Go down
Mistrz Labiryntu
Mistrz Gry
Mistrz Labiryntu

Sklep z ubraniami Gladraga Empty Sklep z ubraniami Gladraga

Wto Wrz 03, 2013 8:47 pm
Sklep w którym kupuje się różne ubrania czarodziejskie, szaty wyjściowe, szkolne, a nawet skarpetki!
Severus Snape
Oczekujący
Severus Snape

Sklep z ubraniami Gladraga Empty Re: Sklep z ubraniami Gladraga

Czw Paź 29, 2015 12:43 pm
Severus przez dłuższy czas milczał. Ciągle miał w głowie smutną minę Lily, gdy mówiła o Potterze i miał, prawdę mówiąc, ogromną ochotę przywalić mu w twarz. Chciał też dowiedzieć się więcej, co takiego działo się między Rogaczem a jego najlepszą przyjaciółką. Zachował się jednak zgodnie z wolą Evans i nie zapytał już o nic, co byłoby z tym związane. Miała rację - ostatni wypad powinien być dla nich całkiem przyjemny. Powinni spędzić go najlepiej jak potrafią a on mógł cieszyć się, że będzie mógł jej towarzyszyć. Już dawno, nie licząc nieszczęsnego labiryntu, nie wyszli razem gdziekolwiek. Mieli więc szansę na to, by poczuć się jak dawniej i z tego właśnie miał zamiar skorzystać Severus.
- No to w drogę. - Powiedział uśmiechając się kącikiem ust, kiedy zabrała mu swoją listę zakupów i zaczęła pouczać. Zadowolony z tego, że spędzi z nią czas ruszył przed siebie. W końcu oboje wiedzieli, jak dotrzeć do celu ich podróży.
W drodze rozmawiali o różnych sprawach dotyczących ich życia i gdy Lily nawiązała do jego znajomości z Birdie, chłopak uśmiechnął się krzywo. Cóż, ich relacja była dosyć skomplikowana, nie mógł powiedzieć na dziewczynę nic złego, ale i nie byli raczej szczególnie blisko.
- To nie takie proste. Z Ptaszyną... Łączą mnie pewne sprawy. Nie jesteśmy nawet na tyle blisko, bym mógł ci powiedzieć coś więcej na jej temat, bo sam tego nie wiem. - Powiedział odchrząkując cicho i patrząc gdzieś przed siebie. Minęło już tyle dni od ostatniego listu Fleur, a ona nadal nie wyjawiła mu swoich planów. I choć nie do końca wiedział, czy powinien jej ufać... Była jego nadzieją. Nadzieją na to, że takim jak oni może się udać.
- Wydawałaś się być bardzo zdenerwowana Lupinem i tą blondynką. Jesteś o niego zazdrosna? - Zapytał odrobinę prześmiewczo. Cóż, zachowanie Evans na środku ulicy przyciągnęło wzrok nie jednej osoby a i on miał z tego całkiem niezły ubaw.
- No i jesteśmy na miejscu. To jaka jest pierwsza pozycja na twojej liście? - Zapytał otwierając przed nią drzwi i wpuszczając do środka. Sam wgramolił się do sklepu zaraz za nią.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Sklep z ubraniami Gladraga Empty Re: Sklep z ubraniami Gladraga

Wto Lis 03, 2015 2:27 pm
Nie chciała myśleć o Jamesie Potterze chociaż tego dnia. To nie był najlepszy obiekt do analizowania i wiedziała, że wszelkie wnioski zostaną wcześniej czy później odrzucone, ponieważ nie potrafiła na niego spojrzeć obiektywnie. Przynajmniej nie teraz. Coś, co było tak pogmatwane i niezrozumiałe dla niej samej, należało pozostawić, zwłaszcza, że ich spotkania kończyły się w inny sposób niż to było przyjęte. Skupienie się na zakupach w towarzystwie Severusa było najrozsądniejszym rozwiązaniem tego pochmurnego dnia i nawet nie zamierzała w tego żaden sposób podważać. Cieszyła się zresztą z tego, że mogli razem pochodzić po sklepach i spędzić ze sobą więcej czasu. Przyglądała się mu ukradkowo jak szedł tuż obok niej a wiatr rozwiewał jego nieco za duże ubrania - skojarzyło jej się to z ich dzieciństwem na co mimowolnie uśmiechnęła się do siebie. Wyciągała co jakiś czas ręce przed siebie i czasami nawet zakręcała się wokół własnej osi radośnie, czując jak rude kosmyki uderzają o jej chłodną twarz. Za każdym razem gdy się zatrzymywała, odpowiadała na słowa Ślizgona, sama zadawała pytania i wręcz z dziecięcą niecierpliwością czekała na jego odpowiedzi. Wśród tego chłodu i szarości nie zauważyła znaków świadczących o tym, że coś jest nie tak. Nie dostrzegła pędzącego człowieka przed siebie ani nawet chłopczyka, który ukrył się za jedną z beczek. Lily zazwyczaj była wyczulona na takie szczegóły, ale w tamtym momencie chciała po prostu wirować w drodze do sklepu. I czuć tę lekkość, jakby nagle kilka bagaży zostało ściągniętych z jej barków a ona mogła znów poczuć się jak dziecko.
- Rozumiem. Nie uważasz, że jednak Birdie mogła odczuć pewną przykrość, kiedy zadecydowałeś się pójść ze mną? Może liczyła... no nie wiem... że razem spędzicie ten dzień a ja Wam w tym przeszkodziłam? - Nagle przystanęła, uśmiech zszedł z jej truskawkowych warg a ona sama posłała mu nieco zmartwione spojrzenie zielonych tęczówek. Severus postanowił jednak zmienić temat, więc Evans dla odmiany postanowiła na niego nie naciskać, przynajmniej nie teraz i skoncentrowała się na sformułowaniu odpowiedniej odpowiedzi.
- Nieeeee, nie jestem zazdrosna o Remusa! - Powiedziała ze śmiechem, posyłając mu błyszczące spojrzenie. Niemniej bardzo szybko jej nastrój uległ zmianie, kiedy pomyślała o Erin. Rudowłosa przygryzła dolną wargę i westchnęła. - Po prostu... nie rozumiem go. Nie rozumiem go zupełnie, chociaż wydawało mi się, że wiesz, że jest do mnie podobny. Bo... przez tyle czasu rozumieliśmy się wręcz bez słów! No i on... czy on nie powinien być z Rin? Myślałam, że przyjdzie z nią albo coś, cokolwiek. To nie wygląda dobrze z tej perspektywy, Sev. Wiem, że każdy może iść z kim tylko zechce, ale jak dla mnie on ostatnimi czasy za dużo sobie czyni. Nie wiem. Takie odnoszę wrażenie. Coś się zmieniło i nie wiem co mam o tym myśleć - wyrzuciła to z siebie, po czym wzięła głębszy wdech i potarła dłonie o siebie. Następnie ponownie poprawiła jedną ze swoich wstążek, mamrocząc coś do siebie pod nosem. Kiedy skończyła tę czynność, weszła przez otwarte drzwi sklepu z ubraniami Gladraga i gdy Snape zrobił to samo, Lily odwróciła się w jego stronę i posłała mu zagadkowy uśmiech.
- Muszę kupić sobie nową szatę wyjściową. Kilka par skarpetek dla rodziców i jedną parę, najlepiej jakąś paskudną dla Petunii za to, co dostałam od niej na urodziny. Poza tym myślałam też o czymś, co mogłabym ubrać na jej ślub... chociaż nie mam pewności, czy w ogóle zostanę na niego zaproszona. Wiesz jaka jest Tunia... - ostatnie dwa zdania powiedziała nieco przybitym głosem, czując jak mimowolnie się garbi. Potrząsnęła niemniej szybko swoją rudą głową i odwróciła się twarzą do tych wszystkich manekinów, koszy i wystaw z ubraniami. Poruszające się raz za razem magicznie wytworzone podobizny czarodziejów, którzy obracali się wokół własnej osi i przybierali różne pozy, robiły wrażenie. Lily wręcz zaświeciły się oczy.
- Robi wrażenie, prawda? Chodźmy, Sev! - I zanim zdążył zaprotestować, pociągnęła go do działu męskiego, gdzie powitały ich eleganckie manekiny i szereg krawatów, które same się wiązały i odwiązywały. - Najpierw zajmiemy się Tobą! Wiedziałeś, że na koniec roku szkolnego ma być bal? Koniecznie musimy coś dla Ciebie znaleźć! Od razu przyda Ci się na jakieś pożegnalne spotkanie Klubu Ślimaka. I na mnóstwo innych okazji.


Severus Snape
Oczekujący
Severus Snape

Sklep z ubraniami Gladraga Empty Re: Sklep z ubraniami Gladraga

Sob Lis 07, 2015 1:40 pm
Może i powinien większą uwagę przywiązywać do otoczenia. Skupiać się bardziej na szczegółach i znakach, które mogły ich ostrzec. On jednak za bardzo cieszył się towarzystwem Evans, by patrzeć na cokolwiek innego niż ona. Kątem oka, bo na więcej nie miał odwagi, przyglądał się jej twarz, co chwila przysłoniętej falującymi na wietrze włosami. Zaśmiał się cicho, ledwie dosłyszalnie i podrapał po głowie. Pogoda była brzydka, ale on tego nie dostrzegał. Widział tylko ją i to się dla niego liczyło.
- Prawdę mówiąc, nie mam pojęcia. Jeżeli chciała spędzić ten dzień ze mną mogła po prostu zapytać. Mieliśmy dużo czasu podczas drogi do Hogsmeade by o tym porozmawiać. - Dodał głosem całkowicie obojętnym. Musiał dokonać wyboru, czy zaprosić gdzieś Birdie i wyciągnąć z niej wreszcie informacje, które go tak nęciły czy... No właśnie, czy pospacerować po sklepach z Lily. Nie wahał się zbyt długo. To mogła być ostatnia okazja na taki wypad i nie chciał jej zmarnować.
Kiedy zmienili temat na Lupina zaśmiał się cicho widząc jej rozbawioną minę. Niestety to szybko się zmieniło, a on jedynie słuchał marszcząc brwi.
- Ludzie się zmieniają, nie zawsze na lepsze. - Zaczął cicho i odrobinę melancholijnie. - Kiedyś rozumieliście się bez słów, a teraz jest inaczej. Ale to dalej twój przyjaciel i chyba nie pozostaje ci nic innego, jak akceptować jego wybory, co? Może wcale nie jest szczęśliwy w tej wizji świata, która dla ciebie wydaje się najlepsza? - Dokończył myśl i położył jej dłoń na głowie, lekko ją po niej głaskając. Nie trwało to jednak długo, bo mimo wszystko czuł się w takich momentach trochę nieswojo.
Wejście do sklepu okazało się całkiem dobrym pomysłem. Było tam przede wszystkim cieplej i Severus mógł rozgrzać sobie zmarznięte dłonie. Spoglądał na swoją towarzyszkę i już się bał, co takiego wymyśliła.
- Petunia bierze ślub? Ktoś był tak odważny? - Zakpił pod nosem. Nigdy nie lubił siostry Lily za to, jak ją traktowała.
- Zaraz, co? - Został pociągnięty do działu męskiego, nim się zorientował. Rozglądał się po pomieszczeniu słuchając jej słów i dopiero po chwili jego oczy zatrzymały się na jej twarzy.
- Koniecznie? - Jęknął pod nosem. - Może ja wcale nie pójdę na ten bal. - Mruknął cicho, a mimo to nie protestował. Nie umiał jej odmawiać, tak po prostu.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Sklep z ubraniami Gladraga Empty Re: Sklep z ubraniami Gladraga

Sob Lis 21, 2015 5:29 pm
Czuła się w jego towarzystwie naprawdę dobrze. Mogła zapomnieć o codziennych troskach, o stosie prac domowych i powtórek do OWUTEMÓW, o tym, że nie wie co dzieje się z Dorcas i z Erin i że wszyscy Huncwoci zdają się być zbyt zakręceni przez co mniej rozmawiają ze sobą.  Nie była niemniej w stanie patrzeć na Ślizgona w taki sposób, w jaki on patrzył na nią. Starała się jednak sprawić by to nie wpływało na ich relacje i dzisiejsze spotkanie. Rude włosy więc falowały wraz z jej wstążkami, które zdawały się mienić różnymi odcieniami czerwieni na tle tego szarego, przytłaczającego nieba. Mieli wielkie szczęście, że weszli do sklepu, kiedy zaczęło padać.
- Och, Sev! Jak Ty nie rozumiesz dziewczęcego serca! - Odpowiedziała mu z wyrzutem i pomachała przed oczami wskazującym palcem. - My bardzo często nie jesteśmy w stanie powiedzieć tego, co chcemy. Nawet nie wiesz jakie to skomplikowane. Powinieneś patrzeć na mowę jej ciała, a przede wszystkim mowę oczu.
Przy temacie Remusa nieco spochmurniała, robiąc na kilka sekund naburmuszoną minę jak niezadowolone dziecko, któremu zabrano sprzed nosa karmelową czekoladę.
- Za krótki czas upłynął na jakąkolwiek zmianę, nie wierzę w to - odpowiedziała nagle, marszcząc czoło i analizując odpowiedź Snape'a. - No wiem, ale jednak... jednak mam wrażenie, że wszystko inne jest takie jak kiedyś, tylko że jakby od jakiegoś miesiąca... stało się coś takiego, że zachowuje się jak... no jak nie Remus! Jakby mu ktoś dolał eliksiru pomieszania do soku dyniowego.  Wiem, wiem. Jest moim przyjacielem i zawsze nim będzie, ale chcę zrozumieć dlaczego podejmuje takie... a nie inne wybory. I to nie jest tak, że chcę go do czegokolwiek zmuszać! - Wybuchła nagle, po czym przygryzła zdenerwowana dolną wargę i wzięła głębszy wdech, rzucając mu krótkie spojrzenie. - Przepraszam za to, że wybuchłam. Po prostu... no ciężko mi zrozumieć. Muszę to jeszcze przemyśleć.
I wtedy nagle chłopak pogłaskał ją po głowie. Lily przystanęła i nie powiedziała ani słowa, pozwalając mu na ten ruch, chociaż wiedziała, że to nie jest prawidłowe i zupełnie na miejscu. Zdawać by się mogło, że to nic wielkiego, niemniej nie chciała by potem Severus miał z tego powodu problemy. Ciepło, które panowało wewnątrz sklepu z ubraniami Gladraga przyjemnie ogrzewało jej ciało. Pozwoliła sobie na to by odpiąć jeden guzik jej płaszcza.
- Severusie - upomniała go, chociaż nie mogła powstrzymać uśmiechu, który cisnął się jej na wargi. - Jest taki jeden... potężny... i niezwykle gburowaty mugol. Nie życzę im źle, ale wydaje mi się, że  Tunia zasługuje na kogoś lepszego. No ale może z nim będzie szczęśliwa? Sama nie wiem. Widziałam go tylko raz i nie odniosłam zbyt dobrego wrażenia.   Wybuchnęła krótkim śmiechem na widok jego miny, gdy już znaleźli się w dziale męskim. Niemalże łzy stanęły w jej zielonych oczach. Kiedy już przestała i jej odpowiedział, zrobiła typową minę mówiącą o tym, że jak tak dalej pójdzie to urządzi mu wykład.
- Jak to nie pójdziesz? Severusie Tobiaszu Snape, oczywiście, że pójdziesz! I będziesz wyglądał jak z najnowszej okładki Czarownicy - powiedziała pewnym siebie głosem i szturchnęła go w ramię. Może i Ślizgon wydawał się być nieprzekonany, ale Evans zupełnie to nie przeszkadzało. W pewnych kwestiach była po prostu zbyt uparta. Podeszła tak lekko niczym łania do pierwszego manekina na którym spoczywała szata wejściowa w ciemnozielonym kolorze i z dodatkiem falbanek. Jej rude brwi poruszyły się sugestywnie, kiedy zielone oczy spojrzały w czarne zwierciadła duszy Snape'a.
- Przymierz to.
Severus Snape
Oczekujący
Severus Snape

Sklep z ubraniami Gladraga Empty Re: Sklep z ubraniami Gladraga

Pon Lis 23, 2015 8:20 am
Severus już dawno nie czuł się tak dobrze i swobodnie. Sam nie rozumiał czemu w towarzystwie Lily udało mu się tak zrelaksować, skoro według wszystkich praw logiki, po ostatnich wydarzeniach to przy niej powinien być najbardziej spięty. Może magia tkwiła w tym, że ani ona, ani on nie wracali do tych paru chwil w Labiryncie i żadne z nich nie próbowało przekraczać granicy, która od tak dawna ich dzieliła? Prawdę mówiąc, dzięki temu młody Ślizgon mógł odetchnąć z ulgą. Jego największa obawa, ta dotycząca utraty rudowłosej przyjaciółki na zawsze, zdawała się blednąć z każdą minutą ich konwersacji.
Było prawie jak kiedyś, zanim trafili do Hogwartu. Owszem, byli dużo starsi, a ona - choć niczego jej wtedy nie brakowało - dużo ładniejsza. Mimo to, czuł się tak jak wtedy, nie przejmował praktycznie niczym i chłonął jej obecność, towarzystwo. Zapamiętywał praktycznie każdą minę, co chwila licząc na kolejny, delikatny, ale szczery uśmiech. Tylko tego pragnął i choć sam się sobie dziwił - przy niej był zupełnie innym człowiekiem. Severusem, którego nie znał nikt poza nią. Przy niej nie był ani Księciem Półkrwi, ani nawet Ślizgonem. Był po prostu sobą. Chciał zatrzymać ten obraz samego siebie jak najdłużej, jednak wiedział, że gdy tylko rozstaną się po tej krótkiej wyprawie do Hogsmeade znów założy maskę i będzie tym sobą, którego znali już wszyscy. Kujonem, nieudacznikiem, ale i nie raz przerażającym gnojem. Czy tego właśnie da siebie pragnął? Ach, Severusie, czy to nie czas podjąć jakąś decyzję? Obrać stronę, zdecydować się?
- Dziewczęcego serca? O czym ty mówisz, Lily. - Zaśmiał się, odrobinę panicznie. Nie wiedział, do czego zmierzała, jednak przeczuwał, że wcale nie chciał dowiadywać się więcej. Lubił Birdie, a przynajmniej nic do niej nie miał. Doceniał fakt, że jako jedna z nielicznych nie szydziła z niego i nawet próbowała rozmawiać. Czasem nawet cieszył się, gdy dochodziły do niego listy napisane jej drobną ręką. Dała mu nadzieję i rozpaliła ciekawość, którą miał zamiar zaspokoić przy najbliższej możliwej okazji. Wiedział, że musi z nią o czymś porozmawiać, ale ciągle nie udawało im się znaleźć odpowiedniej okazji.
- Mowę oczu? Co? - Nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. - Chcesz mi powiedzieć, że jakbyś chciała spędzić ze mną czas, nie umiałabyś mi tego powiedzieć? Przecież to takie proste, nie gryzę. Przynajmniej nie ciebie. I nie Birdie, a ona o tym dobrze wie. - Skończył swoją myśl, nadal nie rozumiejąc tego, co chciała mu przekazać Evans. Mowa ciała? Co niby miała mu powiedzieć mowa ciała Birdie, z którą szedł ramię w ramię do Hogsmeade, praktycznie nie zamieniając ani jednego słowa?
Kiedy spochmurniała poczuł się tak, jakby ktoś wbił mu nóż w serce. Nie lubił, gdy była smutna. Prawdę mówiąc, sam wolałaby umierać z rozpaczy, niż widzieć ją nieszczęśliwą. Nie wiedział jednak, jak może ją pocieszyć w tej chwili. Sprawy Huncwotów nie były za bardzo jego sprawami. Na szczęście rozmawiali o Lunatyku, a nie Potterze. Bo tego by raczej nie zniósł.
- Nie będę się upierał, bo to ty jesteś jego przyjaciółką, nie ja. Ja go tak naprawdę nie znam i choć ciężko mi się do tego przyznać... - Przerwał na chwilę i spojrzał na nią unosząc lekko brwi, wyglądał przy tym cudacznie. - I powiem to tylko raz, masz o tym zapomnieć jak najszybciej - nie wydaje się być głupi. Może ma jakiś konkretny powód swojego zachowania. - Uśmiechnął się pod nosem widząc jej wybuch. Wiedział, że nie reagowała tak z byle powodu, a sprawa z przyjacielem musiała ją gnębić. Zastanawiał się, jakie zachowania przejawiała wtedy, kiedy to on był dla niej nie miły. Kiedy ich więź zaczęła się rozpada, kiedy nazwał ją... Kiedy popełnił największy błąd swojego życia. Czy też tak bardzo to przeżywała? Z jednej strony chciał, by odpowiedź była twierdząca. Znaczyłoby to, że jej naprawdę zależało i, jak miał nadzieję, nadal zależy. Z drugiej strony jednak, nie chciał, by z jego powodu była nieszczęśliwa i smutna. Już wolałby nic dla niej nie znaczyć.
- No co? - Na ustach pojawił mu się zalążek tego jego złośliwego uśmiechu, kiedy udawał, że nie wie, o co jej chodzi. Słuchał przy okazji uważnie każdego jej słowa i mruczał coś pod nosem.
- To zdecydowanie jej wybór i nic nie możesz na to poradzić. No i nie jestem pewien, czy Petunia martwiłaby się o ciebie równie mocno. - Przez chwilę milczał, po czym odezwał się patrząc gdzieś przed siebie. - Masz za dobre serce.
Kto wie, jak potoczyłaby się dalej ta rozmowa, gdyby dziewczyna nie pociągnęła go w stronę szat wyjściowych. Na samą myśl o zakupach i przymierzaniu rzeczy dla siebie jęknął w duszy. Wszelkiego rodzaju przebieranki, wielkie uroczystości i dbanie o samego siebie zdecydowanie nie były jego specjalnością. Sam nie wiedział kiedy to sobie odpuścił. A ona teraz chciała, żeby... No właśnie, czego ona chciała? Żeby wyglądał ładnie? Dobry żart.
- Nie wiem, po co miałbym tam iść. To tylko kolejny nic nie znaczący bal. - Mruknął, choć nie powiedział na ten temat nic więcej i pozwolił jej się prowadzić w stronę manekina. W głosie nie miał też pewności siebie, co było jasną oznaką na to, że po prostu sobie coś wmawia.
- Niech ci będzie. - Odparł z miną męczennika i od razu zabrał się za przymierzanie zdobyczy, którą upolowała w sklepie Evans.
Ecart Collins
Oczekujący
Ecart Collins

Sklep z ubraniami Gladraga Empty Re: Sklep z ubraniami Gladraga

Pon Lis 30, 2015 3:15 pm
Brzdęk za brzdękiem, trzask za trzaskiem, jeden do jednego - i nie, tutaj nie nastąpi wspaniałe - "wypij kolego", czy jakkolwiek ta piosenka leciała - tutaj nastąpi powiedzenie o tym, jak dziwny hałas i krzyk przeciął ulicę - jak słychać było tupot stóp tuż za drzwiami sklepu i za oknem mogliście dostrzec matkę biegnącą ze swym, przypuszczalnie, mężem, który trzymał w dłoni różdżkę, z niepokojem oglądając się za siebie, podczas gdy kobieta pochylała się nad dzieckiem, biegnąc z nim przed siebie - mężczyzna zaraz do nich dołączył - postrzeganie połowicznie, ledwo dostępne dla oczu dwóch młodych czarodziei goszczących w sklepie, którzy zajęci byli sobą i rozmową, jaka ich pochłonęła - przed chwilą to napisałem? Nie ważne. Ważne było to, że przecież wielkie okna po obu stronach drzwi, symetryczne, zastawione były manekinami ubranymi w najbardziej pokazowe dla marki ciuchy - te przy nich, na prawo stojąc twarzą do drzwi, nosiły akurat ciuchy męskie - poruszały się wdzięcznie, przestawiały swoje dłonie, piękniąc się przed ulicą - przed ulicą, po której zalał się żar płomieni po kolejnym wybuchu i sklep zatrząsł się w posadach - lecz manekiny nie przejmowały się tym - przecież nie posiadały uczuć, by zmienić swe pozy i przestać prezentować w jak najlepszy sposób tego, w co akurat zostały ubrane przez sprzedawcę - sprzedawcę, który stał w oddali, przyglądając się z ciepłym uśmiechem dwójce uczniów, a którego mina zrzedła, gdy budynek zadrżał - ściągnął nieznacznie brwi i skierował swój wzrok w stronę okien, za którymi przepłynęła jeszcze przed chwilą fala ognia, rozświetlając wnętrze pomarańczowym blaskiem - żyrandol nadal drżał, dzwoniąc sztucznymi diamentami odbijającymi światło żarówek w barwach tęczy i uspokoił się dopiero po chwili.
Sprzedawca podbiegł do uczniów, mężczyzna w kwiecie wieku, dość przystojny, dobrze prezentujący się w białej koszuli, krawacie i ciemno-brązowym surducie w kratę, który miał na sobie - choć z pewnością nazwać go modelem od Armaniego nie można było.
- Nie ruszajcie się stąd, pójdę sprawdzić, co się dzieje. - Wyciągnął różdżkę zza pazuchy i pobiegł do drzwi, by, analogicznie, zaraz przez nie wybiec, zamykając je za sobą
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Sklep z ubraniami Gladraga Empty Re: Sklep z ubraniami Gladraga

Czw Gru 10, 2015 10:22 pm
Nie można było przecież żyć samymi troskami i myślami, które prowadziły do najbardziej ponurych scenariuszy. Poza tym nie chciała utrudniać mu tego wszystkiego, zwłaszcza, że wiedziała, że Severus ma już wystarczającą ilość problemów na swojej głowie. Bardzo chciała mu poprawić humor, sprawić, żeby spojrzał na otaczający go świat z nieco innej perspektywy niż zazwyczaj. Nie chciała wracać do złych, smutnych i pełnych żalów sytuacji, które miały miejsce w ich przeszłości. Wybaczyła mu tę zniewagę, wybaczyła mu te milczące i ciężkie dni podczas których musiała pozbierać się do kupy. I miała nadzieję, że on również będzie w stanie wybaczyć jej błędy - przede wszystkim jednak jej ślepotę wobec uczuć, które żywił względem niej. Evans liczyła na to, że po skończeniu nauki w Hogwarcie nadal będą mogli się spotykać i rozmawiać tak jak teraz. Na chwilę przystanęła i stając na palcach odgarnęła część kosmyków z jego czoła, uśmiechając się przy tym szeroko.
- Musisz w końcu dbać o swoje oczy - rzuciła, jakby usprawiedliwiała się z tego, co zrobiła. W głębi duszy cieszyła się, że towarzystwo niekoniecznie sympatycznych kolegów Severusa nie odcisnęło na nim tak dużego piętna jak początkowo sądziła. Nadal był jej Sevem, jej najlepszym przyjacielem, jej cieniem w gorące dni. Jego niezgrabne gesty i reakcje nad którymi nie mógł zapanować, sprawiały, że Lily miała ochotę zachichotać i nieco się z nim podrażnić. Nie zrobiła jednak tego, wiedząc, że to mogłoby być dla niego bardzo kłopotliwe.
Zawsze będę po Twojej stronie, Severusie. Zawsze! Wiem, że nigdy nie chciałeś mi sprawić żadnej przykrości. Wiem o tym.
- No jak to o czym mówię? Och, Severusie! - Zawołała niedowierzająco dziewczyna, kręcąc z udawaną dezaprobatą rudą głową. Na jego kolejne słowa straciła nad sobą panowanie i zaczęła się cicho śmiać, nie mogąc się nadziwić jego minie.
- Sev, hahaha, Sev! Gdybyś mógł, haahaha, zobaczyć siebie, hahaaha, no po prostu... Sev, hahah! - Złapała się pod boki, próbując się uspokoić. Kiedy już to się jej udało, spojrzała w jego czarne, przypominające dwa żuki, oczy. - Oczy zazwyczaj zdradzają wszystko, zwłaszcza, gdy tracimy nad sobą kontrolę. Nigdy nie miałeś tak, że patrząc w czyjeś oczy wiedziałeś, co ta osoba czuje, myśli? Ja i Ty, Sev to coś innego niż Ty i Birdie. My znamy się przecież od dziecka, wiemy o sobie sporo rzeczy i czujemy się swobodnie w swoim towarzystwie. Przez większość czasu. Chociaż w sumie, co ja mogę wiedzieć o tym jakie relacje Was łączą? Wydaje mi się jednak, że ona może być po prostu nieśmiała.
O Jamesie Potterze wolała nie wspominać przy nim, bo wiedziała jak na niego działa ten temat. Rudowłosa sama czuła, że wspominanie o okularniku nie zadziałałoby na nią najlepiej. Z zaciekawieniem przysłuchiwała się chłopakowi, kierując zielone, lśniące tęczówki wprost w jego czarne, nieprzejrzyste tunele. Na jego słowa o Remusie, uśmiechnęła się delikatnie.
- No proszę, proszę! Kto by pomyślał? Jest jednak jeden Huncwot, którego aż tak bardzo nienawidzisz! - Powiedziała zadowolona i szturchnęła go swoim biodrem. Zdecydowanie rozmowa z Severusem poprawiła jej humor - to wiele dla niej znaczyło.
- Jeszcze się pytasz? - Mruknęła, unosząc wyzywająco jedną brew do góry. - Wiem o tym doskonale, no ale... ale! To w końcu moja siostra i nawet jeśli ona mnie nienawidzi i traktuje gorzej niż Irytek pierwszoklasistów to ją kocham.
Zamyśliła się i spojrzała gdzieś przed siebie, czując jak kąciki jej ust delikatnie unoszą się do góry na jego słowa, chociaż zielone oczy były wypełnione autentyczną powagą.
- Wiem, Sev. Ale nie bój się, na szczęście nie jest ono słabe.
Przyglądała się mu z zastanowieniem, próbując w myślach dobrać mu odpowiednie kreacje w których na dodatek mógłby czuć się swobodnie. Może i Snape nie wyglądał na zbytnio zadowolonego, ale to zupełnie nie przeszkadzało Lily - wręcz przeciwnie! - sprawiało, że zyskiwała ona jeszcze więcej chęci do działania.
- Jak to dlaczego? Bo to Nasz ostatni bal i chcę z Tobą zatańczyć. Nie zrobisz tego dla mnie? Dla swojej przyjaciółki? Będzie mi naprawdę bardzo smutno, jeśli nie zatańczymy - i zrobiła nieszczęśliwą minę, ale zielone oczy wręcz śmiały się w jego stronę. Kiedy się zgodził, klasnęła zadowolona w dłonie i skierowała go w stronę przymierzalni. - Jak tylko się przebierzesz to wyjdź i mi się w tym pokaż.
W międzyczasie spojrzała za okno za którym znajdowała się rodzina nie wyglądająca na zbyt szczęśliwą. Mężczyzna na dodatek trzymał różdżkę. Na początku Lily tego nie skomentowała, po prostu nierozumiejącym wzrokiem, przyglądając się temu obrazkowi, dopóki całkowicie nie znikł z jej oczu. I nagle, nawet nie zauważyła kiedy, nastąpił wybuch. Na zewnątrz buchnęły płomienie, sklep zatrząsł się a wraz z nimi ona sama. Zwróciła się bardzo powoli w stronę sprzedawcy, który do nich podbiegł i cała blada kiwnęła głową na znak, że rozumie słowa, które właśnie wypowiedział. Nadal nie wiedziała, co konkretnie się dzieje i też dlatego nie zaproponowała tego, co powinna zaproponować - a mianowicie pomocy.
- Dobrze... - odpowiedziała cicho, wzięła głębszy wdech, czując jak krew szumie jej w głowie, jak mimowolnie odwraca się w stronę Severusa a prawa ręka sięga do kieszeni i wyciąga różdżkę. - Musimy coś zrobić, Sev. Musimy coś zrobić.



Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sklep z ubraniami Gladraga Empty Re: Sklep z ubraniami Gladraga

Nie Lut 07, 2016 2:46 am
Sprzedawca nie wrócił ani po minucie, ani nawet po dziesięciu. Poczuliście, że coś nie gra i mimo, że Severus zbytnio nie był za tym by opuszczać sklep to jednak Ty, Lily postanowiłaś go przekonać i pociągnąć ze sobą w stronę wyjścia. Przez okna nie było już nic widać, dym przedzierał się nawet przez wąską pionową szczelinę w drzwiach, a na zewnątrz, gdy już wyszliście... było tylko gorzej. Najpierw uderzył w Was gęsty dym, siłą wdzierając się do Waszych oczu, nozdrzy i ust. Był wszędzie. Deszcz również nie pomagał, chociaż z początku sądziliście, że może jednak będzie lepiej. Nic bardziej mylnego. Nagle coś huknęło nieopodal, rozległ się donośny, wręcz zwierzęcy śmiech wymieszany z wypowiedziami i tylko wyłapaliście jedno słowo, mając te szczęście - czy też raczej nieszczęście, znajdować się blisko. Słowem tym było.... Potter. Zwracając głowy w tamtą stronę, dostrzegliście pewien znajomy błysk, który na chwilę wyróżnił kontur Greybacka i jego ofiary. Ślizgon w porę powstrzymał Evans przed krzykiem, ostrożnie wskazując głową w stronę zakapturzonych postaci, które na szczęście nie zwróciły na ich dwójkę uwagi, zbyt pochłonięte widowiskiem, którym zaoferował im wilkołak. Słowa, które potem wpadły z ust Fenrira były już wyraźniejsze i z pewnością nikt nie był w stanie zapomnieć. Przynajmniej nie teraz. Po chwili ciszy i ruszenia się dalej Śmierciożerców, nagle znikąd błysnął czerwony promień, a blady jak ściana Snape, po prostu rzucił na siebie i Lily niewerbalnie zaklęcie obronne, które niestety nie zadziałało. Nie poddając się, drżącymi rękoma spróbował z maskującym i tym razem się udało. Evans zdawała się nie być sama samodzielnie poruszyć, dlatego dała się pociągnąć chłopakowi, który skierował się wraz z nią w mały zaułek między Ubraniami Gladraga a Derwiszem i Bangesem, uważając by przypadkiem na coś nie wpaść i nie zaalarmować Śmierciożerców o ich obecności.

[Przejście na Główną Ulicę]
Sponsored content

Sklep z ubraniami Gladraga Empty Re: Sklep z ubraniami Gladraga

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach