Go down
Mistrz Labiryntu
Mistrz Gry
Mistrz Labiryntu

Wybieg dla zwierząt Empty Wybieg dla zwierząt

Czw Lis 10, 2016 11:54 pm
Gajowy Hogwartu jest znany z tego, że bardzo kocha zwierzęta, niektórzy by powiedzieli, że nawet za bardzo. Specjalnie dla nich został więc ogrodzony spory pas zieleni, gdzie jest mnóstwo pomniejszych roślinek, gałęzi i liści - niezależnie od pory roku zawsze się tam pojawiają. Co jakiś czas Hagrid tworzy różnego rodzaju urozmaicenia dla swoich znajd lub zdobyczy.
Sharon Gallagher
Hufflepuff
Sharon Gallagher

Wybieg dla zwierząt Empty Re: Wybieg dla zwierząt

Pią Lis 11, 2016 5:24 pm
Była ładna słoneczna pogoda, co prawda były również i egzaminy, ale z każdym dniem było ich coraz mniej także Sharon mogła odetchnąć ze spokojem, że jest przynajmniej w połowie drogi a nie na początku. Kalendarza nie miała, za to w pamiętniku sobie odznaczała dni i tak również było w porządku. Dokładnie, nie było co analizować, nie żeby Szampon Wspaniały słynęła z analizowania, po prostu i jej się zdarzało. Cassie już dawno nie widziała, z resztą dziewcząt z dormitorium nie miała jak i o czym właściwie rozmawiać, więc tak sobie spędzała czas ze sobą i swoją ropuchą, która była nad wyraz zabawna. Ciekawiło ją w sumie, co się stało z Kyo, często go nie było widać, a jak już się pojawiał to z dziwną przepaską na oku. Była jednak mocno niepewna tego czy powinna do niego podchodzić, czy przypadkiem by mu w czymś nie przeszkodziła, dlatego odpuszczała. Tak jak zazwyczaj. Odetchnęła głęboko, poprawiając swój duży zapinany cienki sweter i opuszczając zamek. Zerknęła nerwowo na błonia, zauważając dużą ilość rozbawionych uczniów. Gallagher nie była jednak w stanie się do nich przyłączyć, bała się, dlatego też szybko poszukała miejsca w którym mogłaby odpocząć. I znalazła! Tuż przy chatce Hagrida był piękny pas zieleni, całkiem solidnie odgrodzony. Weszła przez sporych rozmiarów drzwiczki, które dla szkolnego gajowego musiały być małe i zrobiła kilka kroków do przodu w stronę kupy liści. Z zainteresowaniem się im przyjrzała, a z jej nogawki zarechotała ropucha.
- Jak ty tu... skąd... - słowa jej się plątały z tego szoku, bo w życiu się nie spodziewała, że Zorro tam będzie! - Chodź, chodź.
I ropucha wyskoczyła na zieloną trawę a stamtąd wykonała duży skok w stronę wyciągniętych rąk Sharon.
- No, dobry Zorro, dobry. Może... może zrobimy sobie kryjówkę?
I Zorro zarechotał na znak, że się zgadza i że to bardzo dobry pomysł. A przynajmniej tak sobie myślała Szampon Wspaniały.
Simon Jordan
Oczekujący
Simon Jordan

Wybieg dla zwierząt Empty Re: Wybieg dla zwierząt

Pon Lis 14, 2016 2:32 am
Miał już za sobą teorię z OPCM, Transmutacji i Zaklęć. Uznał, że poszło mu całkiem nieźle, chociaż bardzo napocił się przy pisaniu odpowiedzi do Obrony. Połowa zaklęć wypadła mu z głowy, a nawet może ich wcale nie pamiętał? Grunt, że miał to za sobą. Zawsze cenił sobie wiedzę praktyczną, bo wykuć na pamięć to każdy potrafi, a gdy nadchodzi pora na pokazanie swoich umiejętności to wtedy bywa nieco gorzej.
Korzystając z ładnej, czerwcowej pogody postanowił pospacerować sobie po błoniach i nieco odświeżyć umysł przed kolejną porcją powtórek przed egzaminami. Z daleka już spostrzegł pulchniutką Puchonkę, Sharon zwaną Szamponem. Była na tym samym roku i nie sposób było ją pomylić z kimkolwiek innym. Od razu zmienił tor i zmierzał prosto w jej kierunku. Znajdował się akurat na tyle niedaleko, by ujrzeć jak z jej nogawki wyłazi żaba.
Serio? Żaba w spodniach?
Simon o mało nie wyłożył się na trawie i nie zaczął rechotać tak samo jak ten płaz, tyle że ze śmiechu.
- No nie wierzę. Trzymasz żabę w nogawce i jeszcze dajesz jej imię Zorro? - zaśmiał się, bo nie mógł wytrzymać. - A może myślisz, że to Twój wymarzony książę? Dałaś mu już buziaka czy czekasz ciągle na odpowiedni moment?
Sharon Gallagher
Hufflepuff
Sharon Gallagher

Wybieg dla zwierząt Empty Re: Wybieg dla zwierząt

Wto Lis 22, 2016 1:51 am
[omg, nie wiedziałam, że jest już odpis, szturchaj mnie Rozpacz i ból]

Egzaminy, które miała do tej pory... zupełnie nie wiedziała czego ma się spodziewać po wynikach z nich, pewnie poszło jej koszmarnie i oczami wyobraźni już widziała jak otrzymuje list podczas wakacji i profesor Sprout się za nią wstydzi i mama również. I znowu będzie ganianie miotłą po kuchni co to za wstyd z takimi ocenami i szlaban na ciastka. Helgo, wszelkie szlabany na słodkości to było coś, co sprawiało, że aż robiła się blada na samą myśl. Brrr. No ale nieważne, przynajmniej miała spokój od osób, które szukały idealnej okazji by jej dokuczyć albo zrobić coś dziwnego jak taki Zordon Reid. Ten to już był całkiem niepoważny i podejrzany, do tego jakiś nadaktywny i brzydko mówił, nawet chciał się rozbierać. Musiała uciekać z Pokoju Wspólnego, bo jak tu z takim Puchonem wytrzymać jak po beczce krąży i czyha. Zauważyła kogoś? Skądże, naiwnie myślała, że nikt nie podejdzie, że wszyscy skupią się na tych różnych czynnościach typu ćwiczenie zaklęć pojedynkowych albo recytowanie zwierzątek jedzących glony. Oczywiście tych magicznych zwierzątek, z pewnością takie były, co glony kochały i mogły robić z nimi... eee... fantastyczne rzeczy w żołądku. No nieważne. No ale ktoś jej przeszkodził. Jej i Zorro. Pewnie nie wiedziałaby o tym, gdyby ją ropucha nie ostrzegła rechotem numer 4. Szampon Wspaniały znała doskonale swoje zwierzątko by wiedzieć, co dany rechot oznacza, takie zboczenie, no. Podskoczyła zaskoczona a Zorro wraz z nią, odwracając się w stronę chłopaka i czując się jak taki osaczony dzik przy tej nieszczęsnej chatce Hagrida. Nawet wybieg zdawał się pasować. Zrobiła oczy jak dwa galeony i tak się przez chwilę na tego Jordana patrzyła jakby go pierwszy raz w życiu widziała, a przecież to niemożliwe, bo widziała go już nie raz ani nie dwa, jeden rocznik robi swoje.
-... Co. Zorro... ja... nie. Nie - powiedziała cicho, nieco tępo po czym przytuliła swoje zwierzątko do piersi jakby chciała je obronić przed Puchonem, jakby ten był jakimś zabójcą ropuch czy coś w tym rodzaju. A może tak rzeczywiście było? Czasy niepewne, wszystko było możliwe. - Zorro to ładne imię!
No musiała bronić swojego przyjaciela, nie mogła przecież pozwolić by ten zły człowiek tak się śmiał. Cofnęła się kilka kroków do tyłu i zaczęła strzelać oczami w różne strony, byleby tylko za długo się nie patrzeć na Simona.
Simon Jordan
Oczekujący
Simon Jordan

Wybieg dla zwierząt Empty Re: Wybieg dla zwierząt

Sob Gru 10, 2016 5:41 pm
Z reguły nie dokuczał ludziom i starał się być miły, ale Sharon to Sharon. I nie chodzi tu o to, że była pulchna, tylko o jej taką nieporadność życiową. Wiecznie się wszystkiego bała i jąkała jakby miało coś zaraz wyskoczyć zza krzaka w zjeść w całości. Tym razem było tak samo, bowiem nie umknęło mu, że podskoczyła na jego widok jakby zobaczyła ducha albo coś wyjątkowo odrażającego.
- Fajna ta żaba, a może żab, zważywszy na jego imię. Skąd w ogóle wiesz, jakiej jej płci? Może to akurat jest dziewczyna i nadając mu męskie imię, niszczysz mu psychikę? - zapytał rozbawiony i zrobił duży krok w jej stronę, tak, że teraz stał niemal tuż obok niej. Jeszcze chwila i Szampon zejdzie na zawał. Serio był aż tak straszny? Przecież nie gryzł. - Nie mówię, że jest złe, ale żabę nazwać Zorro? - zadrwił chłopak bezczelnie macając płaza po plecach. Wyczuł szortkie wypustki. - Aaaa, to ropucha, nie żaba - powiedział triumfalnie. - Może nakarmimy nią sowy, hm? - zaproponował wspaniałomyślnie, bo do czego innego może przydać się żaba? - Albo potrenujemy trochę zaklęć transmutacyjnych przed egzaminem praktycznym. Mogę cię trochę podszkolić - dodał szykując różdżkę. Nie miał zamiaru nic zwierzęciu robić, ale Sharon nie musi o tym przecież wiedzieć.
Sharon Gallagher
Hufflepuff
Sharon Gallagher

Wybieg dla zwierząt Empty Re: Wybieg dla zwierząt

Pon Gru 19, 2016 4:37 pm
Jasne. Starał się być miły? STARAŁ? To chyba mu coś nie wycho... nie, nie żeby Sharon coś o tym wiedziała i w ogóle, żeby tak naprawdę znała Simona, bo nie znała. Zupełnie. I może i była nieporadna, ale z tym nic się nie zrobi, znaczy ona wychodziła z założenia, że nic z tym nie jest w stanie zrobić, nawet jak bardzo, ale to bardzo się stara. No i hej! Przestraszył ją, więc czego się spodziewał? A może... może chciał nawet żeby zemdlała ze strachu? No tak, pewnie tylko takie myśli chodziły po głowie takim chłopcom! Pewnie Simon był podobny do ZORDONA. Żarty. Dlatego lepiej było nie patrzeć. Tak po prostu. Wszystko zdawało inne zdawało się być bezpieczniejsze.
- W s-sklepie mi... powiedziała sprzedawczy-yni. A co? - Spytała nieco wyzywająco, choć głos nadal jej się trząsł. Pogłaskała ropuchę jakby chciała się upewnić, że wszystko z nią w porządku. Zorro zarechotał zadowolony, choć chyba starał się już uwolnić z jej uścisku. Ludzie ogólnie byli straszni, ale skąd miał to wiedzieć? Wzdrygnęła nieznacznie, jak dotknął zwierzątko. To tak ją wytrąciło z tropu, że nawet nie zwróciła uwagi, że zmienił swoje położenie.
- NIE! - Krzyknęła i cofnęła się jeszcze bardziej, niemalże się przy tym wywracając. Zorro zarechotał ostrzegawczo, po czym wyrwał się z rąk Sharon, skoczył na twarz Simona i odbił się lądując na kupie liści. - Zorro, wracaj!
Ropucha wyskoczyła z kupy liści i w podskokach udała się w stronę chatki. Szampon Wspaniały nie zrobiła zbyt szczęśliwej miny, po czym nieco zła zwróciła się do chłopaka.
- I co? Jesteś... jesteś z siebie zadowolony?! Mówić takie... takie okropne rzeczy! Przy nim! Ale z ciebie... z ciebie... gnom!


Simon Jordan
Oczekujący
Simon Jordan

Wybieg dla zwierząt Empty Re: Wybieg dla zwierząt

Pią Gru 23, 2016 2:47 pm
Patrzył na nią z nieukrywanym rozbawieniem. Stał sobie zwyczajnie, obok niej, nic jej nie robił, a ona miała minę jakby miała zaraz paść na zawał rozległy. No doprawdy! Nie, żeby mu się to nie podobało, bo był zadowolony z tego powodu, ale żeby aż tak się bać. Nawet się do niej uśmiechnął przecież. Z drugiej strony, przyglądając się jej stwierdził, że jakby się trochę ogarnęła, to nawet byłaby całkiem... ładna. Ale to tylko taka przelotna myśl, nic więcej.
- Nic. Tak pytam, bo ja swoją sowę nazwałem Lessie, a to jest pan sowa. Jest samcem - powiedział nie wiedzieć czemu. Jakby ją to obchodziło, na przykład. - Przecież cię nie zjem. Nie musisz się mnie bać. Jestem aż taki odrażający? - zapytał, gdy usłyszał jak drży jej głos. Pierwszy raz słyszy, by ktoś tak się bał. I to jego.
Zaśmiał się, gdy krzyknęła spanikowana. Cofnęła się tak gwałtownie, że prawie wywinęła orła, co jeszcze bardziej spotęgowało jego śmiech, a płaz, którego ściskała tak mocno, że omal zgniotła, wyskoczył jej z rąk i skoczył mu na twarz. Wrzasnął i podskoczył przerażony, a gdy ropucha wreszcie zostawiła go w spokoju zaczął intensywnie wycierać sobie twarz.
- Może zwyczajnie czuł się skrępowany?! Może brakowało mu powietrza, to ty go ściskałaś jakby był jakąś maskotką! To zwierzę, do cholery! - obruszył się, gdy zaczęła się na niego złościć i nazwała go gnomem.
Sharon Gallagher
Hufflepuff
Sharon Gallagher

Wybieg dla zwierząt Empty Re: Wybieg dla zwierząt

Sob Gru 24, 2016 10:37 pm
A może jednak coś chciał jej zrobić?! Przecież nie czyta w myślach, nie potrafi żadnej legilimencji ani nic w tym rodzaju, więc skąd ma wiedzieć takie rzeczy... to chyba normalne, że nie przyzwyczajona nie będzie reagować w taki sposób jak powinna. Zresztą przestraszył ją, a to już wystarczający powód by znaleźć się w takim a nie innym stanie. To chyba logiczne, że człowiek się boi jak ktoś atakuje tak znienacka i to nie wiadomo czy z dobrą intencją i nie planuje zrobić czegoś złego albo powiedzieć jakieś niemiłe słowa. Czytała w jakieś powieści, że drapieżniki też się tak uśmiechają do swoich ofiar przed pożarciem. TO NA PEWNO O TO CHODZIŁO. Nie, zupełnie nie postrzegała się w tych kategoriach, co to w głowie miał Simon. Miała na to zbyt niską samoocenę - łatwiej było przyjąć, że jest w ogóle za gruba, za brzydka i Helga wie, co tam jeszcze. Pamiętniczek wiedział najwięcej. I oby żadnych dwuznacznych podtekstów, bo ucieknie do lasu i zamieszka z centaurami.
- A-aach... Rozumiem. To jest dopiero dziwne imię i to jeszcze dla męskiej sowy - burknęła pod nosem, butem grzebiąc w ziemi. Zestresowana było to, co się dziwić. Na kolejne słowa otworzyła szeroko oczy jakby zadał pytanie nie z tej ziemi i zwróciła je nagle w stronę nieba. Może spodziewała się, że tam odnajdzie odpowiedź?
- Po prostu... po prostu... - nie wiedziała jak zacząć, rozwinąć, a następnie zakończyć swój bałagan myślowy. Ale w sumie to by wypadało, bo przecież jeszcze pomyśli, że jest jakaś niedorozwinięta i później wszystkim rozpowie i... na dusze założycieli, jeszcze tego by brakowało po tej akcji na ostatnich zajęciach z Zielarstwa. - Nie chcesz się ze mnie śmiać...? Dokuczać? Nie masz złych zamiarów?
Sama nie wiedziała, dlaczego zadała takie pytania i to jeszcze tonem jakiegoś płaczliwego dziecka. A nie była dzieckiem tylko Szamponem Wspaniałym! Tylko że wyszło jak wyszło.
I jeszcze śmiał się! Pewnie z niej i uważał za głupią i wszystko, co najgorsze! Było jej wstyd. Zaczęła szybciej oddychać, nie wiedzieć, co ma zrobić, a żeby tego było mało to Zorro uciekł. To była jego wina! Tego niedobrego Simona! Na pewno, ale to na pewno on to zaplanował! Może uknuł szatański plan z Zordonem, który czai się gdzieś w krzakach i nagle wyskoczy, robiąc jej zdjęcie w upokarzającym momencie?! Zakryła dłońmi swoją pulchną, praktycznie czerwoną ze złości i wstydu twarz, próbując się uspokoić.
- TO NIEPRAWDA! NIE ŚCISKAŁAM GO, NIGDY W TAKI SPOSÓB GO NIE TRAKTUJE, JEST MOIM NAJLEPSZYM PRZYJACIELEM! KOCHAM GO - wybuchła nagle, czując że zaraz się popłacze z tego wszystkiego. To oskarżenie nie zadziałało na nią najlepiej. Oddychała gwałtownie, wbijając paznokcie w skórę i wzrokiem próbując odnaleźć swoją ropuchę.

Simon Jordan
Oczekujący
Simon Jordan

Wybieg dla zwierząt Empty Re: Wybieg dla zwierząt

Sob Sty 07, 2017 2:12 am
Simon chciał się tylko pośmiać, pożartować. Nie przypuszczał, że dziewczyna żyje w aż takim strachu, by na każdego patrzeć jak na potencjalnego zbrodniarza. Przecież nic jej nie robił, ot, tylko trochę z niej pożartował. To takie złe? Nie obrażał jej, bo nie ma w zwyczaju tego robić w stosunku do dziewczyn. Wiedział jak wyglądała, ale... nic na to nie poradzi.
- Nie wiedziałem, że to męska sowa. Nie jestem ornitologiem, nie znam się na ptakach - odpowiedział, kopiąc jakiś kamyk co to akurat miał koło nogi. Zacisnął zęby jakby prosząc o cierpliwość widząc jej kolejną reakcję na jego słowa. Nie miał pojęcia czy ona jąkała się tak zawsze czy tylko jak się czegoś bała. Stwierdził, że Sharon jest po prostu nieśmiała i tyle.
- Jasne, że nie. Może i jestem idiotą, który lubi kpić sobie z ludzi, ale nie mam złych zamiarów. Przecież nie śmieję się z ciebie, poza tym nawet gdyby tak było, to nie powinnaś się tym przejmować. Wystarczy coś komuś odpowiedzieć, coś równie głupiego - wyjaśnił koleżance. Może ona tak nie potrafiła? Dla niego to było całkiem naturalne, że zachowywał się dość wrednie i potrafił odpowiadać na zaczepki. To było takie proste! Może trzeba ją podszkolić?
Cofnął się o krok. Jej zachowanie było dosyć... niepokojące. Wpadła w panikę jakby nie wiadomo co jej zrobił. Żałował w sumie, że ją tak zdenerwował. Nie chciał, żeby w przypływie złości czymś w nim rzuciła, jakimś zaklęciem na przykład, a on nie będzie miał się jak obronić.
- Spokojnie. PRZEPRASZAM, OK!? Nie twoja wina. Po prostu ropuchy już tak mają. Może go poszukamy, co? - zaproponował starając się ją jakoś uspokoić. Miał na celu wyprowadzenie jej z równowagi, ale nie aż tak.
Sharon Gallagher
Hufflepuff
Sharon Gallagher

Wybieg dla zwierząt Empty Re: Wybieg dla zwierząt

Sro Sty 25, 2017 3:55 am
Dla wiecznej ofiary za jaką się uważała to będzie nawet bardzo złe, bo tak już została nauczona i do tego przyzwyczajona. Wiecznie ktoś tylko "żartował", to przecież nie było nic "złego", ale... ale nie dla niej No, po prostu. Sharon już taka była, może i przewrażliwiona na swoim punkcie, ale nie wzięło się to przecież z powietrza. Każdy miał jakiś powód by zachowywać się tak a nie inaczej, nieprawda to? Oczywiście, ze prawda! Simon nie musiał nawet odpowiadać, bo dziewczyna intuicyjnie to czuła. W ten letni słoneczny dzień takie stwierdzenia były jeszcze łatwiejsze, kiedy pociła się jakby miała wielkie, niewygodne futro na sobie, a to była zwyczajnie jej skóra i oczywiście ubrania. No tak, nic nie poradzi, ale może poradzić na swoje zachowanie i zapewne to by Puchonowi w końcu wytknęła Szampon, bo wiecie, czasem i ją było stać na te chwile pełne odwagi, kiedy z dziwną śmiałością stawiała czoła swoim strachom.
- Orni...tolog. Dawno nie słyszałam tego słowa... - na chwilę się zamyśliła dziwnie marszcząc czoło. To nie tak, że reagowała tak specjalnie, po prostu tak prezentowała swoje piętno, godząc się z losem, który został jej ofiarowany. Bo była nieśmiała, ale to przecież nie było żadną tajemnicą.
- Łatwo ci mówić. To wcale nie jest takie... proste jak się wydaje. Wydaje mi się... - i wzięła głębszy oddech, wbijając wzrok w ziemię. - Że nie potrafię. Ja naprawdę nie chcę nikomu wyrządzić krzywdy. Ktoś mógłby poczuć się urażony moimi słowami.
Zaczerwieniła się lekko ze wstydu. Było jej naprawdę, ale to naprawdę głupio.
Nie potrafiła nad sobą zapanować podczas takich wybuchów - czasem za dużo się w niej zbierało i to tak się gromadziło, aż... BUM! Wybuch godny kociołka na Eliksirach.  
Jedynie co mogłaby mu zrobić różdżką to go umyć, bo tylko takie zaklęcie przychodziło jej do głowy. Powoli zaczęła się uspokajać, mając wrażenie, że zaraz padnie od tego wysiłku emocjonalnego. Kiwnęła krótko głową, nie mając siły by cokolwiek dodać. Chyba zapomniała jak się używa języka.
Postawiła najpierw ruszyć w stronę kubki liści, gdzie ostatnio zarejestrowała obecność swojej ropuchy.
Idź idź idź, Szamponie Wspaniały! Zorro cię potrzebuje!
Simon Jordan
Oczekujący
Simon Jordan

Wybieg dla zwierząt Empty Re: Wybieg dla zwierząt

Nie Mar 19, 2017 1:20 am
Simon zdawał sobie sprawę z tego, że czasem jego żarty mogą kogoś obrażać. To co on sam uważa za śmiesznie, niekoniecznie musi bawić tę drugą stronę. Nigdy jednak nie czuł się winny, bo przecież taki po prostu był, natury nie zmieni.
- Ornitolog, entomolog, słowa zwyczajne dla mugoli - odparł wzruszając ramionami. Czasem chciałby być zwykłym człowiekiem pozbawionym magii, byleby tylko ojciec był z niego dumny, by nie patrzył na niego z odrazą. Życia sobie jednak nie zmieni i musi być tym kim jest czy tego chce czy nie.
- Pewnie, że łatwo. Nie wiem czy zauważyłaś, ale przecież już to zrobiłaś - zauważył dość sceptycznie. Zerknął na nią, a potem westchnął. - Nazwałaś mnie gnomem i na mnie nakrzyczałaś. To mało? - przypomniał jej z lekkim uśmiechem. - I wcale nie czuję się urażony - dodał i szturchnął ją w ramię, by dodać jej więcej pewności siebie.
Ruszył za nią chcąc pomóc jej znaleźć płaza, który im nawiał. W sumie z jego winy. Nigdy nie miał zwierzaka i w ogóle nie docierało do niego jak ropucha może za takowego robić, ale nie skomentował tego. Zamiast tego zaczął po prostu przerzucać liście, by Zorro się pokazał.
Sharon Gallagher
Hufflepuff
Sharon Gallagher

Wybieg dla zwierząt Empty Re: Wybieg dla zwierząt

Sob Mar 25, 2017 8:16 pm
To chyba dobrze, że miał taką świadomość tego, co żarty mogą oznaczać dla drugiej osoby, chociaż Sharon i tak nie była do końca pewna ze względu na to, że pomimo tej wiedzy Simon i tak zachowywał się tak jak zachowywał. Istny mętlik w głowie! Choć to i lepiej, że chłopak nie dzielił się z nią takimi rzeczami, bo wtedy to już zupełnie nie wiedziałaby jak ma się zachować. Słodka Helgo zawiłość godna Binnsa, choć już od dawna na Historię Magii nie uczęszczała!
- Nie do końca, sama jestem z rodziny mugoli i wiem jak to bywa - odpowiedziała niemalże buntowniczo, czerwieniąc się z powodu swego nagłego zaangażowania, zupełnie jakby Puchon atakował zwykłych ludzi czy coś w tym rodzaju. Doceniała swoich rodziców, ogólnie swoją całą dużą rodzinę, choć czasem wydawało jej się, że to wszystko jest takie skomplikowane. Pomimo bycia czarownicą, nie była za specjalnie dobra w czarach lub zaklęciach, no może nie licząc tych naprawdę użytkowych, gospodarczych, bo to akurat szło jej nawet nieźle. Tak przynajmniej słyszała.
- Ale... ale to tak nag-gle i... nie... ja... - poczuła się naprawdę głupio i spojrzała w inną stronę. - Przepraszam, nie chciałam cię tak potraktować. To znaczy nie chciałam byś poczuł się urażony, nawet jeśli mówisz, że nie jesteś urażony, ale możesz być,
prawda? To znaczy możesz być urażony.

Aż jej się w głowie zakręciło od tej ilości słów, które wypowiedziała. Sama na niego zerknęła ukradkiem bardzo pospiesznie, po czym niemal upadła od tego szturchnięcia, jednakże doceniła. W końcu powinno się doceniać miłe rzeczy.
- Dzięki - mruknęła i naprawdę była mu wdzięczna, że chociaż próbował i nawet pomagał jej ze znalezieniem Zorro. Ropuchy jednak w kupie liści nie było. - Uważaj na odchody.
I w tym czasie skupiła się na nawoływaniu swojego zwierzątka, nie chcąc ponownie panikować. Przynajmniej nie tak szybko.
- Może... może sprawdzimy w tych takich drewnianych podłużnych ee... miejscach, gdzie świnie mają jedzenie? Albo! Albo... w innych kupach liści lub bardziej przy chatce. Co ty na to?



Simon Jordan
Oczekujący
Simon Jordan

Wybieg dla zwierząt Empty Re: Wybieg dla zwierząt

Pon Mar 27, 2017 11:14 pm
- Przecież nie mówię nic złego. Ja tam jestem dumny z tego kim jestem, a każdemu czysto-krwistemu, który będzie obrażał moich rodziców i mnie skopię tyłek- rzekł z mocą zaciskając pięści. Simon nie wstydził się tego, że był niemagiczny według myślenia tych wężowatych ze Slytherinu i że ukradł komuś magię. Takie poglądy wręcz zakrawały o zamknięcie w Świętym Mungu albo mugolskim szpitalu psychiatrycznym! Na pewno nie będzie chował głowy w piasek z powodu swojego pochodzenia, tak mu dopomóż o czcigodna Hufflepuff!
- Mogę być, to prawda, ale nie jestem. Miałaś prawo na mnie nawrzeszczeć, w końcu to przeze mnie Zorro ci uciekł - powiedział z uśmiechem, by się nieco zrehabilitować. Naprawdę czuł się głupio. Każdy ma jakiegoś przyjaciela w postaci zwierzaka. W jego przypadku była to sowa, a Sharon wolała ropuchę, powinien to uszanować i nie płoszyć płaza, zwłaszcza, że może mu się przecież stać krzywda. - Miejmy nadzieję, że nic go nie zjadło - dodał nieco cicho licząc, że Puchonka tego nie usłyszy.
Na wzmiankę o odchodach, aż się wzdrygnął i rozbił wielkie kroki niczym cyrkowiec idący na szczudłach, by nie wdepnąć w żadne łajno.
- No jasne, to chodźmy - zgodził się z Szamponem. Żaba to jednak żaba i mogła iść tam gdzie owady, w końcu tym się przecież żywi. A owady gdzie najlepiej znaleźć? Tam gdzie pełno jest świń i resztek ich jedzenia. Sharon wcale nie była taka głupia na jaką wyglądała, pozory czasem mylą. - Szlag! - zaklął głośno, bo skupiając się na jednej z kupek liści wdepnął w jakieś zielone odchody, które na dodatek zaczęły śmierdzieć. Świetnie! Ze wszystkich okropieństw musiało mu się przydarzyć akurat to!


Ostatnio zmieniony przez Simon Jordan dnia Wto Maj 02, 2017 10:46 pm, w całości zmieniany 2 razy
Sharon Gallagher
Hufflepuff
Sharon Gallagher

Wybieg dla zwierząt Empty Re: Wybieg dla zwierząt

Sob Kwi 29, 2017 11:48 pm
- Może nie mówisz, ale wcześniej nie zabrzmiało to najlepiej, o to mi chodzi - powiedziała już nieco łagodniej, normalnie sklejając słowa w jedną całość. Nie odnosiła się do czystokrwistych, w gruncie rzeczy bała się ich, bała się tego świata, który oni reprezentowali, bo kimże ona była jak nie słabą, grubą, strachliwą Sharon? I mimo lubienia zaklęć, nie była tak naprawdę dobra w magii; kociołki jej wybuchały, rośliny gryzły, zwierzęta również, zaklęcia defensywne i ofensywne... cóż, po prostu była bardzo przeciętna. Ale lubiła używać tych uroków, które związane były z codziennymi sprawami, miała wrażenie, że coś jej wychodzi i rozumie ten system nieraz zwykłych, dla niektórych może i banalnych, komend. Dom Helgi Hufflepuff też jej odpowiadał, było tam przyjemnie i potulnie, a Pomona Sprout była jedną z najcieplejszych, najmilszych osób jakie w swoim krótkim życiu spotkała Szampon Wspaniały.
- Dzię-ę-ęki - odpowiedziała nieco speszona, bo nie przywykła do takich sytuacji. W sumie to było miłe, została pozytywnie zaskoczona tak jak przy dłuższej rozmowie z Kyoheiem. Drgnęła, ale udała, że nic nie słyszała. Brrr, na samą myśl, że Zorro mógłby zostać zjedzony... nie. Absolutnie.
Szamponie Wspaniały, nie wolno ci tak myśleć!
Również uważała by w nic podejrzanego nie wejść, bo nigdy nie wiadomo, gdzie jakieś zwierzątko postanowiło zrobić kupę. Raczej chodziło jej o to, że lubiła się tam chować, ale cóż, mogło być i tak. Zmarszczyła nos i roześmiała się, nie mogąc się powstrzymać. Szybko zasłoniła twarz pulchnymi dłońmi by poczuć smród.
- Fuuuuj - wzdrygnęła się i odsunęła kawałek. - Może... może wytrzyj w jakieś liście, albo... czekaj.
Przypomniała sobie, że przecież ma przy sobie różdżkę i ochoczo po nią sięgnęła.
- Chłoszczyść - skierowała na jego ubrudzonego buta i wymówiła zaklęcia, patrząc jak otaczają go mydliny.
- M-możemy się rozdzielić, jeśli chcesz.


[Od aut.: jestem głupek i długo musiałeś czekać, dlatego mam pomysł - jak chcesz możemy skończyć teraz i w poście napiszesz, że ropucha została odnaleziona etc., a potem będziemy kontynuować w innym miejscu!]
Simon Jordan
Oczekujący
Simon Jordan

Wybieg dla zwierząt Empty Re: Wybieg dla zwierząt

Wto Maj 02, 2017 11:24 pm
Machnął ręką na jej słowa. On nie bał się tych czysto-krwistych, a przynajmniej nie tych w szkole. Wiadomo, że tych odzianych w srebrne maski i długie, czarne peleryny to lękał się jak samej śmierci, bo spotkanie z nimi oznaczało właśnie bolesny i pewnie nie dość szybki zgon zważywszy na jego drzewo genealogiczne i to, że nawet nie wie czy jest synem mugoli czy czarodziejów skoro został adoptowany. Aktualnie uważał się za syna mugoli, bo to oni go wychowali, a raczej starali się wychować na porządnego człowieka, którym tak bardzo stara się być. Nie był też typowym wybitnie uzdolnionym mugolakiem. Z eliksirów był tępą dzidą, podobnie jak z OPCM, dobrze, że chociaż z transmutacją radził sobie świetnie i zielarstwem, a nad resztą zawsze można popracować, co też usilnie robi.
- Nie ma sprawy. Widzisz jednak nie jestem takim dupkiem za jakiego mnie zawsze uważałaś - mrugnął do niej z uśmiechem uważnie rozglądając się wokół i szukając ropuchy. Chciał do niej jakoś zawołać, ale niby jak przywołać płaza? Rechotać tak jak on?
Stał i próbował wytrzeć but o stertę liści, ale zamiast polepszyć sprawę tylko niepotrzebnie roztarł gówno jeszcze bardziej. Nie znał zaklęć czyszczących, a nawet jeśli znał to na pewno mu się nie uda tego buta wyczyścić a jedynie przedziurawić. Całe szczęście, że Szampon była trochę bardziej ogarnięta i zrobiła to za niego sprawiając, że przy okazji nałykał się mydła. Najważniejsze jednak było to, że podeszwa była już czysta.
- Dzięki - powiedział z wesołym uśmiechem na nowo biorąc się za szukanie ropuchy, może nawet z większym zapałem. - Możemy się rozdzielić, będzie nam łatwiej ją znaleźć - zgodził się i rozdzielili się. Poszukiwania jeszcze chwilę trwały zanim udało się im odnaleźć Zorra w krzakach ze zwisającym z pyszczka kawałkiem skrzydełka jakiegoś owada, więc aby ponownie jej nie zgubić Sharon wzięła ją na ręce i opuścili błonie.

Z.T oboje

/nie przejmuj się, ja też ostatnio coś odpisuję na raty, napisane tak jak chciałaś i zrobione z.t ;)
Sponsored content

Wybieg dla zwierząt Empty Re: Wybieg dla zwierząt

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach