Go down
Mistrz Labiryntu
Mistrz Gry
Mistrz Labiryntu

Opuszczona kamienica Empty Opuszczona kamienica

Czw Wrz 21, 2017 12:26 am
Opuszczona kamienica 4be1223dcf2ac838fbc52dd6a5857595--massachusetts-abandoned

Kiedyś był tutaj sklep z ubraniami i butami, ale teraz jest zabity deskami i niedostępny dla zwykłych ludzi.
Greg Avery
Nauka
Greg Avery

Opuszczona kamienica Empty Re: Opuszczona kamienica

Czw Wrz 21, 2017 12:43 am
   Spacer Francuzem mógł przypominać odrobinę poruszanie się z małym dzieckiem. Rozglądał się wokoło jakby widział niektóre budynki pierwszy raz, ale przecież musiał je już kiedyś mijać, skoro tak swobodnie poruszał się po wszystkich ulicach. Trochę jakby je znał, ale wspomnienie było bardzo przymglone i wymagało odświeżenia chociażby przez swobodną przechadzkę. To była dobra odpowiedź, która mogła usatysfakcjonować, ale nie tłumaczyła tego, że Avery zdawał się zmierzać w konkretnym kierunku. Niekoniecznie prostą drogą, lecz mylącym zygzakiem, ale do jakiegoś niesprecyzowanego celu.
   — Wciąż nie mogę wyjść z podziwu jak niesamowity spokój ducha zachowałaś w tym sklepie. Nie ukrywam, że brak profesjonalizmu jest czymś... Co wyjątkowo mnie rani — przyznał otwarcie, próbując odgonić sprzed oczu spojrzenie zszokowanej ekspedientki. Prawdę powiedziawszy po przemyśleniu sytuacji za sprawę winił bardziej zabezpieczenia sklepu, a raczej ich brak, co uznawał za niegodne wynalazcy.
   — Jesteś wspaniałym kompanem podróży. Chętnie zaprezentowałbym ci więcej świata którego nie miał okazji ujrzeć jeszcze nikt, ale — tu odchrząknął, skręcając w jedną z bocznych alejek — poznaliśmy się w dość nieoczekiwanych okolicznościach.
   Ujrzawszy zabite deskami szyby jakiegoś dawno opuszczonego sklepu Gregory puścił ją wolno (bo cały czas prowadził ją pod rękę w sposób uparcie staroświecki) i wyciągnął z kieszeni... Śrubokręt i obcęgi. Próbował owego drewna się pozbyć, ale udało mu się ściągnąć tylko jedną z bardziej spróchniałych desek. Umożliwiło to jednak spojrzenie do środka przez zakurzone, brudne szyby. Na samą myśl o znalezieniu się w środku aż kichnął, zasłaniając przy tym nos haftowaną chusteczką. Miał w sobie coś z bogatego paniczyka.
   — Włamywałaś się kiedyś do miejsca, które może nie należeć do twojej rodziny od kilkudziesięciu lat? — zapytał, podnosząc z ziemi spory kamień i zamachując się, by wybić nim szybkę w zamkniętych drzwiach. Widocznie chciał w ten sposób otworzyć znajdujący się w środku zamek. Dlaczego nie użył różdżki? Diabeł go wie.


Ostatnio zmieniony przez Greg Avery dnia Pon Lis 27, 2017 6:47 pm, w całości zmieniany 1 raz
Emmelina Vance
Szpital św. Munga
Emmelina Vance

Opuszczona kamienica Empty Re: Opuszczona kamienica

Sob Wrz 23, 2017 7:44 pm
Emmelina nie zastanawiała się specjalnie nad tym, czy okolica jest mu znana, czy też nie. Nie bardzo interesowało ją też to, czy czegoś konkretnego szuka. Chodzi jednak o obojętność w sensie pozytywnym. Po prostu chciała się z nim gdzieś przejść, a to jak oglądał to, co ich otaczało sprawiało, że miała ochotę ciągle się uśmiechać. W końcu dziecinne zachowanie daje wiele radości dorosłym, więc czemu miałaby się nie cieszyć z tego, że ktoś potrafi chociaż na chwilę zachwycać się otaczającym go światem? W dodatku lubiła spacerować, więc trasa była naprawdę rzeczą kompletnie opcjonalną. Nie było więc żadnego powodu, by musiała zadawać zbędne pytania. Zresztą nie przepadała za dociekaniem w zbyt wielu kwestiach, by przypadkiem nie urazić swojego rozmówcy. Nigdy nie wiadomo przecież z kim ma się do czynienia.
- Nic wielkiego. Jesteśmy tylko ludźmi, więc takie rzeczy się zdarzają, a ludzie reagują na nie tak, jak najlepiej potrafią. Ja po prostu jestem zawodowo przystosowana do spokoju - Nie żartowała. W jej robocie, jeśli nie potrafi się wziąć głębokiego oddechu to można naprawdę wiele zepsuć. Oczywiście i ją da się zdenerwować, ale bądźmy szczerzy - trzeba wiedzieć jaki temat ruszyć lub gdzie w jej duszę kopnąć, żeby doczekać się naprawdę mocnej reakcji. Ta pozorna zaleta bywa jednak problematyczna. W końcu nie da się zawsze być uprzejmym. I wtedy zaczynają się kłopoty.
- Och, bywają bardziej zaskakujące, to na pewno. Doceniam jednak, że uznajesz, iż jestem warta twojego towarzystwa - Nie była pewna, co miała odpowiedzieć, więc starała się jak mogła. Wciąż czuła się nieco niepewnie, bo zdawała sobie sprawę z tego, że ludzie o takim nazwisku jak jego są wyjątkowo obyci, a przynajmniej jest to najczęstsze zjawisko. Nie mogła więc zakładać, że się w tej kwestii różni jakoś specjalnie od swych krewniaków. Co więcej kultura obowiązuje wszystkich, a przy nieznajomych jest chyba jeszcze ważniejsza niż cokolwiek innego. Och, jaki ten świat skomplikowany, kiedy jest się dorosłym!
Dlaczego nie użył różdżki? Cóż, to było całkiem logiczne. Często się jeszcze zdarza czarodziejom zapominać o tak prostych, powiedzieliby mugolskich, sposobach na włamania. Zaklęcia dobrze zabezpieczają przez innymi zaklęciami, ale często zapomina się o tym, by zabezpieczyć dom także przed czymś tak prostym, jak kamienie. Oczywiście nie wszyscy miewają takie problemy, ale to było wyjaśnienie mające sens.
- Wydaje mi się, że nigdy nie miałam przyjemności włamywać się gdziekolwiek. Jeśli jednak należało ono do Twojej rodziny to prawdopodobnie masz prawo się do niego włamywać i w razie czego złożyć swojej roszczenia względem majątku, który został zapomniany i nie zgłoszony jak rzecz mogącą potencjalnie po zniknięciu poprzednich lokatorów - należeć do Ciebie - Nie czuła się bezpiecznie z myślą, że miałaby wchodzić do środka wraz z nim. To wydawało się skrajnie nierozsądne. Może dlatego tłumaczyła bardziej sobie, a nie jemu dlaczego wcale nie trzeba nazywać tego włamaniem?
Greg Avery
Nauka
Greg Avery

Opuszczona kamienica Empty Re: Opuszczona kamienica

Sob Wrz 23, 2017 10:36 pm
   Jak dobierać słowa i akcje tak, aby nieustannie pieścić jego ego? Zapytajcie Emmeliny Vance, bo jak do tej pory wychodziło jej to wyśmienicie. Oczywiście, że była godna jego towarzystwa. Tak! I jak cudownie to brzmiało... Aż uśmiech, prawdziwy i szczery mimowolnie zagościł na zwykłe ponurej i nie wyrażającej wiele twarzy zagubionego we własnym świecie Francuza.
   Wycelował idealnie, a kamień z głośnym trzaskiem przebił się przez szybę i Avery poprzez wsadzenie ręki w powstałą tak dziurę mógł spokojnie otworzyć górny zamek. Oraz łańcuch. I zakładkę. Drzwi otworzyły się wtedy bez problemu same, a różdżka czarodzieja, która wyciągnięta z kieszeni błyskawicznie znalazła się w jego dłoni rozświetliła ciemne i zakurzone pomieszczenie.
   — Obawiam się, Emmelino — powiedział wchodząc do środka i dzikim, prawie niezrozumiałym gestem zapraszając ją, by szła jego śladami — że sprawa może być... Odrobinę bardziej skomplikowana niż mogłoby się wydawać. Ale jestem  zdania, iż nie wymaga tłumaczenia. Jest panna ze mną całkowicie bezpieczna i nie mówię tego dlatego ze względu na moją wprawę w czyszczeniu pamięci mugoli.
   Tu obejrzał się, by spojrzeć czy znajduje się za nim, czy stchórzyła i została na zewnątrz, bądź całkowicie zniknęła nie chcąc mieszać się w coś, co mogło okazać się faktycznym łamaniem prawa. Wybicie okna widziała przecież na własne oczy, ale czy słowa o tym, że sklep był własnością jego rodziny można się już przecież zastanawiać. Nie każdy spotkany na drodze, tajemniczy jegomość musiał przecież mówić prawdę.
   — Chyba, że jesteś ciekawa. Czasami, kiedy widzę niektóre rzeczy... Ciekawość mnie po prostu pożera.


Ostatnio zmieniony przez Greg Avery dnia Pon Lis 27, 2017 6:47 pm, w całości zmieniany 1 raz
Emmelina Vance
Szpital św. Munga
Emmelina Vance

Opuszczona kamienica Empty Re: Opuszczona kamienica

Sob Wrz 30, 2017 9:17 am
Emmelina nie miała na celu podbudowania każdego napotkanego ego. Naprawdę, wierzcie mi! Po prostu lubiła rozmawiać w miłej atmosferze i doceniać plusy. Szczególnie, kiedy świat szaleje na punkcie tego, co jest złe. W takich sytuacjach często zapomina się, że dobro chociaż idzie małymi kroczkami to gdzieś sobie tam drepcze w cieniu. Była więc bardzo szczęśliwa tylko dlatego, że towarzysz tej małej podróży się do niej uśmiecha. Oczywiście, wielu powiedziałoby, że to przecież bezsensu. Równie dobrze może się tak wykrzywiać z czystej uprzejmości, prawda? Tyle, że panna Vance miała trochę wiary w napotykanych ludzi. Może nawet zbyt wiele i powinna się nią podzielić z kimś tak na wszelki wypadek.
Zdążyła w swojej głowie przekalkulować całe wydarzenie. Pewnym jest jedno - jeśli ktoś w okolicy się znajduje, a nie słucha muzyki lub nie prowadzi konwersacji to niestety najprawdopodobniej mógł usłyszeć, że coś się dzieje. Z drugiej zaś strony ludzie nawet, jak słyszą to ignorują wszystko, co wydaje im się potencjalnie dziwnie. Własne bezpieczeństwo to z zasady priorytet. Szanse więc na to, że ktoś bardziej zainteresuje się i tak opuszczonym i niczyim budynkiem... cóż, była niewielka. Chciała, żeby taka była.
- Każdy potencjalny morderca nie powiedziałby swojej ofierze, że ma zamiar się jej pozbyć. To byłoby nielogiczne, więc taka odpowiedź może należeć zarówno do prawego człowieka, jak i niebezpiecznego - Och, już kiedyś zdążyła to powtórzyć, prawda? W nieco innej formie, ale przypomniało się jej, że już na jej ustach zagościła taka myśl. Tyle, że wtedy była noc, była pijana i na pustej przestrzeni i zignorowała w ogóle to, by jej różdżka była pod ręką. A i tak nic złego się nie stało, prawda? Teraz więc, kiedy mogła spokojnie trzymać rękę na swojej różdżce to nie ma żadnego problemu. A przynajmniej bywały większe!
- Uważam jednak równocześnie, że zostawienie kogokolwiek w opuszczonym budynku byłoby nierozsądne. Równie dobrze może zawalić się sufit na Ciebie i kto wtedy Ci pomoże, jak nie ja? - Powiedziała to z uśmiechem podążając za nim. Oczywiście, mógł kłamać i w takim wypadku łamać prawo, ale... bądźmy szczerzy, zawsze w oficjalnej wersji będzie mogła powiedzieć, że usłyszała włam i obawiała się, że może dziać się coś złego w środku! Towarzysząc mu ma szansę się upewnić, że nic złego się nie stanie.
- Jestem nie tyle ciekawa tego budynku, co potrzeby, która ciągnie Cię do niego - Nie interesowały ją miejsca. Rzeczy. Ludzie jednak są ciekawi w każdym tego słowa znaczeniu. Postępują nielogicznie, ale kierują się logicznym w ich mniemaniu dążeniami. Są niezwykli i często pakują się w kłopoty. Sama jest tego przykładem. Bo kto normalny poznając kogoś nowego idzie z nim na spacer po opuszczonej kamienicy?
Emmelina. I chyba tylko ona jest takim świrem, by uznać to za całkiem zabawną przygodę.
Greg Avery
Nauka
Greg Avery

Opuszczona kamienica Empty Re: Opuszczona kamienica

Nie Paź 01, 2017 1:17 am
   Te wszystkie przedmioty pokryte kurzem od długich lat zdawały się go irytować, a przynajmniej tyle można było wywnioskować z nieprzyjemnego wyrazu twarzy, który wylał się na nią niespodziewanie podczas przeczesywania pomieszczenia w poszukiwaniu... czego? Czego Avery mógł szukać? Zadawanie sobie tego pytania było dosyć nierozsądne, bo rozglądał się za tym w tak dziwnych miejscach jak ukryte w podłodze skrytki, stosy papierów, czy jego własna walizka.
   Wreszcie, po kilku naprawdę zmartwionych westchnieniach, odparł:
   — Musisz naprawdę niewiele wiedzieć o potencjalnych mordercach. Odkąd przekroczyłaś próg tych drzwi miałem jakieś szesnaście okazji do rzucenia na ciebie uśmiercającej klątwy, czy zrzucenia ci na głowę któregoś z regałów. Wiesz, w przypadku niektórych działań liczy się wyczucie chwili. Najczęściej chodzi o to, by wykonać ruch zanim ofiarą zorientuje się że nią jest, bo w centrum miasta tak ciężko byłoby rozstawić odpowiednie wnyki... Nie pytaj skąd to wiem.
   Przetarł jakimś starym płaszczem krzesła przy chwiejącym się blacie. Wyglądało to dosyć komicznie, bo ukazało jak bardzo Avery nie przywykł do brudu i bycia brudnym. Gdyby tylko życie było łatwiejsze dla biednych pedantów muszących kręcić się po opuszczonych budynkach.
   — Usiądź sobie — powiedział zapraszając ją gestem ręki na siedzisko, uprzednio sprawdzone w celu upewnienia się, że nie runie pod ciężarem ludzkiego ciała. — Pralinkę? — zaproponował, wyciągając w jej stronę dłoń trzymająca całkiem ładne pudełko. — Nalegam. Weź sobie nawet dwie. Zawsze mi przykro, kiedy ludzie odmawiają przyjęcia słodyczy.
   Nie odnalazłem tutaj tego, czego szukałem, a wiesz co to znaczy?


Ostatnio zmieniony przez Greg Avery dnia Pon Lis 27, 2017 6:46 pm, w całości zmieniany 1 raz
Emmelina Vance
Szpital św. Munga
Emmelina Vance

Opuszczona kamienica Empty Re: Opuszczona kamienica

Pią Paź 06, 2017 8:14 pm
Emmelina natomiast mimo tego, że uważała, iż to co robi jest nierozsądne to akurat po zajrzeniu do wnętrzach była zachwycona. Lubiła odwiedzać wnętrza, gdzie ktoś żyje bądź żył, bo zawsze niosą one ze sobą historię jakiegoś człowieka. Pozostawione zaś opowiadają o jakimś momencie, który teraz niejako można przeżywać na nowo chwilę, która zatrzymała się w przeszłości. To całkiem ciekawe doświadczenie, nawet jeśli nieco nieczyste. Może pytanie samej siebie o cel wizyty tutaj również jest bezsensu, ale to już można stwierdzić - chwilowo nie była najbardziej rozsądną osobą, więc i tak to robiła. Obstawiałaby, że szuka różdżki, bo ona jest na tyle małym i cennym przedmiotem, by móc szukać jej w niezwykłych miejscach. Nie miała zamiaru jednak pytać. Robiła już sugestie, co do tego, że ją to ciekawi. Wystarczy. Narzucanie się to nie jej bajka.
- Prawdopodobnie masz rację. Staram się nie zastanawiać ciągle, czy ktoś chce mnie zabić. To mogłoby być nieco stresujące. Sądzę jednak, że ilość okazji świadczy tylko o cierpliwości, jaką trzeba mieć. W końcu chodzi o to, by wybrać najlepszą, nie uważasz? - Nie chciała wiedzieć skąd się wzięły jego wyliczenia. Chciała też nie brać ich do końca na poważnie. Ilość okazji nie świadczyła zaś o czymkolwiek. Nie każdą okazję trzeba przecież wykorzystać, prawda? Ona jedna sobie z tej skorzystała i rozsiadła się próbując nie żałować, że jakiś nieszczęsny płaszcz posłużył za szmatkę do kurzu.
- Z wielką chęcią zjem, ale niedawno jadłam, więc wolałabym trochę poczekać - Tak, nie była przekonana co do tego, czy może je zjeść bez niczego skoro go nie znała. Nie potrafiła jednak po prostu powiedzieć nie. Mamusia mówiła, żeby się z obcymi nie szlajać, a ona co? Dodatkowo nie skłamała. Naprawdę jadła, a mimo wszystko nie była przyzwyczajona do przejedzenia. Wolała więc zrobić jakąś przerwę i miała jeszcze podświadomy powód, by to zrobić. Prawdopodobnie i tak niewiele potrzeba, by później je wzięła, ale... cóż, on chyba jeszcze nie wie tak dobrze, że ona po prostu nie potrafi jawnie odmawiać?
- Cóż, na pewno to, że zmarnowałeś szybę. Coś poza tym? - Skąd niby mogła wiedzieć? Nie chciała jednak zadawać tego pytania w tak prosty sposób. Chodziło przecież o to, by człowiek z którym się rozmawia nie znudził się za szybko.
Greg Avery
Nauka
Greg Avery

Opuszczona kamienica Empty Re: Opuszczona kamienica

Wto Paź 31, 2017 9:38 pm
   Greg nie wyraził sprzeciwu. Oczywiście, że chciał aby zjadła je na miejscu, ale żaden by był z niego geniusz zbrodni, gdyby pozwolił jakiejkolwiek emocji z tym związanej opuścić wnętrze. Bo bycie Averym wymagało nieustannej gry. Tak! Życie to gra, a on był reżyserem w teatrze, to on go kreował, to on mógł zmieniać rzeczy wedle uznania. Jego widzimisię było ważne, a wizja jasna i klarowna - zabawa, poznanie.
   Ale każdy staje się wreszcie samotny. A samotność to bycie oschłym i zgorzkniałym.
   — Czasami nawet najlepiej zbudowany plan, obmyślany latami, wyrzeźbiony z dokładnością, jaka nieistotna już jest dla ludzkiego oka - tak! - czasami taki nawet plan, połączony z najlepszą okazją, runie jak domek z kart. Może więc są sytuacje... — mówiąc to zjadł jedną z pralinek z pudełka i przeciągnął się, tym samym omal nie spadając z krzesła — w których najlepiej pozostawić wszystko przypadkowi, niezależnie jak rozwinięta byłaby nasza percepcja.
   O czym on mówił? Ah tak.
   — Stało się coś potwornego. To pierwsze miejsce o którym pomyślałem i dobrze o tym wiem, więc będę wiedział jeszcze długo, a jednak nie odnalazłem tutaj tego, czego szukam. Okazuje się więc, że albo nigdy tego nie zdobyłem, albo muszę zrobić tu coś jeszcze, ale nie wiem co. Ewentualnie, chociaż z moich obliczeń wynika, że jest mała szansa na ten scenariusz, ze względu na twój przesłodki uśmiech, tak naprawdę to cały czas ty chciałaś mnie zamordować i zaraz ciśniesz nożem w tchawicę.
   Zbliżył się do niej lekko.
   — Ale na to chyba nie mam co liczyć?
   To byłaby żałosna śmierć.

//Przepraszam za to żałosne obsunięcie, ale ten okres był dla mnie ciężki i dawałam radę tylko w jedno forum. Postaram się pisać teraz bardziej regularnie.


Ostatnio zmieniony przez Greg Avery dnia Pon Lis 27, 2017 6:45 pm, w całości zmieniany 2 razy
Emmelina Vance
Szpital św. Munga
Emmelina Vance

Opuszczona kamienica Empty Re: Opuszczona kamienica

Sob Lis 04, 2017 9:19 pm
Może właśnie to byłby geniusz zbrodni? Udawać, że udaje się, że chce się kogoś zabić? Któż to wie, ponoć zbrodni idealnej jeszcze nie popełniono. To mogłaby być dopiero sztuka! Odegrać prawdziwe udawanie udawania, które gdzie głębiej jest prawdą. Tylko czy to jest tego warte, skoro ukrywanie się za fałszem jest równe samotności? A może wręcz przeciwnie? Może zabawa w aktora sprawia, że akcja jest popychana do przodu? W końcu filmy dokumentalne trzeba lubić i nie dla każdego jest to porywające doznanie...
- A może po prostu najtrudniej w ogromnym planie znaleźć miejsce na improwizację? W końcu trudno jest zaplanować oddanie się przypadkowemu biegowi zdarzeń, kiedy dążymy do jakiegoś celu. Z drugiej jednak strony równie dobrze można mieć bardzo elastyczne podejście. Przygotowane różne scenariusze. W końcu morderca może mieć więcej ról społecznych do spełnienia. Może być urzędnikiem, ojcem i sadystą jednocześnie. Tego już nie można przypadkowi zostawić, ponieważ role posypią się, jak owy domek z kart. I nie pomoże wtedy przypadek, a wręcz może stać się wrogiem - Nie była pewna skąd się to wzięło, szczególnie ten potok słów w jaki wpadła. Chyba wynika to z zamiłowania do rozważania różnych opcji. Nie wszystko jest takie oczywiste przecież. Można mieć masę motywów, milion zdarzeń w sobie, które sprawiły, że coś się stało bądź miejsca w ogóle nie miało. To interesujące, nawet jeśli mówi się o czymś tak przerażającym, jak morderstwo. Nie próbowała usprawiedliwiać oczywiście. Nie było dla niej wielu dobrych wyjaśnień na takie przypadki. Zawsze jednak lubiła widzieć człowieka. Kiedy zaś pomyśleć o kimś takim jak morderca to chcąc nie chcą nie można odebrać innych ról. Może być częścią rodziny, organizacji. Może. W jakiś sposób to jej do głowy teraz przyszło, czy chciała, czy nie. Najwyżej troszkę się pogubi w rozmowie. Nie czuła jednak, by była to rozmowa, która musi mieć bardzo sztywny tok. Chodzi o to, że płynie.
Nachyliła się więc również, by odpowiedzieć.
- Lepiej wybrać jakąś dużą tętnice. Na przykład podobojczykową, czy serce. Tyle, że przebicie się byłoby trochę skomplikowane, więc najbardziej racjonalnym wyborem byłaby ramienna albo płucna, ale to tylko hipotezy. Przebijanie czegokolwiek jest objęte bardzo dużym ryzykiem niepowodzenia - Po tym pokazie swojej wiedzy cofnęła się do pozycji prostej. Tak właśnie żyją ludzie zakochani w swoim zawodzie - każdy uraz musi mieć sens i swe pochodzenie. Te cięte mają go niewiele, bo mało kto ma wystarczająco celności, siły i wiedzy, by odpowiednio je zadać. Inna sprawa, że czarodzieje raczej nie ryzykują tak bardzo, więc nie stanowią one problemów. Zaklęcia (o ile są dokładne) powodują większe szkody (chociaż te niedokładne czasami i większe) ku niepocieszeniu Emmeliny. Wolałaby, żeby ludzie nie mordowali i nie próbowali mordować. W końcu to jak żyła mówiło samo za siebie - nie chciała, by ludzie musieli cierpieć.
- Twoje wyliczenia są jednak szczęśliwie słuszne. Nie wiem tylko jak wyglądały. Wróćmy jednak do zasadniczej kwestii. Gdzie dalej będziesz szukać tego, co tutaj się nie znalazło?

Żałosna śmierć więc nie nastąpiła.

// Luzik arbuzik, ja tutaj zawsze czekam.
Greg Avery
Nauka
Greg Avery

Opuszczona kamienica Empty Re: Opuszczona kamienica

Sob Gru 02, 2017 6:39 pm
   Na twarz Grega wypłynęło coś, czego wcześniej nie dało się w całym tym zamieszaniu jakim była jego osoba zauważyć. Nad czymś się zastanawiał. Przemyciło to więc do jego spojrzenia odrobinę niepewności, być może wymieszanej  nawet z kroplą irytacji dostrzegalnej w tej iskrze w oku, wcześniej porównywalnej do istnego pożaru, teraz ledwo się tlącej, przykrytej dymem rozważań nad nieokreślonym.
   — Wygląda na to, że masz dużą wiedzę na temat mordowania ludzi. To z pewnością przydatne — przyznał otwarcie. Niestety, wbrew temu co można było sądzić o wesołych, ironicznych, nie do końca poważnych pogawędkach... Greg nie żartował. Nie teraz jednak pora aby rozwodzić się nad tym co go do takiego stanu rzeczy, w którym bezdusznie plótł o ewentualnej śmierci innych osób, doprowadziło. A było to dużo głębsze niż nieszczęśliwe dzieciństwo i brak matczynej miłości. W żyłach Francuza płynęła czysta nienawiść. Teraz był jednak skupiony na promiennej i wesołej osobie Emmeliny Vance.
   — Co będę robił? Jakie mam plany? Odpowiedź jest prosta — odparł lekko uniesiony sytuacją, energicznie gestykulując przy tym rękoma. Odczuwał przecież działanie pralinek, które odważył się skonsumować z czystej głupoty i potrzeby zrobienia czegoś poza krążeniem w kółko i narzekania. — Nie mam zielonego pojęcia. — Potrafił jednak to wyjaśnienie rozbudować na tyle, aby można było wyciągnąć jakiekolwiek wnioski poza tym, że tajemniczy jegomość, jakiego dziewczyna spotkała na swojej drodze nie był tylko szaleńcem. Był potwornym szaleńcem. — Pomyśl tylko: gdybym nie miał tutaj nic do roboty, to przekazałbym sobie tę rzecz tu i teraz — po co zwlekać i marnować czas, tak szybko umykający nam między palcami? Zegar tyka, panno Vance. Wszyscy jesteśmy jedną nogą w grobie. W takim razie wiem, że muszę coś tutaj najpierw załatwić, dopiero później będę mógł się stąd wydostać. Tak! To musi być powód. Innej opcji nie biorę nawet pod uwagę.
   Nie wiem jaka prawda jest w panny umyśle tą objawioną, ale ja wierzę, w sieć wzajemnych powiązań, w holizm i wyższość niektórych nad innymi.
— Aż wstał z krzesła, które upadło na podłogę z hukiem. — Świat to układ całościowy, nie da się go podzielić na części, coś więc zaraz się wydarzy. Poczuję rzeczy, wpadnę w ich wir, jak zawsze. Bo ja pojawiam się tam, gdzie powinienem. Nie inaczej.
Emmelina Vance
Szpital św. Munga
Emmelina Vance

Opuszczona kamienica Empty Re: Opuszczona kamienica

Sob Gru 23, 2017 5:08 pm
Emmelina nie wyciągała żadnych wniosków, a przynajmniej starała się tego nie robić. Dla jednych to durna naiwność dla innych rozsądne podejście. Bo jak to tak? Po jednym spotkaniu stwierdzać, że ktoś miał straszną przeszłość i przez to wygaduje okropne rzeczy? Nie chciała takich rzeczy robić. Nie jej przyszło zostać osobnikiem, który po swoich pierwszych wrażeniach od razu wydaje sądy. Chociaż... w sumie tyczy się to wyłącznie tych negatywnych. Dlaczego niby nie szukać pozytywów w ludziach, prawda? Co miałoby ją powstrzymać prócz jej własnej decyzji?
- Trzeba znać swojego wroga - Nie żartował? Och, to może i lepiej? Można uznać, że prowadzą bardzo poważną i ułożoną rozmowę. A to zaś bardzo upragniona rzecz w społeczeństwie. Wszyscy chcą wierzyć, że są już dostatecznie dorośli, by nazwać siebie samych dojrzałymi. Nigdy nie wierzyła w to, że upływ lat sprawia, że ktoś się takim staje. Po prostu tak się wszyscy umówili, że jak starszy to mądrzejszy. Nikt nie twierdził, że ludzkość jest sensowna.
Bo w końcu niezależnie od strony z której się patrzy to wszystko ma wartość czysto umowną i zależną od ludzkich decyzji. Poważnie. Co niby takiego specjalnego jest w galeonach na przykład? Mają jakiekolwiek znaczenie tylko dlatego, że człowiek uznał, że będą coś symbolizować. Emmelina więc mogła spokojnie prowadzić tę rozmowę uznając to za słuszną decyzję, w końcu to mniejsze zniewolenie niż takie wartościowanie nędznego przedmiotu jakim są monety. To taka niewola z wyboru. Wierzyła w to, że ten człowiek się domyśli jaka jest puenta tejże jej wypowiedzi. W końcu wszystko do niej prowadziło. Chociaż czy aby na pewno? Dla niej to oczywiste, a przecież z jej słów równie dobrze można wyciągnąć wniosek, iż jest aurorem, czy Merlin wie kim jeszcze. Kwestia interpretacji.
A czymże ona jest? Wolnością, czy nowymi łańcuchami?
A on? Kim jest? W jej oczach czy naprawdę? I czy to "naprawdę" w ogóle istnieje?
Wiele pytań, można by rzec, że nawet filozoficznych, ale nieco nieistotnych w tej sytuacji.
Ona go po prostu słuchała. Taki miała zwyczaj. Starała się nie prowokować ludzi i sytuacji w których musieliby stanąć przed pytaniami na które nie chcą udzielić odpowiedzi. Co nie zmieniało faktu, że musiała czasami o coś zapytać. W końcu dialog musi trwać w jakiś sposób, a to bardzo proste - po prostu tak pytać. Szukać pomiędzy zdaniami coś wartego uwagi. To prawie jak praca, którą kocha. Trzeba skupienia, ale i wesołości, by ktoś chciał coś dalej wyjaśniać, by wreszcie mogła znaleźć odpowiedzi.
- A jaki jest cel tego pojawiania się? Można ciągle gdzieś się znajdować i być tylko pionkiem w wirze zdarzeń. Jesteś pionem, czy królem w tej rozgrywce? - Osobiście obstawiałaby gońca, ale przecież nie chodziło o jej teorie. Po prostu ciekawiło ją czy wyższość o jakiej mówił tyczy się jego samego również. Nie dziwiło ją jednak, że taka teoria padła. Jakkolwiek nie była oceniająca to jednak są pewne przesłanki do tego, by spodziewać się, że takie coś może się w jego przypadku zdarzyć. Zresztą musiała zająć się jakimś rozmyślaniami. Chciała dalej sobie spokojnie siedzieć nawet jeśli on wydawał się... niecodzienny? Tak, to chyba słowo którego ona by mogła użyć opisując go. Chwilowo. Czy zaskoczyć ją bardziej?
Jako szaleniec albo jako zwyczajny człowiek?
Cóż, nie zaskoczył. Zajął się sobą i nawet nie raczył jej odpowiedź. Uznała więc, że to odpowiedni moment by się wymknąć, a jego pozostawić samemu sobie. W końcu ma również swoje obowiązki i nie ma co już dłużej drążyć tematów takich jak ten. Szczególnie z nieznajomym.

/ zt x2
Sponsored content

Opuszczona kamienica Empty Re: Opuszczona kamienica

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach