Go down
Shane Collins
Martwy †
Shane Collins

Pokój z lustrem Ain Eingarp - Page 3 Empty Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp

Nie Gru 29, 2013 2:07 am
W najbardziej podstawowym, zwierzęcym stopniu pociągało go jej ciało. Tutaj przyznawał jej racje. Touché panno Cuthbert.
Za tym wszystkim kryło się jednak coś o wiele więcej. Było mu jej żal. Tak przeraźliwie i bezbrzeżnie, do tego stopnia, że wzdrygnął się jak uderzony, gdy wreszcie to do niego dotarło. Stał porażony, wpatrując się w kształt jej warg.
-Bycie prefektem, nie jest dla Ciebie. To nie jest zadanie dla ofiar losu, zdajesz sobie z tego sprawę? Zmiażdżą Cię i podporządkują do siebie, zanim zdążysz się obejrzeć. Zrobią z Ciebie maskotkę domu. Staniesz się pionkiem, związanym i zakneblowanym, własną władzą. Zadławisz się nią i pójdziesz na dno. Wiesz dlaczego? Bo, gdy tylko ktoś jest stanowczy, Ty miękniesz.
Uderzył ją. Mocne uderzenie wnętrzem dłoni w jej policzek, rozległo się odbite od kamiennych ścian. Poczuł mrowienie, gdy zdał sobie sprawę, jak mocno to zrobił. Wąż, zaskoczony i zadowolony osunął się w ciemny kąt pod lustrem.
Chłopak stał przed nią, wściekły i przestraszony. Tracił nad sobą kontrolę, po raz kolejny tego dnia. Bał się, czy na pewno tym razem odzyska zdrowy rozsądek.
-Zginiesz.
Chwycił ją za włosy, pozwalając by niedopałek wirował po uderzeniu o posadzkę. Szarpnął ją, gwałtownie przyciągając do siebie.
-A szkoda, bo Cię polubiłem.
Wpił się w jej usta, nie pozwalając na jakąkolwiek formę dalszej pyskówki.
Aida Cuthbert
Martwy †
Aida Cuthbert

Pokój z lustrem Ain Eingarp - Page 3 Empty Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp

Nie Gru 29, 2013 2:24 am
A teraz wyobraź taką sytuację…
Siedemnastolatka. Tak bardzo niewinna, nieświadoma. Przesiąknięta wewnętrzną nienawiścią względem szlam. Względem przyjaciół, którzy kiedyś znaczyli więcej w jej życiu niż ktokolwiek inny. I co? Traci wszystko bo wpadła w ręce Dołohowa. Bo wpadła w ręce Bellatix. Zabawne. Tak iście zabawne, że aż żałosne. Zmusili ją. Wcale nie chciała zabijać tej durnej szlamowatej gryfonki. To się po prostu stało.
Cruciatus.
Ileż szkody potrafi wyrządzić. Ileż zniszczyć. Jak bardzo pozbawić świadomość. Dokładnie tak samo jak ci, którzy pozwalali prefektom jedynie na durne przytakiwanie, i brak własnego zdania. Naiwność? Głupota? A może twierdzisz, żem szalona. Jednak jak oceniać szaleńca przed trybunałem świętości? Nie da się. Tylko wariaci są czegokolwiek wariaci.
Tak było z nami, Collins.
I otrzeźwił ją dopiero policzek, który wymierzył. Było to zaskakujące, ale zmusiło do tego by odwróciła głowę, by syknęła z bólu, by opuściła różdżkę… By się cofnęła. Ach, na Merlina! Za dużo tego „by”. Jednak w tych dziesięciu sekundach wydarzyło się tyle, aż tyle…
-Głupcze! Jak śmiałeś?! – Podniosła głos, wracając do jego twarzy. Otaksowała ją spojrzeniem, które płonęło. Które mogło parzyć. I tak, właśnie w tej chwili powinien się sparzyć. Powinien spłonąć. Zrobił coś czego będzie żałował. Nie powinien. Nie teraz. Nie tak.
Jednak nie dał jej szans na kolejne protesty, bo zanim cokolwiek do niej dotarło, już tkwiła przy nim. W uścisku gorszym, niż diabelski sidła, mogły jej w tej chwili zaserwować. Tkwiła tuż przy Collinsie. Taka mała. Taka niewinna. Taka bezbronna.
Jego usta miały smak papierosów, i czegoś jeszcze. To było chore. Wyuzdane. Perwersyjne. Jednak nie mógł. Nie zrobi jej tego. Próbowała się wydostać z jego uścisku. Próbowała uciec. Wbiła nawet paznokcie w jego ramiona. Była za mała. Zbyt delikatna. Czuła jak różdżka wypada jej z dłoni i nie ma nawet możliwości poprawienia jej. Dusiła się.
Collins odbierasz jej powietrze.
Shane Collins
Martwy †
Shane Collins

Pokój z lustrem Ain Eingarp - Page 3 Empty Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp

Nie Gru 29, 2013 2:42 am
Jego zęby zagryzły się na jej wardze. Poczuł jej krew na języku, mruknięcie wydobyło się prosto z trzewi. Odepchnął ją. Brzydził się wszystkim tym, co sobą reprezentowała.
-Nie jesteś wystarczająco twarda, mała. Nie masz w sobie wystarczającej złości. Nie masz wystarczającego odruchu przetrwania. Jesteś po prostu... niewystarczająca.
Kopnął jej różdżkę, pozwalając by dołączyła do dogorywającego niedopałka, gdzieś za nim.
Zabij... zrań... skrzywdź... znisssssz jąąąąą...
Zrobił krok w jej stronę, szybki i pewny. Wpatrywał się w jej oczy, widział jak cienka strużka szkarłatu zdobi jej wargi i brodę. Widział jaśniejący ślad na jej policzku. Zaskoczenie w jej spojrzeniu. Niepewność. Strach. Kręciło go to.
-Jak daleko się posuniesz, by przeżyć?
Chwycił ją wolną dłonią za gardło, dociskając jej ciało do zimnej ściany. Odbierał jej oddech? Najwyraźniej nie wie, co tak naprawdę znaczy dla niej tlen.
Palce zacisnęły się wokół jej delikatnej szyi.
-Pokaż, że jesteś warta życia.
Koniec różdżki dotknął jej czoła, odgarniając opadające kosmyki rudych włosów. Widział ją w lustrze, to nie ulega wątpliwości. Nie był pewien, czy widniała w jego wizji jako oprawca, czy zbawienie. Z pewnością jednak, miał się o tym wkrótce przekonać.
-Żyj, albo zgiń.
Wyszeptał do jej ucha, gdy różdżka powędrowała niżej, wzdłuż zarysu jej piersi, mijając żebra, aż dotarła do podbrzusza. Czarne iskry obsypały podłogę, bezszelestnie znikając w mroku pokoju.
-Spłoniesz. Co Ty na to?
Żar, bił z różdżki uderzając falami o jej skórę. Gęsia skórka wybiegła na jej ciało, wraz z podnoszeniem się temperatury. Zamierzasz ją spalić żywcem. Ale najpierw, niech cierpi.
Aida Cuthbert
Martwy †
Aida Cuthbert

Pokój z lustrem Ain Eingarp - Page 3 Empty Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp

Nie Gru 29, 2013 3:00 am
Wiesz jak to jest, kiedy przez całe ciało przenika dziwny ból? Kiedy nie potrafisz go opisać? Kiedy drugi człowiek, który ma prawo tak samo do życia jak Ty, odbiera Ci wszystko? Jak penetruje Twoje ciało… Jak wchodzi głębiej. Dociera do duszy, a potem? Potem dzieje się z człowiekiem coś fenomenalnie dzikiego i nieznanego, przez co się nienawidzi i jedyne czego pragnie to zemsta.
Jedyne czego pragnie to śmierć.
Syknęła gdy przygryzł jej wargę. Miała ochotę go rozszarpać, bo przecież wdepnął w coś więcej niż tylko jeden, ulotny, nic nie znaczący pocałunek. Żałosne. Jak mógł? Dłoń zacisnęła się jej w pięść, a po chwili poczuła jak ją od siebie odpycha. Kciukiem przetarła stróżkę krwi, która teraz szkarłatem tliła się na jej jasne dłoni. Wbijała cały czas wzrok w Shane’a, nie wiedząc właściwie czego może się spodziewać, był nieobliczalny, a sam fakt, że odważył się ją przygwoździć do ściany. Sam fakt, że wszedł tak głęboko. Nie, dość! Nie mógł. Nie tym razem.
-Tchórz! – Krzyknęła resztkami sił, kiedy jego palce jeszcze mocniej zacisnęły się na jej smukłej szyi. Syknęła, a po chwili czuła jak traci świadomość. Jak wszystko nagle ucieka. Jak rozmywa się gdzieś w otchłani wyobraźni. Wspomnień. Bólu.
Dość! Jesteś idiotką. Żałosną idiotką, która nie zasługuje na życie. Nie ma prawa do tego by egzystować. Potrafisz zabijać, ale nie potrafisz walczyć o siebie? To takie żałosne. Spójrz tylko na swoją osobę. No popatrz. Jesteś słaba. Nic nie warta. Musisz zdechnąć. Będziesz skamleć i błagać. Zdechnij.
I to był moment kulminacyjny, kiedy jej ciało opadło z sił, ale umysł nadal walczył. Wbiła niebieskie tęczówki w chłopaka, które były przesiąknięte bólem. Och, ileż mógł w nich zobaczyć. Właściwie to teraz mógł zaobserwować wszystko. To jak Collins, wchodzisz głębiej?
Siarczysty policzek wymierzyła mu resztkami sił. Patrzyła na to jak paznokcie rozcięły jego delikatną skórę tuż pod okiem, na kości policzkowej. Nie mogła się opanować od chęci wymierzenia drugiego policzka, ale przecież o to właśnie chodziło. Tego chciał. Tego pragnął i tego potrzebował. Aida Cuthbert. Oprawca i ofiara w jednym. Prawdziwa zdradziecka suka.
Uścisk zelżał, co pozwoliło na to by choć na chwilę mogła zyskać na sile. Odepchnąć jego rękę i na moment upaść na podłogę, by jak najszybciej dostać swoją różdżkę. Czy czegoś więcej potrzebowała? Tak, Twojej śmierci Collins.
-Expulso!
Shane Collins
Martwy †
Shane Collins

Pokój z lustrem Ain Eingarp - Page 3 Empty Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp

Nie Gru 29, 2013 3:54 am
-Och, to nie ja tutaj jestem tchórzem.
Z każdą sekundą, życie w jej oczach gasło. W tych pięknych, niebieskich tęczówkach, które spoglądały na niego. Nie, one wpatrywały się gdzieś dalej. Szukały resztki człowieczeństwa, której nie mogły odnaleźć. Błagała go tym spojrzeniem. Zaklinała. Przeklinała. Wyzierał z nich smutek. Żal. Tęsknota. Chora, pojebana miłość. Jej oddech wiązł kompletnie w gardle, gdy ta spazmatycznie próbowała pochwycić, najmniejszy haust powietrza. Jej skóra, tak mlecznobiała, łagodna... chciał się w niej zatopić. Chciał poznać najdrobniejsze zakamarki tego ciała. Jednak to nie było wszystko. To nie była tylko chęć, by wgryźć się w jej ciało w ten czy inny sposób. Chciał obnażyć jej charakter. Duszę, jak kto woli. Chciał poznać jej sekrety, chciał znać jej reakcje. Chciał czytać z niej jak z otwartej książki.
Nie było mu to dane, na pewno nie w tej chwili. Zapał w jej oczach wygasł, choć najwyraźniej dłoń, twierdziła coś zupełnie przeciwnego. Niespodziewany ból, uderzył jego skroń. Krew spłynęła po policzku, nie pozwalając mu ocenić sytuacji. Odruchowo odchylił się w tył, bardziej z szoku niż impetu, pozwalając na to by uścisk zelżał. Walczyła. Podobało mu się to. Nareszcie, przestała być zwierzyną, pseudo drapieżcą, polującym na mniejsze pluszaki. Coś w niej pękło... a on znał to uczucie lepiej, niż mogła sobie to wyobrazić.
Doczołgała się do różdżki. Była... inna. Agresywniejsza. Pewniejsza siebie. Walcząca o życie. Podniecająca.
Expulso!
Jej krzyk odbijał się w jego uszach, jeszcze chwilę. Moment. Kilka sekund, które wydały się wiecznością, gdy spoglądało się wgłąb jej obnażonej duszy. Mała, rudowłosa, przestraszona dziewczynka. Jej źrenice rozszerzone, ledwie widoczne niebieskie tęczówki, w tym świetle, wręcz neonowe. A może to już nie była gra świateł?
-Protego.
Odszepnął spokojnie, zasłaniając się zaklęciem tarczy. Nie było potrzeby robić więcej, niepotrzebnego hałasu. Przynajmniej nie teraz.
-Expelliarmus.
Kolejne wyszeptane hasło, które odrzuciło jej różdżkę na bok. Podchodził do niej powoli. Nie paliła go ta sama agresja. To było coś innego. Zmieniło się, wraz z nią.
-Boisz się? Boisz się śmierci?
Uklęknął obok niej, spokojnie, z rozwagą ważąc każdy ruch. Wymierzył w jej czoło różdżkę.
-Są rzeczy gorsze niż śmierć.
Uśmiechnął się łagodnie. Zupełnie jakby na powrót stał się tym Ślizgonem, który zajmował się porządkiem na korytarzu. Tym samym, który wyruszył na misję z Dumbledorem. Tym samym, który stracił ojca kilka lat temu. Ten uśmiech sięgnął jego oczu, pozwolił by włosy odsłoniły jego twarz.
-Nie mrugaj.
Wąż ciekawsko wysunął się ze swojej kryjówki, gdy Shane spojrzał w lustro. Siedział martwy w fotelu. Na jego kolanach spoczywała martwa Ślizgonka.
-CRUCIO.
Aida Cuthbert
Martwy †
Aida Cuthbert

Pokój z lustrem Ain Eingarp - Page 3 Empty Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp

Nie Gru 29, 2013 12:17 pm
Życie uszło z niej już dawno temu. Tu nie chodziło tylko o fizyczne odebranie tego jakże, zacnego życia. Tu chodziło o coś znacznie większe. Przecież zawsze chodzi o coś większego, czyż nie? Zawsze chodzi o coś, co jest piekielnie durne. O coś co jest piekielnie żenujące. O coś, co jest mało warte. Nie, nie twierdzę, że życie Aidy jest mało warte. Twierdzę, że jest słaba, i przestraszona wszystkim co się w jej egzystencji wydarzyło.
Dołohow. Lestrange. Jedenaście lat. Taka młoda. Taka głupia. Taka krucha. Tak bardzo zniszczona pewnymi wydarzeniami. Tak bardzo umierająca, a jeszcze ta „jebana miłość”. Tak! Kochała Syriusza! Kochała go, jak nikogo innego, choć wiedziała, że jeśli to uczucie – że osoba, w którą jest to uczucie skierowane wypłynie dalej niż sfera jej intymności… No cóż. Biedna Aida. Tak bardzo żywa, i tak bardzo martwa.
Tak bardzo nieznacząca w świecie magii. W świecie obsesyjnego dążenia do władzy.
Bynajmniej nie miała na celu krzyczeć. Nie chciała. Jedynie chciała by ujrzał pewne aspekty, który odzwierciedlały się w jej głowie. W jej umyśle. W jej duszy. Wszędzie. Chciała tego, jednak nie potrafiła się w pełni uzewnętrznić.
-Shane… - Szepnęła gdy ten z taką łatwością odepchnął jej zaklęcie. Z taką łatwością użył tarcza. Była za słaba, czy tak? Masz ją za słabą… Chcesz się nią zabawić. Chcesz w nią wejść. Chcesz się z nią pieprzyć. Wiem, że tego chcesz. Ja w to wierzę. To było fenomenalnie chore, że naprawdę w to uwierzyłam. Jednak jak można inaczej wnioskować, po tym co zostało tutaj napisane? Zabawne, prawda?
-Shane… - Powtórzyła raz jeszcze jego imię, gdy tylko znalazł się przy niej. Sama cofnęła się w tył, opierając plecami o ścianę. Nie, nie bała się. Wiedziała, że zrobi coś co sprawi iż pęknie. Jakie to miało jednak znaczenie teraz? Żadne chyba. Prawdopodobnie żadne. Aida brnęła w tą chorą relację, która tak piekielnie mu się podobała. Chciał ją czuć, chciał ją penetrować. Skończ pierdolić, wiem że chcesz.
I wtedy stało się coś, co było najgorszym. Nie, tego się nie spodziewała. Jak mógł? Własna broń przeciwko niej? On chyba nie miał zielonego pojęcia kto tkwił tuż przy nim. Kto cierpiał. Kto wił się jak dzika kotka w rui. Nie miał pojęcia jaki ból jej towarzyszył. Nie miał pojęcia jak każda tkanka była rozrywana, jednak… Widocznie zaklęcie było zbyt słabe. Nie chciał zadać jej bólu. Nie aż taki jaki mógłby wyrządzić jej krzywdę.
-Tchórz. Pokaż, że potrafisz zrobić coś więcej, niż nieumiejętność rzucenia cruciatusa. Jesteś słaby. – Syknęła, a po chwili przetarła obojczyk pospiesznie. Bolało ją ciało, ale nie przyzna się do tego. Nie w tej chwili.
-Za słaby.
Shane Collins
Martwy †
Shane Collins

Pokój z lustrem Ain Eingarp - Page 3 Empty Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp

Nie Gru 29, 2013 12:54 pm
Chciała mu coś przekazać, ale on jej nie słyszał. Chciała mu coś pokazać, ale on jej nie widział. Niebieskie tęczówki zniknęły pod naporem rozszerzonych źrenic. Obserwował jak jej mięśnie drżą w spazmach bólu, oddech urywa się i przyspiesza, nadając niestabilny rytm jej piersiom. Odgina kusząco grzbiet, gdy Cruciatus uderza falami, a on uśmiecha się. Chłonie jej cierpienie, zamyka gdzieś głęboko w sobie, żywi się nim. Wierzchem dłoni dotyka jej policzka, wciąż czerwonego od uderzenia. Wiedział, gdzieś w dnie podświadomości, że to nie wystarczy. Nie mógł jej skrzywdzić. Nie potrafiłby, gdy ona tego tak bardzo pragnie. Chciał sprawić, by pragnęła śmierci. By błagała go o litość, wijąc się na tej podłodze jak gad. By cierpiała w sposób, jakiego sobie nie wyobrażała... ale nie chciał jej skrzywdzić. Nie chciał by pękła. A może, to tak nie działa? Może jej dusza była zraniona, śmiertelnie, jeszcze zanim tu weszła.
-Tchórz. Pokaż, że potrafisz zrobić coś więcej, niż nieumiejętność rzucenia cruciatusa. Jesteś słaby.
-Za słaby.
Błagam, jakby nie zdawał sobie z tego sprawy. Jakby nie wiedział, co robi z różdżką. Miał pełną świadomość swoich czynów. Albo i nie. Ale kogo to obchodzi?
-Aido...
Wyszeptał cicho, pochylając się ku niej, jeszcze bardziej.
-Czego tak naprawdę pragniesz...?
Uśmiechał się delikatnie, spoglądając w jej zarumienioną twarz. Studiował każdą reakcję, najdrobniejsze drżenie, zaskoczonych bólem mięśni. Przysunął się do niej bliżej, wdychając kuszący zapach jej skóry, przepełniony bólem i podnieceniem. Uniósł palcami jej podbródek, zatrzymując się przed jej wargami.
-Czego potrzebujesz?
Wsunął w jej dłoń różdżkę, która upadła obok. Czegokolwiek chciała, dostanie to. Niech uzna go za spóźnionego Świętego Merlina.
Aida Cuthbert
Martwy †
Aida Cuthbert

Pokój z lustrem Ain Eingarp - Page 3 Empty Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp

Nie Gru 29, 2013 3:45 pm
Nie. Nie pokażę mu tego. Nie doświadczy tego. Nie wypełni go tym. Nie w tej chwili. Nie tak jak powinien. Nie. Nie zasłużył na to. I… Och baby, baby it’s not fuck time. Wiem, że chcesz. Podejdź bliżej. Wiem, że masz ochotę. No chodź. Podejdź. Chodź. Wiem.
Nie ważne. Nic nie miało znaczenia. Nie teraz. Nie w tej chwili kiedy przeżywał niemal ekstazę patrząc na jej ból. Nic się nie liczyło, bo i po co? Chcesz skosztować jej bólu, czemu jej nie zerżniesz? Tchórz. Zamknij się. Wiem, że chcesz. Skończ się kłócić z własnym sobą. I tak umrzesz. Zawiśniesz.
Jeszcze dziś spadniesz z wieży astronomicznej.
Wzięła kilka głębszych oddechów, gdy tylko zaklęcie przestało działać. Łapczywie łaknęła powietrza. Łapczywie po nie sięgała. Umierała. Tak, bardzo umierała. Jeszcze bardziej. Dobij ją. Zniszcz.
Oparła głowę o ścianę, próbując cały czas dojść do tego wszystkiego co ją otaczało. Chciała. Naprawdę próbowała odnaleźć się w tej sytuacji. Próbowała zrozumieć wszystko co się wydarzyło przez kilka ostatnich chwil, ale nie potrafiła. No bo ogólnie rzecz biorąc… Nigdy nie doświadczyła tak chorej sytuacji, choć nie raz i nie dwa – był używany na niej cruciatus.
-Nie chcesz poznać moich pragnień. – Wyrzuciła w końcu z siebie, gwałtownie odwracając głowę. Bolał ją policzek. Bolało ją całe ciało. Miała dość. Chciała stąd uciec, ale nie miała wystarczająco siły. Nie mogła się podnieść, była słaba, a on mógł się tym chełpić. To takie upokarzające. Takie straszne i takie okrutne. Dlaczego właśnie teraz?
-Dość. Przestań… - Szeptała, próbując zatrzymać łzy, które napływały do jej błękitnych oczu. Nie chciała by tkwił przy niej, ale wiedziała, że nie odpuści. Dość. Dość. Koniec. Shane, proszę… Zniszcz ją, albo pozwól żyć.
Shane Collins
Martwy †
Shane Collins

Pokój z lustrem Ain Eingarp - Page 3 Empty Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp

Nie Gru 29, 2013 3:59 pm
Wyszczerzył zęby w radosnym uśmiechu.
Bezpiecznik, gdzieś pod jego czaszką przeskoczył na swoje miejsce. W jednej chwili zniknął sadysta. Z szerokim uśmiechem podniósł się z klęczek, stając nad nią. Nie świdrował jej wzrokiem. Nie starał się zadać jej bólu. Już nie chciał by cierpiała. Osiągnął to czego chciał, nie potrzebował niczego więcej. Wyciągnął w jej kierunku dłoń.
-Wstań. Podłoga jest zimna, jeszcze lisa złapiesz. Czy coś.
Roześmiał się łagodnie, chowając różdżkę do wewnętrznej kieszeni, skórzanej kurtki. Czy tak trudno zrozumieć kobietę? Nie byle pierwszą lepszą, to prawda. Ale jak bardzo można chcieć cierpieć? Błagam to przecież nielogiczne. Chcieć ukarać się za coś, na co nie miało się wpływu, albo wydarzyło się dawno? Jak długo tak można żyć, nie żyjąc? Rok? Pięć lat?
Nie wyobrażał sobie tego w tej chwili, choć jestem przekonany, że przed kilkoma sekundami, zanim jego osobowość nie przewróciła się diametralnie, byłby w identycznej sytuacji.
Dr. Jekyll i Mr. Hyde.
Stał więc tak nad nią, zastanawiając się, czemu wąż nie śpiewa. Zawsze to robił. Syczał w jego głowie tak długo, aż nie zaspokoiłbym jego pragnienia. Prawda, przestawał wtedy, miał spokój. Czasem obawiał się nawet, czy gdyby nie nakarmił go w porę, to czy Gad nie starałby się go zaatakować. Może nawet próbowałby się żywić jego kosztem. Ale jak widać, czasem przestawał syczeć i był zadowolony bez wyraźnego powodu. Magia to Ci proszę pana Merlina. Magia.
-No dalej, maleńka. Wyglądasz jak ciepła klucha. Siadaj na fotelu i rozpocznij przygodę z Ain Eingarp!
Po raz wtóry roześmiał się wesoło, choć było coś tak różnego od tego, co zazwyczaj można było usłyszeć. Śmiech jak śmiech, prawda?
Tracił panowanie nad własnym umysłem, a Wąż śmiał się razem z nim.
Aida Cuthbert
Martwy †
Aida Cuthbert

Pokój z lustrem Ain Eingarp - Page 3 Empty Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp

Nie Gru 29, 2013 6:12 pm
I co, jeszcze mi powiedz, że się nią przejmował? Pieprzony hipokryta.
Skrzywdzisz ją jeszcze mocniej, właśnie teraz. Kiedy udało CI się zmusić ja wręcz siłą do… Spojrzenia w to cholerne lustro. Nienawidziła go. Nienawidziła tak bardzo, jak Ciebie w tym momencie. Wiesz, że nic nikomu nie powie. Wiesz, że będziesz mógł znów ją skrzywdzisz. Wiesz, że ta nienawiść się nie skończy. Wiesz wszystko.
-Nie bądź sztuczny… - Syknęła, a po chwili niebieskie tęczówki wbiła w zwierciadło, tak bardzo rozpaczając nad własnym losem. Widziała siebie, tak mało znaczącą, i zaraz stało się właśnie to. On. Dlaczego, on?
-Mamo! Mamo! Syriusz powiedział, że jestem niemądra i nie rozumiem zabawy! – Kwiliła mała dziewczynka, kiedy wpadła do domu państwa Cuthbert, a zaraz za nią wbiegł Black. Zabawne, że kiedyś byli tak zżyci i mogli się tak wyzywać, i tak bardzo mogli sobie dokuczać, a teraz? Teraz nie liczyło się nic. Każde złe słowo z jego strony bolało ją. Ta miłość. Jebana miłość.
-Wcale tak nie mówiłem! Powiedziałem, że jest głupia! – Zaprotestował, dumnie wypinając pierś Syriusz, a Aida sprzedała mu kuksańca prosto pod żebra.
Żałosne. Utarte schematy. Sentymentalne dzieci.

Tak, kurwa! Tego pragnęła. Całą sobą, pragnęła Syriusza. Nikogo bardziej i nikogo mniej. W głowie miała jego obraz, na ustach jego smak. Chciała tego. Brnęła w to, choć wiedziała, że prędzej czy później umrze. Wiedziała, że umrze przez niego. Wiedziała, że to sie skończy fatalnie. Ta cała gra. Ta oczka. Umrze. Zniszczy ją.
Zabij.
-DOŚĆ! DOŚC! – Zaczęła krzyczeć, i odchyliła głowę w prawą stronę, rude pukle zasłoniły jej obolały policzek. To takie zabawne. Sentymentalna była, nie sądzisz? Nie mogła pozwolić się tak zeszmacić. Nie dzięki wspomnieniem.
-Nie rób tego nigdy więcej.
Shane Collins
Martwy †
Shane Collins

Pokój z lustrem Ain Eingarp - Page 3 Empty Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp

Nie Gru 29, 2013 6:25 pm
-Pragniesz go. Pragniesz go bardziej niż własnego ciała, bo on jest dla Ciebie życiem. To boli, prawda? To jest ból, przy którym cruciatus wydaję się jedynie dziecięcą zabawą. Jesteś samotna. Jesteś opuszczona. Słaba i bezbronna. Jesteś nikim.
Ton jego głosu niczego nie zdradzał. Był spokojny i beznamiętny. On jedynie relacjonował spór, który miał miejsce w jej podświadomości. Czy zasługiwała na to by cierpieć? Z pewnością.
-Zasłużyłaś na to wszystko. On Tobą gardzi. To zupełnie normalna reakcja, na to kim jesteś.
Uśmiechnął się łagodnie. Nie uważał tego za obelgę. Nie, nie w tej chwili. To była prawda, a prawdę trzeba powiedzieć. Prawda boli, prawda może Cię zabić. Ale musisz ją usłyszeć. Na tym polega życie. By zabijać dobrem, prawdą, bezpośredniością. Śmierć przez zaniedbanie tych czynników to śmierć w hańbie.
Życie jest piękne.
Jest proste.
Kruche.
Kucnął przy oparciu fotela, przyglądając się jej twarzy. Odgarnął włosy z jej policzka, delikatnym, pieszczotliwym ruchem. Jego oczy były dobre. Jej oczy mówiły, że cierpi. Czy ktoś kto cierpi tak potwornie, może być zły? Nie. Powinna sobie to uświadomić. Czy ktoś, kto ma dobre oczy, może być zły?
-Mogę Cię teraz zerżnąć.
Zrobił krótką pauzę, zupełnie jakby się nad czymś zastanawiał. Oczywiście było to wierutnym kłamstwem, on nie myślał. Nie był w tej chwili człowiekiem, który myśli. Nie był człowiekiem.
-Albo możesz zdać sobie sprawę z własnej wartości i wypierdalać.
Ukazał kły w filuternym uśmiechu, wsuwając niesforne, rude kosmyki za ucho.
Aida Cuthbert
Martwy †
Aida Cuthbert

Pokój z lustrem Ain Eingarp - Page 3 Empty Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp

Czw Sty 02, 2014 7:50 pm
Wszyscy się odwrócili. Zostawili samą, w kałuży krwi. Nie, to nawet zabawne, bo wiesz… Przyjaciele, to takie skurwysyni, którzy nie zasługują na nic. Tak, są nic nie wartym gównem, które się za nami ciągnie i cuchnie. Nic się nie liczyło, podobnie jak nic nie miało znaczenia. Co niby miało mieć znaczenie? Życie… Zapewne życie, do którego tak wiele osób się uciekało, a inni wręcz przeciwni. Uciekali od marazmu i stagnacji. Uciekali od braku emocji, targając się na własne życie. Walcząc z uczuciami, które nie są dla nich przeznaczone.
Śmierć. Tylko ona jest wybawieniem.
Aida nie była obecna, owszem może ciałem, ale jej umysł biegał gdzieś w bezkresie emocji, które targały nią na prawo i lewo. Jednak nie. Z każdym dniem zabijała je w sobie. Nawet tą chorą miłość, która nie miała prawa bytu. Nie chciała obcować z Syriuszem. Nie chciała przy nim tkwić. Nie chciała go czuć, a mimo to brnęła w znajomość z nim jeszcze dalej. I dlaczego pozwoliła na to co stało się w święta? Dlaczego z taką łatwością pozwoliła się zerżnąć? Dlaczego oddała mu dziewictwo? Niektórzy twierdzą, że seks jest pewnym rodzajem miłości, zapewne mają rację głupcy, którzy tak uważają. Istotnie jest to fascynujące. Ja osobiście uważam, że seks jest tylko pieprzeniem, a mimo to Cuthbert dostała od Blacka dużo więcej niż przeciętna dziewczyna mogła dostać od swojego wymarzonego partnera. Czy w ogóle tacy mogli istnieć? Raczej nie.
Słowa z pewnością miały ją boleć, i zapewne bolały, jednak faktycznie chłopak miał rację. Mógł ją zerżnąć, albo mogła wypierdalać.
Co wybrała?
Jak sądzisz Shane?
-Jesteś nic nie wartym skurwysynem, pamiętaj o tym. I możesz ze mnie kpić, możesz mnie niszczyć i zadawać ból. Możesz mnie nawet rżnąć i gwałcić, ale wiesz co? Nigdy nie będę należeć do Ciebie, i nigdy mnie nie uratujesz… - Powiedziała beznamiętnie, nawet jej różane usta nie wykrzywiły się we wrednym uśmieszku. Po prostu egzystowała.
Shane Collins
Martwy †
Shane Collins

Pokój z lustrem Ain Eingarp - Page 3 Empty Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp

Czw Sty 02, 2014 9:35 pm
Uśmiechnął się radośnie na jej słowa. Odgarnął włosy, spadały wolną kaskadą na jego oczy. Obserwował ją, choć nie było w tym nic z badawczego, przytomnego i taksującego spojrzenia. Nie szukał oznak cierpienia, bólu. Nie odnajdywał w sobie poprzedniej zapalczywości, do siania w jej ciele i umyśle nitek pęknięć. Każde draśnięcie, które zdołał wyłapać, było już wystarczająco głębokie.
Nie czuł już zupełnie niczego.
Wąż wsunął się do jego płaszcza, zsuwającego się z ramion falami.
- Nie oceniaj mnie. Jeszcze nie teraz. Mogę być lepszy.
Równoważniki zdań wypływały z jego ust ciepłymi salwami, gdy wstawał od oparcia jej fotela. Z zaciekawieniem lustrował obramowania lustra, bojąc się spojrzeć na jego taflę. Wiedział już. Po tylu wizytach w tym pokoju, po tylu nieprzespanych nocach i tylu poznanych ludziach. Potrafił z nich czytać. Potrafił przewidywać. Jedynie życie sprawiało mu niekiedy problemy.
- Każdy widzi w tym lustrze swoje pragnienia. Ludzie zapominają o doczesnym świecie, rodzinie, przyjaźniach. Twoje pragnienia odbite w lustrze, to nie jest to za czym powinnaś podążać, tylko to za czym chciałabyś.
Znów posłał jej ciepłe spojrzenie. Jego mięśnie rozluźniły się, gdy chwiejnie podszedł do zwierciadła.
- To...
Pogładził pieszczotliwie złocenia.
- To wszystko to kłamstwa. Ale pokazują prawdę.
Zaśmiał się cicho, bardziej do samego siebie, niż do obecnej w pokoju ślizgonki.
- Aido... dlaczego tak cierpisz? Nie łatwiej, wziąć to, czego obecnie potrzebujesz i uciec na ciemne Błonia? O ile łatwiej jest przestać myśleć i zacząć żyć. Bo widzisz... życie jest proste... ale nie wystarczy być, tak jak teraz. Nie chodzi o przeżycie kolejnego dnia, tygodnia ani miesiąca. Chodzi o pewną konkretną misję, z jaką tutaj jesteś. Każdy ją ma, choć nie każdy jest zapewne świadomy. Twoje życie się wyklaruję, bo ludzie w Ciebie wierzą. Bo Ty powinnaś w siebie wierzyć. I wierzyć w innych. Nie ważne, czy to boli, nie ważne czy oni cierpią. Tak długo, jak chcesz przekazać im część siebie.
Odwrócił się powoli w jej stronę, padając na oba kolana. Usiadł leniwie na podłodze przed nią.
- Nie tylko Ty cierpisz.
Klepnął się smutno w pierś.
- Ja chyba też... ale nie jestem pewien.
Posłał jej szczery uśmiech.
- A teraz...
Uniósł spojrzenie, by rozejrzeć się po pomieszczeniu.
- Ja zapalę i zapadnę się w otchłań lustra, a Ty biegnij do niego.
Mrugnął do niej porozumiewawczo. Nie był tą samą osobą z którą jeszcze przed kilkoma chwilami, siłowała się pod ścianą w walce o życie. Jednak to znów mogło się zmienić.
Aida Cuthbert
Martwy †
Aida Cuthbert

Pokój z lustrem Ain Eingarp - Page 3 Empty Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp

Nie Sty 05, 2014 9:33 pm
-Nie, Shane… - Zaczęła ze spokojem otulając swoje ramiona dłońmi. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Nie miała zielonego pojęcia jak to wszystko ogarnąć zwłaszcza, że wcale nie powinna skupiać się na swoich emocjach.
-Znam go od najmłodszych lat. Zawsze się przyjaźniliśmy. Hogwart nas poróżnił. Domy, które tu są. On jest Gryffonem, najbardziej znienawidzonym przez Ślizgonów. Ja jestem Ślizgonką, która nigdy nie będzie miała szacunku ze strony jego przyjaciół, bo i niby z jakiej racji, tak? – Wzięła głęboki oddch i dopiero po chwili zrozumiała, że facet wcale nie powinien tak być blisko, tak niewinnej istoty jaką jest ta uczennica. Przecież to było oczywiste. Nigdy nie była zła. Nie potrafiła krzywdzić, a mimo to… No cóż. Przecież jakby nie patrzeć – to że katowała niektórych cruciatusem nie czyniło z niej potwora, prawda?
-To miłość zmienia ludzi. To miłość zmieniła mnie. Czemu miałby ode mnie odejść, skoro nawet nie zna moich uczuć? Nie jest ich świadomy, nigdy nie przyznałam się co czuje. Po co? Wykazałabym się słabością. Chcesz poczuć ból, taki jak czułam ja? – Uśmiechnęła się podle, bo w tym momencie w jej żyłach kotłowała się krew. Chciała żeby chłopak po prostu cierpiał. Własnie w tym momencie. Chciała na to patrzeć. Chciała by się wił u jej stóp.
No chodź Shane. Zabawimy się, albo mnie zerżniesz, albo Cię zabiję.
Chodź, zabawimy się.
Chodź, przecież wiesz, że mogę być Twoja.
Chodź, z rozkoszą Cię zabiję.
-Do zobaczenia Shane! - Powiedziała beznamiętnie, a po chwili odwróciła się na pięcie. Chciała odejść. Na ten moment mieli dojść, ale ten obiecany seks na pewno będzie miał miejsce. Miej tylko więcej odwagi.
Może dormitorium Slytherinu?

/zt.
Liadon Ichimaru
Nauka
Liadon Ichimaru

Pokój z lustrem Ain Eingarp - Page 3 Empty Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp

Czw Mar 27, 2014 12:43 pm
Zostało jeszcze kilka dni do rozpoczęcia nowego roku. Nie wyczekiwał tego z utęsknieniem. Musiał przyznać, że inwencja twórcza uczniów nie postarzałą się nawet odrobinę od czasów kiedy sam był uczniem. Zaczarowany bałwany wciąż siały spustoszenie na błoniach, a parter zamku wypełniał smród łajnobomb. Niby mogli się tym zająć, usprzątnąć bałagan. Jednak Liadon nie miał na to zbytniej ochoty. Zamiast tego starał się znaleźć jakieś ustronne miejsce, co by go nikt do roboty nie zagonił. Tak też trafił tutaj. Sala w której stało słynne lustro Ain Eingrap. Raz jeszcze stanął przed nim by przyjrzeć się swemu odbiciu. Zawsze spodziewał się ujrzeć coś niezwykłego, coś co być może nakieruje go na życiowy cel. To co jednak widział było zawsze równie rozczarowujące. Widział siebie, identycznego siebie. Jedyna różnica była taka, że istota w lustrze była najszczęśliwsza na świecie i wolna od wszelkich smutków. Odetchnął głęboko nieco zawiedziony.
Sponsored content

Pokój z lustrem Ain Eingarp - Page 3 Empty Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach