Go down
Sharon Gallagher
Hufflepuff
Sharon Gallagher

Czytelnia - Page 7 Empty Re: Czytelnia

Czw Cze 25, 2015 11:31 pm
Sharon nie widziała po prostu powodu, by to robić. Był jedną z nielicznych osób, które chciały z nią rozmawiać i nie patrzyły na nią, jak na jakieś dziwadło, jakie zazwyczaj oglądało się w cyrkach. Cieszyła się z tego - to zresztą nie było nic dziwnego, prawda? Każdy potrzebował jakiegoś zrozumienia, otworzenia do kogoś ust i nawet jeśli Gallagher się tego obawiała, to cieszyła się, że nie siedziała sama i miała z kim pracować. To było miłe zaskoczenie.
- Na...piśmie? Mam wyciągnąć pergamin i napisać, czy...? - Spytała zdziwiona, gotowa w każdej chwili to zrobić, gdy jednak w końcu dotarło do niej, że chłopak najpewniej żartuje. Wybuchnęła cichym, zakłopotanym śmiechem, po czym założyła kosmyk ciemnobrązowych, wręcz granitowych włosów za ucho. - Z życiem Ci nie pomogę...nawet, jakbym chciała, to nie potrafię. Sama mam z nim problemy - powiedziała cicho, przyglądając się mu z zastanowieniem. Była ciekawa, gdzie spogląda i o czym ogólnie myśli. W sumie to było zabawne, tak zgadywać, o czym w danym momencie rozmyśla dna osoba, ale...chyba nie powinna, czy coś. Cisza nie przeszkadzała jej zbytnio; zresztą i tak wokół nich był spory hałas, bo w końcu reszta zaczęła się uczyć. Otworzyła jeszcze szerzej oczy, o ile było to możliwe i jej książka spadła z jej pulchnych rąk na ich stolik.
- Coś mogę Ci pomóc, ale z Wróżbiarstwem raczej nie dam rady, nie uczęszczam na te zajęcia - mruknęła współczująco. No nie potrafiła tego ukryć, w końcu musiał poprawiać każdy przedmiot, jeśli chciał by nie wyrzucili go ze szkoły. - Też nie wiem po co. Może...interesuje Cię to, co będzie Cię czekać...?
Zakłopotana podrapała się po głowie; to był zresztą jeden z jej drygów, gdy nie wiedziała, co ma robić i posłała coś na kształt uśmiechu w stronę Takano. Na jego słowa nie poczuła się lepiej, było jej...dziwnie. Tak właśnie.
- Może i dopuszczą, ale jak nie zdam, to dopiero będzie wstyd. A Ty sobie poradzisz, dasz jakoś radę! Nie wyglądasz na kogoś, kto miałby skończyć na ulicy, jak jakiś żebrak. A ja postaram Ci się pomóc, więc może... - i niepewnie otworzyła książkę od Mugoloznastwa. - Może zacznijmy od tego? Myślę, że szybko sobie poradzisz. Ogólnie to, ykhm - zaczęła Sharon i odchrząknęła. - To ostatnio mieliśmy mugolskie...środki...no sam wiesz jakie, żeby no... - i zarumieniła się zawstydzona. Nie lubiła o tym rozmawiać, aaaa! Dlaczego, ach dlaczego musieli mieć takie nietypowe zajęcia na takie tematy? - Żeby kobieta i mężczyzna mogli się do siebie zbliżyć bez żadnych...problemów.

Luthias Lovegood
Oczekujący
Luthias Lovegood

Czytelnia - Page 7 Empty Re: Czytelnia

Pią Cze 26, 2015 6:08 pm
Jakże miło byłoby dowiedzieć się czegoś nowego o sobie, w tak prosty i nieprzymuszony sposób.  On również wolał wiedzieć co go czeka. Niespodzianki bywają przyjemne, ale to wraz niespodzianki. Nie możemy się na nie w jakikolwiek sposób przygotować, a to było dla niego delikatnie stresujące. Jednak, jak już stwierdziliśmy, tutaj mogliście odetchnąć i przestać zamartwiać się nad nieprzewidzianym biegiem wydarzeń. Wszystko było jasne i klarowne. Nauka.
Przeczesał blond włosy, robił to odruchowo, nawet nie kontrolował i nie zdawał sobie sprawy jak często to robi. Spojrzał na nią i przymrużył delikatnie oczy, ściągając brwi.
- Zależy z jakiego działu – najgorszy nie był, ale też nie należał do orłów. Być może uda się pomóc Gryfonce. Jednak wolał dowiedzieć się o czym konkretnie myśli Panna Evans, zanim wypowie słowa, których nie będzie mógł potwierdzić czynami. Odwzajemnił uśmiech dziewczyny. Tak,  zdecydowanie powinna uśmiechać się częściej.  Wytrzymał jej spojrzenie. Nie spuścił wzroku jak zawsze miał w zwyczaju, w przypływie zawstydzenia. Być może to przez te ogniki, które błyszczały w Twoich oczach, a może przez uspokajającą zieleń, w którą można byłoby patrzeć w nieskończoność.
- Mam nadzieje, że nie musisz sama patrolować tych korytarzy. Wieczorami bywa różnie – powiedział z nutka niepokoju w głosie. Co prawda, była dużą dziewczynką, ale to nie oznacza, że powinna sama w nocy przemierzać Zamek. Nie wiedział jak to jest, ponieważ sam nie był prefektem, a i nigdy nie widział żadnego nocnego dyżuru, przecież był przykładnym człowiekiem i unikał łamania zasad. Oczywiście nie był święty, ale może już się na tym nie skupiajmy. Chłopak spoważniał, gdy powróciliście do głównego tematu.
- Tak, wiem coś o tym. Podstawą jest alkohol, a nie woda – odpowiedział pewnie, przypominając sobie słowa Riley, kiedy zmuszona była do opisania – a co do kolorów, to chyba jest tak… Czerwony, turkusowy, niebieski… – chwila zawahania, próbując sobie przypomnieć jak to leciało – Później… Hm… Pomarańczowy? Nie jestem pewny. Wiem, że później jest ponownie niebieski, fioletowy, brązowy i… - kolejna pauza. Wydawało mu się, że już je umiał. Przecież przed snem jeszcze sobie powtarzał. – Pamiętam. Różowy, pomarańczowy i ostatni – żółty - miał nadzieję, że niczego nie pomieszał, choć było to bardzo możliwe.
Alice Star
Oczekujący
Alice Star

Czytelnia - Page 7 Empty Re: Czytelnia

Sob Cze 27, 2015 9:33 am
Popatrzyła uważnie na chłopaka. Przez chwilę obawiała się, że zostanie odrzucona, ponieważ może być uznana za osobę zbyt młodszą, aby mu pomóc. Odetchnęła jednak, gdy chłopak się przedstawił i wykazał się nikłą chęcią nauki. Kiwnęła głową i poszukała wzrokiem wolnego miejsca.
- Tak, przyszłam nauczać – powiedziała swoim cichym i delikatnym głosem. Nigdy nie mówiła ostro, ani nie pokazywała się z tej głośnej strony. Była istotką dosyć nieśmiałą i bezkonfliktową. Chociaż czasami marzyła o tym, aby być kimś innym. Jednak uśmiechnęła się do chłopaka. Alice nie zapisała się do tego klubu po to, aby zarobić (chociaż to też się przydaje), ale także po to, aby poznać więcej ludzi.- Jestem Alice Star – przedstawiła się i znalazła wolne miejsce.
- Chodź – ruszyła do jednego z stolików. Czuła jak jej serce waliło mocno ze stresu, ale starała się tego nie pokazać.- Więc w czym ci pomóc? Z czym masz kłopot? Może masz już przygotowane materiały, które musisz się nauczyć?- zapytała cicho. W bibliotece mimo szmerów między uczniami nadal było cicho, więc nie bała się tego, że chłopak jej nie usłyszy.
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Czytelnia - Page 7 Empty Re: Czytelnia

Sob Cze 27, 2015 3:03 pm
Chłopak popatrzył na koleżankę z roku swoimi brązowymi oczami.
-Uwierz mi Sharon. Nie był bym taki pewny tego czy dam sobie radę. Moja przyszłość stoi pod jednym wielkim znakiem zapytania. I jak na razie maluje się w naprawdę czarnych barwach- Taki był fakt. Na chwilę obecną o znalezieniu jakiejś normalnej pracy nie było mowy. Kto by go przyjął, raczej jakiś nienormalny człowiek.
Dziewczyna, jednak spróbowała odpowiedzieć na pytanie dlaczego wybrał wróżbiarstwo. Niestety odpowiedziała niecelnie.
-Obawiam się, że nie to jest powodem. Przyszłość jakoś nigdy mnie nie interesowała. Wolę żyć tu i teraz. A co me być to i tak będzie- No i przeszłość. Chociaż z drugiej strony bardzo trudno jest się od niej oderwać. To co było będzie nam towarzyszyć przez całe życie. I jeżeli nie pogodzimy się z naszą przeszłością, ona będzie wracać i ostatecznie nie da nam żyć.
-Masz na myśli seks...- Powiedział być może trochę za głośno bo zaraz kilka oczu spojrzało na niego, a on sam zrobił stosunkowo dziwną minę. No tak, zapomniał o tym, że w tej chwili to temat tabu. On był uważany za ten margines, dla którego najpewniej takie sprawy wcale krępujące nie są, co więcej pewnie nawet obce nie są. Bo w końcu dżentelmen z niego żaden.
-Mugolskie środki antykoncepcyjne. Taaa, spokojnie tego uczyć mnie nie musisz- To był fakt. Chłopak był wystarczająco wyedukowany w tym temacie. Wiadomo musiał sam się uczyć, i jego przyjaciele z poprzedniej szkoły też zadbali o to aby wyrósł na porządnych ludzi.
David o'Connell
Oczekujący
David o'Connell

Czytelnia - Page 7 Empty Re: Czytelnia

Sob Cze 27, 2015 11:35 pm
Podążył za dziewczyną do wolnych miejsc bez sprzeciwu. Faktycznie, o wiele wygodniej będzie im się na pewno rozmawiało siedząc. Nieczęsto prowadził wymianę zdań z kimś wiele niższym od siebie (i nieczęsto rozmawiał w ogóle). Zajął jedno z krzeseł, oparł się łokciami o stół i wbił w Krukonkę spojrzenie.
- A więc, Alice. – Zaczął, ignorując fakt, że nie powinno się zaczynać wypowiedzi od użytego właśnie zwrotu. – Kłopot mam z wieloma rzeczami. Czegoś na pewno mnie nauczysz. Ostatnio na zaklęciach nie wyszło mi rzucanie „Homenum Revelio”, ale jak nie możesz mi pomóc akurat z tym – tu zrobił sporą pauzę, bo ta wypowiedź wyszła jak na niego strasznie długa – to założę się, że nie znam pierwszego lepszego zaklęcia, które przyjdzie ci do głowy.
Nie czuł się za dobrze z prowadzeniem normalnej rozmowy, ale musiał dostać jakieś korepetycje. Szczęśliwym trafem miał dzisiaj nauczycielkę, a nie nauczyciela – w przeciwnym wypadku na pewno zacząłby się już irytować, a tak może uda mu się spokojnie wysiedzieć w miejscu i opanować myśli, które już teraz ciężko było Carneyowi skupić na nadrabianiu materiału. Z drugiej jednak strony, gdyby jego rozmówcą był chłopak, nie starałby się, żeby nie czuł w jego obecności dyskomfortu.
Wyrwał się z przemyśleń i skupił na swojej rozmówczyni.
- Na początek może powiedz: czego oczekujesz w zamian za naukę? – Zapytał.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Czytelnia - Page 7 Empty Re: Czytelnia

Nie Cze 28, 2015 4:25 pm
Było w tym coś osobliwego, co sprawiało, że cała sytuacja stawała się bardziej naturalna, bez zbędnych formalnych grzeczności, które po jakimś czasie sprawiały, że między dwójką osób zapanowywała cisza. Niespodzianki miały to do siebie, że budziły różne, nieraz skrajne uczucia - w zależności od tego, czym był dany tajemniczy prezent i od kogo, tak się na niego reagowało; zgodnie ze samym sobą.  Nauka miała w sobie wiele sekretów, które chciało się odkrywać i odkrywać, mając jednak w coś, co sprawiało, że nie trzeba było się obawiać. Jej krótkie palce muskały delikatnie książkę, która spoczywała przed nią na drewnianym stoliku.
- Mam problemy z dwoma zaklęciami...z Cameleo i z zaklęciem niewidzialności - odpowiedziała po chwili, niezbyt z tego powodu zadowolona. Transmutacja zawsze sprawiała jej, czy to większe, czy też mniejsze problemy, ale na całe szczęście szło jej coraz lepiej, chociaż i tak nie mogła się równać z takim Jamesem, czy Syriuszem. Nawet Peter w niektórych zaklęciach z tej dziedziny radził sobie nieco lepiej od niej. Przynajmniej z Remusem byli na podobnych poziomach, ale jak dla dziewczyny było to dość średnie pocieszenie, zwłaszcza, ze chciała osiągać, jak najlepsze wyniki w nauce. To chyba nie było nic złego...prawda?  Ucieszyła się, kiedy chłopak odwzajemnił jej uśmiech - tworzyły się mu wtedy małe zmarszczki wokół oczu, co dodawało mu specyficznego uroku. Nie, żeby w jakiś sposób zwracała większą uwagę na fizyczność. Jego tęczówki zaś przywodziły na myśl spokojne letnie morze, które co jakiś czas muskane jest przez promienie słoneczne. Kojarzyły się z latem.  Rzuciła jeszcze szybkie spojrzenie za siebie, by sprawdzić, kto zdążył się pojawić w sali, kiwnęła kilka razy głową w odpowiednie strony i znów skoncentrowała się na Lovegoodzie.
- Nie, nie muszę. Spokojnie. Ostatnimi czasy sami nauczyciele patrolują korytarze, a my zostaliśmy dobrani w pary - odparła z uśmiechem, mrużąc swoje zielone oczy w kształcie migdałów. Owszem, zdarzały się dni, kiedy dyżurowanie bywało męczące, a osoby, którym zwracało się uwagę, uparte i złośliwe, ale na szczęście nie było to częste i aż tak odczuwalne sytuacje. - Tak, alkohol jest najlepszą bazą dla tego eliksiru. By uzyskać czerwony kolor, należy zacząć od mięty... - i przystąpiła do działania, oczywiście starając się to wykonywać powoli i wszystko mu dokładnie tłumaczyć, by było to jasne. Pomagała mu też z odpowiednim przygotowaniem tego wywaru w kociołku, korzystając z dostępnych składników. - Po otrzymaniu koloru czerwonego, przechodzimy do dodania figi abisyńskiej. Wracając jednak do Twojej wypowiedzi, to nie pomarańczowy, lecz żółty. Zresztą zaraz zobaczysz efekty, nie musimy się przecież spieszyć; czas w tym przypadku działa na Naszą korzyść. Możesz też skorzystać z moich notatek. Jak tylko eliksir zmieni kolor na turkusowy, dzięki dodanej przed chwilą fidze abisyńskiej, zamieszaj aż do uzyskania niebieskiego, a potem pozostaw na wolnym ogniu - uważaj, by przypadkiem nie zwiększyć mocy płomienia.
I podsunęła mu swój pergamin, na którym znajdowały się rady odnośnie warzenia Eliksiru Euforii, mając nadzieję, że dzięki temu lepiej sobie to przyswoi.

[Jak coś, to śmiało rzuć kością, by sprawdzić, czy eliksir wyszedł, czy też nie - kość na "lekcje", jak coś ;)]
Sharon Gallagher
Hufflepuff
Sharon Gallagher

Czytelnia - Page 7 Empty Re: Czytelnia

Nie Cze 28, 2015 11:33 pm
- Rozumiem... - mruknęła cicho, nie do końca wiedząc, co ma w obecnej sytuacji odpowiedzieć; nie potrafiła bowiem znaleźć odpowiednich słów, które by pasowały, a nie chciała gadać czegoś, co zupełnie odzwierciedlało jej podejścia. Starała się zresztą sama nie zastanawiać się zbytnio nad swoją przyszłością, która zapewne nie będzie prezentować się pięknie, chciała...w sumie chciała po prostu cieszyć się małymi rzeczami, które dostarczało jej życie. I w końcu zaakceptować samą siebie - przed Szamponem Wspaniałym była jednak dłuuuga droga. Zgadzała się z jego zdaniem, Kyohei według Sharon dobrze mówił, więc kiwnęła twierdząco głową - można by rzec, że nawet trochę za bardzo energicznie. Od przeszłości wolała się odciąć i nie wracać do niej; była w niektórych momentach za bardzo nieznośna, by sobie nią zajmować myśli i pogrążać w depresyjnym dołku.
Na te zakazane słowo, speszyła się mocno, czerwieniąc się, niczym dorodna wiśnia, po czym zakryła twarz za książką, którą - jak się okazało - trzymała do góry nogami.
- Ekhymimyh - wymamrotała niezrozumiałe słowo, nie będąc w stanie wydusić z siebie czegoś więcej. Dla niej ZAWSZE będzie to temat tabu! I zupełnie nie rozumiała, co mugole i czarodzieje...w tym widzą. Jakby to, nie wiadomo, jak potrzebne do życia było! No ale cóż, była po prostu Sharon Gallagher, która skupiała się na innych aspektach i chociaż czasami po jej głowie chodziły zakazane obrazy, to starała się bardzo szybko ich pozbywać.
- T-t-to dobrze - odetchnęła z wyraźną ulgą, po czym sięgnęła zdecydowanie po książkę z Zaklęć. - Tu nie masz zbytnio czego się obawiać, głównie skupiliśmy się na teorii...i...mamy przejść do Inflatusa. To dobrze byłoby sobie przeczytać. A Obrona Przed Czarną Magią to Oppugno. Na następne zajęcia pan Hucksberry szykuje coś specjalnego, no i mówiliśmy o duchach i poltergeistach. A może jest coś...z czym szczególnie potrzebujesz pomocy, bo w sumie sama już nie wiem.
Zdecydowanie miała nadzieję, że już nie wrócą do tematu poprzednich zajęć Mugoloznastwa.
Theodor Walker
Oczekujący
Theodor Walker

Czytelnia - Page 7 Empty Re: Czytelnia

Pon Cze 29, 2015 10:54 am
- Nie szkodzi. - uśmiechał się cały czas. Chciał zrobić dobre wrażenie na starszej Puchonce i pokazać się z tej dobrej strony, jako uśmiechnięty, rozsądny chłopak. W ogóle miał tą złą stronę? Oczywiście, że tak! Póki co nie pokazywał swoich diabelskich różków, których za wszelką cenę chciałby się pozbyć. Niełatwo było uczestniczyć aktywnie w lekcjach po nocnej wędrówce po zamku. Nie mógł również opanować ciekawości żeby chociaż przejść obok zakazanego lasu przy chacie gajowego. Czasami odkładał lekcje i naukę na drugi plan, ale zdarzało mu się to coraz rzadziej. Chłopiec postawił sobie jasne cele na ten rok i mimo przeszkód dążył do ich zrealizowania.
Pokierowany wzrokiem dziewczyny usiadł przy wskazanym przez nią stoliku i wyciągnął większość podręczników z jego torby. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, był bardzo zadowolony z zaistniałej sytuacji. Zwykły chłopak czułby się tak jakby dostał górę słodyczy, Theodorowi wystarczyłaby góra książek, która stała teraz przed nim.
- Miło mi, Alice - wyciągnął ze stosu jeden podręcznik i położył go na środku stołu - Transmutacja to zdecydowanie moja pięta achillesowa... - wymruczał niezadowolony.
W kieszeni chłopca zabrzęczały galeony, które po chwili Theo wyciągnął na dłoń.
- Ile jestem Ci winien za pomoc?
Luthias Lovegood
Oczekujący
Luthias Lovegood

Czytelnia - Page 7 Empty Re: Czytelnia

Pon Cze 29, 2015 4:08 pm
Z uwagą wsłuchiwał się w słowa dziewczyny i dokładnie obserwował jej ruchy. Już wiedział gdzie popełnił błąd. Chciał wszystko za szybko zrobić i pomylił pewne działania. No i kolory. Spojrzał na notatki podsunięte przez dziewczynę i pokiwał delikatnie głowa. Były bardzo szczegółowe, ale za razem dało się spokojnie wszystko spamiętać, bez przepisywania. Cieszył się, że przybył na dzisiejsze zajęcia. Z niecierpliwością oczekiwał wyniku ich starań.
- Wiesz… W jakim celu wykorzystałabyś Eliksir Euforii? – zapytał zaciekawiony. Sam dostał taką pracę domową, ale chętnie poznałby zdanie dziewczyny, a przy okazji mógłby dowiedzieć się czegoś ciekawego o Gryfonce. Oczywiście jeśli nie chciała, nie musiała odpowiadać. Zrozumiałby to. Czekając na odpowiedź, skupił się na wywarze, jednak nie trwało to długo. Oderwał wzrok od kociołka i spojrzał ponownie na dziewczynę. Z tym pierwszym zaklęciem nie mógł pomóc, gdyż sam nie był najlepszy, ale z zaklęciem niewidzialności dobrze mu szło. Przynajmniej jak ostatnim razem je wykorzystywał, to przedmiot zniknął. Ah… Byłoby naprawdę świetnie, gdyby był w stanie pomóc Lily. Uśmiechnął się do niej i rozejrzał szukając odpowiedniej książki.
- Chyba mogę Ci pomóc z zaklęciem niewidzialności. Chodzi Ci o Enevesco? – zapytał nie patrząc na dziewczynę, wciąż kartkując podręcznik. – Jest! – zawołał zadowolony i podsunął książkę bliżej Gryfonki. – A więc tak… - nachylił się i wyjął z torby kamyk. Ciekawe skąd on go tam miał…? Sam zapewne tego nie wiedział. On często znajduje różne dziwne rzeczy w swojej torbie. Bardzo możliwe, że Aberacius strojąc sobie żarty wrzuca mu małe, nieprzydatne drobiazgi. Jednak w tym momencie kamień się do czegoś przyda. Będą mogli na nim trenować. – Musisz się skupić. Niech nic nie rozprasza twoją uwagę. Później bierzesz różdżkę, wykonujesz taki ruch – wskazał dokładnie i powoli, po czym spojrzał na dziewczynę, czy aby na pewno załapała o co chodzi. Uśmiechnął się jeszcze szerzej. Jak on to lubił. – A później musisz wypowiedzieć: evanesko – wskazał ręką na kamyk, aby spróbowała. Miał ogromną nadzieję, że im się uda, że jej się uda. Spojrzał do kociołka. Wywar powinien być już gotowy. Jego oczom ukazała się ciecz barwy żółtej. A więc wyszło.
- Udało się nam! - powiedział z nieukrytą radością i ulga. Nie musiał już się martwić o ten Eliksir Euforii. Notatki dziewczyny były bardzo przydatne. Teraz już wiedział jak powinien go przyrządzać. - Dziękuję za pomoc. Ile jestem Ci winien - ukłonił się delikatnie i spojrzał w jej zielone oczy.


Ostatnio zmieniony przez Luthias Lovegood dnia Pon Cze 29, 2015 4:14 pm, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czytelnia - Page 7 Empty Re: Czytelnia

Pon Cze 29, 2015 4:08 pm
The member 'Luthias Lovegood' has done the following action : Rzuć kością

'Lekcja' :
Czytelnia - Page 7 Dice-icon
Result :
Czytelnia - Page 7 Kk60
Alice Star
Oczekujący
Alice Star

Czytelnia - Page 7 Empty Re: Czytelnia

Sro Lip 01, 2015 7:39 pm
Słuchała uważnie słów chłopaka, podejrzewała, że myślał iż jest młodsza od niego, ale to zignorowała.
- Tym zajmiemy się na koniec, gdy już cię czegoś nauczę. Mam nadzieję, że jesteś uczciwy – kiwnęła głową delikatnie i założyła kosmyk włosów za ucho.- Może sam ocenisz też moją pomoc – dodała ciszej. Skupiła się na tym, aby go czegoś nauczyć naprawdę. Nie chciała, aby wyszedł stąd głupszy niż przyszedł.
- Homenum Revelio – powtórzyła cicho i zaczęła szukać w pamięci tego zaklęcia. Przypomniała sobie je od razu.- Pomogę ci z nim – oznajmiła szybko.- W takim razie, jest to zaklęcie, dzięki któremu można wykryć przez osobę rzucającą ludzi znajdujących się w pobliżu. To zapewne wiesz, ale warto sobie przypomnieć – uśmiechnęła się lekko i usadowiła się wygodniej. Wyciągnęła swoją różdżkę i zrobiła lekki ruch dłonią.- W ten sposób ruszasz różdżką, gdy wypowiadasz zaklęcie, a teraz spróbuj je rzucić – powiedziała nie siląc się na to, aby mówić nazbyt głośno. Była spokojna, lecz zarumieniona, jak zwykle zresztą, gdy z kimś rozmawiała.
David o'Connell
Oczekujący
David o'Connell

Czytelnia - Page 7 Empty Re: Czytelnia

Czw Lip 02, 2015 12:40 am
Pominięcie odpowiedzi w kwestii uczciwości było przemyślaną decyzją. Carney przemilczał swoje myśli (było w nich coś o tym, że dawno nie słyszał tego słowa i trochę wątpliwości w tę stronę swojej osobowości). Mimo własnej, kiepskiej opinii o sobie akurat w tym zakresie (w innych nie miewał kompleksów) Krukonka nie miała powodu do obaw. David szanował kobiety.
- Hmmm… - Zdobył się tylko na tyle w kwestii pierwszych trzech tematów:  zapłaty na koniec, oceny pomocy i wspomnianej już wcześniej uczciwości.
Kiedy okazało się, że Alice może mu pomóc z zaklęciem, którego potrzebował, nadejście zwykłego, codziennego Carneyowego zirytowania zostało odroczone o kolejny kwadrans. W skupieniu słuchał, jak dziewczyna tłumaczy, co należy zrobić. W międzyczasie podwijał rękawy. Jego wzrok był przeszywający i bardzo bystry – odzwierciedlał poziom uwagi, jaką David poświęcał swojej lekcji. Oczywiście, widział już wcześniej ruch, jaki ma wykonać różdżka. Znał też działanie, jakie ma zaklęcie. Uznał, że powtórka faktycznie mu nie zaszkodzi - w końcu gdzieś musiał leżeć powód jego niepowodzenia w rzucaniu tego czaru. Nie chciał marnować na jego naukę więcej z życia, niż było to konieczne. I tak miał na to czas już wcześniej. Na przykład rok wcześniej, albo teraz, na zajęciach.
Spróbował naśladować Alice.
- Homenum Revelio – powiedział bez przekonania.
Po czym dodał zdziwione:
- Och. - Nie spodziewał się, że się uda.


Ostatnio zmieniony przez David o'Connell dnia Czw Lip 02, 2015 12:42 am, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czytelnia - Page 7 Empty Re: Czytelnia

Czw Lip 02, 2015 12:40 am
The member 'David o'Connell' has done the following action : Rzuć kością

'Lekcja' :
Czytelnia - Page 7 Dice-icon
Result :
Czytelnia - Page 7 Kk60
Alice Hughes
Oczekujący
Alice Hughes

Czytelnia - Page 7 Empty Re: Czytelnia

Sob Lip 04, 2015 3:09 am
Pogrążyła się... Pogrążyła się we własnych myślach... Wspominała teraz wszystkie te radosne chwile, kiedy to po raz pierwszy zobaczyła Hogwart... Kiedy po raz pierwszy zobaczyła zamkową bibliotekę... Cyk! To nie o nią tu chodziło. Choć ten pogodny - i pełen werwy - dzieciak o rozbieganych oczach przypominał jej to na czym jej zależało - teraz wypadało się skupić tylko na nim. Theodor był dzieckiem. Ambitnym dzieckiem, które zasługiwało na uwagę. 
- Przepraszam. - Pokręciła szybko głową jednocześnie przecierając twarz dłonią. - Zawiesiłam się troszeczkę. - Wyprostowała się i uśmiechnęła. - I wcale ci się nie dziwię. - Mrugnęła do chłopaka wyciągając z torby podręcznik do transmutacji i mugolski zeszyt w którym prowadziła notatki. - Transmutacja to wredna menda.
Przygryzła wargę wspominając swoją pierwsza lekcje. Tak jak nie potrafiła sobie - po tych kilku latach - przypomnieć co miała wtedy zrobić, tak bardzo dobrze pamiętała jak podpaliła własne włosy. Jednocześnie przyuważyła wyciągniętą w swoją stronę garść pieniędzy. - Chowaj to. - Syknęła rozglądając się na boki. Zapłata za pomoc w nauce zawsze wydawała jej się dziwaczna. - Jeśli zechcesz to coś tu wsadzisz. - Położyła na ławce skórzaną sakiewkę. Chciała mu pomoc a coraz bardziej sfrustrowana przerzucała kartki mając nadzieję znaleźć cokolwiek, czemu podołał by uczeń pierwszej klasy. 
- Zaczynam się bać, że jedyne czego mogła bym cię nauczyć to transmutowanie liści w guziki... - Przerzuciła jeszcze kilka stron coraz bardziej marszcząc przy tym nos. - Albo czekaj! - Wyciągnęła przed siebie zeszyt z triumfalnym uśmiechem i pochyliła się konspiracyjnie w stronę młodszego Puchona. - Co powiesz na to, że jeśli nie wyjdzie ci coś na lekcji nie będziesz potrzebował pomocy a sam sobie z tym poradzisz? - Przywołała na swoje usta uśmiech. - Uprzedzam, że nie jest proste. Ale chyba dasz sobie radę. - Mrugnęła chwytając pióro i zapisała inkantacje na pergaminie podsuwając go w stronę ucznia. 
- REPAIRFARHE cofa skutki błędnej transmutacji. Dlatego jeśli coś ci nie wyjdzie będziesz mógł sam to naprawić i nikt nie zauważy. - Mrugnęła do chłopaka wyciągając różdżkę i stukając nią w kałamarz, celowo mamrocząc przy tym błędne zaklęcie.
- Spróbuj to naprawić. - Uśmiechnęła się.



// Bardzo Cie przepraszam... Strzelaj koscia (fart - pech ---> ta od lekcji ----> jak nie wyjdzie to jeszcze cos naskrobie i sprobujemy. 
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Czytelnia - Page 7 Empty Re: Czytelnia

Pią Lip 10, 2015 7:50 pm
Na samo stwierdzenie, że nauczyciel od czarnej magii szykuje coś specjalnego, chłopak podskoczył lekko na swoim krześle. Doskonale wiedział już co oznacza pojawienie się na następnych lekcjach obrony przed czarną magią. Oznacza to mniej więcej to, że zostanie królikiem doświadczalnym. Stanie na środku sali i będzie wpatrywał się w końce różdżek wycelowane w jego osobę, ale jak mówił wcześniej. Miał twardy kark, być może nawet za twardy i wcale nie tak łatwo jest go ugiąć, przynajmniej sam nie miał najmniejszego zamiaru odpuścić.
Czy widział błąd w swoim zachowaniu? cóż jak najbardziej, ale był zbyt dumny aby przyznać się do jakiego kolwiek błędu. Z resztą nie miał najmniejszego zamiaru tłumaczyć się człowiekowi którego nawet nie znał, i który to nie znał jego. I w taki o to sposób będą prowadzić między sobą wieczne boje, ponieważ jedna i druga strona ma wyjebane kompletnie na swoje istnienie, ale przecież to żadna nowość, tak już nie raz bywało, wróć tak jest cały czas. Każdy żyjący na tej ziemi człowiek, w chwili kiedy usłyszy nazwisko Takano reaguje dziwną agresją? dlaczego, tego chłopak chociażby chciał nie potrafił zrozumieć. Jedyne czego pragnął to świętego spokoju, a niestety nikt nie potrafił tego zrozumieć.
-Taaa... coś czuję, że na następnych lekcjach obrony przed czarną magią, będziecie mieć ubaw- Kto będzie mieć ten będzie. Westchnął tylko zrezygnowany a jego głowa opadła na blat. Wbijał teraz swoje brązowe ślepia gdzieś przed siebie kompletnie nie mając pojęcia co z sobą zrobić. Może rzucić to wszystko w cholerę w kąt. Odejść ze szkoły, i spróbować jakoś inaczej. Może odnajdzie się lepiej wśród mugoli. Przecież nie pasował tutaj, ludzie... ludzie którzy go otaczali byli tak bardzo inni od niego, nie potrafili zrozumieć jego kultury, jego sposoby bycia. Co więcej nikt z nich nie musiał się wstydzić swojego pochodzenia, swojej rodziny, ani środków na koncie, a on... cóż był wyrzutkiem, i pozostanie nim do końca życia.
-Wiesz Sharon. Jestem ci wdzięczny za to, że próbujesz, ale obawiam się, że niestety chyba nic to nie da.- Zrezygnowanie, normalna rzeczy jaka przychodziła do chłopaka tak naprawdę każdej nocy. Za wiele rzeczy w życiu zawalił, dlaczego niby to miałoby mu się udać. Potrafił spieprzyć coś czego nawet dziecko by nie zepsuło. I właśnie z tą myślą czuł się tak bardzo źle. Był zbyt rozdarty. Z jednej strony była jego osobowość, z drugiej byli nauczyciele i uczniowie którzy nie akceptowali jego charakteru. Zmiana wcale nie sprawiała, że czuł się lepiej. Wtedy był jeszcze bardziej obcy niż teraz, ale z kolei zachowanie swojego prawdziwego i własnego "ja" wykluczało go z jakiego kolwiek społeczeństwa. Niestety, jak widać nie z każdej sytuacji jest wyjście.
Sponsored content

Czytelnia - Page 7 Empty Re: Czytelnia

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach