Go down
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Kamienne Schody Empty Kamienne Schody

Pon Wrz 04, 2017 9:31 pm
Kamienne Schody Cc38e2932ac7dadf283d1496e4504d4a

Należy być bardzo ostrożnym, gdyż stopnie kruszą się pod stopami. Korzenie atakują każdego, kto jest za głośno, a gdzieś przy kamiennej ścianie czai się tabliczka ostrzegająca przed niebezpieczeństwem. Koślawą ręką ktoś nabazgrał obok niej kilka run.
Marjorie Greyback
Szpital św. Munga
Marjorie Greyback

Kamienne Schody Empty Re: Kamienne Schody

Wto Wrz 05, 2017 11:35 am
Końcówka jej urlopu zdecydowanie nie powinna wyglądać w ten sposób i Alyssa najchętniej spędziłaby ją tak jak całą resztę wolnego - na zabawach z Ezrą i baczeniu na zdrowie Aleca - jednakże nie mogła już dłużej liczyć na pandorowe krycie jej przed ojcem i udawanie, że relaksowała się podczas wycieczki po szkockich miastach. Zwłaszcza że Thomas w swoich listach zaczął dosyć wyraźnie sugerować, że bardzo chętnie zobaczyłby jakieś ciekawe zdjęcia z wypadu córki... To zaś oznaczało, iż najpewniej nie do końca jej wierzył, a ona nie chciała obecnie wywoływać jakichkolwiek większych awantur. Dopiero co odzyskała ojca - a może lepiej, by przyznała, że zyskała go po dwudziestu czterech latach - i nie chciała tego tak po prostu marnować. Była w kropce. Zdecydowanie nie czuła się dobrze, gdy okłamywała go w ten sposób, jednakże czuła się do tego zmuszona przez jego podejście do całej sprawy. Był potwornie uparty w swoim podejściu i chyba jeszcze bardziej pamiętliwy. Przez wzgląd na to, cóż, ostatnie dwa dni zamierzała poświęcić na szybkie wizyty w Edynburgu, Stirling, Balloch, Oban, Fort William i ostatecznie Glasgow. Okoliczności sprawiły jednak, iż zaczęła właśnie od Glasgow, cały dzień spędzając na fotografowaniu miasta, które było jednak dużo bardziej biznesowe i nowoczesne, niżeli by tego chciała. Zdjęcia zdecydowanie nie wyszły po jej myśli, jednak nie poddawała się do czasu, gdy zwyczajnie jej to nie zmęczyło. Wtedy bowiem stwierdziła, że odłoży to na później, obracając się, by zrobić ostatnie zdjęcie...
Dosłownie sekundę później znalazła się na ziemi, upadając na pośladki. I choć z początku zdecydowanie była skonsternowana - przez kilka sekund bezrozumnie wpatrując się w chodnik, który nagle znalazł się o wiele bliżej jej twarzy niż wcześniej; bez przesady, nie była aż tak niska - ostatecznie uniosła wzrok na młodego chłopaka, z którym najwyraźniej się zderzyła. Całe szczęście, aparatowi nic się nie stało, więc po prostu przyjęła pomoc w podniesieniu się na nogi. Z początku zamierzała tylko podziękować za ten gest i odejść, jednak kwaśna mina chłopaka sprawiła, iż Meadowes zainteresowała się przyczyną zaistnienia tego wyrazu. Przedstawiając się już zwyczajowo - jako Aly - wdała się w rozmowę. Zdecydowanie nie spodziewała się, że cały dialog zakończy się w muzeum, jednak wciąż jeszcze tam nie była, więc co jej szkodziło zobaczyć je akurat teraz. I tak chciała to zrobić.
Składając praktycznie wszystkie swoje rzeczy w depozytowej szafce - zarówno torebkę, jak i aparat oraz inne rzeczy, które mogłyby przeszkadzać Alyssie w swobodnym poruszaniu się po kolejnych salach budynku - ruszyła ze swoim nowym znajomym, starając się wprowadzić jak najlepszą atmosferę. Nim się jednak obejrzała, cóż, jej próby zostały przerwane przez mężczyznę mającego im do opowiedzenia nietypową historię. Taką, która momentalnie zainteresowała blondynkę, bowiem ta poniekąd miała we krwi wkręcanie się w podobne sprawy. Wycieczka do lasu stała się zatem koniecznym elementem całej wyprawy do Szkocji, choć Meadowes nie zamierzała cykać tam zdjęć. Wręcz przeciwnie, praktycznie cały swój dobytek profilaktycznie pozostawiła w muzealnym depozycie, zabierając ze sobą tylko różdżkę. Jednocześnie nie zmieniła przy tym stroju, bo - tak prawdę mówiąc - zwyczajnie nie pomyślała o wyprawach do lasu, gdy rano przepakowywała się w hotelowym pokoju.
Nie żałowała swojej decyzji, kiedy wchodziła pomiędzy drzewa, jednakże widok starych, kruszących się schodów i korzeni zdecydowanie poruszających się nie przez wiatr... Powiedzmy, iż niespecjalnie zachęcił ją do dalszego stawiania ostrożnych kroków. Rzucając okiem na starą tabliczkę i stwierdzając, że o ile umiała odczytać jej część, o tyle krzywo nabazgrane znaczki stanowiły już dla niej coś kompletnie nie do zrozumienia, westchnęła bardzo cicho i spojrzała na Enzo. Po tym zaś zaczęła powolutku schodzić po stopniach, w czym zdecydowanie nie pomagał jej sypiący się kamień czy brak barierek.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Kamienne Schody Empty Re: Kamienne Schody

Pią Wrz 08, 2017 7:35 pm
Wasze wejście do lasu przebiegło dosyć gładko, po drodze nie mieliście żadnych nieprzyjemności, nic was też nie zaatakowało. Ominęliście ścieżkę, kilka nieprzyjaźnie wyglądających miejsc i wylądowaliście w jednej z bardziej zadbanych części lasu. Rozpoczęła się wasza przygoda, mieliście nadzieję, że wszystko pójdzie gładko. Stawiane kroki przez ciebie, Alysso, były wyważone i ostrożne, pilnowałaś się by nie spaść ani nie zrobić sobie krzywdy. Nie znałaś run, ale te symbole zdawały się przyciągać twoją uwagę.
Kamienne Schody UlKJTuK Kamienne Schody O0JwN1D Kamienne Schody ZTTAKMY Kamienne Schody E9TA7XZ
Tabliczka straszyła koślawymi literami ostrzegającymi przed niebezpieczeństwem. Kiedy zaczęłaś schodzić kruszące się stopnie pod twoimi stopami nie ułatwiały ci zadania, mało tego, w pewnym momencie stanęłaś nie tak jak powinnaś i część schodka urwała się od reszty, uderzając w twoją nogę, Enzo. Chciałeś się wycofać do tyłu, ale spadłeś, nie mogąc złapać równowagi. Wylądowałeś na samym dole.


Enzo Nero:
-10 PŻ
Marjorie Greyback
Szpital św. Munga
Marjorie Greyback

Kamienne Schody Empty Re: Kamienne Schody

Sob Wrz 09, 2017 1:18 pm
Mogła raczej dosyć śmiało powiedzieć, że lubiła prawie wszystko to, co związane było z naturą. Łąki, pola czy lasy... Zdecydowanie łatwiej odnajdywała się podczas spacerów w podobnych miejscach, niżeli w mieście, w którym plątaniny ulic i uliczek doprowadzały ją do bólu głowy i może nieco panicznego śmiechu towarzyszącego dochodzeniu do tego, gdzie tak w ogóle była. Paradoksalnie, znacznie łatwiej odnajdywała się w głuszy. W Londynie znała tylko te rejony, po których poruszała się na co dzień, a każda próba przeczytania mapy wychodziła jej dosyć kiepsko. Wychowując się na wsi - przynajmniej przez kilka początkowych lat życia, bowiem potem rozpoczęła się szkoła i Alyssa praktycznie co wakacje lądowała w londyńskiej kamienicy albo u kuzynki kuzyna kuzynki siostry matki ojca - znacznie częściej miała do czynienia ze zwierzętami i dziką naturą, nie zaś z ludźmi, których w tamtym czasie w jej otoczeniu było niewielu.
Ojciec zazwyczaj żył wtedy we własnym świecie - co poniekąd pozostało mu do tej pory - i zbytnio nie chciał mieć do czynienia ze swoją córką, nie zapoznając Aly z najróżniejszymi ludźmi przyjeżdżającymi do nich na godzinę lub dwie. Przeszkadzała mu. Niania zaś uparcie odciągała ją wtedy od domu, woląc pokazać dziecku koniki i krówki, niżeli narazić je obie na złość Thomasa. Robiła zbyt wiele hałasu. Prawdę mówiąc, dziewczyna przez długi czas znała wyłącznie jedną osobę w podobnym wieku, poznając ją w wyniku całkowitego przypadku i niezbyt szybko nawiązując kontakt pozwalający na wspólną szaloną zabawę. Gdy to jednak zrobiła... Cóż, ogród, pole czy las i tak były najlepszymi lokalizacjami dla dwójki dzieciaków. Do miasta było zresztą stanowczo zbyt daleko, by dostać się tam na własnych nogach - przynajmniej według rozeznania Meadowes - więc podejmowanie prób nie miało sensu, gdy wokół znajdowało się tyle ciekawych miejsc.
I choć już od dawna mieszkała w mieście, jeszcze dłużej nie była w okolicach Keighley, a same tereny dookoła jej rodzinnego domu zapewne całkowicie już zarosły... Zdecydowanie nie zmieniło to podejścia Alyssy do spacerów po takich miejscach, przez co na samym początku wizyty w Zaczarowanym Lesie nie czuła się jeszcze zbyt upiornie. Drzewa jak drzewa, może tylko trochę starsze i bardziej obrośnięte wszelkiego rodzaju pnączami niż te dotychczas przez nią widywane. Wystarczyło, iż szli w obranym wcześniej kierunku i nie zbaczali specjalnie ze ścieżki - w paru miejscach niespecjalnie odznaczającej się od mchu i trawy, ale jednak dostrzegalnej po wytężeniu wzroku - omijając tylko te niezbyt przyjemnie wyglądające zakątki, aby mogła całkowicie poczuć się jak podczas zwyczajnego spaceru. Być może w towarzystwie człowieka, którego praktycznie kompletnie nie znała, aczkolwiek nie było to dla niej wielką przeszkodą w czerpaniu pewnej przyjemności z wyprawy. Enzo być może nie mówił dotychczas zbyt wiele, ale nie wyglądał jej na specjalnie paskudnego człowieka.
Tak czy siak, sama nie wiedziała, w którym momencie nastąpiła ta zmiana scenerii i atmosfery, jednak im dalej szli, tym bardziej zaniepokojona się czuła. Mimo że sam początek lasu zdecydowanie nie wyglądał tak zadbanie jak okolica, w jakiej się znaleźli - o ile zapuszczone schody dało się w ogóle nazwać zadbanymi - zdecydowanie wolała dalej tam przebywać. Obecnie przemierzane przez nich miejsce nie robiło na Aly zbyt dobrego wrażenia. Sama nie wiedziała, czy chodziło wyłącznie o jego wygląd, czy może o obecność ostrzegawczej tabliczki albo dziwnych runicznych znaków, ale momentalnie się spięła, usiłując stawiać jak najostrożniejsze kroczki. Być może schodzenie miało zająć jej przez to znacznie więcej czasu, niżeli powinno, ale przynajmniej czuła się nieco pewniej. W pewnym momencie stanęła jednak całkowicie w miejscu, drapiąc się po szyi i rozglądając w poszukiwaniu szerokiego paska grubszej kory z dosyć gładką spodnią stroną oraz odpowiednio ostro zakończonego kamienia, kawałka kruszących się stopni, patyczka albo czegoś w tym rodzaju. Zaczynała żałować, że nie wzięła ze sobą torebki z notesem i długopisem. Małe runy przyciągały jej wzrok, skupiając na sobie część uwagi, a ona nijak nie potrafiła ich odczytać. Chciała więc spróbować jako-tako przerysować je na korze, żeby sprawdzić później, czym były.
Przystanięcie okazało się jednak dosyć głupim pomysłem, gdyż wystarczyło tylko, by ponownie wykonała kroczek w celu zejścia, żeby poczuć kruszący się pod jej butem stopień i zobaczyć, jak jego spora część odrywa się i zsuwa w dół - wprost na nogę Enzo. Potem było już szybko. Sama nie wiedziała, kiedy chłopak wykonał nieostrożny krok, jednak chwilę później jej towarzysz leciał już na łeb, na szyję w dół, lądując na dole schodów. Z ust blondynki wydostał się zaś cichy okrzyk przerażenia stłumiony wierzchem dłoni, jaką w tej samej chwili przyłożyła sobie do ust.
Wiedziała już, jak kruche były stopnie, więc zebrała się w sobie, by nie spróbować jak najszybciej zbiec do potencjalnie poszkodowanego. Dalsze powolne schodzenie także nie wchodziło już jednak w grę. Wykonując kolejne kroki, czubkiem buta uderzała każdy kolejny stopień, na którym miała postawić nogę. Tym samym chciała sprawdzić, czy kamień nie skruszy się pod naciskiem. Zamierzała w ten sposób nieco szybciej dotrzeć do chłopaka.
- Enzo? Nic ci nie jest? - Rzuciła półgłosem, gdyż wydawanie głośniejszych dźwięków kojarzyło jej się na swój sposób z naruszaniem wyjątkowej ciszy, jaka wcześniej zdawała się panować tu od naprawdę długiego czasu, a jaka znowu powróciła chwilę po upadku towarzysza Meadowes.
Enzo Nero
Slytherin
Enzo Nero

Kamienne Schody Empty Re: Kamienne Schody

Wto Wrz 12, 2017 9:24 am
Chłopak spadł na dół dosłownie jak worek ziemniaków. Jako że od dłuższego czasu miał cholernego pecha mógł się tego spodziewać zerkając tylko na schody, no ale cóż.
- Nic mi nie jest - Powiedział jednak bolała go trochę noga.
Nie lubił użalać się nad sobą dlatego też wolał wcale o tym nie wspominać szczególnie że jego towarzyszka wyglądała na bardzo miłą osobę, a takie są najgorsze. Blondyn wstał tym razem bardziej uważając i otrzepał szatę z brudu który mógł się do niej przyczepić podczas tego niekontrolowanego lotu w dół. Gdy już poprawił swój wygląd mógł zająć się runami z których i tak nic ni rozumiał. Niby w szkole się ich uczył no ale nie oszukujmy się, runy to coś z czego zawsze miał pizdę. Oczywiście nie poddawał się szybko i uparcie czekał aż rozwiązanie samo przyjdzie mu do głowy, no ale cóż.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Kamienne Schody Empty Re: Kamienne Schody

Czw Wrz 14, 2017 8:07 pm
Ciężko było ci dostrzec, Alysso, jakikolwiek luźny kawałek kory, wszystko wokół zdawało się być porośnięte mchem. W oczy rzuciło ci się kilka patyków i całkiem sporo kamieni; większych, mniejszych, brązowych, szarych, zielonych, czarnych, nawet czerwonych. Jeśli sięgnęłaś po patyk i kamień, mogłaś również zauważyć kawałeczek cegły. Reszta schodków zdawała się być w porządku, zeszłaś bez najmniejszego problemu. Bezpiecznie dotarłaś na sam dół. Wokół was był dość gęsty las, ciężko było stwierdzić, co znajduje się z prawej czy z lewej strony. Za wami znajdowały się kamienne schody, przed wami głównie drzewa.
Gdy tylko się odezwałaś, kilka zwierząt ci odpowiedziało, w tym dzięcioł. Oczywiście w swoim języku. Enzo, oczywiście bolała cię trochę noga, ale bolały cię również plecy, na dodatek obtarłeś sobie łokieć przy lądowaniu, choć mogłeś jeszcze tego nie wyczuć, jako że byłeś nadal oszołomiony po tym upadku. Z dołu nie widziałeś run, były niewidoczne, tak samo jak tabliczka ostrzegająca przed niebezpieczeństwem. By je odczytać musiałbyś wejść po schodkach na górę.

Marjorie Greyback
Szpital św. Munga
Marjorie Greyback

Kamienne Schody Empty Re: Kamienne Schody

Pią Wrz 15, 2017 8:16 pm
Nie mogąc dostrzec ani kawałka kory leżącego luzem w tym porośniętym mchem i bluszczem otoczeniu, nieustannie uważnie rozglądała się dookoła. Praktycznie do samego końca miała odrobinę nadziei, że zauważy wreszcie coś, na mogłaby spróbować przerysować runy. Jednocześnie nie chciała jednak próbować nachylać się ku drzewom i pozbawiać ich płatów kory, okaleczać pni, ponieważ zdawało jej się, że... Cóż, byłoby to niespecjalnie dobrym posunięciem, zwłaszcza w magicznym lesie. Nie tylko poniekąd niemoralnym, ale także niebezpiecznym. Ostatecznie postanowiła więc całkowicie się poddać, zamierzając ruszyć dalej, licząc na własną pamięć. Przynajmniej do czasu, gdy nie dostrzegła całkiem płasko wyglądającego kamyka, po który pochyliła się w celu zabrania go w celu - być może - późniejszego wykorzystania. Dostrzegając przy nim kawałeczek cegły, wpadła na pomysł, by spróbować wyryć znaki ostrym kamieniem w cegle, jeśli jednak nie przyniosło to skutku, usiłowała zrobić to odwrotnie, przerysowując runy cegłą na kamień.
Niezależnie od wszystkiego, moment upadku Enzo sprawił jednak, iż przestała zajmować się wspomnianym przerysowywaniem tudzież samym zapamiętywaniem run oraz późniejszym - nadal nieco zamyślonym - schodzeniem, momentalnie myśląc o tym, by znaleźć się u dołu. Problem tkwił w tym, w jakim stanie były kamienne stopnie. Teraz już doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak łatwo było spaść, co było dla niej swoistym  szczęściem w nieszczęściu, ponieważ przez świadomość tego o wiele bardziej uważała w drodze po schodach. Reszta kamiennych płyt była jednak dosyć stabilna i trzymała się w określonych kawałkach, więc dalsze zejście poszło Alyssie dosyć bezboleśnie.
Stając już wreszcie u podnóży górki, uważnie przyjrzała się towarzyszowi, chcąc dostrzec ewentualne obrażenia chłopaka - zarówno te już przez niego dostrzeżone, jak i jeszcze nie za bardzo wyczuwalne przez szok.
- Jak twoja głowa? Nie poobijałeś się za bardzo? A różdżka? Jest cała? - Spytała, jednocześnie obchodząc go dookoła i marszcząc przy tym brwi. Górna warga dziewczyny uniosła się razem z kącikami zaciśniętych ust Aly w wyrazie ni to obawy, ni to zastanowienia. Mogłaby już w tej chwili pozaleczać co bardziej dostrzegalne obtarcia i siniaki, ale zdecydowanie nie podobała jej się gęstwina, jaka otaczała ich z obu stron. Była stanowczo zbyt duża, by dało się coś w niej zobaczyć, a las... Ten las nie był podobny do jakiegokolwiek jej znanego. Niepokoił ją.
- Możemy spróbować przejść gdzieś dalej, jeśli masz na to siły. Nie podoba mi się tutaj. Najchętniej znalazłabym jakieś lepsze miejsce. - Odezwała się po chwili milczenia i słuchania ptasich odgłosów, ponownie rozglądając się dookoła. - Nie wiem, czy nie lepiej dla ciebie byłoby zawrócić. Nie musimy koniecznie iść dalej, a ty możesz mieć wstrząs mózgu. - Nie chciała bagatelizować czegoś tak poważnego. Jednocześnie sama nie wiedziała, co najbardziej pragnęła zrobić, bowiem przygoda nadal ją kusiła, ale bezpieczeństwo było ważniejsze.[/b]
Enzo Nero
Slytherin
Enzo Nero

Kamienne Schody Empty Re: Kamienne Schody

Sob Wrz 16, 2017 10:09 am
Enzo stał tak i patrzył na swoją towarzyszkę. Czuł się świetnie jednak najwidoczniej ona w to wątpiła co lekko go zabolało. Przecież jest jednym z braci Nero, takie upadki to dzień powszedni dla tej dwójki.
- Nie bój się, nic mi nie jest. - Powiedział stając do niej tyłem i patrząc na gęstwinę. Było tu naprawdę ciemno przez drzewa które na siebie nachodziły.
- Pytanie czy Ty masz siły i czy się nie boisz, to może być niebezpieczne - Odrzekł odwracając się do niej z lekkim uśmiechem na twarzy.
Kusiło go by tam wejść, chciał sprawdzić co tak naprawdę jest po drugiej stronie lasu. Stojąc tak sprawdził jeszcze czy jego różdżka jest cała. Gdyby była pęknięta wtedy niestety musiały zrezygnować z tej przygody bo jak wiadomo, w magicznym lesie bez różdżki byłoby bardzo niebezpiecznie.
- Ruszamy? - Zapytał i wyciągnął rękę do dziewczyny.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Kamienne Schody Empty Re: Kamienne Schody

Czw Wrz 21, 2017 3:34 am
Kamień, którym próbowałaś wyryć znaki w cegle nieco ją rozkruszył, zamiast zostawić odpowiednie ślady. Jednakże nie poddawałaś się i już po chwili mogłaś zauważyć, że zaczęły pojawiać się czerwone kreski na kamieniu; odwrotna kolejność najwyraźniej zadziałała. Udało ci się przerysować pierwszą runę, a jeśli nie wzięłaś kawałka cegły ani kamienia, zostało to wszystko na górze. Przy oględzinach Enzo, dostrzegłaś, że kawałek szaty na wysokości łokcia jest nieco wilgotny od krwi. Nic więcej nie rzuciło ci się w oczy. Enzo, ty w tym czasie zacząłeś być świadomy, co dzieje się wokół ciebie. Poczułeś swoje pulsujące bólem plecy i nogę. Trochę zajęło ci szukanie różdżki, bo zdążyłeś zapomnieć, gdzie ją dałeś, ale kiedy tylko ją wyciągnąłeś i sprawdziłeś, okazało się, że jest cała.



Marjorie Greyback
Szpital św. Munga
Marjorie Greyback

Kamienne Schody Empty Re: Kamienne Schody

Pią Wrz 22, 2017 4:54 pm
|jestem na wyjeździe służbowym i jeszcze mi coś zdrowie szwankuje, więc wybaczcie lipny post
Być może nie była najlepsza w odczytywaniu run - czy nawet, co zdawało się być równie istotne w tym przypadku, ich przerysowywaniu - ale działania Aly wreszcie zaczęły przynosić jakieś skutki i dziewczyna zdecydowanie nie mogła na nie narzekać. Cokolwiek jej się udało? Owszem, a zatem nie było najgorzej. Ich dotychczasowa wyprawa także nie była jakąś wyjątkową porażką, bo przecież nikt nie obiecywał, że będzie wyjątkowo łatwo wpaść na cokolwiek. Spokojnej, magicznej atmosfery typowego leśnego zacisza również nikt im nie gwarantował. To miała być swego rodzaju przygoda, a te praktycznie nigdy nie odbywały się w niczego nie wymagający sposób. Meadowes była tego po części świadoma, dlatego nie zamierzała tak szybko rezygnować, kończąc przerysowywanie i zabierając kamień oraz cegłe ze sobą.
Myśl o ewentualnym odpuszczeniu ponownie pojawiła się jednak znacznie szybciej, niżeli kobieta mogłaby tego zechcieć. Upadek jej towarzysza wyglądał na tyle poważnie, że sprawił, iż blondynka zaczęła rozważać opcję wycofania się razem z poszkodowanym. Całe szczęście, nie stracił przytomności, ale kolejne uderzenia o twarde schody z pewnością nie mogły się na nim nie odbić. Niezależnie od tego, co chwilowo mówił - nie znała go na tyle, by poznać, na ile szczere były jego zapewnienia, więc mogła mu tylko uwierzyć na słowo - mógł mieć wstrząs mózgu. Poza tym krwawił i wypadało spojrzeć, dlaczego.
Zdecydowanie wolałaby uniknąć jednak robienia tego w tej okolicy. Nie podobała jej się. Być może dalej miało być jeszcze paskudniej, bardziej niepokojąco czy nawet upiornie, ale na ten moment wszystko brzmiało lepiej od potencjalnego stwierdzenia zostańmy tu jeszcze przez chwilę albo innego wróćmy po tych poniszczonych stopniach z bardzo prawdopodobnym ponownie źle stając i tym razem łamiąc sobie karki. Z tego względu pokiwała głową, przyjmując ofertę ruszenia dalej.
- Tylko wyglądam na straszliwego tchórza. Przez pięćdziesiąt procent czasu wcale nim nie jestem. - Zażartowała, zaraz słownie dodając jeszcze. - Ruszamy. - Po tym zaś faktycznie wykonała kolejne kroki przed siebie, profilaktycznie asekurując przy tym Enzo, bo nie wiedziała, jak miał się jego błędnik. Oczywiście, nie zamierzała jednak tak po prostu przyznać czy okazać, że chciała być ewentualną podporą. Przyzwyczajona do męskiej dumy i całej reszty podejścia swojego własnego faceta, zwyczajnie udawała zaniepokojenie oraz poszukiwanie odrobiny poczucia bezpieczeństwa w byciu blisko towarzysza. Cóż, faktycznie się niepokoiła. Może tylko nie tak bardzo, jak to okazywała w swojej postawie.
Enzo Nero
Slytherin
Enzo Nero

Kamienne Schody Empty Re: Kamienne Schody

Sob Wrz 23, 2017 5:38 pm
Dziewczyna również chciała wyruszyć w dalszą trasę zamiast tutaj zostawać. Był zadowolony z tego ponieważ cóż, nie miał ochoty wracać na górę póki nie odnajdą celu swojej podróży. Prawdą było że mogli odnowić schody zaklęciem reparo no ale wybrali. Kiedy chłopak odwrócił się i zrobił krok, poczuł potworny ból, jednak zacisnął zęby i lekko się uśmiechnął. Dopiero gdy spojrzał na swój łokieć po tym jak zobaczył że jego towarzyszka na niego patrzy zatrzymał się i wyciągnął różdżkę.
- Poczekaj chwilę - Powiedział do niej.
Enzo użył diffindo by odciąć rękaw od swojej szaty, a później tergeo by go wyczyścić. Gdy już materiał był czysty zawiązał go na ranie by zatamować krwawienie. Następnie użył glacius na swojej nodze by dać jej lekką ulgę, po czym ruszył powoli za dziewczyną.
- To w którą stronę chcesz iść? - Zapytał chowając różdżkę.
Zdając sobie sprawę z tego że jest starsza trochę głupio było mu mówić do niej tak jak do rówieśnika szczególnie że znali się krótko no i nie wiedział o ile jest starsza no ale cóż. Miał zamiar iść za nią, gdyż nigdy nie czuł się dobrze w roli przywódcy, wolał pozostać z boku i wtrącić się w razie niebezpieczeństwa niż podejmować decyzje np takie w którą stronę iść.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Kamienne Schody Empty Re: Kamienne Schody

Czw Wrz 28, 2017 6:56 pm
Wraz ze swoimi zdobyczami stałaś przy chłopaku i próbowałaś rozpoznać wszystkie możliwe obrażenia, jakich doznał lub mógł doznać. Oba zaklęcia, których użyłeś, Enzo, zadziałały. Rana została oczyszczona, choć nadal nie wyglądało to najlepiej. Zawiązałeś jednak wcześniej urwany materiał wokół ramienia. Zaklęcie zamiast przynieść ulgę i do tego lekką, zamroziło twoją nogę i sprawiło, że teraz musiałeś praktycznie ją ciągnąć za sobą.  Wasze otoczenie zdawało się być bezpieczne. Gdzie pójdziecie?


Enzo Nero: -5 PŻ, zamrożona noga
Marjorie Greyback
Szpital św. Munga
Marjorie Greyback

Kamienne Schody Empty Re: Kamienne Schody

Sob Wrz 30, 2017 4:07 pm
Zazwyczaj niezbyt widziała się w roli kogoś, na kogo barkach miałoby spoczywać podejmowanie decyzji nie tylko za siebie czy naprawdę wąskie grono bliskich osób podzielających jej sposób myślenia. Od początku mimowolnie raczej ceniła niezależność, jeszcze w szkole trzymając się na uboczu, podążając własnymi ścieżkami i... Cóż, będąc dziwaczką z Krukolandii, która odnalazła się - co prawda dosyć na dobre, choć nie aż tak znowu szybko - w drużynie Quidditcha, ale nie miała tam zbyt wielu okazji do podejmowania decyzji. Potem, kontynuując edukację w ostatniej klasie, po miesiącu nauki przejęła na moment pałeczkę Prefekta Ravenclawu, zastępując ciężko chorą koleżankę, ale odejście ze szkoły nie pozwoliło jej rozwinąć skrzydeł. W Dziurawym Kotle miała nad sobą kolegów o dłuższym stażu, w laboratorium pracowała zaś jako część pewnego tyciego zespołu. Nie pchała się specjalnie do przodu, jeśli nie wiedziała, na co mogła sobie pozwolić. Wolała rozmawiać, dyskutować, dochodzić do porozumienia.
Tym razem też myślała o wspólnym podjęciu decyzji, zatrzymując się jednak, gdy chłopak poprosił ją o zaczekanie przez chwilkę. Obserwując przez moment to, co robił, zaraz zwróciła jednak wzrok na otaczające ich drzewa. Postanowiła rozejrzeć się w celu dojrzenia ewentualnej innej drogi albo chociaż niewielkiego prześwitu. Wolała mieć chociaż niewielką alternatywę, jeśli chodzi o wybór dalszej drogi. Ostatecznie skłaniała się jednak ku podążaniu za ścieżką, bowiem cały ten las nadal nie wzbudzał w niej zbytniego zaufania. Kto wie, co mogło czaić się w otaczających ich zaroślach. Nim ponownie zwróciła wzrok i większość uwagi na Enzo, towarzysz zdążył już rzucić na siebie kilka zaklęć.
- Poszłabym zgodnie z główną ścieżką. Co myślisz? - Stwierdziła, przelotnie zerkając w kierunku schodów i w drugą stronę - na leśny trakt. Zaczekała przy tym na ruch i odpowiedź chłopaka, nim ruszyła w ustalonym kierunku.
Z początku nie dostrzegła tego, co stało się z jego nogą. Trzymał się nieco z tyłu. Zauważyła to dopiero po kilkunastu krokach, momentalnie stając i odwracając się ku niemu.
- Co się dzieje? Potrzebujesz usztywnienia? Podparcia? - Pytając, zmarszczyła nieznacznie brwi. Mogła też spróbować paru zaklęć, aczkolwiek wpierw musiała dowiedzieć się, czy było to wynikiem upadku, czy czegoś innego.
Enzo Nero
Slytherin
Enzo Nero

Kamienne Schody Empty Re: Kamienne Schody

Pon Paź 02, 2017 10:01 pm
Najwyraźniej Enzo miał trochę za dużo siły, gdyż chcąc tylko złagodzić trochę opuchliznę zimnym okładem zamroził ją tak, że musiał ją teraz za sobą ciągnąć. Nie było to zbyt mądre zostawianie tak tego jednak nie wiedział co teraz z tym zrobić. Obawiał się tego że znów może przesadzić i tym razem ugotować ją na twardo, gdyż w końcu takim ugotowanym na twardo zawodnikiem przecież był. Idąc tak za swoją koleżanką usłyszał jej pytanie.
- Zgadzam się. Możemy iść wzdłuż tej ścieżki, a gdy dojdziemy do jej końca udamy się w lewo. - Powiedział blondyn ciągnąc za sobą nogę.
Trochę mu to ciążyło jednak no cóż, przez obawy jakie zaatakowały jego umysł cały czas prowadził w sobie wewnętrzny konflikt co z tym zrobić.
- Jeśli znasz jakieś zaklęcie rozmrażające to zda teraz egzamin. Chyba lekko przesadziłem z zaangażowaniem w to zaklęcie, a teraz boję się że mogę, się trochę przypiec - Odpowiedział z uśmiechem w stronę dziewczyny.
Może i był to powód do lekkiego zakłopotania ze strony młodego maga, jednak Enzo postanowił przyznać się do błędu i dać się "uratować" dziewczynie, uważając że to żaden wstyd. Przecież każdemu czasem zdarzy się przesadzić czy to z alkoholem, czy z zaklęciem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Kamienne Schody Empty Re: Kamienne Schody

Czw Paź 05, 2017 1:33 am
Rozglądałaś się i rozglądałaś, Alysso, a drzew wokół was nie ubyło. Były spore, na pewno wysokie, choć nie aż tak by pozbawić was słońca. Niewielki prześwit został namierzony, ale naprawdę niewielki, po prawej stronie. Oficjalnej  ścieżki nie było, ale przyglądając się trawie, mogliście dostrzec ledwo widoczne i stare, wydeptane ślady stóp lub kopyt, ciężko było jednoznacznie stwierdzić, w końcu też nie posiadaliście zbytniej wiedzy na ten temat, a ślady na siebie nachodziły.  Oboje postanowiliście się tego trzymać i ruszyliście wydeptaną trasą, choć tobie, Enzo, zajmowało to o wiele więcej czasu. Kiedy się zatrzymaliście, po rozejrzeniu się wokoło, mogliście dostrzec, że drzew było jakby mniej, a między nimi, tuż przy sporym krzaku, był kawałek ziemi przypominający ścieżkę. Ślady, dzięki którym udało się wam tu dotrzeć, prowadziły jednak w przeciwną stronę, w prawo i jakby bardziej w dół.


[Żeby była jasność, nie ma kolejki, więc nie musicie na mnie czekać, jeśli tego nie zaznaczę w poście]
Sponsored content

Kamienne Schody Empty Re: Kamienne Schody

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach