Go down
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Czytelnia - Page 8 Empty Re: Czytelnia

Pią Lip 10, 2015 9:21 pm
Kolory były szczególnie istotne w tym eliksirze; w sumie łatwo było się pomylić, jeśli nie poświęcało się temu maksimum uwagi. Wystarczyło tylko na chwilę oderwać się i pozwolić myślom płynąć swoim rytmem, by nagle zorientować się, że coś jednak jest nie tak i takim oto sposobem cały wywar był do niczego. Lily była zadowolona, że jej notatki okazały się jednak skuteczne, a Luthias zdawał się rozumieć to, o czym mówiła i pisała. Miała wielką nadzieję, że następne zajęcia Eliksirów pójdą mu lepiej; trzymała za to naprawdę mocno kciuki. Gdy zadał jej pytanie, zagryzła dolną wargę i spojrzała gdzieś przed siebie, uderzając piórem w swój policzek i próbując zebrać swoje słowa w jedną sensowną odpowiedź.
- Szczerze? Najprawdopodobniej sama bym się go napiła by się odprężyć i zyskać więcej energii do działania i może podałabym, co niektórym, by zyskali więcej zapału. W końcu to wszystko, co wydarzyło się w zamku, wpłynęło na każdego z nas niekorzystnie. Chcąc, czy nie chcąc, odczuwamy ten cały ponury nastrój, choć powoli wszystko się uspokaja i wraca do normy, a myślę, że taka dawka...naprawdę by dopomogła. Nie uważasz?  - Posłała mu delikatny uśmiech, odsłaniając na krótki moment swoje całkiem białe zęby. Zapewne taka odpowiedź niewiele mu o niej mówiła, ale to zawsze było coś. Odłożyła po chwili swoje pióro, tuż obok pergaminu, poruszyła pod stolikiem swoimi nogami, które nieco zdrętwiały i przechyliła się nieco w stronę Lovegooda, opierając głowę o dłonie. Przyglądała się, jak przyrządza eliksir - wolała mieć na niego oko, by nagle nie wybuchnął. Jeszcze tego by brakowało by ściągnęli na siebie gniew pani Pince! - A Ty? Masz jakiś konkretny pomysł na wykorzystanie Eliksiru Euforii?
Pokręciła głową na jego pytanie i kilka rudych kosmyków uderzyło w jej policzki.
- Nie, nie chodzi o Enevesco, a właściwie Evanesco. Ale w sumie...z chęcią sobie przypomnę te zaklęcie - odpowiedziała, przyglądając się blondynowi, który podsunął jej książkę. Zielone oczy szybko przebiegły po tekście, a następnie skoncentrowały się na kamyczku, który znajdował się na jego dłoni. Skupiła się też na jego słowach, po czym sięgnęła po swoją różdżkę, chcąc przećwiczyć te zaklęcie. Chwilę później przymknęła powieki i odtworzyła w pamięci ruch chłopaka, a także starała się, jak najlepiej wymówić formułkę. Zgodnie z jego instrukcjami.
- Evanesco! - Wymówiła, kierując różdżkę na kamień. I udało się! Kiedy Luthias się odezwał, Lily spojrzała na niego, a następnie na eliksir i poczuła, jak jej wargi układają się w szeroki uśmiech.
- Wspaniale, Luthias! Zrozumiałeś o co w tym chodzi - powiedziała z zadowoleniem, a jej zielone oczy rozbłysły z podekscytowania. Na jego słowa, przyłożyła dłoń do swojej brody i udawała, że musi to bardzo poważnie przemyśleć. Po chwili jednak wyszczerzyła się do niego.
- O nie wiem, nie wiem, czy pieniądze w tym przypadku wystarczą... - powiedziała z udawaną powagą, po czym widząc jego imię, puściła mu oczko. - A tak szczerze to...2 sykle. Tak po znajomości. A teraz ćwiczmy dalej Evanesco, a jak skończymy to Ty podasz mi swoją cenę.
W końcu to, że udało jej się raz, nie oznacza, że za drugim razem również jej wyjdzie. Co prawda, to nie było to, o co jej chodziło, ale i tak zdążyła już zapomnieć o tym zaklęciu i warto byłoby sobie co nieco przypomnieć. Poza tym tak przyjemnie upływał jej czas z Luthiasem; nawet zapomniała o obecności nieznośnego Puchona, który użył na niej ostatnio Petrificus Totalus.


Ostatnio zmieniony przez Lily Evans dnia Pią Lip 10, 2015 9:26 pm, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czytelnia - Page 8 Empty Re: Czytelnia

Pią Lip 10, 2015 9:21 pm
The member 'Lily Evans' has done the following action : Rzuć kością

'Lekcja' :
Czytelnia - Page 8 Dice-icon
Result :
Czytelnia - Page 8 Kk60
Sharon Gallagher
Hufflepuff
Sharon Gallagher

Czytelnia - Page 8 Empty Re: Czytelnia

Pon Lip 13, 2015 3:30 am
Taka reakcja powinna zaskoczyć Sharon, która była wyczulona na tego typu rzeczy, ale jakoś się tak złożyło, że...rozumiała go. W sumie to nic dziwnego, że zareagował tak, a nie inaczej na wieść o tym, że pan Hucksberry szykuje coś specjalnego - w końcu na któryś zajęciach był tak zwanym "ochotnikiem" i to na niego rzucali zaklęcie. Może...nie będzie tak źle? W końcu Kyohei zamierzał coś zmienić i zostać w szkole, a raczej nauczyciele nie byli aż tak mściwi. Przynajmniej ona tak tego nie odczuwała. Zdawała sobie sprawę, że jej kolega jest niezwykle upartą osobą, ale nie zamierzała mu nic mówić, ani tym bardziej prawić morałów. Był sobą i to się liczyło; Szampon Wspaniały nie do końca tak potrafiła. Przemyślenia były niezmiernie głębokie, lecz ona...ona kompletnie się do tego nie nadawała. Przynajmniej nie teraz. Miała ochotę na ciastko. I na sok dyniowy. I na nauczenie się czegoś więcej, by nie wypaść za słabo na kolejnych zajęciach z Zaklęć. No ale nie można mieć wszystkiego, zwłaszcza, że nie czuła zupełnie zapału do nauki. Wyłożyłaby się na trawie i posłuchałaby jakichś winyli - i to była myśl! A może w końcu znalazłaby tę śpiewającą zbroję? Przetarła swoje oczy po raz któryś i rzuciła mu doprawdy poważne spojrzenie brązowych tęczówek.
- A jaki tam ubaw...jak zwykle nie rozumiem - mruknęła niepewnie, po czym nie wiedząc do końca, co robi, poklepała go po ramieniu. - Będzie dobrze, czy coś. A jak nie będzie dobrze, to i tak będzie. Bo...no bo tak trzeba. A jak nie to możemy pracować w Dziurawym Kotle. Barman Tom jest bardzo miły. Raczej wątpię, że będę miała szansę na coś więcej, ale...! Coś się wymyśli. I te złe chmury sobie odejdą. Trochę nielogicznie i nieskładnie mówię... - zaśmiała się cicho i nerwowo, odsuwając rękę i drapiąc się nią po głowie.
- Nie możesz...! Nie możesz myśleć negatywnie! Ja cię rozumiem, ale no może...może poczytajmy o czymś, to jakaś myśl. A potem za te sykle z nauki kupisz mi coś na następnym wypadzie, albo jakiś amulet obronny, które sprzedają w szkole. Z dziwnymi proszkami wolę nie ryzykować - prefekci są czujni, a ponoć i tak nie pomagają, a wręcz szkodzą...!
I podsunęła mu stanowczo pod nos podręcznik z Zaklęć, kiwając energicznie głową, jakby próbowała przekonać Kyohei'a do tego pomysłu.

Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Czytelnia - Page 8 Empty Re: Czytelnia

Pon Lip 13, 2015 10:25 pm
"Nie możesz" cóż jak widać może, i co więcej będzie, bo w tej chwili patrząc na jego obecne położenie, i doliczając do tego jeszcze parę problemów które zwaliły mu się na kark ciężko było myśleć optymistycznie. Po za tym droga Sharon rozmawiasz z mistrzem ucieczki, który wie kiedy należy się wycofać, kiedy trzeba opuścić broń w walce z zdecydowanie silniejszym przeciwnikiem. Mimo wszystko w tej chwili na tym ringu zaświecił się malutki płomyczek nadziei, a tym płomyczkiem byłaś ty. Może i krótkotrwałym, tylko chwilowym złudzeniem. Będziesz świecić przez kilka minut aby potem zniknąć, ale nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak to jest ludziom w takich chwilach potrzebne. Może i to jest naiwne myślenie, może i ktoś mógł by nazwać ciebie dzieckiem, ale Kyo miał dla ciebie wielki szacunek, że nawet w tak czarnej chwili potrafisz patrzeć optymistycznie, i nadal dostrzegasz te dobre strony medalu. Pytanie tylko, jak bardzo cierpi na tym twoja dusza. Nie, to nie jest czas na takie rozmyślania, a już na pewno nie na takie pytania.
Puchon westchnął ciężko patrząc w twoje oczy zdając sobie sprawę z tego, że raczej nie ma w tej chwili żadnego wyjścia. Uśmiechnął się tylko do ciebie lekko i pochylił głowę nad książką wodząc brązowymi tęczówkami tekst, zastanawiając się nad jedną bardzo ciekawą rzeczą. Miał ino 15 galeonów, szału to nie robiło, ale cóż był jej to winień. Dlatego też ani słówka jej nie powie na temat tego, że finansowo to on kuleje, i po wyjściu ze szkoły z jego zarobkami może być naprawdę ciężko.
Luthias Lovegood
Oczekujący
Luthias Lovegood

Czytelnia - Page 8 Empty Re: Czytelnia

Sro Lip 15, 2015 7:16 pm
Eliksir Euforii. Od jakiegoś czasu zastanawiał się do czego mógłby go wykorzystać, w jakiej sytuacji… Słowa Lily go zaciekawiły. Tak… Wydarzenia na błoniach zasiały w każdym uczniu ziarenka strachu albo może sprawiły, że ziarenka, które już tkwiły w ludziach, miały dobrą okazję do rozwoju. Eliksir Euforii by się przydał. Dał by energię i pozwolił choć na chwile odwrócić uwagę od tych nieprzyjemnych rzeczy, pozwoliłby odetchnąć.
- Masz racje – kiwną głową w geście zgody. Może nie wiele mówiło mu to o niej, ale jej wypowiedź pokazała jedną rzecz. Kolejny raz przekonał się, że Gryfonka to przemiła osoba, która nie myśli tylko o sobie, ale i o ludziach, którzy ją otaczają. A to bardzo ważna cecha, zapominana przez ludzi. Każdy patrzy jedynie na siebie i na to żeby to jemu było dobrze. Nie przejmują się niczym więcej, a przecież tak nie powinno być. Spojrzał na nią i uniósł jedną brew. No właśnie… Do czego on by go wykorzystał..? Zamknął oczy i przez chwilę siedział w milczeniu, po czym odezwał się.
- Gdybym był Uzdrowicielem wykorzystałbym eliksir, aby dodać energii chorym. Dzięki czemu mieli by więcej sił do walki z chorobą – spojrzał na nią, w jego oczach można było dostrzec ogniki radości. Tak… Uzdrowiciel, to to o czym marzył od bardzo dawna. Wciąż dąży do tego celu. Wie, że przed nim jeszcze daleka i ciężka droga, ale to go nie zniechęca. Chce pomagać innym. Chce ratować ludzkie życie. Chronić ten płomień przed przedwczesnym zdmuchnięciem. Uśmiechnął się szeroko do niej i dodał. – A teraz… Teraz użyłbym go zapewne po ciężkim dniu. Tak jak Ty, aby się odprężyć – wzruszył ramionami.
Nie o to chodziło dziewczynie. Skarcił się w duchu, ale chociaż próbował. Miał dobre intencje. Naprawdę chciał jej pomóc.
- W takim razie przepraszam – spuścił na chwile wzrok. Podrapał się po karku i spojrzał jak Gryfonka przypomina sobie zaklęcie. Wyszło jej za pierwszym razem. Nie zaskoczył go ten fakt. Zdziwiłby się gdyby Lily nie sprawiła, że kamień zniknął.
- Tylko dlatego, że miałem tak dobrą nauczycielkę – ukłonił się w jej kierunku delikatnie i ponownie posłał jej szeroki uśmiech. Zaśmiał się na jej słowa, jednak po chwili wyją sakiewkę z pieniędzmi i wygrzebał dwie srebrne monety. Położył je na stoliku przed dziewczyną. – Jeszcze raz dziękuję.
Jeszcze chwilę przyglądał się jak Lily rzuca zaklęcie. Nie pomyliła się ani razu.
- Nic nie chcę. Niczego Cię nie nauczyłem, moja droga. Miejmy nadzieję, że następnym razem mi się uda – puścił w jej kierunku persie oko i zaczął sprzątać na stoliku. Nie mógł przecież zostawić takiego bałaganu. – Miło było się z Tobą uczyć, Panno Evans – podniósł się i wyciągnął dłoń w stronę dziewczyny, aby ją uścisnąć.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czytelnia - Page 8 Empty Re: Czytelnia

Pią Lip 17, 2015 3:12 am
Spotkanie trwało w najlepsze; wszyscy jakoś zdołali dobrać się w pary i wymieniali się swoją wiedzą, ćwicząc różnego rodzaju zaklęcia i eliksiry, a także urządzać powtórki z bardziej teoretycznych zajęć, takich jak Historia Magii, czy Numerologia. Zarówno Luthiasowi, jak i Lily szło bardzo dobrze - ona zdołała opanować Evanesco, on zaś zrozumiał w końcu, jak należy przyrządzać Eliksir Euforii. Sharon pomagała Kyohei'owi nadrobić materiał i co nieco zdołała mu wbić do głowy, choć było to niebywale ciężkie - Takano niemniej wiedział więcej, niż przed wejściem do biblioteki. David wraz z jedną Alice trenowali Homenum Revelio i Gryfonowi udało się poprawnie rzucić czar. Co do Theodora i drugiej Alice, nie szło im najgorzej, choć chłopcu zdecydowanie sprawiło problem te zaklęcie, które zaproponowała Puchonka. W końcu różnica między nimi była spora, jakby nie spojrzeć - niemniej dokształciła go w wiedzy teoretycznej i I - klasista z pewnością będzie miał szansę zabłysnąć na kolejnej lekcji Transmutacji. Wszystko przebiegało w spokojnej atmosferze, może jedynie, co niektórych ponosiły nerwy, gdy coś im się nie udawało, lecz w porę się uspokajali. Zresztą, co jakiś czas zaglądała tutaj pani Pince, sprawdzając, co robią i czy odpowiednio traktują książki, oraz czy nie zmienili w czytelnię w pole bitwy. Nastąpiło kilka zmian, kilka osób miało szansę zarobić, a reszta musiała położyć kasę na stół. W końcu nadszedł wieczór, a wraz z nim koniec spotkania. Wszyscy się więc pożegnali i udali się w stronę swoich Pokoi Wspólnych.
[z/t dla wszystkich]

Luthias Lovegood:
+1 PD, -2 sykle
Dla Eliksiru Euforii:
Czytelnia - Page 8 2t3bHCt

Alice Star:
+1 PD, +3 sykle i 10 knutów

David o'Connell:
+1 PD, -3 sykle i 10 knutów
Dla Homenum Revelio:
Czytelnia - Page 8 2t3bHCt

Alice Hughes:
+1 PD, +6 sykli

Theodor Walker:
+1 PD, -6 sykli

Kyohei Takano:
+1 PD, -2 sykle i 4 knuty

Lily Evans:
+1 PD, +2 sykle
Dla Evanesco:
Czytelnia - Page 8 2t3bHCt

Sharon Gallagher:
+1 PD, +2 sykle i 4 knuty

Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Czytelnia - Page 8 Empty Re: Czytelnia

Sro Lip 22, 2015 10:49 pm
Diabeł ją chyba przywiódł do czytelni, bo raczej nie ona sama. Tak, zdecydowanie zadziałała tu siła wyższa. Nie chodzi oczywiście na kompletne omijanie biblioteki, ale od czasu, gdy zdziwaczała nieco, unikała raczej przestrzeni, gdzie można spotkać jakąś nawet garstkę ludzi. Nieważne jednak, czego nie próbowała i tak na nich wpadała. Nawet w dziwnych i kompletnie nieprawdopodobnych miejscach spotkań. Dlatego też, gdy dziwaczenie minęło (a przynajmniej w jakimś stopniu) trafiła właśnie tutaj. Podkuszona chyba zbyt dużą ilością czasu. Ale czy to ważne? Wyszła w nawet publiczne miejsce i nie działo się nic złego. Tłumów nie było (w końcu to biblioteka, raczej nie ma tutaj codziennie wielkich zjazdów), mogła więc spokojnie posiedzieć sobie z kolejnym podręcznikiem. Mogłoby się wydawać, że zamienia się w przykładnego ucznia. Mimo wszystko mogłoby się powiedzieć, że nawet nim jest. W końcu nie znikała z zajęć... często i z zasady próbowała coś na nich robić. Oczywiście, że zależy to od lekcji, ale same chęci to już chociaż niewielki plusik. Nikt w życiu nie pyta o starania, ale miło czasami pomyśleć, że nie jest z człowiekiem, aż tak źle. No wiecie, że kogoś w ogóle obchodzi to, że coś może Ci nie wyjść, ale przynajmniej zależy Ci na tym, by było lepiej. Muszą w końcu gdzieś żyć ludzie, których w ogóle coś obchodzi pośród tego oceanu wszystkich istot, które najchętniej wybiłyby połowę społeczeństwa za to, że w ogóle oddychają. Za nic. Nie myślała jednak o tych tworach pełnych nieuzasadnionej nienawiści. Jest ich tak wielu, że wystarczy obrócić głowę w jedną stronę, by ich spotkać, zaprzątanie sobie jeszcze nimi głowy oznaczałoby, że są jak epidemia, a raczej pandemia.
Blaise Rain
Oczekujący
Blaise Rain

Czytelnia - Page 8 Empty Re: Czytelnia

Czw Lip 23, 2015 9:11 pm
Czyżby jakaś poprawa? Jakieś minimalne pocieszenie w życiu, co tak płynie do przodu i zatrzymywać się nad nim było ongiś głupotą, bo cienie wciąż goniły? Proszę bardzo - tragiczna Wróżka, co swojej roli nie dostrzegała w świętym "c.d.n." najwyraźniej miała najlepszy humor od... od kiedy? Od czasów, kiedy tragedia zaczęła gonić tragedię, a tgo już początków nie potrafię wyznaczyć - sama wiesz, gdzie wyznaczono start i o wiele lepiej możesz nam powiedzieć, czy widzimy już przed sobą metę, czy może już została przekroczona - oczywiście przez ciebie, ja mogłem co najwyżej iść obok i bić brawo, pełen dumy, że udało ci się pokonać jakąś przeszkodę. Jakąś? Cholera, to brzmiało zbyt słabo - przecież w twojej rzeczywistości to była naprawdę wielka sprawa, będąca częścią twojego istnienia, niczym chleb i powietrze, a ty nieco się od niej oddaliłaś, zaczęłaś sobie radzić bez niej... Czy to tylko takie pieprzenie i tak naprawdę wszystko jest po staremu? Popatrz, ile pytań... Popatrz, jak dawno się nie widzieliśmy, panno Grace, które to nazwisko zostało pochłonięte przez roztrzepanie chłopaka, który pomiędzy regałami rozmawiał przyciszonym głosem z bibliotekarką - rzeczywiście - tłumów nie było - i nie był to wcale minus tego miejsca. Tak to jest, że w wielkiej szkole jest wielu uczniów, którzy zawsze potrafią się zapałętać tam, gdzie nie są mile widziani - chociaż nie będę teraz rozliczać was z tego, który był tu pierwszy - grunt, że Blaise Rain wysunął się w końcu na korytarz z książką w łapie, przeglądając na szybcika obrazki (dosłownie obrazki), nieomal zderzając się z jednym z regałów i zatrzymał przy fotelach i stolikach, gdzie zawsze można było przysiąść i spokojnie odrobić zadania domowe - oj tak, torba wisiała na jego ramieniu, przygniatając przynajmniej o dwa rozmiary za dużą, wypłowiałą, czarną bluzę z kapturem, którą miał na sobie, a która opadała zaś na powycierane, znoszone, czarne dżinsy ginące w trampkach równie marnego pochodzenia - zatrzymał się i podniósł głowę znad lektury, zauważając kontem oka jakąś sylwetkę - sylwetkę dziewczyny, której twarz kojarzył... Tak, rozmawiał z nią w tamtej pustej sali, tak, było dość... nieprzyjemnie... naskakiwała na ciebie, jakbyś co najmniej wyrywał jej pierworodnego z ramion, ale co zrobić - taki już charakter lwic. 
- O matko, pani od wykładów... - Wymruczałeś, przystając, by spojrzeć to w lewo, to w prawo... powinieneś w zasadzie odejść stąd czym prędzej, zanim znowu wyskoczy na ciebie z pazurami i rozwartą paszczą, a bynajmniej nie czułeś się dzisiaj na siłach na takie konfrontacje - pewnie ta bladość jego skóry, pęknięta warga i piękne limo na prawym oku miało zresztą z tym coś wspólnego.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Czytelnia - Page 8 Empty Re: Czytelnia

Pią Lip 24, 2015 1:00 am
Czy aby na pewno jej dobry humor miał związek z tragediami? Raczej nie jest typem osobistości, która zaczęłaby tańczyć na cudzym grobie. Po prostu tamte tragedie się skończyły i to ją uszczęśliwiło. Było, minęło. Siłą woli, żalem, czy frustracją mogłaby ewentualnie znowu dobić siebie. Tylko po co? Robienie ciągle kroków wstecz to marnotrawienie czasu. Przychodzi taka chwila, że ma się dosyć troszczenia o wszystko, co tyczy naszej osoby. Alexandra przestała. Nie jest to najzdrowsze możliwe podejście do sprawy, ale nie znajduje się też pomiędzy najgorszymi. Wreszcie mogła po prostu uśmiechać się dla samej siebie. Do faktu, że jeszcze żyje, że jeszcze widzi, że jeszcze może spotkać innych ludzi. Jeszcze, bo to w każdej chwili może się zmienić, prawda? Tylko skoro i tak każdy dzień jest niebezpieczną niespodzianką to jedyna rzecz, jaką można zrobić to po prostu wykorzystać chwilę. Jeden konkretny trwający moment, bo następnego może nie być. Przyjdzie więcej tragedii, to było pewne. Wolała jednak o nich nie myśleć. Uciekły gdzieś w zakamarki jej umysłu, by teraz miała ten jeden z nielicznych momentów na bycie zwyczajną Gryfonką z V roku. Może to nigdy nie stanie się prawdą, ale... nawet jeśli wszystko wciąż jest po staremu to trwając w tej słodkiej iluzji może żywić się kłamstwami. Inni mogą, więc czemu jej miałby ktoś zabronić? Marzenia nas w ten sposób ranią, ale bez nich panna Grace byłaby jeszcze bardziej nieszczęśliwa niż jest z nimi. Tak więc jedna chwila życia, jeden moment szczęścia, jedna szansa na przeżycie. Ponoć gdy nie wiemy dokąd zmierzamy to trwonimy swój czas. Dla niej niezastanawianie nad drogą to okazja do tego, by gdzieś dojść. Nie koniecznie do jakiejkolwiek mety. Wystarczy jakaś przystań, gdzie znajdzie ogień na podtrzymanie tej nietrwałej iskierki szczęścia. Chwila to w końcu coś więcej niż nic.
- Przypomnę Ci, że mam na imię Alexandra, ale pani od wykładów mi nie przeszkadza - Odpowiedziała zanim zdążyło dotrzeć do niej z kim rozmawia. Miewała tak aż zbyt często - zamiast coś przemyśleć to od razu mówiła. Taki jej urok, nikt nic nie poradzi, ale naprawdę miała aż do siebie żal, że się bardziej nie wysiliła. Szybko jej jednak przeszło. Ich ostatnie spotkanie może nie było... miłe, ale na pierwszy rzut oka widać, że jego inne spotkania najwidoczniej kończą się jeszcze gorzej.
- Nie chcesz usiąść może? Wyglądasz jakby ktoś próbował zadźgać Cię Twoją własną różdżką - Przecież nie mogła wyrazić wyrazów współczucia komuś, kto ją denerwował, czyż nie? Nie powinna tego robić. Jego postrzeganie świata kłóciło się z jej. Powinna się nawet trochę ucieszyć, że mu się oberwało, bo przecież karma wraca. Tylko oczywiście nie umiała. Nieważne jak bardzo ktoś był zły, tępy, irytujący, czy inaczej negatywny to nie umiałaby tak po prostu tego obśmiać. W drugą stronę - musiała być miła, bo inaczej nie umiała, ale nie obeszło się bez sarkazmu, co by nie zaczął jej znowu prowokować. Nie mogła przecież wiedzieć, że nie miał na to zbytnio siły, a przezorny zawsze ubezpieczony. Miał jednak to szczęście, że przeszła gruntowną zmianę i dosyć znaczącą. Nie przymusza już ludzi do mówienia tego, czego nie chcą, więc nawet nie zaczęła dochodzenia w sprawie "Kto Cię tak urządził i dlaczego?". Co jest dużym plusem, bo przecież wcześniej miałby nie lwice, której ktoś wyrwał pierworodnego, a lwice, której ktoś go zabił i jest rządna informacji kto, co, jak, po co i miliona innych.
Blaise Rain
Oczekujący
Blaise Rain

Czytelnia - Page 8 Empty Re: Czytelnia

Pią Lip 24, 2015 8:01 pm
To trochę spaczone, pokraczne rozumowanie, ale pomyśl tylko, to ma sens! I to o wiele większy, niż sami chcielibyśmy przyznać - bo widzisz, światło bez cienia nie istnieje, prawda? Musi istnieć ta wielka, rozżarzana gwiazda tam, wysoko nad naszymi głowami, dzisiaj niewidoczna, bo pioruny strzelały z nieba i deszcz bębnił w okna (no, Deszcz bębnił też buciorami w podłogę, ale to już inna kwestia), ale i tak przepuszczająca przez gęstowie ciemnego puchu dostatecznie dużą ilość swoich promieni, żeby tworzyć dookoła nas miejsca rozjaśnione i te zacienione, gdzie nie udało im się dotrzeć w większej części, tak i zło nie może istnieć bez dobra - musimy przechodzić, niczym takie glizdy, którym dane jest zostać potem motylami, przez wszystkie fazy, żeby bardziej nauczyć doceniać się to, co jest lepsze i móc ustawić się po którejś ze stron - bo nie oszukujmy się, że każdy z nas ma swój dark side... tylko nie wszyscy chcą to przyznać otwarcie. Teraz wróćmy więc, po tym słowie wstępu, do meritum sprawy - no bo widzisz, gdybyś nie doświadczyła tych tragedii, gdyby nie przesiąknęły one przez twoje jestestwo i nie wbiły się w serce, zamierając w nim na stałe w postaci blizn, gdybyś nie była bliska płaczu i nawet nie uroniła w pewnym momencie paru łez - wszystko inaczej by wyglądało - nie potrafiłabyś tak docenić tego, co masz i pojąć ulotności życia... ale tu filozoficznie się zaczyna robić, no nie? Chodzi o to, że na tle czerni każda barwa wygląda o wiele bogaciej i pełniej. Wystarczy im tylko przygotować ten odpowiedni pokład i odpowiednią ilość, żeby czasem nie zostały pochłonięte przez mrok...
- Taaak... Jasne... - Czy muszę pisać, że w jego głosie nie było nawet jednego grama przekonania? Zapomniał jej imienia, ale jakoś się tego za bardzo nie wstydził... w sumie w ogóle się tego nie wstydził - wiecznie zapominał imiona wszystkich wokół, więc pozostawało przyjąć to jako normę i nadmiernie nie zawracać tym sobie łepetyny - w sumie działało to w trochę inną stronę, niż powinno, bo chłopak zamiast w takim razie bardziej się starać -  strzelał sobie na to kompletną olewkę, nawet w minimalnym stopniu się nie przejmując - tak jakby czymkolwiek się przejmował, heh... - Ludzie nie powinni siadać w towarzystwie lwic, bo grozi im utrata organów wewnętrznych... ewentualnie nogi... albo dwóch... - Uniosłeś lekko jedną brew, przejeżdżając spojrzeniem od jej twarzy, do książki, którą trzymała, by znowu do oczu powrócić i klapnąć sobie, jak gdyby nigdy nic, w fotelu po drugiej stronie, obrócony do niej profilem, by położyć książkę zatytułowaną "Historia XVII wieku" na blacie i pochylić się do torby, aby wyciągnąć z niej pergamin i kałamarz.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Czytelnia - Page 8 Empty Re: Czytelnia

Pią Lip 24, 2015 8:54 pm
Wszystko sprowadza się do tejże filozofii. Wydaje się ona jednak prosta. Teraz jest taką dla niej i może jest to dobre? Skoro jest lepiej niż wcześniej to oznacza, że służy. Tyle wystarczy, więcej jej nie potrzeba - pójście dalej. Jesteśmy jak dzieci i z czasem przestajemy się bać ciemności. W końcu nasz cień jest naszym stałym towarzyszem i to, że go nie widzimy zawsze nie oznacza, że nas opuścił. Wszystkie cienie, prawdziwe i duchowe sobie żyją bez względu na wszystko. Przyda się więc czasem posiadanie lampy, czy też świetlików. Tak więc dokładnie tak jest. Dobra i zło. Czarne i białe. Nie rozpoznalibyśmy tego wszystkiego, gdyby jedno odpadło. Alexandra nie byłaby tą samą osobą. Nikt by nie był. Tak samo Blaise byłby pewnie w mniejszym stopniu sobą, gdyby zapamiętał jej imię. Nie musi, żaden obowiązek. Ona mogłaby w nieskończoność to przypominać tak, jak teraz widząc, że się od niej oddalił, schowała podręcznik i podeszła do niego znowu, bliżej niego. Może była zbyt dumna, żeby dopytywać, co się mu przydarzyło, ale aż tak łatwo nie zrezygnowałaby z tego. Maleńka próba przecież nikogo nie skrzywdzi.
- Czyli to jakaś inna lwica Cię tak urządziła? - Lekko kpiące pytanie przy akompaniamencie jej złośliwego, cichego śmiechu dotarło do niego właśnie, gdy zajmowała miejsce siedzące. Jeśli liczył (a pewnie tak) na spokój to go chwilowo niedostanie. Chociaż może wręcz przeciwnie? Była dzisiaj w kompletnie niebojowym humorze, choć jej zachowanie względem niego nie świadczyło o tym.
- Mogę Ci w czymś pomóc? - To była chyba najgorsza możliwa zmiana tematu w historii jakichkolwiek konwersacji. Widziała jednak, że raczej miał w planach coś notować, a przecież ona mogła się tym zająć. Siedziała tam rekreacyjnie, a on wyglądał jak chodzące nieszczęście. Nawet ona nie mogła tego zignorować. Wiecie, bycie dobrym i inne takie bzdury zobowiązują do pewnych działań. Nie żeby to nią kierowało. Tym razem było jej szkoda tego człowieka tak zwyczajnie po ludzku i nie musiała się nad tym zastanawiać. W końcu nikt normalny nie stwierdza w pewnej chwili "dobra, czas na jakiś uczynek".
Blaise Rain
Oczekujący
Blaise Rain

Czytelnia - Page 8 Empty Re: Czytelnia

Pią Lip 24, 2015 9:30 pm
Byłbym inny. Ty byłabyś inna. Tamta bibliotekarka, Sprout..? Nie, to było chyba imię tej od zielarstwa... W każdym razie - bibliotekarka byłaby inna, pan Charles.... Huck... Halk... czy jak mu tam było - też byłby inny, Dumbledore (pamiętam to imię!) też byłby inny - dobra, dość, koniec, wszyscy przecież już doskonale załapaliśmy w toku rozmyślania Grace, łaska na nas spłynęła wraz z kroplami deszczu *ba dum tss*, żart stulecia, panie i panowie, poproszę w nagrodę medal z ziemniaka - z cebuli nie wypada, byłoby za Polsko, a przecież jesteśmy obecnie w Anglii - żeby to jeszcze byle jakiej Anglii..! Anglii, która wetknięta została w świat czarów, w czas bardzo brutalny, szykujący się do wojny, gdzie napięcie elektrycznymi impulsami wędrowało od ciała do ciała, ledwo co o nim zapomnimy, a już powraca... Lecz na razie skupmy się na tym, co tu i teraz - czyli tym, jak w zasadzie minął dziewczynę, zostawiając ją z tyłu, tym, jak usiadła na tym przewidzianym dla niej miejscu, jak spoglądała na chłopaka, którego blade palce wypakowywały odpowiednie przedmioty - ha, kto by pomyślał - dziewczyna, która ostatnio robiła taki raban (chociaż to bardzo złe słowo, ale z perspektywy Deszcza tak to właśnie wyglądało) o to, że nazwał ją szlamą, o jego poglądy, a która teraz odłożyła to wszystko na bok - zamiotła jak zwykły kłaczek, bardzo zgrabnie, zmuszając bruneta do uniesienia spojrzenia na nią - wbił toksyczne tęczówki w te jej, ciepłe, spokojne - w zasadzie wydawała się naprawdę rozbawiona - a w nich nie można było dojrzeć nawet cienia czegoś, co pozwoliłoby wyświetlić w umyśle neon "ona ma mi za złe". Równie dobrze mógłby teraz powiedzieć: jesteśmy w sumie dobrymi znajomymi już od jakiegoś czasu - bo kto normalny tak po prostu... w sumie nie, to nie jest aż takie nienormalne - tylko nie spodziewałeś się tego akurat od niej, bo chociaż nawet już nie wiedziałeś, o jaką bzdurę dokładnie poszło w tamtej rozmowie, to należała ona do najbardziej agresywnych i nieprzyjemnych z płcią przeciwną. No ba - kobiety, wiedźmy, ale przynajmniej jak wiedźmy obnażają długie nochale i pazury, to wiadomo, z kim ma się do czynienia, a nie, tak jak z taką Sherisse na przykład... 
- No jasne, kopnęła mnie z półobrotu, jak nakryła, że podglądam pod prysznicami. - Pokazał kciuk na przestrzeń za sobą, jakby tym samym był w stanie zmaterializować film z tamtej sceny - sceny, która nie miała miejsca w rzeczywistości, ale spoglądając na jego minę, wsłuchując się w jego głos, nie sposób było stwierdzić, czy to sarkazm, czy on tak na poważnie i naprawdę odwalił aż taki szajs. Skierował wzrok na swoją torbę, którą ułożył obok fotela, by przysunąć się do stolika - zadanie domowe samo się nie zrobi... chociaż kiedy wsunąłeś pióro bardzo wątpliwej jakości w kałamarz i uniosłeś nad pergamin... i zobaczyłeś, jak ona drży... Wcisnąłeś pióro na powrót do kałamarza i splotłeś ze sobą długie palce, opierając przedramiona na blacie, by spojrzeć znów na Alex. - Nie. - Och, jaka wielka powaga. - To znaczy tak. To znaczy... - Rozchylił wąskie, równo wykrojone wargi i zamknął je na powrót, by zakończyć swoje zdanie wzruszeniem ramion i miną, która wyrażała więcej, niż tysiąc słów, a która mówiła jasno i wyraźni: shit happens. - Pracy domowej za mnie nie zrobisz.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Czytelnia - Page 8 Empty Re: Czytelnia

Pią Lip 24, 2015 10:50 pm
Gdyby nie miała w głowie ostatniego spotkania to może byłaby dla nich jakaś szansa na normalną znajomość. Lub też gdyby jej wreszcie przyznał racje. Wtedy wszystko wróciłoby do względnej normalności. To są jednak warunki nie do spełnienia. W sumie złość jej przeszła, a i jego żałosny stan nie nakręcał jej jakoś do bycia ogromną suczą, którą potrafiłaby być. Do tego po jednym spotkaniu jeszcze go nie skreśliła. Może jest bardzo... temperamentną osóbką, ale nie na tyle, żeby znielubić wszystko, co się z nią nie zgadza. Tylko większość, spokojnie. Gdzieś w głębi jest miła. Być może. Nie ma złych ludzi, są złe czyny - to naprawdę brzmiało sensownie. Dla niej, ale to już zawsze coś. Blaise zawsze mógł jej robić zwyczajnie na złość, jak typowy wężyk. Mógł tak gadać z przyzwyczajenia. Lub naprawdę wierzyć w to, co wychodzi z jego ust, ale rozpatrzenie każdej opcji jest wymagane w takich sytuacjach, by osąd był sprawiedliwy.
- Tylko tyle? Ja rzuciłabym w Ciebie kilka zaklęć albo chociaż połamała Ci rękę, odcięła palec... - Wymieniła te rzeczy z trochę psychopatyczną miną, ale zaręczam, że to był przypadek. W mózgu jej się aż taki burdel nie zrobił, by dziwki wychodziły jej uszami, przysięgam. Po prostu ten osobnik nie pasował jej do tego, a jak już to nie podejrzewała nikogo o taką dobroć, by nie zrobić mu większej krzywdy. Sama nie uszkodziłaby go poważniej, ale ludzie są od niej inni. Spodziewała się po nich każdego możliwego ruchu.
- Fakt, nie zrobię - stwierdziła zaskoczona jego wcześniejszym zachowaniem i reakcją, wzięła głęboki wdech i kontynuowała myśl. Bo co innego miała zrobić? Jeszcze bardziej mu pokazać, że gdzieś w środku jest jej przykro, że ktoś go tak urządził? W życiu. Gryfonka na taką szczerość z kimś, kto ją przy ostatnim spotkaniu tak wpienił, nie była gotowa.
- Ale mogę notować za Ciebie lub pomóc szukać, czy też zwyczajnie spróbować doradzić. Nie jestem lwicą, która bez powodu zje Ci kończyny - Podkreślmy słowo BEZ POWODU. Z powodem to można już pakować zabawki z piaskownicy i uciekać do mamy. Chwilowo jednak nic się nie dzieje, alleluja i do przodu. Nie licząc tego, że dziewczyna, która na niego naskakiwała obecnie ma ochotę mu pomóc z dobroci serca. Rzeczywiście, mało normalna sytuacja.
- I zanim odmówisz to przypomnij sobie jak wyglądasz i się czujesz. Bo podejrzewam, że to zmotywuje Cię do tego, by dać sobie chwilę odpocząć lub przyjąć moją propozycję udzielenia Ci pomocy - Ona chyba jeszcze bardziej pokochała bycie złośliwą niż wcześniej. Musiała jednak. To, że teraz była dla niego milsza nie oznacza, że zapomniała. Jeśli chodzi o pamięć to jest szczególnie upierdliwa. Ogólnie jest wyjątkowo upierdliwa, ale przemilczmy tę kwestię.
Blaise Rain
Oczekujący
Blaise Rain

Czytelnia - Page 8 Empty Re: Czytelnia

Sro Paź 14, 2015 2:21 pm
Tylko tyle, czy aż tyle? - Naprawdę musimy to rozpatrywać w tych kategoriach? Brrr, przerażające - nie możemy po prostu zapomnieć? Sam nie chciałbym, jako autor, natknąć się na wściekłą lwicę podglądaną pod prysznicem, a my tu rozważamy wręcz napaści! Ponoć neiwiasty są takie delikatne i trzeba ich bronić! - Wychodzi nam tutaj szydło z worka! Zgrywają takie damy w opresji a tak naprawdę jak przyfasolą to raz i porządnie - i potem powstaje takie limo na twarzy nieszczęśnika, co siedział z nosem na kwintę przed kolejną z Lwic - p.s. Wiedźmom się nie ufa - i na nią nawet nie spogląda, trzymając wzrok zawieszony niby na tekście, a w rzeczywistości nieco nad nim, mając sylwetkę brunetki na granicy pola widzenia - tej "w głębi miłej" jak to się samookreśliła, a ja z czystej, autorskiej przyzwoitości będę się trzymał tego określenia... przynajmniej w danym momencie - przepraszam, ale przecież wszyscy wiedzą, że moje również "bycie miłym w głębi" jest strasznie ściskane przez wrodzoną złośliwość - ona jednak zdawała się dominować - nie mogę ustępować zbytnio pannie Grace w jej krokach - nawet jeśli Blaisowi pozostawało podążanie gdzieś z tyłu i kłanianie się co krok, żebyś czasem tylko nie przyuważyła, że zadziera nosa - bo zdecydowanie nie zadzierał! Gdzie mu do tak walecznej istoty - wolał się wycofywać, tak było bezpieczniej... - I tak, mimo wszystko to pochylenie głowy również miało swoje granice, gdy znowu nawiązali kontakt wzrokowy.
- Och, dziękuję za to zapewnienie, dzięki tobie mój kac moralny i obawy przed wściekłym tłumem zdecydowanie zmalały. - Pokiwał krótkimi ruchami, dość szybkimi, głową, unosząc wyżej brwi, chociaż akurat sarkazm tutaj użyty był dość oczywisty... i zaraz zresztą miał dostać swoją koronę w postaci następnych słów. - Serio? Są tacy samobójcy-desperaci, którzy podglądają dziewczęta pod prysznicem? - To pytanie chyba jednak było retoryczne, bo byli - i to zadziwiająco wielu takich potrafiło być! Długowłosy przechylił głowę na ramię i przymrużył oczy, kierując je w stronę okna - wygląd filozofa, mina wielkiego myśliciela, który zaraz ma wygłosić cudownie głęboką sentencję... - W sumie sam czasami je podglądałem... - Em... tak... otóż... tak...
- Zadanie domowe nie zając, chyba nie ucieknie.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Czytelnia - Page 8 Empty Re: Czytelnia

Czw Paź 15, 2015 7:37 pm
Niewiasty były delikatne i wymagały szczególnej ochrony wiele lat temu. Obecnie zbliżamy się do chwili w której dama w opałach szybciej pozbędzie się pantofelków i zdejmie niewygodną spódnicę biegnąć przez środek lasu nago w celu ratowania swojego zacnego tyłka. Po czym rzecz jasna uda się pod nieszczęsny prysznic, a gdy napotka nieproszonego jegomościa dostanie on za sam akt i jeszcze za fakt, iż musiała sama przez cholerne krzaki się przedzierać. Tak więc może rzeczywiście lepiej pozostawić temat rozzłoszczonych lwic w spokoju. Szkoda tylko, że nie zawsze mogą sobie poradzić tak dobrze, jak przy pozbywaniu się takich "w głębi niemiłych" oraz tych przypadkowych nieszczęśników, którzy obrywają za chęć do życia i miłość (bądź jej brak) do ojczyzny. Tak, zdecydowanie życie w symbiozie jest w takich przypadkach wyjątkowo trudne. Byłoby jednak nudno, gdyby nie dama, która raz chce nią być, a innym wręcz przeciwnie. Zmienność kobiety to przecież cały jej urok, a zarazem kompletny jego brak.
- Zawsze pomocna - rzuciła lekko i odegrała ukłon, który znany jest z tych wszystkich średniowiecznych klimatów, a który ponoć wciąż powinien funkcjonować. Alexandra uważała nawet, iż ma to jakiś sens. Kłaniając się jak mężczyźni każda dziewczyna naraża się na niebezpieczne obnażenie pewnych walorów swojego ciała. Tego zaś nie chciałaby robić. Wystarczy, że znajdują się kretyni podglądacze na tym świecie, ułatwianie im takich rzeczy wcale niczemu się nie przysługuję.
Moment ciszy, słuchania i...
Matko, gdyby mordowanie zaczęło przystawać damie, dziewczynie, komukolwiek to przysięgam na Merlina - ten chłopak byłby już bardziej martwy od rozkładających się ciał zakopanych pod ziemią.
- Ty powinieneś być teraz zającem. Za podglądanie zaraz chyba wydłubie Ci oczy - A może on kłamał? U licha! Wszyscy ciągle kłamią. Ale...
Panowie... tak, panowie są w tym dosyć przewidywalni.
- Ale jako że dziś wyglądasz strasznie to je zachowasz. Znaj moją uprzejmość - powiedziała zdecydowanie zbyt agresywnie. Jednak się starała. Nie miała zamiaru nakrzyczeć na niego, stwierdzić, że jest świnią podglądając kogokolwiek. Udało się jej chwilowo odrzucić pragnienie uczynienia tych wszystkich rzeczy! Cud!
- Co nie zmienia faktu, iż jestem zaskoczona. Czyżbyś naprawdę był tak zdesperowany? Nie każda dziewczyna to niedotykalna nawet kijem lwica. Lew to wciąż uroczy kotek na swój sposób - Dobra, zachciało jej się wejść na jego ego. Teraz mogła czekać aż dostanie lawiną w łeb. Że też zachciało jej się takie rzeczy gadać! A chciała być miła!
Jak widać czasami podświadomie nie radzimy sobie z wyciągnięciem zapasów "miłościwego bycia" ze swojego wnętrza.
Sponsored content

Czytelnia - Page 8 Empty Re: Czytelnia

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach