Go down
Simon Jordan
Oczekujący
Simon Jordan

Labirynt - Page 10 Empty Re: Labirynt

Sro Lut 01, 2017 9:28 pm
Miał ochotę zniknąć, zapaść się pod ziemię, schować tam gdzie nikt go nie znajdzie i wyjść dopiero, gdy odzyska swoje ciało. Nie mógł uwierzyć, że ktoś do tego dopuścił, że istniały takie czary zdolne do tego, by zrobić z chłopaka dziewczynę i odwrotnie, to nie mieściło mu się w głowie totalnie.
Jak tylko usłyszał jakiś głos przystanął i rozglądał się. Był w labiryncie i nigdy nie wiadomo, z której strony ktoś może nadejść. I właśnie w chwili kiedy myślał co ma teraz dalej zrobić ze swoim życiem, jak ma dalej funkcjonować w zamku, jak się przedstawiać, zmaterializował się przed nim chłopak. Znaczy to chyba był chłopak, bo  chociaż włosy miał do ramion, to jednak na twarzy dało się zauważyć typowe męskie rysy. Westchnął ciężko nad tym co utracił. Ale w pewnej chwili ogarnęła go taka dziwna myśl. Co jeśli on też nie jest tym kim powinien być? Teraz już nic nie było pewne, wszystko było możliwe, każdy scenariusz mógł mieć swoje miejsce w ich życiu. Głos, który przedtem słyszał nieco różnił się od głosu chłopaka, który powiedział mu ,,cześć'', był więc pewien, że jest tu ktoś jeszcze.
- Yyyy... cześć - odpowiedział dość głupio. Nic innego nie przyszło mu w tej chwili do głowy. Niby co ma mu powiedzieć? ,,Słuchaj, to trochę dziwne, ale poprzedniej nocy byłem chłopakiem, a rano obudziłem się już jako dziewczyna. Wiesz coś o tym?''. Nie. Nawet same myśli niemądrze brzmiały i na pewno wziąłby go wariata.
Jedyne co zrobił to zmienił ciężar ciała z lewej nogi na prawą i nerwowo poprawił włosy. Omal nie rozryczał się jak baba, tak bardzo brakowało mu jego kręconej, bujnej grzywki. Zamiast niej miał coś w rodzaju ulizanego hełmu, co było wręcz nie do zniesienia.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Labirynt - Page 10 Empty Re: Labirynt

Pią Lut 10, 2017 2:53 am
Wariat - ta łatka bardzo łatwo mogła się do kogoś dopasować, zmienić całe znaczenie danej osoby, zniekształcić obraz. Gdyby wiedział, powiedziałby, że Puchonka jest tylko drwiącą kpiną, myśląc, że potrafi poprawnie siebie zdefiniować nawet teraz. Wyśmiałby każdą, również obcą dla samej "dziewczyny", komórkę ciała. Forma się zmieniała, Rockers wpasowywał się powoli w to, co zostało mu "ofiarowane", widząc idealną szansę w tym by łatwiej wtopić się w tłum. Sądził jednak, że odnajdzie tu więcej ciszy, spokoju niż gdziekolwiek indziej. Najwyraźniej się pomylił. Przynajmniej było na tyle dobrze, że poszedł wgłąb labiryntu, nie zostając na widoku - wszystko niemniej w tym miejscu było zdradzieckie.
Z głosami włącznie.
Zniknij więc, rozpłyń się, bądź niczym.
Clarence nie odpowiedział na "wezwanie" obcego dziewczęcego głosu, który wydawał mu się teraz najbardziej nieznośnym dźwiękiem na całym świecie. Prychnął w kamienną ścianę, opierając o nią swoją jakże cenną, jakże dostojną głowę.
Później dołączył kolejny głos, tym razem mogąc go określić jako "męski", ale jakże niepewny, wątpiący. Ślizgon przewrócił oczami, zastanawiając się, co za dzieci teraz postanowiły się bawić w chowanego. Idealne, po prostu kurewsko idealne wyczucie czasu.
Klaszczmy!
Cienka koszulka z dobrego materiału dobrze leżała na nim wraz z szatą i dopasowanymi ciemnymi butami. Zupełnie nie wyglądał jak przed przemianą, jedynie rysy twarzy jak i oczy pozostawały takie same - reszta w większym lub w mniejszym stopniu się zmieniła.
Skoro maska stała się obca to i gra powinna wyglądać inaczej. Czyż nie tak świecie z doprawdy chujowym poczuciem humoru?
Odgarnął ciemne włosy z czoła, schował różdżkę do rękawa i ruszył jakby miał przed sobą całą wieczność. Elegancko, arystokratycznie, pewnie.
Nawet Pani Matka mogłaby być dumna z takiego syna.
Szybko zmieniał plany.
Wrócił się, wychodząc zza jednego z zakrętów, opierając się o ścianę i patrząc na dwójkę pociesznych Puchonów zagubionych we mgle.
- Nie-ła-dnie. Nie widzieliście powieszonej tabliczki? Zakaz wstępu - rozpoczął, wypróbowując swój nowy głos, dodając mu fałszywej miękkości, tonu opanowania. Zlustrował najpierw małpią dziewczynę, a następnie skupił się na nieudanej kopii dementora. - Bardzo łatwo się tutaj zgubić. Swego czasu słyszałem, że to było ulubione miejsce, świętej pamięci, profesora Nightraya. Ponoć w którymś zaułku są nadal ślady krwi. Z pewnością mógłby to być potencjalnie traumatyczny widok dla każdego, kto miałby to nieszczęście ujrzeć coś takiego.
Jakże łatwo było kłamać, udawać uprzejmego, jakże łatwo drwić swoimi lodowatymi oczami, wręczając im złudne wrażenie, że jest kimś takim jak oni.
Strzelił dwa razy z karku - raz z jednej, raz z drugiej strony.
Słodkie, niewinne Puchoniątka.
Co tam macie?
Nathalie Powell
Hufflepuff
Nathalie Powell

Labirynt - Page 10 Empty Re: Labirynt

Pon Lut 13, 2017 6:28 pm
Czy to się musi przytrafiać właśnie jej? Chciała uciec, odpocząć i pomyśleć, a nie mogła. W miejscu, gdzie jeszcze nigdy nikogo nie spotkała, dzisiaj czuła się jakby był wręcz tłok. Potrzebowała samotności, bo po porannej sytuacji, która wyraźnie może wpłynąć na jej dalszych pobyt w Hogwarcie, takie momenty są konieczne. Teraz nic nie zrobi, nie było odwrotu.
Spojrzała na dziewczynę, która widocznie była zdezorientowana, ale no właściwie nie tylko ona. Powell czuła się bardzo dziwnie w tej sytuacji, a w szczególności, że nie spodziewała się nikogo tu zastać. To "cześć" wyrwało jej się automatycznie. Teraz już zaczynały się większe schody, bo skoro się już obie przywitały to wypadałoby rzucić czymś "inteligentnym".
Zajęło jej chwilę by dojść do siebie i wykrzesać jakiś bezsensowny temat z pamięci.
- Właściwie to jak... - zaczęła już, ale nagle z regałów wyłoniła się kolejna postać.
Nie zareagowała na to jakoś gwałtownie, lecz wyraźnie zaskoczyło ją to. Chłopak wyglądał na trochę starszego od niej, lecz nie za dużo. Ciemne włosy, dość wysoki i widocznie pewny siebie. Wygląd to w sumie nic w porównaniu do tego jak zaczął mówić. Po całym ciele poczuła przechodzące ciarki. Zrobiło jej się wręcz niedobrze na myśl o krwi, ale powstrzymała ten odruch. Starała się skupić tylko na początku jego wypowiedzi.
- Jaka tabliczka? - wyskoczyła nagle by oderwać myśli i skupić ich uwagę na tym drobnym mankamencie, który widocznie przeoczyła.
Ta sytuacja wydała się dla Nathalie nieco dziwna. W pomieszczeniu znajdowały dwie osoby, pozornie wyglądające na nastolatków, lecz za nic nie wiedziała kim oni są. Może nie rozmawiała z każdym w szkole, ale zdecydowanie mogła się pochwalić dobrą pamięcią do twarzy. Rzadko spotykała osobę, o której nie wiedziała kompletnie nic. Zmrużyła delikatnie oczy jakby się przyglądała, ale po prostu chciała się zastanowić. Zaledwie kilkanaście minut temu miała dokładnie taką samą sytuację z Enzo i Claire, których dziwnym trafem spotkało to samo co ją. Już wcześniej domyślała się, że prawdopodobnie nie tylko oni zostali ofiarami tej "zabawy". To by wyjaśniało wiele, ale czy na pewno?
Głupio jej było nagle wyskoczyć z czymś takim:
A no słuchajcie, śmieszna sprawa, bo jak się obudziłam to okazało się, że jestem facetem. Mieliście kiedyś taką sytuację? Może dzisiaj rano?
Wypowiedziała sarkastycznie w myślach, bo inaczej po prostu nie dało się tego zrobić.
Wolała milczeć. Tak! To zdecydowanie lepsze rozwiązanie. A najlepiej udawać debila! Nawet nie wie czy ich zna, więc po co się wyrywać...
Stała spokojnie czekając na to co może się stać...
Simon Jordan
Oczekujący
Simon Jordan

Labirynt - Page 10 Empty Re: Labirynt

Wto Lut 14, 2017 11:17 pm
Bał się odezwać po raz drugi. Nie znał tego kogoś mimo, że ewidentnie nosił Puchońskie barwy, tak doskonale znane jemu samemu. Stop. Jest dziewczyną, powinien myśleć o rozwiązaniu, nie o problemie. Pierwszą rzeczą jaką powinien zrobić, było myślenie o sobie jak o dziewczynie, jakby zupełnie nigdy wcześniej nie był chłopakiem, jakby nie obudził się w obcym ciele, a miał je od zawsze. Czy też MIAŁA, bo to tak teraz powinno brzmieć. Musi mieć imię, żeńskie imię, ale i jednocześnie takie, które nie straci na wartości. Simon. Simon... SELENA. Tak. To... będzie dobre imię.
Dlaczego? Dlaczego akurat na niego... na nią musiało to trafić? Zastanawiał się czy jest więcej takich ,,osób'', które przestały mieć swoje ciało, a jeśli tak, to jak je odnaleźć? Przecież to mógł być dosłownie każdy! Nie może przecież pytać wszystkich napotkanych osób o to ,,czy przypadkiem nie obudzili się rano w innym ciele''.
Oparł się o ścianę i wpatrywał w długowłosego Puchona, czekając na jakiekolwiek dalsze słowa z jego strony. Może jego spotkało to samo? W końcu z obserwacji wynika, że jego ruchu nie są aż tak bardzo do końca męskie i jest nieco za smutny. Ale może miał faktycznie powody? Czekał niecierpliwie, aż skończy zdanie, które zaczął mówić, gdy wtem usłyszał kolejny głos i po brzmieniu stwierdził, że to także męski tembr. Speszył się. Nie żeby od razu coś sobie ubzdurał, ale... był DZIEWCZYNĄ. Był tu SAM, a ich było DWÓCH. 2+2=4, prawda? To takie oczywiste! Może stwierdzą zgodnie obaj, że jest tylko małą, bezbronną i chudą płcią, którą mogą skrzywdzić. Przecież nie wiadomo co chłopakom siedzi w głowach! Dobra, wiadomo, ale on nigdy by tak nie pomyślał, a jeśli oni faktycznie skorzystają z okazji?
Zmarszczył czoło, trochę wkurzony słowami chłopaka, który jak się okazało był Ślizgonem. Pięknie. Tego jeszcze brakowało na dodatek. Jakby mało miał zmartwień!
- Cóż, jak widać ktoś tu jeszcze prócz nas ma problemu ze wzrokiem - zauważył dość oschle, wciąż jeszcze lekko drżąc słysząc swój nowy, delikatny głos. Przecież on też tu był i zignorował tabliczkę, o ile jakakolwiek tu była, bo nigdzie jej nie dostrzegał. - Krew mnie nie przeraża. W końcu oddaję ją co miesiąc jak w zegarku - dodał sam nie wiedząc czemu i nagle zbladł. Merlinie! A co jeśli pozostanie taki na zawsze?! Jeśli faktycznie zdarzy się, że naprawdę stał się kobietą i będzie musiał MIESIĄCZKOWAĆ!? To na pewno jest okropne.
Nie! Pomocy! Dajcie mi melisy!
Oczywiście, było to też dość pożyteczne, bo może się bez obaw pogapić na cycki i w ogóle na dolną część ciała i nikt mu tego nie zabroni, ale na zawsze? Chciał się dowiedzieć o co tu chodzi, może ta dwójka będzie coś wiedziała, a może nie. W najlepszym razie może ich spotkało to samo, a w najgorszym - uznają go za czubka.
- Nie słyszeliście ostatnio dziwnych wieści... no wiecie, może ktoś coś mówił o jakimś eksperymencie czy coś? - zapytał dość ostrożnie starając się wybadać grunt powoli, stopniowo, zamiast od razu walić z grubej rury.


Ostatnio zmieniony przez Simon Jordan dnia Wto Mar 07, 2017 3:36 pm, w całości zmieniany 1 raz
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Labirynt - Page 10 Empty Re: Labirynt

Sob Lut 18, 2017 3:06 am
To było takie przykre, nieprawdaż, dziecino?
Ależ spokojnie, nieopierzony chłopczyku, jestem tutaj, nie musisz się bać. Po co ci samotność, skoro możesz tak pięknie błądzić po tych korytarzach, patrz jak labirynt wzywa, tylko czeka na niewinności ukojenie. Śmiało, przekrocz kolejną granicę. Będzie teraz łatwiej. Wskażę drogę swą magiczną ręką i dalej porwie cię wiatr, dalej na czworakach jak borsuk mknij, ktoś może opowie kiedyś tę bajkę.
A tak serio to nie.
Prawda, że mam świetne poczucie humoru?
Dobre wnioski zostały wyciągnięte, Clarence jednak nie miał zamiaru bawić się w analizowanie ciał przeznaczonych na pożarcie. Czegoś. Czegokolwiek. Takie larwy, które się hoduje po to by były czyimś pożywieniem, ginące nieraz pod butami. Obrzydliwe, ale przydatne na kilka sekund.
Ojej, jakie smutne. Opowiedz nam o tym, Seleno. Wszyscy jesteśmy z kółka anonimowych magicznych alkoholików, wystarczy tylko wysłać odpowiednią sowę a św. Mung przywita cię z otwartymi ramionami!
Oczywiście w roli pacjenta. Darmowe jedzenie, podatki spłacane głównie przez czystokrwistych... żyć a nie umierać, nie?
Zupełnie jakby Ślizgon interesował się małymi, małpimi dziewczynkami. Poprawka, zupełnie jakby interesował się kimkolwiek i kiedykolwiek. Ludzie byli przecież nudni i nie, nie miał ochoty powtarzać się ponownie, że siebie starał się w tych kategoriach nie postrzegać. Przez to, co przeszedł czuł się lepszy. To oczywiste. Był w końcu bardziej świadomy swoich celów i pragnień niż którekolwiek z nich. Zainteresowali się, najwyraźniej dobre mu to wychodziło, trzeba było przyznać, że pod tą formą bardziej nadawał się do wszelakich rozmów. Palcami przeczesał swoją grzywkę, spojrzeniem płynnie obejmując chłopca, bo przecież z oddali wręcz krzyczał, że był niedorobionym nastolatkiem.
- Tabliczka z zakazem wstępu. Dość wyraźna. Czasem lubi się kurczyć jak czuje się urażona. Ponoć to zwiastuje niechybny atak czyraków - odparł niemalże ze znużeniem, jakby nauczył się tej przed chwilą wymyślonej formułki na pamięć. Oho, małpiatka postanowiła zacząć wydawać wysokie dźwięki z siebie. - Ach tak? Ciekawe czy do wszystkich prefektów się tak zwracasz. Najwyraźniej... - i wzrokiem próbował odnaleźć jakikolwiek znak przynależności do jakiegoś domu. Slytherin od razu odpadał. W Ravenclaw szczerze wątpił. - Hufflepuff bądź Gryffindor może sobie pozwolić na kolejne ujemne punkty nawet na koniec roku. Szkoda.
Nadal był opanowany, nadal mimo wszystko uprzejmy, może odrobinę upominał, bo wszak był p-r-e-f-e-k-t-e-m. Spotkania z panem Louvelem najwyraźniej czegoś go nauczyły. Tak jak mieszkanie pod jednym dachem z Dark.
Pamięć mogła mylić, ale to temat na kolejne spotkanie. Dwa na jednego to niekoniecznie dobre połączenie. Uniósł drwiąco jedną brew do góry na oświadczenie dziewczyny. Bezwstydnica jedna. Zmarszczył odrobinę nos, wyrażając tym samym swoją dezaprobatę.
- W takim razie śmiało, droga wolna. Udam, że cię nie widziałem, jeśli jakimś cudem wyjdziesz z tego labiryntu cała - odpowiedział lekko, gładko, przyjacielsko. Do rany przyłóż panicz Rockers. - Możesz iść razem z nią, obronić ją jak na dzielnego czarodzieja przystało.
Dodał poważnie, bo jakby inaczej, on przecież absolutnie nie żartował z tak istotnych spraw.  Już miał nawet ich jakoś zachęcić swoją różdżką by mieć jakąś zabawę zapewnioną, kiedy małpiatka się odezwała. Zamarł, a jego oczy nieznacznie się zwęziły, trochę podejrzliwie, ale już po chwili spojrzał na Puchonkę normalnie.
- Eksperymenty są na każdej lekcji Eliksirów. Zajrzyj czy może któremuś z młodszych roczników nie wybuchł kociołek - zero ironii, absolutnie, nawet zachęcające kiwnięcie głową.
Poważny pan prefekt.
Może coś zaraz wyskoczy z tego labiryntu i ich zeżre.
Oby.


Ostatnio zmieniony przez Caroline Rockers dnia Pon Mar 20, 2017 10:49 pm, w całości zmieniany 1 raz
Nathalie Powell
Hufflepuff
Nathalie Powell

Labirynt - Page 10 Empty Re: Labirynt

Wto Lut 21, 2017 5:41 pm
Starała się zachowywać normalnie. Spokojnie, naturalnie i tak by nie wzbudzać podejrzeń. Prawdopodobnie gdyby nie pojawienie się chłopaka, który wyraźnie starał się jakoś ich wygonić, to by powiedziała dziewczynie co jej się przytrafiła. Niestety wszystko się zmieniło i dyskomfort zamienił się w nerwówkę, poirytowanie i chęć zapadnięcia się pod ziemie.
Może gdybym wyglądała bardziej męsko, to czułabym się swobodnie... Przynajmniej teraz już wiem, że nigdy w życiu nie będę chciała być mężczyzną.
Skomentowała dosadnie jej położenie i poprawiła nieco bluzę, która wyglądała dobrze, ale jakoś musiała wyładować swoje nerwowe gesty. W tym czasie odezwała się krótko obcięta dziewczyna. Widocznie już delikatnie poirytowana wielką mądrością towarzysza. Dorzucenie do tego jeszcze wzmianki o krwi nico ją obrzydziła, ale stała spokojnie. Dopiero po chwili uświadomiła sobie co właściwie po tym wszystkim usłyszała.
Niby kim on jest?
Zaczęła gorączkowo w myślach wymieniać osoby, które były prefektami w szkole. Wiadomo, że co jakiś czas zachodziły zmiany, ale... No mogła nie rozpoznawać osób w młodszych rocznikach, przyznaje. No ale by nie wiedzieć kto stroi na czele patrolów i dodatkowo ta osoba musiała być starsza od niej lub przynajmniej w jej wieku. To było podejrzane...
- Prefektem? - spojrzała na niego badawczym wzrokiem - Może i nie jestem w stanie zapamiętać wszystkich imion, ale zdaje mi się, że nigdy nie widziałem cię w tym gronie.
Była nadmiernie wrażliwa na wszystko. Każdy najmniejszy gest, słowo czy też wypowiedź starała się formować do prowokacji związanej z zaklęciem bądź eliksirem, który ją tak urządził. Nie czuła się komfortowo w otoczeniu osób, których w ogóle nie znała, a nawet nie kojarzyła. Tak jak powiedziała wcześniej, może do imion nie miała tak ogromnej pamięci jak do twarzy. Szczególnie, że ciemnowłosy deklarował, że był tak ważnym prefektem, bo przecież to oczywiste. Ona też mogła opowiadać dziwne bajeczki, ale po co to było.
- W jakim jesteś domu? - zapytała nagle, ale za chwilę dodała by przypadkiem nie zabrzmiało to zbyt nieuprzejmie - Jeśli oczywiście można zapytać - nikły uśmiech pojawił się na jej twarzy, lecz nie koniecznie interesowało ją czy chłopak to zauważy.
Powell zacisnęła ręce na bluzie i szybko schowała je by nie dać po sobie znać, że jest tak podenerwowana. Zerkała co chwilę na swoje towarzystwo, które widocznie delikatnie się nakręcało. Dziewczyna nie wyglądał na zadowoloną. Chłopak jednak wyglądał na pewnego siebie osobnika, który z chęcią wyjąłby różdżkę i jednym machnięciem wyrzucił niepotrzebne osoby z labiryntu. Tak od niechcenia, po prostu z nudów. Gdyby tylko wiedziała, że to Ślizgonka, która raczej nie darzyła sympatią większość ludzi w tej szkole, pewnie podchodziła by do tego nieco inaczej.
- Myślę, że nie jest to konieczne - mruknęła na słowa chłopaka i odwróciła wzrok.
Przez chwilę spoglądała w stronę korytarzy, które nie wyglądały zachęcająco. Półmrok był nieco przerażający, ale dla takiej osoby jak Nath, która przychodziła tu już kilka razy, nie wydawał się aż taki straszny. Lubiła takie miejsce, które nazywała "samotniami". Lubiła czasem się odizolować od reszty i w spokoju zająć swoimi sprawami. Tylko po co tyle o sobie zdradzać?
Po usłyszeniu wypowiedzi dziewczyny, zaczęła być już coraz bardziej przekonana, że coś tu się dzieje. Intensywne przemyślenia przerwały słowa ciemnowłosego. Zaczynała się już coraz bardziej irytować jego wypowiedziami. Zachowywał się jak wszystkowiedzący palant. Nie powiedziałaby tego na głos, ale w myślach może wszystko.
Jej szczęka nieco się zacisnęła i włożyła ręce do kieszeni.
- Ja nic nie słyszałem... - zwróciła się do Puchonki - Masz coś konkretnego na myśli?
Totalnie olała słowa wypowiedziane przez szanownego pana zrobię-wszystko-byście-wyszli
Simon Jordan
Oczekujący
Simon Jordan

Labirynt - Page 10 Empty Re: Labirynt

Wto Mar 07, 2017 4:07 pm
Dziwne to wszystko jak bardzo niemiły był ten gość. Przecież nikt mu nic nie zrobił, a ten zachowywał się już tak jakby srał wyżej niż miał dupę. I jak tu nie być uprzedzonym, skoro co drugi Ślizgon zachowuje się jak pana i władca tej szkoły? Może jeszcze powinien przed nim dygnąć i oddać pokłon, a dopiero potem na niego spojrzeć i ewentualnie czekać na możliwość odezwania się? Nie, nie takie rzeczy w stosunku do niego. Trafił na złego, przepraszam, złą Puchonkę. Jeśli typ myśli, że podkuli ogon tylko dlatego, że ma te swoją cholerną złotą odznakę z wielkim zielonym P, to się grubo myli!
- Może skurczyła się po TWOIM przyjściu tu, nie wpadłeś na to? - zapytał nieco urażonym tonem. Z reguły starał się być miły i towarzyski, ale jawnego ataku niechęci to nie mógł zdzierżyć. Przecież był całkiem ładną dziewczyną, może nie był w typie tego kolesia, ale zawsze dziewczyną, należał się szacunek samo przez się. - Ciekawe jest to, że szantażujesz bogu ducha winnych ludzi ciebie otaczających, panie Prefekcie - odparł teraz już wkurzony. Najbardziej na świecie nienawidził nadużywania władzy tylko dlatego, że coś mu wolno. Z drugiej strony widział go pierwszy raz, więc najwyraźniej został mianowany albo na zastępstwo albo nie wiedział z jakiego powodu.
- O to niech cię głowa nie boli, poradzę sobie - z dumą zadarł brodę całkowicie po dziewczęcemu w efekcie czego grzywka zleciała mu na twarz. Zadziwiające jakie żeńskie włosy są miękkie i delikatne, zaczęły mu się nawet podobać.
- Wątpię, żeby to była sprawka młodszych roczników - mruknął bardziej do siebie jak do towarzyszy wokół. - To jakaś grubsza sprawa... Szyta grubymi nićmi - dodał, a zaraz potem totalnie ignorując zarozumialca mającego się pana tego labiryntu zwrócił się do drugiego chłopaka. - Bardziej eksperyment typu eliksir wielosokowy no wiesz... zmiana ciała w inne - napomknął zerkając na niego znacząco.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Labirynt - Page 10 Empty Re: Labirynt

Wto Mar 21, 2017 2:15 am
Spokój. Właśnie macie prawo zachować spokój, więc jeśli jesteście Puchoniątkami a nie groźnymi Gryfoneczkami tak powinniście się zachowywać. Jedno nie ma wpływu na drugie, to co mówię teraz do was przez tę niewidzialną ścianę nie jest istotne. Skupcie się na faktach. A wiecie jak one się prezentują?
Już wam mówię.
Rozsiądźcie się wygodnie w swoich niewygodnych, karykaturalnych ciałach, wielce użalając się nad jakże okrutnym losem i posłuchajcie.
Oto wasze definicje, bycie niemiłym równa się odwoływanie do zasad i nie używania płaczącym, trzęsącym się gło-o-osikiem prośby. Bycie niemiłym to dla was pewna postawa, aura dominacji i delikatne ostrzeżenia.
I jak mam niby traktować was poważnie i rozsądnie jak nawet godnie nie reprezentujecie swojego domu?
Clarence był znużony ich towarzystwem, byli nudni, głupi i kretyńsko pewni swoich racji jak Gryfoni. I może właśnie z tego domu byli, i jedno i drugie. Nie zdziwiłby się za specjalnie, bo, uwaga!, on nie przejawiał nadzwyczajnych umiejętności zapamiętywania każdej twarzy, każdej małej rzeczy, każdego domu, a i każdej różdżki, bo i takie ewenementy ponoć były. No co zrobić, był przynajmniej z nimi szczery, a że oni nie potrafili docenić jego dobrego prefektowego serduszka to już inna kwestia.
Prefektem panie Kapitanie Oczywistości. Podpowiem Ci, nie znasz ich wszystkich, ich wizerunki nie widnieją na kartach czarodziejów a ty niepokorny chłopczyku nie szwendasz się tak często i to nie wgłąb lochów.
Oparł się o kamienną, a przynajmniej tak mu się wydawało, ścianę, krzyżując ręce na klatce piersiowej w sposób nadzwyczajny w świecie, ale pewnie zaraz pojawi się uwaga, że to na pewno przejaw czarnej magii i chce ich zaczarować.
Kiedyś przez krótki czas Collins był Prefektem Naczelnym, potem wybrali kogoś innego i na prefekta VII roku chłopców została powołana nierzucająca się w oczy persona, dlatego tak łatwo można było po prostu "pożyczyć" jej tożsamość. I tak ta dwójka nie ma możliwości by to sprawdzić.
Kiwnął głową jakże uprzejmie w stronę hogwarckiej hybrydy.
- Ciężko jest zapamiętać wszystkich prefektów, z prostego powodu, nie wszyscy wystawiają się na flesze aparatów Portretowego Szmeru - odparł rozsądnie, baaardzo poważnie. No kto by zwątpił, no kto? Wrażliwość nie popłaca, a Rockers zamierzał się po prostu dobrze bawić, to wszystko. Z pewnością byłoby mu bardzo przykro jakby dowiedział się, co też taki Nathan o nim sądzi i za grosz zaufania do niego nie ma. Za grosz! A proszę jaki ciekawy był zamaskowany łowca krówek-ciągutek.
- Jestem ciekaw Twoich teorii. Jak sądzisz? - Odpowiedział pytaniem na pytanie, bo tak mu było wygodnie i w istocie był łaskawy, nie czepiając się drobnych szczegółów. Ach te schematy! A przecież Clarence miał rączki przy sobie i to zupełnie bez różdżki. Jeszcze. Nie lubił stania w miejscu, tego przeraźliwego bezowocnego stania i patrzenia na głupio zdezorientowane twarze, które co jakiś czas potrafiły pokazywać mu swoje brzydsze oblicza. Na Salazara, niech ten bazyliszek się już pojawi. Sam powoli zerknął w stronę tych korytarzy i beznamiętnie przyglądał się jak plamy światła grają z cieniami; osobiście się nie bał, nawet jeśli w istocie coś tam się czaiło, w końcu sam tego nie wiedział jako że labirynt był ogromny. Spojrzał na małpiatkę, bo znowu się zaczęła wściekle rzucać jakby była na jakieś walce.
- Nie, bo robię dyżur - o proszę, znowu pokaz uprzejmości. Czysta niewinność. Niemal nie parsknął z niedowierzania na te słowa. - Stawiam na Gryffindor, tylko oni wykazują tak rażący brak poszanowania do praw i prefektów. I nie potrafią oddzielić emocji od rzeczywistości.
Rzucił spokojnie, poprawiając swoje włosy, bo w przeciwieństwie do nich nie wykazywał aż taki gwałtownych objawów idiotycznego poczucia jakiejkolwiek urazy. Nieomal nie przewrócił oczami, kurwa, jak on tyle wytrzymywał w tym towarzystwie było dla niego zadziwiające. Już lepszy był Louvel ze swoim gównianym poczuciem humoru. Serio. Nawet zdechły Nailah. I ona serio rozważała jakieś teorie spiskowe, może jeszcze wciągnęła go w to coś...? Co za niedorzeczność.
- To niewątpliwie ciekawe, ale po prostu się zdecydujcie czy idziecie dalej czy wolicie jednak sobie podyskutować, może gdzieś za drzwiami.
Wyciągnięcie różdżki będzie chyba jedynym dobrym rozwiązaniem, jeśli w końcu się nie zdecydują.
A przynajmniej ciekawszym od stania i słuchania tych pierdół.


Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Labirynt - Page 10 Empty Re: Labirynt

Sro Cze 21, 2017 1:57 am
Zakończenie sesji pomiędzy Nathalie, Simonem a Caroline z powodu zbyt długiego zwlekania z odpisami.
[z/t x3]
Sponsored content

Labirynt - Page 10 Empty Re: Labirynt

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach