Strona 2 z 2 • 1, 2
- Mistrz Gry
Re: Loteria Luty
Nie Lut 10, 2019 10:44 pm
The member 'Vakel B. Bułhakow' has done the following action : Rzuć kością
'K6' :
Result :
'K6' :
Result :
- Calliope Selwyn
Re: Loteria Luty
Nie Lut 17, 2019 7:45 pm
Szip stary jak świat i oklepany, ale przysięgam, że się starałam. Chyba nie muszę przedstawiać pary powyżej?
- Mistrz Gry
Re: Loteria Luty
Nie Lut 17, 2019 7:45 pm
The member 'Calliope Selwyn' has done the following action : Rzuć kością
'K6' :
Result :
'K6' :
Result :
- Caroline Rockers
Re: Loteria Luty
Nie Lut 17, 2019 8:31 pm
Na pierwszy ogień coś łatwego.
Kim Miracle x Zordon Reid:
I came along,
I wrote a song for you,
And all the things you do,
And it was called "Yellow."
DODATKOWE: [nie rzucam na to]
Drabble - "Przegrałaś"
Caroline Rockers x Rudolf Lestrange
Jej krew płonęła pod jego palcami. Był zachwycony sposobem w jaki leżała. Potrzaskana lodowa rzeźba, która w końcu miała w sobie ten upragniony płomień. Uczucia. W gniewnych oczach, w ich zakątkach pojawiły się łzy, których tak nienawidziła. Kucał przy niej, krwią tworząc runy na białej skórze. Milczała, nie mając możliwości by go nadal kąsać. Gdy wymówił coś, po francusku, jej poraniona dłoń złapała go za szatę, jakby chciała go zatrzymać. Teraz i tak nie chciał odejść. Krew wzywała, własna magia buzowała w żyłach.
Przyłożył owłosiony policzek do jej brudnego od kurzu i czerwonego płynu ustrojowego.
W końcu stała się piękna.
Kim Miracle x Zordon Reid:
I came along,
I wrote a song for you,
And all the things you do,
And it was called "Yellow."
DODATKOWE: [nie rzucam na to]
Drabble - "Przegrałaś"
Caroline Rockers x Rudolf Lestrange
Jej krew płonęła pod jego palcami. Był zachwycony sposobem w jaki leżała. Potrzaskana lodowa rzeźba, która w końcu miała w sobie ten upragniony płomień. Uczucia. W gniewnych oczach, w ich zakątkach pojawiły się łzy, których tak nienawidziła. Kucał przy niej, krwią tworząc runy na białej skórze. Milczała, nie mając możliwości by go nadal kąsać. Gdy wymówił coś, po francusku, jej poraniona dłoń złapała go za szatę, jakby chciała go zatrzymać. Teraz i tak nie chciał odejść. Krew wzywała, własna magia buzowała w żyłach.
Przyłożył owłosiony policzek do jej brudnego od kurzu i czerwonego płynu ustrojowego.
W końcu stała się piękna.
- Mistrz Gry
Re: Loteria Luty
Nie Lut 17, 2019 8:31 pm
The member 'Caroline Rockers' has done the following action : Rzuć kością
'K6' :
Result :
'K6' :
Result :
- Caroline Rockers
Re: Loteria Luty
Nie Lut 17, 2019 8:33 pm
Biorę znakomitą nalewkę (bo wiadomo, kto tu jest największym alkoholikiem, co nie).
- Vakel B. Bułhakow
Re: Loteria Luty
Pon Lut 18, 2019 11:39 am
Caroline Rockers napisał:Na pierwszy ogień coś łatwego.
Drabble - "Przegrałaś"
Caroline Rockers x Rudolf Lestrange
Ostatnia loteria była dosyć poważna, więc ta w lutym podchodzi do sprawy z jajem - naszym zadaniem jest połączyć w parę dwie dowolne, nie prowadzone przez nas postacie z forum.
*kaszle*
- Charles Myrnin Hucksberry
Re: Loteria Luty
Wto Lut 19, 2019 12:18 am
Moc liczb
Vincent po raz kolejny porządkował podręczniki w swojej biblioteczce z której często korzystał podczas zajęć. Zresztą, nie tylko. Dużo uczennic przychodziło do niego też na korepetycje. Nie żeby jakoś szczególnie go to dziwiło, od dawna wiedział, że praktycznie nikt nie potrafił przejść obok niego obojętnie. Zwłaszcza jeśli obrał kogoś na cel, tak po prostu, z nudów. Żył już tyle czasu, ten zresztą ciągnął się jak toffi w Azkabanie, że potrzebował jakieś rozrywki. Nauka nauką, ale czymś żywić też się należało. Zwykłe, całkiem porządne życie wampirzego nauczyciela. Ha, zupełnie jakby to było normalne. W sumie dla niego było. Czego jeszcze było trzeba? Podrapał się po swoim gładkim policzku, mrużąc miodowe oczy starego drapieżnika. Na nazwisko, które uruchamiało u niego duże pokłady drwiny. Bułhakow. Wyryte litery na grzbiecie jakby błyszczały ostrzegawczo, przypominając, że ten jegomość kręcił się w Anglii i był bardzo zainteresowany nauczaniem w Hogwarcie. Nauczaniem JEGO przedmiotu. Przedmiotu w którym Władca Nocy czul się przecież najlepiej i nie miał najmniejszego zamiaru zwalniać tego stanowiska. Było mu zwyczajnie wygodnie, miał też łatwy dostęp do młodej, słodkiej krwi. Drugi nauczyciel nie był mu do niczego potrzebny. Przewrócił oczami, rozbawiony, na samą myśl, czując jak jego nastrój skacze raz w górę raz w dół, po czym skrzyżował dłonie na brzuchu, obracając się wraz z fotelem w stronę okna. Za szybą padał śnieg i wystarczył tylko jeden pstryk żeby i padał w jego gabinecie. Odrobina ochłodzenia nikomu nie zaszkodziła. Nagle przed jego oczami pojawił się napis. Napis stworzony z cyfr.
- Skąd się tutaj wziął...? - zastanawiał się na głos Nightray zanim nie postanowiłby, zgodnie z napisem, otworzyć drzwi do gabinetu. Zbliżył się, poprawiając swoje gustowne kimono w którym spędzał swój wolny czas i odgarnął długie włosy do tyłu. Nacisnął klamkę, a jego oczom ukazał się Vakel Bułhakow. Vakel Bułhakow we własnej osobie z książką do Numerologii pod pachą i koszykiem wypełnionym bułkami i dwoma butelkami wina.
- Co do licha...
- Nieważne, słuchaj, źle zaczęliśmy. W kuli pokazało mi się że mamy ze sobą wiele wspólnego. Powinniśmy uczyć razem.
- Ale co ty tutaj...
- Zamknij się. Powiedziałem nieważne. Słuchaj, chcę ci pomóc. Zjedzmy, pogadajmy, to może być wspaniała przygoda.
Vincent zacisnął usta w wąską kreskę, ale zaprosił czarodzieja do środka. Drzwi same się za nim zamknęły. Kolejny pstryk i na dywanie zrobiło się trochę więcej miejsca, a w kominku pojawił się ogień. Żył już tyle czasu, że praktycznie w ogóle się go nie obawiał. Oboje usiedli na ziemi, Vakel otworzył swój podręcznik i wyciągnął z koszyka wino.
- Teraz podaj mi swoją datę urodzenia.
- 13 lutego 195...
- Prawdziwą, mnie nie oszukasz. Masz, napij się na odwagę - Vakel otworzył butelkę, korek wyrzucił za siebie, rozbijając tym samym szybę.
- Rozbiłeś mi okno.
- Och do kurwy, czemu poświęcasz uwagę takich głupotom, kiedy możemy odkryć coś w-a-ż-n-e-g-o? - Bułhakow się zirytował, następnie westchnął i wcisnął mu to wino. - Podaj po prostu datę.
Vincent więc sceptycznie spojrzał na butelkę, ale pociągnął łyka, zbierając myśli do kupy. Tyle razy podawał fałszywe dane, że już sam nie do końca pamiętał kiedy się urodził. Poza tym wtedy to był inny przelicznik.
- A teraz zagryź bułeczką. Sam piekłem.
Wampir już nie polemizując, choć ledwo się powstrzymywał, sięgnął po nieszczęsną bułeczkę i się wgryzł. Kłami. Smaku praktycznie nie czuł, to w końcu nie była krew.
- No...?
- No co no?
- Datę. Podaj mi datę, muszę zrobić kwadrat numerologiczny.
- Ale po co?
- Po gówno. Podaj.
Vincent w końcu sobie przypomniał, wziął kolejnego łyka i podał temu szaleńcowi. Temu aż rozbłysły oczy, gdy zaczął coś kreślić piórem, które wyciągnął z kieszeni na pergaminie schowanym w rozdziale o związkach cyfr.
- Ha! Miałem rację! I kula też się nie myliła! - wyrzucił z siebie zwycięsko.
- Wyjaśnisz po co to wszystko?
- Nadal nie wiesz? Na Czarnego Pana, będę cię musiał wszystkiego nauczyć - rzucił odrobinę niezadowolony Vakel. - Ale nic nie szkodzi. Jestem gotów się poświęcić, bo...
- Booo? - nalegał stary jak świat wampir.
- Bo jesteśmy swoimi bratnimi duszami, Vincencie Nightray - Bułhakow wycelował w niego palec. - To ty zostałeś mi przeznaczony by zostać moją żoną!
Vincent po raz kolejny porządkował podręczniki w swojej biblioteczce z której często korzystał podczas zajęć. Zresztą, nie tylko. Dużo uczennic przychodziło do niego też na korepetycje. Nie żeby jakoś szczególnie go to dziwiło, od dawna wiedział, że praktycznie nikt nie potrafił przejść obok niego obojętnie. Zwłaszcza jeśli obrał kogoś na cel, tak po prostu, z nudów. Żył już tyle czasu, ten zresztą ciągnął się jak toffi w Azkabanie, że potrzebował jakieś rozrywki. Nauka nauką, ale czymś żywić też się należało. Zwykłe, całkiem porządne życie wampirzego nauczyciela. Ha, zupełnie jakby to było normalne. W sumie dla niego było. Czego jeszcze było trzeba? Podrapał się po swoim gładkim policzku, mrużąc miodowe oczy starego drapieżnika. Na nazwisko, które uruchamiało u niego duże pokłady drwiny. Bułhakow. Wyryte litery na grzbiecie jakby błyszczały ostrzegawczo, przypominając, że ten jegomość kręcił się w Anglii i był bardzo zainteresowany nauczaniem w Hogwarcie. Nauczaniem JEGO przedmiotu. Przedmiotu w którym Władca Nocy czul się przecież najlepiej i nie miał najmniejszego zamiaru zwalniać tego stanowiska. Było mu zwyczajnie wygodnie, miał też łatwy dostęp do młodej, słodkiej krwi. Drugi nauczyciel nie był mu do niczego potrzebny. Przewrócił oczami, rozbawiony, na samą myśl, czując jak jego nastrój skacze raz w górę raz w dół, po czym skrzyżował dłonie na brzuchu, obracając się wraz z fotelem w stronę okna. Za szybą padał śnieg i wystarczył tylko jeden pstryk żeby i padał w jego gabinecie. Odrobina ochłodzenia nikomu nie zaszkodziła. Nagle przed jego oczami pojawił się napis. Napis stworzony z cyfr.
- Skąd się tutaj wziął...? - zastanawiał się na głos Nightray zanim nie postanowiłby, zgodnie z napisem, otworzyć drzwi do gabinetu. Zbliżył się, poprawiając swoje gustowne kimono w którym spędzał swój wolny czas i odgarnął długie włosy do tyłu. Nacisnął klamkę, a jego oczom ukazał się Vakel Bułhakow. Vakel Bułhakow we własnej osobie z książką do Numerologii pod pachą i koszykiem wypełnionym bułkami i dwoma butelkami wina.
- Co do licha...
- Nieważne, słuchaj, źle zaczęliśmy. W kuli pokazało mi się że mamy ze sobą wiele wspólnego. Powinniśmy uczyć razem.
- Ale co ty tutaj...
- Zamknij się. Powiedziałem nieważne. Słuchaj, chcę ci pomóc. Zjedzmy, pogadajmy, to może być wspaniała przygoda.
Vincent zacisnął usta w wąską kreskę, ale zaprosił czarodzieja do środka. Drzwi same się za nim zamknęły. Kolejny pstryk i na dywanie zrobiło się trochę więcej miejsca, a w kominku pojawił się ogień. Żył już tyle czasu, że praktycznie w ogóle się go nie obawiał. Oboje usiedli na ziemi, Vakel otworzył swój podręcznik i wyciągnął z koszyka wino.
- Teraz podaj mi swoją datę urodzenia.
- 13 lutego 195...
- Prawdziwą, mnie nie oszukasz. Masz, napij się na odwagę - Vakel otworzył butelkę, korek wyrzucił za siebie, rozbijając tym samym szybę.
- Rozbiłeś mi okno.
- Och do kurwy, czemu poświęcasz uwagę takich głupotom, kiedy możemy odkryć coś w-a-ż-n-e-g-o? - Bułhakow się zirytował, następnie westchnął i wcisnął mu to wino. - Podaj po prostu datę.
Vincent więc sceptycznie spojrzał na butelkę, ale pociągnął łyka, zbierając myśli do kupy. Tyle razy podawał fałszywe dane, że już sam nie do końca pamiętał kiedy się urodził. Poza tym wtedy to był inny przelicznik.
- A teraz zagryź bułeczką. Sam piekłem.
Wampir już nie polemizując, choć ledwo się powstrzymywał, sięgnął po nieszczęsną bułeczkę i się wgryzł. Kłami. Smaku praktycznie nie czuł, to w końcu nie była krew.
- No...?
- No co no?
- Datę. Podaj mi datę, muszę zrobić kwadrat numerologiczny.
- Ale po co?
- Po gówno. Podaj.
Vincent w końcu sobie przypomniał, wziął kolejnego łyka i podał temu szaleńcowi. Temu aż rozbłysły oczy, gdy zaczął coś kreślić piórem, które wyciągnął z kieszeni na pergaminie schowanym w rozdziale o związkach cyfr.
- Ha! Miałem rację! I kula też się nie myliła! - wyrzucił z siebie zwycięsko.
- Wyjaśnisz po co to wszystko?
- Nadal nie wiesz? Na Czarnego Pana, będę cię musiał wszystkiego nauczyć - rzucił odrobinę niezadowolony Vakel. - Ale nic nie szkodzi. Jestem gotów się poświęcić, bo...
- Booo? - nalegał stary jak świat wampir.
- Bo jesteśmy swoimi bratnimi duszami, Vincencie Nightray - Bułhakow wycelował w niego palec. - To ty zostałeś mi przeznaczony by zostać moją żoną!
- Mistrz Gry
Re: Loteria Luty
Wto Lut 19, 2019 12:18 am
The member 'Charles Myrnin Hucksberry' has done the following action : Rzuć kością
'K6' :
Result :
'K6' :
Result :
- James Potter
Re: Loteria Luty
Sro Lut 20, 2019 10:41 pm
- Mistrz Gry
Re: Loteria Luty
Sro Lut 20, 2019 10:41 pm
The member 'James Potter' has done the following action : Rzuć kością
'K6' :
Result :
'K6' :
Result :
- James Potter
Re: Loteria Luty
Sro Lut 20, 2019 10:59 pm
Znakomitą nalewkę z eliksirem prawdy, strzeżcie się niewiasty
Strona 2 z 2 • 1, 2
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|