Go down
Mistrz Labiryntu
Mistrz Gry
Mistrz Labiryntu

Gobelin Empty Gobelin

Pon Wrz 02, 2013 1:18 pm
Gobelin
Gobelin z Barnabaszem Bzikiem i trollami. Na przeciwko wejścia do pokoju życzeń, choć tylko nieliczni mają o tym pojęcie.
Aida Cuthbert
Martwy †
Aida Cuthbert

Gobelin Empty Re: Gobelin

Wto Sty 07, 2014 11:14 pm
Aida potrzebowała pobyć sama. Ten wieczór był idealny, o ile można tak nazwać starcie z Shanem, które wcale nie należało do przyjemnych. Jeszcze jej za to wszystko zapłaci, ale teraz - kiedy była z dala od niego, nawet o tym nie myślała. Nie chciała. Nie próbowała. Nie potrzebowała. I co jakiś czas wypowiadała zaklęcie "ptaszków", które rozbijały się o ścianę, gdy tylko wredny gryffon próbował jej przeszkadzać, a tych coraz bardziej nienawidziła. Jednak gdzie w tym wszystkim był Syriusz? Gdzie w tym wszystkim była ona, co? Nie. Nie była dla niej miejsca. Nie teraz. Nie w tym momencie. Nie było potrzeby. Mogła uciekać. Nie musiała istnieć.
I nagle zobaczyła jego. Syriusza Blacka. Cóż za nie fart. Dlaczego właśnie on, dlaczego właśnie teraz... Powinna uciec, ale nawet nie było na to szans. Lewo, prawo? Za pomnikiem. Tam chyba nie będzie zaglądał, a przynajmniej nie na tyle by mieć świadomość, że coś jest nie tak.
I jak postanowiła tak zrobiła. Schowała się za goblinem, który przecież mógł być idealnym wyznacznikiem drogi do pokoju życzeń, prawda? Szkoda, że o tym nie wiedziała. Mogłaby się tam ukryć. Uciec.
Schować się przed światem. Powiedz słowo, a zrobi to dla Ciebie.
Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Gobelin Empty Re: Gobelin

Wto Sty 07, 2014 11:55 pm
Powiedzmy sobie szczerze, nuda to najgorzy kolega na świecie. Po prostu jest... nudny. Black prostując się w swoim wysłużonym fotelu w pokoju wspólnym postanowił go zostawić tam, a samemu udać się na mały spacerek po siódmym piętrze. Może zahaczy o Pokój Życzeń? Jak na złość Pokój ten jako jedyny nie dał się nałożyć na pergamin z mapą huncwotów. Był jednak pożyteczny i dla zabicia nudy Syriusz mógł tam wejść i korzystać z dobrodziejstw pokoju..
Szedł jakby nigdy nic korytarzem, co jakiś czas rozglądając się, czy aby woźny lub jego wyleniały kot nie kręcą się niedaleko.
Odgarnął czarne kudły zamaszyście do tyłu i wyjął z kieszeni galeona.
-No to tak... awers wchodzę do pokoju... rewers idę szukać szczęścia gdzie indziej. -i to mówiąc rzucił monetą w górę. Miewał w zwyczaju nie łapać monety, ciekawy gdzie upadnie lub dokąd się potoczy. Los chciał, że galeon upadł z brzdękiem i potoczył się za gobelin. Syriusz wolnym krokiem udał sie w tym kierunku...
-Aida? -otworzył usta ze zdziwienia i wyglądał niezwykle głupio jak ryba wyjęta z wody.
-Postanowiłaś zostać elementem dekoracji zamku? -zażartował, podnosząc z ziemi galeon. Awers.
Spojrzał na nią i chciał pogładzić ją po policzku.. lecz samotny promień Słońca oświetlił lewą stronę twarzy Aidy. Syriusz zmarszczył brwi i przejechał kciukiem po siniaku.
-Co Ci się stało? Kto? -nie żartował. Jego głos był niski i z nutą złości.. bo jeśli się okaże, że to ktoś zrobił.. to już dzisiaj zawiśnie jego klepsydra.
Aida Cuthbert
Martwy †
Aida Cuthbert

Gobelin Empty Re: Gobelin

Sro Sty 08, 2014 12:13 am
Dla Aidy nuda była chwilą wytchnienia, więc sporo by oddała, żeby zamienić się z Syriuszem. On miał spokój, nudę i wszystko czego potrzebował, a ona? uciekała wręcz od tego, żeby nie być wśród ludzi, a jako prefekt naczelny miała prawo w tym momencie tkwić tutaj, i czekać. Na zbawienie? Być może. Na śmierć, prawdopodobnie... Przecież okiennice są cholernie wysokie. Mogłaby sobie chociażby wypaść? Kto ją tam wiedział, to tylko rude, małe i wredne.
I nagle brzdęk monety, który wyrwał ją z zamyślenia. Błagała Merlina by tylko nikt jej nie znalazł, ale jednak los jak widać płakał jej psikusa. Trochę to przykre, że życie się tak poukładało. Szkoda, że ją widział, właśnie teraz. Jakby nie patrzeć - w sporej mierze oberwało jej się za Syriusza. Za to, że była słaba, a co jak mu powie, że kilkanaście minut temu doświadczyła na sobie jeszcze cruciatusa?
Nie, była za bardzo zmęczona.
Nie potrafiłaby o tym rozmawiać.
-Spadłam ze schodów. - Wymruczała pospiesznie, wyrywając mu się. Dotyk parzył, za bardzo. Powinien odejść, nie mógł tu tkwić, nie powinien brnąć w te chore relacje. Nie powinien na nią patrzeć. Nie teraz. Nie w takim stanie.
-Syriusz, proszę Cię... Już nie jest wesoło. Wszystko powinno się skończyć.- Dopiero teraz wbiła w niego wzrok, i wyszarpnęła się na tyle mocno, że zatrzymała się dopiero na pomniku, który za bardzo torował jej drogę, podobnie jak sam Syriusz. Nie chciała by dał jej odejść, ale nie mogła chyba aż tak ingerować w jego los. Nie mogła mu się stać krzywda, to były jej porachunki. Jej słabostki. Jej cierpienia.
-Przestań tak patrzeć, nic Ci nie powiem.
Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Gobelin Empty Re: Gobelin

Sro Sty 08, 2014 10:05 pm
Mina, która zagościła na jego marsowej twarzy wcale nie przywoływała na myśl żadnych miłych emocji. Świdrował swoimi brązowymi oczami twarz Aidy, nie chcąc by umknął mu chociaż jeden szczegół. Wiedział, że go kantuje.. był mistrzem wymówek!
Zmrużył powieki i podszedł bliżej do Aidy, która wyraźnie mu się wyrywała.
-A te schody noszą szatę uczniowską? -zapytał cicho, lecz chyba lepiej by było, gdyby krzyczał. Jego spojrzenie tak pragnące dosięgnięcia prawdy... pragnące dokonać zemsty na tym, kto śmie krzywdzić kogoś, kto przecież jest tak bliski jego sercu.
Wolał jednak odpuścić...
-Nie chcesz, nie mów.. -przesunąłwzrok z powrotem na siniaka. Dostawał furii, widząc coś takiego. Tu nawet nie chodziło o to, że ktoś uderzył Aidę... Syriusz nie tolerował żadnego ataku na płeć piękną. Kobiety były słabszą płcią i używanie siły wobec nich było poniżej wszelkiej krytyki..
-Czy ja się śmieje? -uniósł jedną brew do góry. Zbagatelizował dalszą część tej wypowiedzi, bo było to już nieco nudne... wiedziała dobrze, że on nie odpuści.
-Nie musisz. Szanuję.. Twoją prywatność. -mruknał, zaciskając w niemej złości palce w pięści.
-Lecz jeśli jeszcze raz się to powtórzy, to będę zmuszony złamać tę niepisaną regułę. -dodał w formie.. dobrej rady. Tylko i wyłącznie.
Schował galeona do kieszeni z racji chwili przemyśleń..
-Skusisz się do wejścia do pokoju życzeń? -zapytał, podnosząc wzrok. Wydawało mu się, że Aida jeszcze tam nie była... i korzystając z jej chwili zamyślenia, skradł jej pocałunek, który dodał mu nieco sił.
Aida Cuthbert
Martwy †
Aida Cuthbert

Gobelin Empty Re: Gobelin

Sro Sty 08, 2014 11:25 pm
Aida chciała być z nim. Naprawdę, potrzebowała tego jak niczego innego. Wiadomo, w tych trudnych czasach, które nieubłaganie się zbliżały. Kiedy magia, ta mroczna, nieznana, tak bardzo obca… Opanowywała coraz bardziej świat – ludzie się gubili. Nie wiedzieli co zrobić. Nie wiedzieli co robić, a jaki ku temu był sens? Żaden. Aida już przegrała, a Syriusz nie był tego nawet świadomy, a to bolało. Nie chciała umierać, nawet nie móc się z nim pożegnać. To by było przykre… Dla niego. Dla niej akurat już nie. Byłaby przecież martwa.
-Syriusz… To co się stało miało być ostrzeżeniem. – Wymruczała w końcu, gdy tylko udało jej się zebrać myśli. Po co drążył temat? Nie mógł po prostu być, tkwić i oddychać dla niej? Teraz, ot tak. Po prostu. Bez wyrzutów. Bez myślenia. Bez pytań. Zbędnych pytań.
Odetchnęła z ulgą gdy zmienił temat, chociaż wiedziała, że każde kolejne kłamstwo zapętlało na jej gardle sznur, który zaciskał się coraz mocniej. Ile tego było? Za dużo. Zdecydowanie za dużo.
-Wiem, że chcesz wiedzieć, ale jak Ci powiem to zrobisz coś, za co ja będę płacić jeszcze większą cenę. Zrozum, że nad pewnymi sprawami nie panujemy… Jeszcze parę miesięcy nam zostało do ukończenia szkoły. – Położyła dłonie na jego szyi, przysuwając go nieco do siebie. Potrzebowała tej bliskości jak niczego innego. Czy to też było jakieś zaklęcie, że wszystko działo się tak podświadomie? To nieco zabawne.
-Przyznaj, że nie możesz się pogodzić z tym, że inny mógł mnie dotykać, robiąc mi tym samym krzywdę… - Szepnęła. Tak, potrzebowała tego zapewnienia. Oddała przecież Blackowi wszystko co miała najcenniejsze. Oddała mu pierwszy pocałunek. Dziewictwo. Miłość. Należała w pełni do niego, a nagle ktoś… Niszcząc i depcząc jej wyobrażenie o Syriuszu, oraz wszelkie wspomnienia po prostu chciał to zniszczyć. Shane Collins – zapłacisz jej za to skurwielu.
-Do czego… Chce wejść? Pokój… Życzeń? – Zmarszczyła brwi, jakoś chyba nie szczególnie orientowała się w zakamarkach szkoły, zwłaszcza, że… Nie spodziewała się czegoś takiego. No bo z drugiej strony, co to do cholery miało być? A może to jej pamięć wymarzę… Na ten moment – to było jedyne pragnienie.
Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Gobelin Empty Re: Gobelin

Czw Sty 09, 2014 12:28 am
Objął ją w pasie i przytulił do siebie. Chciał ją czuć.. nie tylko tak fizycznie.. Chciał by wypełniają jego czarną duszę, by jego serce biło rytmem jej serca.. po prostu oszalał na punkcie tej kobiety. Z lubością powitał zapach jej włosów oraz dotyk ciała..
-Tylko dlatego odpuszczę. Nie chcę, byś cierpiała z mej lekkomyślności. -znowu musnął jej usta swoimi.
Przesunął ustami po jej gładkiej szyi. Zamruczał cicho.
-Nie mogę znieść tej myśli, masz rację. -dmuchnął ciepłym powietrzem do jej ucha. -Należysz do mnie panno Cuthbert i nikt nie ma prawa robić Ci krzywdy... -znowu ją pocałował. Nieco dłużej.
-Nie znasz Pokoju? -wyszczerzył się uradowany, że coś wiedział. Wskazał miejsce naprzeciwko gobelinu.
-Jeśli przejdziesz w tym miejscu wzdłuż ściany trzy razy, intensywnie myśląc, gdzie chciałabyś być.. to pojawią się drzwi. Myślę... że jakiś uroczy zakątek będzie w sam raz, co? -znowu zamruczał jej do ucha i pociagnął ją w stronę ściany.

Zt x2
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Gobelin Empty Re: Gobelin

Pią Lip 25, 2014 3:14 pm
Oparła się nieopodal słynnego gobelinu z Barnabaszem i z jego trollami. Gdyby tylko mogła poznać tajemnicę, którą kryje te piętro, nawet nie podejrzewała, jak blisko jest tajemniczych drzwi, które pokazują się tylko tym nielicznym osobom. I pomyśleć, że było to tak blisko Pokoju Wspólnego Gryfonów! Na wyciągnięcie jednej ręki; skąd jednak ona miała o tym wiedzieć? Nigdy jakoś nie miała czasu by poznać więcej tajemnic Hogwartu, jak to robili Huncwoci. Założyła kosmyk rudych włosów za ucho i rozejrzała się dokoła siebie. Nikogo tutaj nie było, przez co miejsce wydawało się opuszczone. Prawda jednak była taka, że teraz większość uczniów o tej godzinie siedziało w swoich Pokojach Wspólnych, grzejąc się przy kominku i rozmawiając na temat zbliżających się Walentynek. No właśnie. Walentynki. Nigdy jakoś zbytnio za nimi nie przepadała. Po pierwsze z powodu Jamesa Pottera, po drugie uważała, że to święto nie jest jakieś zbytnio ważne i niektórzy zbyt afiszowali się wtedy ze swoją miłością. Co za bzdurne zachowanie, czyż nie? Ale może... może to będzie szansa dla jej współlokatorek z dormitorium by coś zmienić? Dla niewinnej, zamkniętej w sobie Erin, dla szalonej, choć wrażliwej Dorcas, dla April, która cierpiała z powodu straty swojego brata i dla Mary, która zawsze miała dla niej dobre słowo. Może właśnie je spotka w tym dniu coś dobrego?
Ostatnio przecież ciężko było o cieplejszy uśmiech od losu. Niby była cisza i spokój, ale miała wrażenie, że to ostrzeżenie. Swoista zapowiedź burzy.
Objęła się ramionami i przymknęła powieki, zatapiając się w myślach.
Głowa do góry, Evans! Nie zachowuj się wiecznie, jak ponurak! Wszystko będzie dobrze! Uwierz to! Uwierz w szczęście...
Uśmiechnęła się blado pod nosem.
James Potter
Oczekujący
James Potter

Gobelin Empty Re: Gobelin

Pią Lip 25, 2014 9:12 pm
Taa, tajemniczy pokój na siódmym piętrze nieraz przyprawiał Huncowtów o ból głowy. Czemu? Otóż było to jedno z nielicznych pomieszczeń, których magia była dla nich aż tak niezrozumiała. Ten pokój był kolejnym z dowodów na niezwykłość zamku i potęgi jego założycieli. Wracając do tajemniczego pokoju, to Potter był jednym ze szczęśliwców, który aż dwukrotnie był w środku. Raz wraz z resztą Huncwotów, zaś drugim razem sam. Wystrój był różny, na Merlina, nawet drzwi były inne! Nie ma co wspominać o wielkości pomieszczenia i jego przeznaczenia. Zaznaczyć można, że oba te wejścia były w odstępach zaledwie paru godzin! Na próżno głowili się i szukali informacji, w księgach nie było nic, a duchy również zdawały się nic nie wiedzieć. Od tamtego czasu, czyli jakiegoś roku James regularnie spacerował po piętrze i szukał śladu magicznego pokoju, niestety na marne. Tym zaś razem cel jego podróży był jednak inny. Planował zajść do jednej z opuszczonych klas i należycie przygotować się do zajęć z Zaklęć i uniknąć jednocześnie parę namolnych dziewczyn. Zbliżają się walentynki, więc to kolejny czas na męczenie biednego Rogacza. Poza tym wspominałam, że Potter nie lubił tego mało wartościowego święta? Wszędzie serca, czerwień i zakochane pary, które bardzo wylewnie okazują sobie uczucia. Ech, chyba zaczął rozumieć Evans w pewnych kwestiach. Do czego to doszło?
Z torbą przewieszoną przez ramię, w której to było pełno różnych różności szedł korytarzem. Pogrążony w myślach, który wcale nie dotyczyły Evans niemalże minąłby ją i nie zwrócił na nią większej uwagi.
Przystanął. Oceniając fachowym okiem szukającego, że odległość jest wręcz idealna, gdyby trzeba było jednak uciekać odwrócił się w jej stronę. Przyglądał jej się w milczeniu. I nagle się uśmiechnęła. Oho, jak nic zaraz otworzy oczy, czas ewakuować!
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Gobelin Empty Re: Gobelin

Sob Lip 26, 2014 12:57 am
Chyba po prostu zbyt długo przebywał w jej towarzystwie, próbując w jakiś sposób się do niej zbliżyć i choć trochę ją zrozumieć. Ale jak można zrozumieć kogoś, kto nawet sam tego nie potrafił? Zwyczajnie nieraz bywało ciężko Evans dojść do ładu ze swoimi uczuciami i myślami, tak jak teraz. Ale przecież trzeba chociaż starać udawać opanowaną panią prefekt, by nikt nie nabrał podejrzeń; skąd jednak mogła wiedzieć, że ktoś się tutaj pojawi? I to jeszcze główny powód zamieszania, które trwało i ciągnęło się za nią od jakiegoś czasu? I jak powinna się teraz zachować, po tylu słowach przez nich przelanych pełnych goryczy i żalu? No właśnie. Ale zostawmy to, przecież ona sobie jeszcze nie daje sprawy z tego, że James Potter jest tak blisko niej. Otworzyła najpierw jedno zielone oko, a zaraz po nim drugie i schowała chłodne ręce w kieszenie swojej szaty. Rozejrzała się, czując na sobie czyjeś spojrzenie i zetknęła się z orzechowymi tęczówkami chłopaka. Zagryzła dolną wargę i spojrzała gdzieś w bok, nie mogąc znieść jego wzroku. Po tym wszystkim? Chyba zwyczajnie nie miała odwagi.
- Cześć - szepnęła tak cicho, że nie była pewna, czy usłyszy. Było tyle rzeczy o których mogliby porozmawiać, jako przyjaciele, może nawet pomogłaby mu z pracą domową, gdyby ją tylko o to poprosił. A tak? Nie wiadomo, jak nazwać to, co między nimi było, bo z pewnością nie nienawiścią. Przynajmniej z jej strony. Już nie.
James Potter
Oczekujący
James Potter

Gobelin Empty Re: Gobelin

Sob Sie 23, 2014 12:29 pm
Co powinien zrobić? Rzeczywiście, zgodnie z pierwotnym założeniem, ewakuować się w trybie natychmiastowym? Właściwie to mogło być całkiem niezłe rozwiązanie... Może nawet przy odrobinie szczęścia Evans nie zauważyłaby, kto przyglądał jej się przez dłuższą chwilę, a następnie zdecydował się na ekspresową ucieczkę.
Nie bądź śmieszny, Potter, przecież nie będziesz przed nią uciekał.
Och, no jasne. Ucieczka jednak nie była przecież aż tak świetnym pomysłem. Ale zawsze mógłby też tak po prostu odwrócić się na pięcie i ruszyć przed siebie, jakby nigdy nic. Mógł przecież udawać, że zmierzał właśnie w zupełnie przeciwnym kierunku i że przy tym absolutnie nie zauważył Lily. W końcu nie musiał jej przecież dostrzegać za każdym razem, prawda?
Najwyraźniej jednak zastanawiał się co najmniej o kilka sekund za długo. W tym czasie Evans zdążyła już otworzyć oczy i, o zgrozo, zauważyć go. On tymczasem wciąż tkwił w jednym miejscu, nie poruszywszy się nawet o pół cala. Na ucieczkę było więc już za późno. Na udawanie, że zupełnie jej nie widział również. Nie było też większych szans na to, że to ona jakimś cudem go nie zauważy, bowiem owo ciche "cześć" mimo wszystko dotarło do uszu Jamesa. Mimowolnie skrzywił się lekko, przypomniawszy sobie w jednej chwili wszystko to, co miało miejsce między nimi nie tak dawno temu.
Trzeba było uciec.
- Cześć - odpowiedział jednak, całkiem odruchowo sięgając ręką do swoich włosów. Nie, nie po to, żeby nadać im jakiś szczególny wygląd. Po prostu zawsze to robił, kiedy nie do końca wiedział, co powinien powiedzieć lub zrobić. Nawet, jeśli niektórzy mogliby mylnie sądzić, że James Potter nigdy nie miał z tym najmniejszych problemów.
Aktualnie miał z tym jednak naprawdę spory problem. Jednocześnie bowiem na myśl przychodziło mu całe mnóstwo słów, które mógłby wypowiedzieć, ilekroć jednak chciał coś z tej plątaniny rzeczywiście wyartykułować, odkrywał, że w głowie miał tylko wielką pustkę. Stał więc tak po prostu, zamiast zwyczajnie się odwrócić, pójść sobie lub dodać do powitania cokolwiek jeszcze.
Może jeśli będzie tak stał dostatecznie długo, to nagle odkryje, jak mógłby stać się niewidzialny bez pomocy peleryny?
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Gobelin Empty Re: Gobelin

Sob Sie 23, 2014 8:40 pm
Gdyby był bardziej ostrożny i nie miał takich dużych stóp (tak Potter, masz duże stopy) to zapewne by to mu się udało i uniknąłby spotkania z rudowłosą, a ona nawet nie miałaby pojęcia, że był tak niedaleko niej. No ale niestety, wyszło jak wyszło i oboje teraz nie wiedzieli, co mają zrobić. Między nimi zdarzyło się zdecydowanie za dużo, by móc to tak zwyczajnie zignorować i udawać, że nic się nie stało. Bo stało się, bardzo wiele. W końcu odważyła się na niego spojrzeć. Nie mogła przecież uciekać od niego wzrokiem, tak nie wypada.
Przyglądała się mu, chłonąc każdy element jego ciała, jakby chciała sprawdzić, czy zmienił się w jakikolwiek sposób od ich ostatniego, niezbyt przychylnego spotkania. A i owszem, może niewiele, ale jednak coś uległo zmianie. Nie mogła jednakże odgadnąć, co to było. Czyżby jego włosy stały się dłuższe? Albo on jeszcze urósł o kilka centymetrów w górę? A może zwyczajnie była to wina małego zarostu, który pojawił się na jego twarzy?
To było bardzo nierozsądne z jej strony, że tak mu się przyglądała. Powiedziała tyle okrutnych słów w jego stronę ostatnimi czasy i jeszcze na dodatek ten nieszczęsny bal zimowy, na którym się upiła. Było jej zwyczajnie wstyd. Chyba pierwszy raz w życiu, przynajmniej w jego obecności. Wstydząca się Evans w obecności Pottera? Do czego to doszło!
Niepewnie zrobiła kilka kroków w jego stronę, unosząc wyżej podbródek. Czuła się przy nim taka niska, nawet jeśli stała jakiś tam kawałek od niego. Potrzebowała choć trochę pewności siebie, żeby przypadkiem nie uznał, że się go boi, albo, że zależy jej na nim. O nie! Nie chciała by poznał co dzieje się w jej głowie, kiedy na niego spogląda.  Dmuchnęła w jeden niesforny rudy kosmyk i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, jak to miała w zwyczaju. Zazwyczaj robiła tak, gdy coś zmalował i musiała mu dawać pouczenie, teraz jednak nie miała, co zrobić z rękoma i bała się, że jak będą tak bezczynnie wisieć to zwariuje.
- Więc... co tam u Ciebie? - Palnęła chyba najgłupsze pytanie pod słońcem, ale zwyczajnie nic innego nie przychodziło jej do głowy. Lily nie wiedziała bowiem, jak ma z nim rozmawiać. A te pytanie wydawało jej się w miarę...neutralne. Chrząknęła cicho zakłopotana, próbując się nie zarumienić ze wstydu.
Za jakie grzechy, Merlinie! Za co mnie tak karzesz?! Zapadnę się zaraz pod ziemię i zaprzyjaźnię z gnomami z tego wstydu!
James Potter
Oczekujący
James Potter

Gobelin Empty Re: Gobelin

Sob Sie 23, 2014 9:49 pm
Dlaczego by nie? Dlaczego by właśnie nie poprzestać na udawaniu, że nie stało się absolutnie nic i że wszystko było w porządku? Często takie udawanie zdawało się być całkiem niezłą opcją. Czemu więc nie można było z niej skorzystać w tym konkretnym przypadku?
Pewnie dlatego, że rzeczywiście całkiem sporo się zmieniło. Na tyle, że jakiekolwiek udawanie nie wchodziło już w grę. Gdyby było inaczej, mógłby przecież po prostu zignorować obecność Lily w tym miejscu i najzwyczajniej w świecie minąć ją, udając się w swoją stronę. Gdyby zaś miał wczuć się w udawanie na tyle, by starać się zachowywać jak wcześniej, prawdopodobnie bez jakiegokolwiek zawahania powinien beztrosko zagadać do Evans jako pierwszy. Tymczasem nie potrafił jej ani zignorować, ani tym bardziej zachowywać się jakby nigdy nic.
W dodatku wcale nie czuł się dobrze z tym jej uważnym spojrzeniem na sobie. Na tyle, że w pewnym momencie zerknął nawet w bok, jakby nagle niesamowicie zaciekawiło go coś, co znajdowało się właśnie w tamtej części korytarza. Jeszcze gorzej czuł się natomiast ze świadomością tego, co mógłby jej w podobnej sytuacji powiedzieć jeszcze jakiś czas temu. Hej, Evans, może zamiast mi się tak przyglądać, to po prostu w końcu się ze mną umówisz i będziesz miała na to zdecydowanie więcej czasu? Tak, to z pewnością mogłoby być coś podobnego. Coś, czego zdecydowanie nie miał  ochoty mówić w tym momencie. Nie, zdecydowanie prędzej wymyśliłby jakąś wymówkę, która pozwoliłaby mu się natychmiast ulotnić, gdyby tylko ten nieznośny moment potrwał jeszcze odrobinę dłużej.
Spojrzał na nią ponownie dopiero w momencie, gdy postanowiła zbliżyć się o tych kilka kroków. Przy tym naprawdę niewiele brakowało, by nie udało mu się powstrzymać chęci odruchowego cofnięcia się.
Przestań zachowywać się jak idiota. To tylko Evans. Gdyby upominanie się w duchu przynosiło jakikolwiek efekt, pewnie rzeczywiście mógłby zacząć się jednak zachowywać jak zwykle. Jak on. Tymczasem jednak udało mu się osiągnąć tylko tyle, że pozostał w miejscu. Nieświadomie za to odzwierciedlił gest Lily, również krzyżując ręce na piersi, przy tym przyglądając się dziewczynie, jakby obawiał się, że lada moment mogłaby zamienić się w coś znacznie mniej przyjemnego. A przy tym pewnie jadowitego, czego lepiej byłoby nie drażnić i nie spuszczać z oka ani na moment. Wiadomo przecież, że takie niepozornie wyglądające stworzenia bywają najgorsze - doskonale wiedzą, jak uśpić czyjąś czujność, by następnie rzucić się do ataku.
To znaczy... och, no dobra, nie sądził, żeby Evans miała się na niego rzucać z kłami i pazurami. Ale to wcale nie zmieniało faktu, że na uśpienie swojej czujności nie mógł sobie pozwolić. Nie, kiedy doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że powinien dokładnie uważać na każde słowo. Nie był tylko do końca pewien, czy powinien na nie uważać po to, by nie pogorszyć jeszcze bardziej sytuacji pomiędzy nimi, czy może raczej po to, by pozostawić ją na tym wyjątkowo kiepskim poziomie.
- Wszystko okej. Tak sądzę - oszczędnie odpowiedział więc na jej pytanie, pozwalając sobie przy tym na to, by niedbale wzruszyć ramionami. - A co u ciebie?
Nagle uświadomił sobie, że wbrew wszystkiemu, wobec całego absurdu tej sytuacji... coraz bardziej chciało mu się śmiać. I chęci tej wcale nie umniejszał fakt, że doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że zdecydowanie nie powinien się śmiać. Ba! Zdawał sobie sprawę z tego, że w całej tej sytuacji nie było absolutnie nic zabawnego.
Tylko się nie zaśmiej. Nie śmiej się. Serio. Nie możesz. Nie śmiej się. Nieśmiejnieśmiejnieśmiej...
Mimo powtarzania tego w myślach niczym jakiejś dziwacznej mantry, i tak musiał dodatkowo przygryźć na moment wargi, żeby rzeczywiście nie parsknąć śmiechem.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Gobelin Empty Re: Gobelin

Sob Sie 23, 2014 10:37 pm
Prawda, że to nie jest takie proste? Najwyraźniej oboje zdawaliście sobie z tego doskonale sprawę. Może rzeczywiście jego ucieczka od niej byłaby najlepsza? Przecież o to jej chodziło, kiedy wykrzyczała te wszystkie niepotrzebne słowa w jego stronę. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak wtedy w środku jej serce było niszczone przez nią na milion małych kawałków. I w imię czego to robiła? Dla ich dobra! Przynajmniej ona uważała, że to najlepsze wyjście z tej sytuacji. Nie chciała by niepotrzebnie się ranili, a gdyby dała mu szansę to... wtedy wszystko uległoby zmianie, nie byłoby już odwrotu. A co by było gdyby uczucie z któreś strony by nagle wygasło, albo on miałby przez to kłopoty? Evans doskonale zdawała sobie sprawę, że James nie patrzy na jej status krwi, ale za to nie można było powiedzieć tego o innych. I chciałaby, żeby on był po prostu szczęśliwy. No wiecie, żeby znalazł sobie jakąś miłą dziewczynę, która urodziłaby mu gromadkę dzieci i żyliby sobie długo i szczęśliwie bez większych problemów. A z drugiej strony rudowłosa zdawała sobie sprawę, że jakby znalazł sobie kogoś takiego to byłaby cholernie o niego zazdrosna. Tak, Evans byłaby chorobliwie zazdrosna o Jamesa Pottera. Zresztą to już nie powinno dziwić od jakiegoś czasu, a może jednak? Przez tyle lat była taka uparta, a kiedy nastąpił ten VII rok coś uległo zmianie. A może to już wcześniej zaczęło się zmieniać? Kroczek po kroczku, coraz więcej było go w jej sercu. I w momencie, kiedy się nie spodziewała to nagle ją to wszystko bezlitośnie zaatakowało. I wiecie co? Męczyła się z tym niewyobrażalnie, bo to była jedna z najgorszych rzeczy odpychać go od siebie, kiedy tak naprawdę chciała go złapać za rękę i powiedzieć: Proszę, zostań ze mną!
Ale Evans to Evans. Była zbyt dumna, uparta i samolubna. Myślała, że czyni dobrze; nawet nie wiedziała, jak bardzo się myliła.
A teraz stała tutaj z tymi skrzyżowanymi rękoma, nie wiedząc co w ogóle ma powiedzieć, skoro chciała całkowicie wyrzucić go ze swojego życia.
Nie chcę Cię znać, chcę Cię zapomnieć...
Te zdradzieckie słowa, które wtedy wypowiedziała nadal tkwiły głęboko w jej głowie. I na samą myśl miała ochotę uderzyć w ścianę, zacząć krzyczeć i ryczeć, jak idiotka. Tylko tyle, że nie mogła. Nie przy nim. Przecież wszystko miało być w porządku tak?
Byłoby prościej gdyby rudowłosa zamieniła się w jakiegoś potwora z wielkimi zębiskami i pazurami i się na niego rzuciła. Wtedy nie musiałaby ani o niczym myśleć, ani nie rozważać tysiąc razy swych uczynków. Poziom emocjonalny na jakim obecnie była z pewnością można było nazwać kiepskim. Ale on o tym nie wiedział. Na całe merlinowe szczęście.
Kiedy się odezwał, Lily zamrugała szybciej oczami, jakby się ocknęła ze swoich rozmyślań. Ostatnio bardzo często zdarzały jej się takie sny na jawie i to nie było bynajmniej spowodowane tym, że uczyła się po nocach. Przynajmniej nie tylko. Zagryzła delikatnie dolną wargę.
- To... dobrze. Cieszę się - uśmiechnęła się do niego blado. - U mnie? A... no wiesz, to co zwykle. Uczę się, pilnuję porządku i staram się zadecydować, co będę dalej robić w życiu.
Miała naprawdę wielką ochotę walnąć siebie otwartą ręką w twarz; wiecie taki współczesny facepalm. Gadali przecież o takich absurdalnych rzeczach i to pozornie normalnie. Jeszcze brakuje, żeby wyciągnęła piwo kremowe i podała mu, mówiąc: "Fajnie, że fajnie. Napij się ze mną."
Taak, istotnie jeszcze brakowało tego, żeby Potter się roześmiał. Chociaż może to by rozluźniło w jakiś sposób tę drętwą napiętą atmosferę, która między nimi panowała?
Nie wiedziała już, co o tym wszystkim myśleć. Zwłaszcza, że ostatnio, jak się widzieli na balu to myślała, że umrze. I było naprawdę blisko!
"Nienawidzę Cię Evans, i mam nadzieję, że kiedyś zrozumiesz głębszy sens tych słów."
Czy naprawdę tak było? Czy naprawdę ją nienawidził? Bała się tego, tak cholernie się tego bała, choć przecież o to jej chodziło. Na chwilę znów przymknęła powieki, by potem otworzyć je na nowo i zrobić kolejny, tym razem mniej śmielszy krok w jego stronę.
- A tak w ogóle to... wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek, Potter.
Jeszcze trochę i sama wybuchnie z tego wszystkiego śmiechem. To było takie głupie i nieodpowiednie z jej strony, co ona sobie w ogóle myśli. I jeszcze te wieczne niezdecydowanie! Przecież nie lubiła tego święta i nie obchodziła go, a teraz, jak gdyby nic składa mu życzenia.
Kobieto, zdecyduj się!
James Potter
Oczekujący
James Potter

Gobelin Empty Re: Gobelin

Sob Sie 23, 2014 11:12 pm
Problem w tym, że on wcale nie chciał żadnej innej miłej dziewczyny, która urodziłaby mu gromadkę dzieci. Nie po to przecież od tak długiego czasu uganiał się za tą jedną konkretną, która na jego nieszczęście właśnie teraz stała przed nim, by na koniec mimo wszystko poszukać sobie kogoś, kto miałby być dla niego rzekomo bardziej odpowiedni. I prawdopodobnie bardzo chętnie wyjaśniłby to Evans, gdyby tylko miał okazję w jakiś sposób poznać jej przemyślenia.
I gdyby tylko wcześniej nie miał okazji powiedzieć jej czegoś zgoła innego, co nijak nie miało odzwierciedlenia w tym, co rzeczywiście czuł.
Tymczasem jednak nie mógł zbytnio skupiać się ani na tym, co już Lily powiedział, ani też na tym, co mógłby jej powiedzieć. Większą część jego uwagi zajmowały mozolne wysiłki, by przypadkiem się nie roześmiać. Im bardziej bowiem docierało do niego, że byłaby to chyba najmniej odpowiednia reakcja, tym bardziej jego mózg zdawał się twierdzić, że to wszystko było aż nazbyt komiczne. To po prostu była jedna z tych sytuacji, kiedy doskonale wiedziało się o tym, że powinno się zachować powagę i w której nie było absolutnie nic śmiesznego, a która mimo wszystko nieznośnie bawiła i na koniec i tak zmuszała do śmiechu. Jak na razie jednak James radził sobie naprawdę nieźle, choć skupiając się na swojej mantrze, niespecjalnie skupiał się już na tym, co mówiła do niego Lily.
- Pewnie, to świetnie. Naprawdę super - palnął więc, czując, że powinien chyba coś odpowiedzieć, choć niespecjalnie mając pojęcie, czy rzeczywiście jego słowa miały jakikolwiek sens w zestawieniu z tym, co przed chwilą powiedziała Evans. Na wszelki wypadek pokiwał jeszcze głową, następnie znów mimowolnie mierzwiąc sobie włosy.
Czy to już był ten moment, w którym mógł sobie pójść?
Nie, najwyraźniej nie. Dziewczyna bowiem znów zbliżyła się o krok, przez co James poczuł się jeszcze bardziej osaczony. Może jednak ten pomysł z kłami i pazurami wcale nie był aż tak absurdalny? W końcu... Remus też wyglądał na co dzień niepozornie, prawda? Może więc na wszelki wypadek rzeczywiście lepiej byłoby, gdyby się cofnął? Przynajmniej o te pół kroku... I to już naprawdę miał zamiar zrobić, już nawet oderwał stopę o ziemi, kiedy nagle uderzyła go kolejna wypowiedź Evans. Niemal dosłownie go uderzyła. Przez chwilę zresztą Potter mógł nawet wyglądać, jakby faktycznie przed chwilą ktoś wymierzył mu siarczysty policzek. Ułamki sekund wystarczyły jednak, by na jego twarzy wykwitł z wolna uśmiech. Nie, nie radosny, beztroski uśmiech, jaki często można było na jego twarzy oglądać.
Ten był inny.
Nawet nie pojawił się od razu, spontanicznie, jak w przypadku tych radosnych uśmiechów. Usta chłopaka rozciągnęły się wolno, tworząc na jego twarzy nieco kpiący, chłodny uśmieszek, który nie miał absolutnie nic wspólnego z wesołością. Już nawet odechciało mu się śmiać, najwyraźniej bowiem absurd tej sytuacji przekroczył wszelkie granice. Za to jak najbardziej miałby ochotę zawtórować myślom Evans - zdecyduj się, kobieto! Jeśli już udajemy, że wszystko jest jak najbardziej w porządku, to po co, na wielkie i obślizgłe jaja gumochłonów, przywołujesz akurat temat walentynek?!
- No jasne, Evans. To na pewno będzie wszystko najlepsze - stwierdził, siląc się przy tym na wymuszoną uprzejmość w głosie, bynajmniej jednak nie dbając o to, by ta zabrzmiała jakkolwiek szczerze. - I tobie też, wzajemnie. Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić.
Oczywiście, mógłby po prostu podziękować, odwzajemnić życzenia i w ten sposób kontynuować tę sztywną wymianę zdań. Ale... nie, właściwie nie mógłby. Ta, choć dość krótka, i tak kosztowała go wiele wysiłku. Najwyraźniej wystarczająco wiele, by już z niego zrezygnować.
Sponsored content

Gobelin Empty Re: Gobelin

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach