Go down
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

[uczennica]Esmeralda Moore Empty [uczennica]Esmeralda Moore

Sro Lis 05, 2014 9:35 pm
Imię i nazwisko: Esmeralda Moore
Data urodzenia: 04.10.1960 r.
Czystość krwi: pół krwi, albo czysta (jako, że jest wilą nie może być mugolaczką, ale jako, że nie zna swoich rodziców nie potrafi stwierdzić czy jest pół czy czystej krwi)
Dom w Hogwarcie: Hufflepuff
Różdżka: Akacja, włos jednorożca, 13 cali, bardzo sztywna
Widok z Ain Eingarp: Nie wie, Esme nigdy nie patrzyła tak naprawdę w to lustro. Uważa, że nie ma sensu zagłębiać się w to co było gdyby, ale w to co jest teraz.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie: Nie można powiedzieć, że Esme jest kujonem, bo tak nie jest. Jest raczej beztroską osobą która nigdy nie patrzy na to co ma być. Woli totalnie zatracić się w chwili która trwa. Jaki stosunek do niej mają nauczyciele? Cóż pewnie neutralny. Nie jest typem rozrabiaki, który stara się za wszelką cenę wkurzyć wszystkich dookoła, aby zwrócić na siebie uwagę, ale niejednokrotnie ją upominają... uwaga tutaj cytat "Dzisiejsze czasy dla takich osób jak ty nie są zbyt łaskawe. Nie możesz przez całe życie zachować umysłu dziecka, bo w końcu źle to się skończy". No właśnie umysł dziecka, nie wiele osób jest w stanie takowy posiadać. Spojrzenie dziewczyny na świat jest tak naprawdę bardzo banalne, dziecinne wręcz. Przez co jest po prostu bardzo ufna. Nie podchodzi do ludzi z podejrzeniem, że może własnie rozmawiać ze swoim przyszłym oprawcą. Dlatego w szkole bardzo często zawiodła się na wielu ludziach, ale nie sprawiło to, że przestała w nich wierzyć. Cóż być może tak naprawdę nigdy dziewczyna nie zacznie się uczyć na swoich błędach.

Przykładowy Post:
-Co się stało ?- Zapytał się starszy mężczyzna o siwych włosach oraz brodzie. Jego ubiór pozostawiał naprawdę wiele do życzenia. Biała jedwabna koszula przestałą być biała już dekadę temu, a dziury które stworzyły się w niej zastąpiły kolorowe łaty. Spodnie były o wiele za długie, przez co człowiek ten wyglądał trochę jak dziecko które przymierzało spodnie ojca. Z nogawek wychodziły już nitki które świadczyły o wiekowości tych spodni.
-Ona nie chce tańczyć...- Odpowiedział mężczyzna który był o wiele młodszy. Chociaż jego brud na twarzy, oraz bardzo podobny stan odzieży świadczył o czymś zupełnie innym. Trzymał on za przedramiona dziewczynkę gdzieś tak na oko ośmioletnią. Miała ona piękne zielone oczy które przykrywała gruba warstwa długich i czarnych rzęs, oraz długie brązowe włosy które wydawały się mienić w ten piękny letni poranek. Na jej biodrach znajdowała się piękna kolorowa spódnica która przywodziła na myśl prawdziwą tęczę, a na małych nóżkach znajdowały się białe baletki które pięknie podkreślały jej stópki. Za to jej skóra miała piękny, zdrowy złocisty kolor. Nie często spotyka się takie ładne dziecko.
-Nie mogę... ostatnim razem prawie co nas nie złapali... następnym razem możemy nie mieć tyle szczęścia- powiedziała cicho swoim delikatnym głosikiem który na myśl przywodził świergot słowika. Ostatnim razem kiedy dziewczyna tańczyła władze chcieli ich zamknąć, ale nie wiedzieć dlaczego jeden z policjantów kiedy tylko spojrzał na cygankę, dał im tylko ostrzeżenie.
-Mamy kraść bez odwrócenia uwagi- Powiedział młodszy mężczyzna z wyraźnym rozbawieniem i przekonaniem, że taki plan na pewno się nie uda.
-Głupia dziewczyno... - Powiedział starszy i chwycił cyganeczkę za jej piękne policzki i przyciągnął w swoim kierunku. Nie był to wcale delikatny uścisk. Kobiety wśród cygańskiej społeczności nie miały wcale łatwo. Podlegały mężczyźnie, ale starszyzny musiały się słuchać tym bardziej
-Nic ci nie zrobią, nie widzisz jak na ciebie patrzą. A teraz jazda tańczyć, albo tak ci przyłożę, że przez tydzień nie będziesz w stanie się poruszyć- Kiedy zakończył mówić, walnął swoją drewnianą laską o ścianę pobliskiego budynku, tak mocno, że aż tynk odleciał. Dziewczynka tylko podskoczyła lekko, a w jej zielonych oczach przez chwilę zakręciły się łzy. Spojrzała tylko w ziemię, i westchnęła ciężko. Kochała tańczyć, kochała patrzeć jak ludzie się uśmiechają, ale nie lubiła robić tego pod przymusem. Pragnęła być wolna niczym ptak, nie podlegać pod nikogo. Wiele z was pewnie powie, że to głupie pragnienie, marzenie dziecka. I pewnie będziecie mieć rację. Ona zdawała sobie z tego sprawę. W końcu gdyby odeszła, gdzie by niby miała się podziać? Nie znała żadnego miejsca, a dziecko jak by na to nie spojrzeć miało nie wielką szansę na przeżycie. Owszem mogła by użyć swojej urody, ale wiedziała, że nie wszyscy ludzie będą chcieli tylko ją podziwiać. Niektórzy będą chcieli zbrukać jej godność, jej czyste ciało. A na to nie mogła pozwolić. Na samą myśl się w niej coś gotowało.
..........................................................................................
-Co?... ja czarownicą... chyba Pani coś się pomyliło- Powiedziała cicho jedenastoletnia cyganka, ściskając delikatnie w swoich dłoniach brzeg spódnicy szaro zielonej spódnicy która miała na sobie. Zrobiła mały krok do tyłu, a jej spódnica z monetkami którą miała przepasaną przez biodra zabrzęczała cicho.
-Dokładnie tak... - Odpowiedziała ze stoickim kobieta która była ubrana w czarną szatę. Szpiczasty kapelusz spoczywał na głowie kobiety, a pod nim można było zobaczyć włosy które były związany w ciasny kok. Znad okularów połówek które znajdowały się na jej nosie pobłyskiwały zielone oczy zupełnie tak jak u kota.
-Naprawdę się Pani coś pomyliło- Powiedziała cicho i sięgała już powoli pod swoją spódnicę, do podwiązki która znajdowała się na jej udzie. Podwiązka ukrywała jeszcze coś. Mały sztylecik ze złotym uchwytem. Cyganka nosiła go przy sobie bo czasy były niespokojne, nigdy nie wiadomo na kogo by się natrafiło.
-Nie pomyliłam się. Zastanów się przez chwilę. Nie działo się nigdy wokół ciebie nic dziwnego... coś czego nie da się wyjaśnić w żaden racjonalny sposób ?- Oczywiście, że wokół dziewczynki działy się dziwne rzeczy. Kiedy podczas upalnego lata pragnęła odrobiny ochłody potrafił zerwać się chłodny wiatr który przynosił jej ulgę. Kiedy się denerwowała, albo bała różne rzeczy potrafiły unosić się w powietrzu i ochraniać ją. Takich chwil było naprawdę bardzo dużo. Esmeralda spojrzała tylko na tą kobietę swoimi błyszczącymi niczym dwie gwiazdy oczami. Nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Przed chwilą była biedną cyganką która tak naprawdę nie jest nikim wyjątkowym. Teraz nagle okazało się, że jest czarownicą.
......................................................................................
-No dobrze- Odezwała się po chwilce milczenia dziewczyna. Szła właśnie z tą tajemniczą kobietą na niejaką ulicę pokątną, aby zakupić wszystkie potrzebne rzeczy do rozpoczęcia jej magicznej edukacji.
-Ale jak ja za to wszystko zapłacę... wspominała Pani wcześniej o jakiś pieniądzach które są w obiegu w świecie czarodziei. Naprawdę nie chcę gasić Pani zapału, ale ja nie mam nawet tych normalnych przy sobie.- Była naprawdę ciekawa jak by niby miała zapłacić za to wszystko. Mogła by spróbować zarobić swoim tańcem, ale przecież nigdy nie zarobiła z tego nie wiadomo jakiej sumy. Co więcej, była przyzwyczajona do tego, że nic nigdy nie należało bezpośrednio do niej. Z tego co zarobiła nie dostawała ani centa. Była po prostu tanią siłą roboczą... wróć bardzo ładną tanią siłą roboczą, która miała harować i podniecać wszystkich mężczyzn z ich wspólnoty.
-Nie musisz się o to martwić. Ministerstwo Magii przeznacza pewną sumę pieniędzy specjalnie dla takich osób jak ty.- Romka zrobiła stosunkowo dziwną minę. Dziwiło ją, że ta kobieta wspominała o tych wszystkich rzeczach zupełnie tak jak by spodziewała się, że dla Esmeraldy jakieś Ministerstwo Magii, ulica pokątna, Hogwart oraz wiele innych rzeczy będzie również normalne.
W końcu kiedy zakupiły wszystkie potrzebne rzeczy przyszedł czas na kupno różdżki.
-Pozwolisz, że zostawię ciebie na chwilę. A ty idź do Olivandera po różdżkę. On ma najlepsze na pewno coś dla ciebie znajdzie- Powiedziała i wskazał dłonią na sklep nad którym widniał szyld z nazwiskiem tego wytwórcy różdżek. Cyganka tylko kiwnęła delikatnie głową i weszła do środka. Pomimo tego, że dzwoneczek przy futrynie drzwi zadzwonił cichutko kiedy drzwi drgnęły pod wpływem nacisku dłoni dziewczyny, nikt się nie odezwał, ani się nie pojawił.
-Przepraszam... jest tutaj ktoś?- Zapytała się wchodząc niepewnie w głąb sklepu. Po chwilce usłyszała tylko głośny brzdęk zupełnie tak jak by ktoś właśnie stłukł jakiś wazon, a zaraz po tym przed dziewczynką wyrósł jak spod ziemi niewysoki jegomość, z dobrotliwym uśmiechem.
-Więc która ręka ma moc?- Zapytał się od razu. Esmeralda otworzyła szeroko swoje zielone oczy. Mężczyzna widział, że dziewczyna chyba nie wie o co chodzi, dlatego też zadał kolejne pytanie, ale wyglądał jak by z lekka się zdenerwował, że ktoś nie rozumie tak prostego pytania.
-No którą ręką piszesz?- Dziewczyna zakłopotała się przez chwilę i zaczęła uciekać wzrokiem gdzieś na bok. No tak tego kompletnie nie wzięła pod uwagę.
-J... ja nie wiem...- Wydusiła w końcu ze swojego gardła tak bardzo wymijającą odpowiedź jaką tylko mogła dać.
-Jak to nie wiesz ?- Teraz pewnie zaraz poleci lawina pytań. Cóż wśród cyganów taka umiejętność jak pisanie czy czytanie jest raczej czymś zbędnym. W końcu takie osoby nigdy nie będą zajmować nie wiadomo jakich stanowisk. Dla cyganów najważniejsza jest rodzina i wspólnota, a wszystko inne odchodzi na bok.
-J... ja... ja... nie potrafię- Wyjąkała i przymknęła oczy czekając na salwę śmiechu, ale tego się nie doczekała. Dlatego też uchyliła powieki i zobaczyła, że tego człowieka nie ma już przed nią, ale za to pojawił się przy półkach i zaczął wyciągać jakieś pudełeczka.
-No trudno będziemy musieli sobie poradzić bez tego- Oznajmił i zaczął nucić pod nosem jakąś wesołą piosenkę. W końcu wrócił do lady i kazał dziewczynie również podejść bliżej. Wyciągnął z pudełeczka ładną różdżkę i powiedział.
-Leszczyna i włókno smoka 9,5 cali, bardzo giętka- Oczywiście pewnie spodziewał się, że dziewczyna doskonale wiedziała o czym mówi, a ta aby nie wyprowadzać go z błędu po prostu kiwnęła potakująco głową. Odebrała od mężczyzny patyczek... i cóż po prostu stała jak ten słup soli, a Olivander patrzył się na nią zupełnie tak jak by czekał na to, że w chwili kiedy palce dziewczyny tylko dotknął rączki różdżki wydarzy się coś naprawdę niezwykłego.
-No machnij nią, nie mamy tutaj całego dnia- Odezwał się wyrywając Esmeraldę z zamyślenia co skutkowało tym, że podskoczyła. Zrobiła tak jak kazał... tylko mogła wybrać sobie lepszy obiekt. Cóż po prostu wycelowała w szybę sklepu, a ta rozleciała się na miliony kawałeczków. Sprzedawca wyrwał dziewczynie różdżkę z ręki, przez myśl Es przebiegło, że pewnie dostanie ochrzan, bo pewnie miała machnąć w coś innego, ale inaczej.
-Nie to nie ta- Mruknął pod nosem i schował ją ponownie do pudełka. Takim sposobem obejrzeli chyba prawie wszystkie różdżki w sklepie. Aż w końcu zatrzymał się i wpatrywał się w dziewczynę. Esmeralda czuła się wtedy trochę głupio. Zupełnie tak jak by ten człowiek chciał ją przewiercić tymi swoimi oczami.
-No tak... jak mogłem o tym nie pomyśleć- Powiedział i zniknął na zapleczu. Można było usłyszeć dźwięk przewracanych rzeczy, aż w końcu sprzedawca wrócił z kolejnym pudełeczkiem i podał jego zawartość dziewczynie. W chwili kiedy palce romki oplotły ozdabianą różnymi wzorkami różdżkę poczuła wielkie ciepło... zupełnie tak jak by właśnie usiadła przy kominku w którym palił się ogień. Oraz spokój, spokój którego nie potrafiła zaznać już pewnego czasu.
-Akacja... drewno które jest stosunkowo kapryśne, i bardzo ciężko dogodzić jej odpowiednim czarodziejem. Włos jednorożca zwierzęcia które jest uważane za czyste, oraz dobre. Nigdy nie będzie współgrało z osobą w której sercu znajduje się mrok, i która ma zamiłowania do czarnej magii. - Dziewczyna wpatrywała się w ten niby zwykły kawałek drewna, i próbowała właśnie zrozumieć  co tutaj przed chwilą się stało.
-Różdżki tak już mają. Po prostu same wybierają odpowiednią osobę dla siebie. Nikt tak naprawdę do końca nie wie dlaczego tak jest.- Wyjaśnił i aby przerwać to niezręczne milczenie podał cenę. Dziewczyna grzecznie zapłaciła i wyszła ze sklepu wpatrując się w swój nowy nabytek do którego od razu poczuła wielką sympatię.
-- I jak... widzę, że się udało tobie kupić to co miałaś. Pilnuj jej, różdżka to podstawowa broń czarodzieja, oraz jego narzędzie pracy.- Wyjaśniła kobieta która stanęła za dziewczynką.
-Późno już. Odprowadzę ciebie do domu... a zapomniałabym- Powiedziała i zaczęła czegoś szukać w zakamarkach swojej szaty. W końcu wyciągnęła mały kawałek papieru i podała go dziewczynce.
-Nie zgub tego, to twój bilet na pociąg który odwiezie ciebie i innych uczniów prosto do szkoły- Powiedziała, a kiedy oczy dziewczyny zostały skierowany na napis na bilecie potrafiła odczytać tylko liczbę.
-9 i 3/4... ale taki peron nie istnieje- Powiedziała cicho. Wiedziała bo nie raz włóczyła się po peronie i jakoś nigdy nie zauważyła takiej tabliczki z napisem 9 i  3/4.
-Ehhh... czy wam naprawdę trzeba wszystko tłumaczyć. Między peronem 9 i 10 masz ceglaną barierkę. Wystarczy, że w nią wbiegniesz i będzie na miejscu- Odpowiedziała i zaczęła iść. Droga powrotna upłynęła im w milczeniu. Esmeralda cały czas rozmyślała o tym wszystkim co się wydarzyło i doszła do wniosku, że kiedy się obudzi to wszystko zniknie, i pewnie okaże się, że to był tylko sen.
.................................................................................................
-Phiii... co ta cyganicha ma w sobie czego ja nie mam- Mruknęła wyraźnie podirytowana czarownica która jak głosiła plakietka na jej piersi była krukonem.
-Mario nie denerwuj się... przecież to romka... biedna cyganka która tak naprawdę nie ma nic. Na dodatek jest tak bardzo opóźniona. Jak to możliwe, że do tej pory nikt nie odkrył tego, że nie umie pisać? - Zaśmiała się ironicznie jej przyjaciółka która była z tego samego domu.
-Ja ci powiem jak... między innymi dlatego, że wystarczy tylko, że zarzuci tymi swoimi kudłami, wyszczerzy się jak ostatnia kretynka i każdy chłopak jest gotów napisać za nią jakie kolwiek wypracowanie- Fuknęła wyraźnie zdenerwowana tym, że ona nigdy nie mogła osiągnąć czegoś takiego.
-Wystarczy, że tej wiedźmie rozwiąże się trzewiczek a już jest kolejka aby zasznurować jej bucik, co więcej jeszcze go wypucują swoimi językami. To takie irytujące.- Dziewczyna zaczęła chodzić nerwowo w lewo i w prawo tarmosząc w swoich dłoniach blond włosy.
-Co więcej Timmy przyszedł dzisiaj do mnie i wiesz co powiedział... "przepraszam ale nie wychodzi nam. Zerwijmy ze sobą". A potem zobaczyłam jak lata za tą małpą. A ona się  nawet tym nie przejęła. Jak można być tak bardzo obojętnym na takie kolejki chłopaków- Z każdym kolejnym słowem na jej porcelanowych policzkach pojawiały się rumienie złości.
-Sara spokojnie... słyszałam kiedyś, że cyganie podobno jedzą psy. Więc może od tego po prostu zachorowała.- Powiedziała jej przyjaciółeczka i zaczęła się głośno śmiać. Cyganka stała za filarem i przysłuchiwała się tej rozmowie. Cóż nie raz słyszała takie plotki na swój temat z ust innych uczniów. I za każdym razem bolało tak samo. Nie wiedziała co zrobiła takiego, że wszystkie dziewczyny tak bardzo ją krzywdziły. To nie była jej wina, że niektórzy chłopacy odchodzili od swoich dziewczyn. Przecież nie zmuszała ich do tego.
Wiele osób pewnie powie, że dziewczyna nadużywa tego, że jest wilą, ale nie może pozwolić na to aby na jaw wyszło, że nie umie czytać. Doskonale wiedziała, że była by wtedy pośmiewiskiem dosłownie całej szkoły. Więc skrzętnie ukrywa to, że jest wilą.

CHARAKTER:
Esmeralda jest delikatną niczym kwiat róży dziewczyną. Potrafi dostrzec piękno w nawet najbrzydszej rzeczy na tym świecie. Wierzy, że w każdym znajduje się jakaś cząstka dobra, przez co wiele osób nazywa ją po prostu dzieckiem które żyje w jakimś świecie bajek. Romka jest bardzo przyjazną osobą, można nawet spokojnie powiedzieć, że aż za nad to. Nie ma przed nikim żadnych tajemnic (po za tym, że nie umie pisać), ale u niej tak naprawdę nie ma pytań bez odpowiedzi... szczerej odpowiedzi. Jest wierna i to bardzo, jeżeli ktoś zyska jej przyjaźń może liczyć na jej oddanie i poświęcenie do końca swojego życia. Wiele osób powie, że cyganeczka jest naiwna. Jeżeli ktoś ją zdradzi, albo oszuka... wystarczy, że przyjdzie ładnie przeprosi a dziewczyna jest w stanie wybaczyć "n" razy. Pytanie czy ma jakiś limit?. Dziewczyna żyje w swoim świecie, jak to się mówi, ma swoje kolory i swoje kredki. Wiele osób chciałoby poznać ten świat, ale nie jest to wcale takie łatwe. Romka jest niczym kotka, która włóczy się nie wiadomo gdzie, i najbardziej lubi takie samotne wyprawy.
Cyganka jest pełna życia... wszędzie jej pełno, jeżeli słyszysz jakieś brzdęki, albo wesołe nucenie pod nosem możesz być pewnym, że za chwile pojawi się Esmeralda. Dziewczyną jest spóźnialska, jeżeli z nią się umawiasz na daną godzinę musisz doliczyć jakąś godzinę na czekanie. Zdarza się jej być wybuchową. To pewnie dlatego, że najprawdopodobniej może mieć hiszpańskie korzenie... przynajmniej tak podejrzewa.


Ostatnio zmieniony przez Esmeralda Moore dnia Czw Lis 06, 2014 7:10 pm, w całości zmieniany 2 razy
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

[uczennica]Esmeralda Moore Empty Re: [uczennica]Esmeralda Moore

Czw Lis 06, 2014 7:35 pm
[uczennica]Esmeralda Moore 9nn
Naprawdę ciekawa Karta Postaci i fajny pomysł na uczennicę! Rzadko spotyka się na forach PBF, by ktoś robił cygankę. I to jeszcze w takim stylu. Teraz więc mogę życzyć Ci miłej gry.
Akcept!
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach