Go down
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Huśtawka na drzewie - Page 3 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Nie Sty 18, 2015 6:50 pm
Taka drobna, ale chłopak i tak był za blisko. Wzięła więc z niego przykład i też usiadła okrakiem, dzięki czemu pomiędzy nimi była przerwa, pozwalająca na zachowanie jakiejś własnej przestrzeni. Co więcej dzięki temu mogła patrzeć w oczy swojego rozmówcy, a to tylko plus. Łatwiej rozgryźć ludzi, gdy widzi się ich twarz, bo to przez nią sprzedają swoje wszystkie sekrety. Koniec końców (i to na ich wspólne szczęście) nie miała jak bujać huśtawką w takiej pozycji, więc nikomu nie powinna stać się krzywda. No chyba, że na raz spróbują się wydostać. Wtedy mają poobijane kolana na bank.
- No to jak uprzedzasz to nie będę krzyczeć - stwierdziła żartobliwie, bo i komunikat był dla niej niezwykły. Czy ludzie naprawdę przejmują się takimi rzeczami? Większy problem niż jej krzyk to sznur, który wbija im się w plecy niż to. I to zdecydowanie, bo to wywołuje jakiś tam ból, a jej krzyk raczej bębenków by nie rozszarpał. Chociaż nigdy nic nie wiadomo. Świat jest pełen niespodzianek, a jak jego bębenki byłyby zbyt delikatne to różnie by się to mogło skończyć.
- O to samo mogłaby spytać Ciebie - Odwróć kota ogonem i puff! Przecież wiadomo było dlaczego oboje tam siedzą. Nie mieli ochoty ani na to ciepło ani na towarzystwo. A wyszło, jak wyszło - czyli jakieś spotkanko na huśtawce. Do tego jakże niewygodne! Nie mówiąc już o warunkach pogodowych i zmęczeniu ze strony dziewczyny oraz jej bojowym nastawieniu do tego, co żywe po tym, jak Nailah (nie dosłownie, ale jednak!) zarzucił jej dosyć dużą hipokryzje. A jak tam było z humorem Lupina?
Przeczuwała, że szaleństwa nie było, bo mało kto obecnie czuł się jakkolwiek, a co dopiero znośnie.
- A ciastka czasami nie wystarczą do szczęścia, dobrze o tym wiesz. Jakby zaproponowali ciasto to może, ale tylko może, bym się zastanowiła - Nie był i to poważnym stwierdzeniem, ale musiała dać upust emocjom. Ile można męczyć siebie i innych powagą?
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Huśtawka na drzewie - Page 3 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Nie Sty 18, 2015 7:21 pm
Przygryzł wargę, powstrzymując się przed uśmiechem na widok tego, jak Alex zmienia swoją pozycję na huśtawce. Remus był wystarczająco skromny, by mieć świadomość, że ruch ten nie był wywołany jego bezceremonialną bliskością, ale po prostu większą wygodą. I po części przyznawał dziewczynie rację, bo sam wolał patrzeć bezpośrednio na rozmówcę, niż mówić do tego ramienia albo pleców. Z drugiej strony miał dziś taki humor, że ukrywanie uczuć i emocji przychodziło mu z trudem. A okazywanie ich Gryfonce nie było za dobrym pomysłem - z niektórymi problemami i koszmarami trzeba sobie po prostu poradzić samemu.
Ponownie przywołał więc na twarz uśmiech, starając się, by wypadł jak najbardziej szczerze i by dziewczyna nie spostrzegła jego ponurego nastroju. Obrzucił ją uważnym spojrzeniem, jakby oczekując jakiegoś nagłego ataku na swoją osobę, że śmiał jej przerwać chwilę samotności, ale nic takiego nie nastąpiło. Zamiast tego dostrzegł, że szata odsłoniła jej szyję, najwyraźniej podczas zmiany miejsca. Automatycznie sięgnął do niej dłońmi, ściskając w palcach ciepły materiał i podciągając go pod samą brodę dziewczyny.
- Jestem prefektem, muszę od czasu do czasu skontrolować, co się dzieje wokół zamku - powiedział wymijająco, poklepując jeszcze materiał, by go idealnie ułożyć. Remus perfekcjonista, akurat. Tylko po części minął się z prawdą. Faktycznie takie obchody zamku i błoni były jego obowiązkiem, ale akurat nie dzisiaj. Nie chciał jednak obarczać koleżanki swoim podłym humorem, bo i tak sama wyglądała jak zdjęta z krzyża. - Więc nie jesteś specjalną miłośniczką słodkości - raczej stwierdził, niż zapytał. Zaparł się stopami o ziemię, powstrzymując huśtawkę przed ewentualnym rozbujaniem się i usiadł wygodniej. Powinien zacząć jakiś neutralny temat. Masz jakieś zwierzątko? Jaki kolor najbardziej lubisz? Całowałaś się kiedyś pod schodami z dziewczyną, którą kochasz, a z którą nie możesz być, bo jesteś wilkołakiem? Przewrócił w myślach oczami, a jego wewnętrzny bogin załamał ręce.
- Chodzi o egzaminy? To powód tych wewnętrznych rozterek, które toczysz? - zapytał w końcu, łapiąc się pierwszego z brzegu powodu, który mógł dołować dziewczynę. - Bo że coś się dzieje, to widzę - dodał natychmiast, by uprzedzić jej ewentualne pokrętne tłumaczenia, że wszystko jest w porządku.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Huśtawka na drzewie - Page 3 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Nie Sty 18, 2015 7:41 pm
W sumie to i bliskość i wygoda. Nie lubiła być dotykana. O czym oczywiście on wiedzieć nie mógł. Więc dbając o jej zdrowie bardzo ją rozkojarzył. Musiała pilnować wzrokiem, co robi. I nie było to miłe, bo wywoływało stres. Czemu wszyscy dbają o coś tak głupiego? Halo, halo, ludzie umierają w zamku - czy to nie jest istotniejsze? Jasne, że nie! To truchła, a ty się możesz przeziębić! Logiką tutaj nikt nie grzeszył. Ona zaś pilnowała jego każdego ruchu. Nie znała go na tyle, żeby mieć zaufanie, a że zrobiła się mistrzem od teorii spiskowych w ostatnim czasie to inna sprawa. W końcu ciężko się trochę nie zmienić, jak co rusz dzieje się coś niepożądanego.
- Byłam tu sama, nic się nie działo. Twoje obowiązki prefekta zakończyłyby się na przejściu obok. Nie musisz mi tu sprzedawać półprawd - Bujać to my, ale nie nas. Nie była naiwna i mimo, że to był pan prefekt to bez powodu nie przyszedł tutaj. Oczywiście, że mógł mieć teraz obowiązek przejścia się po terenie po za zamkiem, ale nikt nie kazał mu tu podchodzić. Główka Alex pracuje na najwyższych obrotach, szczególnie gdy coś tak deprymującego jak poprawianie jej ubioru zaszło przed chwilą.
- Jakoś nie mam ulubionego jedzenia - Wszystko jej jedno w tym temacie. Jadła, bo trzeba. Zaś upodobań nie miała. Niektórzy nie mieli co do buzi włożyć, więc nie ma prawa narzekać. Preferować tym bardziej skoro nie ubóstwia jakoś tej czynności jaką jest jedzenie i posiłki wszelkiej maści. Za to na te neutralne pytania tez by odpowiedziała. Coś w stylu: "Sowę, jak praktycznie każdy. Czerwony. Nie gustuję w dziewczynach i zamkniętych pomieszczeniach do tego mały wpływ miałoby to, że jestem wilkołakiem". Więc nad czym się tutaj załamywać skoro ładnie by odpowiedziała?
- Egzaminy? Nawet o nich nie myślę! - znowu się tego dnia śmiała. Wydawało jej się irracjonalne, że w zaistniałych okolicznościach miałaby się przejmować czymś takim. To tak jakby wojnę porównywać do ukłucia igłą.
- Ja też widzę, że coś się dzieje. Ze mną, z Tobą, z ludźmi. Rozterki są normalne, Remusie - A to nie było pokrętne tłumaczenie tylko fakt. Nie było co dużo mówić. Świat zaczynał wchodzić w mroczną otchłań. W czasy niebezpieczne i niepewne. Nic już nie było do przewidzenia. Gdzie normalność i prostota? Sensu tak niewiele w tym wszystkim. Zaczynali babrać się w błocie, od co.
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Huśtawka na drzewie - Page 3 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Nie Sty 18, 2015 8:36 pm
Nie mógł nie dostrzec, że jego kurzy odruch chronienia pisklaka wywołał u dziewczyny specyficzną reakcję. Brawo, Remusie, jak zawsze musisz pchać łapy tam, gdzie nie powinieneś i w dodatku bez pytania. Rób tak dalej, a wylądujesz na biurku profesor McGonagall z rękami na jej tyłku albo palcami w jej kociej sierści. Westchnął i spojrzał w górę, podświadomie szukając w powietrzu znajomego, czarnego kształtu. W przypływie wisielczego humoru naszła do myśl, czy gdyby Erin krążyła gdzieś po niebie, szpiegując swojego wilka, to widząc rozgrywającą się poniżej scenę, w akcie zemsty nie zachowałaby się jak typowy pospolity gołąb i nie narobiłaby im na głowy.
Stłumił śmiech, ukrywając go pod nagłym atakiem kaszlu i spojrzał z powrotem na dziewczynę. Zdziwił go jej atakujący ton, jakby odkrycie małego minięcia się z prawdą zasługiwało na jakąś wyjątkowo srogą karę. Dla własnego bezpieczeństwa postanowił zostawić ten temat w spokoju, by nie wprowadzać do rozmowy jakichś drażliwych akcentów. W porządku, mógł sobie przejść dalej, ale mógł również usiąść i porozmawiać, szczególnie że podświadomie chyba właśnie potrzebował rozmowy. I to z kimś, kto nie znał go praktycznie na wylot tak jak Huncwoci. Z kimś bardziej obcym, z kim nie dzielił się sekretami i z kim nie przebywał się codziennie praktycznie dwudziestu czterech godzin.
- Skoro nie egzaminy - po chwili ciszy zaczął temat, który go najbardziej interesował - to o jakich rozterkach mówisz? Normalność jest pojęciem względnym... niektórzy za nią tęsknią, bo nigdy nie dostali szansy, by ją otrzymać - dodał, nawet nie próbując ukryć widocznej goryczy w swoich słowach. A inni jej nienawidzą i robią wszystko, by tylko nie być zaszufladkowanym pod karteczką normalności, dopowiedział już w myślach. Ileż by oddał, by choć przez chwilę, przez moment poczuć się jak normalny człowiek. Jak zwykły czarodziej, zwykły uczeń, którego jedynym zmartwieniem są egzaminy, dziewczyny i kłótnie z przyjaciółmi; który nie zastanawia się przed każdą pełnią, czy znów uda mu się opanować wilkołaka na tyle, by nikomu nie zrobić krzywdy.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Huśtawka na drzewie - Page 3 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Nie Sty 18, 2015 9:22 pm
Była naturalnie rozdrażniona, ale tutaj chodziło o coś więcej. Remus jej nie znał, a już czegoś nie chciał mówić. To był punkt, który bolał. Kolejny człowiek nie chce zrobić czegokolwiek, by zbliżyć się do człowieka. Dla niej lepiej już nie mówić nic niż udawać. Ponoć to gryfońskie myślenie - tylko prawda, ale ona sądziła, że są po prostu ludzie, którzy oczekują od życia czegoś więcej niż obłudy i fałszu. Szukają czegoś, co się liczy i walczą w imię słusznych ideałów, które im przyświecają. Dla lepszego jutra dla wszystkich.
Przecież to tylko rozmowa! Erin raczej nie ukarałaby nikogo za takie coś. Przynajmniej nie uchodziło to za czyn kary godny. A może tak? Nic już nie miało większego podłoża, więc może i to nie musiało? Po prostu się zezłościć i zadecydować - tylko tyle już wystarczało do robienia czegokolwiek. Alex mogłaby sobie wyobrazić wszystko w tym momencie, bo uważała, że świat oszalał i nie ma w nim żadnych jasnych zasad.
- Jesteś prefektem, a nawet nie masz pojęcia, co dzieje się w tych murach - stwierdziła tylko w odpowiedzi. Głos miała wyssany z emocji. Jakby rzuciła właśnie suchym faktem "Jest zimno" lub "Dziś jest brzydka pogoda". Miała jednak wrażenie, że tym to właśnie jest. Po prostu się wydarzyło, a oni nie są nawet świadkami połowy zdarzeń. Nie mają o niczym pojęcia. Wykluczone i bezbronne cele.
- Normalność nie istnieje. Czarujemy, zwierzęta gadają, przedmioty też, mamy duchy dookoła, wśród ludzi nie da się znaleźć człowieka, nie da się nikomu zaufać, Ci którzy mieli chronić, zabijają, psychopaci i fanatycy tylko wyłapują okazję, a każdy, nawet ten, który na to nie zasłużył traci wszystko. Nie ma normalności w tym. Nie ma w tym nawet uczuć, a co dopiero mówić o czymś takim jak normalność - Nie podobało się jej to, co mówi, ale prawda zawsze boli. Nikogo nie da się uznać, że normalnego, bo definicja tego słowa nie jest jednoznaczna. Dla niej każdy był równy. Tak samo ważny.
Zaś dla innych cudze życie było jak płomień świecy, który mogą zdmuchnąć.
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Huśtawka na drzewie - Page 3 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Sob Sty 24, 2015 7:01 pm
Zerknął na Gryfonkę, koncentrując się na jej oczach, jakby próbował z nich wyczytać coś więcej niż tylko to, co wypowiadały jej usta. Oczy zwierciadłem duszy, tak? Ciekawe, że nie zawsze to działa. I rany, dlaczego te młodsze roczniki muszą być takie wyszczekane? Czy nie mogą z pokorą słuszną nastolatkom (akurat) chłonąć każdego słowa wypowiadanego przez starszego kolegę i przyjmować go wręcz z nabożnym skupieniem? Powstrzymał się przed przewrotnym chichotem absolutnie niegodnym dojrzałego (też akurat) i odpowiedzialnego (na pewno nie w tej chwili) Gryfona i w dodatku prefekta (którym jest wtedy, gdy mu to pasuje).
Ale na pewno by zachichotał, gdyby wiedział, jakim torem krążą myśli dziewczyny. Och, Erin stać było na bardzo dużo, jeśli się zezłościła. A widok swojego wilka, który beztrosko wymachuje nogami, siedząc na huśtawce z osobą płci pięknej, z pewnością wzbudziłby w niej zaniepokojenie. Z drugiej strony Remus był typem człowieka (phi, wilkołaka), któremu nie w głowie były jakiekolwiek zdrożne i mniej zdrożne plany względem niewiast. Doskonale znał swoje miejsce w drabinie społecznej i uczniowskiej i doskonale wiedział, co oznaczałaby próba przeskoczenia jej o choćby jeden szczebelek. Tak, to była zdecydowanie ta pozytywna strona bycia wilkołakiem. Wiedziało się, który szereg należy zająć i co jest odpowiednie, a czego nie wolno robić.
Omijały go też w większości miłosne dramaty, których był świadkiem, patrząc na swoich przyjaciół i kolegów z Domu Lwa. A jaki dramat był udziałem siedzącej przed nim dziewczyny? Szukała ciszy i spokoju z powodu problemów sercowych tak jak on? Mógłby zapytać, ale nie chciał się pakować buciorami w jej życie. To też jedna z Remusowych cech, które niekoniecznie akceptował - wycofanie się i czekanie na rozwój sytuacji. Nie lubił się naprzykrzać, nie lubił być wścibski, a swoją ciekawość ograniczał do tego, co powiedzą mu inni.
- Wiem, co się dzieje w zamkowych murach - nie mógł powstrzymać się od delikatnego uśmiechu. - Chociaż nie zawsze są to rzeczy, które chciałbym w swoim życiu zobaczyć... i zapamiętać - prawie że się wzdrygnął na wspomnienie kilku epizodów, których był świadkiem i nieprzewidzianym uczestnikiem podczas swoich patroli. Cóż, uczniom Hogwartu zdecydowanie trudno zarzucić nadmierną skromność i wstydliwość. Szczególnie w wieczornych godzinach w ciemnych nieuczęszczanych salach.
- Domyślam się jednak, że nie o takiej wiedzy mówisz. Niestety na wiele rzeczy nie mamy wpływu; sama mówisz, że normalność nie istnieje, więc nawet nie mamy do czego się odnieść. Jak chronić się przed czymś nienormalnym, nieodpowiednim, niewłaściwym, skoro nie wiemy, że właśnie takie jest? - zapytał, wędrując wzrokiem ponad jej ramieniem i na chwilę się zamyślił. A co z osobami, które potrafią znaleźć różnicę między normalnością a jej brakiem i mimo to nic z tym nie zrobią, czekając aż los zdecyduje za nich? Czy to nie typowa postawa tchórza?
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Huśtawka na drzewie - Page 3 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Sob Sty 24, 2015 9:07 pm
Można odkryć kilka rzeczy patrząc w cudze oczy. Po pierwsze, czy zdradzają jego kłamstwa. Słowa mówią wszystko, ale ich znaczenie jest niewielkie i w tym zwierciadle wszystko się wydaje. Druga rzecz to fakt, że jeśli ktoś nie ma duszy, to ciężko by się coś odbijało w jego spojrzeniu. A czemu muszą być wyszczekane? Cóż, szczeniaczki tak już mają. Im więcej wykrzyczą tym im lepiej. Muszą być niesforne i niepokorne, bo takie już prawa natury.
Jak widać Remus powinien unikać tej płci pięknej, a robi coś odwrotnego. Sam się przypałętał. W razie czego gniew wszelaki to jego wina. Co złego to... inaczej. Nie wszystko złe to Alex. Szczebelki zaś drabiny to okrutna sprawa. Ona nigdy się w to nie bawiła. Chyba nawet nie zaczęła po tej towarzyskiej wchodzić. Może to jest ten problem - ona zawsze jest gdzieś daleko od szeregu. Zaś miłosne dramaty? Gryfonka umarłaby ze śmiechu słysząc to. Rozumiała, że inni mogą mieć takie problemy, ale nie ona. Nadzieja, wiara, szczęście, ale nie to słowo na "M".
Miłość nie figuruje w jej słowniku. Nie istnieje. Smutne? Zależy dla kogo. Jej nikt nigdy nie kochał. Była personą, która była w sumie rodzinnym obowiązkiem. Bardziej ją wychowywano, dbano o nią i oczekiwano owego stania w szeregu niż obdarzano uczuciami, których dziecko potrzebuje. Najlepiej najrówniejszego stania ze wszystkich dookoła. Babcia dała jej coś ponad to i rozumiała jej pragnienie wolności względem tego co robi, przekonań i decyzji. Dzięki niej zaczęła odkrywać tamte wszystkie uczucia. Miłość jednak nie została zasiana w jej sercu, więc nie mogła kiełkować. To uczucie jako jedyne wydawało się jej irracjonalne i niemożliwe. Pewnie wielu zdziwiłoby się, gdyby odpowiedziała w taki sposób na pytanie o tę emocję. Alexandra i odrzuca istnienie miłości? Otóż tak. Dla innych jeśli to ma być ich szczęście - oczywiście. Dobre Wróżki jednak nie zajmują się tak przyziemnymi sprawami. Jest jak wiatr, wszędzie i ze wszystkimi, nie ma jednak konkretnej formy.
- Sądzę, że tak naprawdę nikt nie wie. Ani ty, ani ja, ani ktokolwiek - Trwała w dziwnym stanie. Część jej odchodziła, a druga rodziła. Nie miały jakoś ochoty się złączyć. Nie zależało jej na pytaniu o nic. Jest wścibska, ale dla cudzego dobra. Teraz jednak zrezygnowała. Nie domagała się niczego. Czuła się z tym samolubnie przez co irytowała się na samą siebie, trwając w tym błędnym kole.
- W tych murach ostatnio było więcej bólu i cierpienia niż w Mungu w ciągu 10 lat - Śmierć goniła każdego. Do tego jeszcze krzywdy psychiczne jakimi wzajemnie się obdarzają każdego dnia. Złość, gniew, wyżywanie się. Jakby cofnęli się do poziomu zwierząt.
- Nie można się wiecznie chronić, bo każde bariery wreszcie opadną - Tchórz - kim jest?
Może wszyscy tchórzą? Każdego dnia rezygnując, poddając się, uciekając.
Może każdy jest zwykłym, pieprzonym tchórzem?
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Huśtawka na drzewie - Page 3 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Sro Sty 28, 2015 9:08 pm
- Może i cierpienie jest domeną ostatnich tygodni, ale... To, że ostatnio Hogwart przypomina pole bitwy, nie oznacza, że trzeba przywdziewać żałobne szaty, posypywać głowę popiołem i trwać w negatywnej stagnacji, rozpamiętując przeszłość i bojąc się patrzeć w przyszłość - powiedział hardo, prostując się ze złością na huśtawce i patrząc na dziewczynę z dziwnym błyskiem w oku. Właśnie ta stagnacja, ta kompletna rezygnacja i wszędzie demonstrowana żałoba wśród uczniów najbardziej go denerwowała. A już do szewskiej pasji doprowadzał go widok osób, które nic nie miały wspólnego z ofiarami niedawnych wydarzeń, ba!, które nawet nie zawsze je znały, a które w pierwszym rzędzie obnosiły się ze swoim smutkiem i żalem. Za czym? Za kim?
W przeciwieństwie do wielu uczniów zdawał sobie sprawę z tego, że to co się wydarzyło, nie było przypadkowym epizodem. Wiedział, że to był znak, preludium do wydarzeń, które dopiero nadejdą, po stokroć straszniejsze od tego, co się stało. Kilka ofiar Hogwartu było dopiero zapowiedzią dziesiątek albo i setek istnień. Czuł całym sobą, że coś się zbliża - czy to był ludzki instykt, czy zwierzęcy, tkwiący w jego podświadomości, w jego drugiej naturze, to było bez znaczenia. Każdy kolejny dzień, każdy tydzień, który nie zakończył się tragedią, był dla Remusa powodem do świętowania. Ale wiedział, że niedługo wszystko się zmieni, to tylko kwestia czasu.
- Ktoś musi potrząsnąć nimi wszystkimi - wskazał w kierunku zamku. - Pokazać, że chowanie się w skorupie, choćby nie wiem jak bezpiecznej, kompletnie mija się z celem. Biernością, stagnacją i staniem w miejscu nic nie zdziałamy, a teraz właśnie trzeba działać! - zerwał się z huśtawki, tylko jakimś magicznym sposobem zachowując równowagę i nie spadając prosto na ziemię. Znał swoich kolegów z roku. Interesowały ich teraz wyłącznie egzaminy, a ta nieliczna część, która miała w nosie naukę, kierowała swoją uwagę ku płci przeciwnej. Ale wszyscy stali w miejscu. Nikt nie wyciągnął wniosków z tego, co się stało i nikt nie patrzył w przyszłość, szukając rozwiązań, które mogłyby temu zapobiec.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Huśtawka na drzewie - Page 3 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Sob Sty 31, 2015 3:03 pm
Ta pewność z którą mówił była piękna. Coś było w tym, że smucili się za bardzo. Ona jednak mimo tego, że nie widziała dla siebie przyszłości to wiedziała coś jeszcze. Tutaj nie toczy się sprawa o to, co było, czy będzie. Mają tylko ten dany moment. Ni mniej, ni więcej. Wierzyła, że tak jest. Dlatego choć pogrążona we własnym bagnie emocjonalnym to nie lubiła, gdy ktoś widział.
Nie chciała litości, marnowania czasu innych. Cudze dobro ważniejsze od własnego połączone z masochizmem? Dokładnie, mówimy o Alex. Nie chciała potrzebować drugiej osoby. Zaczęła czuć, że nie tylko przynosi nieszczęścia, ale i nie ma prawa nikogo obarczać swoim ciężarem. Jej obowiązkiem było pomaganie innym, nie inaczej. Człowiek potrzebuje drugiej osoby, a Gryfonka postanowiła z tego zrezygnować. Nie chciała cierpieć przez ludzi ani by oni cierpieli przez nią.
Nigdy więcej zła.
- Nie powinniśmy patrzeć ani w tył ani w przód. Mamy tylko teraz - Mało kto jeszcze nie odczuł, że szykują się czasy niezbyt ciekawe dla kogokolwiek. Tacy, którzy nie dostrzegli tego jeszcze albo nie zostali jeszcze doświadczeni przez wir zdarzeń albo nie chcą zauważyć, że azylu nie znajdą nigdzie. Nie ma kryjówek idealnych.
- Pokazywanie jest wspaniałe, ale do czasu. Oni nie chcą walczyć o przyszłość, bo może dla nich nie nadejść. Tak bardzo kochamy to, co mamy, że nie chcemy tego tracić. Umieramy. Wszyscy, codziennie. Umiera nasza wiara, nadzieja, nasze umysły, aż w końcu nasze ciało. Ale to nie jest najgorsze. Najbardziej cierpimy, gdy żyjemy i wiemy, że nie możemy uchronić tego, co dla nas cenne - Bliskich, własnego zdrowia, marzeń...
- Sądzę, że oboje wierzymy w to samo, Remusie. Tyle, że nie da się walczyć za każdego, gdy nie chcą tego wcale. Jeśli poznasz sposób, jak pomóc tym, którzy są martwi za życia to wysłucham Cię z przyjemnością. Mam nadzieję, że i z Tobą będzie lepiej, bo cóż... uważam, że coś Cię poważnie trapi. Powodzenia i do zobaczenia - Ruszyła się ostrożnie z miejsca, co by nic złego się nie stało. Poklepała go po ramieniu i uśmiechnęła się szczerze, odchodząc. I on w końcu, gdy został sam, musiał opuścić tamto miejsce.
Lupin miał w sobie wiarę, nie chciałaby, żeby ją stracił - o tym rozmyślała w drodze.
/zt x2
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Huśtawka na drzewie - Page 3 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Nie Mar 15, 2015 2:21 am
Chłopak wędrował po szkole bez żadnego celu, z resztą nie oszukujmy się stracił go ponownie. Po co tutaj jeszcze byłeś, przecież ucieczki w chwili kiedy pojawiały się problemy to była twoja specjalność. A tym bardziej teraz kiedy cały świat ponownie legł w gruzach. Ten sam świat który budowałeś tyle czasu. Nie prawda... zbudowałeś ledwie szkielet, i to bardzo nietrwały. To było oczywiste, że wcześniej czy później ta cała tajemnicza konstrukcja runie na ziemię. Przecież wiedziałeś, że to tak się skończy, więc dlaczego pomimo tego nadal w ślepo w to szedłeś. Przecież życie już raz ci dało nauczkę, dlaczego nie wyciągnąłeś żadnych wniosków z tej całej sytuacji. Ty i Neve, od początku to było coś abstrakcyjnego. Byliście jak wyjęci z bajki... a może raczej ona była wyjęta z bajki, a ty niestety chodziłeś po tej ziemi i w żaden sposób nie dałeś się wciągnąć w tą baśń którą ci ofiarowała.
Od kilku dni padał deszcz... zimny i nie przyjemny deszcz. Dzisiaj z resztą było tak samo, ale tobie nie przeszkadzało to w wyjściu z zamku i pójściu do huśtawki. Lubiłeś tam przesiadywać, chociaż to miejsce kojarzyło ci się raczej z jakimś tajemniczym pokojem zwierzeń, który zmuszał do wyrzucenia z siebie całej prawdy którą gniotłeś w swoim sercu przez te wszystkie lata. A jaka była prawda... byłeś do niczego, byłeś nikim... czego się nie tknąłeś to musiałeś zjebać. Więc może w końcu warto przestać się starać, bo to do niczego nie prowadzi.
Chłopak zasiadł na drewienku i zaczął delikatnie się kołysać. Mokre krople deszczu spływały po jego włosach, twarzy, i ostatecznie opadały na jego białą koszulę, która z resztą przykleiła się do jego ciała. W ręku dzierżył kawałek pogiętego i mokrego pergaminu. Nie dało się z niego odczytać już żadnych słów, tylko jakieś bliżej niewyraźne kleksy, ale teść tego listu zbyt dobrze utkwiła w jego pamięci. Nie potrzebował do tego żadnych kartek. Mógł by to wyrecytować nawet we śnie.


Ostatnio zmieniony przez Kyohei Takano dnia Pon Mar 16, 2015 3:51 am, w całości zmieniany 1 raz
Kim Miracle
Oczekujący
Kim Miracle

Huśtawka na drzewie - Page 3 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Nie Mar 15, 2015 2:51 am
Stanęła w oknie i popatrzyła na błonia. Na jej ustach zabłąkał się delikatny uśmiech. Lubiła deszcz, lubiła patrzeć na niebo, które płacze. Nie wiedziała czemu, ale tak było. Może za dużo razy pokazywała, że lubi wszystko i wpadło jej to w nawyk? No nie ważne. Pobiegła do swojego dormitorium i naciągnęła na siebie skórzaną kurtkę i zamieniła swoje trampki na glany, w prawy wtykając swoją różdżkę. Wychodząc z pokoju wspólnego Luck zagrodził jej przejście. Westchnęła.
- Nie możesz ze mną iść. Na dworze pada - pogłaskała go po głowie, a kot odwrócił się ostentacyjnie i poszedł do kominka.
Nie zwracając na to uwagi wyszła z pokoju i skierowała się do sali wejściowej, a następnie do wyjścia. Od razu jej blond włosy przykleiły się do jej policzków i pożałowała, że nie związała ich w warkocza.
...
Kimi, kochanie. Dokąd się wybierasz? No tak jak zwykle nie wiesz. Idziesz tam gdzie cię nogi poniosą, bo nigdy nie mogłaś usiedzieć w miejscu. Dla ciebie nie istnieje coś takiego jak własny kąt i przyjaciele. W końcu zawsze ich tracisz tak jak Daniela. Skoro tak jest to dlaczego nadal się uśmiechasz? Tego też nie wiesz, a nie - moment. Wiesz to, wiesz, że jak będziesz smutna to inni mogą się zmartwić. Ten uśmiech jest częścią ciebie i każdy tak myśli, skoro tak myślą, niech tak jest.
...
Popatrzyła na niebo nie przestając się uśmiechać. Zimne krople spadały na jej twarz pozostawiając po sobie gęsią skórkę. Zimno i w dodatku wietrznie, ale nie przeszkadza ci to. Rozejrzała się i w oddali zobaczyła chłopaka na huśtawce. Podeszła trochę bliżej, ponieważ postura tej osoby wydawała się jej znajoma, gdy tylko zrozumiała kto to odwróciła wzrok od tego miejsca. W końcu do tej pory pamięta jak go uderzyła, ale tłumaczyła sobie, że mu się to należało. Zaczesała swoje włosy do tyłu, aby jej nie przeszkadzały i ruszyła w stronę chłopaka. Po co? Nie bardzo wiedziała. W końcu nadal myślała, ze Kyo jej nie lubi, że ma jej dość. Może chciała go przeprosić za swoje zachowanie? Albo lepiej nie poruszać tego tematu, bo w końcu Lizzy nie żyje, a wtedy o niej rozmawiali. Nie wiedziała jaka była jego reakcja na jej śmierć.
- Cześć - odezwała się, gdy znalazła się w odpowiedniej odległości.
Jak zwykle wyglądał fatalnie i tak dołująco. Nie wiedziała czemu go takiego spostrzegała, ale od tamtej rozmowy Kyo wydawał się jej za bardzo smutnym człowiekiem.
Uśmiechnęła się mimowolnie, że tym razem to ona do niego zagadała, bo wcześniej było odwrotnie.
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Huśtawka na drzewie - Page 3 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Nie Mar 15, 2015 4:25 pm
Chłopak podniósł swoje brązowe oczy na dziewczynę. Kim... no tak jeszcze jej do szczęścia mu brakowało. Miał co do tej dziewczyny naprawdę mieszane uczucia. Tacy ludzie jak oni nigdy się nie dogadają. On miał zupełnie inne podejście do różnych spraw niż ona. Kim była dziewczyną wiecznie uśmiechniętą i szukającą plusów dosłownie wszędzie... a może tak się tylko mu wydawało, nie, nie chciał o tym myśleć, bo nie wiele go to obchodziło. W końcu inni ludzie naprawdę go nie interesują. Miał swoje życie którego teraz powinien był się trzymać. Nie próbować szukać złudnych śladów szczęścia bo nie było w tym kompletnie sensu.
-Hmmm...- Mruknął cicho chowając przemoczoną kartkę do kieszeni. I tak nie odczyta z niej już nic.
-Czego chcesz- Warknął na nią mało przyjacielsko. Nie miał ochoty na żadne rozmowy, a tym bardziej zwierzanie się. Znając życie Kim zaraz zacznie wiercić mu dziurę w brzuchu, a nic go tak nie wkurwiało jak to.
-Nie jestem dzisiaj duszą towarzystwa, więc lepiej daruj sobie jakieś swoje marne teksty na temat tego, że nigdy nie jest tak źle aby nie mogło być gorzej- Dlaczego przyciągał ludzi zawsze w tedy kiedy nie miał na to ochoty, i to jeszcze takich ludzi. Zawsze tak było, jest, i niestety najprawdopodobniej będzie. Czy ludzie nie rozumieli słowa "samotnik" co w nim było tak bardzo trudnego.
Kim Miracle
Oczekujący
Kim Miracle

Huśtawka na drzewie - Page 3 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Nie Mar 15, 2015 5:40 pm
Uśmiechnęła się widząc jego reakcję na jej widok. Nie rozumiała dlaczego on tak bardzo odpychał od siebie ludzi, ale wiedziała, że dopóki on sam nie zechce, aby go zrozumiała to na pewno nie zrozumie. Była już doszczętnie mokra, więc usiadła na trawie, bo nic jej to nie zrobi. Spojrzała na niego z cichym westchnięciem.
- Właściwie nie wiem czego chcę - wyznała szczerze.
Nie rozumiała dlaczego każdy uważał ją za szczę...
Dobra nie ważne. Nie potrafiła pozbyć się tej nalepki szczęścia z swojego czoła, nie potrafiła zmusić ludzi, aby tego tak ślepo czytali. Wiedziała też, że nie może ich zamartwiać swoimi problemami, a zwłaszcza Kyo, który miał swoje problemy i top na pewno gorsze od jej problemów.
Zaśmiała się z jego słów, bo były naprawdę zabawne z tego co o nim wiedziała.
- A ty byłeś kiedykolwiek duszą towarzystwa, gdy razem rozmawialiśmy?- wyszczerzyła się po swojemu uważnie obserwując jego reakcję.
Był według niej zabawną osobą i lubiła w nim to, że nie był kolejną osobą, która próbowała się z nią zaprzyjaźnić. Wiedziała, że wtedy mogła zrzucić ten swój uśmiech, który zaczynał jej ciążyć z każdym dniem od spotkania z Archibaldem. Zaczesała swoje włosy do tyłu i lekko zadrżała z zimna. Ehh... powinna się cieplej ubrać, ale teraz już za późno.
- I co tam u ciebie?- zadała neutralne pytanie, które pewnie wkurzy Kyoheia, bo co to może interesować takie blond czupiradło.
Ona też była sama, bo nadal twierdziła, że jej jedyni przyjaciele są w Londynie, a jednak przyciąga do siebie ludzi i nadal tego nie rozumiała. Jak zaczynała naukę w tym zamku to nie potrafiła się odnaleźć, a teraz już jest i pewnie tak powinno być. W końcu wstała, bo stwierdziła, że się przeziębi i obeszła Kyo opierając się o drzewo i zerkając na niego co jakiś czas.
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Huśtawka na drzewie - Page 3 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Wto Mar 17, 2015 3:01 am
No tak, nie wiedzieć czego się chce, jakie to było typowe dla każdego człowieka. Potem po ziemi chodziły takie dziewczyny jak Kim które zawracały ludziom tylko dupę. Na szczęście zawsze w życiu każdego człowieka przychodziła taka chwila kiedy musiał w końcu zdecydować się na coś. Nie mógł przeżyć życia w niewiedzy. Niestety tak ten świat był zbudowany. Może w tej chwili to jest właśnie twój czas Kyo, może teraz nadszedł czas na ciebie, aby podjąć decyzję kim chcesz być. Wszyscy na siłę z ciebie chcieli zrobić chuligana... no to może warto im go dać, jeżeli tak bardzo go potrzebują.
Azjata wyciągnął ze swoich spodni paczkę fajek i wsadził jedną między swoje zęby. Już po chwili w jego dłoni znajdowała się zapałka która zapłonęła i bardzo szybko została przystawiona do końca papierosa.W powietrzu uniósł się biały dym, który z resztą został zaraz bardzo szybko rozwiany przez wiatr.
-Na miłość boską...- Mruknął cicho i wstał ze swojego miejsca odgarniając mokre włosy z oczu. W tej chwili nie miałeś już nic do stracenia. Byłeś wolny, nikt ci już nie ciążył, mogłeś robić co chcesz. Czyli krótko mówiąc wrócić do swojego marnego życia, pytanie tylko czy masz zamiar coś w nim zmienić. Kyo podszedł do dziewczyny i oparł się jedną ręką o drzewo, świdrując swoimi brązowymi oczami jej oczy.
-A teraz posłuchaj mnie bo nie będę powtarzać już dwa razy- Mruknął i wciągnął w swoje płuca trochę trucizny po czym wypuścił ją gdzieś w przestrzeń.
-Bądź taka miła i odpierdol się w końcu. A jeżeli chcesz dalej przebywać w moim towarzystwie to w końcu zmyj te irytujący uśmieszek z swojej buźki- Kyo nie potrafił zrozumieć tego dlaczego ludzie uśmiechali się w towarzystwie tych którym wcale tak wesoło nie było. Co... niby to miało im pomóc. Kyo raczej to irytowało i nie skłaniało go do uśmiechu.
Chłopak odsunął się w końcu od Kim i wróciła na huśtawkę, mimo wszystko nadal wpatrywał się w sylwetkę Kim. Co tym razem też mu przywali... a niech to zrobi śmiało, niestety tym razem to nie zadziała.
Kim Miracle
Oczekujący
Kim Miracle

Huśtawka na drzewie - Page 3 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Wto Mar 17, 2015 8:49 pm
Spojrzała na niego uważniej, gdy wyciągnął papierosy. Pamiętała do tej pory swojego pierwszego papierosa. Dan ją namówił i po pierwszym zaciągnięciu prawie się udusiła. Drgnęła, gdy chłopak znalazł się przy niej. Wolała dystans zwłaszcza po tym jak go uderzyła. Nie chciała znowu się na niego wkurzyć. Nie miała ochoty dzisiaj się wkurzać. Spojrzała na niego spokojnie.
- Wbrew pozorom, zawsze słucham uważnie - odwzajemniła jego spojrzenie. Chciał wroga będzie miał... No dobra nie będzie wrogiem, bo wie, że każdy człowiek ma w sobie dobro jeśli się o to postara. Trzeba podkreślić, że każdy młody człowiek, bo może zawsze zejść z tej złej ścieżki.
Przez chwilę patrzyła na niego nie oddychając trawiąc jego słowa. Nie rozumiała dlaczego tak mu na tym zależało. W końcu ona jest do tego przyzwyczajona. Zawsze miała ten uśmiech i nie potrafiła go zdjąć i nie był on fałszywy. On po prostu istniał.
Wypuściła powietrze z ust i przestała się uśmiechać. W oczach pojawiła się ta szara pustka, która pojawia się ostatnio każdej nocy, gdy tylko myśli o widoku w lustrze, który zobaczyła. Nie chciała, aby to się zmieniało. Spuściła w końcu głowę, gdy on się odsunął. Włosy opadły na obie strony jej twarzy i uśmiechnęła się słabo. No niestety ona tak sobie radziła z problemami, ale jakoś dziwnie lekko się poczuł, gdy znowu wróciła ta pustka. Było lżej.
- Ty nic nie rozumiesz. Ty pokazujesz innym, że masz problemy, dlatego każdy stara się ci pomóc, przychodzi do ciebie, aby z tobą porozmawiać i ci ulżyć. Ja tego oczywiście nie robię, bo nie chcę ci się mieszać w sprawy, sam zdecydujesz, czy chcesz, abym się mieszała - dodała szybko, aby nie miał się do czego przyczepić.- A ja się uśmiecham, wtedy nikt się mnie nie pyta, czy coś mi jest - wzruszyła ramionami.
Sponsored content

Huśtawka na drzewie - Page 3 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach