Go down
Severus Snape
Oczekujący
Severus Snape

Labirynt - Page 6 Empty Re: Labirynt

Wto Wrz 01, 2015 4:09 pm
Wszystko działo się za szybko. Niemniej jednak, Severus nie miał zamiaru panikować i uciekać. Zwłaszcza nie teraz, kiedy od tego wszystkiego zależało życie jego ukochanej Lily. Może i nie należał do najodważniejszych i w wielu przypadkach uchodził wręcz za tchórza. Nie raz na pewno się z niego śmiali, zwłaszcza Potter i jego ferajna. Jedno jednak każdy musiał przyznać - dla Evans gotów był skoczyć w ogień i to miało się nigdy nie zmienić.
Z chwili roztargnienia, podczas której pokąsały go pająki, wyrwał Severusa głos rudowłosej przyjaciółki. Miała stuprocentową rację i było mu wstyd, że wcześniej tego nie zrobił. Spojrzał jedynie katem oka w jej kierunku chcąc sprawdzić, czy nic jej się nie stało. Nie ważne były ukąszenia na jego nogach i to, że stworzenia mogły być jadowite. Póki ona była bezpieczna...
- Depulso. - Wyszeptał wyciągając przed siebie różdżkę i celując w rozwścieczone pająki. Miał tylko nadzieję, że czar zadziała.
Tymczasem usłyszał głośny dźwięk za swoimi plecami, a gdy się odwrócił, Evans leżała już na podłodze. Od razu do niej podszedł i wyciągnął do niej rękę. Chciał jej tym pomóc wstać, jednocześnie rozglądał się na boki, by zareagować odpowiednio szybko na ewentualny kontratak pająków.
- Nic ci nie jest? - Zapytał lekko zachrypniętym głosem, w którym usłyszeć można było troskę i zaniepokojenie.


Ostatnio zmieniony przez Severus Snape dnia Wto Wrz 01, 2015 4:11 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Labirynt - Page 6 Empty Re: Labirynt

Wto Wrz 01, 2015 4:09 pm
The member 'Severus Snape' has done the following action : Rzuć kością

'Pojedynek' :
Labirynt - Page 6 Dice-icon
Result : 3, 4
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Labirynt - Page 6 Empty Re: Labirynt

Czw Wrz 03, 2015 7:04 pm
Nic lepszego nie przychodziło jej do głowy - a w końcu te zaklęcie było na pająki. Lepsze to niż pozostanie bierną, nie umiała zresztą zobaczyć, czy te stworzenia ich zaatakują, czy jednak nie a lepiej było nie ryzykować.  Lily starała się jak najbardziej wycofać do tyłu, choć te pnącza zupełnie jej tego nie ułatwiały. Najwyżej postarają się jak najszybciej opuścić to miejsce i udać się do Skrzydła Szpitalnego, by tam pielęgniarki mogły ich zbadać. Sama nie czuła ugryzień na swoim ciele, ale to mogło być złudne wrażenie. Przełknęła głośniej ślinę, próbując się uspokoić i nie dać ponieść się strachu. To nie śmierciożercy. To nic innego jak ohydne pająki. Dlaczego więc reagowała w taki sposób, nie mogąc zapanować nad własnym ciałem?! I nagle...coś szarpnęło ją w dół i dziewczyna wylądowała tyłkiem na zimnej kamiennej posadce. Mało tego, jej różdżka wyleciała z jej dłoni, choć wydawało się Lily, że trzymała ją na tyle mocno, by nic w tym rodzaju się nie stało. Coraz bardziej jej się to nie podobało. Strach nagle zastąpiła frustracja, a zielone oczy zmrużyły się, kiedy próbowała dostrzec gdzie leży jej różdżka. Gdyby tylko wiedziała, że za wszystkim stoi Irytek i że ma takie mniemanie o jej osobie. Raczej nie byłby wtedy taki zachwycony. Zaś co tyczyło się Jamesa, ten idealny obraz Gryfona w oczach tej istoty skomentowałaby jedynie parsknięciem śmiechem. Rzadko można było spotkać kogoś, kto tak zdawał się mieszać w nieswoje sprawy. Ale Evans nie miała o tym żadnego pojęcia, choć już i tak wywęszyła swoim małym zadartym noskiem, że coś tutaj nie gra. Mimo wszystko była Gryfonką i nie należała do osób, które dadzą sobą kierować. Nikomu.  
Póki co zrezygnowała z prób dostrzeżenia różdżki w tych ciemnościach i skupiła się na pomocy Severusowi, chowając dłonie w rękawach swojej szaty i zasłaniając nią jak najwięcej swego ciała, byleby tylko pająki nie wbiły się w jej skórę. Na szczęście Severus skorzystał z jej rady i użył zaklęcia na stworzeniach. Rudowłosa uniosła głowę, a kilka pojedynczych rudych kosmyków opadło jej na czoło.
- Nie mam swojej różdżki...ona poleciała gdzieś tam - wymamrotała cicho, wzdychając z bezsilności. Bez magicznego patyka nie czuła się już tak pewnie jak chwilę tego. Jednak! Nie zamierzała się poddawać, zwłaszcza, że pająki nie zamierzały odpuścić, a wokół jej kostek nadal były zarośla. Szybko zajęła się zdejmowaniem rośliny ze swoich nóg, w głowie układając na szybko plan. - Nie mamy czasu. Spróbuj zapalić jakieś pochodnie, to powinno zdezorientować nieco pająki, a przy okazji będziemy mogli dostrzec, co nas otacza. Ja spróbuję pozbyć się tego cholerstwa. Jeśli jednak do tego czasu by mi się to nie udało, użyj Diffindo. A następnie...poszukamy mojej różdżki, dobrze? - I ponownie spojrzała w jego stronę i posłała nikły, dodający otuchy uśmiech.

/Rzucam kością pod względem próby ściągnięcia pnączy z moich kostek. Dlatego jedna kostka - podchodzi to bowiem pod atak fizyczny. Mam (1) więc za sprawą PD mam (2). To niczego jednak nie zmienia, nadal idzie mi opornie. Dlatego możecie się tym kierować w swoich postach.


Ostatnio zmieniony przez Lily Evans dnia Czw Wrz 03, 2015 7:06 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Labirynt - Page 6 Empty Re: Labirynt

Czw Wrz 03, 2015 7:04 pm
The member 'Lily Evans' has done the following action : Rzuć kością

'Pojedynek' :
Labirynt - Page 6 Dice-icon
Result : 1
Irytek
Poltergeist
Irytek

Labirynt - Page 6 Empty Re: Labirynt

Czw Wrz 03, 2015 8:04 pm
Oh, ależ miał zabawę! Wprawdzie zakładał, że bohaterska dwójka już dawno poradzi sobie ze stawonogami, gdy on odleciał schować tą wielką drzazgę i jak wróci, będzie mógł zaobserwować ich zmagania z wierszykiem i nową przeszkodą. Jednak ku jego zaskoczeniu, szło im wyjątkowo słabo i dalej użerali się z niedobitkami pająków, pomimo iż większa ich część już dawno zwiała do awaryjnych kryjówek. Co gdyby to były akromantule, albo inne magiczne niebezpieczeństwa? Doprawdy, Evans i Snape powinni poćwiczyć samoobronę, gdyż na obecną chwilę Irytek nie wróżył im zbyt długiego życia, zwłaszcza zważywszy na ich zamiłowanie do szukania guza. "Mógłbym to przyspieszyć." Zerknął na rozglądającą się gryfonkę. Nie była głupia, chyba wyczuwała jego chłodną obecność w tym i tak zimnym labiryncie. Wolał nie ujawniać się aż tak szybko, więc rozciągnął się jedynie w powietrzu i postanowił nie angażować więcej w ich przygodę. No, a przynajmniej dać sobie chwilę odpoczynku.
Severus Snape
Oczekujący
Severus Snape

Labirynt - Page 6 Empty Re: Labirynt

Pią Wrz 04, 2015 10:13 am
Severus był na dziewięćdziesiąt procent pewny, że pająki nie były jadowite. W innym wypadku właśnie zwijałby się z bólu, mdlał lub co gorsza, umierał w katuszach. Tymczasem jedyne, co czuł to lekkie pieczenie w miejscach, w których stworzenia wgryzły się w jego skórę. Zdawał sobie sprawę z tego, iż zaatakowały ich najprawdopodobniej w reakcji obronnej, bardziej przestraszone całym tym wydarzeniem niż oni. Mimo to, musiał coś zrobić, musiał zareagować. Nie chciał, by jego Lily przydarzyło się coś złego. Nie należał do najodważniejszych i wiedział, że przy Potterze był zwykłym odludkiem, na którego ruda nie zwróci uwagi. Mimo to, wewnątrz siebie wiedział, że musi chociaż spróbować. Czy przez całe życie miał sobie wyrzucać, że tego nie zrobił? Patrzeć na jej dziecko, spłodzone z innym i czuć tylko nienawiść?
- Zamknij oczy. - Szepnął pochylając się do Lily i celując różdżką w stronę pająków. Raz kozie śmierć, może tym razem uda mu się wykonać zaklęcie.
- Conjunctivus. - Wyszeptał mając nadzieję, że uda mu się oślepić pająki. Cóż, dużo do gadania nie miał. Od losu zależało, czy natrętne stworzenia dadzą im wreszcie spokój.
- Jak to nie masz różdżki? Co się stało? - Zapytał pomagając jej wstać. mimo swojego raczej słabo wyglądającego ciała, miał trochę siły, jak na siedemnastoletniego chłopaka przystało. Rozejrzał się po otoczeniu próbując odnaleźć różdżkę dziewczyny, jednak w ciemnościach nic nie widział.
- Lumos Maxima. - Ponownie zapalił swoją różdżkę chcąc wiedzieć, co działo się w okolicy. Pociągnął Lily za sobą w kierunku, który wskazała wcześniej. Trzeba było znaleźć jej różdżkę i przede wszystkim - jak najszybciej zwiać z miejsca, w którym nadal czaiły się pająki!


Ostatnio zmieniony przez Severus Snape dnia Pią Wrz 04, 2015 10:15 am, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Labirynt - Page 6 Empty Re: Labirynt

Pią Wrz 04, 2015 10:13 am
The member 'Severus Snape' has done the following action : Rzuć kością

'Pojedynek' :
Labirynt - Page 6 Dice-icon
Result : 3, 5
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Labirynt - Page 6 Empty Re: Labirynt

Nie Wrz 06, 2015 3:49 pm
Mimo wszystko po wyjściu z labiryntu warto byłoby zajrzeć do Skrzydła Szpitalnego by się upewnić, że rzeczywiście nic mu nie jest. Sama przy okazji sprawdziłaby swój stan - nie miała pewności, co do tych pająków, zwłaszcza, że nie bardzo je widziała w tych ciemnościach. Lily była zresztą bardzo wdzięczna Severusowi, że zareagował w tak odważny sposób, kiedy ją na krótki moment ogarnął atak paniki. Teraz niemniej wszystko wracało do normy, a ona czuła w sobie jeszcze więcej mocy do działania niż wcześniej.  I to nie tak, że wyobrażała sobie, co by było gdyby James tu był i ją ochraniał - szczerze powiedziawszy na ten moment nie myślała o nim, bo to nie była najodpowiedniejsza chwila dla tego typu rzeczy. Liczyło się, żeby znaleźć różdżkę, pomóc Severusowi i opuścić te miejsce. Dziewczynie było też głupio, że tak lekkomyślnie weszła do labiryntu i wciągnęła w to wszystko swojego przyjaciela.
Do posiadania dziecka miała przed sobą daleką drogę - chciała przede wszystkim ułożyć sobie życie, zrealizować swoje plany, a potem ewentualnie pomyśleć o dodatkowym członku rodziny. Zresztą! Nie to się teraz liczyło! Była w końcu całkiem młoda, posiadała ambicje i...
Nieco niepewnie zamknęła oczy i czekała na to, co zrobi Snape. Usłyszała jedynie formułkę zaklęcia, które chłopak rzucił i gorączkowy klekot odnóży pająków. Po chwili otworzyła je z powrotem i spojrzała w stronę z której wydobywał się głos.
- Wyleciała mi z dłoni jakby zadziałał na nią mocniejszy podmuch wiatru, kiedy próbowałam rzucić zaklęcie w stronę skrzyni - odpowiedziała szeptem, korzystając z jego pomocy i pozbywając się wraz z nich tych pnączy, które wcześniej tak kurczowo trzymały się jej kostek.  Patrzyła jak z jego różdżki wylatuje kula światła, która uniosła się w powietrzu i oświetliła im drogę. Ruszyli więc dalej nie spoglądając już na pająki, które zostawili za sobą. I tak szli i szli, a Evans sprawdzała cały czas podłogę i badała ściany, kiedy...natrafili na przeszkodę. Ze skupieniem, dziewczyna przyjrzała się tej dziwnej ścianie i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, zawieszając wzrok się na napisach, które się tam znajdowały.
- Hm... - wymruczała do samej siebie, zagryzając nerwowo dolną wargę. Wolała bowiem na razie zbytnio się nie odzywać, przemyśleć wszystko i poczekać, aż  Severus coś powie.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Labirynt - Page 6 Empty Re: Labirynt

Nie Wrz 06, 2015 4:28 pm
Zapewne zasnąłby z nudów, gdyby nie fakt, że nigdy nie odczuwał zmęczenia, a przynajmniej nie w taki sposób jak istoty żywe. Na szczęście dzieciaki ruszyły dalej i wreszcie trafiły do puszkowej ściany i zagadki, miejmy nadzieję, że mniej wymagającej od włochatych kolegów ze skrzyni, bo w innym przypadku będzie miał naprawdę lepsze rzeczy do roboty.
"No, i co tak stoją?" Evans wyraźnie czekała na ruch Severusa, jednak temu nie spieszno było do wyznań. Bez tego Irytek nie zamierzał pomagać im w dalszej podróży, a przecież różdżka rudej nie była mu na nic potrzebna i wolał by znalazła ją w trudzie i pocie, niż zignorowała jego gierki i kupiła nowy egzemplarz. Z niezauważalnym westchnięciem podleciał do chłopaka i pchnął go lekko do przodu, tak by co najwyżej zachwiał się, ale nie upadł. "Dalej, pokaż, że cię na cokolwiek stać." Odleciał znów na bok i skrzyżował ręce, oczekując dalszego rozwoju wypadków. Brał pod uwagę zagrodzenie im jakoś drogi, gdyby zechcieli zawrócić. Byli za daleko, aby teraz się poddawać, skazując tym samym jego misterny plan na porażkę.
Severus Snape
Oczekujący
Severus Snape

Labirynt - Page 6 Empty Re: Labirynt

Nie Wrz 06, 2015 4:58 pm
Kątem oka cały czas obserwował Lily, chcąc upewnić się, że jest cała i zdrowa. Mimo jej wcześniejszego zapewnienia, a także całkiem normalnych ruchów ciała, wolał być pewny, że nic sobie nie zrobiła. Wiedział, że jak tylko wydostaną się z labiryntu, pierwsze kroki skierują do Skrzydła Szpitalnego. W końcu trzeba było się upewnić, że nic jej nie było. To znaczy, im. Bo w sumie o swoich pokąszonych nogach prawie zapomniał. Prawie, bo piekły go niemiłosiernie i co jakiś czas jednak przypominało mu to o stoczonej chwilę temu potyczce z pająkami.
- To nie dobrze. Chodź, poszukamy jej. - Mruknął cicho nadal trzymając ją za przedramię i kierując się w stronę, w którą podobno odleciała jej różdżka. Światło wydobywające się z jego różdżki oświetlało im drogę na tyle, by nie potykali się o własne nogi, czy wystające z podłogi przedmioty. Dopiero po chwili zorientował się, że nadal ją trzyma. Tym razem jednak nie puścił, nie chciał by zniknęła z jego pola widzenia jeszcze raz.
Droga minęła im bez żadnych niespodzianek, co Severus przyjął z niepokojem. Wątpił, by stworzenie, które wcześniej się nad nimi znęcało odpuściło tak łatwo. Niemniej jednak, choć cały czas miał oczy dookoła głowy, rozluźnił się nieznacznie a jego uwagę przykuła ściana. A dokładniej - napis się na niej mieszczący.
- Czyżby zagadka? O co w niej może cho-... Och. - Zrozumiał od razu, gdy doczytał do końca. Zamilkł na dłuższą chwilę i spoglądał na Evans. Zagotowało się w nim, poczuł jak wszystko podchodzi mu do gardła. Czemu Lily nie wykrzyczała imienia Pottera od razu? Mieliby sprawę z głowy, w końcu wszyscy wiedzieli, kogo darzyła uczuciem. Czemu milczała i czekała na jego ruch?
I co teraz, panie Snape?
Ślizgon przełknął ślinę i podszedł bliżej ściany jeszcze raz czytając napisy się na niej mieszczące. Zastanawiał się, czy aby na pewno gdzieś tam jest jej różdżka. Przecież nie mogła sama tam wpaść, skoro wszystko jest za ścianą. Rozejrzał się więc dookoła, nigdzie nie widząc przedmiotu poszukiwań. Przez chwilę nawet zastanawiał się, czy Lily na pewno musi jej szukać. Przecież może kupić sobie nową, prawda?
Nie, nie może.
Odezwał się w nim bardzo zdenerwowany, ale i poddający się głos. Odetchnął głęboko i miał nadzieję, że ten dzień skończy się jak najszybciej. W końcu, już miał dość. Raz kozie śmierć.
- Lily. - Powiedział cicho, mając nadzieję, że Evans go nie usłyszy. Było to co prawda naiwne życzenie, wszak Gryfonka stała tuż obok niego, a w korytarzu było cicho.
Miał przynajmniej nadzieję, że nie wypowiedział tych słów na nic i będą mogli przejść dalej.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Labirynt - Page 6 Empty Re: Labirynt

Wto Wrz 08, 2015 5:27 pm
Naprawdę ujmowało ją to, że pomimo, że to właśnie on był głównie skazany na ugryzienia pająków, martwił się o nią. Ujmowało a zarazem kłopotało, bo nie wiedziała jak ma na to reagować. W końcu przypisała to zwykłej, zwyczajowej trosce swojego przyjaciela. W końcu już odkąd byli dziećmi troszczyli się o siebie nawzajem. To nie było niczym dziwnym.
- Tak - odpowiedziała równie cicho, co on i kiwnęła twierdząco głową. Kątem oka zauważyła, że trzyma ją zdecydowanie za ramię i nie zamierza puścić. Było jej trochę głupio, że musiał, aż tak o nią się troszczyć i że przysporzyła mu samych zmartwień. Udała jednak, że tego nie zauważa i rozglądała się wszędzie w poszukiwaniu swojej różdżki, której jak na złość nie było widać. Co do wszystkich tych przygód, które przydarzyły się im do tej pory...coraz bardziej wychodziła z założenia, że to nie przypadek, że to być może duch tego labiryntu urozmaica im dalszą drogę. Ta ściana na którą teraz natrafili była naprawdę dziwna i Lily nie wiedziała już, co ma zrobić. Zagadka wydawała się być banalna i oczywista, ale wypowiedzenie na głos odpowiedzi było ciężkie.
- To głupie! - Powiedziała nagle sfrustrowana, odwracając spojrzenie w bok. Dla niej żywione uczucie wobec Jamesa Pottera nie było takie oczywiste. To było jak przyznanie się do słabości, jak pogodzenie się z druzgocącą porażką i to w towarzystwie swojego przyjaciela, który z całego serca nienawidził Gryfona. Uparcie więc milczała, próbując wymyślić coś innego, ale bez różdżki czuła się taka...bezbronna. Zacisnęła dłonie w pięści, biorąc kilka głębszych wdechów.
Ja...nie...powinnam.
Nie powinnam.

To z całą pewnością było jednym wielkim żartem, nieporozumieniem, absurdalną iluzjonistyczną magią, chorym snem w którym musi stanąć twarzą w twarz ze swoimi lękami. Usłyszała nagle swoje imię, wypowiedziane tak cicho przez Ślizgona i mimowolnie spojrzała w jego stronę z zaskoczeniem.
- Coś się stało...? - Spytała, sądząc, że zwyczajnie chciał zwrócić na siebie jej uwagę. Ale po chwili jej czoło przeszła pozioma zmarszczka, a ona sama poczuła jak robi jej się głupio, jak policzki pokrywają się rumieńcem wstydu. - Severusie... - powiedziała cicho zmartwiona, czując się zła na samą siebie i na swoją ślepotę. - Przepraszam.
Po chwili spojrzała w stronę tej ściany i zagadki, która zdawała się migotać na jej powierzchni. Poczuła niewyobrażalną złość, a niesprawiedliwość całej sytuacji uderzyła ją prosto w twarz.
- James. Potter. - Wyszeptała z wyrzutem malującym się w zielonych oczach. Nie była nawet w stanie spojrzeć na Snape'a, który stał tuż obok. - Mam nadzieję, że jesteś zadowolony z siebie, duchu labiryntu. Mam nadzieję, że zadławisz się tymi odpowiedziami - powiedziała nagle, czując jak krew uderza jej do głowy. Mało brakowało, a by to wykrzyczała. Była rozgoryczona, zwłaszcza, że musiała przyznać się na głos do tego, co starała się ukryć. Najchętniej w tym momencie podeszłaby do tej ściany i zaczęła w nią uderzać pięściami.

Irytek
Poltergeist
Irytek

Labirynt - Page 6 Empty Re: Labirynt

Wto Wrz 08, 2015 6:02 pm
No, o to mu właśnie chodziło! Nawet nie zauważył kiedy wciągnął się w tą całą nastoletnią dramę i zaczął wyczekiwać odpowiedzi Severusa, przekonany, że ten jak zwykle zawali po całości. Fakt, iż się pomylił, był dla niego genialny i z szerokim uśmiechem ekscytacji spojrzał na rudą, gdy ta W KOŃCU zrozumiała na czym stoi. Ależ miała minę! Jak on żałował, że nie miał aparatu! Już układał sobie w myślach prześmiewcze pioseneczki o nowej parze Hogwartu i zastanawiał się co zrobi James, gdy się wszystkiego dowie, kiedy...
NIE! Nie, nie, nie, nie, nie! Wszystko mu psuła! Jak zwykle nic tylko jojczyła i krzyżowała innym plany! Jeśli do tej pory było im zimno w tym nieprzyjemnym miejscu, to teraz temperatura spadła poniżej zera. Amortalne dziecko z jakim mieli do czynienia inaczej zaplanowało tą zabawę i nie zamierzało pozwolić gburliwej gryfonce na niszczenie mu frajdy. Doprawdy, mniej nie mogły go obchodzić jej uczucia. Dla stworzenia bez sumienia liczył się tylko fun i urozmaicenie niekończącej się, nudnej jak flaki z olejem egzystencji. Gdzieś tam w głębi wiedział, że James nie ucieszyłby się na to co wyprawia, ale to Potter zaufał Irytkowi, a nie na odwrót. Musiał się liczyć z tym, że ktoś pozbawiony emocji może nie mieć skrupułów w zabawie innymi.
"Gdzie to było?" rozglądał się dookoła, wyszukując tej jednej konkretnej pułapki, jaka pomogłaby mu w iście demonicznych zamiarach. "No, tak!" Zawrócił kilka metrów, gdy nagle stanął i zerknął na ślizgona. Wciąż miał różdżkę, wciąż mógł ich łatwo wydostać jakimś durnym zaklęciem. Nie ma takich... Pognał do niego i bez ostrzeżenia wyrwał mu patyk, po czym wyrzucił go przez puszkową ścianę na drugą stronę. Działał nagle i nie cackał się, więc zabranie Snape'owi jedynej broni było proste jak drut. Teraz oboje byli zdani tylko na siebie, jednak zanim zachciałoby im się uciekać z tej pokrętnej budowli, w mgnieniu oka pojawił się przy samym (i jedynym) wejściu do niej, gdzie nacisnął odpowiednią cegłę na podłodze. Była łatwa do przeoczenia, ale aktywowała lawinę kamieni, które odcięły dzieciakom drogę wyjściową. Gdyby wciąż mieli różdżki, mogliby walnąć bombardą, czy innym badziewiem i bez problemu się wydostać. Ręczne przenoszenie gruzów w wykonaniu chuderlawca i niewyćwiczonej młodej pannicy zajęłoby im resztę dnia, jeśli wcześniej nie padliby z wycieńczenia.
Gdy doleciał do nich ponownie, skrzyżował ręce, wciąż niewidzialny. Już właściwie nie przejmował się czy go przejrzali. Ich negatywna energia, zmęczenie i złość nakręcały go w niezbyt przyjemny sposób, być może dlatego nie zamierzał im odpuścić dopóki nie wyjaśnią wszystkiego między sobą i sie nie pogodzą. Gdyż szczerze mówiąc, nawet nie jemu jednemu znudziło się patrzenie na ten wężyk adoracji Snape->Evans->Potter.
Severus Snape
Oczekujący
Severus Snape

Labirynt - Page 6 Empty Re: Labirynt

Wto Wrz 08, 2015 7:21 pm
Severus kochał ją od zawsze. Od zawsze też przejmował się jej bezpieczeństwem i gdyby nie obecność Pottera, zapewne częściej by gdzieś z nią wychodził. Byłby wtedy dużo spokojniejszy, mogąc obserwować jej poczynania i w razie czego stawać w jej obronie, choć jak większość wiedziała, do najodważniejszych nie należał. Nie umiał bronić samego siebie, nie miał wystarczająco charyzmy, by przeciwstawić się Huncwotom. A jednak... Gdyby chodziło o ratowanie jego ukochanej Lily, zapewne nie zawahałby się nawet przez sekundę i pognał w wir walki, która na starcie byłaby dla niego przegrana. Tylko po to, by mieć pewność, że zrobił wszystko, co mógł. Dla niej.
Ślizgon musiał przyznać, że powoli miał dość bycia w cieniu. Bycia tym najlepszym przyjacielem, na którego ona nigdy nie spojrzy w inny sposób. Ostatnia rozmowa z Irytkiem, choć dosyć mocno go zdenerwowała, uświadomiła mu, jak żałosne było jego zachowanie. Wiedział, jaka będzie odpowiedź Lily, ale czy to oznaczało, że miał nie spróbować? Może właśnie powinien był wziąć sprawy w swoje ręce dawno temu, a teraz wszystko wyglądałoby inaczej? Severus wiedział jedno, gdyby wcześniej zdecydował się na wyznanie, mógłby przemyśleć wszystko i powiedzieć jej to na spokojnie. Nie wywołałby takiego zdumienia, jak teraz. Ale było już na to za późno, a jedynym sposobem na odzyskanie jej różdżki była całkowita szczerość.
- Nie denerwuj się tak, to tylko głupia zagadka. Mogliśmy spodziewać się gorszych rzeczy wchodząc do labiryntu. - Powiedział spokojnie, choć sam w tym momencie najchętniej by się rozpłakał. Jak ma to powiedzieć? Jak zrobić to, by nie zapanowała między nimi niezręczna cisza?
Nie czekał zbyt długo. Po prostu wypowiedział jej imię i ku jego rozbawieniu, dziewczyna nie załapała od razu. Pozwolił sobie nawet na to, by roześmiać się cicho. Właśnie za to ją kochał. Za to, że zdarzało jej się po prostu czegoś nie ogarniać. Za to, że była sobą i nikim innym.
Na widok rumieńca na jej ślicznej twarzy westchnął cicho, zdając sobie sprawę z tego, co teraz nastąpi. Jej kolejne słowa sprawiły, że poczuł ucisk na żołądku, a serce zdawało się pękać na miliony kawałków. Mimo to, był przygotowany. Wiedział, że nigdy nie będzie zajmował szczególnego miejsca w jej sercu. Cieszył się, że przynajmniej gdzieś tam w głębi, miała dla niego skrawek swojej miłości. I choć była to tylko miłość do przyjaciela, musiało mu to wystarczyć. Miał tylko nadzieję, że jak wyjdą z tego labiryntu, nie odwróci się od niego i nie ucieknie. Prosił w myślach o to każde bóstwo, jakie istniało na tym wielkim, powalonym świecie.
- Za co mnie przepraszasz? - Zaśmiał się, choć był to raczej śmiech goryczy niż radości. Spojrzał na nią i pociągnął delikatnie ku ścianie. - No już, twoja kolej. Nie chcesz chyba, żebyśmy sterczeli tu cały dzień? - Uśmiechnął się do niej pocieszająco, choć to on w tej chwili cierpiał najbardziej. Chciał to mieć już za sobą, wszystko. Łącznie z jej wyznaniem, które miało wbić kolejny sztylet w jego krwawiące serce.
James Potter.
O dziwo, nie było tak źle, jak się tego spodziewał. Poczuł delikatne ukłucie, jednak fakt, iż bardzo dobrze wiedział, kto siedzi w jej sercu sprawił, że nie zabolało tak bardzo. I, pomimo całego smutku, jaki rozlał się po jego ciele, nie potrafił nie roześmiać się na widok jej reakcji. Co się stało, że nagle potrafił śmiać się i uśmiechać w jej obecności? Czyżby fakt, że wreszcie to z siebie wydusił sprawił, że kamień spadł mu z serca i było mu po prostu lżej?
- Tylko mi się tu nie popłacz ze złości. - Zaśmiał się po raz kolejny i pogłaskał ją po głowie. Potem jednak skupił się na ścianie, która nie raczyła nawet zgrzytnąć. Coś było nie tak i Severus zastanawiał się, co. Czyżby wyznał swoje uczucia na marne? Ściana miała się na nich sfoszyć i powiedzieć "dzisiaj nie otwieram, mam pms, idźcie sobie"?
- No co jest? Czemu się nie otwiera? - Warknął pod nosem i dźgnął mur różdżką kilka razy. - Słyszysz, otwórz się wreszcie. - Wszechogarniający chłód dotarł i do niego, co zdecydowanie mu się nie spodobało. Spodziewał się więc, że zaraz nastąpi atak ducha część kolejna. Tego, co się stało jednak nie spodziewał się ani trochę!
Różdżka momentalnie wypadła mu z ręki, choć on był prawie pewien, że coś mu ją wyrwało.
- Wracaj no tu! - Krzyknął widząc, jak jego skarb niknie gdzieś za ścianą. No to pięknie! Momentalnie zrobiło się ciemno, zwłaszcza, że jedynym źródłem światła było Lums Maxima wydobywające się z jego różdżki. Zaklął pod nosem i gdy tylko usłyszał huk zawalającego się korytarza przyciągnął do siebie Evans.
Popchnął ją lekko tak, by plecami dotykała głupiej ściany, sam stanął przed nią, chcąc ochronić rudowłosą przed ewentualnym niebezpieczeństwem. Po chwili jednak huk ucichł, a oni stali tak - w zimnie i ciemności, nie do końca wiedząc, co dalej.
- Dzisiejszy dzień zdecydowanie sobie z nas drwi. - Mruknął praktycznie do jej ucha. Nie miał już siły, był zdecydowanie zmęczony tym wszystkim. Oparł czoło o ścianę, obejmując Lily w pasie. Przez chwilę tak trwał nie wiedząc, co teraz. Bez różdżki nie czuł się wcale bezpiecznie.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Labirynt - Page 6 Empty Re: Labirynt

Pią Wrz 11, 2015 10:05 pm
A co taki poltergeist mógł wiedzieć o miłości? O różnych jej odcieniach, które przecież nie były widoczne na pierwszy rzut oka? Myślał, że zmuszaniem ich do czegokolwiek otrzyma to, co chce? Że będą jak potulni pierwszoroczni, którzy boją się niewidzialnego zagrożenia? To się pomylił. Nie zamierzała się tłumaczyć strażnikowi labiryntu ze wszystkich swych myśli, rozliczać się z uczuć, zwłaszcza, kiedy z każdą chwilą była ich coraz bardziej pewna, jakby ktoś rozjaśnił jej wnętrze za pomocą Lumos.
Zerknęła na Severusa, czując jak mnóstwo ciarek przechodzi jeszcze szybciej po jej ciele - z każdą chwilą robiło się chłodniej. Kochał ją, ale...tak jak zawsze, musiało być jakieś ale. Ale ona nadal nie potrafiła do końca tego pojąć, że te uczucie różni się od braterskiej miłości, którą dotychczas mu przypisywała. Praktycznie nigdy nie patrzyła na niego jak na kogoś, kto byłby jej bliski w tak niepojętny sposób w jaki udało się osiągnąć to Jamesowi. Doceniała Ślizgona, doceniała każdą chwilę, którą z nim spędzała, nawet jeśli bywały momenty, że oboje siebie ranili. Zawsze martwiła się o jego zdrowie, o to, że inni - głównie Huncwoci - mu dokuczali i starała się z całych sił zawalczyć o niego. Tylko że na V roku coś pękło, powstała luka i choć w większości już została zaklejona i  wszystko zapewne wróciłoby do normy, gdyby nie to, że w jej sercu rozsiadł się Potter. Zgarnął bardzo dużo wolnego miejsca, choć tak się przed tym broniła i odpychała go nieskończenie wiele razy, a jednak...udało mu się.  Może rzeczywiście wcześniejsza interwencja Severusa by zadziałała, wpłynęła na jej decyzję, ale teraz nie mogła od tak zapomnieć o orzechowych tęczówkach, które wpatrywały się tak poważnie w jej zielone, o delikatnych wargach ułożonych w łobuzerski uśmiech, nawet jeśli przed nią stał właśnie ktoś, kto kochał ją równie mocno, kto byłby w stanie poświęcić własne życie dla niej.
Nie potrafiła powiedzieć nie, napuszonemu idiocie, nawet gdy nie było go w pobliżu.
Jej zdenerwowanie zostało zastąpione przez smutek i zrezygnowanie, ramiona zwiotczały, a ona sama czuła, jakby miała zaraz upaść na ziemię.
- ...Może, ale to nie zmienia faktu, że...jest mi tak głupio i przykro. Czuję się strasznie, czuję się jak egoistyczna idiotka - powiedziała cicho, drżącym od zimna głosem. Wzrok miała teraz skierowany na ścianę, która znajdowała się przed nimi.  Nie miała zamiaru stracić przyjaźni z nim, ani tym bardziej przestać się odzywać, tylko zwyczajnie nie wiedziała jak ma się konkretnie zachować w tej nowej dla niej sytuacji. Objęła swoje ramiona rękoma i zaczęła pocierać dłońmi o materiał, chcąc dostarczyć sobie ciepła. Była zmartwiona jego zachowaniem, ponieważ nie uważała, że to jest normalne, że on w tej chwili się śmieje i zachowuje tak spokojnie. Zupełnie go nie rozumiała. Ona sama by tak z całą pewnością nie potrafiła. Nie odpowiedziała mu, po prostu patrzyła wciąż na tę przeklętą ścianę, jakby miała nadzieję, że w końcu zniknie.
- Nie popłaczę się - burknęła w odpowiedzi, niemalże obrażonym tonem, zerkając wreszcie w jego stronę akurat wtedy, gdy postanowił ją pogłaskać po głowie. Zamrugała zdziwiona zielonymi oczami, nie wiedząc, co do końca powiedzieć. Przyglądała się jego półdługim czarnym włosom, które sięgały jego ramion, haczykowatemu nosowi i błyszczącym ciemnym oczom. Nawet drobne wypryski na jego twarzy na chwilę przestały istnieć. Następnie  bardzo powoli zerknęła na ten mur, który nadal nie wykazywał chęci do współpracy. Mało tego! Chłopak również stracił swoją różdżkę. Lily jedynie westchnęła i zmarkotniała. Już nawet nie miała siły krzyczeć i wyzywać ducha, który był za to odpowiedzialny. Dała się popchnąć i zasłonić mu jego własnym ciałem, nie do końca wiedząc, co ma zrobić. Zresztą jej myśli pochłaniało coś innego.
Kiedy ją objął w pasie, zesztywniała, próbując zrozumieć dlaczego to zrobił, po czym bardzo powoli sama go objęła swoim drobnym ciałem, czując jak zaczynają jej drżeć wargi jakby zaraz miała się rozpłakać. Ale nie mogła tego zrobić. Nie mogła okazywać słabości, zwłaszcza teraz. Była do cholery Gryfonką!
- Przepraszam...przepraszam za to, że byłam taka ślepa. Że się w nim zakochałam i że wpakowałam Nas w to wszystko, naprawdę jest mi strasznie przykro - wyszeptała wprost w jego szatę, czując jak łzy mimowolnie wypływają. Nawet nie szlochała.  - Proszę, nie bądź na mnie zły. Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Proszę...
Czy nadal miała prawo nazywać się wychowanką Godryka Gryffindora?
Nie była już tego tak pewna, kiedy przytulała się do jego zimnego ciała.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Labirynt - Page 6 Empty Re: Labirynt

Sob Wrz 12, 2015 1:47 pm
To nie dzień z nich drwił, a znudzone zjawisko paranormalne, które nijak nie znało się na miłości i wszystko co robiło miało na celu zaspokojenie jego ciekawości, nagięcie granic i sprawdzenie jak się wszystko potoczy.
Przecież na początku chciał ich tylko nastraszyć. To nic złego, prawda? Trochę zabawy, coś jak dom strachów, skoro i tak szukali guza i byli skłonni iść w nieznane. A to roślinki, a to pajączki... Z tymi drugimi przesadził, ale nie przypuszczał, że okażą się aż takim wyzwaniem. Żeby nie chcieli za szybko się poddać, dodał nagrodę w postaci różdżki i wszystko szło jak po maśle. Ostatnia przeszkoda - ściana z wierszykiem miała zmusić ich do szczerości, lecz bez względu na odpowiedź, i tak zamierzał ich przepuścić. Bo co go to wszystko obchodziło?
No, właśnie. Zaczął się tym przejmować, choć nie dopuszczał takiej możliwości. Może to przez rozmowę z tym ciapowatym ślizgonem, może przez chaotyczne emocje jakie nazbierały się w labiryncie, ale w którymś momencie to przestała być tylko gra, a stało się questem pojednania, o które nikt go nie prosił. Przypatrywał się drżącym w ciemnościach dzieciakom, nie czując za grosz satysfakcji z tego czego się podjął. Nie było co ich dalej męczyć, to wszystko dawno przestało być śmieszne. Irytek minął ich i poleciał po ukrytą różdżkę gryfonki, po drodze zgarniając tą należącą do bruneta. Dobry metr od ściany, tak by nie poruszyć jej mechanizmów, przeturlał patyczki w stronę ich właścicieli, aby zatrzymały się przy ich nogach i para miała szansę je wyraźnie poczuć. Następnie rudzielec kolejny raz zniknął, pewien, że sobie poradzą, rezygnując z dalszego wcinania się w ich życie... no, przynajmniej na dziś.
Sponsored content

Labirynt - Page 6 Empty Re: Labirynt

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach