collins [martwa]

Pią Paź 03, 2014 6:37 pm
* Zdanie usunięte.
* Poprawione.
* Spokojnie, skończy się na zwierzątkach, tak długo jak nie rozwinę jej umiejętności fabularnie. W tej sprawie, porozmawiam z Tobą później, gdy będziesz miała chwilę czasu i uzgodnimy "co nieco".
* Przyznaję absolutną rację, przyzwyczajenie najwyraźniej zwyciężyło. Poprawione.
* Tak, Caroline. Ta postać ma poczucie humoru.
* Tak wyobrażam sobie bycie pewną siebie kobietą. I każdy przeklina, a te były dla ukazania jej osoby, w fabularnych będą pojawiały się sporadycznie.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Lilith Acedia Collins [martwa] Empty Re: Lilith Acedia Collins [martwa]

Pią Paź 03, 2014 6:48 pm

Sponsored content

Lilith Acedia Collins [martwa] Empty Re: Lilith Acedia Collins [martwa]

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach