Go down
Oriana Laverty
Ravenclaw
Oriana Laverty

Oriana Laverty Empty Oriana Laverty

Czw Gru 28, 2017 11:15 am
Imię i nazwisko: Oriana Laverty
Imiona i nazwiska rodziców: Eoghan & Astrid (z d. Halverson) Laverty
Data urodzenia: 24.09.1961 r.
Miejsce zamieszkania: Kirkwall, Orkady
Status majątkowy: Średniobogaty
Czystość krwi: Mugolska
Dom w Hogwarcie: Ravenclaw
Różdżka: Wierzba, włos z ogona testrala, 11¾, sztywna

Wzrost: 170 cm
Waga: 58 kg
Kolor włosów: Brąz
Kolor oczu: Brąz

Bogin:
Topielec. Postać nie różniąca się niczym od podręcznikowej definicji, ani nie przejawiająca żadnych cech personalnych, dzięki którym mogłaby zostać zidentyfikowana. W przypadku Oriany niewątpliwe nawiązanie do tragicznego końca ojca, który jeszcze za życia pokochał nieokiełznany żywioł wody.

Amortencja:
Ziemia po obfitych opadach deszczu. Unosząca się na pozbawionych gęstej roślinności zboczach woń wrzosowisk oraz górskich fiołków. Zapach morskiej bryzy jednoznacznie związany z nutą dobrze znanej ostrości whisky.


Widok z Ain Eingarp:
Co stanie się, kiedy namiastka skandynawskiej zachowawczości zetknie się ze szkockim uporem? Kiedy chłodny wiatr znad górskich zboczy zmierzy się z morskim powietrzem wybrzeży Orkadów, a stonowane barwy zachodu i północy Europy złączą się ze sobą w jedno? Czy powstanie ktoś cieszący się chwilą i nie pragnący niczego więcej?  Czy może osoba nad wyraz sentymentalna, wracająca myślami do tego, co utracone?
Oriana znalazła się w miejscu, gdzie raz prześladuje ją tęsknota za tym, co bezpowrotnie minęło a innym razem pociąga wszystko, co nieznane. Wspomina zwłaszcza treści gaelickich kołysanek, nuconych wieczorami przez ojca, nim periodycznie jedna z najniebezpieczniejszych profesji świata, zmuszała go do wyprawy ku Alasce i kołyszących się niespokojnie na powierzchni wody kutrach rybackich. Serce dziewczyny tęskni za uściskiem szorstkich od słonej wody oraz niskich temperatur palców, a także osobliwym zapachem whisky i morza, którym mężczyzna przesiąkał przed powrotem w rodzinne strony. Pamięta, jak zasypiała z główką ułożoną na zgięciu jego silnego przedramienia, chwilę wcześniej obserwując unoszące się w delikatnym uśmiechu usta. Ten pojawiał się zwłaszcza, gdy ukochane córki witały go w progu domu, a czas rozłąki ukazywał jak wyrosły od czasu, gdy się widzieli. Opowiadał im później historie swych podróży, przetaczając wspomnienia o wysokich, spienionych falach na morzu Beringa, sztormach czy ciężkiej acz niedaremnej walce z żywiołem. Lata temu, gdy trumna pozbawiona ciała, której puste przestrzenie wypełniło kilka misternych laurek, faworyzowany trunek oraz znoszone, skórzane buty, spoczęła przysypana warstwami ziemi, niejako wiedziała, że zawsze najbardziej pragnąć będzie ponownego ujrzenia ojca.
Mijające lata niczego nie zmieniły, dlatego przyglądanie się przejrzystej tafli lustra urzeczywistniłoby wyłącznie mimowolnie pielęgnowane dziecięce pragnienie – przypomnienie czasów, kiedy ciąg wydarzeń zdawał się spokojniejszy, a okoliczności bezpieczniejsze i bardziej niewinne. Tylko Oriana oraz Eoghan po raz kolejny oddający się tylko sobie znanym rytuałom.

Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie:
Jedenastoletnia Oriana, której dusza beztroskiej ekstrawertyczki, wciąż ścierała się ze znacznie spokojniejszym obliczem, wiedziała, że dzień otrzymania listu będzie tym, który odmieni jej przesiąknięte monotonią życie. Nawet teraz, gdy nie przypomina w niczym swego dziecięcego niedbalstwa, a przejawia typową dla Krukonów staranność i elokwencję ma świeżo w pamięci moment, kiedy porzuciła mugolskie podręczniki na rzecz starych tomiszczy o historii magii oraz cieszącej oko różdżki zakupionej u Ollivandera. W zgodzie z tendencją do intelektualnej rywalizacji, od początku była pewna zadowalających wyników z nauczanych w Hogwarcie przedmiotów. Chociaż skutecznie potrafiła zmobilizować się do działania, wiedząc, że lenistwem nie osiągnie nic poza zanudzeniem się na śmierć, rzeczywistość szybko zweryfikowała te śmiałe zamiary, uzmysławiając dziewczynie nie tyle co braki, wynikające z egzystencji wśród zwyczajnych ludzi a przymus maksymalnego zaangażowania we wszystko, czego się chwyci. Okoliczności pierwszych lat nauki sprawiły, że nie zwykła wychylać się przed szereg, a raczej pełniła rolę głodnej wiedzy obserwatorki, będącej wystarczającym zapewnieniem, że Tiara nie pomyliła się przydzielając ją do odpowiedniego domu.
W rodzinnych stronach wpojono dziewczynie, że cechy takie jak pracowitość i systematyczność są zdecydowanie cenniejsze niż wrodzony talent, skutkiem czego, owa myśl szybko urosła do rangi powtarzanej do znudzenia mantry. Laverty odnalazła się w przedmiotach wymagających od zainteresowanego dozy wyczucia i cierpliwości. Nim osiągnęła zadowalający poziom z zakresu zaklęć oraz OPCM często obrywała po głowie, dla przeciwwagi przyćmiewając rówieśników zdolnościami z dziedziny eliksirów, zielarstwa, a później, gdy znacznie podciągnęła się z wyżej wymienionych także transmutacji. Podobnie odkryła predyspozycje do odczytania starożytnych run oraz astronomii. Zwłaszcza drugi przedmiot okazał się  bliski jej sercu z powodu krążących opowieści o marynarzach, którym gwiazdy wskazywały właściwą drogę. Tym sposobem pokochała spoglądać w nocne niebo, upodobawszy sobie Wieżę Astronomiczną oraz Błonia.

Przykładowy post:
Kiedyś zdawało się, że smutek oraz frustracja na stałe wniknęły w jej życie. Dziś wiedziała, że wystarczył upływ czasu, by przestała odczuwać je tak dotkliwie. Stało się – bezwiednie postawiła wyraźną granicę między natrętnymi, nieco tkliwymi myślami a normalnością, wracając do nich kiedy jej młode serce tęskniło za marcowymi nocami i charakterystycznym morskim powietrzem. Zastanawiając się nad tym przez chwilę wierzyła, że to nie wspomnienie o nim wprawia ją w nostalgię, a pragnienie powrotu na stałe w rodzinne strony - do gęstych, purpurowych wrzosowisk, fal obserwowanych ze szczytu latarni albo nuconych w przypływie pewności gaelickich piosenek.
W rzeczywistości od dawna pragnęła tego wszystkiego, co kojarzyło się  z jego osobą. Ale co po nim zostało? Wspomnienie ciemniejszej  o kilka odcieni od jej czupryny, która wiosną była ostatnią oraz pierwszą rzeczą widzianą przez nią po przebudzeniu? A może widmo mocniejszego uścisku, gdy poprawiał ją sobie w ramionach? Bywały chwile, że nie pamiętała o łagodnym, ojcowskim uśmiechu, prowokującym zmarszczki w kącikach jasnobrązowych oczu. I te chwile stawały się coraz dłuższe, jakby naturalną koleją rzeczy wszystko inne miało wyblaknąć.
Oriana była dzieckiem sprzecznych klimatów – wychowanką wielu wód i skandynawskich szczytów. Te, choć bliskie zwłaszcza krewnym matki, nigdy nie były w stanie zniwelować naturalnego w rodzinie pociągu do morza, bowiem każdy mężczyzna bliski nastoletniej duszy pływał przez lata po chłodnych akwenach. Najstarszy z Halversonów czas wczesnej dorosłości spędził na statkach handlowych, zapuszczając się dalej niż sięgało Morze Północne. Odwiedzał wówczas porty brytyjskich miast, które zaparły mu dech w piersiach na tyle, by zechciał zapuścić tam korzenie. Wybrał Liverpool.
Z kolei Eoghan, środkowy z trójki braci, rybak ze Szkocji w pogoni za przyzwoitym pieniądzem zwykł przemieszczać się ku Morzu Beringa, gdzie co roku aż do swojej śmierci spędzał co najmniej pięć miesięcy. Dawno nie stracił w grafitowych odmętach żadnego towarzysza, do czasu aż porywcza fala oddała im jego ciało.
Nie potrafiła pogrążyć się w krótkiej retrospekcji. Przygaszone spojrzenie Astrid, nagle skupione na czymś innym niż skrzynie z pamiątkami, przywołało ją do porządku. Jak brzmiało stwierdzenie, które padło z odrobinę spierzchniętych, matczynych ust? Przyglądała się jej w milczeniu, starając się znaleźć na to odpowiedź, acz w chwilowej konsternacji zdołała dostrzec tylko ślad przeżytych lat. Widziała, że ostre rysy nieco wysubtelniały, a ciemnoniebieskie oczy nabrały więcej blasku, jednak wciąż była w stanie dostrzec cienką pajęczynę zmarszczek, podobnie jak pojawiające się w słonecznym świetle pierwsze srebrne kosmyki. Na dźwięk swojego pełnego imienia odruchowo uniosła brwi. Brzmiało obco, zupełnie jakby przestało do niej należeć. Rzuciła prędkie spojrzenie w stronę walających się po podłodze grubych podręczników, które w Hogwarcie miała zwyczaj trzymać w nienagannym porządku. Uśmiechnęła się.
- Tylko trochę dorosłam. – powiedziała w końcu, wstając ze swojego miejsca by sięgnąć po kolejne pakunki. Westchnęła cicho, opierając się chęci wyciągnięcia różdżki zza warstw materiału zakrywającego biodra. Znała zasady.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Oriana Laverty Empty Re: Oriana Laverty

Pią Sty 05, 2018 12:35 pm

Bardzo ładnie napisana Karta Postaci. Mimo że usiadłam do niej w nocy, nie mając zbytnio siły na nic, czytało mi się ją szybko i bez przymusu, co strasznie doceniam. Ode mnie więc łap Wybitny, czyli 20 dodatkowych fasolek!
Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach