Go down
Mistrz Labiryntu
Mistrz Gry
Mistrz Labiryntu

Izba Pamięci Empty Izba Pamięci

Pon Wrz 02, 2013 1:30 pm
Znajdują się w niej ordery, puchary i inne wyróżnienia wszystkich uczniów Hogwartu.
Alice Selwyn
Oczekujący
Alice Selwyn

Izba Pamięci Empty Re: Izba Pamięci

Wto Paź 22, 2013 10:42 pm
Alice zastanawiała się kiedy i jak mogła zgubić swój pamiętnik, w dormitorium go nie miała w torbie, którą zawsze miała przy sobie jeśli gdzieś szła również go nie było. Przecież zapisywała tam takie wstydliwe dla siebie myśli, że jeśli ktokolwiek go znajdzie to chyba spali się ze wstydu!
Pomysł na prowadzenie pamiętnika wpadł jej jakieś trzy lata temu po jednej z lekcji mugloznawstwa i przez myśl jej nie przeszło by zabezpieczyć dziennik jakimkolwiek zaklęciem przed odczytaniem przez postronne osoby. Teraz szukaj wiatru w polu albo "Znicza w krzakach" jak to mawiał ukochany dzadunio Alicji. Co prawda był to bardzo stanowczy człowiek o radykalnych poglądach, których Alicja w ogóle nie podzielała jednak kochał wnuczkę a ona jego. Każde na swój własny sposób - w domu dziadka Alicja czuła się całkiem dobrze bo nie musiała usługiwać swoje okropnej rodzince z piekła rodem.
Alka wpadła na pomysł, że pamiętnik mógł się wsunąć w jakąś książkę, którą brała z biblioteki i ją oddała albo sama go tam zamknęła to też szybkim krokiem przemierzała korytarz w Izbie Pamięci by czym prędzej przejrzeć ostatnio oddane tomy. Była zdenerwowana i przestraszona, nie chciała stać się pośmiewiskiem całej szkoły i to w ostatnich miesiącach nauki. Każda jej myśl czy komentarz dotyczący danej osoby, nie zawsze dobry - mógłby sprawić iż zdarzenia trafiłby na zły tor.
Panika narastała z każdą chwilą a serce jej łomotało, z tego wszystkiego zapomniała narzucić na siebie sweter i wypadła z Pokoju Wspólnego w koszulce na ramiączkach, dopiero będąc tutaj zdała sobie sprawę jak jest jej zimno. Miała gęsią skórkę i szczękała zębami. Czasami nie znosiła tego zamku właśnie przez wzgląd na temperaturę jaka w nim panowała o tej porze roku, z natury Selwyn była osóbką ciepłolubną a słońce kochała niemal tak samo jak czekoladę i... a dobrze to pozostanie tajemnicą póki ktoś nie odnajdzie jej pamiętnika i nie wyda po chamsku całej jego zawartości.
Frank Longbottom
Oczekujący
Frank Longbottom

Izba Pamięci Empty Re: Izba Pamięci

Sob Paź 26, 2013 8:58 pm
Frank włóczył się bezsensownie po Hogwarcie, ubrany w gruby, czerwony sweter z "logo" Gryffindoru, proste jeansy i jakieś zwyczajne buty. W tylnej kieszeni jego spodni spoczywała jego różdżka. Te wędrówki po zamku, które uskuteczniał Gryfon były strasznie głupie - to znaczy, chodził tak sobie sam po korytarzach, nawet kiedy było zimno, a nie miał nawet celu swoich "podróży".
Znajdował się właśnie na czwartym piętrze przy Izbie Pamięci i stwierdził, że potrzebuje przystanku. Wszedł więc do owej izby i zaczął oglądać puchary. Nie było to jednak bardzo interesujące zajęcie, toteż po paru minutach zrezygnował i wznowił spacer. Uchylił drzwi prowadzące na korytarz i zauważył Alice.
Tę.
Alice.
Jego serce momentalnie przyspieszyło tempo. Zatrzasnął drzwi i oparł się o nie plecami. Oddychał głęboko i wyglądał tak, jakby zobaczył jakieś ogromnego smoka.
- C-Co ja teraz z-zro-obię? Przecież. Wyjdę na głupka, jak zawsze... - był naprawdę wystraszony.
Cóż, co się dziwić, Alice Selwyn była jego ogromną miłością. Taką, od pierwszego wejrzenia. Nie spędzał z nią jakoś bardzo dużo czasu, bo bał się, że się wygłupi i dziewczyna pomyśli sobie o nim coś złego. Mimo wszystko chciał być przy niej... Dlatego w tym momencie uspokajał swoje ogromne oddechy. Musiał zrobić to bardzo szybko, bo w przeciwnym wypadku dziewczyna najzwyklej w świecie przeszłaby obok.
Odwrócił się, nacisnął na klamkę i po chwili był już po drugiej stronie drzwi.
- O, cześć Alice. Jak tam mija dzień? - przywitał się Frankie.
No, początek nie był taki zły.
Alice Selwyn
Oczekujący
Alice Selwyn

Izba Pamięci Empty Re: Izba Pamięci

Nie Paź 27, 2013 9:05 pm
Oby częściej takiego włóczenia się po zamku naszego Franka to w takim razie częściej z Alicją będą na siebie wpadać. Dziewczyna bardzo często snuła się samotnie po korytarzach rozmyślając o otaczającym ją świecie jak zawsze z głową w obłokach przez co nie raz i nie dwa pakowała się w małe tarapaty. Albo łapali ją nauczyciele albo wpadała na kogoś i musiała się tłumaczyć oraz go przepraszać. Wiele razy przeprosiny nie skutkowały tudzież przeważnie Ślizgoni byli na tyle niesympatyczni i zazwyczaj kończyło się to małymi zaklęciowymi utarczkami.
W tym przypadku Alka również była mocno zamyślona, gorączkowo przeszukiwała swoją pamięć analizując wszystko co robiła w ostatnim tygodniu, a nóż widelec przypomni sobie co zrobiła z pamiętnikiem? Kiedy Frank pojawił się w drzwiach dziewczyna niemal na niego wpadła i aż podskoczyła kiedy usłyszała jego głos.Wystraszona położyła dłoń w okolicach serca a oczy miała wielkie jak galeon.
- Frank, ale mnie wystraszyłeś!- zaśmiała się wesoło jak zawsze kiedy uświadamiała sobie, że nic się nie stało i to tylko... albo aż człowiek i to nie byle jaki bo okazał się być tym uroczym Gryfonem. Oddech Alice znacznie przyspieszył więc starała się uspokoić kręcąc głową z niedowierzaniem, jak łatwo było ją podejść... Trzeba będzie nad tym popracować skoro marzy o zostaniu dobrą aurorką.
- Skłamałabym jeśli powiem, że w porządku - wzruszyła ramionami żeby zbagatelizować swoje słowa - Zgubiłam nieduży notatnik oprawiony w czerwoną skórę ze złotą inskrypcją "AS"... Nie widziałeś go gdzieś może?- zapytała z nadzieją w głosie, choć jeśli pamiętnik znalazł by Franek wcale by jej to na rękę nie było...
Frank Longbottom
Oczekujący
Frank Longbottom

Izba Pamięci Empty Re: Izba Pamięci

Nie Lis 03, 2013 5:45 pm
- Ojej! Przepraszam! - wystawił przed siebie ręce z otwartymi dłońmi, jakby uspokajając, pokazując, że nie ma się czego bać - Przepraszam, ja... Ja n-nie chciałem Cię przestraszyć. - wybąkał Franek.
No właśnie! Zawsze tak było. Musiał coś zepsuć, bo inaczej nie byłby Frankiem Longbottomem. Nie było jednak czasu żeby się nad tym rozwodzić w myślach, bo Alicja opowiedziała mu o zgubionym notatniku. Bardzo chciał wiedzieć, gdzie się znajduje, ale niestety nie potrafił sobie przypomnieć czy takie coś gdzieś uświadczył.
- Hmmmm... Niestety nie widziałem nic takiego, ale... Głowa do góry! Mogę Ci pomóc szukać! I tak nie mam nic do roboty... - uśmiechnął się życzliwie i zachęcił do spaceru machnięciem ręki, po czym zaczął iść - Na pewno się znajdzie. Co dwie głowy to nie jedna! No i to też dwie pary oczu, chyba, że ktoś jest cyklopem. - zarzucił żarcikiem, który nie był raczej czymś z czego można by było nieustannie się śmiać przez pięć minut.
Zaczął się już rozglądać za zgubą, ale był skory do rozmowy i skupiony na tym, by uchwycić wszystko co mogłaby do niego mówić Alice. Nie chciał wyjść na kogoś, kto nie słucha innych.
- A wiesz może gdzie go ostatni raz miałaś? - zapytał.
Alice Selwyn
Oczekujący
Alice Selwyn

Izba Pamięci Empty Re: Izba Pamięci

Czw Lis 07, 2013 11:29 pm
- Spokojnie, nic się nie stało. Trochę tej no... Ardenaliny nikomu jeszcze nie zaszkodziło- odparła po wzięciu kilku głębszych oddechów, nie ważne, że pomyliła nazwę ale komu w czarodziejskim świecie one potrzebne. Frank był taki uroczy z tą swoją nieśmiałością, że Alice niemal odrazu chciała go przytulić i pogłaskać po główce jednak u niej to działało podobnie, nie zrobiłaby tego pierwszego kroku w obawie przed odrzuceniem mimo iż oczy jej lśniły za każdym razem kiedy patrzyła na chłopaka a na jej policzki wpełzał lekki rumieniec.Tak też było i tym razem, mimo totalnego zimna jakie teraz odczuwała. Przynajmniej jeszcze nie szczękała zębami jednak wiele do tego jej nie brakowało, jeden silniejszy podmuch spowodowany przez przeciąg i koncert gotowy.
Alice czasami nie nadążała za tokiem myślenia Franka i zanim załapała o co chodziło mijało kilka sekund, jednak na żarcik o cyklopie zareagowała cichym śmiechem i lekkim kręceniem głową. Spacer i wspólne poszukiwania zabrzmiały jak niezła przygoda a w takim towarzystwie nawet najzimniejsze korytarze wydają się przytulne i całkiem ciepłe. Alicja ruszyła za Frankiem i po kilku krokach złapała go pod ramię, uznając, że tak będzie jej cieplej. Nie uważała tego gestu za Bóg wie co, ot niczym najlepsi przyjaciele. Bo przeciesz przyjaciele tak robią prawda? Może jeśli chodzi o dziewczyny to nie ma w tym nic dziwnego jeżeli jednak mowa o chłopaka i dziewczynę można tu już mówić o czymś więcej. Alice jednak nie zdawała sobie sprawy z tego "czegoś więcej" w tej chwili.
- Dobrze, że jesteś - powiedziała z uśmiechem- druga para oczu to coś czego było mi teraz trzeba. Ostatni raz widziałam notatnik w Pokoju Wspólnym...A nie czekaj! W dormitorium! Pisałam w nim przed snem, odłożyłam na szafkę nocną i zasnęłam z książką na kolanach. Hm....
Selwyn nie odsuwała mebli w dormitorium, nie zaglądała pod łóżko ani za szafkę ale przecież użyła zaklęcia Accio i notatnika jak nie było tak nie ma.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Izba Pamięci Empty Re: Izba Pamięci

Pią Lut 14, 2014 11:21 pm
Kończę Waszą sesję z powodu zbyt długiego zwlekania z odpisami.

[z/t dla Franka i Alice]
Dorcas Meadowes
Biznes
Dorcas Meadowes

Izba Pamięci Empty Re: Izba Pamięci

Czw Sie 14, 2014 11:08 am
W taką pogodę Dorcas ani myślała wyściubiać nos z zamku. Było mroźno i wietrznie, a śnieg miejscami sięgał jej zapewne do pasa. Nawet cztery swetry na nic by się zdały w takich warunkach. Brrr. Choć gdy przychodziło do bitwy na śnieżki, paradoksalnie panna Meadowes była zawsze pierwsza na polu walki. No tak, ale do takiej zabawy potrzeba było trochę więcej osób. A ona ostatnio nie mogła dogadać się z nikim. Ponura cisza zawisła nad mieszkańcami Gryffindoru i nie bardzo było wiadomo czemu wszystko tak strasznie się psuje. Przynajmniej ona tego nie wiedziała. Nie umiałaby wskazać palcem jednego wydarzenia czy jednego winowajcy. W konfliktach małych i dużych, wina zawsze leży po obu stronach. Tego przynajmniej uczył ją ojciec i tego chciała się trzymać. Samotność, która toczyła ją niczym choroba, sprawiała, że jeszcze bardziej za nim tęskniła. To było takie nierozsądne rozdrapywać gojące się rany, tak bardzo niezgodne z tym co od zawsze wpajał jej do głowy. Zawsze patrzeć przed siebie, unosić głowę i uśmiechać się na przekór wszystkiemu i wszystkim. Czemu teraz było to tak strasznie trudne? Miała wrażenie, że zimny wiatr usiłuje znaleźć kryjówkę w jej brzuchu. Zupełnie nie radziła sobie z samotnością, tęsknotą i poczuciem winy. Udźwignąć jedno nieszczęście było łatwiej, bo ktoś zawsze pomagał. Teraz Dorcas czuła się tak jakby nie miała nikogo, a bała się prosić o pomoc. Czyż wszyscy nie mieli dość własnych problemów?
Spragniona choć odrobiny ojcowskiej obecności skierowała swoje kroki do Izby Pamięci. Nazwisko Meadowes pojawiało się tutaj nadzwyczaj często, bo jej tata zawsze był trochę nadpobudliwy. Przesadnie aktywny. Zupełnie jak i ona. Drużyna, prefektura, doskonałe oceny. Na złotych i srebrnych medalach upamiętniających najlepszych uczniów, wyróżniały się litery, które układały się w tak drogie jej sercu imię. Wolała zostać tutaj i wodzić palcami po zimnych pucharach, zamiast tkwić w pustym Pokoju Wspólnym, gdzie nikt na nią nie czekał. W kieszeni miała czekoladową żabę więc, gdy smutek stanie się dojmujący będzie miała czym go uciszyć. Póki co było znośnie. Wystarczyło skupiać się na miłych wspomnieniach i uśmiechać się do nich leciutko pod nosem. Nawet jeśli był to grząski i niebezpieczny grunt.
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Izba Pamięci Empty Re: Izba Pamięci

Czw Sie 14, 2014 7:08 pm
/po rozgrywce z Lily/
Opatulił się mocno, najszczelniej, jak tylko się dało. Choć i tak tonął w za dużej szacie, którą otrzymał na początku roku z jakiejś zbiórki przedmiotów dla uczniów Hogwartu z biednych rodzin. Szaro-bure poły ubrania wyróżniały się na tle innych o idealnym odcieniu czerni, świadczących o zdecydowanie wyższym statusie społecznym. Remus nie zwracał na to większej uwagi; byłoby to przecież coś zbyt przyziemnego i pozbawionego jakiegokolwiek znaczenia. Nie zwykł zaprzątać sobie głowy rozmyślaniem o zasobności cudzych portfeli.
Zakasłał, przyrzekając w myślach, że koniecznie pojawi się w Skrzydle Szpitalnym, w którym zdążył już chyba spędzić niemal połowę roku szkolnego ze względu na nie tak drobną przypadłość o naturze futerkowej. Ale, tym razem, wpadnie tam tylko i wyłącznie po eliksir pieprzowy. Cóż, zachciało mu się akrobacji na łyżwach i próby pokonania siły grawitacji.
Zawiązał szczelniej szalik w barwach Gryffindoru, wciskając ręce do kieszeni szaty. Z pozoru po to, by je ogrzać. Z tym że nie była to do końca prawda. W głównej mierze chodziło o pewien list, który ciążył mu na sercu od dawna. Oblał się rumieńcem, wspominając z zawstydzeniem łzy słabości, na które pozwolił sobie miesiąc temu na polanie w Zakazanym Lesie, gdy odczytał słowa z niewinnie wyglądającej, lekko pomiętej kartki. Łzy, które widziała Ona. Westchnął cicho, starając się ze wszystkich sił wyrzucić tę natrętną myśl z głowy. To już zamknięty rozdział. Nie będzie o tym myślał.
Nie teraz, kiedy... Oparł się o ścianę pustego korytarza. Raz jeszcze wyciągnął list (teraz już idealnie prosty, pomijając równe ślady po wielokrotnym składaniu i rozkładaniu go) z kieszeni, odczytując jego treść. Choć przecież i tak znał ją już na pamięć. Przygryzł wargę, koncentrując się na chwilowym bólu; odwracając swoją uwagę od tysiąckroć boleśniejszych słów.
Szukając samotności wślizgnął się do pomieszczenia, nie spodziewając się zastać w nim kogokolwiek innego. Dlatego też widok zasmuconej, znajomej twarzy skwitował nieco zdziwionym spojrzeniem.
- Nie możesz zmienić przeszłości, ale przeszłość zaw­sze pow­ra­ca, żeby zmienić Ciebie. Zarówno twoją teraźniejszość jak i przyszłość... Coś w tym chyba jednak jest, skoro Ty również zabłądziłaś aż tutaj – powiedział cicho, balansując na granicy słyszalności.
Zachował jednak dystans. Nie był bowiem pewien, czy Dorcas w ogóle życzy sobie tutaj czyjejkolwiek obecności. Wystarczy tylko słowo bądź spojrzenie. I zrozumie. A potem bez słowa odejdzie.
Dorcas Meadowes
Biznes
Dorcas Meadowes

Izba Pamięci Empty Re: Izba Pamięci

Czw Sie 14, 2014 8:03 pm
Szaty Dorcas były z kolei sporo za krótkie. Nie kupiła nowych od niemal dwóch lat, a przecież wciąż rosła. Dlatego na zajęciach nieustannie podwijała rękawy do łokci i udawała, że nie dostrzega przetartych miejsc w blednącej czerni materialu. Skoro ona nie dostrzega, może inni też nie będą? Po lekcjach szybko zostawiała mundurek w dormitorium i przebierała się w coś bardziej komfortowego (i mniej zużytego). Jej rodzinie nigdy szczególnie się nie powodziło, a po śmierci ojca było już tylko gorzej. Matka była na zwolnieniu, jej eliksiry uspokajające nie były za darmo, a pieniądze z polisy ojca skończyły się po pierwszej dłuższej hospitalizacji Felicji. Panie Meadowes nie miały już żadnej bliższej rodziny i Dorcas pogodziła się z myślą, że zaraz po zakończeniu roku będzie musiała podjąć stałą pracę. Teraz jednak o tym nie myślała. Otulał ją znoszony i zdecydowanie zbyt duży brązowy sweter, który sięgal jej niemal kolan, a rękawy musiał mieć podwinięte na trzy razy. Nie trudno było zgadnąć, że kiedyś należał do jej ojca. Ciemne spodnie i buty, nie były wcale w lepszym stanie, ale Dora nie zwracała specjalnej uwagi na swój ubiór, zwłaszcza ostatnio. Miała milion ważniejszych zmartwień.
Od dłuższej chwili stała oparta o ścianę, objęta ciasno ramionami, jakby sama usiłowała się przytulić. Niewidzące spojrzenie utkwiła w jednej ze stojących przed nią gablot. Pobladła twarz wyrażała coś, co mimo zaistniałych okoliczności, nieczęsto można było dostrzec u panienki Meadowes. Tęsknotę. Tą najbardziej bolesną, która karmiła się żalem, bezsilnością i poczuciem braku sprawiedliwości. Dorcas jeszcze nie wiedziała, że jej rany może zagoić tylko czas... albo zemsta, która krwawiącą ranę wypala ogniem nienawiści.
Z zamyślenia wyrwał ją znajomy głos. Cichy, niemal jak szept - ale wokół panowała dotąd niezmącona ludzkim glosem cisza i tylko wiatr wściekle tłukł w okna. Dora odruchowo odwróciła głowę w stronę, z której dochodził. Najpierw na jej twarzy pojawiło się zaskoczenie, potem wstyd, a na końcu uśmiech (który miał być pogodny, ale wyszedł bardzo gorzko). Usiłowała wziąć sie w garść, ale ponure myśli, w które sama jeszcze przed chwilą brnęła, chwyciły ją niczym bagno i nie chaiały wypluć.
- Remus, hej. - przywitała go nieco schrypniętym głosem i uniosła dłoń, by odgarnąć włosy z policzka (choć tak naprawdę chaiała ukradkiem otrzeć łzy). - Zebrało mi się na wspominki i tak jakoś... - urwała w momencie, gdy zrozumiała, że zaczyna się tłumaczyć. Zaśmiała się, choć głos nieustannie jej drżał.
- Nie stój tak w progu, bo się przeziębisz. - ruchem głowy zachęciła go, by podszedł, a potem zjechała po ścianie i usiadła na podłodze po turecku. - Mam czekoladową żabę. - dodała potrząsając pudełkiem na zachetę.
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Izba Pamięci Empty Re: Izba Pamięci

Czw Sie 21, 2014 5:44 pm
/masz prawo mnie zabić, przepraszam
Pozwolił sobie na chwilę (jedną, krótką, ulotną), w trakcie której przyjrzał się Meadowes uważnie. Jej drobną posturę podkreślał dodatkowo ogromny sweter, w którym zdawała się tonąć. Przyjęła pozę, tak bardzo bliską Remusowi, obejmując się mocno ramionami, jakby starała się nie rozpaść na milion drobnych kawałków. A więc było aż tak źle? Posępne, zamyślone spojrzenie, które dziewczyna utkwiła gdzieś na wysokości jednej z gablot zmieniło się chwilę później. Teraz Lupin dostrzegł w nim również tęsknotę, doprawioną sporą ilością bólu. Goryczy, której nie można było się tak łatwo pozbyć.
Remus poczuł się głupio, przerywając ten moment. Zakłócając jej sferę sacrum. Wiedział przecież, co się stało. Nieważne, kto i kiedy mu powiedział, ale takie wieści po prostu rozchodziły się w zbyt szybkim tempie. A Dorcas trzymała się naprawdę dobrze. Była silna, znał ją przecież nie od dziś.
Ona... miała przynajmniej szansę przeżyć swoją stratę tak, jak należy. Jemu natomiast bezczelnie odebrano tę możliwość już na samym początku. Czasem gubił się w kłamstwach o własnym życiu. Warstwy, stosy nieprawdziwych stwierdzeń ciążyły mu na sercu, ale były jedynym wyjściem z tej całej sytuacji. Nigdy tego tak naprawdę nie żałował. Miał gdzieś, co sądzą inni o tym dziwnym, milczącym Gryfonie. Ważne, że Huncwoci, pomimo prawdy, którą odkryli, wciąż chcieli się z nim zadawać. Innym musiały wystarczyć kłamstwa – kłamstwa o chorej matce, którą odwiedzał co miesiąc, gdy jego ojciec wyjeżdżał w sprawach biznesowych. Mama nie żyła od dawna. Tak naprawdę to tata Remusa podupadł na zdrowiu, zatapiając swe smutki i samotność w Ognistej. Miesiąc temu Lupin dostał list. Krótkie, bezpłciowe kondolencje. Jego ojciec zmarł, a on nie mógł nawet w odpowiedni sposób się z nim pożegnać. Przez cholerną pełnię. A poza tym nikt nie miał prawa się o tym dowiedzieć, by jego przykrywka pozostała aktualna.
Gdyby nie trójka jego przyjaciół... Nie miałby już nikogo. Dlatego też rozumiał ją bardziej niż była sobie w stanie to wyobrazić.
- Cześć, Dorcas – powiedział łagodnie, dyskretnie odwracając na chwilę wzrok, by dać jej sposobność, aby starła łzy. Nic nie widział, zupełnie nic. A nawet jeśli, to już zdążył zapomnieć. - Twój tata pojawia się tu wyjątkowo często, musiał być naprawdę niezwykłym i wybitnie uzdolnionym człowiekiem – dodał po chwili, nie będąc do końca pewien, czy może sobie pozwolić na rozmowę o panie Meadowes.
Bez słowa sprzeciwu skierował się w jej stronę, siadając tuż obok Gryfonki na zimnej posadzce. Roześmiał się cicho, słysząc jej propozycję. To było tak bardzo w jego stylu... Zazwyczaj to on wypowiadał podobne kwestie. Sięgnął do kieszeni, wynajdując resztkę czekolady, którą częstował Lilkę i złamał im po jednej tabliczce.
- A ja mleczną z Miodowego, wymiana? – zapytał (chyba) retorycznie. - Powinniśmy założyć klub anonimowych czekoladoholików...
Dorcas Meadowes
Biznes
Dorcas Meadowes

Izba Pamięci Empty Re: Izba Pamięci

Czw Sie 21, 2014 10:42 pm
/spoko, sama nie jestem ostatnio lepsza

Och, w tej chwili byli do siebie porażająco podobni. Choć przecież na pierwszy rzut oka nie było tego widać. Trzeba było mocniej zmarszczyć brwi i zadać sobie odrobinę trudu by u obojga dostrzec sińce pod oczami i tą specyficzną, niemal obronną pozycję. Lekko skulone ramiona, zaokrąglone plecy, dłonie schowane w rękawach. Jakby poprzecierany materiał ubrań mógł dać im jakiekolwiek schronienie przed nadciągającym nieszczęściem. A przecież nie mógł. Wszystko co złe było w ich głowach. Zwłaszcza teraz.
Coś jeszcze ich w tej chwili łączyło - zawartość kieszeni. I nie, nie chodzi tutaj o czekoladę (to nic nadzwyczajnego), ale o listy. Tak, Dorcas też miała przy sobie pewien list. Nieustannie była świadoma jego obecności, jakby kartka ukryta w jej kieszeni płonęła i parzyła jej ciało. Pomięty i zmaltretowany kawałek pergaminu, który dostała dziś rano. Który przeszedł przez ręce tej paskudnej żmii, Denton, a potem skończył w zaspie na dziedzińcu. "Szanowna panno Meadowes..." Och, znała go już na pamięć, włącznie z tymi rozmazanymi przez topniejący śnieg fragmentami. I była przerażona, bo uzdrowiciel napisał wszystko nadzwyczaj zwięźle i zrozumiale. Jej matka traciła rozum. Permanentnie i do końca. Jakby ojciec zabrał ze sobą całą jej krukońską logikę i opanowanie. Więc nawet jeśli matka Dorcas żyła, to córka raczej nie miała już co na nią liczyć, a wręcz przeciwnie. Była świadoma kolejnego obowiązku, który właśnie spadał na jej barki. Czuła wyrzuty sumienia, że zamiast zostać z matką w domu, wróciła do zamku. Co jednak innego miała zrobić? Umierać tam razem z nią, powoli tracąc zmysły i tonąć w szaleństwie tęsknoty? Drżała na samą myśl o tym. Miała w sobie zbyt silny instynkt przetrwania, by dać się pogrzebać za życia.  
Teraz już nieco spokojniej obserwowała Remusa spomiędzy pasm ciemnych włosów, które łagodnie okalały jej twarz. Czuła się bezpiecznie z kolanami przyciśniętymi do piersi i z ciepłym ramieniem, wspierającym jej bok. Policzki miała wciąż wilgotne, a oczy zaczerwienione, ale uśmiechała się. Trochę smutno, a trochę z wdzięcznością, bo Remus właśnie podawał jej rękę i pomagał wyjść z tego bagna, w które sama wlazła.
- Taaak. Miał ADHD, jak i ja. - przytaknęła ze śmiechem, bo wyraźnie wspominanie ojca sprawiało jej przyjemność. Nawet jeśli była to słodycz podszyta goryczą. - Był strasznie zakochany w naszym świecie i chciał spróbować wszystkiego. I wszystko szło mu dobrze, niech go cholera. - dodała powtarzając dosłownie słowa, które kiedyś usłyszała od wuja. Howard wychował się w rodzinie mugoli, a wejście do świata magii zmieniło jego życie.
- Uaaaa, lubię takie wymiany. - przytaknęła z nieco większym zapałem. Otwarła swoje pudełko z czekoladową żabą i z wprawą przełamała smakołyk na pół. Dzielenie się żabami uważała za ważną część swojego życia. Robiła to z niesłabnącym entuzjazmem od wielu lat. Choć trzeba być dla niej kimś ważnym, by robiła to bez chwili wahania i z radością.
- Dla nas już za późno, Luniu. -wymamrotała z kostką czekolady w kąciku ust. - Żadna anonimowość nie jest możliwa. Wszyscy wiedzą, że nie ma dla nas ratunku. - oznajmiła grobowym tonem, choć jej nieprzystojnie błoga mina psuła efekt.
- Co za zbieg okoliczności sprowadził Cię do mej pustelni, dzielny wędrowcze? - zagadnęła, gdy już przełknęła kęs i sięgała po kolejny.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Izba Pamięci Empty Re: Izba Pamięci

Czw Lis 13, 2014 4:35 pm
Odłożyłeś torbę na bok, do której uprzednio schowałeś książkę z obrony przed czarną magią - chociaż tak naprawdę trudno było mówić o jakiejkolwiek nauce - twoje myśli błądziły w próżni, obracając się wokół ostatnich dni - wreszcie koniec lekcji, zaczynał się weekend, powoli, ale stopniowo wszystkich łapało zimowe lenistwo - wieczór niósł ze sobą tłok, ale nie w miejscach takich, jak to - wtedy ograniczał się on do pokoi wspólnych, gdzie zbierała się cała ferajna, albo do wielkiej sali, z której trudno było całą chmarę rozgonić nawet godziną policyjną.
Nie było tutaj nikogo - tylko ty i te szepty przeszłości, które cię otaczały - całej tej szkoły, tych, co się w niej uczyli i wzbijali na wyżyny oraz te twoje, czające się w cieniach, którym pozwalałeś się oplatać, wodząc po szklanych gablotach bezdenną otchłanią swych oczu, nie odbijających niemal żadnych blasków - pomarańcz pochodni, który zwalczał mrok nocy, tonął w tej czerni, ledwo odnajdywał się w nich ich marna poświata, ledwo widać było kontury szaf i nagród. Zamarłeś w bezruchu jak jedna z wielu tutaj figur - niemy, blady, z ułożonymi w twórczym nieładzie kosmykami włosów, które opadały częściowo na czoło, można było cię nawet posądzić o to, że nie oddychasz. Odciąłeś się od rzeczywistości. Nie było w tym nic złego, jak mniemam - w końcu każdy od czasu do czasu musiał pobujać w obłokach, nawet jeśli nie były to białe, miękkie chmury, a te gradowe, z których sypały się błyskawice, jasną łuną przecinające niebo.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Izba Pamięci Empty Re: Izba Pamięci

Czw Lis 13, 2014 5:25 pm
Jak uhonorować czyjeś dokonania? W mniemaniu Alex na pewno nie niczym materialnym. Można stawiać pomniki, ale czy to coś zmienia? Dla wielu i tak wyrzeźbiona osobistość pozostanie anonimowa, bo nigdy nie sprawdzą chociaż tego głupiego podpisu. Czym, więc da się to zrobić? Ona będąc w Izbie Pamięci wpadała na pewien pomysł, a raczej myśl. Tylko taka prawdziwa pamięć o innych sprawi, że ich wszystkie sukcesy będą miały sens. Samo nazwisko przy nagrodzie jest puste, bez żadnego wyrazu. Nie daję innym znaku, nie mówi nic. Milczy, jakby rzucono na nią okropną, nieodwracalną klątwę. Ta Gryfonka chciała, by każdy zostawił coś po sobie, właśnie w tym sensie. Gdyby mogła zmieścić w swoim mózgu taką ilość informacji to zapoznałaby się z każdym nazwiskiem i imieniem, byleby ludzie nie znikali. Chciała pamiętać. Każdy błąd, cud, sukces, upadek. Nie tylko swój, ale i innych. Życie nie może być tak niebezpieczne tylko po to, by przejść bez echa. To miejsce mówiło, egzystowało dalej mimo tego, że niektórych wspomnianych w nim osób nie ma w budynku już od lat. Chyba każdy je słyszał, choć jeden raz. Głosy... i nie koniecznie musi być psychopatą, by tak się działo, bo na swój sposób cały zamek żyje.
I nawet chłopak, którego napotkała nie mógł wiecznie trwać w tych dźwiękach, bo przeszłość trzeba doceniać, ale żyć trzeba w teraźniejszości, by przyszłość mogła nastać. Przecież i chmury czasami się rozstępują, by światło mogło przejść, prawda?
- Cześć! Nie żebym miała wątpliwości, ale oddychasz? Jeśli źle się czujesz mogłaby po kogoś pójść, czy coś - Nie była wredna. To pytanie płynęło wraz z najczystszymi, dobrymi chęciami. Obserwowanie ludzi to jej cicha pasja. A to, że niektórzy mieli po prostu coś w sobie niezwykłego to powód jej w pełni luźnego zachowania. Szczerość, bezpośredniość, chęć niesienia pomocy w tym przypadku. Tylko tyle, ale każdy może interpretować jak chcę. Czemu by jednak nie próbować zwyczajnie zapytać? Ona nie widzi żadnego problemu. Towarzysz wyglądał na zmęczonego bądź strapionego czymś. Chyba, że sobie to po prostu wymyśliła. Bądź, co bądź zaczepiła i po wszystkim. Nic nie zmieni, może tylko iść dalej. Najwyżej będzie się tłumaczyła... znowu.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Izba Pamięci Empty Re: Izba Pamięci

Czw Lis 13, 2014 6:45 pm
Milczenie jest złotem - niczego innego nas od początku naszego istnienia nie uczą, zwłaszcza nauczyciele kochają to powtarzać rozgadanym uczniom - wbija się to w naszą pamięć, w nasze myśli, a potem kończymy w... taki sposób. Wetknięci pomiędzy pozory tego, że istnieliśmy, a tego, że nadal mamy lata życia przed sobą - przystajemy, widzimy, że jesteśmy "teraz", a tego, co było, nie odzyskamy - zastanawiamy się nad tym, co przeminęło i robimy rachunek sumienia, na którym zapisujemy wszystkie plusy i minusy - dociera do głębin naszych serc pragnienie, żeby obejrzeć się przez ramię, bo choć już połowa istnienia za nami, to do tej pory nawet nie zauważaliśmy, iż coś nas mijało, dostajemy impuls - ten, który mózg wysyła przewodami nerwowymi, który powoduje zesztywnienie mięśni. Teraz zależy. Mógłbym pochylić się nad Tobą, Sahirze i otrzeć niewidzialną łzę, która nie mieni się blaskami bólu, nie jest przejrzysta - przybiera czerń godną twych oczu i kruczych kosmyków muskających kraniec postawionego na sztorc kołnierza płaszcza. Oto gorycz i próżnia zmieszczone w jednej kropli, toczącej się niewidzialnym torem po policzku, bezszelestnie, niewidoczna dla... cały jesteś niewidzialny. Jak duch, tylko utkany z marmuru, o podkrążonych oczach zdradzających niedoskonałość - choć może był to zamysł twórcy? Jakaś magnetyczna siła owijała się wokół twej sylwetki, która przyciągała wszystkie śmiechy, które kiedyś rozbrzmiewały w tych murach niczym dzwoneczki zawieszone na tarasie pod sufitem przy podmuchu wiatru, wszystkie żale i wypłakiwanie się w ramiona przyjaciół, cały gniew i przekleństwa - każda ta wyimaginowana część przepływa przez twój umysł łagodną falą, nie pozostawiając po sobie nawet jednej muszelki, żadnego skarbu głębin z tego oceanu, który powinien był pozostać - to, co widziałeś, a co odbicia w twych otchłaniach nie znajdywało, było jak iluzja. Martwa historia, którą nie miał kto się przejmować, jeśli już nawet krewni zmarli z tych wiekowych, brązowawych, albo jeszcze nawet czarno-białych fotografii, zachowanych w idealnym stanie dzięki czarom, nie noszącym na sobie nawet grama kurzu.
I jak tutaj mówić o świetle? Nawet, jeśli padało, te szczątki... Były nic nie warte.
Wyrwany z kontekstu uniosłeś się, do tej pory pochylony, by z lekkim zdziwieniem spojrzeć na niewiastę, która podeszła do Ciebie tak zdumiewająco blisko - wetknięty w mamiącą mgłę tego, co było, zapomniałeś o tym, co jest... A ta niewiasta niewątpliwie do duchów przeszłości nie należała.
- Dziękuję za troskę, ale... czuję się dobrze. - Spojrzałeś prosto w jej oczy - tym spojrzeniem, które pochłaniało, w które nie można było spoglądać za długo. Otchłań była niebezpieczna. Mogła odpowiedzieć spojrzeniem. Na twych wargach zagościł nawet delikatny uśmiech, tylko co znaczył dokładnie? Owionięty enigmatyczną mocą... mógł równie dobrze znaczyć tyle, co nic. - Zamyśliłem się jedynie... - Odchyliłeś się, by oprzeć się plecami o zimny mur za sobą i znowu skierować wzrok na gabloty. - Ten zamek jest pełen obcych wspomnień.
Sponsored content

Izba Pamięci Empty Re: Izba Pamięci

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach