Go down
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Labirynt - Page 3 Empty Re: Labirynt

Pią Gru 12, 2014 8:05 pm
Alexandra chwyta za duszę, nie dłonie. Wchodzenie do cudzego świata staję się o wiele ciekawsze, gdy nikt nas nie prowadzi. A wkradając się do niego... wtedy dopiero rozpoczynamy prawdziwą zabawę. Gdyby tak wiecznie zastanawiać się, co jest bezpieczne, a co nie to wszyscy zapewne skończyliby pogrążeni w swoim własnym strachu. W końcu powietrze , którym oddychamy jest tak samo pełne zanieczyszczeń i innych trujących substancji. Cała kwintesencja życia - ryzyko od samych narodzin, aż do śmierci. I mimo tego kochamy je w znacznym stopniu. Ostatecznie lepiej iść na samo dno z tymi, którzy są coś warci niż zdobywać szczyty wraz z szydercami i głupcami. Gdyby szukać takich określeń to ta Szkotka, również byłaby skrzynią. Jednakże tak dobrze zamkniętą, ze odnalezienie klucza jest niemożliwe, bo jakimś cudem tylko wnętrze je posiada. Ukryty kluczyk uniemożliwia wstęp, chyba, że zostanie otworzony od środka. Jak się tam dostać? To sekret. Na każdym statku, który kręci się po oceanach musi być tajemnica, bo to właśnie one tworzą niezwykłą aurę. Co by ludzie zrobili gdyby wszystko podawano im na tacy? Ciekawość tworzy przygody, którymi bohaterami jesteśmy my sami. Morskie trudy na tej trasie powodują, że osiągnięcie celu staję się istotne. Możemy narzekać, że to męczące, ale bez tego wszystko stałoby się bezbarwne.
Gry mają zasady, a w tej nazywanej "Życie", gdzie nie ma opcji, by zacząć jeszcze raz, czy zawiesić trzeba się sprężać.
Więc i Alex nie miała problemu z taką zabawą. Celowo zwolniła, by nie wpaść ponownie na towarzyszkę tak szybko. Lubiła wyzwania, a szczególnie je sobie stawiać.
- To za łatwe. Czyżbyś chciała być znaleziona? - Melodyjka była słyszalna, a czego oczekiwała Gryfonka? Wyłapywania cichych uderzenie stóp o ziemię. Sama chodziła niemal niesłyszalnie. Taka sztuka jest przydatna. Jeden dźwięk, a potem szybki bieg, by do niego dotrzeć. O tak, sama droga do celu jest lepsza niż jego osiągnięcie o ile samo zabranie się za podróż nie będzie brana przez nas jako kara.
- Skąd jesteś? - Rzuciła jeszcze w przestrzeń, licząc na jakąś odpowiedź. Wszystko zależne od inwencji twórczej odpowiadającej.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Labirynt - Page 3 Empty Re: Labirynt

Sob Gru 13, 2014 3:28 am
Na tacy? a czy ludzie właśnie najmniej nie dostrzegają tego co dostają od tak po prostu. Nie potrafią tego wcale docenić. Oddasz komuś od tak swoje serce masz szanse, że ten człowiek tego nie zobaczy i po prostu wbije nóż w wyciągniętą twoją rękę na której pulsował ten narząd odpowiedzialny za życie. Dlatego lepiej jak ludzie sami do czegoś dochodzili, jak sami nurkowali w tych głębinach i otwierali po kolei coraz to nowsze skrzynie.
-Nie chcę być znaleziona, ale też nie chcę abyś się tutaj zgubiła- Rozległ się jej głos który odbił się od ścian. A zaraz po tym można było usłyszeć jak jej chusta opada na ziemię. Jeżeli tak bardzo chciała uganiać się za tą mgłą którą tak ciężko złapać bez żadnych wskazówek to cóż... cyganka na to przystanie. Uśmiechnęła się lekko i wybiegła z kącika w którym się obecnie znajdowała i na palcach pobiegła przed siebie skręcając kilka razy w różne uliczki.
-Skąd jestem?- Powtórzyła pytanie zastanawiając się nad tym, ale w tym wypadku nie miał oto najmniejszego sensu.
-Nie wiem. To inni cyganie mnie znaleźli. Nie wiem czy moi rodzice stąd pochodzili, czy może raczej przywędrowali gdzieś. Nawet nie wiem ile prawdziwej krwi cygańskiej płynie w moich żyłach- O dziwo nie mówiła o tym jak by to było coś strasznego, albo smutnego. Cyganie nie mają pamięci... i dobrze. Gdyby to posiadali to już dawno by pomarli ze zgryzoty. Niestety historia cyganów wcale nie jest radosna. Cały czas prześladowani i odtrąceni przez społeczeństwo. Nikt nie wiedział skąd tak naprawdę się oni wzięli, ale każdy się na swój sposób bał.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Labirynt - Page 3 Empty Re: Labirynt

Sob Gru 13, 2014 9:12 am
Większości bowiem nie chodzi o to, by serce biło równo z innym, ale by cudze trzymać we własnych rękach. Lubimy władze. Chcemy kierować, decydować i mieć wpływ na wszystko. Potem stajemy się już tylko robotami, które zaprogramowały się właśnie na władanie. Uleganie nam przestało wychodzić, nie mówiąc już o wspólnych działaniach. Gdzieś się zgubiliśmy i zapomnieliśmy o ludziach. Samotne nurkowanie wcale nie jest dobre, bo gdy zabraknie nam tlenu i będziemy chcieli się wyłonić ważnym jest, by było dla kogo wracać tam ponownie.
- Znajdowanie czegoś jest ciekawsze niż posiadanie - Gdy pasterzowi ucieknie jedna owca, pójdzie jej szukać, a nie radować się, że ma jeszcze inne. Szkoda tylko, że owieczka Esmeralda pierw straciła karty, a teraz jeszcze chustę.
- Fascynujące. Pochodzenie nie jest najważniejsze. Więc może kolejne pytanie. Kim jesteś? - Krew i inne bzdury? Cóż, nie istotne, a przynajmniej nie dla niej. Ludzie są cudowni przez swoje czyny, a nie przeszłość. Mamy tu i teraz. Nie miała jednak ochoty zapominać. Pamięć w jej miejscu urodzenia zawsze była ważna. Nauczono ją, że przeszłość, teraźniejszość i przyszłość są złączone, ale nie powinny oddziaływać na siebie. Znać, nie żyć przyszłością ot co.
- Co powiesz na grę? Zadajemy sobie na zmianę pytania, aż w końcu nasze głosy doprowadzą nas do siebie? - Alex szła porost, by nagle skręcić. Potem już tylko ciągłe zakręty. Tak żeby nie było zbyt łatwo i nudno.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Labirynt - Page 3 Empty Re: Labirynt

Sob Gru 13, 2014 9:38 am
Dla jednych życie bez świadomości, skąd pochodzą, jaka była ich przeszłość mogła być naprawdę okropna. Nie dla Esmeraldy. Ona już dawno z tym się pogodziła... chociaż nigdy nie było jej smutno z tego powodu. Pewnie dlatego, że nie znała innego życia. Nie wiedziała, że można żyć inaczej. Nigdy nie zaznała stabilizacji w życiu, przez co nie potrafiła zrozumieć tego piękna mieszkania w wielkim białym domu z mężem i gromadką dzieci. No, ale jest jeszcze młoda wszystko przed nią.
-Kim jestem... ciężko powiedzieć- Ponownie rozległ się jej głos po drugiej stronie labiryntu.
-Jedni mówią, że jestem córką wielkich dróg. Inni, że mgłą która istnieje, ale nie da się jej złapać- Odgarnęła spokojnie swoje włosy z ramion i zaczęła iść powoli przed siebie kierując się swoją intuicją.
-Jeżeli zapytasz się mnie, co ja sama sądzę na swój temat. Nie odpowiem ci na to pytanie. Bo sama nie wiem.- Jej życie było jednym wielkim pytajnikiem. Kazał innym szukać klucza do jej sekretów, ale tak naprawdę sama nie miała bladego pojęcia gdzie on się znajdował bo zgubiła go już lata temu. A może tak naprawdę nigdy go nie dostała. Może ma być nierozwiązaną zagadką.
-A ty... wiesz kim jesteś?- Zapytała się zaciekawiona. Ludziom bardzo często tak się wydawało, że znają odpowiedź na to pytanie... niestety rzadko tak było naprawdę.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Labirynt - Page 3 Empty Re: Labirynt

Sob Gru 13, 2014 4:35 pm
A innym świadomość przeszłości uniemożliwia pójście dalej. Także punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. "Nieznane" są interesującymi zjawiskami. Niby zdajesz sobie sprawę z tego, czego nie masz, ale nie wiesz do końca czym to właściwie jest. Wiesz, że nie wiesz - tak właśnie można skrócić tą myśl, która błąka się po zagubionych główkach. Informacja w podświadomości, że czegoś nie posiadamy. Znamy jednak te rzeczy tylko z nazwy. Nie mają głębszego znaczenia, a zaledwie przypominają o tym, że dla nas po prostu nie istnieją. A najzabawniejsze jest to, iż dla każdego "nieznane" przybiera inną formę. Klucze do każdej skrzyni celowo są ukryte. Nawet jeśli tak, by nikt ich nigdy nie odnalazł. Cały urok w tym, że nie mamy pojęcia, czy istnieje ich wystarczająco dużo, aby otworzyć każdy zamek, bo niestety nie mamy jednego uniwersalnego. Jesteśmy poszukiwaczami skarbów skryty w każdej konkretnej duszy.
- Po prostu sobą. Tylko ludzie różnie mnie widzą. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż to ta sama Alex - Wiedziała gdzie trzyma swój. I dobrze ukryła, tak by żaden zły pirat nie dostał się do niego nieproszony. Była w tym nielicznym gronie, które uważało, że zna siebie. Znała osobę, którą codziennie widywała w lustrze. A może i nie? W pewnym sensie ponownie nie miało to dla niej znaczenia. Miała umysł, by z niego korzystać i właśnie tak zadecydowała. Stawiała tezę i ją potwierdzała. Jej własna hierarchia i układ mądrości.
- Najlepiej lubię porównywać się do Dobrej Wróżki - Która jest taka istotna dla całej bajki, przynosi ratunek i szczęście innym, a potem nawet autor zapomniał dodać, co się z nią wydarzyło. Nie ma szczęśliwego zakończenia dla niej, ani nawet złego. Nie ma żadnego. Wszyscy zapomnieli, a tak bardzo jej potrzebują. Lubiła bajkę o Kopciuszku. Szczególnie w oryginalnej baśni Braci Grimm.
- Co lubisz robić? - zapytała ponownie kręcąc się wśród nieznanych zakamarków.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Labirynt - Page 3 Empty Re: Labirynt

Sob Gru 13, 2014 5:02 pm
Pytanie o to co lubi robić dziewczyna było zadane naprawdę bardzo ogólnikowo.
-Tutaj mogła bym się rozgadać na ładne parę godzin. Lubię tańczyć, śpiewać, chodzić na spacery...- Było tego wszystkiego naprawdę, naprawdę dużo i nie sposób wymienić wszystkiego w przeciągu tak krótkiej chwili. Ale była jedna rzecz którą lubiła tak naprawdę.
-Gdybym miała wymienić chociaż by jedną rzecz którą lubię robić... to chyba żyć- Niby taka prosta odpowiedź, a za nią kryło się tyle innych rzeczy. To pytanie nakierowało ją, dlatego też cofnęła się trochę aby skręcić w drugą stronę. Tak to jest w tym naszym życiu. W poszukiwaniu czegoś lub kogoś musimy zawracać kilka razy, czasami lądujemy w ślepej uliczce, ale nie wolno nigdy się zatrzymywać.
-Czego się najbardziej boisz?- Zadała kolejne pytanie. W wypadku cyganki było tyle samo rzeczy których się bała ile tych które napawały ją radością. Można powiedzieć, że jedno i drugie to było prawie to samo. Kochała życie, ale jednocześnie się go bała, kochała wolność, ale z drugiej strony nie wiedziała co ją wtedy może spotkać. Romka podała sobie rękę swoim lękom przez co one nie były tak bardzo intensywne, ale również nie przestały istnieć.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Labirynt - Page 3 Empty Re: Labirynt

Sob Gru 13, 2014 5:24 pm
Najłatwiejsze pytania są po prostu najbardziej skomplikowane. Zaczynamy się nad nimi zastanawiać, bo stają się, aż za proste, a utrudnianie sobie życia to domena ludzka. Przecież szukanie głębiej niż sięga Rów Mariański jest oczywiste, bo odpowiedzi muszą być ukryte! Toż to dopiero dziwna sprawa. Szczególnie, gdy odpowiedź stoi nam przed nosem.
Na odpowiedź dziewczyny uśmiechnęła się szeroko. Nareszcie ktoś, kto nie miał życia za drogę krzyżową, a chociaż stara się w nim zobaczyć coś dobrego. To dawało siłę niematerialną. Taką, która umila nam czas. Przynosi nadzieję na to, że nie wszyscy są sędziami samego siebie, wydając wyrok dożywotnich prac ciężkich.
- Wspaniale takie coś usłyszeć - Cieszyła się. Niby nic, ale naprawdę cieszyło. Małe rzeczy są ogromne wbrew wszystkiemu. Aby budować gigantyczne budowle trzeba stawiać pierw fundamenty. Takie mogła oglądać codziennie. Miła odmian pośród tych wszystkich pogrążonych we własnym smutku ludzi.
- Hmm... Obie lubimy tą samą rzecz. Ja boję się jej przeciwieństwa w każdym wydaniu - Martwi rodzice, martwi znajomi, a także i nieznajomi. Śmierć. Bała się jej, bo z nią wiązało się zapomnienie. Gdy ktoś odchodził ginął w pamięciach ludzi. A ona tak bardzo nie chciała zniknąć bez słowa. Chciała by ktoś pamiętał jej historię, a chociaż jej niewielki fragment. Chciała żyć nawet po śmierci właśnie w umysłach. To było z tych rzeczy, których się boi najważniejsze. W końcu padło konkretne pytanie, a i jakąś tajemnicę warto zostawić dla siebie.
- Z jakiego jesteś domu? - Zapytała, bo kompletnie pominęła fakt, który pomógłby jej w przyszłości odnaleźć ją. Nie lubiła niedociągnięć.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Labirynt - Page 3 Empty Re: Labirynt

Sob Gru 13, 2014 5:41 pm
Należy się cieszyć z tego co się dostało, a życie to dar którego nie wolno zmarnować bo to już się nie powtórzy. Z resztą Esmeralda wychodziła z założenia, że nigdy nie było tak źle aby nie mogło być gorzej. Dlatego trzeba się cieszyć każdą chwilą bo nie wiadomo co może się jeszcze wydarzyć.
-Żółty jest moim kolorem- Odpowiedziała spokojnie. Wydawało się jej, że nie musi tutaj odpowiadać dosłownie bo to było oczywiste. Żółty musi skojarzyć się z puchonem bo raczej innej opcji nie było.
-Gdzie byś się chciała znaleźć za dziesięć lat- Dziewczyna ponownie skręciła słysząc, że zbliża się chyba coraz bardziej do celu. Zastanawiała się przez chwilę czy jak będą wracać to czy natknie się na swoje karty. Cóż... niektóre rzeczy tracimy bezpowrotnie i z tym trzeba się pogodzić. Dziewczynie jakoś to przychodziło łatwe. Cyganie raczej nigdy nie przywiązują się do niczego ani do nikogo, dlatego też pojęcie straty nie było wcale tak bolesne jak dla innych ludzi. Pytanie tylko czy przez to, że nie umieli się przywiązać byli szczęśliwi. Pozbawieni przyjaciół i jakiej kolwiek przyjaźnie nastawionej osoby. Szczególnie w tych czasach kiedy wszyscy nie byli zbyt przyjaźnie nastawieni do tej grupy etnicznej. Mugole, ale i czarodzieje najchętniej by pozbyli się ich... a wszystko przez to, że kompletnie nie rozumieją piękna płynącego z ich kultury. A było to spowodowane tym, że jej po prostu nie znali, a i sami zainteresowani jakoś nie byli chętni aby ją przybliżyć. W końcu byli stosunkowo zamkniętą grupą.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Labirynt - Page 3 Empty Re: Labirynt

Sob Gru 13, 2014 6:18 pm
Łatwo powiedzieć, gdy częściej myśli się o tym, czego się nie posiada. Życie jest piękne, ale mało kto chcę pojąć tę prawdę. Los to okrutna kobieta, która często zmienia zdanie. Ale jak na ironię potrzebujemy jej. Wszystko składa się z przeciwieństw, bo one jak magnesy się przyciągają.
- Nie wiem jak to się dzieje, ale wciąż na was wpadam. I jestem ciągle mile zaskakiwana - Dosłownie. Puchoni okazywali się najbardziej ciekawi świata, otwarci, wolni i uprzejmi. Przyjacielskie nastawienie, którym cechowała się większość z przedstawiciel tego domu była zawsze dla Alexandry wspaniałym przejawem człowieczeństwa. Byli po prostu dla innych. Otwarci i zarazem tacy delikatni, skomplikowani w swojej prostocie.
- Nie ważne gdzie. Byleby tam, gdzie znajdę sprawiedliwych, którzy zostaną - Ze sobą i z innymi. Nie zrobią z niej zaledwie przystani swego statku. Tacy już się nie zdarzają. Nie mówiąc już o uczciwości. Prawda to dla wielu kłamstwo, które jeszcze się nie ujawniło. Nie chciała być pomiędzy takimi. Szukała miejsca, gdzie szczęście jest wśród ludzi. Obecnie była podobna do Cyganów w kwestii trwałych relacji, a dokładniej ich braku. Wszystko, co nieznane uznawane jest za złe. To właśnie pomyłka społeczeństwa. Alexandra jeszcze pokręciła się w zawiłej pętli i zobaczyła towarzyszkę.
- A więc koniec pytań - stwierdziła i uśmiechnęła się do tej drugiej.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Labirynt - Page 3 Empty Re: Labirynt

Nie Gru 14, 2014 5:42 pm
Na ustach dziewczyny zagościł delikatny uśmiech kiedy jej zielone oczy zobaczyły postać dziewczyny.
-Więc... dowiedziałaś się czegoś?- Zapytała się zaciekawiona. Pytać każdy potrafił, ale niewiele osób było w stanie wyciągać z odpowiedzi odpowiednie wnioski. Z resztą szczególnie w chwili kiedy tak naprawdę zadała tylko kilka pytań, ale już po tym mogła by bez problemu powiedzieć parę rzeczy na jej temat. Uśmiechnęła się tylko delikatnie i przełożyła swoje czarne włosy przez ramię.
-Tak na marginesie znaleźć człowieka sprawiedliwego w dzisiejszych czasach nie jest tak łatwo. Musisz liczyć się z tym, że przejedziesz się nie raz- Cyganka zdawała sobie z tego sprawę, ale jakoś nie chciała w to wierzyć. U niej jakoś wszyscy na starcie dostawali tą nalepkę "dobry człowiek" i bardzo ciężko było ją przekonać, że tak naprawdę jest inaczej. Chociaż znając życie to dziewczę bardzo szybko samo się o tym przekona. Pytanie tylko czy wtedy ta jej niewinność nie ucierpi. Bo jeżeli tego już nie będzie miała to zostanie szarym zwykłym człowiekiem, a tego nie chciała. Jeżeli te jej kolory dawały ludziom chociaż trochę radości to nie chciała się ich pozbywać w żaden sposób.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Labirynt - Page 3 Empty Re: Labirynt

Nie Gru 14, 2014 6:35 pm
- Ponownie utwierdziłam się w tym, że nic więcej nie ma znaczenia prócz charakteru - Ani dom, ani wygląd ani pochodzenie. Ludzie to takie właśnie wspaniałe stworzenia. Są cudowne w tym, jacy są tu i teraz. Szczególnie jeśli są sobą. Wtedy to ujawnia się prawdziwa siła. Jesteśmy, jacy jesteśmy, ale ile pięknych rzeczy dzięki temu się dzieję.
Alexandra poprawiła włosy. W sumie jakoś wychodziło tak, że zdecydowanie uznawała je za zbyt długie. Zaczynały jej przeszkadzać, chociaż tak naprawdę nie wchodziły jej na twarz. Zwyczajnie jak każda kobieta zaczynała irytować się na fryzurę. Przecież każdy ma coś z normalnego człowieka. Nawet taki szczegół.
- A o Tobie konkretnie tego, że musiałaś wiele przejść, ale wciąż masz w sobie radość - Najciężej doświadczeni wychodzą z drugiej strony. Dobrej. I tak właśnie widziała Alex Esmeraldę. Jako osobę, która mimo wszystko raz lepiej innym razem gorzej widzi coś dobrego. Sama tak żyła. Starając się być szczęśliwą. I myśl, że ktoś też próbuje była bardzo kojąca.
- Dobre Wróżki nie narzekają. Raz się uda, a raz nie, ale wiele bajek jeszcze przede mną. Ważne, by podopieczny znalazł to, czego szuka. A teraz lepiej spróbujmy wyjść
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Labirynt - Page 3 Empty Re: Labirynt

Sro Gru 17, 2014 10:01 pm
Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie w jej kierunku.
-Czy tak wiele... nie powiedziała bym.- Mruknęła cicho i założyła sobie spokojnie kilka kosmyków włosów za ucho.
-W końcu tak naprawdę nie żyję na tym świecie wcale tak długo. Widziało się trochę, ale nadal nie tyle aby móc powiedzieć, że przeszło się dużo- Była młoda miała dopiero siedemnaście lat... nie miała nic swojego, ani miejsca, ani nikogo bliskiego. Jedyne co posiadała to świeże powietrze i swój wierny tamburyn który przynosił jej ukojenie kiedy gubiła drogę.
-A co do radości... cóż co mi przyjdzie po użalaniu się nad swoim losem... z resztą nie widzę ku temu powodu. Może w twoich oczach to, że nie mam domu, że nigdy nigdzie nie zatrzymam się na dłużej jest straszne, dla mnie nie. W drugą stronę też to działa. Dla ciebie jakiś problem może nie być powodem do użalania się, ale chwilami warto spróbować popatrzeć na sprawę z perspektywy innej osoby.- Dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że to było trudne, ale nie było niewykonalne. No, ale w dzisiejszych czasach ludzie nie chętnie poświęcają swój cenny czas aby wczuć się w emocje drugiego człowieka. A może wtedy było by znacznie łatwiej, może gdyby ludzie spróbowali się lepiej zrozumieć nie było by tej całej nienawiści która przyszła tak nagle.
I takim sposobem (a może cudem) w końcu dotarły do drzwi wyjściowych. O dziwo dziewczyna po drodze nie znalazła. swoich kart, czyli chyba przyszły inną drogą, a może ten pokój je wchłonął... kto to może wiedzieć. W labiryntach często nie znajdujemy już swoich zgub, ale może ktoś inny znajdzie i jej odda.
-No to... tutaj chyba czas się rozstać... no, ale mam nadzieję, że następnym razem znowu zgubimy się w jakimś ciekawym miejscu- Uśmiechnęła się delikatnie w jej kierunku i mrugnęła lekko swoim zielonym oczkiem. Odwróciła się na palcach, pociągnęła lekko drzwi w swoim kierunku i po chwilce już jej nie było.
z/t
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Labirynt - Page 3 Empty Re: Labirynt

Czw Gru 18, 2014 6:53 pm
Można mieć lat 10, a przeżyć więcej od kogoś kto ma 100. Nie długość, a jakoś. Przeżywanie, a nie samo życie. Każdy pragnie czegoś innego. Ein Eingarp w końcu byłoby bezużyteczne, gdyby każdy marzył o tym samym. Brak przywiązania może czynić bardzo osamotnionym, a zarazem wolnym. Coś za coś. W naturze za darmo nic się nie dostanie.
Użalanie się? Byle nie na głos. Nie, to nie Alex. Ona nie ma swoich problemów, a raczej nikt o nich nie wie. Nie ma ważniejszych rzeczy od innych. Gdyby tylko ta dziewczyna wiedziała, jak bardzo ta właśnie Gryfonka stara się siedzieć w cudzej skórze. Nienawiścią żywią się słabi, a człowiek taki jest.
- Do zobaczenia - Może kiedyś wrócą poszukać owych kart? Niespodzianką jest życiem, więc warto cierpliwie poczekać. Przyszłość jest fascynująca i stoi otworem. Wiele dróg do wyboru, ludzi do poznania. Wszystko może się zdarzyć. Alex również wyszła póki miała okazję. Gubić się z kimś było ciekawiej, a teraz czas znaleźć inne towarzystwo, gdy już ją naszła ochota na rozmowy i robienie czegokolwiek.
/zt
Neve Collins
Oczekujący
Neve Collins

Labirynt - Page 3 Empty Re: Labirynt

Sob Kwi 18, 2015 2:09 pm
Wielkie, mosiężne, zdobione ornamentami drzwi; wielka, choć, na pierwszy rzut oka, skończona przestrzeń zapełniona plątaniną korytarzy, przed którą ostrzega umysł, ostrzega tabliczka: nie wchodźcie tu, omijajcie to miejsce z daleka, gdzie ongiś zabłądziło kilku uczniów i choć kilku odnaleźć się udało, to jednak... nie było powiedziane, że będzie można znaleźć tutaj każdego. Było bardzo głośno o zderzeniu się z marami tego miejsca podczas pełni, w noc Haloween, kiedy, jak wiadomo, ciemne moce kochały wypełzać spod dziecięcych łóżek i długimi palcami zaciągać umysł w najgłębsze zakamarki koszmarów, a kiedy właśnie Remus i James, dwójka ze sławnej bandy żartownisiów szkolnych, zabłądzili tutaj i postanowili pozwiedzać głębokie tunele i podejrzane pomieszczenia.. Właśnie przed tym miejscem, ośmielę się napisać: przeklętym!, stała osóbka zgoła tutaj nie pasująca, będąca płomieniem świecy w ciemnościach, która rozjaśnia, która oczyszcza aurę, tworząc wokół siebie mydlaną bańkę, które granic nie sposób dostrzec – tam właśnie, wcale się nie kryjąc, spoczywa idylliczny świat baśni, podobny do narkotycznych mar... Opierać się? Rezygnować? Jedyne oparcie dla Śnieżnej Wiedźmy widniało w ciemnym, chropowatym murze... widniałoby, gdyby je choć musnęła. Utrzymywała dłoń przy powierzchni, badając ją, choć nie racząc dotykiem śmiertelnie bladej dłoni – ach, wampirzyca! - chciało się krzyknąć na jej widok – chciałoby się, a jednak nikt nie krzyczał. Tak więc – rezygnować? Jedyną rezygnacją dla samej Neve był brak chęci z otworzenia ciężkich zapewne wrót i zagłębienia się w mrok, który przyciągał i mamił jej zmysły – Biel kochała miejsca przeklęte. Czerń kochała miejsca czyste. Te dwa kolory skazane były na taniec przy sobie i nie mogły się od siebie wzajem uwolnić – nawet nie chciały, nawet nie próbowały – były zbyt uzależnione od emocji, które pełnymi garściami mogły czerpać chorą fascynacją ze swych wnętrz.
Tak więc, Księżno Śniegu, co tutaj robisz? Krok za krokiem przemierzasz kolejne centymetry, bardzo powolutku, gdyby wsłuchać się w szum wiatru i dołożyć śpiew krucząt lawirujących gdzieś ponad twą głową, niedostrzegalni towarzysze Śmierci, odkryłoby się w końcu dziwną zależność, że prawie nie słychać twego stąpania po kostce – tylko czasami, gdy pojedynczy kamyczek osunął się spod miękkich bucików, tylko gdy piasek zachrzęścił – jej krok łatwiej było przyrównać do lewitacji... Czy to nie tak? Należy unosić się trzy metry nad niebem, by osiągnąć idealny stan, w którym spoglądało się z góry na głowy śmiertelnych i zastanawiało się – dlaczego oni nie dołączą do Ciebie? Dlaczego sami siebie pozbawiali skrzydeł, gdy były one w zasięgu ręki? Chętnie byś je pożyczyła, przynajmniej jedno, chętnie byś wyciągała dłoń... lecz nie każdy był na to gotów. Nie każdy miał moc w swoim głosie, który zwabiałby Cię do siebie i sprawiał, byś zapomniała o własnym, Lodowym Pałacu, w którym Szklany Ogród czekał na kolejnego śmiałka, co zaczerpnie wody z głębokiej studni na jego środku i wspomoże twoje słabe ramiona.
Neve Collins, w całym swym istnieniu – nie istniała.
avatar
Oczekujący
Colette Warp

Labirynt - Page 3 Empty Re: Labirynt

Nie Kwi 19, 2015 12:32 pm
W całym tym pięknym planie, który początki miał w cieplarni, a dalej pełznął przez błonia i oplatał mięsistymi, nieprzyjemnie twardymi ramionami cały Hogwart; coś zdawało się być bardzo nie w porządku. Owszem wszystko zdawało się iść po myśli; dzięki Felixowi Colette był nawet bardziej przekonujący niż zazwyczaj, kłamstwa łatwiej płynęły przez jego gardło, bo był święcie przekonany, że 'tak trzeba', a eliksir nie kierował się ogólnie przyjętą moralnością, a wewnętrznym kodeksem jego biorcy; wiernie pomagał. Rzecz zaczynała leżeć dopiero w kodeksie Puchona, w którym chłopak kompletnie nieprzyzwyczajony do kłamstw i intryg zaczynał się plątać w sieci, jaką sam usilnie od wczoraj tworzył. Pamiętał wszystko, co powiedział poszczególnym osobom, nie zmieniał zeznań, nie kręcił, nie doprasowywał ich, każdemu sprzedawał tę samą informacje, więc potrafił utrzymać swój kłamliwy ogród w posadach, jednocześnie nadal pozwalając, by rozkwitał i coraz mocniej cieszył oczy każdym gatunkiem trującej roślinności. Nie było obaw, nowi zwiedzający mogli do woli dotykać pąków, liści i pozbawionych kolców łodyg, mogli rwać ile chcieli i lecieć przed siebie, żeby pokazać znajomym, ba wręcz po to, te kwiaty tu były. Wiec skoro to wszystko było bezpieczne, to gdzie niby ta trucizna...? W korzeniach wczepionych głęboko w mózg ich twórcy. Truł sam siebie, błąkał się po szkole, sadził nowe kwiaty, ale marniał przez to coraz bardziej i potrzebował chociaż chwili spokoju. Chociaż godziny w miejscu gdzie nie będzie nikogo, kto zacznie rozmowę od „Colette słyszałeś, co się stało...?!”
”...tak, słyszałem, od wczoraj rozgłaszam to po całym Hogwarcie...”
Od wczoraj też nie mógł spać. Bardzo dużo rzeczy się wydarzyło, świat podskoczył, zawirował w powietrzu i wylądował na głowie, przestawiając kupę rzeczy pod kopułą bruneta. Były kłamstwa i... i ta rozmowa w cieplarni... i widoki martwych ciał... i widoki żywego ciała... Za dużo tego. Dzisiaj wyrosły tylko dwa kwiaty i więcej póki co pielęgnować nie mógł; nie szedł nawet na śniadanie, wyrwał się z korytarzy, udając, że nie widzi na nich żadnych znajomych i wspiął się na wyższe piętro, żeby przybłąkać się do miejsca, gdzie potencjalnie miało nie być nikogo. Chyba nie było nikogo. Czy to dziwne, że w całym swoim wyczerpaniu Colette w pierwszym odruchu wziął postać przy drzwiach za ducha? Widział jedynie burzę białych włosów i przysuniętą do muru porcelanową dłoń, tylko ubrania były zbyt... wyraźne. Zbyt namacalne.
Dżentelmen nie zachodzi damy od tyłu ani jej nie straszy, więc z odległości kilku metrów zwolnił już i bił się sam ze sobą czy w ogóle ma chęć rozmawiać i czy zależy mu teraz na kontakcie z kimkolwiek. Zresztą, skoro ta dziewczyna tu była, to jej chyba też niezbyt zależało; może więc w tej ciszy jakoś się „dogadają”.
- Hej... - zaczął niewyraźnie, kiedy znalazł się przy najbliższej ścianie i przylgnął do niej plecami. - Będziesz miała coś przeciwko, jeśli posiedzę tu sobie...?
Sponsored content

Labirynt - Page 3 Empty Re: Labirynt

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach