Go down
Riley Acquart
Oczekujący
Riley Acquart

Szczyt wieży - Page 4 Empty Re: Szczyt wieży

Wto Gru 02, 2014 11:01 am
Już myślała że Giotto nie zaryzykuje. Kiedy tylko wspomniał, że jako kapitan nigdy nie przystanie na coś takiego, na jej twarzy wymalowała się konsternacja. Dobrze że ugryzła się wówczas w język, bo już miała wyzwać go od skrzata, który karze się za złe postępowanie... Jednak w tym samym momencie chłopak dokończył swą wypowiedź. Na szczęście był również Ślizgonem, więc nic co niecne nie jest mu obce.
Gdy dziewczyna spojrzała na Giotto, jego mina nie był już tak obojętna. Riley znała ten wyraz twarzy. Ma go prawie każdy facet kiedy po głowie zaczynają mu krążyć sprośne myśli. I jeszcze te zmysłowe unoszeni brwi, nakierowując rozmówcę na ich tok myślenia.
- Wam chłopakom tylko jedno w głowie. Kiedy usłyszycie o zakładzie z dziewczyną myślicie tylko w jaki sposób ją wykorzystać. A później zapala wam się kontrolka z napisem seks, seks, seks.
Dziewczyna nie mogła się mylić. Jak wspomniano wcześniej, jej siła dedukcji jest niezwykle mocna. Zresztą, to nie było znowu jakieś wielkie odkrycie. Erotyczne myśli nawiedzają przecież nastoletnich chłopców tak często, że wystarczy najmniejsza aluzja, a oni są cali pobudzeni. Oczywiście jeżeli brunetka się myli, to Giotto nie omieszka jej o tym powiedzieć. I pewnie podkreśli, że Gryfoni nie tylko kłapią bezsensu dziobem, ale są w dodatku zboczeni.
- Powstrzymaj swojego małego Salazara od chwilowych uniesień... – odparła po chwili zgrabną metaforą, po czy dokończyła już poważniej, choć z jej twarzy nie znikał uśmiech - Ja myślałam bardziej by założyć się o miotłę, kasę, albo o drogocenne fasole. Chyba że masz jakiś inny pomysł?
Jej podejście było iście materialne, ale tak naprawdę nie wiedziała co innego mogłaby zaoferować chłopakowi. Nie była materialistką, ale zakład z tym jej się właśnie kojarzył.
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Szczyt wieży - Page 4 Empty Re: Szczyt wieży

Wto Gru 02, 2014 2:32 pm
Jako kapitan powinien utrzymywać dyscyplinę i chemię w zespole, ponadto jego miejsce jest najdalej od zakładów, gdyż chłopak ma za duży wpływ na to, co się dzieje na boisku i poza nim. Gdyby został nakryty przy małym konkursie z Riley, z pewnością zostałby wypieprzony z drużyny na zbity ryj. Strata quidditcha byłaby dla niego bardzo bolesna, w końcu to jedyna metoda na to, by odreagować, poczuć się przez chwilę wolnym od dręczących go już miesiącami myśli.
Tym razem siła dedukcji Gryfonki go zawiodła. Zupełnie przekręciła jego wypowiedź, bulwersując się przy tym nie potrzebnie. Giotto jest ostatnim chłopakiem, który pomyślałby o tego typu zakładach. Nawet coś takiego wiązało się z małym ryzykiem, począwszy od jakiejś dziwnej relacji "znajomi od seksu", skończywszy na wpadce... tfu, wypluj to słowo! Gdy już go pouczyła, chłopak westchnął zrezygnowany, kwitując tym samym całą jej wypowiedź jako jedno wielkie nieporozumienie.
- Możesz mi wierzyć bądź nie, ale seks z tobą jest ostatnią rzeczą o jakiej bym pomyślał wygrywając zakład... - to nie tak, że dziewczyna nie była ładna, bo była. Z pewnością nie jeden chłopak w tej szkole chciałby mieć z nią jakąś bardziej intymną chwilkę, ale Nero nawet jeśli by tego chciał, to po pierwsze nie przyzna, po drugie nie może, a po trzecie nie da się po nim tego poznać. Wygrana w postaci upojnej nocy byłaby fajna, ale biorąc pod uwagę to, że uważa dziewczynę za inteligentną i co najważniejsze porządną kobietę, to nawet nie chce zaczynać tego tematu. Można tu zaobserwować zjawisko dojrzałości ponad swój wiek, bo Gio jest jednym z nielicznych, którzy nie pomyśleliby właśnie o takim finiszu całego konkursu.
- Wszystko czego potrzebuje mam w kieszeni, a jeśli nie... to zapewne gdzieś leży na szafce... - zaczął swoją wypowiedź, dając zaledwie dwie sekundki na ponowne rozładowanie atmosfery i skupienie się na tym, o czym teraz mówi. - Jednakże czasem leży to daleko, więc ktoś musi to przynieść. Co ty na to? Jeden dzień spełniania zachcianek wygranego, bądź wygranej. Jeśli jednak zwycięzca przesadzi rozkazem, zakład zostaje unieważniony. Pasuje? - myśl o tym, że któreś z nich ma waflować drugiemu była zabawna, a zarazem nawet trochę ekscytująca. Nutka rywalizacji nie zaszkodzi, a zakład, z którego nie odnosisz żadnej korzyści materialnej nie jest hazardem, a zwykłą zabawą.
Riley Acquart
Oczekujący
Riley Acquart

Szczyt wieży - Page 4 Empty Re: Szczyt wieży

Wto Gru 02, 2014 9:30 pm
Na policzki dziewczyny wpłynął lekki rumieniec. Zawstydziła się odrobinę z teorii którą wysnuła o erotycznych zakładach. Oczywiście nietrafionej teorii, stąd Riley była lekko zmieszana. Milczała przez chwilę obawiając się kolejnych niefortunnych słów, które mogłaby palnąć. Znowu wyskoczy z jaką aluzją i będzie siwy dym. A tyle razy jej powtarzano, ażeby dwa razy pomyślała, nim cokolwiek powie. A ona i tak swoje. Wyszło na to, że to dziewczyny są bardziej zboczone od chłopców. I to one wszędzie widzą okazje do seksu. No chyba, że Giotto był jakimś wyjątkiem w swojej płci i jego dojrzałość osiągnęła takie szczyty, że o igraszkach nie było już mowy. Andropauza, czy coś?
Od początku było wiadomo, że do niczego by nie doszło. Były ku temu pewne przeszkody praktycznie nie do ominięcia. Skąd więc ten pomysł u dziewczyny? Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd. Powinna się wstydzić przez miesiąc. Takich głupot już dawno nie wypowiedziała.
Na szczęście chłopak zachował zimną krew. Kto jak nie Giotto potrafi ostudzić wszelki zapał i przejść do sensu ich zakładów. Jego propozycja była interesująca. Kara dla przegranej osoby w postaci usługiwania zwycięscy.
- Podoba mi się twoja propozycja... – odparła w końcu brunetka, jednak przez chwilę omijała kontaktu wzrokowego ze swoim rozmówcą.
- To taki jednodniowy szlaban za porażkę w meczu. I oczywiście bez przegięć.
To ostatnie zdanie było bardzo ważne. Dziewczyna nie chciałaby robić z siebie pajaca przed Ślizgonami, a tym bardziej przed Gryfonami. Zresztą zwycięzca może wykazać się niezwykłą kreatywnością wymyślając zadania, bądź kary dla swojej ofiary. Bez niepotrzebnych idiotyzmów.
- Wchodzę w to – odrzekła z uśmiechem na twarzy i po chwili podała rękę rywalowi do zapieczętowania zakładu.
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Szczyt wieży - Page 4 Empty Re: Szczyt wieży

Wto Gru 02, 2014 9:59 pm
Rumieniec oczywiście został dostrzeżony przez chłopaka. Uroczo z nim wyglądała, jednakże świadomość tego, jak bardzo ją teraz zagiął swoją odpowiedzią, była jeszcze lepsza. Ledwo powstrzymał się od tego, by delikatnie się zaśmiać, ograniczył się do doprawdy subtelnego uśmiechu, który co najważniejsze był szczery. Rozbawiła go, nie ma co ukrywać, a teraz za swój cięty język strzeliła sobie w kolano. Pewnym jest, że chłopak skrycie chciałby pobaraszkować z nią gdzieś, ale znają się tak słabo, iż nie ma ku temu żadnych możliwości. Mało tego, sam Giotto jest sceptycznie nastawiony do tego typu rzeczy, gdyż każda relacja, która polega na czymś więcej niż "cześć-cześć", może przedłużyć jego plany i przeciągnąć całe śledztwo. Dla dobra swojego zdrowia psychicznego i pamięci swojego brata, jest gotów poświęcić przyjemność fizyczną i powstrzymać się od seksu. Ale nadmierny brak zbliżeń, również nie jest wskazany, więc Giotto nie jest jeszcze w kryzysie wieku średniego, całe szczęście!
- Spokojnie... będziesz mi potrzebna tylko po to, by przynieść piwo. - uśmiechnął się nieszczerze, ściskając delikatnie jej rękę na znak przyjęcia zakładu. Zachowanie karygodne, ale czego oczy nie widzą, tego Slytherin się nie dowie i można się bawić właśnie w takie o to konkursiki. Nero oczywiście już traktował siebie jako zwycięzcę tego challenge, jednakże gdzieś podświadomie myślał o tym, co będzie jeśli to brunetka wygra. To będzie cios w jego reputację, jeszcze ktoś coś sobie pomyśli, a nic tak nie niszczy jak plotki i oszczerstwa.
- Nie wierzę, że dałem się w to wciągnąć... - rzucił gdzieś w pustkę, puszczając przy tym z uścisku jej rękę. Odetchnął lekko i wrócił do poprzedniej pozycji - skrzyżowanych rąk na klatce piersiowej i opierania się o barierkę.
Riley Acquart
Oczekujący
Riley Acquart

Szczyt wieży - Page 4 Empty Re: Szczyt wieży

Sro Gru 03, 2014 11:58 am
Pakt został zawarty. Teraz tylko trzeba będzie poczekać na mecz Slytherin - Gryffindor i oczywiście zwyciężyć. Porażka nie wchodziła w grę. Riley nie mogła dać się podporządkować żadnemu mężczyźnie, a szczególnie Ślizgonowi. Nawet jako kelnerka przynosząca mu piwo. Miała by skazę na charakterze do końca życia. Kolejną bliznę na duszy. Trzeba więc wziąć się za siebie, ciężko trenować i solidnie przygotować do starcia przeciwko zielonej drużynie.
Zegar tykał nie ubłagalnie, a z Giotto zmarudziła już skoro cennego czasu. Mimo że popełniła kilka wpadek, to było to mile spędzone popołudnie. Było sympatycznie nawet w towarzystwie kolegi w barwach Slytherinu. A to niecodzienna sytuacja. Giotto był najwidoczniej jedynym Ślizgonem, który łamał wszelkie złe stereotypy. Może nawet jedynym dojrzałym uczniem w całym Hogwarcie.
- Będę zmykała... - odparła po pewnym czasie brunetka, przerywając tym samym niezręczną ciszę - Jutro mamy chyba zajęcia z astronomii, więc należałoby się troszkę przygotować. Nie chcę być nazwana trollem przez nauczyciela.
Odbiła się od barierki i swobodnie pomknęła w kierunku schodów. Odwróciła się do chłopaka przy pierwszym stopniu i dodała:
- To do zobaczenia... I zacznij ostro trenować latanie, bo do mojego poziomu jeszcze ci sporo brakuje... Pa.
Nie odmówiła sobie na koniec malutkiej złośliwości. Uśmiechnęła się lekko, odwróciła i pomknęła w kierunku swojego dormitorium.

/zt.
Cirilla Turner
Oczekujący
Cirilla Turner

Szczyt wieży - Page 4 Empty Re: Szczyt wieży

Sro Gru 10, 2014 9:00 pm
Szczyt wieży... piękne miejsce. Ciri lubiła tutaj przychodzić. Co prawda, najczęściej robiła to wtedy, kiedy było już ciemno, żeby móc popatrzeć na gwiazdy. Ale tego dnia przyszła tu trochę wcześniej. Mało kto tu przychodził, a ona czuła, że musi sobie przemyśleć parę rzeczy. Pierwszą rzeczą, jaka przychodziła jej do głowy, było spotkanie z Zackiem. Wydawał się być taki miły i otwarty na ludzi, pomimo wszystkiego, przez co musiał przejść... Co jej właściwie powiedział? Możesz być sobą, ale musisz zaufać drugiej osobie. Niech wie, że może tobie ufać. Żeby to tylko było takie proste, żeby wiedziała jak to zrobić. Na przykład jak powinna zachowywać się w stosunku do ślizgonów... no bo czy wszyscy są tacy sami? Niektórzy potrafili być naprawdę wredni, ale inni byli po prostu... normalni. Aż dziwne, że chociaż przez całe życie potrafiła narzekać, że ludzie nie są tolerancyjni w stosunku do niej, sama potrafiła ocenić kogoś tylko na podstawie tego, że był w takim, a nie innym domu. Nie to, żeby z kolei aż tak bardzo przyglądała się ludziom... Większość czasu wolała po prostu spędzać w samotności. Przez cały czas myślała, że to inni ludzie są problemem, że wina leży nie po jej stronie, lecz mogłoby się zdawać całego świata. Jednak teraz zaczynała się nad tym coraz bardziej zastanawiać. Może to wszystko jej wina? Może gdyby była bardziej otwarta na innych, albo częściej próbowała z nimi rozmawiać, to wszystko potoczyłoby się inaczej? Może teraz nie stałaby tutaj w samotności, tylko dobrze bawiła się w otoczeniu przyjaciół?
Westchnęła i oparła się o barierkę. A może nie powinna aż tyle rozmyślać? Żeby to tylko było takie proste...
Tobias Peacock
Oczekujący
Tobias Peacock

Szczyt wieży - Page 4 Empty Re: Szczyt wieży

Sro Gru 10, 2014 9:13 pm
Nieśmiałki, bałwany i obrażone obrazy. To wszystko zdawało się być kiepskim snem z motywem Krainy Czarów w tle. Jak gdyby wylądował w zupełnie innej bajce – tej, którą wieczorami czytała mu babcia, kiedy jeszcze był mały i nie wiedział, że magia może rzeczywiście istnieć, a nawet ujawnić się w nim samym. Nie powiem, że kopnął go ogromny zaszczyt, przynajmniej do momentu, w którym okazało się, że trafił do świata pełnego mroku, śmierci i nietolerancji. Mawiają, że śmierć jest matką piękna, ale w tym wszystkim rzadko kiedy dało się dostrzec urok. To niemalże strach i obłąkanie, graniczące z poczuciem rzeczywistości. Dwa światy ścierały się ze sobą, prawie do końca niwelując już granice. Wspaniały, magiczny Hogwart z niosącymi zniszczenie Śmierciożercami po drugiej stronie. A oni chcieli go zmusić do tego, by za jakiś czas tam wyszedł i przekonał się na własnej skórze, co to znaczy być dorosłym i pełnoprawnym czarodziejem.
Nawet nie wiedział, skąd u niego takie drastyczne myśli po całkiem zabawnym dniu z bitwą śniegową w roli głównej. Najwyraźniej dobry humor nie mógł dopisywać Tobiasowi wiecznie i nastąpił ten moment, który mu go odbierał. A gdyby tak znowu uciec w jakąś książkę? Albo po prostu spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy? Z wysoka, jak gdyby cały świat był maleńką mrówką, którą w każdej chwili mógł zgnieść palcami.
Nogi same poniosły go schodami w górę, kierując prosto do Wieży Astronomicznej – najwyższego punktu w szkole. Nie spodziewał się tutaj nikogo, toteż nie starał się być specjalnie cicho. W zamyśleniu potknął się nawet o najwyższy stopień, ale utrzymał równowagę i mógł rozejrzeć się wokół. Dostrzegł jasnowłosą Krukonkę przy barierce, ale najwyraźniej ona jeszcze nie zauważyła jego.
Cirilla Turner
Oczekujący
Cirilla Turner

Szczyt wieży - Page 4 Empty Re: Szczyt wieży

Sro Gru 10, 2014 9:48 pm
Mogłaby tak przez godziny wpatrywać się w krajobraz. Mogłaby, ponieważ z zamyślenia wyrwał ją odgłos czyiś kroków. Trochę zabawne, że kiedy tylko próbowała pobyć przez chwilę sama, jakoś jej się to nie udawało. Jakiegokolwiek by nie wybrała miejsca, to zawsze ktoś musiał akurat wpaść na podobny pomysł. Przypadek? Może tak, a może nie. W tym świecie chyba prawie wszystko było możliwe... Przez chwilę zastanowiła się, czy najlepiej nie byłoby po prostu zignorować kogoś, kto własnie postanowił wspiąć się na wieżę, ale zdecydowała się jednak odrzucić ten pomysł. W końcu to nie byłoby raczej zbyt miłe. Poza tym chciała raczej znaleźć przyjaciół niż ignorować, lub odrzucać wszystkich ludzi naokoło.
Powoli odwróciła głowę w kierunku nieznajomego. No, może nie aż tak bardzo nieznajomego. Wydawało jej się, że widywała chłopaka w pokoju wspólnym krukonów. Nigdy nie przyglądała się zbytnio ludziom, ale akurat ludzi ze swojego domu wypadało kojarzyć przynajmniej z wyglądu. A przynajmniej tak jej się wydawało.
- Hej. - przywitała się, starając się brzmieć w miarę naturalnie. Mogłaby go zapytać czemu wpadł na pomysł odwiedzenia wieży albo coś, ale Ciri była raczej beztalenciem, jeśli chodzi o rozmawianie z ludźmi. Do tego dochodziła chyba wrodzona nieśmiałość... może i byłoby jej łatwiej, gdyby chociaż trochę go znała. Ze znajomymi osobami zawsze rozmawia się łatwiej.
Tobias Peacock
Oczekujący
Tobias Peacock

Szczyt wieży - Page 4 Empty Re: Szczyt wieży

Sro Gru 10, 2014 10:01 pm
Przypadek w świecie czarodziejów? Tutaj rzadko kiedy do tego dochodzi, bo magia i tak obróci wszystko na opak, by okazało się, że każde nawet najmniej znaczące wydarzenie ma jakiś wpływ na rzeczywistość. Los robił ludziom na złość, zabawiał się nimi, dając złudną nadzieję na to, że mają wpływ na otaczający ich świat i to, co się im przytrafi. Może to i błędne rozumowanie, ale zważywszy na to, że zwykłym patykiem dało się zapanować nie tylko nad przedmiotem, ale i człowiek, być może też jedno z najbardziej możliwych.
Tobias wiedział z własnego doświadczenia, że czasem nie warto ignorować innych, bo potrafili być wtedy jeszcze bardziej upierdliwi. Nie żeby on się tak zachowywał, ale często miał do czynienia z właśnie takimi osobami i niezmiernie go to drażniło. Wszystko jednak możliwe i kiedyś mogło dojść do tego, że i on będzie się wykazywał cechami, które do tej pory go denerwowały.
- Hej – odpowiedział jej, kiedy się z nim przywitała, po czym do niej podszedł. – Jestem Tobias – przedstawił się jeszcze, wyciągając w jej stronę rękę. Jako tako kojarzył ją z dormitorium, ale nie mieli okazji zbytnio porozmawiać. Po tylu latach w Hogwarcie mogłoby się to wydawać naprawdę dziwne, ale jednak miało swoją rację bytu.
Chociaż poszukiwał odosobnienia, pozwalającego mu na ułożenie natrętnych myśli, doszedł jednak do wniosku, że może rozmowa z kimś innym, z tą dziewczyną, pozwoli mu nieco zapomnieć, odepchnąć to wszystko na dalszy plan. Czuł się jednak trochę niezręcznie, bo nie wiedział, na jaki właściwie temat mogliby wymienić swoje zdanie.
Cirilla Turner
Oczekujący
Cirilla Turner

Szczyt wieży - Page 4 Empty Re: Szczyt wieży

Czw Gru 11, 2014 7:57 pm
Jeśli to nie był przypadek, to świat, lub jakaś nadnaturalna siła chyba chciała, żeby Ciri spędzała więcej czasu w towarzystwie ludzi. No bo co innego mogłoby to być? I czy komukolwiek wolno z taką siłą dyskutować? Prawdopodobnie, nawet jeśli by próbował, to raczej na niewiele by się to zdało... Cóż więc mogła zrobić Ciri, skoro już znajdowała się w takiej sytuacji? W końcu ta "siła" czy cokolwiek to było, chyba miała rację. Nie można przecież wiecznie uciekać przed ludźmi...
- Ciri. – powiedziała, zdobywając się nawet na lekki uśmiech. Kto wie, może nie będzie tak źle? Tylko co teraz… warto by chyba coś powiedzieć. – Co cię tu sprowadza? – Zdecydowała się w końcu zadać to pytanie. W sumie to było jedyne co przychodziło jej w tym momencie do głowy. No, ale cóż poradzić? Ciri już taka była. Przynajmniej jeśli chodzi o początek rozmowy… po prostu jakoś nie potrafiła zachować się swobodnie. Może to kwestia braku wprawy, a może po prostu wrodzonej nieśmiałości. To w sumie trochę zabawne, że nauka potrafiła jej przychodzić z niezwykłą wręcz łatwością, ale ludzi nigdy nie była w stanie pojąć, ani zrozumieć. Szczerze mówiąc, czasem nie mogła nawet zrozumieć samej siebie.
Tobias Peacock
Oczekujący
Tobias Peacock

Szczyt wieży - Page 4 Empty Re: Szczyt wieży

Pią Gru 12, 2014 10:05 pm
Racja, nie można tego wiecznie robić. Czasem towarzystwo ludzi się przydaje, bo przynosi jakieś korzyści dla drugiej osoby. Z drugiej strony jego brak uczy samodzielności, ale człowiek to przecież stworzenie stadne – musi żyć w grupie.
- Ładne imię – stwierdził z uśmiechem. A z całą pewnością oryginalne. Mógłby podejrzewać, że była czystej krwi czarownicą, bo zazwyczaj to oni mieli pomysły na imiona nie z tej ziemi – od gwiazd, postaci mitologicznych czy całkowicie wzięte z kosmosu, jak gdyby złączyli ze sobą przypadkowe litery. Nie u wszystkich, ale zdarzało się, choć może patrzył też na to przez pryzmat postaci historycznych.
- Chęć spojrzenia na wszystko z góry – odpowiedział jej na pytanie i oparł się o barierkę, by spojrzeć na błonia kilka metrów niżej. Wydawały się teraz takie maleńkie, praktycznie niedostępne nawet dla największego śmiałka, który zechciałby się wychylić na tyle, by ich dosięgnąć. – To dobre miejsce do myślenia – dodał jeszcze, ponownie na nią spoglądając.
Zrozumieć siebie jest o wiele trudniej, niż innych ludzi. Ich wystarczyło tylko obserwować, podczas gdy z samym sobą prowadziło się wieczną walkę we własnym umyśle. Tobias miał czasem wrażenie, że popada w skrajności, swego rodzaju rozdwojenie jaźni i jednego dnia tryskał energią, wielbiąc cały świat, podczas gdy kolejnego twierdzi, że nigdy go nie znosił. Może to po prostu te czasy, mnóstwo emocji i ciągle zmieniające się społeczeństwo czarodziejów tak na niego wpłynęły, a może los chciał mu tym powiedzieć, że jeszcze długa droga przed nim, by w końcu osiągnąć harmonię.
Cirilla Turner
Oczekujący
Cirilla Turner

Szczyt wieży - Page 4 Empty Re: Szczyt wieży

Pią Gru 12, 2014 10:37 pm
Gdyby Ciri była czystej krwi, z pewnością wiele by jej to ułatwiło... No cóż, niestety była tylko, pogardzanym przez ślizgonów, mugolakiem. Ale gdyby miała wybór, to chyba nigdy nie wybrałaby innego życia. Może to i dziwne, ale pomimo tego, że miała tak wiele problemów ze sobą, wolałaby pozostać dokładnie taka, jaka jest. Wydawało jej się, że inna osobowość nijak by do niej nie pasowała. Poza tym, wprost nie znosiła ludzi, próbujących udawać kogoś, kim wcale nie są. No bo na co komu przyjaciele, których w ten sposób zdobywają, skoro nie można być z nimi w pełni szczerym?
- Dziękuję. - powiedziała, znów delikatnie się uśmiechając. W sumie też lubiła swoje imię. Również wydawało jej się wyjątkowe i niepowtarzalne... było też jedną z nielicznych pamiątek, które zostały jej po rodzicach. Nieraz zastanawiała się o czym myśleli, kiedy je wymyślali. Dlaczego akurat Cirilla? Wybrali je dlatego, że po prostu im się spodobało? A może chcieli poprzez wyjątkowość imienia ukazać, że ona również jest inna od reszty? Niestety, nigdy się tego nie dowie. Często żałowała, że nie może zobaczyć rodziców, chociaż raz z nimi porozmawiać... W końcu nigdy nie miała takiej szansy. Czasem zazdrościła dzieciom z sierocińca, które trafiły tam dopiero w starszym wieku, ponieważ miały okazję poznać swojego ojca i matkę. Ona takiej szansy nie miała, spędziła z nimi zaledwie niecały dzień życia.
- Racja. - odpowiedziała po dłuższej chwili. - Często tu przychodzę. Może nawet zbyt często.
Tobias Peacock
Oczekujący
Tobias Peacock

Szczyt wieży - Page 4 Empty Re: Szczyt wieży

Czw Gru 18, 2014 10:37 pm
Nie ona jedna była szykanowana przez tych, którzy mieli bzika na punkcie czystości krwi. Tyle że Tobias nie zawsze się przejmował. Do obelg niektórych osób zdążył już przywyknąć, podczas gdy te nowe stawały się kolejnym gwoździem do jego trumny. Na zewnątrz zdawał się całkiem to olewać, a w środku jednak bolało go to, że wyzywali go przez coś, na co nie miał wpływu. Poza tym nie znał swojego ojca! A co, jeśli ten okaże się taki sam jak on? Co jeśli jest czarodziejem z krwi i kości?
Toby tylko w Hogwarcie mógł być sobą. W domu musiał ukrywać magię przed tymi wszystkimi dziwakami, a skoro nie mógł o niej mówić, nie mógł w pełni pokazać swojej osobowości. Przez to tamci oskarżali go o próżność i zgorzkniałość, bo nie dzielił się z nimi swoimi sekretami i nie wyznawał kultu pokoju i miłości do natury.
Za to Peacock wolałby chyba mieszkać w sierocińcu niż hippisowskiej komunie z matką i jej facetem. Chociaż w głębi ducha marzył o tym, że kiedyś pozna swojego ojca i z nim zamieszka. Jedynym ratunkiem od szaleństwa pozostawała babcia w Manchesterze, u której często spędzał święta czy tydzień wakacji.
- Ta wieża jest cudowna. Głównie dlatego, że przychodzi tu tak niewiele osób – stwierdził, choć sam zaburzył spokój Cirilli. Nie przewidział jednak, że ktoś jeszcze zakradnie się w jego tajne-nietajne miejsce.
- Też cierpisz na nadmiar zbędnych myśli?
Cirilla Turner
Oczekujący
Cirilla Turner

Szczyt wieży - Page 4 Empty Re: Szczyt wieży

Sob Gru 20, 2014 3:18 pm
No cóż, Cirilla miała wybitny talent do przejmowania się nawet najdrobniejszymi rzeczami... Można by pomyśleć, że po tylu latach do tego przywykła. W końcu nawet w świecie mugoli nie była zbyt lubiana, więc teoretycznie od dzieciństwa powinna była przestać się przejmować takimi sprawami. A jednak za każdym razem, kiedy ktoś przezwał ją szlamą, lub w jakikolwiek inny sposób sprawiało jej to ogromny ból. Oczywiście, również starała się to ukrywać, jednak nie była w tym aż tak dobra. Zazwyczaj po prostu odwracała się do oprawcy plecami, lub spuszczała wzrok. Z ukrywaniem emocji po prostu nie radziła sobie najlepiej. Co więc pozostawało jej zrobić ze swoim życiem? Po prostu skupić się na nauce i liczyć na to, że kiedyś pozna kogoś, kto zaakceptuje ją taką, jaką jest. Żeby to tylko było takie proste jak się wydaje...
Musiała się zgodzić z Tobiasem. Chociaż widoki były oczywiście cudowne, to wieża była wspaniała głównie przez to, że przychodziło tu tak mało osób. Akurat, o dziwo, towarzystwo Tobiasa jakoś jej szczególnie nie przeszkadzało. Nie był zbyt hałaśliwy, a raczej spokojny. A przynajmniej tak się Ciri wydawało.
- Taa, można tak powiedzieć. Zaczynam się już do tego przyzwyczajać. - odpowiedziała, uśmiechając się lekko. Nadmiar myśli to jej stały problem. A chyba najgorsze było to, że nie miała się z kim nimi podzielić, chyba że liczyć Minnie, jej kotkę... - No cóż, ja idę. Miło było cię poznać. - pożegnała się i ruszyła w kierunku schodów.

/zt
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Szczyt wieży - Page 4 Empty Re: Szczyt wieży

Pon Sty 05, 2015 9:38 pm
[z/t dla Giotto]

[z/t dla Tobiasa]
Sponsored content

Szczyt wieży - Page 4 Empty Re: Szczyt wieży

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach