Go down
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Sro Sie 27, 2014 7:06 pm
Gdyby zapytał, wszak oznaczałoby to zainteresowanie osobą Daszy, zainteresowanie zaś wyraża chęć poznania, chęć poznania natomiast prowadzi gładko do pragnienia zawarcia znajomości... Więc na tym Ci zależało, Krukonko? Spoglądał na Ciebie i Jego wzrok nie wyrażał kompletnie niczego, chociaż podkrążone oczy przecież zdawały się śledzić każdy twój ruch i pokusić można by się było o stwierdzenie, że są uważne... ale nie w samym swoim wyrazie. Było jednak coś więcej w tej otchłani, której lękały się blaski, a do której lgnęły cienie, w których nie sposób się było przejrzeć, które sprawiały, że prócz mroku była w nich jakaś łagodność i skupienie wystarczająco duże, by mieć pewność, że słucha z uwagą, że pomimo tej aury marazmu i zamyślenia, jest tu i teraz i dopóki czas tej rozmowy nie przeminie, nic się nie zmieni. Problem w tym, że nie wszyscy potrafili te misterne sygnały odczytywać poprawnie, powiem więcej: większość istot rozumiała je tak, jakimi powierzchownie się zdawały - odtrącała je złowroga aura, odczuwali niechęć na tyle silną, żeby nawet nie próbować zrozumieć, bo dla nich było wszystko jasne: "Nailah jest dziwny", "przerażający", "nie pasuje do nas...".
- Czemu użyłaś tego wtrącenia? - Pod tym pytaniem mogło się kryć bardzo wiele podtekstów, zastępował w jednym wszystko to, co mogło zostać ujęte w pojedynczych pytaniach: czy może stamtąd pochodzi, albo uczyła się rosyjskiego? A może jej rodzice byli Rosjanami i stąd to pojedyncze słówko? Może tęskni za domem, może celowo to robi, może tak o sobie powiedziała... Ciekawe, skąd to, prawda? Sahir wyraził to zainteresowanie. Jak każdy chyba, tak i on nie chciał być sam, mimo, że nosił na sobie takie, a nie inne przekleństwo i nie mógł pozwolić na bliższe dopuszczenie do siebie innych... Może, tak naprawdę, w ogóle nie powinien z nikim się zadawać? Z takiego założenia wychodził na początku, zupełnie się odcinał, zapadał, ale zrozumiał, że tak się nie da, że przecież nadal jest człowiekiem, na przekór Rockers chyba... Tak jakbyś mógł jej udowodnić, że jesteś wart cokolwiek i że nie jesteś i nie będziesz całkiem sam... Lub może jesteś zbyt naiwny. Tak mocno wierzysz w swoje człowieczeństwo, chociaż na każdym kroku bestia dowodzi, że ma ono niewiele do powiedzenia, gdy przychodzi co do czego.
- Zmęczenie... - Odpowiedział wprost, prawda, nie kłamał, chociaż było to dość mocne niedopowiedzenie pro forma. - Choruję. Często mi się zdarza zasłabnąć. - Cóż... to też kłamstwem nie było, chociaż była to choroba na własne życzenie przez niemożność pogodzenia się z własną naturą. Nie powiedział, żeby się nie przejmowała, bo... nie sądził, że mogłaby się przejmować. Chociaż wystarczyło mu potem napotkać jej spojrzenie... - Nie... Nie martw się... Proszę... - Powiedział niepewnie, widocznie zmieszany jej spojrzeniem i faktem, że ktoś rzeczywiście mógłby się o niego martwić. Zwłaszcza ktoś dopiero co poznany (mijanie się na korytarzach nie jest wliczane).
- Mnie... drażnią te wszystkie zapachy... - Mruknął, cofając się i opierając spowrotem na kanapie, by wzrok przenieść z niej na płomienie igrające w kominku. - Mikstury... wywołują mój niepokój. - Tak wprost, tak po prostu. - Nie da się przed nimi bronić jak przed czarami.
Dasza Mietanowa
Oczekujący
Dasza Mietanowa

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Sro Sie 27, 2014 10:38 pm
A dlaczego nie? Może właśnie na tym jej zależało w tym momencie? Aby zawrzeć znajomość? Czy miałbyś coś przeciwko, Sahirze? Mimo, że nie jesteś typowym rozmówcą, może jej nie zrażał Twój wzrok, który nie wyrażał niczego? Może potrafiła dostrzec w nim to, czego inni nie dali rady zauważyć? Widziała więcej niż tylko powierzchowne sygnały, które można było odczytać na pierwszy rzut oka. Potrafiła patrzeć głębiej, wyciągając odpowiednie wnioski. Widziała, że jego wzrok jest uważny, że słucha każdego jej słowa i nie próbuje jej zbyć. A tyle jej wystarczało, aby swobodnie prowadzić rozmowę.
- Wyrwało mi się mimowolnie - zaczęła. - Jestem Rosjanką. Obydwoje rodzice stamtąd pochodzą i ja także. Mieszkałam w Rosji do siódmego roku życia. Potem przeprowadziliśmy się do Wielkiej Brytanii. Czasem zdarza mi się zapomnieć i wtrącam coś w moim ojczystym języku. Czasem zupełnie bezwolnie, jak w tej chwili - roześmiała się perliście. - Zresztą może zauważyłeś, że jeszcze nie udało mi się pozbyć akcentu - westchnęła. Ale czy naprawdę tego chciała? Ten akcent był jakby przypomnieniem jej skąd pochodzi i połączeniem z z dawnymi czasami. Była nawet trochę dumna, że odrózniała się od innych uczniów, z których większość była rodowitymi Brytyjczykami.
Kiwnęła powoli głową.
- Może powinieneś pójśc do Skrzydła Szpitalnego? - zapytała jeszcze. W końcu nie znali się na tyle, żeby zadawać dokładniejsze pytania na ten temat. Może kiedyś zechce jej powiedzieć, może nie. Teraz nie będzie naciskać, bo i po co?
- W sumie masz racje, zapachy mogą drażnić, choć mi osobiście nie przeszkadzają. Lecz ten drugi argument.. Wiesz, nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale masz racje. W końcu może nie być czasu, aby po niektórych eliksirach znaleźć odtrutkę, nie ma szybkiego przeciwzaklęcia albo tarczy - stwierdziła. Miał ciekawe przemyślenia. Może przy dalszych kontaktach będzie im dane porozmawiać na podobnie ciekawe tematy? Książka poszła już w zapomnienie. Dasza nawet nie zauważyła, kiedy zsunęła się na podłogę. Zwinęła długie, czarne jak węgiel włosy i ściągnęła je gumką, tworząc koka. Przeszkadzały jej, wpadając ciągle na twarz. Kiedy się poruszyła czuć było przez chwilę mocniej karmelową woń.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Sro Sie 27, 2014 11:23 pm
Czy miałby... Mogę tylko powiedzieć, że gdyby panika go wiodła i wyzbył się minimalnego pokładu egoizmu, który się w nim zalęgł, a który w pierwotnej wersji był po prostu chęcią rozmowy i oglądania ludzkiego uśmiechu właśnie ku niemu skierowanego, to rzeczywiście - miałby bardzo wiele przeciwko, ale tu i teraz, w tej sytuacji, było zupełnie inaczej, tylko... żeby sam miał podejść, porozmawiać z kimś..? Tego nie robił. Wolał obserwować i trwać w bezruchu - taką właśnie osobą był, obserwatorem, niźli pchać się w przód i zagadywać - być może trafiłby na dobre osoby, kto wie, ale zbyt wiele razy przekonał się, że ludzie nie chcą za bardzo z nim rozmawiać - podświadomie wywoływał lęk, jak każdy drapieżnik u ofiary i ponurą aurą zbyt łatwo przygaszał prywatne słońca wnętrza pojedynczych jednostek, żeby ta cała maskarada o nawiązanie kontaktu była taka prosta... A zresztą to działa na zasadzie: "podejdą, to może uda się porozmawiać, nie podejdą, to będę siedzieć cicho". Jakby oczekiwanie na zbawienie w momencie, kiedy nie da się unieść już więcej ciężarów na barkach, gdzie można tylko stać w miejscu i patrzeć, jak mijają cię na tej drodze kolejne istnienia o wiele silniejsze, lub... nie muszące dźwigać bagażu wcale. I w sumie, tak jak było teraz, było dobrze. I choć nie było tego widać z zewnątrz, to maleńka iskierka we wnętrzu Nailaha cieszyła się, że Amber i Mary nie były jedynymi, które normalnie z nim mogły porozmawiać, bez wyzwisk, szyderstw, albo kpiny, czy strachu.
Chwila ciszy, w której ważył słowa, jakie usłyszał -to nie jest wcale tak, że można słowa rzucać na wiatr - każde z nich, sposób, w jakie budowaliśmy zdania, sposób wysławiania się - wszystko zdradzało cechy charakteru... zazwyczaj bardzo nieświadomie - dlatego też mowa miała taką potężną moc, zwłaszcza, gdy jeszcze dodało się do tego gestykulację i ton głosu, w końcowej fazie jeszcze oczy - i tadam! Ze wszystkich można było wyczytać informacje... może i to prawda, że z jednym lepiej, innych gorzej... Ale czegoś zawsze dowiedzieć się można, a "coś", jak na sam początek, zawsze było niezłym osiągnięciem.
- Czemu... chcesz się go pozbywać..? Brzmisz tak, jakbyś była dumna ze swego pochodzenia... Przeczysz sama sobie. - Czasem zdarza jej się zapomnieć? Wyciągnąłby wniosek, że po prostu wstydzi się pochodzenia, ale wtedy na pewno by jej się ot tak, luźno, "nie zdarzało zapomnieć", poza tym nie mówiłaby o tym z uśmiechem na ustach, nie z taką pewnością siebie... Zadziwiająca dziewczyna, która nie była stąd, chociaż, skoro mieszka tu już tyle lat, to nie dziwne, że tak dobrze i płynnie angielski zna, tak samo jak tutejsze zwyczaje i inne takie pierdoły, które sprawiały, że po prostu... pasowała do tego miejsca, mimo swego rodzaju "egzotycznego" pochodzenia.
- Pójdę... - Odparł wprost, nie zamierzając się wymigiwać, czy też okłamywać, bo zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli się tam nie wybierze... To lepiej nie myśleć, co mogłoby być dalej.
- Wiesz... jeśli pozwolisz, by wróg trafił cię zaklęciem w plecy, możesz obwiniać tylko siebie... Jednak nie możesz się obwiniać za nieudolność, jeśli do twojego obiadu wsypie ktoś truciznę... - Wnioski wysnute już dawno temu... Po prostu... Odczuwałeś pewnego rodzaju uraz przez to do eliksirów. - Choć z drugiej strony leczą rzeczy, których różdżka nie wyleczy... zaś różdżka leczy to, czego eliksir nie ujarzmi.
Dasza Mietanowa
Oczekujący
Dasza Mietanowa

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Sob Sie 30, 2014 11:35 am
Można się tylko cieszyć, że są osoby, które podejdą do innych i same zaczną rozmowę. Jak Dasza. Nie szukała znajomych na siłę, ale gdy poczuła ochote, aby z kimś porozmawiać, poznać kogoś - po prostu to robiła. A, że zaintrygował ją sposób bycia Sahira to i do niego postanowiła się odezwać. Takie osoby moga okazać się jedną z dwóch opcji. Ich tajemniczość wynika z nieco mrocznego wnętrzna i zajmującego charakteru lub ze zwyczajnej nieśmiałości, przy której intrygująca tajemniczość zupełnie znika. Dasza czuła jednak, że Sahir będzie ta pierwszą opcją.
- Oczywiście, że jestem dumna. Może źle się wyraziłam - uśmiechnęła się. - Nie chcę się go pozbywać dlatego, że wstydzę się swojego pochodzenia i tego, że tak mówię. Po prostu chciałabym mówić po angielsku perfekcyjnie, tak, żeby - mieszkając tutaj - nie dało się odróżnić mojej mowy od języka rodowitego Brytyjczyka. Zwykłe pobudki Krukona - starać się robić coś, jak najlepiej - zaśmiała się. - Chociaż z drugiej strony ten akcent odróżnia mnie od innych i to już jest jakiś plus - powiedziała to, o czym przed chwilą myślała. - Ale cóż się dziwić - dodała jeszcze - że zdarza mi się wtrącać rosyjskie słowa, skoro to ten język znam od urodzenia - połozyla głowę na oparciu fotela, zanurzając się na chwilę we wspomnieniach, wracając myślami do rodzinnych stron.
- To dobrze - odpowiedziała po kilku chwilach milczenia. Miała nadzieję, że Krukon naprawdę pójdzie do Skrzydła, bo wyglądał na takiego, co bardzo tego potrzebuje.
Wysłuchała jego słów z lekkim uśmiechem, błąkającym się po ustach.
- Masz rację, nic dodać, nic ująć - powiedziała, nie dopowiadając zbędnych słów. - Tak więc różdżka i eliksiry stanowią idealną, nierozłączną parę, z którą można czuć się bezpiecznie - uśmiechnęła się. - Dzieki Tobie chyba jeszcze bardziej zacznę przykładać się do eliksirów - roześmiała się, ukazując białe zęby.

/Przeprszam za jakość, wczoraj był lepszy, ale.. no cóż ;_;/
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Sob Sie 30, 2014 2:53 pm
Hmm... No tak, to całkiem możliwe, że ją źle zrozumiałeś, ale właśnie dlatego, nie będąc pewnym, czy dobrze rozumujesz, chciałeś to naprostować - okazuje się, że Dasza coraz bardziej robiła się intrygująca, Nailah nadal widział w tym sprzeczności, o czym mówiła jeśli chodzi o jej język i kraj ojczysty, ale potrafił to zrozumieć - sam wszak miał skłonności do o wiele drastyczniejszych zaprzeczeń, a wytłumaczenie, że chciała tego, ponieważ przemawiała przez nią krukońska ambicja było aż nader wystarczające jako powód, dlaczego tak naprawdę kieruje się tą drogą, zamiast ciągle z dumą obnosić się ze swym pochodzeniem. Próbowała się chyba w jakiś sposób dostosować, prawda? Ludzie w sumie nie lubią tych, co ostentacyjnie pokazują, jak to są odmienni, zwłaszcza jeśli o pochodzenie chodzi, bo to zazwyczaj wiązało się również z wyższym poczuciem własnej wartości - tak odbierał to ogół, jeśli chodzi o osobiste obserwacja czarnowłosego, bo on sam... jakoś nie uważał, żeby było to jakimś mocnym wyznacznikiem. Przecież fakt pochodzenia, czy go okazujemy, czy nie, to tylko i wyłącznie osobista sprawa i wręcz jego zdaniem przyjemnie, kiedy sie nie zapominało o swoich korzeniach i nie bało z nimi ukazywać. Wiedział, że prawdopodobnie najbardziej jego pogląd na tą sprawę ukształtował fakt, że pochodził z sierocińca i nie znał ani ojca, ani matki - mógł się domyśleć, czy byli stąd, czy może przybyli z Europy, albo gdzieś z Ameryki... I w sumie szczerze powiedziawszy nawet niewiele o tym rozmyślał. Nigdy nie było mu szczególnie żal tego, że rodzice odeszli. Nawet nie wiedział, w jaki sposób. Po prostu... żył wiarą, że są szczęśliwi po drugiej stronie i kiedy na niego przyjdzie czas, spotkają się, porozmawiają i wtedy wszystko będzie dla niego jasne. Teraz... starał się uporać z własnym życiem czasów obecnych, bo problemów miał wystarczająco dużo, a nikt lepiej nie wiedział, że przeszłości nie da się zmienić, cofnąć i poprawić.
- Kiedy już wypchniesz rosyjski akcent, nie będziesz w stanie do niego wrócić. Zastanów się... czy zaspokojenie ambicji jest warte tej ceny. - W końcu nigdy nie było wiadomo, czy kiedyś do Rosji nie wróci, skoro kochała ojczysty kraj, prawda? Przynajmniej takie było jego zdanie w tym temacie. Łatwo coś zrobić, nie zastanowiwszy się nad tym na wszystkie sposoby, niż zrobić to z sensem i całą pewnością, że drogę wybraliśmy tą, którą będzie podążać nasze serce bez żadnej blizny żalu.
- Sahir. - Powiedział nagle, przerywając dłuższą ciszę, która zapadła, kiedy najwyraźniej zaczął zajmować teren przeznaczony dla eleiksirów większą ilością przestrzeni umysłowej - po jego oczach, które uciekły z twarzy Daszy znów do ognia, widać było to odpłynięcie, zerwanie kontaktu z rzeczywistością dla prywatnego czasu poświęconego prześlizgującym się po mózgu zdaniom. Jednak na nowo skrzyżował z nią spojrzenia i wyciągnął w jej kierunku dłoń. - Sahir Nailah.
Dasza Mietanowa
Oczekujący
Dasza Mietanowa

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Nie Sie 31, 2014 3:15 pm
Czy ja wiem czy była w tym sprzeczność.. Po prostu chęć doskonalenia. Nie wstydziła się swojego pochodzenia, mówiła po rosyjsku i nie bała się przyznać kim jest. To tak jakby mieszkała w Rosjii i uczyła się angielskiego. Każdy, ucząc się jakiegoś języka, chce mieć idealny akcent, tak podobny do akcentu osoby, która urodziła się w danym kraju. I czy to znaczy, że chce się wyrzec siebie? Nie. Po to się uczy, aby jak najbardziej doskonale opanować konkretną dziedzinę, w tym przypadku język. Naprawdę, zwykła krukońska ambicja. Ale gdyby nie udało jej się wyzbyć rosyjskiego akcentu w języku angielskim - trudno. Jej to nie przeszkadzało, więc nie było problemu.
Uśmiechnęła się pod nosem.
- Wyzbędę się akcentu, mówiąc po angielsku. Albo inaczej - zmienię go na czysty, angielski akcent. Mówiąc po rosyjsku naturalnie będę wracać do rosyjskiego. Nie da rady się go wyzbyć z ojczystego języka. On zawsze będzie, choćbym nie mówiła po rosyjsku przez kilka lat. Posługuję się nim od urodzenia. Po prostu wraz z językami trzeba uczyć się również odpowiednio akcentować słowa i starać się likwidowac naleciałości innego języka. Da się opanować kilka języków, mówiąc w każdym z prawie idealnym akcentem - oj rozgadała się, ale po prostu musiała powiedzieć mu co mysli, wytłumaczyć o co jej chodzi. To lepiej niż zostawać z niedomówieniami, które potem coraz bardziej sie wyolbrzymiają.
Sahir.. Ładne imię. Takie tajemnicze, jak tajemniczy jest jego nosiciel. Pasuje do niego.
- Sahir - powtórzyła w zamyśleniu, sprawdzając jak brzmi jego imię z jej ust. - Prawie jak szafir - zaśmiała się, a jej dłoń mimowolnie powędrowała do szafiru, który błyszczał niebiesko na łańcuszku zawieszonym u jej szyi. - Dasza Mietanowa - przedstawiła się z tonem lekkiego zdziwienia. Aż dziw, że nie przedstawili się sobie wcześniej. W końcu rozmawiali już jakiś czas. Wyciągnęła do niego dłoń o szczupłych, długich palcach. Zamknęła swoje palce na jego dłoni, ściskając lekko. Poczuła dziwne uczucie, tak jakby ten gest miał być zacieśnieniem ich znajomości. Dziwne, bo właściwie nie wiedziała czy chłopak ma ochotę więcej z nią rozmawiać. Jednak zdawało jej się, że nieczesto wyciąga do kogoś dłoń.
- Właściwie mam na imię Daria - dodała, krzywiąc się lekko - ale nie lubię pełnej formy mojego imienia. Zdecydowanie bardziej podoba mi się zdrobnienie, Dasza, więc i tak się przedstawiam i tak do mnie mówią. Czasem zapominam, że jest jeszcze jakaś inna forma - uśmiechnęła się.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Pią Wrz 05, 2014 9:55 am
Rzeczywiście miała w tym jakąś rację... Nawet bardzo wiele racji. Przyłapałeś się na tym, że to musi się odzywać twoje przewrażliwienie na temat rodziny i rodzinnych stron tkwiące głęboko, głęboko w tobie, które odepchnąłeś w najgłębsze zakamarki swojej duszy i nie pozwalałeś sobie, by wymknęło się spod kontroli, zapominając o tym, że tak naprawdę rodzina jest bardzo ważna, że chciałbyś mieć własną rodzinę... Tylko czy tęsknisz za ludźmi, których nawet nie poznałeś? Chyba nie szczególnie.
Uścisnął leciusieńko jej dłoń swoją, zimną, zaraz też ją cofnął, badając swoją rozmówczynię dwoma bezdennymi otchłaniami - wydawała ci się naprawdę przyjazną, interesującą osobą, więc powierzyłeś jej na starcie o wiele większy chyba kredyt zaufania, niż wszystkim pozostałym, tylko dlaczego? Zaczynałeś już się uczyć tego, że to, kim jesteś, nie zmusza cię do kompletnego osunięcia się w czerń i wymazania swej osoby z życia społeczeństwa? Teoria wydawała się dość naciągana, ale chyba mogłeś jej zawierzyć, albo... to ona miała coś w sobie takiego, co zapraszało do łagodnych prób poznania i w całej swej pseudo-prostocie tak naprawdę okrywała się przyjemnym woalem niepewności co do tego, co może powiedzieć, zrobić, jak się uśmiechnie, czy jakie spojrzenie pośle. W dodatku już zdążyła ci udowodnić swoją niebanalną inteligencję i bystrość umysłu. Takie osoby były po prostu warte poznania i nie chciałeś w tym momencie widzieć tego głównego powodu, dla którego mówiłeś sobie, że powinieneś tym bardziej trzymać się z dala...
- Tak... rzeczywiście... wybacz za ten nierozsądny tok rozumowania. Rodzina i rodzinne dziedzictwo wydaje mi się najcenniejszą rzeczą na świecie i chyba mam jakąś na ten temat paranoję... - Inaczej tego nie można było wyjaśnić w jakiś logiczny sposób, przynajmniej ty nie potrafiłeś - w końcu to, co powiedziała, było takie oczywiste, takie proste, a mimo to nawet przez chwilę nie uświadomiłeś sobie, że zazwyczaj możliwe jest posługiwanie się paroma językami, mówiąc nimi płynnie. Dziwne. Nigdy nie sądziłeś, że może ci zależeć, a tu proszę bardzo... Odpowiedź przyszła sama w najmniej oczekiwanym momencie.
- Czemu go nie lubisz? - Badaj ją dalej, poznawaj, w końcu ją polubiłeś, prawda?
Dasza Mietanowa
Oczekujący
Dasza Mietanowa

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Pią Wrz 05, 2014 5:49 pm
Uścisnął jej dłoń bardzo lekko, prawie niezauważalnie, a mimo to poczuła ten uścisk bardzo silnie. Dziwny paradoks, prawda? I ona badała jego twarz i całą postać szarymi oczami, w których błyskało zainteresowanie i biła łagodność. Pewnie dziwił się nie widząc w jej oczach takiego wyrazu, który zmuszony był oglądać na codzień u innych. Ale ona była przecież inna. Ona spróbowała nawiązać z nim kontakt i udało jej się. Może gdyby inni spróbowali dostrzegliby w nim to co Dasza? Wiekszość jego mysli dotyczących tej dziewczyny było prawdziwe. Krukonka ucieszyłaby się, gdyby mogła je poznać. Na pewno dodałoby to jej pewności siebie. Lecz nie miała zdolności czytania w myslach, badała więc teren delikatnie, bojąc się trochę czy czymś go do siebie nie zrazi. Był osobą inną niż wszyscy, specyficzną i nie mogła wiedzieć do końca jak zachowywać się, aby ją polubił - choć brzmi to cokolwiek dziecinnie. Postawiła więc na bycie sobą. Tak chyba najłatwiej.. i najtrudniej jednocześnie. Jednak udawanie kogo innego, po to tylko, aby się przypodobać najczęściej wypadało sztucznie i przynosiło odwrotny do zamierzonego efekt.
W końcu wspomniał o rodzinie. Było to jednak tak niejasne zdanie, że właściwie nic się z niego nie dowiedziała. O Nim. Zdała sobie sprawę, że właściwie ona o sobie powiedziała już sporo. O nim dowiedziała się niewiele. Chciała zapytać! Ale zawsze miała te wątpliwości czy nie narusza czyjeś prywatnej sfery, czy nie dotknie jakiejś czułej struny, przez którą miły nastrój się rozpadnie. Ryzykować?
- Zgadzam się z Tobą. Również myślę, że jest to jedna z najcenniejszych i ważniejszych w życiu rzeczy. A... - zawahała się - Ty pochodzisz stąd? Tutaj masz rodzinę? - zapytała w końcu. Stało się, pytania nie cofnie, ale naprawdę się tym zainteresowała. - Nie musisz odpowiadać, jesli uznasz to za zbyt śmiałe pytanie - zapewniła od razu.
Zastanowiła się nad jego pytaniem.
- Szczerze.. sama nie wiem - odpowiedziała, czujac się nieco głupio. Czasem jest tak, że po prostu czegoś się nie lubi, prawda? Tak zwyczajnie, bez powodu. - Po prostu mi się nie podoba. Nie zastawiałam się dlaczego. Nie jest.. zwyczajne.. Ale wydaje mi się takie twarde, troche sztywne.. Zdecydowanie wolę łagodniejsze wersje. Jak zdrobnienie - Dasza.. O wiele milej dla ucha brzmi, nie sądzisz? - zapytała z nieśmiałym uśmiechem. - Przywodzi mi na myśl.. - zawiesiła głos - ciepło i bezpieczeństwo. Jak łóżko w dzieciństwie - zaśmiała się na to porównanie. - Lubię też takie, które mi się z czymś kojarzą lub brzmią podobnie do miłych rzeczy. Jak Sahir przypomina brzmieniem "szafir" - spojrzała mu w oczy, poszerzając uśmiech.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Pon Wrz 08, 2014 11:30 am
Czy to jest jakiś czuły punkt? Rodzina? Wszystkie myśli jej dotyczące były tak niejasne - za człowieczego życia jakoś nie miałeś okazji nad nią rozmyślać, była przeszłością, owszem, miałeś te parę listów, jakie ci po nich pozostały i podobnoż zostały dołączone do ciebie samego, gdy znaleziono cię przed drzwiami sierocińca, owszem, czytałeś je bardzo często, ale nigdy nie czułeś bólu związanego z tym, że cię porzucili, mieli pewnie swoje powody, gdyby nie zrobili tego dla twojego dobra, to na pewno nie kłopotaliby się z zostawianiem listów... Zapytałeś też kiedyś swoich opiekunów, czy czasem nikogo nie widzieli, nie raz się zastanawiałeś nad powodem, nad tym, czy żyje jeszcze twój ojciec, a jeśli tak, to czy wie, że żyjesz tam, gdzie żyjesz, to, jak wyglądało życie wspólne twoich rodziców... Ból jednak nie płynął z tych wspomnień, byłeś z tym pogodzony, a sierociniec i dzieci w nim były twoją rodziną, o którą czułeś, że musiałeś dbać, tylko... potem skazano cię na przekleństwo wampiryzmu i wszystko się zmieniło. Ten, który kiedyś się uśmiechał, wszystkim był przyjazny i pomocny, stał się zamknięty, powoli, coraz bardziej się oddalał... Wystarczył ten jeden bodziec, ta znacząca zmiana, poczucie, że on teraz stanowi zagrożenie i że świat, który chciał zmienić na lepsze miejsce, nie cały, każdy wie, że całego świata nie da się zbawić, ale chociaż wspomóc ten obok siebie, tak i musiał się skupić na tym, by ten świat bronić przed samym sobą i to zadanie było zbyt wyczerpujące, żeby był w stanie posunąć się do czegoś więcej.
- Tak, stąd... - Odpowiedział więc po prostu spokojnym głosem, wolno, tak jak i wszystko wymawiał, nie czując presji czasu, pośpiechu, czy wstydu z powodu tego, że w ogóle się odzywał, bo i sęk całej jego natury nie krył się w nieśmiałości. Była to prawda w jednej części, w drugiej zaś nie - nie wiedział tak naprawdę, skąd pochodzi, ale przecież to miejsce pamiętał od zawsze, Anglię, to tutaj był jego... dom. - Nie przejmuj się. Nie jestem ze szkła. - Nikt w sumie jeszcze o to nie pytał, bo czy to naprawdę było interesujące? Ludzie nie lubią słuchać o problemach innych... Tylko ty miałeś coś nasrane we łbie, że gdyby ludzie tylko cię dostrzegali nie jako gorszego, albo jakie zagrożenie, to gotów byłeś wysłuchiwać ich wszystkich żalów, nawet jeśli nie potrafiłeś potem godnie doradzić. Mówisz, że nie jesteś ze szkła, a takim się wydawałeś - taka lalka z porcelany, którą dotknąć mocniej, gdzieś nacisnąć, a rozpryśnie się na tysiące kawałeczków. Zwiewny, ulotny, a jednocześnie z dziwną aurą drapieżności wokół siebie... bardziej jak duch, niż namacalna istota realna. - Tak... - Znowu - nie kłamstwo, ale i nie prawda do końca - twoja matka spoczywała w tej ziemi, stał jej dumny nagrobek, a ojciec, jeśli też już go nie pochowali, to był gdzieś... gdzie? - Tylko z ojcem nie bardzo mam kontakt. - Z matką wszak masz. Zbyt często odwiedzasz jej grób.
Zerknął w jej oczy, odpowiadając spojrzeniem na spojrzenie.
- Daria brzmi dumnie, szlachetnie i bardzo miło. - Ładne imię, ale nie znałeś tej niewiasty na tyle, żeby oceniać, czy do niej pasowało, czy nie, mogłeś to tylko stwierdzać po błyskach w zwierciadłach duszy, a jak wiadome te nigdy nie są do końca pewne. - Szafiry są twardymi, rzadko występującymi minerałami, najczęściej o zimnej barwie błękitu... - Co w nich miłego?
Dasza Mietanowa
Oczekujący
Dasza Mietanowa

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Pon Wrz 08, 2014 9:22 pm
Ona też uważała rodzinę za jedną z wazniejszych wartości, ale nie miała takiego dziecinstwa jak Sahir. Po pierwsze dorastała w rodzinnym domu, z obojgiem rodziców. Bywały gorsze i lepsze chwile, ale zawsze mogła liczyć na pomoc i rodzicielską miłość. Dasza miała w sobie wiele zrozumienia i empatii, ale żadna osoba, która wychowywała się wśród rodziny nie zrozumie do końca jak to jest wychowywac się w sierocińcu. Mógła się domyslać, wiedzieć jak czułaby się sama, ale nigdy nie bedzie wiedzial tego do końca.
- To dobrze - uśmiechnęła się. - Wiesz, po prostu niektóre osoby są bardzo drażliwie w kwestii niektórych tematów i czasem nie przewidzisz, kiedy kogos urazisz. Nie wiedziałam jak by było z Tobą - zerknęła na niego. - Dopiero Cię poznaje - powiedziała, a w jej szarych oczach odbił się blask ognia z kominka. Poczuła dziwne ciepło, kiedy powiedziała te słowa. Zabrzmiało to tak.. szczerze i bezpośrednio. Właśnie na głos wyraziła chęc dalszego poznawania go. Odkrycia jego tajemnic, charakteru.. Odwróciła wzrok, błądząc nim gdzieś po podłodze. Bo czy Krukon miał takie same myśli? I checi? Czy chciał ją dalej poznawać? Te wątpliwości dalej ją męczyły. Nie mogła wiedzieć, co kryje się w jego głowie. Uderzyła ją myśl, że jakoś zaczęło jej na tym zależeć. Nie chciała, żeby ją odtrącił czy zerwał ten kontakt. Ale dlaczego? Może właśnie dlatego, ze go nawiązał. Że nie odtrącił jej na samym starcie. Był dla wszystkich wielka niewiadomą. Jej sie udało porozmawiać, zapoznać.. Zaintrygował ją. Moze ciągnęło ja do osób wyjątkowych, innych niż wszyscy?
- Nie bardzo masz kontakt z ojcem.. - powtórzyła. - Więc wracasz do domu na wakacje? - zapytała, a było to pytanie otwarte. Mógł odpowiedzieć na nie wprost, krótko, a mógł wyjaśnić więcej. O jego domu, o ojcu, rodzinie.. Zostawiła mu otwarte drzwi, żeby mógł powiedzieć tyle, ile chciał.
- Szlachetnie i dumnie? Dzięki Tobie chyba nawet zacznie mi sie podobać - uśmiechnęła się delikatnie. - Jednak dalej wolę Daszę. A Tobie? Która forma bardziej się podoba? - znów podniosła na niego wzrok z ciekawością w oczach. Zastanawiała się jaka będzie jego odpowiedź.
- Owszem, takie są. Ale ich rzadkość świadczy również o ich wyjątkowości. A kolor.. maja cudowny. Głęboki. Wydają się takie tajemnicze, szlachetne.. - uśmiechnęła się. Odchyliła swój szlafrok, tuz przy szyi, ukazując jej mlecznobiałą barwę, taki sam kolor miała jej twarz i reszta ciała. Nie był to jednak niezdrowy kolor, miała alabastrową cerę, a słońce rzadko działało na jej twarz. Podniosła rękę i sięgnęła po swój łańcuszek. Lekko zacisnęła palce na malutkim wisiorku. Nachyliła się w kierunku Sahira, unosząc mały, oszlifowany szafir nieco w górę, tak, że blask ognia zagrał pięknie w jego załamaniach.
- Widzisz? Szafiry zawsze mi sie podobały. Rodzice zawsze mówili, ze te kamienie do mnie pasują, dlatego dostałam go od nich na jedenaste urodziny - usmiechnęła się do niego szeroko.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Pon Wrz 08, 2014 10:06 pm
Odpowiedział Jej spojrzeniem, już pełnym - zaplótł palce i oparł łokcie na kolanach, żeby następnie móc zatknąć podbródek na knykciach - niejeden uznałby to spojrzenie za wręcz przenikliwie, zwłaszcza po wcześniejszym doświadczeniu nieobecności i braku żywotności jego oczu, a wszystko dlatego, że wypowiedziała to proste zdanie, po którym rumieniec owładnął jej policzkami, dodając tylko uroku - nie była biała jak śnieg, ale jej karnacja zdawała się należeć do tych bledszych, które latem łatwiej się zaczerwieniają, niż zmieniają barwę na mleczno-kawową, może to błędne przypuszczenia, w końcu była końcówka zimy, a wtedy większość mogłaby się do takich zaliczyć.
- Jesteś bardzo dobrą osobą. - Odpowiedział cicho po chwili tego, co usłyszał - była wrażliwa na pewien sposób i przejmowała się tym by kogoś nie urazić, a jednocześnie była sobą, cóż za udane połączenie - mógłby ją wyśmiać za taki tekst, ale uśmiech i śmiech nie bardzo do niego pasowały - z niej biła szczerość i rzeczywista chęć poznania, poza tym wydawała się taka żywa... Trochę jakby była twoim przeciwieństwem... Tylko nie do końca, prawda? Nie, nie, zupełnie to nie tak... niepotrzebnie tworzyłeś to rozdzielenie na noc i dzień, światło i cień... Wydawała ci się jednak taka odległa... Jakbyś był księżycem, to Ona zostałaby jedną z gwiazd - niby tak blisko, ale przecież... mogła tylko do ciebie wesoło migotać i dzielić się magicznym blaskiem, lecz nigdy nie będzie ci dane się zbliżyć. Tak to miało wyglądać? Nie dramatyzujesz za bardzo? Przecież jesteście tutaj. Możecie się zbliżyć.
- Staram się tego nie robić. - Kochałeś tamto miejsce, ale byłeś dla niego tylko zagrożeniem. - Staram się zawsze o pozostanie Londynie poza domem. - Nie należał do osób zbytnio rozgadanych, dlatego... skoro zostało mu zadane pytanie, to wprost na nie odpowiadał, nawet nie wpadł na to, że mógłby od siebie coś dodać, tak po prostu. - Ty wracasz? - Zapewne tak... Ale nie mógł tego stwierdzić jednoznacznie, chciał mieć tą pewność... - Czy... reszta twojej rodziny... przeniosła się za twoimi rodzicami do Anglii, czy zostali w Rosji? - A może już ich nie ma? Ciekawe, co się stało z twoją... pewnie też ich nie ma...
- Trudno byłoby mi wybrać... - Już i tak coraz bardziej się rozgadywał, można by powiedzieć, nie robił dziwnych pauz między słowami jakby je gubił i nie wiedział, jak się skleca zdanie - teraz jego wypowiedzi nabrały gładkości i nawet nieco prędkości reakcji. Przejście było tak płynne, że trudno było wyszukiwać danego momentu, by znaleźć, gdzie ta przemiana nastąpiła. - Chyba jednak wybrałbym Darię... W końcu takie imię nadali ci rodzice... Mieli na pewno jakiś powód... - W imionach drzemała badana ciągle magia, jakimś paradoksalnym sposobem potrafiła ona powierzchownie opisać nasz charakter... a przecież tyle imion było na tym świecie! Ile imion, tyle charakterów, a każdy zawsze trochę inny, jedne bardziej złożone i głębokie, inne płaskie...
Lekko napiął mięśnie, kiedy zauważył jej ruch, jak sięga do szyi - nie potrafił odwrócić wzroku, choć chciał, nie potrafił nie wpatrywać się w jej szyję, choć chciał - zaklęła go, rzeczywiście, każdy ruch palców przy skórze zamieniał go w jeszcze doskonalszą, kamienną rzeźbę... a potem jeszcze się nachyliła... Nie wiedziałeś w którym momencie twoja dłoń zawędrowała do gardła i zacisnęła się na nim, wbijając paznokcie w skórę, w którym momencie się wyciągnąłeś i nachyliłeś, ale nie patrzyłeś na kamień - patrzyłeś prosto w oczy niewiasty.
Dasza Mietanowa
Oczekujący
Dasza Mietanowa

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Wto Wrz 09, 2014 12:16 pm
Przenikliwe i tak.. nowe spojrzenie, którym ją obdarzył sprawiło, że zadrżała, mimo ciepłego szlafroka i ciepła bijącego od kominka. Zdawało jej się, jakby poruszyła w nim jakąś nieznaną strunę. Jego spojrzenie było inne niż dotychczas, o wiele bardziej żywe, takie, którym zapewne nikogo nie obdarzał. Czy mogła tak sądzić, czyniąc siebie samą trochę bardziej wyjątkową niż inni? Przecież to egoistyczna, ale jakże.. przyjemna myśl. Lekki rumieniec oblał jej policzki, czuła delikatne pulsujące na nich ciepło. Uczucie to wzmogło się, kiedy wypowiedział swoje słowa. Jej twarz rozjaśnił uśmiech, był połączeniem radości z jego słów i lekkiego zawstydzenia, towarzyszącego skromniejszym osobom, które zostały obdarzone komplementem.
- Dziękuję Ci - powiedziała, błądząc wzrokiem po jego twarzy. - To bardzo piękne słowa. Chociaż, szczerze mówiąc, potrafię być czasem nieznośna - dodała żartobliwie, ale ciepło, które poczuła w sercu na jego słowa nadal trwało. Owszem, nie była przecież chodzącym dobrem. Potrafiła się denerwować, używać sarkazmu czy sprzeczać się. Nie robiłą tego jednak w przypadku każdej osoby. Nie starała się na siłę przedstawiac publicznie swojego "wystudiowanego" charakteru. Nie, była sobą. Robiła to co podpowiadał jej umysł i serce. Była taką.. mieszanką. Nie zawsze przewidzi się, jak zachowa się w danej chwili. Miłą jak aniołek, można był doprowadzić do stanu, kiedy wyrastały jej różki. Aniołek z różkami. Anioł o czarnych skrzydłach.
Teraz, na przykład.. Była miła, delikatna, nieco nieśmiała.. Uśmiechała się lekko, z żartem na ustach i zaintersowaniem w oczach. Czy ktoś by powiedział, że trochę ciągnie ją do mroku i tajemnic?
Kiwnęła głową. Na jego słowa nie można było już nic odpowiedzieć, a i on powiedział zapewne tyle ile chciał. Nie chciała już dalej drążyć tego tematu, miała nadzieję, że.. zapyta go kiedyś o więcej.
- Tak, ja wracam. Mamy domek na obrzeżach Londynu. Urocze miejsce - uśmiechnęła się. - Tylko my przenieśliśmy się do Anglii - wyjaśniła. - Ja, rodzice i moi dwa bracia - powiedziała, spoglądając na Sahira. No tak, o swoich braciach jeszcze nie wspomniała. Jeszcze chwila tej rozmowy i będzie znał całe jej życie! Jak to się działo, że tak swobodnie z nim rozmawia? Nie ma żadnych oporów przed opowiadaniem mu o sobie, gdzie w przypadku kogoś innego, nowopoznanego, raczej nie byłaby tak otwarta.
- Tak, ale i oni zwykle nazywają mnie Daszą. Może wybrali to imię ze względu na zdrobnienie? - zaśmiała się cicho.
Kiedy wyciągnęła wisiorek zachowanie Sahira zmieniło sie. Poruszył się o wiele bardziej gwałtownie niż zwykle, hm, najżywiej od początku ich rozmowy. Trochę się przestraszyła tą zmianą, ale nie dała tego po sobie poznać. Nachylił się do niej i Dasza była pewna, że wpatruje się on w mały szafir, ale kiedy sama podniosła wzrok napotkała jego spojrzenie, utkwione prosto w jej oczach. Mimowolnie opuściła dłoń z łańcuszkiem, ale nie cofnęła się, nadal pochylona do przodu, wpatrując się jak zaklęta w jego oczy. Jakby ją zahipnotyzował. W jej oczach pojawiło się pytanie. Co dalej? O co chodzi? Lekko rozchyliła usta, jakby chciała wypowiedzieć to pytanie na głos, ale spomiędzy jej warg nie wydobył się żaden dźwięk. Patrzyła tylko w jego czarne jak wegiel oczy, mając wrażenie, że się w nich topi. Czarne, niezwykłe, tak wyjątkowe spośród innych - niebieskich, zielonych... szarych. Dopiero teraz je spostrzegła, zobaczyła, że naprawdę są czarne. Wcześniej sądziła, że to sprawka półmroku, panującego w pokoju. Takie oczy zawsze jej się podobały. Teraz miała wrażenie, że widzi tylko je. W swoich własnych  nadal czaił się pytający wyraz.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Wto Wrz 09, 2014 12:51 pm
Mógłbyś się uśmiechnąć, chociaż na drobną chwilę, ale nie... Ty zawierzasz ponurym duchom, które szargają twoim jestestwem, przytulasz je do piersi jakby były twoimi najdroższymi braćmi, w nich się lubujesz, a one ofiarowują ci siebie w pełnym zakresie - korzystaj! - mówią - wydrzyj z nas, co chcesz, bo i tak jesteśmy tym, czego nigdy nie zreperujesz - Twoją duszą, drogi Synu Marnotrawny, powinieneś powiedzieć, że Twoja rodzina jest zawsze z Tobą, że trzyma Cię za ramiona, próbując podciągnąć nieco w górę, byś nie trwał tak wbity w glebę na samym dnie rozpaczy, że właśnie zaplatamy wstążki we włosy Darii - Ty to widzisz, a Ona? Uśmiecha się, rumieni, krew napływa do Jej twarzy, głupia i naiwna, głupia i naiwna - zamiast Jej słodzić powiedziałbyś w końcu prawdę, może zaboli w pierwszej chwili... chociaż... nie, lepiej nic nie mów - jeśli nie będzie nic wiedzieć będziemy mogli skończyć nasze dzieło w jej hebanowych, miękkich kosmykach i przesunąć palce na jej szyję - udusimy ją, oj tak, mój Skarbie - udusimy i wtedy pożremy, dobierzemy się do jej posoki, wreszcie będziesz mógł przejechać językiem po jej pachnącej Karmelem skórze - przecież tego pragniesz..! Nie ukrywaj przed Nami Twoich sekretów, to nie ma sensu, nie jesteś przecież takim idiotą, żeby choćby próbować! Jesteś..? Jesteś!
- Kochał jej twarz w świet­le księżyca
roz­jaśniającym ten uśmiech drwiący.
Uwiel­biał gwiazd półcień na licach
co kry­je sek­ret w ob­liczu nocy.

...

Lecz gdy światłocień miłości skonał,
od­krył Anioła z ser­cem Demona.

Twój miękki, melodyjny głos rozpostarł skrzydła, muskając wszystkie ściany w jakże krótkim, jakże banalnym wierszu, który nie wiadomo dlaczego ci się przypomniał, gdyś usłyszał o tym, że, jak sama twierdziła, potrafiła być nieznośna
- Dla mnie zostań aniołem, dobrze? - Powaga, powaga... Żartuje sobie, czy nie? Nie wyglądał na kogoś, kto rozumiałby choćby minimalną miarę żartów, jednak ta łagodność, która przemknęła przez nieskończoną czerń sugerowała, że było to niezobowiązujące stwierdzenie, taka delikatna prośba o... o co? O niewyżywanie się na nim, nie dzielenie złośliwościami? Nie, nie do końca... Wiedział, że ludzkie nastroje są zmiennne (nie tylko ludzkie), że każdy miewa gorsze i lepsze dni, nie była to też żadna deklaracja miłości - tak, ona przypominała Anioła ze swoją alabastrową cerą, hebanowymi włosami - chętnie byś po nie sięgnął, powąchał, sprawdził, jaką mają strukturę tak, jak namawiały cię twoje cienie - powoli miałeś wrażenie, że się zapadasz - nadchodził twój czas, musisz się stąd ulotnić, zanim schizma pochłonie cię na dobre.
- Nie tęsknisz za babcią? Dziadkiem? - Tak, zdradź mu wszystko, powierz twoje sekrety - nawet pamiętnik nie był bardziej zaufanym miejscem, do którego mogłyby trafić, a on przecież słuchał, uważnie, z zainteresowaniem, przecież chciał poznać... - Bracia starsi, młodsi? - Rockers chciała, żebyś tylko bardziej się zgnoił, lecz nie dasz jej tej satysfakcji - wyjdziesz jej wyzwaniu naprzeciw i pokarzesz, że tyle w tobie bestii, ile w każdym człowieku może być, że twoja natura niczemu nie musiała przeszkadzać...
- Dasza brzmi naprawdę ciepło.
Tylko potem stało się... TO...
Nie odsuwała się, nie uciekała, a Tobie ucieczka też nie była w głowie - oderwałeś palce od swojej szyi i wyciągnąłeś do niej, by musnąć wreszcie te włosy - resztka świadomości wyjąca w twoim wnętrzu, zaciskana w kleszczach zniewolenia i własnych tortur niechęci poddania się, zrujnowania wszystkiego - tak i dłoń zamarła w połowie drogi, nawet nie mrugał, wciągał ją w otchłanie swych oczu, w których trudno było dostrzec najmniejsze pobłyski światła, gdzie gasła wszelaka nadzieja - tamto miejsce dla upadłych, do którego nie docierała pomoc, przeznaczone dla tych, którzy nie potrafili zaufać instynktom. Którzy tego instynktu nie mieli.
Wreszcie złapałeś głęboki oddech, drżący, jakby samo poruszenie klatką piersiową sprawiało ból - ręka opadła, nie spełniłeś tego mizernego marzenia dotknięcia bajecznych włosów idealnie zachmurzonej nocy, zachwiałeś się, podpierając jedną ręką o kanapę dla zachowania równowagi i zamknąłeś oczy, oddychając głęboko - czar prysł, przełamałeś go... powinieneś czuć się dumny, powinieneś się cieszyć... a tylko gorący wiatr zagościł na pustyni twego serca, szargając ziarenkami piasku.
- Przepraszam... Pójdę się już położyć... - Ledwo wyszeptałeś te słowa ściśniętym gardłem; a wydawało się, że w twoim przypadku to niemożliwe, żeby bardziej zblednąć. Cóż...
Dasza Mietanowa
Oczekujący
Dasza Mietanowa

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Wto Wrz 09, 2014 5:18 pm
Czy dziewczyna przestraszyłaby się, znając mysli Sahira? Czy bałaby się tych cieni, które omiatają jego duszę i próbują to zrobić z nią? Trudno przewidzieć. Brnęłaby dalej w tę znajomość, aby zobaczyć co się stanie? Przekonac się na własnej skórze? Cierpieć lub wręcz przeciwnie? Chyba tak.. Nie wierzyłaby słowom, nie wierzyłaby myślom. Może byłaby głupia i naiwna, ale co z tego?
Słuchała jego słów zamyślona. Jego miękki głos wypełnił pokój, napełniając go melodyjnymi wersami wiersza. Mimo, że domyslała się, że to przecież zwykłe skojarzenie z jej słowami, odnosiła dziwne wrażenie jakby mówił o niej. Chciała rozesmiać się w myślach, przecież to zupełnie niedorzeczne!
Lecz gdy światłocień miłości skonał,
od­krył Anioła z ser­cem Demona.

Te słowa sprawiły, że zadrżała od środka. Oj, zdecydowanie pociągały ją takie rzeczy.. Jego kolejne słowa..
- Dla Ciebie mogę być kim chcesz - powiedziała, unosząc lekko kąciki ust. Naprawde to powiedziała? Żeby tylko nie zrozumiał tego źle.. Niech będzie, że to miało znaczyć właśnie to, co On miał na myśli. Może być aniołem, dla niego. Zresztą czemu miałaby mu pokazywać to drugie oblicze? Nie zrobił nic przez co musiałaby się zachowywać inaczej i miała nadzieję, że i tak zostanie.
- Oczywiście, czesto tęsknie - powiedziała, splatając dłonie razem. - Dośc rzadko się widujemy, a i najczęściej to oni odwiedzają nas - dodała. - Alosza jest starszy, a Pasza młodszy. Trzy lata w jedną, trzy lata w drugą - uśmiechnęła się na wspomnienie o braciach. Nigdy nie marzyła o siostrze, uwielbiała swoich braci, choć - jak to bywa wśród rodzeństwa - często się kłócili. - Czy Ty masz rodzeństwo? - zapytała go, chcąc dowiedzieć się o nim czegoś więcej.
"Tylko potem stało się... TO... "
Patrzyła jak wyciąga do niej rękę. Ale tylko kątem oka. Ciągle widziała tylko te oczy, jakby wszystko wokół się rozmazało. Jego dłoń była coraz bliżej, Dasza zastanawiała się co Krukon zamierza zrobić. Cokolwiek zamierzał, chciała, żeby ta ręka dotarła tam gdzie miała. Może chciał dotknąć jej twarzy? Może włosów, może ręki? Chciała wiedzieć co się stanie, do czego on zmierza.. A potem jego ręka zamarła, a czas jakby się zatrzymał. Patrzyli sobie w oczy, kazde z nieznanymi myślami. Jednak później.. po długiej chwili, ręka jego opadła, a wszystko ruszyło znowu, czas zaczął płynąć, Dasza zauważyła pokój, w którym przebywali. Otrząsnęła się z tego dziwnego, choć tak pociągającego nastroju. Jej ciekawość została nienasycona, nie miała pojęcia, co też chciał uczynić Sahir i jak by się to skończyło, gdyby nie przerwał. Teraz zdawało jej się, jakby chciał zerwać kontakt, zakończyć rozmowę, jakby nagle się opamiętał, gdy coś w mózgu podpowiedziało mu, żeby uciekał.
Przepraszam? Ale za co? Nie rozumiała. Chciał już iść, ale czy ona chciała, żeby zniknąć? Ale jakie ma prawo, żeby go zatrzymywać? Dobrze się z nim rozmawiało, ale dni jeszcze dużo. Powinna powiedzieć: W porządku, dobranoc, do jutra! Zamiast tego usłyszał:
- Naprawdę? - to słowo wyrwało się jakby mimowolnie. Odchrząknęła cicho, odwracając wzrok. No cóż, ona mogłaby rozmawiać całą noc.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Wto Wrz 09, 2014 5:58 pm
Tak, bez żadnych obaw, bez żadnych zobowiązań, bez żadnych miłostek od pierwszego wejrzenia - jak na kogoś, kto uczęszczał do VI klasy można było Sahira nazwać zbyt dojrzałym i to wcale nie na podstawie, że zamiast wgapiać się w piersi Daszy, wolał obserwować najmniejsze drgnienia zmarszczek mimicznych jej twarzy, każde odbicie światła w tych stalowych oczach - nie, to nawet nie chodziło o to - potrafił doceniać piękno we wszystkich jego walorach, może to dziwne, być zakochanym w pięknie, może to dziwne, by czerpać z tego piękna jedne z bardzo niewielu przyjemności w złamanym, zepsutym życiu - próbowałem je naprawić, słowo daje, nic nie działało, próbowałem klejem, próbowałem taśmą, spawania, zabijania deskami - uparcie grawitacja ziemska wszystko ciągnęło w dół i to, co posprzątałem, rozbijało się na now, ba - przewracało się w jeszcze większe kawałki, aż teraz... już naprawdę nic z nimi zrobić nie potrafię. Sterczę w tym samym miejscu, ruszyć się nie potrafię, jestem skazany na zastój, bo sam się na niego skazałem, załamując ręce - chowam twarz w dłoniach, by nikt mnie nie widział, chowam się w kącie, gdzie drzemie mrok - tak, tam są moi Przyjaciele, potrafisz ich dostrzec? Daszo, oni cię właśnie próbując do mnie przyciągnąć, oplatają cię coraz bardziej, nie możesz ich dostrzec, doskonale o tym wiem - zbliżamy się, coraz bardziej i bardziej, wydaje mi się, jakbyś była już mną, jakbym znał cię od lat - co to za uczucie, które unosi? Co to za dziwna, psychologiczna tragedia, jak sen, bo przecież właśnie coś chce, żebym cię skrzywdził... Ach, sam tego chcę... Wiesz,z jakby wyglądała twoja twarz wykrzywiona bólem..? Ja tego nie chcę wiedzieć... Nie próbuj mnie ratować... Ja Cię ochronię... Ochronię cię przed sobą samym, tylko nie pozwól na to, bym siłą musial cię odpychać. To było banalne, przerobiłem to już wielokrotnie...
- Bądź więc sobą. - Nic więcej do szczęścia nie potrzebuję... Ach, nie, wybacz - to kłamstwo, Ja nie wiem, czym jest szczęście... a czy ty wiesz? Twoje zimne z barwy oczy są roześmiane, są łagodne, musiałaś zakosztować tego smaku, wiesz, jak wygląda normalność... mówię o tej normalności, którą zarysował ogół i do której ja chyba nie mam dostępu... Może jej nawet nie rozumiem? Może kompletnie oszalałem?
- Niby nie... Jest sporo dzieciaków, które traktowałem jak braci i siostry. Tylko tyle. - Żadnych krewnych bliższych, czy dalszych - nic, pustka sierocińca, a jednocześnie jego ciepło - tamto miejsce nie było koszmarem, kojarzyło się dobrze, więc musiało być dobre z samej swojej definicji.
Zrywasz się - to na pewno nie jest sen, chwiejesz się znów - tak, tak, jesteś słaby, jesteś beznadziejny, jesteś żałosny! Powinieneś oddać się Nam we władaniem, my byśmy Cię poprowadzili, my wiemy, gdzie jest Twoja droga - Ty jednak uparcie chcesz działać sam, doprowadzisz się tym w końcu do zupełnej klęski, skończony Błaźnie Losu! Na wpół oślepiony, na wpół przytomny, próbujesz się utrzymać w pionie, próbujesz się opanować...
- Tak, Ja... Muszę iść... - Wyszeptałeś gorączkowo i przesunąłeś, wpadając niema kolanami na stół - dalej, dalej, nie przestawaj, w końcu uparłeś się, że sam możesz sobą sterować, więc pokarz, co potrafisz, do czego jesteś zdolny, ty Bohaterze od siedmiu boleści! - Jutro... Spotkamy się? - Odwrócił się do niej, posłał ostatni uśmiech... wymusił na swych ustach lekkie wyciągnięcie, parę milimetrów, na parę drobnych sekund... dostrzegłaś to?
I uciekł.
Upadł Ten, którego nie chroniła Wiara.
[z/t]
Sponsored content

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach