Go down
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Kącik z komnkiem - Page 5 Empty Re: Kącik z komnkiem

Pią Cze 12, 2015 10:38 am
Zostałbyś tutaj nawet na noc, gdyby nie to, że miałeś umówione spotkanie.
Nie było pożegnań z chłopakiem, który opuścił to pomieszczenie - może chciał pozwiedzać, może chciał jeszcze kogoś poznać - cokolwiek miał w planach - poszedł je realizować i już nie mogłeś pochłaniać jego ruchów oczyma, słów słuchem i ciała nosem - każdy z tych bodźców układał się na specyficzną sylwetkę tych, którzy czasami się przed tobą pojawiali, zazwyczaj szukając ujścia dla swoich pragnień spółkowania z Nocą, a on..? Nie wiedziałeś, czego chciał. Chyba problem był właśnie w tym, że nie chciał niczego, a to było po prostu nienaturalne - cały ten brunet, który się ulotnił, był nienaturalny, dziwny, spaczony przez życie w swój tragiczny, smutny sposób, który zajął aktualnie twoje myśli, zastępując tą pustkę, jaka się w nich pojawiła - swoiście ciekawy, jasny przypadek, który nie liczył blizn na swym ciele, a te na sercu tylko go wzmacniały i szybko o nich zapominał - może to dlatego, że był taką niezdarą i przyjął pewne schematy jako "oczywistość"..? Cokolwiek nim kierowało, teraz się tego nie dowiesz, nie zadasz niektórych pytań - odkryłeś, że księga, którą uznałeś za bardzo prostą, była w rzeczywistości bardzo głęboka i ciekawa, tyle że... dla jego własnego dobra wiedziałeś, że nie powinieneś w niej grzebać - tylko co z tego, skoro chandra ci minie i jutro pewnie znów, jako Władca Nocy, wrócisz do polowań?
Pokręciłeś głową, odpowiadając sobie na wszystkie niewypowiedziane myśli i podniosłeś się, opróżniwszy butelkę, by udać do swojego dormitorium i nieco wytrzeźwieć.
[z/t]
Kayleigh Phate
Oczekujący
Kayleigh Phate

Kącik z komnkiem - Page 5 Empty Re: Kącik z komnkiem

Sro Wrz 09, 2015 6:26 pm
Zazwyczaj nie było problemu na odnalezienie wolnego miejsca. Fakt, trzeba było czasem poszukać, no ale żeby aż tak mieć pecha? Dormitorium tym razem odpadało, Pokój Wspólny tym bardziej. Ten ostatni zresztą ostatnimi czasy na prawdę ciężko było zastać w jakimś normalnym stanie, czytaj cisza i spokój. To było ostatnie już miejsce, jakie przyszło Kay do głowy, więc wspinała się powoli coraz wyżej schodami aż na siódme piętro z torbą na ramieniu. Miała wszystko, co będzie potrzebne - dość grubą książkę, arkusz pergaminu i sprzęt do pisania. Nie było jeszcze bardzo późno, więc sam fakt, że zabrała się do tego o normalnej porze napawał już szatynkę zadowoleniem. Czyżby tym razem miało ominąć ją zarywanie nocy? Niesamowite.
Gdy dotarła na miejsce mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem, widząc wolną kanapę przed kominkiem, w którym wesoło skakały płomienie ognia. Usiadła na niej wygodnie bokiem, opierając się ramieniem o oparcie kanapy i podkuliła nogi, by mieć oparcie na książkę i pergamin. Cóż, pewnie nikt z nauczycieli czy rodziców nie pochwaliłby takiej pozycji do nauki. Nie orientowała się zbytnio w czasie, jednak w końcu skończyła pracę, teraz czytając uważnie wszystko by poprawić ewentualne pomyłki.
Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Kącik z komnkiem - Page 5 Empty Re: Kącik z komnkiem

Sro Wrz 09, 2015 8:50 pm
Ta-dam! Jak widać nawet tutaj Kayleigh nie mogła zaznać spokoju, bowiem za chwilę mogła usłyszeć czyjes kroki na schodach. Owszem, mogła mieć nadzieję, że owy ktoś zmierza do innego celu, ale niestety dziś dziewczyna szczęscia nie miała. Syriusz kierował się dokładnie do miejsca, gdzie siedziała Ślizgonka. Kay mogłaby zezłościć się jeszcze bardziej, gdyby dowiedziała się, że Black miał już minąć owy kącik, ale zauważył właśnie ją. Podszedł do niej, a że w kąciku znajdowała się tylko jedna kanapa, to walnął się obok dziewczyny.
- No cześć!
Kayleigh Phate
Oczekujący
Kayleigh Phate

Kącik z komnkiem - Page 5 Empty Re: Kącik z komnkiem

Sro Wrz 09, 2015 10:33 pm
Była po prosu zbyt naiwna. Po tylu latach nauki w tej szkole nadal łudziła się, że znajdzie jakieś miejsce, które pozostanie puste przez dłuższy czas. Pechowy dzień w takim wypadku to było mało powiedziane, prędzej pechowe sześć ostatnich lat. W każdym razie, w tym momencie była zbyt zaczytana i skupiona, by usłyszeć jakąkolwiek zbliżającą się osobę. Kolejny błąd, bo może wtedy nastawiłaby się jakoś psychicznie, cokolwiek... a tu sru. Nagle ktoś zajął wolny kawałek kanapy przy jej nogach, co dopiero oderwało ślizgonkę od czytania. Podniosła zaskoczona wzrok, chwilę później przewracając już oczami na widok intruza
- Black. - skwitowała kwaśno, wbijając w niego niezadowolone spojrzenie, pomieszane z ciekawością. Prawdę mówiąc, ten był jedynym z całej ich "wyśmienitej paczki", którego w pewien, mały sposób akceptowała. Co poradzić, że ich spotkania zazwyczaj kończyły się dogryzieniami, choć ze sporą dozą zabawy.
- Stęskniłeś się? - spytała z uroczym uśmiechem, odkładając pergamin na bok. Koniec nauki, to pewne akurat. Całe szczęście, że gryfon przyszedł już po tym jak wszystko napisała, bo zapewne gdyby jej przerwał w odrabianiu zadania, jeszcze by za to mu się dostało. Życie.
Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Kącik z komnkiem - Page 5 Empty Re: Kącik z komnkiem

Czw Wrz 10, 2015 3:12 pm
- Dzięki za przypomnienie, zupełnie zapomniałem jak się nazywam - powiedział złośliwie. Wszystkie Ślizgonki, któe znał, witały go nazwiskiem i ostentacyjnie niezadowoloną miną. To się robiło nudne, wszystkie były tak oryginalne, że aż mu się myliły. Na siłe próbowały być tym złosliwym Slizgonem, ach, ach. No nieważne, w sumie miał to gdzieś, a bawiło go, że może im trochę poprzeszkadzać, bo jakoś nie uciekały na jego widok.
- Nie, a co? - powiedział. W końcu tylko tędy przechodził, nie szukał jej specjalnie, bo nie gadali na tyle dużo razy, żeby szukał jej towarzystwa specjalnie.
- Co piszesz? - zapytał, spoglądając na jej kartki.
Kayleigh Phate
Oczekujący
Kayleigh Phate

Kącik z komnkiem - Page 5 Empty Re: Kącik z komnkiem

Czw Wrz 10, 2015 3:58 pm
- Do usług. - mruknęła, nie mając ochoty już ciągnąć tych rozważań a temat i witania się. Tak to już bywa, że w szkole ludzi dzieli się na trzy grupy. Tych, których się lubi, obojętnych i tych którzy działają ci na nerwy. Niestety pan Black zaliczał się do ostatniej, choć niekiedy lawirował przy też tej pierwszej. Kay nie przepadała za osobami, które skupiają zbyt dużo uwagi na sobie, popisując się jak błazny lub robiąc inne dziwne, niepotrzebne rzeczy. Możliwe, że oceniała gryfona niepotrzebnie na podstawie jakiejś jednej sytuacji z przeszłości... cóż, w każdym razie tak to widziała, stąd też niechęć. Tak czy owak, skoro mimo wszystko siedziała tu wciąż i rozmawiała, to jednak go musiała tolerować, nie?
- Jak zawsze taki przekorny - odpowiedziała na pytanie ze złośliwym uśmiechem. Dawno nie rozmawiali i aż zdążyła zapomnieć, jaką frajdę czasem jej to sprawiało. Ostatnio jak na złość zachowywała się wybitnie nieślizgońsko, więc teraz mogła to nadrobić, okazja wręcz idealna.
- Praca domowa, już skończyłam - zerknęła przelotnie na odłożony pergamin, po czym z powrotem utkwiła spojrzenie w chłopaku
- Więc teraz mogę poświęcić uwagę mojemu ulubionemu gryfonowi
- dodała, odpowiednio z ironią podkreślając jedno słowo, co by czasem tego wprost nie zrozumiał. Jednak nie oszukujmy się, głupi nie był, raczej. Mimo słów, widać było na twarzy szatynki lekkie rozbawienie.
Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Kącik z komnkiem - Page 5 Empty Re: Kącik z komnkiem

Pią Wrz 11, 2015 5:11 pm
Hm, być duszą towarzystwa i czasem błaznować czy być ponurakiem... Oto jest pytanie. Dla Blacka najłatwiejsze na świecie. Wolał pierwszą opcję, jesli w dodatku swoimi żartami mógł kogoś rozbawić, to dlaczego czasem nie porobić głupich rzeczy? Hmmm, dziwne było też to, że najczęsciej w grupie "działających na nerwy" był głównie u Ślizgonów. HM. CIEKAWE CZEMU. DZIWNE! Czasem miał wrażenie, że tamci są po prostu zazdrośni, bo nawet błaznowaniem nie skupiliby na sobie uwagi. Dziwić się teraz, że domy Gryffindora i Slytherina zwykle za sobą nie przepadały.
Syriusz jednak chyba musiał mieć coś w sobie, skoro niektórzy (a raczej niektóre) z domu węża z nim rozmawiali, mimo tej ostentacyjnej niechęci.
Jak zawsze taki przekorny. No ba! A jak!
- Do usług - powtórzył jej kwestię. - Praca domowa... A co to jest? - zapytał rozbawiony. - Mi się pewnie uzbierał pokaźny stosik, ale jakoś nie ma okazji, żeby się za niego zabrać - stwierdził, kompletnie nie przejmując się nieodrobionymi zadaniami.
- Och, cudownie! - zawołał. - To co będziemy robić? Jak mnie zabawisz? - spojrzał na nią pytająco.
Kayleigh Phate
Oczekujący
Kayleigh Phate

Kącik z komnkiem - Page 5 Empty Re: Kącik z komnkiem

Pią Wrz 11, 2015 9:40 pm
W takim razie powinien się cieszyć, że nie ma z tym problemu i jest tak ogólnie rzecz biorąc lubiany, przynajmniej przez większość. Wiadomo, że pewnie większość ślizgonów z wyboru zachowywała się tak aspołecznie, więc to ich sprawa. Jednak najwidoczniej nie miał okazji poznać bliżej Kay na tyle, by nie osądzać jej na podstawie jedynie domu. Wiele razy słyszała już, zwłaszcza ostatnio, że do Slytherinu nijak nie pasuje, co jedynie wywoływało rozbawiony śmiech u szatynki. Przecież to nie aspołeczność, złośliwość i ogólny mamcięwdupizm były głównymi cechami przewodnimi domu Salazara, a to że tak się przyjęło... cóż. Tak wyszło, że najwidoczniej często szło to ze sobą w parze. Phate jednak najwyraźniej wyłapała tylko te "pozytywniejsze" cechy swojego domu, a to że witała się z Blackiem tak a nie inaczej... cóż, ujmijmy to w ten sposób, że był nielicznym z wybranych. Powinien być więc dumny!
Za pytanie retoryczne odnośnie pracy domowej popatrzyła na niego z ukosa, lecz zaraz jej twarz się na powrót rozjaśniła, słysząc resztę
- No tak, są priorytety. Jak widać, na przykład rozmowa ze mną - tym razem nie powstrzymała krótkiego śmiechu, bo mimo wszystko to co powiedziała było dość komiczne. Odgarnęła włosy, spadające jej na twarz i wyprostowała nogi, chcąc nie chcąc układając je na kolanach gryfona. Pierwsza tu była, no więc.
- Ja? Ależ to ty tu do mnie przyszedłeś. - stwierdziła, udając idealnie zaskoczenie.
- Tyle zawsze masz dziwnych pomysłów w głowie, więc teraz nie uwierzę, że nagle ci możliwości zabrakło - dodała dość przekornie, lustrując go wzrokiem. Zdecydowanie miała na myśli te ich dzikie niekiedy pomysły i "błaznowanie", nie mogła sobie odpuścić.
Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Kącik z komnkiem - Page 5 Empty Re: Kącik z komnkiem

Pon Wrz 21, 2015 4:35 pm
W takim razie miał nadzieję, że będzie miał okazję poznać jej lepszą i tą niepasującą do ślizgonów część osobnowości, a sama Kay porzuci tą maskę, która sprawia, że na pierwszy rzut oka bardzo do nich pasuje. Chociaż już to, że z nim rozmawia odróznia ją od innych, a to, że rozmowa wygląda tak, a nie inaczej to... Cóż, tyle lat wśród "typowych" Ślizgonów robiło pewnie swoje.
- Na przykład - przytaknął, uśmiechając się półgębkiem. Wszystko było lepsze od robienia pracy domowej! Udał, że sprawiła mu nieziemski ból, kładąc na nim swoje nogi, z których, według niego, każda ważyła tonę. Oczywiście, nie omieszkał jej o tym powiedzieć. Na jej kolejne słowa, uniósł brwi.
- Ja? - powtórzył po niej, naśladując jej ton i minę. - To Ty się napatoczyłaś w miejscu, do którego zmierzałem - zauważył, celując w nią palcem. Potem palcami tej samej dłonia zaczął bębnić w jej kolano i ostentacyjnie ziewnął. Powoli zwrócił twarz w jej kierunku.
- Musisz uwierzyć. Akurat mam zaćmienie i nie mam żadnych pomysłów. Ty mnie zaskocz.
Kayleigh Phate
Oczekujący
Kayleigh Phate

Kącik z komnkiem - Page 5 Empty Re: Kącik z komnkiem

Czw Wrz 24, 2015 8:39 pm
Dziewczyna parsknęła jedynie śmiechem na jego potwierdzenie. Głupia nie była, toteż nie wzięła aż tak na poważnie tego, że to właśnie dla niej poświęcał swoją możliwość dalszej edukacji. Był w ogóle ktoś taki, kto by w to uwierzył? Tak czy owak robiło się zabawnie, tak jak przypuszczała już na sam jego widok. Owszem, nie ukazała tego skacząc z radości, ale jaka wtedy byłaby z tego frajda? Miała osoby, z którymi mogła normalnie porozmawiać czy się pośmiać, a gryfon idealnie nadawał się do troszkę innego typu rozmowy jej zdaniem.
Niemal odruchowo gdy przewrócił oczami i skomentował jej pozycję, poruszyła jeszcze nimi, niby je układając w lepszej pozycji z miną pokazującą wprost, że na pewno ich nie zdejmie. Całkiem wygodnie tak było.
- Oh, wybacz. Mój radar namierzający każdy twój ruch nawalił. Nie przewidziałam, że tu będziesz - tym razem ona przewróciła oczami, kręcąc przy tym głową wymownie. Przelotnie zerknęła na jego palce, uderzające w jej kolano, ale nie skomentowała tego. Czasem warto przemilczeć, przecież nie będzie się tak wszystkiego czepiać.
Prawdę mówiąc, Kayleigh nie należała do osób, przejmujących inicjatywę w tego typu sprawach. Jakoś nigdy nie odnalazła w sobie zbyt dużych pokładów spontaniczności czy pomysłowości, więc teraz zmarszczyła brwi i wbiła w Blacka spojrzenie. Jednak on jest stworzony do uprzykrzania jej życia. Nawet w tak mały sposób.
- Powiedz mi coś o sobie co mnie zaskoczy, o czym nie mam pojęcia. - odezwała się po krótkiej chwili, oczywiście w swoim zwyczaju najpierw wypowiadając to co jej wpadło do głowy, a potem o tym myśląc. No cóż, może akurat się dowie czegoś ciekawego. Brunet nie mógł wiedzieć, że Kay nie znosi plotkowania do tego stopnia, że tak na prawdę bardzo mało wie o uczniach, z którymi nie ma zbytnio kontaktu. Czyli ze sporą większością. Tak na prawdę więc nie trudno było znaleźć coś, o czym pojęcia nie miała... ale na szczęście o tym raczej nie wiedział. Wpatrywała się w chłopaka z ciekawością i wyzwaniem w oczach, nie mogąc opanować lekkiego uśmiechu.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Kącik z komnkiem - Page 5 Empty Re: Kącik z komnkiem

Wto Paź 27, 2015 3:26 pm
Z/t dla obojga
Prudence Grisham
Nauka
Prudence Grisham

Kącik z komnkiem - Page 5 Empty Re: Kącik z komnkiem

Nie Lis 15, 2015 9:05 pm
Wyjście z pechowego pomieszczenia było świetnym pomysłem. Nie mogła na niego nie przystać. Znaleźli się więc przez moment na korytarzu VII piętra, a Prudence pokierowała ich do jednego z kątów mieszczących się tam, który można określić jako urokliwy. Gdyby chciała kusić los to stwierdziłaby, że tutaj już naprawdę nie może wydarzyć się nic złego. Zdawała sobie sprawę z faktu, iż pokuszenie się o takie słowa nawet w myśl byłoby dużym błędem, tym bardziej, że miała pewność o wydarzaniu się tych wszystkich okropności, którym nie dajemy w swej wyobraźni miejsca. Ryzyko sprowadzenia na siebie gniewu przewrotnego Przeznaczenia nie jest dla niej. Postanowiła więc odrzucić zdarzenie do przeszłości i tak, jak dotąd z nią czyniła - pożegnać. Żalenie się i użalanie nad tym, co już skruszone nie jest dla niej.
Zasiadła więc i uśmiechnęła się do mężczyzny, jakby po opuszczeniu tamtych czterech ścian zostawiła też za sobą wewnętrzną rozterkę. Co niejako miało właśnie miejsce. Prudence przeszła na porządku dziennym do życia w którym trzeba przeć do przodu. Gdyby zatrzymała się przy losie rozbitej porcelany to musiałaby teraz siedzieć i łkać, a tego: a) nie robi się przy ludziach b) marnuje się tak czas c) rozbito tylko durne filiżanki d) które przecież nie mają nic wspólnego z jej rozbitym nieco życiem e) jakie może być przecież zawsze lepsze. Wystarczyło kilka minut spaceru, by się opamiętała. Istna magia, a raczej trochę wypaczony charakter, skoro potrafi odrzucić z taką łatwością uczucia, nawet takie, jak smutek.
Więc błyszczały jej oczęta w jego kierunku bez jakiegokolwiek większego powodu. Może to przez to, że dalej pobolewa ją trochę głowę?
Prawdopodobnie jednak bez, choć nigdy nic nie wiadomo, skoro nawet kobieta nie mogła sobie samej uzasadnić faktu, że po prostu nie uciekła, gdy zrobiło się względnie niebezpiecznie. A teraz siedziała sobie ponownie wygodnie i czekała. Na co? Kolejne dziwne zdarzenie? A kto ją tam wie...
Vakel B. Bułhakow
Nauka
Vakel B. Bułhakow

Kącik z komnkiem - Page 5 Empty Re: Kącik z komnkiem

Nie Lis 15, 2015 10:59 pm
Bułhakow nie przeżywał teraz rozterek natury filozoficznej. Bułhakow wyjątkowo dobrze się bawił. Filiżanek mógł mieć pięćset, a Prudence... Prudence mógł mieć tylko jedną. I wciąż miał, bo jeszcze nie zrobił nic, co mogłoby kobietę do niego zrazić i był z tego powodu wyjątkowo zadowolony. Rzucanie w nich zastawą stołową było dość niefortunne, bo liczył szczerze na to, że kobieta się przed nim trochę bardziej otworzy, a całkiem prawdopodobnym było, że byli na dobrej ku temu drodze. W duchu odetchnął z ulgą widząc, że przejście się po piętrze zadziałało i rozluźniła się nieco, więc pomysł na spacer nie był tak kiepski, jak mu się na początku wydawało. Ta cisza, milczenie, to wszystko zmuszało go do zastanawiania się nad ich relacją. Czego od niej oczekiwałeś, Vakelu? Żeby oddała ci swoje myśli, nadzieje i sny, którymi ty znudzisz się za chwilę, łamiąc kolejne serce? Skoro nie, to po co zawracałeś jej sobą głowę? Miałeś tylko wypytać, wykorzystać i stwarzać pozory utrzymywania kontaktu, a teraz uśmiechałeś się do tych błyszczących oczu jak kompletny idiota. Głupiec. Nim właśnie był sądząc przez moment, że był zdolny do jakichkolwiek ciepłych uczuć skierowanych w jej stronę. Lubił się okłamywać. Tak było mu łatwiej. Każdemu byłoby łatwiej kokietować i odrzucać, niż przyznać się samemu sobie, że nie był zdolny do bycia dla kogoś zasłoną. Nikomu nie mógł obiecać, że go ochroni. Nie puści jego rąk.
Nikomu nie mógł obiecać, że będzie naprawdę czyjś.
Przysiadł tuż obok, nawet trochę za blisko jak na miejsce wyjątkowo publiczne, ale z pewnością nie naruszało to niczyjej przestrzeni osobistej. Umiał się przecież zachować.
- Wracając do tematu sprzed incydentu - korzystasz tylko z kartek? - O ile na początku był w tym temacie ostrożny, to szybko dotarło do tej pustej główki, że przecież zmagała się z tym, jak twierdziła, przynajmniej od dzieciństwa. Dla innych mogło być to nietypowe, a dla niej była to po prostu zwykła, szara codzienność. Dlaczego więc miał traktować ją inaczej?
Nie była wybrykiem natury, tylko jego nowym, ślicznym obiektem zainteresowań. Tak, Vakel znalazł nowe hobby.
Zorientowawszy się, że Prudence nie ma jak odpowiedzieć - podał jej swój dziennik. Nie było w nim nic interesującego - zaledwie kilka dat, w tym ta spotkania z bratem i... no tak. Kilka jej karteczek. Udał speszonego, że je zachował. Przecież wcale nie zrobił tego celowo dla takiej właśnie okazji.
Prudence Grisham
Nauka
Prudence Grisham

Kącik z komnkiem - Page 5 Empty Re: Kącik z komnkiem

Pon Lis 16, 2015 5:26 pm
Zrażenie do siebie tej kobiety to wyzwanie godne tylko najwytrwalszych. Panna Grisham potrafi się zezłościć, to prawda, ale zdarzenie to jest praktycznie niezauważalne. Bo niby co może zrobić oburzona niemowa? Potupać nóżkami? Trudno oczekiwać jakiejś większej reakcji. Szczególnie, kiedy chodzi o niemowę z bardzo dobrze wykształconą umiejętnością opanowywania się, zobojętniania i w ogóle odłączania się od wszystkiego. Jedyne co tak naprawdę można zrobić w relacji z szarym człowiekiem takim, jak ona jest zdobycie jej uznania, zainteresowanie jej sobą lub wręcz przeciwnie. Druga grupa może liczyć na widzenie pięknej maski przykładnego nauczyciela i nic poza tym. Pierwsza zaś na zobaczenie osóbki z charakterem, poglądami, chętnej poznawania i korzystania z życia. Nie da się chyba jednak sprawić, by Prudence zraziła się kimś w prostym tego słowa znaczeniu, a przynajmniej dotychczas nic takiego nie miało miejsca. Nigdy nie uciekła od jakiegoś człowieka ze względu na jego charakter, jeśli przyciągnął jej uwagę. Chociaż są oni w mniejszości mimo wszystko. Nawet Vakel był ułożony w jej w głowie w miejscu przelotnego spotkania. Z niewieloma ludźmi miała okazję jeszcze raz bywać, ale przede wszystkim nie chciała mieć ich dookoła zbyt wielu. Zakładała także, że mało komu widzi się siedzenie z kimś, kto nawet nie otwiera do niego ust. Cóż, pan Bułhakow jakimś cudem pojawił się jeszcze raz. Uznawała to jednak za odstępstwo potwierdzające regułę. Wszyscy się kiedyś nudzą jej towarzystwem. I dobrze. Dzięki temu nie musi proponować im oddania. Może uciekać, jeśli jest jej to na rękę. Może nie obiecywać, nie chronić i dzięki temu do nikogo nie należy. Ma siebie na wyłączność i nikt nie może szantażować jej emocjonalnie skoro z niczym i z nikim nie jest złączona uczuciowo. Jest cholernie bezpieczna w tej swojej samotności. I mogłoby być inaczej, ale nikt na to nie zasłużył w takim stopniu. Nie da się ukryć, że dyrektor Hogwart'u rzeczywiście jest osobą, której jest wdzięczna, jednakże to nie jest to samo. Nawet jemu nie ufała na tyle, by dzielić się z nim swoimi myślami otwarcie. Rodzinie też nie. Kochała ich, a oddanie rodzinie sprawiało, że nie mogłaby ryzykować, że zawiedzie ich jej zachowanie. Nie miała nawet pojęcia, jak oni to wszystko widzą tak naprawdę. Miała ich bezpośrednio do 11 roku życia, czyli wyjazdu do zamku. Potem... prawie w ogóle. Niewiele więc może powiedzieć ludziom, których tak naprawdę nie zna, czyż nie? Do tego jakie dziecko mówi wszystko swoim rodzicom? Chyba żaden. Od zwierzeń są przyjaciele.
Których nie ma, mogłaby mieć, ale niespecjalnie wiedziała, czy oni w ogóle istnieją. Szarych ludzi jest mało zaś szarych pragnących towarzystwa innych szarych... praktycznie wcale nie ma.
A mimo tego, że i jego nie zna długo to ucieszyło ją, że ma jej zapiski. Nawet, jeśli po prostu zapomniał ich wyrzucić, a ona dopisuje do tego jakąś teorię. Człowiek lubi siebie okłamywać, tak to już jest. I zdawała sobie z tego sprawę, ale jej wyobrażenie zdecydowanie bardziej się jej podobało.
Praktycznie zawsze tak. Znam jednak też migowy, ale ludzie nie grzeszą jego znajomością - Jej rodzice go znali. Przypadkowi nieliczni czarodzieje również. Jaka jest jednak szansa, że się kogoś takiego napotka na swojej drodze? W dodatku kogoś naprawdę wartego naszej uwagi?
Marne szanse, marne powiadam.
Vakel B. Bułhakow
Nauka
Vakel B. Bułhakow

Kącik z komnkiem - Page 5 Empty Re: Kącik z komnkiem

Wto Lis 17, 2015 9:49 pm
Zadziwiało go to. Rozumiał, że niektórzy ludzie byli wyjątkowo prości i mieli małe potrzeby, ale... No dobrze, po prostu nie potrafił tego pojąć. Prudence żyła w świecie czarodziejów. Istniało multum opcji, aby poprawić jakość życia niemowy, ale ona wciąż zapisywała swoje myśli na kartkach. Język migowy. Rozwiązanie iście mugolskie. Bułhakow oczywiście rozważał podszkolenie się w jego zakresie w najbliższej przyszłości, ale nie uważał, aby nie istniała na tym świecie żadna alternatywa.
- A chciałabyś coś w tej kwestii zmienić? - zapytał wprost, bo usłyszenie, że narzuca się ze swoimi pomysłami mogłoby go, delikatnie mówiąc, zaboleć. Wolał, kiedy go podziwiano, a przynajmniej informowano dosadnie - nadeszła pora na to, żeby sobie poszedł. Owszem, trzeba było wtedy liczyć się z tym, że następne spotkania mogą nie być tak pozytywne, ale patrząc na to z jaśniejszej strony - zirytowany pokazywał zalążek prawdziwej twarzy. Najwyraźniej w celu lepszego poznania pana profesora Chlebka należało wytrącić dziada z równowagi.
Chciał rozwinąć temat. Oh, jak bardzo go to korciło! Wymagało to jednak zaangażowania z drugiej strony. Wcześniej Vakel próbował zwerbować do nauki pewnych zaklęć swojego kochanego braciszka, ale teraz... teraz mógł przetestować je na siedzącej naprzeciw kobiecie. Ewentualnie wykorzysta którąś z kręcących się wokół niego panienek. Do głowy przyszła mu od razu znajdująca się na miejscu Wittermore, ale postawił ją pod mocnym znakiem zapytania, bo testowanie nowych rzeczy na uczniach prawdopodobnie łamało połowę praw podpisanych przez Bułhakowa, kiedy przyjęli go do pracy w szkole. Durne były te zasady. Chciał uczyć młodych adeptów magii, obiecujących czarodziejów, a dostał zgraję nieprzystosowanych do życia w społeczeństwie idiotów, w tym kilkoro ćpunów. Zajęcie marzeń!
Sponsored content

Kącik z komnkiem - Page 5 Empty Re: Kącik z komnkiem

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach