Go down
Tomas Duncan
Hufflepuff
Tomas Duncan

Obrzeża            - Page 14 Empty Re: Obrzeża

Nie Gru 25, 2016 8:34 pm
Czasami poważnie zastanawiał się dlaczego obracał się głównie wśród zdrowo kopniętych ludzi. Nie wiedział za bardzo jak to świadczy o nim samym, jednak chyba coraz mniej mu to przeszkadzało. W końcu trochę zabawy nikomu jeszcze nie zaszkodziło. Prawda? Pozostawało mu tylko wierzyć, że nie ześwirował do końca.
Z delikatnym uśmiechem obserwował więc Pam w jej poczynaniach, jednocześnie z nieudawanym skupieniem słuchając o jej pomyśle. Bunkry. Było to raczej średnio prawdopodobne, by gdziekolwiek na terenie Hogwartu byli w stanie znaleźć jakiekolwiek ślady istnienia schowków czy innych skrytek. Nawet za czasów wojny czarodzieje nie potrzebowali tego typu ochrony, a jeśli już ktokolwiek schował coś pod ziemią gdzieś na błoniach potrzeba by cudu żeby na to trafili. Plan może i dobry ale raczej czasochłonny. Nie miał jednak serca tłumaczyć jej, że raczej nie mają co liczyć, że cokolwiek znajdą.
-Hej, hej, Pam. - Podszedł do niej, zatrzymując w gorączkowym chodzie po lasku delikatnie chwytając ją za łokieć. -Brzmi to jak genialny plan, myślę, że jednak możemy przełożyć go na kiedy indziej. Znajdziemy wtedy łopaty i możemy szukać na błoniach cały dzień. - Słowo 'cały' podkreślił gestem ręki, ukazując nią nieokreśloną przestrzeń. Miał ogromną nadzieję, że dziewczyna zrozumie co chce jej przekazać i nie posmutnieje zbytnio. Oczywiście robienie każdej nawet największej głupoty w jej obecności było świetną zabawą, ale na dzisiaj chyba miał już stanowczo dość szalonych planów. Zaczynało się robić chłodno i późno a w nim budził się ten typowy opiekuńczy instynkt, mówiący mu, że za chwile oboje skończą chorzy.
-Myślę, że w zamku na pewno jest masa ciekawych rzeczy do roboty. - Dodał po chwili namysłu, posyłając jej ciepły uśmiech, sugerując tym samym, że chociaż plan z bunkrami nie bardzo mu teraz odpowiadał, to wciąż z chęcią porobiłby cokolwiek innego, co nie uwzględniało latania po mokrych błoniach i babrania się w błocie.
Pamela Winston
Gryffindor
Pamela Winston

Obrzeża            - Page 14 Empty Re: Obrzeża

Pon Gru 26, 2016 1:21 am
Złapana za łokieć.
Alarm. Alarm. Alarm. Czas się zatrzymać!
Jak pomyślała, tak zrobiła. Spojrzała też zaraz na Tomasa, zastanawiając się, o co mu może chodzić. Padły takie słowa jak „genialny”, „plan” i „łopaty”, więc jak dla niej nic nie stało na przeszkodzie. No bo w czym problem? Że przekładać na inny dzień? Co za głuptas, przecież nie ma takiej potrzeby! Na dodatek była idealna pora! Wszak zaczynało robić się późno, no a takich eskapad nie przeprowadza się w środku dnia – toż to jasne jak światełko lumosa.
I że w zamku? Niby tam również dało się znaleźć jakieś tajemne przejścia... lecz czy na pewno o to teraz chodziło? Hmm... Musiała to przemyśleć, a jak każdy doskonale zdawał sobie sprawę, nie była to jej mocna strona.
- Jak nie chcesz, to sama jakoś sobie poradzę. - Uśmiechnęła się lekko do kolegi. Była dużą dziewczynką i nie wymagała wsparcia na każdym kroku! Nadal nie rozumiała jego powodów i choć nie chciała się sprzeczać, to jednak nie była przekonana. - Znaczy... jeżeli jestem ci do czegoś potrzebna w zamku, to z chęcią pomogę i przełożę podkopy. Ale tak to chyba zostanę tutaj... - dodała, będąc nieco zmartwioną, po czym przytuliła go w celu dodania otuchy.
Miała nadzieję, że chłopak będzie miał jak najmniej powodów do zmartwień, które wcale nie były takie fajne. Należało ich unikać jak ognia! Chociaż może nie do końca... bo ogień był pożyteczny! Dawał oświetlenie i ciepełko, a takie kominki - ach, cuda na ziemi! Trudno też zapomnieć o ogniskach, gdzie ludzie zawsze tak dobrze się bawili. Samo myślenie o tym dodawało Gryfonce pozytywnej energii.
Po co więc oglądać się za siebie, po co się zastanawiać, po co się przejmować? Po co to wszystko, jak można radośnie przeć przed siebie bez planu na cokolwiek, jedynie z wyobraźnią, pełnią entuzjazmu i dozą niepoprawnego optymizmu? Tak to widziała!
Nawet bez pytania, dało się znaleźć odpowiedź - należało tylko wiedzieć, gdzie szukać. Alternatyw było od groma i ciut, ciut, a kto zabronił czerpać z życia pełnymi garściami? Nikt! (Nie, nie chodzi o Odyseusza.)
Bo najważniejsze to się nie poddawać.
Tomas Duncan
Hufflepuff
Tomas Duncan

Obrzeża            - Page 14 Empty Re: Obrzeża

Pon Gru 26, 2016 2:15 pm
No cóż, wszystko wskazywało na to, że jeśli dziewczyna napaliła się na jakiś pomysł, za wszelką cenę chciała go zrealizować. A przynajmniej w pierwszych kilku chwilach od wpadnięcia na niego. Wmówienie jej więc, że nie każdy plan na jaki wpadnie jest faktycznie przemyślany chyba mijało się z celem. Zwłaszcza, że wyglądała na szczerze zaskoczoną faktem, że mógł w ogóle odmówić i uznać, że to nie jest odpowiednia pora na takie wygłupy. Już miał coś powiedzieć, kiedy poczuł niespodziewane przytulenie.
O nie. Mayday, mayday, system nie odpowiada.
Kiedy tylko Pam odsunęła się, odchrząknął dość niezgrabnie zerkając na boki, w nieokreślone punkty. No teraz pozostawały dwie opcje, uciec stąd jak najdalej albo po prostu zostać i zgodzić się na te całe podkopy. W końcu nie może być aż tak źle, w najgorszym wypadku trochę się ubabrają i tyle. A przynajmniej taką miał nadzieję.
-No dobrze, myślę, że skoro już tu jesteśmy to warto wykorzystać okazję. - Powiedział w końcu, zgodę podkreślając łagodnym uśmiechem. Nawet jeśli skończą ze szlabanem, mówi się trudno. Nie przepuści okazji spędzenia czasu z Gryfonką, zwłaszcza, że nawet największa głupota w jej obecności była wspaniałą zabawą. A gdyby tak faktycznie coś znaleźli? To by dopiero było! Pam z pewnością byłaby zachwycona.
-Swoją drogą, planujesz wybierać się na bal? - Spytał niby od niechcenia, przy okazji rozglądając się wokół w poszukiwaniu czegoś co mogłoby posłużyć im za łopatę. Co jakiś czas podnosił z ziemi jakiś obiecująco wyglądający badyl i zezował na niego z uwagą, by za chwilę rzucić nim gdzieś w bok, gdyż po wstępnej ocenie nie wydawał się już tak dobrym wyborem.
Temat balu jakoś tak sam mu się wymsknął, nie planował w ogóle o nim wspominać, chociaż musiał przyznać przed samym sobą, że miał wielką ochotę się na nim pojawić, najchętniej w dobrym towarzystwie. Nie miał więc nic przeciwko, gdyby udało mu się wybrać na niego z Gryfonką. Chociaż nie wyglądała na typ osoby która z radością zgodziłaby się na jego propozycje, poza tym mimo wszystko trochę głupio było tak otwarcie spytać.
Pamela Winston
Gryffindor
Pamela Winston

Obrzeża            - Page 14 Empty Re: Obrzeża

Wto Gru 27, 2016 5:18 pm
Ha! Zgodził się!
Czyli jednak nie było tak źle - nie miała co się martwić. A że tam patrzył gdzieś na boki? Uroczo wyglądał, choć chyba nie do końca odnajdywał się w zaistniałej sytuacji... Pamela doskonale go pod tym względem rozumiała, bo przez swoje zwyczajowe nieogarnięcie przeważnie nie wiedziała, jak powinna się zachować. Ale to tam... drobne szczegóły.
Dlatego też radośnie podskakując, kopsnęła się do najbliżej leżących badyli. Lawirowała między nimi niczym zagubiony bezdomny – tak o – idź prosto, skręć dwa razy, a na ostatnim skrzyżowaniu zawróć przy Biedronce! Dosłownie rzucała się na gałązki, które obiecująco się zapowiadały. Wszak patyk patykowi nierówny. O, ten tutaj miał dziwne zgarbienie, tamten śmiesznie odstawał, a ten był taaaki króciutki! Każdy na swój sposób wyjątkowy i dziewczyna nie miała serca żadnego z nich wyrzucać, więc już po chwili stała z naręczem kijków, z którymi nie wiadomo co zamierzała zrobić.
Właśnie wtedy usłyszała pytanie Tomasa. Odwróciła się w te pędy i zerknęła na niego szczerze zdziwiona. Wielkie oczy, lekko przekrzywiona głowa i nieco niepewny uśmiech - oto jak się przedstawiała.
- A po co? - zapytała bez ogródek.
Bal jak bal, co się tam robiło? Ano tańczyło i piło, i jadło! Powiadają, że jakieś smakołyki... A gdyby tak kogoś do krzesła przykleić? Nie, Pam, skup się! Przecież tam nic ciekawego nie było, a przynajmniej Gryfonka o niczym takim nie wiedziała. Bądź co bądź na żadnej podobnej imprezie dotychczas się nie pojawiła. To nie tak, że nikt jej nie zapraszał... Znaczy... No dobrze, może i nikt, lecz to nie o to teraz się rozchodziło. W końcu pomyślcie – wszyscy znajdą się w jednym miejscu, a jej pozostawią wolną rękę na myszkowanie. No, żyć nie umierać!
Chociaż ponczu to by chyba spróbowała...
Tomas Duncan
Hufflepuff
Tomas Duncan

Obrzeża            - Page 14 Empty Re: Obrzeża

Sro Gru 28, 2016 1:53 pm
Rozbrajająca szczerość z jaką odpowiedziała Gryfonka na moment zbiła go z pantałyku. Najwidoczniej ani przez moment nie zastanowiła się nad możliwością wybrania na bal, a przecież piąty rok również miał na niego wstęp. Poza tym doskonale zdawał sobie sprawę, że większość dziewcząt jednak wyczekiwała tego wydarzenia. Wiedział również, że Pam nie zaliczała się do tego grona typowych dziewczyn, nie powinien więc być zdziwiony. I prawdopodobnie między innymi dlatego tak bardzo ją polubił.
Podniósł kolejny patyk, mocno zwilgotniały i dość krótki. Od niechcenia pomachał nim na boki, niczym różdżką, by ostatecznie wycelować nim w dziewczynę, obejmującą w garści całe zbiorowisko gałązek które najprawdopodobniej nie spełniłyby się w roli łopaty. Posłał w jej stronę czarujący, przywodzący na myśl małe dziecko uśmiech, po czym opuścił rękę. Zaraz po tym opuścił również wzrok, zbijając go w oby badyl.
-Tak pytam. Myślę, że mogłaby to być całkiem dobra zabawa. Poza tym, zawsze to jakieś nowe doświadczenie... - Nieco zakłopotany zaczął tłumaczyć się ze swojego pytania. Z jednej strony zrobiło mu się trochę głupio, z drugiej jednak liczył, że jeśli dobrze to rozegra, uda mu się zaprosić dziewczynę na bal. Na dobrą sprawę nawet nie planował, że kogokolwiek faktycznie poprosi, w ostateczności pewnie zdecydowałby się poprosić jakąś koleżankę z domu borsuka.
-A gdyby tak pójść z kimś fajnym, myślę, że naprawdę mogłoby być zabawnie. - Dodał po chwili namysłu, rzucając trzymany jeszcze przed chwilą patyk gdzieś w bok i wycierając ubrudzoną dłoń o spodnie.
Z kimś fajnym, Tomas jełopie.
No cóż, mistrzem elokwencji to on chyba nie był, a coś czuł, że Pam nie do końca zrozumie jego intencje. Dlaczego to musiało być takie trudne? Wydawało mu się, że to prosta sprawa, a tu proszę, czuł się jak w podstawówce, kiedy na szkolnej potańcówce próbował zaprosić koleżankę do tańca. Zapowiadało się, że skończy się to z równie marnym skutkiem co wtedy.
Pamela Winston
Gryffindor
Pamela Winston

Obrzeża            - Page 14 Empty Re: Obrzeża

Czw Gru 29, 2016 5:24 pm
Czekała na odpowiedź.
I czekała, i czekała. Cierpliwością przy tym nie grzeszyła... Lecz czy wiecie, jak ciężko tak stać i nic nie robić?! To jak posiadanie miotły bez możliwości latania na niej lub spotkanie uroczego zwierzaka i niepogłaskanie go. O, albo jak mieszkanie w zamku z wieloma wieżyczkami i nieskakanie po dachach. Rozumiecie?!
Ufam, że tak, ponieważ nie ma czasu na więcej wyjaśnień! W końcu Tomas wycelował w nią badylem! Czyżby...? A nie, jednak tylko się na niego patrzył... i... Tak! Odpowiedział!
Gryfonka, słuchając jego wypowiedzi, zastanowiła się. Dobra zabawa? Może i miał rację, ale nadal nie była całkiem przekonana. Gdzie argumenty, gdzie wybuchy, gdzie akcja?! I gdzie mowa o psikusach i jedzeniu? No naprawdę, w reklamie to on by się na pewno nie odnalazł. Bo jak to tak? Proszę mnie zachęcić. O, tutaj, ten patyk? Jedyny w swoim rodzaju! Z najlepszego drewna! Zauważcie to odgięcie - zostało zrobione przez rzadki okaz trzminorka skrzyżowanego z memorkiem. Skąd to wiem? Sam widziałem! Też taki chcecie, co? Możecie go mieć już dziś, a jeżeli zadzwonicie teraz, to do zestawu dorzucę omniokulary! A wszystko to za jedyne 9,99!
Tak to się robi.
Niemniej wracając na ziemię, na skraj lasku i do zakłopotanego uczniaka - właśnie próbował on jakoś wybrnąć z zaistniałej sytuacji. Niewiele jednak zdziałał – Pamela, jak to Pamela, w żadnym stopniu nie załapała aluzji. Do niej to czasami jak do ściany, tylko takiej uśmiechniętej i zadowolonej z życia.
- No, ja mam nadzieję, że ci co pójdą, to będą się świetnie bawić! I że znajdą sobie jak najlepsze towarzystwo – wierzę w nich! - Zacisnęła swoją małą piąstkę, nieopatrznie wyrzucając gałązki. Uniosła zaraz rękę do góry, jakby chciała dodatkowo krzyknąć „walczcie”, "nie poddawajcie się" lub coś równie pokrzepiającego (bezsensownego). Na szczęście zdołała się powstrzymać.
I chwila, czy ona czegoś nie robiła? Tak się rozproszyła tą dziwną rozmową, że sama już nie była pewna. E tam. Wzruszyła ramionami, a jej uśmiech ponownie się poszerzył. Poczochrała jeszcze włoski i była gotowa podbijać świat!
Bo chyba o to chodziło, prawda?
Tomas Duncan
Hufflepuff
Tomas Duncan

Obrzeża            - Page 14 Empty Re: Obrzeża

Czw Gru 29, 2016 6:10 pm
Tak jak myślał, jego żałosne próby delikatnego dania do zrozumienia, co ma na myśli wypadły niezwykle słabo. Teraz nie pozostawało mu już wiele opcji żeby się jakoś odratować. Po słowach dziewczyny mógł równie dobrze po prostu się poddać i zacząć kopać w ziemi, ale nie w poszukiwaniu jakiegoś skarbu - raczej po to, żeby wykopać sobie grób w którym skryje się z własnym wstydem i hańbą jaką okrył wspaniały ród Duncanów. No, może nie do końca wspaniały ród, a poza tym to nikt nie mówił, że to jakakolwiek hańba. Ale w każdym razie, nie zmieniało to faktu, że teraz była jego jedyna i niepowtarzalna szansa na zaproszenie ją na bal!
Po jej minie, gestykulacji i w ogóle całokształcie zachowania wywnioskował, że chyba już dawno zapomniała co tak w sumie mieli robić. Może to i lepiej, że zdążył jej wylecieć z głowy ten pomysł z podkopami? Zastanawiając się, jak bardzo musiał upaść na głowę, westchnął kilka razy i zbliżył się do niej.
Złapał ją za rękę, przez chwilę patrząc jej z pełną powagą w oczy. Szybko jednak jego twarz rozjaśnił uśmiech, jakby właśnie wpadł na najgenialniejszy pomysł na świecie i z iskierkami w oczach zaczął opowiadać, tym samym nieco psując ten sztucznie budowany nastrój.
-Posłuchaj. Może wybralibyśmy się razem? Najlepszy duet w szkole, jak Holmes i Watson, niczym dwóch Bondów, rozwalilibyśmy im tą potupaje. - Objął ją ramieniem, a drugą ręką zaczął roztaczać przed nimi jakieś nieistniejące wizje. -Wyobraź sobie, pojawić się na czarodziejskim balu w mugolskich ubraniach. Albo w ogóle w jakimś szalonym stroju. Może przebralibyśmy się za jakichś profesorów? O! Albo za jakieś magiczne stworzenia! Jestem pewien, że McGonagall padłaby na zawał.
Dla kogoś innego brzmiałby teraz pewnie jak szaleniec, ale miał ogromną nadzieje, że Pam podłapie temat. W końcu kto, jak nie oni? To była jedyna szansa, żeby się zgodziła. Miał w nosie co pomyślą inni, mógłby nawet zrobić największą możliwą głupotę i i tak świetnie by się bawił. A jeśli po tym gryfonka się nie zgodzi, to sam już nie wiedział co dalej.
-Nie daj się prosić, to jedyna taka okazja, żeby sprawić by wszystkim szczęki opadły! - Ignorując fakt, że było mokro i wszędzie leżały badyle rzucił się na kolana wciąż trzymając jej dłoń. Oczywiście czyn ten, podkreślony jego głupawym uśmiechem i oczami szczeniaczka w niczym nie przywodził na myśl czegoś romantycznego. Była to raczej jego ostatnia deska ratunku. Jak szaleć to szaleć.
Pamela Winston
Gryffindor
Pamela Winston

Obrzeża            - Page 14 Empty Re: Obrzeża

Czw Sty 12, 2017 1:40 am
Złapał ją! Za rękę! Mejdej!
I patrzył tak poważnie... Tak uważnie... Pamela zupełnie nic nie rozumiała i aż zaczęła się zastanawiać, czy coś przypadkiem jej nie umykało. Było mu zimno? Miała coś na nosie? Miała czerwony nos z zimna? Chociaż patrzył jej w oczy... Miała czerwone oczy?!
A nie, okej, zaraz się uśmiechnął. I z jaką werwą opowiadał! Od razu lepiej. Gryfonka szybko i skutecznie przejmowała entuzjazm chłopaka. Holmes i Watson, dwóch Bondów i oni! Tak, to było to - tego właśnie potrzebowała. Gdy Tomas złapał ją za ramię i zaczął machać ręką, walecznie odganiając muchy (a przynajmniej ona tak to widziała), Pam z uwagą słuchała jego dalszych słów. O ile zawał McGonagall nie był czymś, co chciała osiągać - na chwilę nawet spojrzała przez to speszona na ziemię - to za moment i tak stwierdziła w duchu, że profesorce nic się nie stanie. Nie takie rzeczy przecież przeżyła! Na przykład wtedy na dachu... Nieważne!
Już miała się zgodzić, już miała potakiwać, miała skakać i cieszyć się, jednak po raz pierwszy to Tom - nie kto inny - po prostu nie dał jej dojść do słowa. Oj, rozkręcił się, rozkręcił. Cudownie! Byle za daleko nie potoczył się na tej karuzeli śmiechu! Choć nie, nic mu nie będzie – wnet klęczał na ziemi. Z tej pozycji raczej nie zamierzał się turlać. Toż to takie oczywiste.
- Nie jedyna, ale i tak będziemy najlepsi! Zawrócimy tą imprezą! Przebrania! - Wykrzykiwała pojedyncze frazy, nie potrafiąc poskładać myśli z podekscytowania. Pragnęła przy tym się okręcić, niemniej nie miała jak, stąd też ograniczyła się do energicznego potrząśnięcia dłońmi Puchona. - Weźmiemy dopasowane stroje i idąc w parze, natychmiast zwrócimy na siebie uwagę wszystkich! Nie jakieś tam suknie i garnitury, same nudy – prychnęła, a jej oczy wręcz błyszczały. Rozpromieniona dziewczyna, nie puszczając do tej pory kolegi, podciągnęła go teraz góry. A raczej spróbowała, gdyż jak pamiętamy, mamy tutaj do czynienia z poważnymi 149 centymetrami czystej siły! - No już, koniec leżenia, trzeba brać się do roboty! Superbohaterowie! Postaci! Krzesła!
Nie będąc nawet w stanie odpowiednio się wysłowić, snuła znamienite plany, które zapewne nigdy nie zostaną wprowadzone w życie. Chęci jak zawsze miała najlepsze, acz organizatorka z niej była żadna. Szczegóły, szczegóły - kto by sobie nimi zawracał głowę, skoro wszystko ładnie samo się ułoży. Co nie?
W końcu czemu miałoby być inaczej.
Tomas Duncan
Hufflepuff
Tomas Duncan

Obrzeża            - Page 14 Empty Re: Obrzeża

Sro Sty 18, 2017 1:10 pm
W pierwszej chwili kompletnie nie dotarło do Puchona, że dziewczyna naprawdę się zgodziła. Gotów był dalej snuć jakieś poronione wizje, chociaż od tego potoku słów, do którego raczej nie nawykł zaczynało brakować mu powietrza w płucach. Jak Pam to robiła, że ona zawsze miała siły by opowiadać i opowiadać? Musiał zanotować gdzieś w pamięci by podzieliła się z nim tą tajemną wiedzą. Teraz jednak istotne było to, że wilgotne podłoże pod jego kolanami zaczynało dawać się we znaki, i był niemal pewien, że coś go ugryzło. Oby nie były to jakieś magiczne, zmutowane mrówki, szkoda by było takiej sprawnej nogi. Na pewno jeszcze by mu się przydała na tym balu, skoro już udało mu się na niego zaprosić Gryfonkę. Chociaż jakby tak pojawić się z piękną, drewnianą protezą nogi... Nie, stop, Tom pajacu uspokój myśli.
Poczuł, że dziewczyna nie do końca przejmując się, że był znacznie od niej większy i cięższy próbuję go podnieść na nogi, pomógł jej więc w tych staraniach i sam wstał. Na spodniach w miejscu gdzie klęczał miał teraz piękne, brązowe plamy, średnio się jednak tym przejmował. Zamiast tego obdarował swą towarzyszkę szerokim, iście puchońsko radosnym uśmiechem i przytulił ją. Prawdopodobnie był przy tym bliski zmiażdżenia jej, uścisk ten był bowiem wybitnie żelazny, szybko się jednak zreflektował.
-Tak, będzie świetnie, zobaczysz, nie zawiedziesz się. Cieszę się, że się zgodziłaś. - odsunął się od niej, wciąż jednak z tym promiennym uśmiechem na twarzy. Teraz będzie musiał dopilnować, żeby wszystko wyszło jak najlepiej. Nie chciał w końcu żeby dziewczyna zawiodła się na tym balu, a w tym na nim. Była to średnio przyjemna wizja.
-Och, późno się robi, i do tego chłodno - Mruknął pocierając ramiona Pam jakby próbował ją ogrzać, chociaż nie wykazywała oznak zmarzniętej osoby. Ot, taka już jego nadopiekuńczość. Poprawił jeszcze na niej szalik, który już wcześniej jej pożyczył po czym wsunął dłonie w kieszenie spodni. - Chyba warto już wracać do zamku, jak myślisz?
Spytał, dla podkreślenia owego pytania unosząc nieco jedną brew. Miał nadzieję, że na dzisiaj Pam ma już dość przygód, jeszcze tego by brakowało żeby po tym wszystkim się pochorowali.
Pamela Winston
Gryffindor
Pamela Winston

Obrzeża            - Page 14 Empty Re: Obrzeża

Sro Mar 08, 2017 8:00 pm
Powietrza... POWIETRZA!
Miażdżą ją! No, mówię Wam, normalnie rozgniatają. Chcieli jej pogruchotać kości, chociaż to pewnie lekka przesada. Leciutka. Zresztą Pam i tak nie potrafiła jakoś szczególnie się tym przejąć, ponieważ promienny uśmiech, którym obdarzył ją chwilę wcześniej Puchon, był aż nazbyt uroczy! Dlatego też, zamknięta w iście żelaznym uścisku, nie próbowała narzekać. Tak między nami... to bliżej jej było do tej czynności, dopiero gdy chłopak się odsunął.  
Tylko co on tam mamrotał? Przecież nie było nawet najmniejszej szansy na to, że się zawiedzie. Sam widok jego radosnej twarzy zrekompensowałby jej wszystko i Pamela już teraz zacieszała, że się zgodziła. Tak niewiele czasami potrzeba do szczęścia, więc nie było sensu się od niego odwracać! Lepiej od razu okręcać się dookoła!
- Jest bardzo przyjemnie – zaprzeczyła kolejnym słowom Tomasa, potrząsając energicznie głową, jednocześnie próbując zakopać się pod szalikiem. Udało się! Nos był schowany i znalazł dla siebie przytulny kąt, gdy jego właścicielka spoglądała iskrzącymi oczami na swego towarzysza. - Ale możemy już wracać, choć tylko jeżeli mi obiecasz, że jutro znowu gdzieś wyjdziemy! - zakończyła radośnie, wyciągając łapki – nieco bardziej chwytne niż u zwierzątek – i uczepiła się ramienia Toma. Zimno było – sam tak powiedział!
Tak oto, pozostawiając za sobą porozrzucane badyle oraz jakąkolwiek pamięć o nich, raźno ruszyła przed siebie. A co się będzie! Ptaszki może i nie śpiewały, nie ćwierkały i było troszeczkę mokro – niemniej i to tworzyło cudowną atmosferę! Chlupoczące pod stopami błoto, jakby ożywało, grając własną, wesołą melodię. A że brudziło przy okazji? Zdarza się! Poza tym nie warto ufać zbyt czystym ludziom, w końcu to jak nic świadczyło o tym, że nie potrafili się bawić. Tak właśnie.
Entuzjazm miał swoją cenę, a rozczochrany mop na głowie Gryfonki zdawał się to w pełni potwierdzać. Ale za to jak tańczył pod wpływem wiatru - kocie ruchy, jakich ten świat jeszcze nie widział!
Tomas Duncan
Hufflepuff
Tomas Duncan

Obrzeża            - Page 14 Empty Re: Obrzeża

Nie Kwi 02, 2017 2:43 pm
Czuł się teraz naprawdę dobrze. Jakby nagle oczyścił całą głowę z tych wszystkich otaczających ich problemów, teraz mógł po prostu być tutaj i cieszyć się obecnością przyjaciółki u swego boku. Nie przeszkadzał mu nawet chłód i mokre plamy na kolanach. Od niechcenia przetarł spodnie dłonią, bardziej dla spokoju sumienia, że przynajmniej próbował doprowadzić się do porządku niż z faktycznej potrzeby przeczyszczenia ich. Z przesadnie puchońską ilością ciepła w oczach spojrzał na schowaną w szaliku Pam i przytaknął.
-Obiecuje. - Uniósł dłoń w harcerskim geście, zupełnie jakby ta obietnica była sprawą życia i śmierci po czym schował ją do kieszeni. Uśmiechnął się do samego siebie czując gryfonkę tak blisko, aż w tym zadowoleniu zaczął wygwizdywać jakąś bliżej nieokreśloną okazję. To był naprawdę przyjemny dzień, pomyślał, unosząc twarz nieco w górę, by złapać ostatnie cieplejsze promienie słońca przed zachodem. W drodze do zamku od czasu do czasu zerkał tylko na swą towarzyszkę, jakby obawiał się, że nagle gdzieś zniknie, ona szczęśliwie pozostawała jednak na swym miejscu, a kiedy dotarli na miejsce niebo niemal całe zasłonięte było już ciemną płachtą wieczora.

[z/t] x2
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Obrzeża            - Page 14 Empty Re: Obrzeża

Wto Maj 01, 2018 11:14 am
[mini-event]

Nowa nauczycielka opieki nad magicznymi stworzeniami od początku roku wykazywała się szczególną otwartością na angażowanie uczniów w pozalekcyjne zajęcia praktyczne, dlatego nikogo nie zdziwiło ogłoszenie wiszące na tablicy od sobotniego poranka.

„ Jutro, w niedziele 27 września 1978 roku, po śniadaniu organizuję wspólne karmienie szkolnego stada testrali. Serdecznie zapraszam wszystkich uczniów, również tych, którzy nie uczęszczają na zajęcia ONMS. Należy ubrać się wygodnie, gdyż karmienie odbędzie się w terenie. Proszę nie zabierać zbędnych rzeczy aby nie przeszkadzały w pracy. Chętni niech stawią się  na obrzeżach Zakazanego Lasu jutro o godzinie 11:00.


Virginia Cavendish”



Zgodnie z ogłoszeniem w niedzielne przedpołudnie pani profesor Cavendish czekała na ochotników w wyznaczonym miejscu. Z tropu mógł zbijać fakt, iż miała ze sobą tylko jedno wiaderko, które, choć pełne martwych fretek, nie wydawało się zdolne wykarmić choćby jednego testrala, nie mówiąc o całym stadzie. Młoda szatynka nie przejmowała się jednak i pogodnie wypatrywała aktywnych uczniów. Na całe szczęście mimo ogólnej wietrznej aury chmury zdecydowały się tymczasowo przerwać deszcz, jakby nawet one starały się zachęcić uczniów do zajęć z pełną zapału nauczycielką.
Annie Arias
Hufflepuff
Annie Arias

Obrzeża            - Page 14 Empty Re: Obrzeża

Wto Maj 01, 2018 11:51 am
Ogarnęła się w luźne ciuchy, spakowała różdżkę oraz jeden notatnik i pióro do pisania. Spakowana i gotowa zebrała się żeby to pójść do zakazanego lasu. Aż czuła ciarki kiedy tam szła nie czuła się pewnie, ale skoro to były zajęcia dla uczniów to zamierzała tam pójść. Wyszła chwilę wcześniej by się zorientować co mogli by robić.
-Dzień Dobry - powiedziała do nauczycielki kiedy ją zobaczyła. Pierwsze co dostrzegła to były martwe fretki w wiaderku. Wykarmienie Tesrala tymi kilkoma fretkami było by niemożliwe no chyba, że pani nauczycielka ma kilka dodatkowych wiaderek z tymi zwierzakami. No nic czekała aż się więcej uczniów pojawi.
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Obrzeża            - Page 14 Empty Re: Obrzeża

Wto Maj 01, 2018 11:58 am
On zawsze miał pecha i ten dzień był jednym z tych pechowych. Nie dość, że stracił jedną fajkę to jeszcze musiał iść do jakiegoś pieprzonego lasu i karmić jakieś testerale. Nienawidził zwierząt oprócz jego własnego kruka Hexa. Reszta to było dno. Westchnął ciężko, gdy przebierał się ze szkolnej szaty w coś wygodniejszego. Na nogi wcisnął ciężkie glany, w które wetknął różdżkę. Dalej miał coś ciepłego, aby nie zmarzł. Wyszedł na błonia z rękami w kieszeniach i miną godną żniwiarza. Ludziska bójcie się, ponieważ Ven ma w ręku kosę i zetnie każdego kto się odezwie.
To było tak. Stał sobie na legalu skryty w pustej sali i tak jak zwykle kopcił patrząc przez okno na błonia. Lubił tak robić, ponieważ papierosy zawsze na niego dobrze działały, aż tu nagle wpada coś podobnego do pirata morskiego niżeli nauczycielki i zaczyna mówić coś o tym, że tak nie można, bo jakieś tam bzdury. Sama nie była przekonana do tego, co mówiła. Chłopak widział, że jakoś nie bardzo czuje się w roli ciemiężyciela wiernych itd. Ven prawie nie słuchał – był w momencie upojenia papierosowego. W końcu, gdy ta skończyła ten swój niezręczny monolog wyciągnął w jej kierunku papierosa. I tak ma już przejebane, co tam mu szkodziło. Kobieta o dziwo przyjęła jego wybawienie. Westchnął czując, że właśnie stracił fajkę i jej nie odzyska. Wypalili w milczeniu papierosy, aż w końcu nadeszła ta najgorsza część tego spotkania. OBOWIĄZKI.
Miał szczęście w nieszczęściu. Pani psor powiedziała, że go nie wyda, ale ma przyjść na karmienie testerali następnego dnia. Z braku laku zgodził się i teraz zapieprzał przez błonia w kierunku Zakazanego Lasu.
Dobry – wymamrotał pod nosem nie wiedząc jak się zachować. Zauważył, że ktoś tu już był, ale nie zamierzał się tym specjalnie zajmować. Miał zamiar odwalić swoje i wrócić do lochów, czy gdzie tam go nogi poniosą.
Nathalie Powell
Hufflepuff
Nathalie Powell

Obrzeża            - Page 14 Empty Re: Obrzeża

Sro Maj 02, 2018 2:54 pm
Powell była osobą, która uwielbia obcować z wszelkim rodzajem zwierząt i dodatkowo sama ma kota. Nie bała się ich nigdy, a wręcz nawet była wobec nich zbyt odważna. Niestety, w pewnym momencie opuściła się w nauce z ONMS i żałowała tego bardzo. Chciała coś zrobić dodatkowego, co może wpłynie na nią i jej chęć pracy nad tym przedmiotem. Ogłoszenie na tablicy sprawiło, że poczuła promyczek nadziei na nowy początek z tymi zajęciami.
Nie musiała zbyt wiele przygotowywać, bo Puchonka zazwyczaj ubierała się dość luźno i w sumie nie za bardzo przejmowała się wyglądem. Przetarte, zniszczone jeansy, schodzone trampki i rozciągnięty sweter, który raczej nie nadawał się na jakieś wyjście. Czuła się w tym wręcz idealnie.
Nie zabierała ze sobą swoich stałych maneli, którymi był przede wszystkim szkicownik. Skoro ma się tam ubrudzić przy zajmowaniu zwierzętami to w sumie po co to brać. Właściwie... to będą testrale! To dodatkowy problem i przyczyna jednocześnie dlaczego nie miała zamiaru starać się wyglądać lepiej.
Szybko przedarła się przez zamek, by trafić na czas na obrzeża Zakazanego Lasu.
- Dzień dobry - przywitała się z panią profesor i uśmiechnęła się do Annie, która już była na miejscu. Zauważyła też jednego chłopaka, coś jej światło, że był Ślizgonem, ale więcej powiedzieć nie potrafiła. Zastanawiała się przez chwilę ile w sumie osób może się spodziewać na tych zajęciach...


Ostatnio zmieniony przez Nathalie Powell dnia Pią Maj 04, 2018 9:45 pm, w całości zmieniany 1 raz
Sponsored content

Obrzeża            - Page 14 Empty Re: Obrzeża

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach