Go down
Mistrz Labiryntu
Mistrz Gry
Mistrz Labiryntu

Pokój Jamesa Empty Pokój Jamesa

Nie Lip 30, 2017 8:51 pm
Pokój Jamesa Pokyjp11

Pokój Jamesa ma dwa poziomy połączone krętymi schodami. Wyższa część pod samym dachem wieżyczki mieści głównie tylko ogromny materac do spania, ale i tak to właśnie tam woli przesiadywać Rogacz. Bo po co komu wielkie, drewniane biurko, które ma poniżej, skoro można pisać listy na podłodze leżąc na poduszkach? Nocą w oknach dachowych można śledzić konstelacje i łapać spadające gwiazdy, a za dnia szukać skrytek których w całym pokoju jest pełno i odkryć je może tylko wytrawny Szukający.

Znajdziesz tu m.in.:
- w zwieńczeniu dachu na cienkiej nitce krąży Złoty Znicz, jest to pierwszy Znicz który złapał James podczas meczu;
- pod jednym z okien stoi stary magiczny gramofon, a obok sterta winylowych płyt;
- na jednej ze ścian wisi dumnie pięć mioteł Jamesa, w tym jego malutka miotełka z dzieciństwa i najnowszy Nimbus 1000;
- nad biurkiem na półce stoi armia miniaturowych drewnianych dinozaurów i smoków, w Hogwarcie stały nad łóżkiem Rogacza, często posyłał je do ataku na Łapę, gdy temu nie chciało wstawać się na poranny trening;
- w jednym ze schodków skryta jest Peleryna Niewidka;
- w koszu winylowym koło materaca znajdują się różne gry, w tym pijana magiczna ruletka i mały zestaw magicznych fajerwerków;
- na drzwiach wejściowych wisi ręcznie robiona torba z suszonymi kwiatami w środku, James miał ją zwrócić tajemniczemu Minabiemu po wydarzeniach pod dębem, nie spotkał go jednak nigdy więcej;
- w kufrze pod oknem z siedziskiem znajdują się setki zdjęć, stare bilety do kina, kartki okolicznościowe i wybrane listy;
- w całym pokoju można natknąć się na równo 21 motywów jelenia: od naszytego rogatego na poduszce, przez małego wystruganego z drewna jelenia pałętającego się po pokoju i świecącego się w ciemności, po wyskrobane poroże na boku schodów, a ty gdzie go widzisz?
Charlotte Macmillan
Oczekujący
Charlotte Macmillan

Pokój Jamesa Empty Re: Pokój Jamesa

Sro Kwi 18, 2018 6:29 pm
Trudno było jej być szczerą nawet przed samą sobą, a co dopiero przed kimś innym, przed osobą, która była między innymi powodem jej ucieczki. Ucieczki, która prezentowała wielkie tchórzostwo Charlotte, jak również jej spory problem z radzeniem sobie z własnymi emocjami i odruchami. Kiedy jednak na początku wakacji tak wiele rzeczy zwaliło jej się na raz na głowę, nie potrafiła znaleźć innego wyjścia z sytuacji. Najzwyczajniej w świecie, kiedy w nocy przed wyjazdem leżała w łóżku i rozważała opcje, nie potrafiła dostrzec żadnej innej prócz właśnie wyjechania. Nie tylko jednak z Doliny Godryka czy też Anglii, ale także z Wysp. Jej cel mógł być tylko jeden i właśnie tam się udała. Wuj mieszkający w Nowym Jorku przygarnął do siebie Charlotte z szeroko otwartymi ramionami, proponując nie tylko pokój i posiłki, ale również rozmowę jak i wsparcie finansowe.
Dziewczyna była mu bardzo wdzięczna za okazane serce i chcąc to jakoś okazać, zajęła się pomocą w jego sklepiku ze sprzętem do quidditcha, czerpiąc naprawdę wiele przyjemności z obcowania z ludźmi, ale przede wszystkim mając dzięki temu czas na poukładanie sobie wszystkich rzeczy w głowie.
Pierwszą z nich było dojście do wniosku, że tak naprawdę nie kocha i nigdy nie kochała Giotto. To co uważała za miłość było wyłącznie sporym przywiązaniem, dużą dawką troski i strachem o to, co też pojawi się w jego głowie. Trwałaby jednak w przekonaniu co do swoich nieistniejących uczuć, gdyby nie wyruszył w swoją podróż, obecnie jednak… Nie wiedziała, gdzie jest i chociaż nadal się o niego martwiła, miała dziwne przeczucie, że chłopak doszedł do tych samych wniosków.
Jeśli chodziło o ojca, zrozumiała, że nie może się go bać, a przede wszystkim, że nie może jej zmusić do czegoś, czego nie chce. A małżeństwo z przymusu zdecydowanie jedną z takich rzeczy było. Wiedziała też, że nie może wrócić do domu, jeśli zdecyduje się na ponowną przeprowadzkę na Wyspy. Chociaż martwiła się o mamę to wiedziała, że kobieta sobie poradzi. A narażanie samej siebie nie wchodziło w grę.
Jeśli zaś chodziło o Jamesa… Tłumaczyła sobie, że ten cały pocałunek i czułości na ognisku były spowodowane wyłącznie alkoholem i tym, że na dobrą sprawę obydwoje byli w beznadziejnej sytuacji. Przecież kiedyś byli razem, nie wyszło, wiele razy nie wyszło i nie chciała robić sobie złudnych nadziei, że tym razem będzie inaczej, bo to… Najzwyczajniej w świecie by bolało.
I gdy to wszystko sobie poukładała, była gotowa na powrót. We wrześniu spakowała wszystkie swoje rzeczy i wsiadła na statek, którym po dość długiej i męczącej podróży dotarła do Anglii, a niedługo później do Doliny Godryka.
Wiedziała, że pojawianie się tutaj nie było najmądrzejszą rzeczą na świecie, jednak jedyną osobą, do której uważała, że może się udać był właśnie James. Przyznać należy, że zachowała się niekulturalnie wchodząc do domu Potterów jak do siebie, aby idąc cicho jak mysz pod miotłą, prowadząc przed sobą za pomocą różdżki kufer wreszcie stanąć przed drzwiami do pokoju przyjaciela. Bardzo niepewnie i delikatnie zapukała do nich, czekając, z dosyć sporym nakładem paniki, aż otworzy. Czy miał się ucieszyć, czy może wyrzucić ją ze swojego domu? Nie wiedziała, jednak nie było innego sposobu na odkrycie tego niż zostanie w miejscu i poczekanie.
James Potter
Oczekujący
James Potter

Pokój Jamesa Empty Re: Pokój Jamesa

Sro Kwi 18, 2018 11:30 pm
Nie spał już od dłuższego czasu, ale nie miał na tyle silnej woli by podnieść powieki i wygramolić się z w końcu z łóżka. Nie miał pojęcia która godzina i w sumie to nawet go to nie interesowało. Jedyne plany jakie miał na dziś to… po prostu przeżyć.
Był pewny, że w domu jest sam. Jego mama od kilku dni leżała w szpitalu. Teleportował się z nią do Świętego Munga gdy tylko dopatrzył, że ukrywała między palcami zielono-fioletową wysypkę i chociaż żaden był z niego lekarz to domyślił się, że były to objawy smoczej ospy. Panią Potter zostawiono na oddziale zakaźnym, a samego Jamesa odesłano po badaniach do domu. Dorea Potter po śmierci swej jedynej córki przestała przykładać uwagę do bardzo wielu rzeczy. Podupadła na zdrowiu i nikła w oczach, a najgorsze było to, że nie chciała dać sobie w żaden sposób pomóc. Inna sprawa z ojcem Jamesa, który to uciekł w pracę do tego stopnia, że Rogacz również mógł być pewny, że nie ma go w domu, bo nawet jeśli wracał do niego wieczorem, to o brzasku już go nie było. Jego nagły pracoholizm obrodził szybkim awansem na Wiceministra Magii i chyba tylko James widział w tym problem, a nie coś pozytywnego.
Co prawda od wakacji miał jeszcze dwóch współlokatorów, ale Marlene również więcej nie było niż była, a Syriusza klasycznie porwał melanż, czy też jakaś blondynka, a może i tym razem brunetka.
Panująca dookoła ciszą została jednak nagle przerwana, a że Potter ostatnie czego się spodziewał to pukania do swego pokoju, to gwałtownie otworzył oczy i zdezorientowany usiadł na łóżku.
A może mu się przesłyszało?
Nie, cichutkie pukanie znowu poniosło się echem po dwupoziomowym pomieszczeniu, a James uniósł jedną brew do góry i dalej wielce zdziwiony sięgnął po okulary. Nawet nie wiedział, czy powinien się odezwać, czy co właściwie zrobić, zwyczajnie… do niego nikt nie pukał. Syriusz wbijał jak do siebie, Marlene darła się już z połowy korytarza, a ojciec tak dawno nie był w jego pokoju, że pewnie zapomniał jak on właściwie wygląda.
Tak więc Potter wstał, podrapał się po kilkudniowym zaroście i po dłuższych poszukiwaniach spodni, stoczył się w końcu na dół rzucając ze schodów zachrypnięte - Idę.
To musi być Łapa. Pewnie narozrabiał i przyczłapał by pokornie błagać o pomoc. No bo kto inny? Ciekawe co tym razem odwalił…
- Black, ty tępa dzido… Jak to nie jest nic ważnego… - głos miał dalej rozespany – Właź – rzucił otwierając drzwi zaklęciem i nawet nie zerkając czy za nimi rzeczywiście stoi Syriusz, a tylko mijając je katem oka, ruszył na poszukiwanie jakiejś bluzy. Piździernik zaczynał się nieprzyjemnie chłodno.
Na rozbudzenie wytarmosił sobie włosy i chwilę przyglądał się wnętrzu szafy nim przypomniał sobie po co tu właściwie przyszedł.
Ale Łapa ma już długie te kłaki… Może powinienem mu coś w końcu powiedzieć? Tak z boku to wygląda już jak baba… I te cycki.
Cycki.
Hm…

Odwrócił się gwałtownie nagle zdając sobie sprawę, że za drzwiami stał ktoś całkowicie inny.
- Charlie?! – rzucił i odchrząknął by w końcu przywrócić sobie normalną barwę głosu. Stał tak chwilę zamurowany przyglądając się jej jakby co najmniej zobaczył ducha, aż w końcu coś mu w mózgu zaskoczyło, przełknął nerwowo ślinę i pośpiesznie zapinając ledwo wciągnięte na tyłek spodnie zaczął doprowadzać się do ładu – Wróciłaś? – dodał zdziwiony, a widząc kufer uniósł jedną brew do góry – Czy znowu wyjeżdżasz?
Charlotte Macmillan
Oczekujący
Charlotte Macmillan

Pokój Jamesa Empty Re: Pokój Jamesa

Nie Kwi 22, 2018 6:31 pm
Zastanawiała się czy jest i czy jej otworzy. Może w domu był tylko Syriusz? A może wyłącznie Marlene kręciła się gdzieś po zakamarkach? Nie wiedziała, prawdę mówiąc nie wiedziała nic, z tego, co działo się u jej bliskich w ostatnim czasie i bardzo źle jej z tym było. Chciała to powoli nadrobić, skoro już powróciła do Doliny Godryka, jednak nie miała pewności, że ci, których zostawiła bez słowa pożegnania wciąż będą chcieli utrzymywać z nią jakiekolwiek kontakty.
Nasłuchiwała kroków w pokoju Jamesa, a słysząc kroki, zestresowała się jeszcze bardziej. Wiedziała, że zrobiła sporo złego swoją ucieczką i chociaż w czasie podróży powrotnej sądziła, że jest gotowa na wszystko co złe, co mogło ją spotkać za to przewinienie, teraz wcale takiej pewności nie miała. Ucieczkę chyba miała zakodowaną w genach, bowiem słysząc coraz bliższe i cięższe kroki przyjaciela, chciała zrobić obrót na pięcie i ponownie zniknąć. Nim jednak się na to zdecydowała, drzwi się otworzyły, przed oczami mignął jej James, a jego głos dotarł znacznie wyraźniej do uszu Charlotte.
Wsłuchiwała się w to wszystko co miał jej do powiedzenia, a lekki uśmiech malował się na jej ustach. Naprawdę dobrze było go widzieć, jeszcze lepiej było go usłyszeć. Nie ruszała się i dopiero kiedy James odwrócił się i zorientował, że dziewczyna wcale nie jest Syriuszem, pozwoliła sobie na troszkę szerszy uśmiech, a także wprowadzenie swoich bagażów do wnętrza pokoju, zaraz zaklęciem zatrzaskując za sobą drzwi.
– Wróciłam. Przed chwilką dosłownie. – wyjaśniła niepewnie, samej w końcu odchrząkując nieznacznie, uświadamiając sobie, że jej głos nie dość, że był zniekształcany przez chrypkę, to jeszcze drżał, jak gdyby przynajmniej przemawiała do samego Ministra Magii. – Stwierdziłam, że przyjdę najpierw do ciebie. Sama prawdę mówiąc nie wiem dlaczego, ale chyba mam nikłą nadzieję, że zrozumiesz jako jeden z niewielu. – zaśmiała się troszkę nerwowo, opuszczając wzrok na swoje zniszczone już od chodzenia trampki. Nie wiedziała co więcej mogłaby powiedzieć bądź zrobić, dlatego też stała gdzie stała, co chwilkę tylko unosząc na moment spojrzenie, którym obrzucała Jamesa nim ponownie się zawstydzała, próbując to ukryć uciekaniem wzrokiem.
James Potter
Oczekujący
James Potter

Pokój Jamesa Empty Re: Pokój Jamesa

Nie Kwi 22, 2018 8:48 pm
Charlotte. Wróciła tak samo jak wyjechała, nagle i bez jakiegokolwiek ostrzeżenia. Wszystko ożyło ze zdwojoną siłą, cały niepokój, bezradność i złość. Miał ochotę podejść do niej i sprawdzić, czy rzeczywiście stoi przed nim prawdziwa osoba. Bo były takie chwile, że całkowicie wątpił w jej powrót, chwile w których zastanawiał się czy ona w ogóle żyje. Obwiniał jej ojca, Giotto, a w końcu nawet i siebie, ale ile by wyrzutów sobie nie robił, to nic nie dawało. Jej ciągle nie było, a życie leciało dalej.
Przyglądał się jej jakby z obawą, że zaraz znowu zniknie i w kilku nieporadnych ruchach zdołał zapiąć sobie spodnie i wciągnąć na siebie pomiętą, ciemną bluzę. Klasycznie potarmosił sobie włosy i w końcu odrywając od niej wzrok rozejrzał się po pokoju w którym zdecydowanie nie panował porządek godny przyjęcia damy. Pospiesznie zgarnął zaklęciem wszystkie rzeczy z tapicerowanego siedziska pod oknem i drapiąc się nerwowo po zarośniętym policzku rzucił – To może usiądź, a ja tu trochę… ogarnę… – po raz kolejny odchrząknął i zaczął machać różdżką we wszystkie strony żałując, że również siebie nie może w tak prosty sposób doprowadzić do ładu. I całego swojego życia.
Milczał. Przez cały ten czas gdy jej nie było wynajdował setki powodów dlaczego wyjechała i dlaczego zrobiła to w taki, a nie inny sposób. A teraz nagle wróciła i pierwsze co zrobiła to przyszła właśnie do niego i chociaż ogromnie się z tego cieszył, to męczyło go, że dopiero teraz miała nadzieję, że to on będzie tym który zrozumie.
- Twoja mama powiedziała mi, że zabrałaś rzeczy i zniknęłaś – powiedział w końcu, opierając się o ścianę przy oknie i unikając jej wzrokiem. Minę miał zaciętą, a w głowie szalały mu setki pytań. Niby żądał wyjaśnień, najzwyczajniej w świecie chciał zrozumieć, ale jakoś nie był w stanie wydusić z siebie niczego konkretnego. Przede wszystkim cieszył się, że wróciła i że tym razem nie pominęła go w obwieszczeniu o tym światu. Opadł ciężko na siedzisko i mimo, że dopiero co wstał z łóżka, przetarł dłońmi zmęczoną już twarz.
Znowu zaczął się jej przyglądać, tym razem jednak poczęstował ją w końcu uśmiechem i odetchnął jakby z ulgą. Szybko jednak uśmiech ten spełzł mu z twarzy, a z ust popłynęły kolejne słowa – Byłem jednym z powodów?
Charlotte Macmillan
Oczekujący
Charlotte Macmillan

Pokój Jamesa Empty Re: Pokój Jamesa

Nie Kwi 22, 2018 9:28 pm
Sama nie wierzyła do końca, że naprawdę tutaj była. Wciąż to wszystko wydawało się jakimś szaleństwem, jednym z tych, o których zawsze słyszała, a niektóre zdarzały się jej. Przecież Charlotte miała spokojne życie, miała jedno z tych mniej problemowych, gdzie nie licząc ojca wszystko raczej się układało, raczej było miłe i nie przysparzało momentów, w których pragnęłaby uciec i nigdy więcej nie wracać. A jednak to ona w końcu się spakowała i zniknęła. Bez słowa pożegnania, wyłącznie nad ranem całując mamę w policzek i wyjeżdżając, wraz ze wszystkimi swoimi rzeczami. Prawie tak, jak gdyby nigdy jej nie było, jak gdyby nigdy nie urodziła się. Chciała stworzyć taki obraz, chociaż teraz nawet nie wiedziała, dlaczego. Może w ten sposób chciała zminimalizować szansę na to, że ojciec ją odnajdzie? Z drugiej strony przecież miała stuprocentową pewność, że James nigdy by jej nie zdradził i nie pozwolił, aby stało jej się coś złego.
Westchnęła cichutko, po czym usiadła na wskazanym miejscu i chociaż nie był to pierwszy raz, kiedy znajdowała się w pokoju Pottera, chociaż był taki czas w ich życiu, kiedy to u niego siedziała więcej niż u siebie, to jednak dzisiaj czuła się jak intruz i wcale nie miała wrażenia, że wszystko jest jak kiedyś. Nic nie było tak samo i to głównie z jej powodu.
Wzmianka o mamie sprawiła, że uśmiechnęła się smutno, wzrokiem uciekając w kierunku okna, przez które wyjrzała nim zebrała się w sobie, aby cokolwiek odpowiedzieć. – Nawet się z nią nie pożegnałam. Z nikim się nie pożegnałam. – przyznała cicho i prawdopodobnie dalej wpatrywałaby się w widok, który malował się za szybą, gdyby James nie usiadł obok niej. Tym samym sprawił, że to na niego przeniosła swoje spojrzenie, odruchowo obejmując się ramionami w obawie, że oto doszli do momentu nieprzyjemnej rozmowy, całkiem niepodobnej do tej, którą wyobrażała sobie tak wiele razy, czy to pracując w sklepie wujka, czy też wracając wreszcie do Anglii.
Słysząc pytanie Jamesa, ponownie opuściła wzrok i nabrała głębiej powietrza w płuca, obawiając się, że w pewnym momencie o to zapyta. I bardzo chciała skłamać, jednak była pewna, że zasługuje na szczerą odpowiedź, dlatego też w końcu odważyła się i odezwała cicho. – Tak. To wszystko, co się działo… Wiesz, jaka jestem. – zaśmiała się nerwowo, splatając dłonie na swoich kolanach. – Bałam się ojca, musiałam zrozumieć, że nigdy nie kochałam Giotto i wyjaśnić sobie, że ten pocałunek na ognisku... – przerwała, nie wiedząc co dalej powiedzieć. Miała przecież świadomość, że James jest na zabój zakochany w Lily i wcale nie chciała wchodzić im w drogę. Nie chciała nic zepsuć.
James Potter
Oczekujący
James Potter

Pokój Jamesa Empty Re: Pokój Jamesa

Nie Kwi 22, 2018 11:46 pm
Niby wiedział, że z mamą również się nie pożegnała, ale słysząc to z teraz jej ust opanowało go coś na wzór samolubnej ulgi. Nie tylko on został… pokarany.
Siedziała teraz obok niego i patrząc się na nią ciężko mu było uwierzyć, że to wszystko wydarzyło się naprawdę. Była zdolna spakować się i zniknąć, skrupulatnie zacierając za sobą wszystkie ślady i mając na tyle odwagi i zawziętości by nie zostawić chociażby jakiejś banalnej poszlaki mówiącej coś, cokolwiek, nawet krótkiego ‘pocałujcie mnie w dupę’. I tak całe długie trzy miesiące. Tyle minęło czasu? Serio?
Nie był jednak w stanie jej tego wygarnąć. Pamiętał ich ostatnie spotkanie przed jej zniknięciem i obawiał się, że nie było ono bez znaczenia w całej tej sytuacji. Gdy z jego z ust padło pytanie, domyślał się już odpowiedzi i tylko głupi egoizm podpowiadał mu, że Charlie odpowie na nie inaczej.
Tak’ zabolało, bo wszystko zawsze jest prostsze gdy dzieje się tylko w głowie, a staje się nie do udźwignięcia, gdy zamienia się w rzeczywistość. Piwo którego nawarzył sobie James właśnie zaczynało go podtapiać.
Wstał uciekając wzrokiem z jej twarzy i podszedł do biurka. Po chwili znalazł w szufladzie papierosy i chociaż unikał palenia w domu, tym razem nawet się nie zawahał. Mętlik który miał w głowie był nie do zniesienia, jakby miał w sobie jakiś supeł którego w żaden sposób nie był w stanie rozplątać, a wręcz zaciskał go coraz to mocniej.
Czy żałował, że ją wtedy pocałował? Teraz tak, bo spowodowało to lawinę wydarzeń nad którymi stracił kontrolę. A gdyby nie wyjechała?
Jego największym problemem było, że sam miał ogromny burdel w głowie i w sercu, a przez to zaśmiecał również i innych. I proszę bardzo, właśnie musiał zmierzyć się z konsekwencjami, bo nie chodziło tu już tylko o niego samego, a namacalnie cierpiał teraz również ktoś inny.
Miał problem, więc odwrócił się od Lily. Lily zniknęła, dała mu spokój, tak jakby nic się nie stało, nic nie było. Wyładował swe emocje na Charlotte, Charlotte zniknęła, może zbyt dosłownie i nagle, ale znowu został z tym wszystkim sam.
Ona jednak wróciła i przerwała milczenie.
- Charlie, ja… - czuł, że powinien coś powiedzieć, jakoś to załatać, naprawić, ale brakowało mu słów. Podniósł więc wzrok na jej twarz i patrząc jej prosto w oczy czekał na osąd. Chyba nawet tego potrzebował, tak, potrzebował słów prawdy które w końcu przyprowadzą go do porządku.
Charlotte Macmillan
Oczekujący
Charlotte Macmillan

Pokój Jamesa Empty Re: Pokój Jamesa

Pią Kwi 27, 2018 12:26 pm
Siedząc u wujka niejednokrotnie zastanawiała się czy dobrze zrobiła, czy ucieczka to było na pewno to, co powinna zrobić. I to jeszcze tak spektakularna ucieczka, kiedy to nie zostawiała za sobą nic, ani jednego śladu, bojąc się, że wpadnie on w niepowołane ręce i ojciec odnajdzie ją prędzej czy później. A bardzo nie chciała, żeby do tego doszło. Ostatnią osobą, którą pragnęła ujrzeć był ojciec, który wciąż budził w niej strach i odrazę, który sprawiał, że potrafiła w nocy budzić się z koszmaru, w którym grał główną rolę. I choć już w Nowym Jorku miała wielkie wątpliwości co do swojej decyzji, to teraz, będąc w Dolinie Godryka, były one jeszcze większe. Czym bowiem mama zasłużyła sobie na to, że z dnia na dzień straciła jedyne dziecko? Czym zasłużył sobie James, że nawet nie zaszła powiedzieć, że przez jakiś czas jej nie będzie, ale żeby się nie obawiał, bo pewnego dnia wróci? Nie powinna ich na to skazywać, a jednak zrobiła to i teraz musiała ponieść konsekwencje swoich decyzji.
Jedną z nich była właśnie rozmowa z przyjacielem. Nie bez powodu pojawiła się właśnie u niego jako pierwszego. Nie potrafiła sobie bowiem wyobrazić, że ktokolwiek zrozumiałby ją tak dobrze jak on. Przecież to był jej James, czyż nie? Ten sam James, który biegał z nią od dziecka po drzewach, który trochę ciągnął ją za warkocze i z którym miała całą masę szczęśliwych wspomnień. Nie chciała, żeby przez nią zadręczał się teraz, tonął w poczuciu winy i brał odpowiedzialność, z drugiej strony nie potrafiąc go jednak okłamywać. Charlotte nie byłaby zdolna spojrzeć mu w oczy i skłamać, nie była tym typem człowieka, dla którego przychodziło to z tak wielką łatwością, że nawet nie można było dostrzec nerwowego drżenia powieki przed wypowiedzeniem kłamstwa.
Powoli podniosła się ze swojego miejsca, zostawiając na siedzisku plecak, po czym podeszła do Jamesa, wyjmując mu z dłoni papierosa, którego ugasiła w popielniczce na biurku. Dopiero po tym spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko, chcąc, aby sam się rozchmurzył. – Wiesz... – zaczęła niepewnie, starając się dobrać odpowiednie słowa. – To, że powiedziałam tak nie oznacza nagle, że cię nienawidzę i darzę całą masą negatywnych emocji. Nie potrafiłabym cię nienawidzić, James, doskonale o tym wiesz. – przerwała na moment, i chociaż bardzo chciała złapać go za dłoń, nie odważyła się, wyłącznie spuszczając wzrok na swoje stopy. – Nie mam ci nic za złe i nie obarczam winą za to, co się działo na ognisku. Ale nie mogłam zostać. Czułam zbyt wiele na raz, czasem były to rzeczy, które naprawdę we mnie tkwiły, czasem wmawiałam sobie, że tak jest. – powoli uniosła wzrok, chcąc się upewnić, że James jej słucha i rozumie, co chciała mu przekazać. – Wciąż jesteś moim najlepszym przyjacielem. I wciąż jesteś niesamowicie ważny. Nie mogłabym przyjść do nikogo innego zaraz po przyjeździe, to musiałeś być ty.
James Potter
Oczekujący
James Potter

Pokój Jamesa Empty Re: Pokój Jamesa

Pią Kwi 27, 2018 11:53 pm
Pewnie nawet gdyby skłamała z łatwością by to wyczuł. Zresztą, przecież znał prawdę, znał ją bardzo dobrze, tylko zwyczajnie jej do siebie nie dopuszczał. Tak było łatwiej, szczególnie teraz gdy wszystko waliło się na łeb na szyję. Kiedyś wszystko było prostsze, dlaczego nie mogło takie pozostać?
Znowu z dziecinną łatwością dał sobie odebrać papierosa i zaniepokojonym spojrzeniem powędrował za nim do popielniczki. Potrzebował go i chociaż mierzwił go gest Charlotte, to nie zaprotestował. Nie teraz i nie jej. Szczególnie to drugie, w końcu i tak już był wystarczającym chamem, a nie chciał być nim dla Charlotte. Zagryzł więc policzek od środka aż poczuł krew i słuchał, chociaż tak bardzo nie chciał tego wszystkiego słyszeć.
- Już dawno powinnaś mnie znienawidzić, nie pierwszy raz cię skrzywdziłem – odparł z odrobiną jadu tak jakby obwiniał Charlie, że tego nie zrobiła, albo zwyczajnie był zły na siebie, że do tego dopuścił. Prawdą było, że wiele razy potraktował ją nie fair, ba, nie tylko ją. Może i Syriusz prześcigał go w tej sferze po stokroć, ale James zdecydowanie nie mógł pochwalić się czystym sumieniem. I już wydawało mu się, że z tym skończył, że liczyła się tylko Lily, gdy nagle stracił Erin i chociaż to jak nic innego dało mu porządną lekcję, to ranił dalej, może i nawet bardziej dotkliwie.
Wpatrywał się w jej trampki bo obawiał się, że z oczu mógłby wyczytać za wiele. Nie chciał by była nim zawiedzona, szczególnie nie teraz gdy wróciła i przyszła do niego jako pierwszego. Spojrzał więc na nią dopiero gdy poczuł na sobie jej czujny wzrok. Gdziekolwiek była, dobrze zrobił jej ten wyjazd, a kącik ust drgnął mu do góry, bo chociaż właśnie spadła na niego kolejna lawina to cieszył się, że znowu ją widzi, że jest tu, cała i zdrowa. Przynajmniej ją udało mu się odzyskać.
I może i był jednym z powodów jej ucieczki, ale nie jedynym. Był jeszcze jej ojciec. I Giotto. Cieszył się z wniosków do jakich doszła jeżeli chodzi o tego drugiego, ale jakoś przeczuwał, że to trochę nie na miejscu mówić o tym teraz – A co z ojcem? Wrócisz do domu? – spytał więc, znowu spoglądając w stronę walizek. Nie uważał by to był dobry pomysł i coś mu podpowiadało, że Charlie wcale nie miała tego w planach. Z pewnością nie po to uciekła z domu na trzy miesiące by teraz wrócić do tego bagna.
Charlotte Macmillan
Oczekujący
Charlotte Macmillan

Pokój Jamesa Empty Re: Pokój Jamesa

Sob Kwi 28, 2018 3:12 pm
Doskonale zdawała sobie sprawę, że James nienawidził, kiedy zabierała mu papierosy, jednak nawet jeżeli atmosfera była napięta, a każde kolejne zdanie szargało ich nerwy, to nie chciała, żeby palił. Po pierwsze, dla jego dobra, po drugie dlatego, że najzwyczajniej w świecie nienawidziła, kiedy śmierdział papierosami, szczególnie kiedy znajdowała się tak blisko Jamesa.
– Naprawdę tak uważasz? Chciałbyś, żebym cię nienawidziła? – jej brew momentalnie powędrowała ku górze, sprawiając tym samym, że sceptycznie na niego popatrzyła i… Nie, nie wierzyła mu. Na chwilę obecną ostatnim w co była skłonna wierzyć była myśl, że Potter naprawdę pragnął, aby odcięła się od niego grubą kreską i nigdy więcej nie odezwała się ani słowem. Jasne, nie zawsze było między nimi kolorowo i miło, często, szczególnie im starsi byli, dochodziło między nimi do kłótni i spięć, ale czy to mogło przekreślać każdą szczęśliwą chwile, którą razem spędzili? Nie sądziła i cokolwiek by jej James powiedział, nie uwierzyłaby mu, że naprawdę tak uważa.
Kiedy wreszcie podniósł spojrzenie, Charlotte uśmiechnęła się do niego ciepło, tym razem nie będąc w stanie się powstrzymać, złapała go niepewnie za dłoń, w której jeszcze chwilę wcześniej trzymał papierosa i lekko zacisnęła na niej swoje palce. Dopiero teraz, kiedy stała tak blisko Jamesa i czuła ciepło jego skóry potrafiła uwierzyć, że naprawdę wróciła, naprawdę stała w jego pokoju. Dodawało jej to w pewnym sensie otuchy i wiary, że jeszcze wszystko może być dobrze i jeszcze nie każdy jeden most spaliła, skoro James nie zamknął jej drzwi przed nosem, kiedy to zorientował się, że nie była Syriuszem.
Pytanie o ojca sprawiło jednak, że dziewczyna uciekła wzrokiem na swoje stopy, na moment wstrzymując oddech. Bała się, że prędzej czy później ich rozmowa zejdzie na te rejony, jednak nie sprawiało to wcale, że byłaby na to gotowa. – Nie chcę tam wracać. – przyznała cicho, odruchowo mocniej zaciskając swoje palce, jak gdyby chcąc upewnić się, że Potter wciąż stał obok niej. – Będę musiała znaleźć sobie miejsce, w którym będę mogła się ukryć. Jakąś pracę. Udawać, że mnie nie ma, tak długo jak się da. – wizja spotkania z nim nie była czymś, o czym chciałaby myśleć, a jednak rozgościła się teraz na dobre w głowie Charlotte, sprawiając, że nastolatka skrzywiła się mimowolnie.
James Potter
Oczekujący
James Potter

Pokój Jamesa Empty Re: Pokój Jamesa

Sob Kwi 28, 2018 10:40 pm
Tęsknym spojrzeniem powędrował do paczki papierosów. Pozbawiony śniadania robił się trochę nerwowy, a jego pierwszy posiłek leżał właśnie zgnieciony w popielniczce. Zmarszczył brwi i wypalił z tą nienawiścią, chociaż przecież ostatnim czego chciał było by wzięła to sobie do serca. Czasami jednak najpierw gadał, a później myślał, na czym przejechał się może już wiele razy, ale widocznie nie wystarczająco by się tego oduczyć.
- Nie, nie chciałbym – odparł już rozważniej, opierając się o blat biurka i znowu mimowolnie drapiąc się po policzku, widocznie zarost też lubił mieć w nieładzie – Ale to nie znaczy, że tak nie uważam – dodał, bo o dziwo był świadomy swych błędów do czego pierwszy raz otwarcie się jej przyznał. Sam się zdziwił, że tak łatwo to wszystko opuściło jego usta. Dawniej pewnie wyparłby się jakiejkolwiek winy, nie mówiąc już o tym, że nawet by jej nie zaproponował co przecież zrobił przed chwilą, i udawałby że wyimaginowała sobie to wszystko w tej swojej pięknej główce. Zmienił się jednak. Zaczęło mu bardziej zależeć na innych, gdy doświadczył jak łatwo jest kogoś bezpowrotnie stracić.
Mrugnął zdumiony gdy poczuł jej delikatne palce zaciskające się na jego dłoni. Były zaskakująco miękkie i drobne jakby już całkowicie zapomniał ich dotyku. Zaczął wiec je gładzić i przez chwilę nie mówił nic, a tylko uczył się ich na nowo. W pewnym momencie jednak raptownie puścił jej dłoń, a swoje obie zacisnął na brzegu blatu tak mocno aż pobielały mu knykcie. Nie chciał by znowu poczuła się niezręcznie, by niewinne gesty zamieniły się w coś więcej. Zwyczajnie nie ufał sobie w tej kwestii, obawiał się że stan w jakim sam się obecnie znajdował mógł go znowu popchnąć do zrobienia czegoś bezmyślnego. Nie mógłby jej znowu stracić, a przede wszystkim nie mógłby jej znowu zranić. Jego wzrok z pewna obawą skierował się w stronę walizek, a słowa same zaczęły płynąć z ust.
- Pewnie to strasznie głupie i nierozważne zważając na fakt jak bardzo blisko siebie mieszkamy – zaczął – Ale mogłabyś się zatrzymać u mnie. Przynajmniej na razie. Jest tu Marlene… I mogłabyś widywać się z mamą – nie spodziewał się, że się zgodzi, a że mimo wszystko bardzo tego chciał, to zaczął wymieniać wszystkie powody jakie przyszły mu do głowy – A gdyby twój ojciec jednak się dowiedział i robił jakieś problemy to byłbym blisko by dać mu w zęby – rzucił na koniec napinając się trochę przy tym jakby chciał upewnić ją w przekonaniu, że byłby świetnym obrońcą. W tym samym momencie ze schodów sturlał się mały drewniany jeleń, który gdy tylko wylądował w końcu na dole, wstał, teatralnie się otrzepał i znowu zaczął krążyć po pokoju Jamesa.
Charlotte Macmillan
Oczekujący
Charlotte Macmillan

Pokój Jamesa Empty Re: Pokój Jamesa

Sob Kwi 28, 2018 11:06 pm
Głębiej nabrała powietrza w płuca, czując, jak James delikatnie gładzi jej skórę swoimi palcami. Tęskniła za jego dotykiem, nie było co się oszukiwać, że wcale tak nie było. Cokolwiek by się między nimi nie wydarzyło, to zawsze miała go obok, zawsze mogła na niego liczyć i zawsze mogła się przymulić i chociaż na chwilę wmówić sobie, że nic złego dookoła się nie dzieje. Kiedy więc chłopak odwzajemnił jej dotyk, poczuła, że nie musi wcale wracać gdziekolwiek indziej, przynajmniej tak długo, jak długo mogła nazwać go swoim przyjacielem.
Nie mogła powstrzymać uśmiechu, który wstąpił na jej usta, kiedy dostrzegła jak dłoń chłopaka zmierza w kierunku policzka. Każdy, najbardziej naturalny gest, który wykonywał w jej obecności rozczulał Charlotte i sprawiał, że robiło jej się chociaż trochę lepiej na sercu. – Myślę, że przez te wszystkie lata zdążyliśmy ustalić, że rzadko kiedy robię to, co naprawdę powinnam. – była trochę rozbawiona, a trochę smutna, uświadamiając sobie, że było tak w rzeczywistości. Zbyt często podejmowała decyzje pod wpływem emocji, aby później, po czasie, dojść do wniosku, że wcale nie chciała tego robić i powinna zachować się wprost odwrotnie. Nigdy jednak nie czuła czegoś takiego, jeśli chodziło o sprawy i rzeczy, które łączyły ją z Jamesem.
Chociaż bardzo mocno chciała się skrzywić, kiedy chłopak cofnął swoje dłonie i zacisnął je na brzegu biurka, nie zrobiła tego, a wyłącznie uszanowała jego decyzję, cofając się o parę kroków. Nie chciała zrobić nic głupiego, co sprawiłoby, że ponownie zaczęliby się zbliżać do krawędzi, którą raczej powinni omijać szerokim łukiem. Nawet jeżeli za każdym razem, gdy zbliżała się do Jamesa, robiła to bardziej podświadomie, niż po przemyśleniu całej sytuacji. Ze smutnym uśmiechem na ustach usiadła na krześle stojącym nieopodal biurka, spuszczając wzrok na swoje dłonie, które splecione położyła na udach.
Propozycja, którą James jednak potraktował Charlotte sprawiła, że gwałtownie podniosła wzrok, nie mogąc do końca chyba uwierzyć w to, co słyszy. Z jednej strony bardzo chciała się zgodzić, w końcu miałaby wszystkie sobie bliskie osoby w jednym miejscu, jednak z drugiej… Bała się. Bała się, że ojciec zbyt szybko zorientował się, gdzie jej szukać. – Nie wiem, czy to jest najlepszy pomysł. Jeśli dowie się, gdzie jestem… Nie chcę, żeby stało ci się przeze mnie coś złego…
James Potter
Oczekujący
James Potter

Pokój Jamesa Empty Re: Pokój Jamesa

Pon Kwi 30, 2018 9:26 pm
- W tej kwestii jesteśmy zatrważająco do siebie podobni – odparł i odetchnął ciężko jakby to było jakieś ich przekleństwo – Więc nie będę cię pouczał, szczególnie że wcale nie chcę żebyś mnie posłuchała – podniósł na nią swe pokorne spojrzenie, jedno z tych którymi kruszył nawet upartą i rygorystyczną profesor McGonagall – Żałuję… że tak wyszło. I przepraszam. Oboje byliśmy rozbici, a ja wybrałem chyba najgorszy sposób by to jakoś… znieczulić – mówiąc to zaczął nerwowo drapać się po prawej dłoni, a wzrok znowu uciekł mu do papierosów, nie chciał palnąć czegoś czego nie miał na myśli, albo zabrzmieć jakby mu wcale nie zależało – Wiem, że długo cię nie było i wiele spraw sobie ułożyłaś, ale przyznam że ja dalej mam trochę bałagan w życiu i jakbym znowu robił jakieś głupoty to proszę trzepnij mnie bez skrupułów Bombardą, ale nie wyjeżdżaj, dobrze? – dodał na jednym wydechu, wzrokiem znowu wracając do jej oczu.
Trochę jej zazdrościł, że miała już to za sobą, przez chwilę sam nawet rozważał czy nie powinien wyjechać tak jak ona, ale on potrzebował chyba czegoś całkowicie przeciwnego. W jego życiu zawsze była Erin która była wyjątkowo natrętna i nawet jeżeli James był zdolny odciąć się od wszystkich, czy też zadręczać się samemu z jakiegoś powodu, to wtedy ona wkraczała do akcji i nigdy nie zostawiała go samego. Zdążył się przyzwyczaić do tego luksusu i chyba sądził, że i teraz znajdzie się ktoś kto go z tego wszystkiego wyciągnie. Trochę się jednak przeliczył, bo Lily do natrętnych zdecydowanie nie należała, Syriusz nie nadawał się do pocieszania, Remus i Marlene mieli własne problemy, Peter… to Peter, a Charlie wyjechała.
Wcale też nie chciał puszczać jej dłoni, ale w tamtej chwili wydawało mu się to najrozsądniejsze. Po tym jak wyjechała nie mógł kolejny raz uciec w jej ramiona tylko dlatego, że akurat teraz tego potrzebował i nie myśleć o konsekwencjach. Dobrze wiedział, że powinien ogarnąć jakoś swoją relację z Lily, postawić sprawę jasno, pójść w prawo albo w lewo, a nie ciągle trwać na rozdrożu i udawać, że dalej jest jakaś szansa. I kto wie, może wtedy… Tylko czy on w ogóle nadawał się do jakiegokolwiek związku?
Chciałby jej doradzić, że powinna przestać bać się swojego ojca, ale prawda była taka, że sam nie był pewny do czego był on zdolny. Nie wiedział jak zareagował na zniknięcie córki. James widywał tylko mamę Charlotte, ale ponieważ sam również zachodził w głowę co się z dzieje z Charlie, ciężko im było o tym wszystkim rozmawiać. Na moment uciekł wzrokiem do rozbijającego się jelenia i tylko skrzywił się nieznacznie na myśl, że pewnie będzie mu musiał znowu podlepiać połamane rogi – Nic by mi nie zrobił – zapewnił tylko po to by ją uspokoić – Nie naraziłby się jednemu ze swoich ulubionych kandydatów na zięcia – jedna brew powędrowała mu nonszalancko do góry – Szczególnie teraz gdy awansowałem na ‘syna Wiceministra Magii’ – dodał nie ukrywając nuty kpiny w głosie – Bo nie wiem czy słyszałaś tam gdzie byłaś… A właśnie, gdzie ty w ogóle byłaś przez ten cały czas?
Charlotte Macmillan
Oczekujący
Charlotte Macmillan

Pokój Jamesa Empty Re: Pokój Jamesa

Pon Kwi 30, 2018 10:26 pm
Prawda była taka, że Chrlotte nie spodziewała się, że James aż tak otwarcie nawiąże do ich ostatniego spotkania przed jej ucieczką, dlatego też słysząc jego słowa, mocniej zacisnęła dłonie na swoich kolanach, na moment wstrzymując oddech. Chyba nie była na to gotowa, sądząc, że drogą okrężną omówią wszystko to, co było związane z ich pocałunkiem na początku wakacji. – Nie nazwałabym go najgorszym. Myślę, że w innych okolicznościach nie miałabym nic przeciwko, ani też nie zareagowałabym na to wszystko… Tak gwałtownie. – dodała po chwili namysłu, sięgając do swoich włosów, którymi zaczęła się nerwowo bawić. Szukała w tym rozładowania swojego napięcia, co nie było łatwe, bowiem non stop była zasypywana słowami i wspomnieniami, z którymi walczyła przez cały czas swojej ucieczki.
Nie kłamała jednak. To, że z Jamesem niejednokrotnie jej nie wyszło, wcale nie oznaczała, że teraz go nienawidziła i każde zbliżenie z nim uważała za coś złego. Wręcz przeciwnie, nigdy z żadnym z nich nie miała problemu, chociaż wiedziała, że jest to za każdym razem narażanie siebie i Jamesa na kolejne kłótnie i wojny. Ale czy byłaby gotowa powiedzieć mu, nawet teraz, że ma się odsunąć i więcej nie zbliżać? Prawdopodobnie nie. Prawdopodobnie uczucia, jakimi go darzyła nigdy tak naprawdę nie wygasły. – Jeśli jeszcze kiedyś będę gdzieś uciekała to zawsze możesz zabrać się ze mną. – i było jej bliżej do obiecania mu tego, niż że potraktuje go jakimś zaklęciem. Nie potrafiłaby. Jasne, kiedy trenowali i bawili się nie miała z tym najmniejszego problemu, jednak zaatakowanie go na poważnie nie wchodziło zdaniem Charlotte w grę. Nie i już.
Nie była pewna czy będzie w stanie pomóc mu się ze wszystkim pozbierać i dojść do porozumienia z samym sobą, skoro aby zrozumieć siebie potrzebowała ucieczki na kilka długich miesięcy. Na pewno nie zamierzała go zostawiać, tego była stuprocentowo pewna, wystarczająco wytęskniła się za nim ostatnio, żeby teraz móc ot tak, ponownie przepaść. Ale wizja zamieszkania u Jamesa? Westchnęła cicho, na moment chowając twarz w dłoniach.
I prawdopodobnie siedziałaby tak dalej, gdyby nie wzmianka o zięciu, która sprawiła, że Charlotte podniosła głowę i zaśmiała się smutno, zgarniając z twarzy włosy. – Zdecydowanie jesteś ulubionym kandydatem na zięcia. Kiedy zobaczył Giotto na peronie i usłyszał, że jest półkrwi… Powiedzmy, że nie był zachwycony. – prychnęła cicho, na samo wspomnienie tej chwili. Nie chciała jednak o tym rozmawiać, szybko wyłapując wzmiankę o awansie taty Jamesa. – Będę musiała mu pogratulować. – uśmiechnęła się szeroko, naprawdę dumna z jego nowej posady. – W Nowym Jorku. Mieszkałam u wujka i pomagałam mu w sklepie ze sprzętem do quidditcha.
James Potter
Oczekujący
James Potter

Pokój Jamesa Empty Re: Pokój Jamesa

Wto Maj 01, 2018 8:02 pm
James już taki był, że albo owijał w bawełnę i brał się za coś od dupy strony, albo walił prosto z mostu, gdy powinien zachować chociaż odrobinę dystansu. Jego relacja z Lily była tego idealnym przykładem, najpierw wyznawał jej miłość na każdym kroku, a gdy przydałaby się im szczera rozmowa o uczuciach to zwiał gdzie pieprz rośnie, a później zaczął bawić się w jakieś podchody i pożyczanie książek.
- No właśnie, w innych okolicznościach… - skwitował, bo to o nie szczególnie się rozchodziło. W końcu nie raz zdarzyło im się trochę zagalopować na imprezie, gdy wcale nie byli przecież razem. I różnie to się kończyło, czasami udawali później że nic takiego nie miało miejsca, czasami znowu próbowali coś z tego stworzyć, a czasami kończyło się to wyrzutami i kłótnią, by na kolejnej imprezie znowu wrócić do punktu wyjścia. Nigdy dotąd jednak nie doprowadziło to do ucieczki jednego z nich na długie miesiące i do zerwania kontaktu. Do teraz. I czy powodów które spowodowały to było wiele, czy tylko ten jeden, James nie chciał by to się powtórzyło.
Uśmiechnął się na jej propozycję, chociaż fakt, że tym razem zniknęła nic mu nie mówiąc i odcinając się również od niego, sprawił że nie do końca wziął to na serio – Musze się pilnować by tym razem nie nabroić i nie stracić takiej szansy – odparł niby z uśmiechem, ale i wyczuwalnym smutkiem w głosie. Nie miał pojęcia, czy gdyby wyskoczyła z takim pomysłem na początku wakacji to czy by skorzystał. Był jednak pewny, że zdecydowanie wolałby dostać tą Bombardą niż być powodem jej ucieczki.
Widział jej rozdarcie i niepokój wiążący się z propozycją zamieszkania u niego. Sam nie potrafił określić, czy to aby dobry pomysł. Znając życie, a już przede wszystkim siebie samego, pewnie wcale taki nie był, a wynikał jedynie z faktu, że chciał ją zwyczajnie zatrzymać przy sobie. Miał ochotę ściągnąć jej dłonie z twarzy, cofnąć całą tę propozycję i zapewnić, że wszystko będzie dobrze, ale zamiast tego włączył mu się stary Potter i gadka o zięciu, tak jakby nie rozmawiali o tym na serio, a robili sobie tylko żarty.
Samo ‘Giotto’ już uruchomiło w nim syndrom samca Alfa. Napiął się jak struna i już miał polecieć tekstem w stylu ‘w tym jednym zgadzam się z twoim ojciec w stu procentach!’, gdy w porę ugryzł się w język i to nawet nie przysłowiowo, a całkiem realnie, co skwitował zachłyśnięciem się własną śliną, atakiem nagłego kaszlu i łzami w oczach. Samiec Alfa w pełnej krasie, aby brać.
- By to zrobić chyba będziesz musiała umówić się z nim na spotkanie, a grafik, zapewniam, ma bardzo napięty, więc może za jakieś, hm… pół roku? – odparł gdy doprowadził się już do porządku. Dalej nie ukrywał ironii, bo sam miał problemy by pogadać z ojcem to co tu mówić o kimś z zewnątrz.
- Łoł… Nowy Jork – tego się nie spodziewał, obstawiał jakąś małą wioskę w Szkocji, ale… Ameryka? Zaskoczenie jednak szybko minęło i przemieniło się w nieokiełznany zachwyt w jego oczach, gdy tylko usłyszał, że pomagała w sklepie ze sprzętem do Quidditcha – O kurdę, co fajnego tam widziałaś? Jakieś super miotły? Znikające Znicze? Słyszałem o takich, nielegalne ale chciałbym takiego mieć. Albo może jakiś super trwały wosk? Przyspieszające witki? – napalił się jak wiewiórka na orzechy i trajkotał jak szalony, a oczy świeciły mu się jak dwa Złote Znicze. Uwielbiał Quidditcha, ba, on go wielbił, a taki sklep był jego świątynią.
Sponsored content

Pokój Jamesa Empty Re: Pokój Jamesa

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach