Go down
Evan Reid
Oczekujący
Evan Reid

Evan Reid [uczeń] Empty Evan Reid [uczeń]

Pon Maj 23, 2016 10:12 pm
Imię i nazwisko: Evan Reid
Data urodzenia: 11.05.1960 r.
Czystość krwi: półkrwi
Dom w Hogwarcie: Slytherin
Różdżka: sekwoja, róg biesa, bardzo sztywna, 9 cali

Widok z Ain Eingarp: Evan słyszał wiele o tym lustrze. Głównie były to  jakieś bezsensowne plotki rozsiewane przez dziewczyny, które nie miały nic do roboty, co nie zmieniało faktu, że nawet jeżeli były to tylko pogłoski, były przerażające. Mówiono, że byli ludzie, którzy po spojrzeniu w to lustro, po odkryciu swoich najskrytszych pragnień odeszli od zmysłów, zdarzali się też tacy którzy spędzili przed zwierciadłem resztę swojego życia, nie mogąc wrócić do tej swojej pustej rzeczywistości. Krótko mówiąc, chłopak nie raz zastanawiał się, czy to lustro przyniosło komuś coś dobrego. Jeżeli tak nie było, to dlaczego dalej trzymali je w szkole?
Mimo wszystko chęć odsłonięcia chociażby rąbka tajemnicy była znacznie silniejsza, niż jakiekolwiek pogłoski, które miały na celu trzymać go z dala od tej komnaty. Nie oszukujmy się, Evan nie był człowiekiem którego łatwo było przestraszyć. Tyle razy w swoim życiu znajdował się w chwilach zagrożenia, że nauczył się panować nad swoimi emocjami. Tak też bez większego lęku chwycił pewnie za klamkę wielkich drewnianych drzwi, świecąc sobie swoją różdżką na podłogę, aby nie potknąć się o coś. W międzyczasie nasłuchiwał uważnie tego, czy jakiś nauczyciel właśnie nie nadchodził. Ku jego uldze usłyszał jedynie głuchą ciszę, która nie zapowiadała niczego złego. Tak też od razu wsunął swoje ciało do pustej komnaty w której stało lustro, zamykając za sobą starannie drzwi.
-No więc jesteś... - Mruknął cicho do siebie. Był ciekawy, ile czarodziejów zapłaciłoby każdą cenę aby mieć takie lustro u siebie w domu. Ta myśl była naprawdę interesująca i kto wie czy kiedyś chłopak nie zacznie się zastanawiać nad tym poważniej. Tak czy inaczej, bez obaw ustał przed lustrem, ręce trzymając w kieszeniach. Wpatrywał się w swoje odbicie beznamiętnie... Oczekiwał... nie wiadomo czego, nie wiadomo kogo. Może miał nadzieję, że zaraz usłyszy jakiś wielki huk, albo jakaś strzyga wyleci z lustra i poszybuje prosto na niego.
-Lustro pokazujące pragnienia... jaaasne - prychnął wyraźnie rozczarowany tym, że zmarnował tyle czasu na dojście do tego miejsca, kiedy tak naprawdę mógłby się wyspać. Cóż... mówi się trudno. Miał się już odwrócić i wrócić do swojego dormitorium, kiedy kątem oka dostrzegł w lustrze zupełnie inny ruch niż ten, który wykonał. Zastygł w miejscu. Przez chwilę serce podskoczyło mu do gardła. Bardzo powoli odwrócił ponownie głowę w stronę lustra aby przyjrzeć się uważnie temu co tam się pojawiło. Zobaczył samego siebie... trzymającego w swojej dłoni garść złotych monet... a zanim... za nim rozciągało się prawdziwe bogactwo. Pozłacane krzesła, drogie obrazy, na podłodze walały się galeony... Evan nie pragnął dużej szczęśliwej rodziny, nie chciał wielkiej miłości po wieki... jedyne czego chciał to wyrwać się z tej biedy którą zafundowali mu jego rodzice. Chciał czy nie, musiał przyznać, że było to bardzo ciekawe zobrazowanie jego pragnień. Uśmiechnął się tylko lekko, lustrując swoim spojrzeniem lustro od góry do dołu.
-Hmmmm... ciekawe... bardzo ciekawe - mruknął wyraźnie zadowolony z tego, że nie wyjdzie z tego miejsca z pustymi rękami. Tak też nie czekając długo ponownie udał się do wielkich drewnianych drzwi którymi wcześniej wszedł... teraz miał zamiar nimi wyjść, co z resztą uczynił, po czym od razu rozmył się gdzieś w mrokach szkolnych korytarzy.

Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie: Cóż Evan nie jest ani wybitnym czarodziejem, ani też totalnym tłukiem, chociaż nauczyciele bardzo często uważają, że "tego chłopaka stać na więcej". Dla Evana jest to jednak bezsensowne gadanie jego nauczycieli, którzy nawet tak naprawdę go nie znają. Dlatego też jego osiągnięcia szkolne nie są wcale warte opisania, czy też zapamiętania. W szkole dostał raczej naszywkę wagarowicza, który czasami jak mu się chce to coś zrobi, albo jak nie to nie ma takiej siły która by go do tego zmusiła. Chociaż pomimo swojego bumelowania, to w chwili kiedy były jakieś zaliczenia na zajęciach to chłopak wyjątkowo nieźle je zdawał. Wiadomo,że żadnych W tak naprawdę nigdy nie miał, ale Z, albo PO jakoś tam zawsze udawało mu się wykaraskać. No i właśnie na podstawie tych ocen, nauczyciele śmieli twierdzić, że jeżeli tylko by chciał to mógłby tak naprawdę wiele osiągnąć, ale nie wzięli pod uwagę, że on doskonale zdawał sobie sprawę z tego jaki ten świat był. Nic więc dziwnego, że ten ostatni rok w jego wypadku stanął pod wielkim znakiem zapytania. Zaległości jakie sobie narobił były zbyt wielkie aby nauczyciele mogli go przepuścić dalej, dlatego czy tego chciał czy nie, będzie musiał powtarzać VII rok... dla niego to w sumie nawet lepiej, nie spieszyło mu się wcale do domu.

Przykładowy Post:
- Cóż... historia jak każda inna. Zaczyna się od moich narodzin, a kończy się... cóż mógłbym powiedzieć, że dokładnie w tym miejscu w którym aktualnie się znajduje. - Mruknął niebieskooki chłopak, który siedział na schodach prowadzących do sowiarni, a obok niego siedziała, ewidentnie starsza od niego dziewczyna z długimi włosami o kolorze blond. Podpierała pięściami swoją głowę, wyraźnie zainteresowana tym, co ten młodzieniec ma jej do powiedzenia.
-  I chociaż ty nadal uparcie twierdzisz, że mam ci coś niesamowitego do opowiedzenia to niestety jesteś w wielkim błędzie. - Zaciągnął się tutaj spokojnie dymem papierosa, który w tej chwili dzierżył w dłoni, potargał wolną ręką swoje ciemno brązowe włosy które jak zwykle były w wielkim nie ładzie. Jakoś nigdy nie przejmował się swoim wyglądem. Nie miał być ładny, miał być skuteczny i to w tej chwili tak naprawdę się dla niego liczyło. Cała reszta to była tylko marna otoczka.
- Nie przesadzaj... na pewno masz coś do powiedzenia... przecież u każdego w życiu musiało stać się coś, co było warte zapamiętania - dziewczyna przysunęła się lekko do chłopaka aby usłyszeć go wyraźniej. Nie wiadomo dlaczego akurat ona aż tak bardzo zainteresowała się tą opowieścią, ale Evan nigdy tak naprawdę nie miał niczego do ukrycia, przyznawał się bez żadnego problemu do tego jak jego życie wyglądało.
- Nigdy nie miałem łatwego życia... No może poza paroma sytuacjami, które wyjątkowo zapisały się w mojej pamięci.  Od chwili kiedy moja świadomość rozwinęła się na tyle, że byłem w stanie zapamiętać jakieś fragmenty z mojego życia to były to tylko te w których mój ojciec, z resztą tak jak i moja matka chlali na umór. Cholerna czarownica, i jeszcze bardziej cholerny mugol. Nie ma co, dobrali się jak nikt. Nie wiedzieć dlaczego do pewnego momentu wydawało mi się, że czarodzieje to ci dobrzy, że różnią się w zupełności od zwykłych mugoli, niestety z biegiem czasu zdałem sobie sprawę z tego, że oni wszyscy są tak naprawdę tacy sami. - Opowiadanie o swoim życiu przychodziło mu w tej chwili naprawdę lekko, może dlatego, że już dawno pogodził się z tym co się w nim działo, albo przez te wszystkie lata po prostu udało mu się wybudować wokół siebie swego rodzaju barierę, która chroniła go przed tymi emocjami, których w tej chwili tak naprawdę nie chciał nawet czuć.
- Może faktycznie u mnie w domu nigdy przemoc nie była stosowana, nikt na mnie nie podniósł ani razu ręki, ale nie zmieniało to faktu, że większość pieniędzy matki, które zarobiła, harując w Baranim Łbie jako kelnerka przepadła na różne uciechy pod postaciami kolejnych butelek wyjątkowo podłych trunków. A ojciec... cóż on nie pracował, jak to sam mówił... nigdy nie podejmie się tak niewdzięcznego zajęcia. On miał z lekka inne plany na swoje życie. Z tego co pamiętam to zadał się z jakimiś typami spod ciemnej gwiazdy, wszedł w jakieś szemrane interesy. Zawsze mówił coś o lepszym życiu, o tym, że będziemy żyć jak bogacze... - Dziewczyna z każdym słowem chłopaka wydawała się być coraz bardziej zafascynowana tym wszystkim, i chociaż Evan tak naprawdę kompletnie tego nie rozumiał, to mimo wszystko zdecydował się na ciągnięcie tej historii dalej.
- I co... Udało się? - Zapytała dziewczyna i tupnęła lekko nogą, zniecierpliwiona.
- Ta, jasne... Z pierdla wyjątkowo trudno to osiągnąć. - Mruknął wyraźnie rozbawiony tym wszystkim.
- Ojciec wylądował w więzieniu, a matka... cóż mógłbym powiedzieć, że trochę się poprawiło, ale dupy to nie urywało w żaden sposób. Chociaż przynajmniej jak już tylko matka piła to jeszcze jakieś tam drobniaki zostawały przeznaczone na mnie, ale na tym kompletnie mi nie zależało. - Tak naprawdę już wtedy nie miał większego wyjścia, zdarzało mu się zwinąć czasami coś ze straganów, albo wyciągnąć jakiś portfel z kieszeni niczego nieświadomego mugola. Od takie proste rzeczy, które przecież nie robiły nikomu krzywdy prawda? Nie no oczywiście, że robiły krzywdę i to wielką, i Evan doskonale o tym zdawał sobie sprawę, ale w tej chwili było już za późno na odwrót. Brnął w to gówno coraz głębiej i głębiej, nie mogąc się powstrzymać. Nigdy nie kradł, bo miał na to ochotę czy jego życie było po prostu na tyle nudne, że nie miał co robić. Kradł bo został do tego zmuszony - jeżeli miałby polegać na matce, która przekazywała mu jakieś drobniaki najpewniej chodził by w tych samych ubraniach, a tak to przynajmniej ma parę bluzek i spodni na zmianę. Za to w ich lodówce w domu nie byłoby pewnie nawet czego szukać, gdyby nie zakupy których chłopak dokonywał od czasu do czasu.
- Ehhh... reszta pozwolisz, że zostanie milczeniem - i tak powiedział jej znacznie więcej niż powinien. Przecież nie przyzna się teraz, że te wszystkie drobne kradzieże to jego robota. Wywaliliby go ze szkoły szybciej niż zdążyłby wykombinować jakąś wyjątkowo dobrą wymówkę, która by usprawiedliwiła jego czyny. Nie wspomniał nic o czarnym rynku, z którym mimo wszystko miał trochę wspólnego. Cóż, niestety miał coś po ojcu, a mianowicie - chęć wzbogacenia się i wyrwania z tej cholernej rodziny, która tak bardzo zatruła mu życie.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Evan Reid [uczeń] Empty Re: Evan Reid [uczeń]

Pią Maj 27, 2016 2:33 am

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach