Go down
Mistrz Labiryntu
Mistrz Gry
Mistrz Labiryntu

Sowia poczta Empty Sowia poczta

Wto Wrz 03, 2013 8:54 pm
Sowia poczta - jest pełna sów, które są oznaczone kolorami według szybkości w jakiej dostarczają list.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Sowia poczta Empty Re: Sowia poczta

Wto Gru 23, 2014 8:55 pm
//Powiedzmy że już po sprawdzeniu przez Filcha//
Lily postanowiła rozpocząć swój wypad od zajrzenia na sowią pocztę w celu odnalezienia jakieś ładnej sówki, którą mogłaby wysłać list i niewielki podarunek dla rodziców. Co prawda miała swoją Rose, ale tym razem chciała użyć innego stworzenia by nie wzbudzić jakiś większych podejrzeń w ich dzielnicy - nigdy bowiem nie było wiadomo, czy ktoś się tym nie zainteresuje, na przykład tacy Śmierciożercy. Wydawało się to nieprawdopodobne, ale było możliwe, zwłaszcza w tak ciężkich czasach. Dziewczyna poprawiła swoją czapkę, naciągając ją bardziej na uszy, żeby uchronić je przed porywczym wiatrem i weszła do środka. Od progu przywitało ja wesołe hukanie sówek, na co zareagowała cichym śmiechem i zaczęła chodzić między nimi, podziwiając ich ubarwienie, oczy i dzioby. W między czasie zastanawiała się, czy uda jej się dzisiaj spotkać z Dorcas; wprawdzie wysłała przyjaciółce list z datą wypadu, ale może nie dotarł do niej? Albo wypadło jej coś pilnego? Każda opcja była możliwa. Jeśli panna Meadowes się nie pojawi, to najwyżej zadziała na własną rękę by jakoś ten wypad urozmaicić. Może kupi jakieś drobiazgi dla swoich przyjaciół i dla Jamesa? Zwłaszcza, że zbliżały się jego urodziny! Niby było jeszcze trochę czasu, ale to z pewnością szybko zleci i to by dopiero był wstyd, gdyby nic dla niego nie miała. Na samą myśl o chłopaku, zarumieniła się nieco i stanęła przy jednej z klatek, gdzie znajdowała się mała sówka o brązowym upierzeniu. Evans przyglądała się z ciekawością, jak stworzonko lata w kółko, wydając z siebie radosne pohukiwania, jakby tylko czekała na to, żeby wreszcie udać się w kolejną podróż w przestworza.
Sybilla Trelawney
Ravenclaw
Sybilla Trelawney

Sowia poczta Empty Re: Sowia poczta

Sro Gru 24, 2014 11:27 am
/również powiedzmy, że po sprawdzeniu przez Filcha/
Puchonka dokładnie z takim samym powodem jak panna Evans postanowiła zwiedzać Hogsmeade od sowiej poczty. Listów do niej nie było, bo one przychodzą do rąk własnych i to w szkole, raczej tutaj nic by dla siebie nie znalazła, ale miała napisany list do rodziców. A co miała im do przekazania? Szczerze powiedziawszy nic wielkiego, jedynie podziękowania za niezapominajkę, którą dostała kilka dni temu od nich. Fascynowała ją, to na pewno. Miała ochotę ich uściskać i pocałować jednego i drugiego w policzek w podzięce za nią. Jako, że wszystko z przepowiedniami ją niesamowicie fascynowało to i ta kula była dla niej niesamowita. Pokazywała kolorystycznie czy ktoś o czymś zapomniał czy nie? Sybilla miała zawsze tak wiele na głowie, że w jej przypadku było to bardzo realne i jak najbardziej możliwe.
Dość szybko znalazła się w sowiej poczcie w wiosce, ale kogo tam ujrzała było dość zaskakujące. Zazwyczaj jak tutaj przychodziła to spotykała tylko starców którzy podziwiali sowy nikogo więcej. Więc naprawdę bardzo się ucieszyła widokiem panny Evans.
- Lily, wiedziałam że Cię tu spotkam. Czułam to... - mruknęła. Czy czuła cyz widziała w swojej głowie to jej słodka tajemnica, ale taka już jest Sybilla po niej nie wiadomo czy mówi prawdę czy blefuje.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Sowia poczta Empty Re: Sowia poczta

Pią Gru 26, 2014 6:41 pm
Sybilla ciesząca się z tego, że ją zobaczyła? To było z pewnością niespotykane! No ale cóż, nie od dziś było wiadome, że Puchonka była dość ekscentryczną osobą, więc w sumie nic nie powinno dziwić, jeśli tylko dotyczyło to jej. Evans bawiła się z tą małą sówką, która chętnie wystawiła dzióbek przez kraty i Lily nie mogąc się powstrzymać, zachichotała. Dzięki temu zajęciu, zupełnie zapomniała o tym paskudnym Ślizgonie, który ją nazwał dzisiaj szlamą! I w sumie to bardzo dobrze, bo po co przejmować się takimi niedorozwojami intelektualnymi? Sądziła kiedyś, że nikt w tej dziedzinie nie pobije Pottera, ale najwyraźniej się pomyliła. No cóż, teraz osobiście miała inne zdanie o okularniku, no ale o pewnych rzeczach się nie zapomina, prawda? A zresztą! Zamierzała wysłać paczkę dla rodziców i tym powinna się zająć. I już chciała iść do sprzedawcy by powiedzieć mu na jaką sowę się zdecydowała, kiedy no cóż, odezwał się znajomy głosik tuż za jej plecami. Rudowłosa zaskoczona, drgnęła delikatnie i odwróciła się w stronę Trelawney. Jej brwi powędrowały wysoko na słowa dziewczyny.
- Domyślam się. Witaj Sybillo - mruknęła po chwili uprzejmie, a jej zielone oczy delikatnie błysnęły. Tak jak reszta szkoły, wiedziała o "zdolnościach" Sybilli Trelawney, choć sama szczerze w nie powątpiewała. Zresztą, wolała wierzyć suchym i niezawodnym faktom, niż pokładać ufność w "przepowiedniach" Puchonki.
Sybilla Trelawney
Ravenclaw
Sybilla Trelawney

Sowia poczta Empty Re: Sowia poczta

Sob Gru 27, 2014 11:54 am
Można powiedzieć, że była zła na panne Evans, w końcu ta próbuje jej odebrać jej ukochanego - Jamesa. Puchonka zaczęła już za nim tęsknić, przecież nie widziała go dobrych pare dni. Nie miała zielonego pojęcia co się z nim dzieje. Wiadomo nauka i te sprawy. Ona sama była bardzo pochłonięta nauką. Sybilla byla dobrą uczennicą, nie chciała tego zmieniać. Nawet dla Jamesa tego by nie zmieniła. Ostatnio miała wrażenie jakby gryfon ją unikał czy coś w tym stylu. On nie chciała, ażeby ją zostawial samą. Bardzo często włóczył się koło Lily co się wcale nie podobało Sybilli.
Puchonka nie przepadała za gryfonką. Zawsze gdy w pobliżu Syb znalażł się James i ona wychodziła z cienia. Była jak ten rzep, uczepiła się go nie potrafiła puścić.
- Widziałam Cię w moich snach i podejrzewam, że czeka Cię niebezpieczeństwo. Tak, dobrze to widziałam. Nawet może i śmierć... - powiedziała wyciągając dłoń w jej kierunku. Jej dłoń faktycznie drżała. Nie chciała przepowiadać jej takich rzeczy, ale to byla prawda. Przecież by ją nie okłamywała, nie?
- Jesteś w niebiezpieczeństwo Lily, w wielkim niebezpieczeństwie... - powiedziała drżącym głosem przymykając na chwilę oczy i za chwilę je z powrotem otwierając.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Sowia poczta Empty Re: Sowia poczta

Sob Gru 27, 2014 11:07 pm
Poniekąd Lily wiedziała, co się dzieje z Jamesem Potterem. Sama w większości była przyczyną tych dziwnych zniknięć Gryfona, ale to tylko dlatego, że on ją ciągle gdzieś porywał! Naprawdę! I jakoś wątpiła, że James był zajęty, choć w minimalnym stopniu nauką. Zdążył jej to dobitnie udowodnić, kiedy zatrzymał w drodze do biblioteki i zajął cały dzień. Ale nie zamierzała się do tego przyznawać, o nie! Jeszcze by ktoś pomyślał, że zachowuje się, jak jakaś hipiska, a przecież...przecież ona zupełnie do tego obrazku nie pasuje. Owszem, bardzo podoba się jej taki styl ubierania, jednak ich tryb życia? Nie wytrzymałaby! Wracając jednak do tego, co działo się teraz, Evans pokiwała machinalnie głową, niemalże przewracając zielonymi oczami, kiedy zrozumiała sens słów Sybilli. Skrzyżowała za to ręce na piersiach, próbując zachować ten uprzejmy ton głosu, którego używała dotychczas. Nie było to jednak takie proste.
- Ach, tak? To doprawdy...niesamowite. A jakie to niebezpieczeństwo, Sybillo? Ktoś mi doleje czegoś do soku dyniowego? A może zje mnie smok? - Zapytała cierpko, obserwując uważnie Trelawney. Czy wierzyła w jej przepowiednie? Nie. Lily uważała, że to absurdalne i że Puchonka wygaduje jedynie jakieś brednie, więc zbytnio się tym nie przejęła. Czekała jednak cierpliwie na odpowiedź Sybilli.
Sybilla Trelawney
Ravenclaw
Sybilla Trelawney

Sowia poczta Empty Re: Sowia poczta

Sob Sty 03, 2015 4:11 pm
Sybilla dobrze wiedziala, że James był dobrym uczniem, że dobrze się uczył. A gdzie ona go tak naprawdę spotykała? Jak nie w bibliotece to w wielkiej sali gdzie studiował te swoje notatki. Znaczy o tych dobrych ocenach słyszała od plotek w pokoju wspólnym, sama nie miała pewności przecież nie chodziła na jego lekcje, tak ? Chociaż miała takie przeczucie, a przecież jej przeczucia są bardzo wiarygodne. Lily przepowiedziała śmierć, tak widziała naprawdę. Przynajmniej tak jej się wydawało. Nikomu nie życzyłaby śmierci, niby dlaczego? Miałaby życzyć śmierci pannie Evans tylko dlatego, że ta podkochuje się w jej ukochanym? No może i nie które coś by z tym fantem takiego zrobiły, ale nie ta puchonka. Właśnie Sybilla jest puchonką. Może i trochę różni się od tych innych puchonów, ale jednak ma tam jakieś cechy Helgii Hufflepuff, które nie ma najmniejszego zamiaru zmieniać, a raczej puchon nie miałby serca zrobić nikomu krzywdy, a tym bardziej kogoś zabić. Dlatego jej przepowiednie są prawdziwe i wiele osób w nie wierzy. Mało to razy dziewczyny proszą ją o jakąś regułę na temat ich życia? Ona się zgadza, ponieważ wie, że w tym jest dobra, ale najwyraźniej panna Evans tego nie wie.
- Lily, przecież wiesz, że jesteśmy przyjaciółkami, nie mówiłabym Ci tego na złość. Widziałam to, uważaj na siebie kochana. - mruknęła do niej z przerażeniem w oczach. Gdyby widziała tylko coś więcej, albo conajmniej jej umysł mógł sobie wykolorować tę złą przepowiednię na pewno by jej o tym powiedziała i jakoś ją ostrzegła.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Sowia poczta Empty Re: Sowia poczta

Wto Sty 06, 2015 6:13 pm
James Potter miał niestety talent do łatwego przyswajania sobie wiedzy i spadał niczym kot na cztery łapy, co zdaniem Lily było cholernie niesprawiedliwe. Sybilla więc musiała go niezwykle rzadko spotykać, skoro zdarzało się to, albo w bibliotece, do której praktycznie chłopak nie wchodził - no chyba, żeby ją podręczyć, albo przed kimś się schować, albo w Wielkiej Sali, gdzie przychodził głównie dla jedzenia. W momencie więc kiedy zasłaniał się notatkami, sprawa musiała być dość...poważna. A Sybilla mogła z całą swoją osobą taką sprawą właśnie być. Czy Lily współczuła więc Jamesowi, że tak za nim uganiała się fanka? Oczywiście, że nie! Zasłużył sobie! Niech poczuje jak to jest, jak to się ktoś nim interesuje. Co do swojej śmierci, Lily miała całkiem zupełnie różne podejście od Sybilli. I ona sobie stanowczo wypraszała to, że się podkochiwała w kimkolwiek! I to jeszcze w Jamesie Potterze! Ona zwyczajnie...zresztą nieważne! Ostatnie wydarzenia nie mają nic do tego. Może i zabić nie, ale nie od dzisiaj krążyła taka jedna sentencja między domami "Ta Sybilla dzika ma bzika!". Zapoczątkował to wprawdzie Irytek, ale dość zgrabnie się przyjęło. Lily nie miała nic do dziewczyny, ale w momentach, takich jak ten, czuła że irytacja chce z niej wypłynąć jedną wielką falą i uderzyć w Puchonkę. Chrząknęła więc po raz kolejny. Na jej słowa, brwi rudowłosej uniosły się niebezpiecznie wysoko, a na czoło wstąpiła zmarszczka.
- My? Przyjaciółkami? Wybacz mi, ale nie przypominam sobie, żebyśmy były sobie jakoś szczególnie bliskie, Sybillo - odpowiedziała nieco oschle, próbując pamiętać o tym, żeby nie przesadzić. - Niemniej dziękuję za Twoją troskę. Myślę, że jakoś będę z tym...żyła. A teraz wybacz mi, ale idę wysłać paczkę rodzicom.
I Evans wyminęła Trelawney, wybrała sówkę i ruszyła z nią do sprzedawcy by zapłacić za koszt przesyłki.
Dorcas Meadowes
Biznes
Dorcas Meadowes

Sowia poczta Empty Re: Sowia poczta

Pon Sty 12, 2015 10:44 am
/ta da da, wciskam się do tematu/

Późnym popołudniem udało jej się wreszcie wyrwać z Dziurawego Kotła (po niemałym starciu z Tomem, który nie chciał jej wypuścić mimo wcześniejszych obietnic) i deportować do wioski. Miała nadzieję, że złapie jeszcze gdzieś Lily albo kogoś z reszty ich przeuroczej paczki. Gdyby taka okazja na spotkanie przeszła jej koło nosa chyba nie mogłaby sobie wybaczyć (sobie albo Tomowi...). Teraz szybkim krokiem przemierzała zaśnieżone uliczki Hogsmeade i czuła się dziwnie nie na miejscu. W brązowym płaszczyku, mugolskich spodniach i butach za kostkę wyglądała jakby urwała się z innej bajki. A kiedy była tu ostatnio niczym nie odstawała od szkolnej gawiedzi. Teraz mijała uczniów w regulaminowych szkolnych płaszczach, z szalikami w barwach czterech domów i czuła nostalgię. Zamek wznosił się nad jej głową - tak blisko, a tak daleko! Odgoniła od siebie te rozmyślania, nie chciała się przecież rozpłakać. Co jakiś czas kiwała głową komuś znajomemu, udając, że nie widzi kierowanych w swoją stronę pełnych ciekawości spojrzeń. Teraz będzie jeszcze więcej plotek na jej temat! Kiedy spotkała grupę gryfonek z młodszego rocznika, mogła zapytać je czy nie widziały gdzieś Evans. Jedna z nich wskazała na budynek poczty mówiąc, że tam widziała chyba przed momentem rudą czuprynę panny prefekt. Reszta gapiła się jakby zobaczyły ducha. Czyżby ktoś podejrzewał jej zgon? Doris podziękowała z uśmiechem i potruchtała w kierunku poczty. Mimo grubego wełnianego swetra, który miała pod płaszczem robiło jej się już zimno. Mróz szczypał w policzki i czubek nosa. Pod pocztą zastała wielkooką puchonkę (a może to tylko te okulary były wielkie?), której posłała lekki uśmiech - bo czemu nie? - a potem zaczęła rozglądać się wokół. Dostrzegła Lily w środku, płacącą za przesyłkę.
-Lils! - zakrzyknęła uradowana i już sekundę później była obok, ściskając niczego niespodziewającą się Evans. - Jak dobrze, że Cię znalazłam. - dodała niewyraźnie, bo przyciskała policzek do rudej głowy przyjaciółki, co znacząco utrudniało jej mówienie. Może z radości, a może z jakiegoś innego powodu nieco zwilgotniały jej oczy.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Sowia poczta Empty Re: Sowia poczta

Sro Sty 14, 2015 11:16 pm
Tak się akurat złożyło, że obecnie była sama bez reszty tej 'szalonej' paczki, która ją otaczała. Zresztą czy nadal można było używać wobec nich tego słowa? Każdy zdawał się iść w swoją stronę, coraz rzadziej można było ich spotkać wszystkich razem, bo zawsze kogoś brakowało. I od jakiegoś czasu brakowało właśnie Dorcas, ale na to niestety nic nie można było poradzić. Rudowłosa obawiała się tego, czy Meadowes na pewno się dzisiaj pojawi, bo przecież nigdy nic nie wiadomo. Wszystko było możliwe, prawda? Mogło jej coś wypaść, albo coś jej się stać, albo tysiąc innych, równie ważnych lub mniej powodów. Na dodatek na zewnątrz było coraz mniej śniegu, co świadczyło o tym, że wiosna jest już na progu. A wraz z wiosną miało przyjść dużo różnorakich rzeczy - przede wszystkim oczywiście OWUTEMY do których Evans wciąż się uczyła. Oprócz tego jednak i nieustająco zbliżającego się końca szkoły, był jeszcze po drodze ślub jej siostry Petunii z Vernonem. Na samą myśl o tym, że Tunia miała wyjść za mąż za takiego gbura jakim niewątpliwie był Dursley, Lily ledwo powstrzymywała się od przewrócenia oczami. Jednak ponoć miłość była ślepa, a serce nie sługa. Pozostało więc jedynie cieszyć się ze szczęścia siostry, bo najważniejsze przecież żeby była szczęśliwa. A skoro jej szczęściem był właśnie on to...no cóż. To trzeba było się z tym pogodzić. Kiedy już zamierzała odwrócić się i ruszyć dalej ktoś się na nią rzucił. Lily niemalże z tego zaskoczenia nie upadła, jednakże udało jej się jakoś utrzymać równowagę i po chwili sama pochwyciła Dorcas w objęcia, czując ogromną radość, że jednak ta się pojawiła w Hogsmeade.
- Dor! Słodka Dor! Dobrze, że jesteś! - Zawołała na powitanie Gryfonka, przymykając na chwilę oczy i uśmiechając się szeroko pod nosem. Naprawdę strasznie tęskniła za przyjaciółką, która musiała rzucić Hogwart i to w takim momencie! W tym uścisku czuła się naprawdę bezpiecznie, jakby wszystko miało być w porządku. - Opowiadaj, jak tam u Ciebie? Jak tam Fabian i Gideon?

/Wybacz za tak kiepski post :x
Dorcas Meadowes
Biznes
Dorcas Meadowes

Sowia poczta Empty Re: Sowia poczta

Czw Sty 15, 2015 12:02 am
Czasem nie była już nawet świadoma tego jak bardzo tęskni za swoimi przyjaciółmi. Zajęta tymi wszystkimi nowymi sprawami, które stały się jej codziennością, spychała wspomnienia na dalszy plan i nie pozwalała im zaprzątać swoich myśli. Tylko późnym wieczorem, gdy zasypiała w swoim malutkim pokoju, wspominała prowadzone w ciemności rozmowy i krzywiła się żałośnie, bo teraz nie miała już komu opowiadać o tym jak minął jej dzień. I właśnie teraz - obejmując Lily, której drobna postura zawsze budziła w niej opiekuńcze instynkty nieprzystające do jej młodego wieku - pozwoliła tym emocjom wyjść z ukrycia i niemal ugięła się pod ich ciężarem. Jedna czy dwie łzy, spłynęły jej po piegowatych policzkach i sama nie była pewna czy wywołał je smutek tęsknoty czy szczęście ponownego spotkania. Zaśmiała się nieco drżąco i niechętnie odsunęła rudowłosą na długość ramienia. Nieco teatralnym ruchem otarła policzki rękawami płaszcza i wyszczerzyła się w ironicznym uśmieszku.
- Jeju, patrz jak mnie wzięło. - potrząsnęła głową, jednocześnie w myślach nakazując sobie spokój. Nie było teraz czasu na takie cyrki! Trzeba było się cieszyć, radować z obecności Lily tak długo i intensywnie jak tylko się da. Bo kiedy zobaczą się znowu? W wakacje? Merlinie dopomóż...
- A wiesz, jakoś leci. - odpowiedziała szybko, by czasem Evans nie wpadło do głowy się nad nią rozczulać przez te kilka głupich łez. - Na razie pracuję w Dziurawym Kotle, robota żadna, ale płacą dobrze za nocne zmiany. Odkładam na zaoczne egzaminy i jak się przyłożę może będę zdawać pod koniec wakacji. - gdzieś między jedną przerwą na oddech, a kolejnym potokiem słów, złapała Lily za rękaw i pociągnęła w kierunku wyjścia. Nie chciały chyba spędzić całego popołudnia na poczcie, co? Mimo całej sympatii Doris do sów, to nie pachniały one najładniej.
- Chłopcy mają się całkiem nieźle. Chyba po raz pierwszy od czasu Hogwartu jedzą pełnowartościowe posiłki. Nie żebym się chwaliła, ale to moja zasługa! - kolejnym uśmiechem zamaskowała swój niepokój o braci, który odczuwała z każdym dniem coraz mocniej. Obaj nieustannie znikali na całe dnie bez słowa wyjaśnienia. Gideon podobno szukał pracy, gdy z kolei Fabian niemal z niej nie wychodził. Czuła, że coś przed nią ukrywają, ale nie wiedziała jeszcze czy powinno ją to martwić czy cieszyć. Postanowiła jednak zadbać o nich, odwdzięczając się tym samym za okazaną jej dobroć. Dbała więc o porządek, gotowała i nawet czasem prała! Nigdy nie podejrzewała, że osiągnie takie mistrzostwo w zaklęciach gospodarskich, a jednak...
- Ale lepiej powiedz co u Ciebie. - wyszły już na zewnątrz i Dorcas chciwie wystawiła twarz do chłodnego wiatru, który tak bardzo różnił się od brudnego powietrza Londynu. - Co się działo, gdy mnie nie było? Chcę wiedzieć absolutnie w-s-z-y-s-t-k-o! - jej iskrzące entuzjazmem oczy zatrzymały się na twarzy Lily i niemal można było przegapić to jak bardzo zmęczona wydawała się panna Meadowes. Zdawała się promienieć jakąś wewnętrzną radością, ale jednocześnie twarz miała znacznie bledszą, oczy podkrążone, a pod warstwą ubrań skrywała kości znacznie bardziej sterczące niż dawniej. Czy nie taka jednak była cena jej przedwczesnej dorosłości?
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Sowia poczta Empty Re: Sowia poczta

Pią Sty 16, 2015 11:26 pm
Zawsze mogła do nich napisać. Nawet w listach można znaleźć pocieszenie i przynajmniej choć trochę swych myśli przekazać przyjaciołom. Lily rozumiała, że Dorcas zwyczajnie nie mogła do niej i całej reszty napisać, bo miała wątpliwości – to normalne i nie wiedziała, jak to ubrać w słowa. Jednak gdzieś w środku serduszka rudowłosej był mały żal do byłej już Gryfonki, że nie wysłała choć krótkiego liściku, gdzie byłoby te jedno acz znaczące zdanie: „Żyję”. Czy to było naprawdę aż tak wiele? Evans miała jednak taką śmieszną cechę, że nie potrafiła długo się gniewać na ludzi, którzy byli jej aż tak bliscy. I tak było również teraz. Stojąc wśród tych wszystkich rozmaitych sów i przytulając do siebie o wiele wyższą Meadowes sama ledwo powstrzymywała wzruszenie, które chciało z niej znaleźć ujście. Liczyło się przecież to, że wreszcie miały szansę się spotkać! Że miała brązowowłosą całą i zdrową przy sobie! Tak więc Lily zdążyła już zapomnieć o tym żalu, który przestał być aż taki znaczący. Kiedy wreszcie Dorcas odsunęła się od niej i uśmiechnęła, choć według niej trudno to było nazwać uśmiechem, Evans delikatnie pociągnęła nosem i posłała mały uśmiech w jej stronę. Na razie nic nie mówiła, czekając na to, co powie przyjaciółka. Wraz z jej słowami, brwi Rudej automatycznie powędrowały do góry, a na czoło wstąpiła mała zmarszczka. Zielony zaś uważnie lustrowały twarz Meadowes. Jak dla niej wyraźnie coś nie grało, lecz nie zamierzała w żaden sposób naciskać.
- To dobrze, że jakoś sobie radzisz pomimo tych wszystkich trudności... – zaczęła ostrożnie Lily i poprawiła swoją czapkę, nie wiedząc zbytnio co zrobić z rękoma. – Tym bardziej więc cieszę się, że znalazłaś jednak czas, żeby pojawić się w Hogsmeade. Nawet nie wiesz, jak dobrze Cię widzieć. Pewnie Fabian i Gideon muszą być zachwyceni, że mają w końcu kogoś, kto dba o nich i o mieszkanie – tym razem posłała większy uśmiech w stronę Dor i dała się jej pociągnąć dalej. Zapomniała nawet na chwilę, że nadal znajdują się na poczcie. Miała też wrażenie, że wraz z pojawieniem się Meadowes w wiosce, wszystko jakby wróciło do normy. Jeszcze tylko brakowało Erin a wtedy byłyby wszystkie w komplecie. Ostatnio praktycznie w ogóle nie wystawiała nosa znad książek, jeśli nie licząc interwencji Jamesa, który bywał często bardziej nieznośny od Mohera, kiedy domagał się uwagi. Nieraz więc zamiast skupiać się na „Transmutacji dla Zaawansowanych” musiała zajmować się Rogaczem i głaskać go po głowie, jak prawdziwego kota. Jeszcze tylko brakowało tego, żeby go karmiła! Znając jednak Pottera...wszystko było możliwe. Brrr. Kiedy więc wyszły na zewnątrz, to już zaczynało zmierzchać. Nagle chłodniejszy wiatr zaatakował ich twarze, na co Lily zaczęła zgrzytać zębami z zimna.
- Uuuu mniee? – Przeciągnęła nieco zdanie, nie mogąc zapanować nad głosem i zanim dodała więcej pociągnęła ją do Trzech Mioteł by obie mogły się jakoś ogrzać. Kiedy znalazły się przed budynkiem dopiero wtedy była w stanie udzielić pełnej odpowiedzi. – Od czego by tu zacząć... Erin i chłopaki ostro ćwiczą przed kolejnym meczem Quidditcha. A tak à propos, Gryffindor ostatnio wygrał z Hufflepuffem. Przygotowuję się do egzaminów głównie z Remusem z którym mam opracowany plan powtórek. Pilnuję by Huncwoci i cała reszta nie rozrabiała, a w szkole od jakiegoś czasu dzieje się coś dziwnego o czym zapewne wiesz. Ostatnio omal nie zostaliśmy z Syriuszem, z Erin i z Ievą z Slytherinu ofiarami dwóch wilkołaków, ale na szczęście daliśmy jakoś radę. No i jakby to powiedzieć... – przy ostatnim zdaniu Lily nieco poczerwieniała, a w jej ton wkradło się małe zakłopotanie, które starała się ukryć poprzez poprawianie czapki. – Chyba jestem z Potterem. To znaczy, Merlinie, jak to głupio brzmi! Yhh! W sumie nie wiem, czy z nim jestem. Wiem. Brzmi to głupio, ale to nieco zagmatwane, no bo ostatnio było między nami dramatycznie, aż do Walentynek i wtedy poszliśmy do Hogsmeade i jakoś tak wyszło, że sporo sobie wyjaśniliśmy i całowaliśmy się. I przy nim...przy nim czuję się tak dziwnie – zakończyła dramatycznym, nieco zrezygnowanym głosem, jeszcze bardziej się czerwieniąc. – Nie wiem, jak to nazwać. On zdecydowanie źle na mnie działa. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że to mi się podoba. Rozumiesz? Istny smoczy koszmar.
Kiedy już wszystko z siebie wyrzuciła, spojrzała w końcu stronę Dorcas i przyjrzała się jej uważniej. Niemalże żałowała, że powiedziała to wszystko, bo czuła się jakby więcej ciężaru dołożyła na barki panny Meadowes, a tego zupełnie nie chciała. Gdy zauważyła worki pod jej oczami i przerażającą bladość dziewczyny, Lily wypuściła z siebie głośno powietrze, a zielone oczy spojrzały na nią troskliwie.
- Może wejdziemy do środka na jedno kremowe, Dor?

[z/t x2]
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sowia poczta Empty Re: Sowia poczta

Sob Sty 17, 2015 8:20 pm
[z/t dla Sybilli]

Rachunek:

Lily Evans:
1x Paczka sową

Razem: 5 sykli i 14 knutów
Salome Mildred Thynn
Nauka
Salome Mildred Thynn

Sowia poczta Empty Re: Sowia poczta

Sro Lis 04, 2015 8:44 pm
Pierwszym miejscem, w które udała się po opuszczeniu Trzech Mioteł była apteka. Wiadomość, którą dostarczył widmowy nietoperz mówiła o rannym uczniu - wolała nie ryzykować, że ktoś umrze jej na rękach, a w dziedzinie zaklęć uzdrawiających nigdy nie czuła się zbyt pewnie. Uprzejmie i spokojnie dokonała zakupu pięciu porcji eliksiru Wiggenowego, informację o ataku Śmierciożerców zostawiając na koniec swojej wizyty w sklepie, tuż przed wyjściem. Nie chciała ryzykować, że siedząca za ladą kobieta ze strachu odmówi dalszego prowadzenia sprzedaży.
Miała zamiar od razu pędzić do sklepu Scrivenshafta, ale postanowiła upewnić się, że Dumbledore dostanie wiadomość o tym, co dzieje się w Hogsmeade. Bardzo żałowała, że nie może się rozdwoić... Albo roztroić. Bardzo szybko, przez co jej pismo nie wyglądało zbyt wyjściowo, napisała list. Pod wpływem nagłego impulsu napisała jeszcze jedną wiadomość - do profesora Hucksberrego. Następnie podeszła do okienka, wybrała najszybsze sowy i uiściła stosowną opłatę. Ponownie jak w aptece, po zakończeniu wszystkich czynności oznajmiła, że w wiosce znajdują się poplecznicy Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Wyszła na ulicę, zmierzając wreszcie do sklepu papierniczego. Miała tyle na głowie, że prawie zapomniała o tym, że się boi.

[z/t]
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sowia poczta Empty Re: Sowia poczta

Nie Lis 15, 2015 6:00 pm
Rachunek:

Salome Thynn:

Apteka:
5x Eliksir Wiggenowy (6 sykli i 20 knutów)

Sowia poczta:
2x List (3 sykle)

Razem: 2 galeony, 5 sykli i 13 knutów
Sponsored content

Sowia poczta Empty Re: Sowia poczta

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach