Go down
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Sob Lis 22, 2014 11:09 pm
- Kompletnie w niczym nie przeszkadzasz - Ludzie! Tak! Więcej człowieków, więcej rozmów, czyli satysfakcji. Istotami są społecznymi, więc powinni czerpać z tego ogromną przyjemność. Tak, jak ona. Radość z takiego czegoś? Tak, jest możliwa.
- Jak gryzłam swoją to smakuję mną, a raczej moim perfumami - Uniosła barki do góry i szybko opuściła na znak wraz z miną skrzywioną na znak,  że nie ma pojęcia skąd i jakim cudem biedna jego różdżka zalatuje skarpetą. Ciekawe, jaka jest prawidłowa odpowiedź. Trzeba się nad tym zastanowić i to poważnie.
- Wolałabym opcję z urocze - A do tych słów ładne mrugnięcie jednym okiem, co by nie sprawiać wrażenie zbyt poważnej na starcie.
- To mamy tutaj nocniki? - Zaskakujący fakt i jej umknął? Musi to gdzieś zanotować i to szybko, żeby znowu nie ominąć czegoś tak niebywałego.
- Niedługo święta, może dostaniesz. Frank, a Tobie co się stało? Dobrze się czujesz? - Chłopaka znała z widzenia i opowieści, ale nie trzeba go wybitnie dobrze znać, by widzieć, że coś ewidentnie jest nie tak, jak powinno. Może potrzebuje jakiejś specjalistycznej pomocy? Wypadki chodzą po ludziach. Szczególnie Gryfonach, o dziwo.
Frank Longbottom
Oczekujący
Frank Longbottom

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Sob Lis 22, 2014 11:24 pm
Pokurcz kichnął zasmarkując się lekko, ale w pogotowiu była już chusteczka i za chwilę wyglądał już jak człowiek, a nie jak... smarkacz? Dziwne, że słowa tego używa się do określania młodych osobników gatunku ludzkiego, skoro dzieciaki zazwyczaj zasmarkane nie były, bo ich mamusie zawsze i wszędzie czekały by ich wyczyścić, a z drugiej strony dorośli jak już się tak mocno zasmarkają, to nie są w stanie się wytrzeć, bo są w trupa zalani, albo podobne. Także smarkacz to smarkacz i przy tym pozostańmy.
Frank przez chwilę zastanawiał się czy zrobić coś z robalami na plecach obecnych tu ludzi, ale w końcu uznał, że może to gra świateł, albo jedna z halucynacji, które gnębiły go w ciągu ostatniej doby. Uznał, że może lepiej o tym nie mówić. Żeby przypadkiem nie zamknęli go w pokoju bez klamek. Bał się pokoi bez klamek. Mieli taki jeden w jego domu i Frank zawsze bał się zapytać swojej matki, po co to wszystko. Odpowiedź na pewno by mu się nie spodobała. Podobnie jak nie podobało mu się gadanie o smakowaniu różdżek, bo jego różdżka smakowała jak drewno i wcale to Frankowi nie pasowało, bo powinna smakować jak malinowe żelki Frank bardzo lubił malinowe żelki. Ogólnie to polubiłby wszystko co nadawałoby się do jedzenia, bo jego głód zżerał go coraz bardziej. Naprawdę lepiej nie rozmawiać przy nim o jedzeniu.
- Mi? - zapytał lekko zaskoczony wypowiedzią dziewczyny. O, to była Alex. Chyba znał Alex. Znaczy na pewno znał Alex skoro wiedział, że Alex to Alex. - Zakażenie grzybomagiczne wnykopieńkami pospolitymi Laqueus Trunci Vulgaris. Nie zaraźliwe. Chyba, że będziecie mieć kontakt z moją krwią? Czy ja krwawię? - zapytał sam siebie, bo chyba do końca nie wiedział co sobie zrobił podczas upadku ze schodów.
Frankowi się spodobało, że Lucas pochwalił jego szlafroczek. To był bardzo ładny szlafroczek. Taki miękki i pachnący, w sam raz na chorobowe dni. Żeby tylko Lucas nie chciał mu zabrać! Popatrzył na niego podejrzliwie, odsuwając się lekko.
- Gryzie - rzucił w odpowiedzi dla chłopaka, by sobie nie pomyślał, żeby mieć jego szlafroczek. Choć w sumie można by było pomyśleć w tej chwili, że sam Frank gryzie. Hm.
Lucas Lancaster
Oczekujący
Lucas Lancaster

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Sob Lis 22, 2014 11:36 pm
A więc nie był jedyny, który podgryzał drewno. Nie było to jednak nic, czym warto było się chwalić.
- Jeśli smakuje perfumami to nie smakuje zbyt dobrze... - zmrużył oczy, zastanawiając się. Dlaczego, jeśli coś tak ładnie pachnie to nie smakuje tak świetnie? Perfumy o zapachu owocowym smakowały tak samo jak te z bzu, drzewa sandałowego (które nie smakuje sandałem!) i ogólnie... były niedobre. - Ale pewnie pachnie świetnie. - wygiął się w stronę dziewczyny, wąchając ją. Nie wiadomo czemu uznał, że dzisiaj będzie zachowywał się dziwnie. Sprawiało mu to przyjemność, więc czemu nie. Prawdopodobnie jego mózg szaleńczo szukał odpoczynku od nawału nauki im serwowanego w tym jakże pięknym listopadzie.
- Ładnie pachniesz, możemy zatem uznać, że było to urocze. - skinął głową, na znak aprobaty. - Na potrzeby szlabanu na pewno by się znalazły. Nawet takie ubrudzone. - na chwilę zamyślił się, skąd można wziąć ubrudzone nocniki, aż w końcu wymyślił - Może w Skrzydle Szpitalnym będą, jak się nie możesz ruszać z łóżka, to ci wycinają dziurę w łóżku i podstawiają nocnik. - może nie do końca tak to działało, ale coś w tym guście.
- Nie krwawisz, ale ubrudziłeś sobie szlafroczek. - stwierdził oczywiste Lucas. - O tu. - wskazał palcem na niezbyt rozległą plamę niewiadomego pochodzenia, będącą sobie i wrednie wyglądającą na prawej części rzeczonego odzienia. - Nie zabiorę ci szlafroczka, będę miał lepszy. O. Alex, a kupisz mi taki na święta? Taki LEPSZY? - zapytał dziewczynę. - Ile działa to twoje zakażenie? Wydajesz się w sumie być zdrowy, tylko lekko w innym świecie. - zapytał tego tam, Franka, chyba. Tak przynajmniej się do niego zwróciła Alex.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Sob Lis 22, 2014 11:49 pm
Ona nie gryzła! Jej różdżka mimo kontaktu ze śliną i ustami pozostawała bez wgnieceń. Na szczęście. I niestety miał rację w sprawie perfum. Niby to ładne, ale nigdy nie poleciłaby pić ich. Kiedy ją wąchał zaśmiała się. Każdy czasami bzikuję. Szaleństwo jest zdrowe. W umiarze, rzecz jasna.
- Dzięki - odpowiedziała tylko, bo za moment już usłyszała teorię na temat szkolnych nocników. Niezwykłe, niezwykłe... nie da się tego ukryć.
- Nie ma rzeczy niemożliwych - Chociaż ta wersja wydarzeń była ciekawa to jednak odlatywała na dalekie księżyce prawdopodobnych zdarzeń. Mimo wszystko dla chcącego nic trudnego. Z jednego pomysłu rodzić się drugi, aż w końcu znajduję się ten dobry i jest idealnie. Nie trzeba dalej szukać. Początki jednak pewnie przypominają te obecne ich.
Szkoda szlafroku. Takie ładne, a skrzywdzone plamą. Da się tego pozbyć? No jasne, musi być zaklęcie i na to.
- Jak będziesz grzeczny to nad tym pomyślę - Nie była pewna, kto bawi ją bardziej. W sumie cała sytuacja była komiczna. Wprawiała ją w dobry nastrój i ożywiała. Przebywanie wśród ludzi to świetna sprawa. Nowe informację i przeżycia doliczone w cenę. Brakowało tylko jakichś przekąsek.
Frank Longbottom
Oczekujący
Frank Longbottom

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Nie Lis 23, 2014 11:27 am
Lucas rzeczywiście zachowywał się dziwnie i pewnie gdyby Frank byłby przytomny na umyśle, zauważyłby ten stan rzeczy i się zapeszył. Ale że był lekko oderwany od rzeczywistości (przez co jego dziwność była bardziej wytłumaczalna niż Lucasa) to tylko z zastanowieniem przyglądał się temu jak Lucas wącha Alex. I wtem do głowy wpadła mu myśl, którą zaraz musiał z siebie wyrzucić, w jakże popularnym ostatnio u niego monologu. Bo Frankowi umiał mówić tylko ciągiem, albo urywanymi zdaniami. Nie było pośrodku.
- Lucas, czemu wąchasz Alex? Czy ty ją podrywasz? Jejku jakbym ja chciał wiedzieć jak się podrywa dziewczyny! Ale dopiero co zacząłem umieć się z nimi zaprzyjaźniać. Poznałem taką Kim z Puchonów, wiecie? Jest świetną przyjaciółką i w ogóle. Wiecie co ostatnio razem zrobiliśmy? Byliście może na przyjęciu w Huffcu? Tam była taka wielka kula dyskotekowa, taka mega piękna! Nigdy w życiu takiego coś nie widziałem! I ja i Kim i jeszcze Sharon, ukradliśmy ją! Rozumienie? Ja, Frank Longbottom, ukradłem coś! Ale mi nie o Kim chodzi z tym podrywaniem. Bo wiecie... Spotkałem w bibliotece taką dziewczynę... I ona była nawet piękniejsza od tej kuli! Na serio! Ale chyba wyszedłem przy niej na głupka... Pewnie nigdy już się do mnie nie odezwie! - Mamrotał coś jeszcze, nie do końca zdając sobie sprawę z tego czy ktoś go słucha, czy też nie. Czy ktoś odpowie na jego pytanie i mu pomoże, czy może zignorują go uznając, że nie warto słuchać tego bełkotu chorego. Właściwie mieliby pełną rację, bo Frank również nie przykładał wielkiej uwagi w ich rozmowie, bo jak tu się połapać kiedy najpierw rozmawiają o smaku różdżek, a potem o nocnikach? A może oni rozmawiali o smaku nocników?
To by było obrzydliwe.
Frank spojrzał na plamę na swoim szlafroczku i westchnął głęboko i rozpaczliwie. Nie podobała mu się ta plama. Dlatego postanowił w tej chwili się jej pozbyć. Zaczął trzeć nadgarstkiem to miejsce, rozmazując plamę jeszcze bardziej i upodobniając ją kształtem do ropuchy. Frank bał się ropuch. Uważał je za najbardziej dziwaczne i pokraczne stworzenia, odkąd jego matka Augusta, postanowiła zabrać go nad staw nieopodal ich domu i nie kazać mu złapać jednej. Podobno taka rodzinna tradycja. Co za szaleniec mógł wymyślić taką rodzinną tradycję. Frank owszem, złapał jedną, ale ta niezbyt zadowolona sytuacją postanowiła przyczepić się językiem do jego gałki ocznej, a potem uciec. No i Frank miał teraz uraz psychiczny na całe życie.
Lucas Lancaster
Oczekujący
Lucas Lancaster

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Nie Lis 23, 2014 12:47 pm
Luke'a bawiła ta cała sytuacja. Nieprzytomny Frank, mamroczący śmieszne rzeczy, nie zwracający uwagi na to czy ktoś wokół niego jest czy go nie ma. Alex, najwyraźniej również ucieszona całą dość niedorzeczną sytuacją, ale zgrywająca najbardziej trzeźwą umysłowo w tej grupie najinteligentniejszego kwiatu czarodziejskiej młodzieży w Anglii. Zaprawdę, tworzyło się tu niezłe show, z Frankiem w roli stand-upowego komika na czele, nawet jeśli nieświadomie przyjął tę rolę. Gryfon i Gryfonka wysłuchali zawiłego monologu starszego kolegi o dziewczynach, kradzieży i imprezie w Hufflepuffie.
- Nie, Franku, nie podrywam jej. Jakbym wiedział jak to się robi to nie siedziałbym tutaj sam. - odpowiedział na pytanie, na które prawdopodobnie nie oczekiwano odpowiedzi. Podrapał się po głowie, starając się uporządkować przyswojone informacje.
- Gdzie teraz jest ta kula? I dziewczyna? Frank, z takimi tekstami jakie masz teraz, każda się uśmieje i jest twoja. Prawda, Alex? - tu nastąpił uśmiech szerszy niż zazwyczaj, widać było chyba aż szóstki - Ja już chyba nie chcę rozmawiać o nocnikach i ich czyszczeniu. - poprawił nogi, spoczywające na stoliku. Praca z Astronomii stanowiła idealną podkładkę pod kubek z sokiem, no, chyba że się go potrąci trampkiem. To wtedy nie. Rzadko zdarzało mu się być niezdarnym, w sumie to nigdy. Dlatego też w momencie, w którym szklanka się zachybotała zrobił wielkie oczy i rzucił się do przodu, chcąc ratować podręczniki i całą resztę papierologii stosowanej. Używając mniej więcej jednej czwartej znanych mu przekleństw, podniósł kubek z klejącej się i mokrej podkładki. Mówiłem, że zadanie z astronomii nie jest najlepszą podkładką, mówiłem? Odstawił szklankę gdzieś niedaleko, humor mu się z lekka popsuł.
- Daj, ja to zrobię. Chłoszczyść. - wymamrotał, kierując koniec jeszcze niedawno gryzionego patyka na plamę, tak wdzięcznie rozsmarowaną na pięknym szlafroczku. Powtórzył działanie na swoich wypocinach. Nie uratowało ich to ani trochę, wciąż były Nędzne, lub nawet Okropne, ale może coś ciekawego z nich później wyczyta, jakieś szczątkowe informacje czy coś.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Nie Lis 23, 2014 1:22 pm
Musiała się nieźle skupić, by nadążyć za tokiem rozmowy. Czy oni naprawdę od nocników przeszli na temat "jak poderwać dziewczynę"? Nieźle im idzie ta konwersacja. Co będzie dalej? Alex była trzeźwo myśląca, a i słuchanie innych było dla niej istotne to starała się poważnie podejść do jakże istotnych problemów. No dobra, nie były bardzo istotne, ale każdy problem to problem. Trzeba go rozwiązać i koniec.
- Przecież nie siedzisz sam! Ja się dosiadłam - Udawała oburzenie przy okazji. Takie dziecinne. Żeby tak nie wziąć tego pod uwagę!
- To ja wam zdradzę sekret. Każda dziewczyna jest inna to jednego sposobu nie znajdziecie. Polecam jednak na początek po prostu z nią pogadać. Ładny uśmiech do tego, głowa do góry i bycie sobą. Każdy ma w sobie coś ciekawego w końcu. Musicie zainteresować sobą dziewczynę - Nocniki, kule, kradzieże. Co tutaj się nie działo? Dobre pytanie. Hogwart - szkoła w której dowiesz się więcej niż byś chciał i doświadczysz niemożliwego.
- Dokładnie. Frank bądź sobą, żeby mogła polubić Cię takim jakim jesteś. Nie żebym się na tym specjalnie znała, ale wiem, że zawsze trzeba próbować. Dasz sobie radę jakoś - Nie są to puste słowa, oj nie. Alex była święcie przekonana, że ten chłopak znajdzie swoją ukochaną. Miły chłopak, któremu przydarzają się dziwne rzeczy. Ogarnie się i będzie super. W końcu ile tragedii może się przydarzać jednemu człowiekowi?
- I jeszcze potop - Jak widać tragedia goni tragedie. Niby parami chodzą? Raczej stadami...
Frank Longbottom
Oczekujący
Frank Longbottom

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Nie Lis 23, 2014 1:44 pm
Czy ja wiem, czy ich konwersacja była taka zła? Smak różdżek, nocniki i podrywanie, były o wiele bardziej wielostronne, zróżnicowane i interesujące, niż taka na przykład pogoda. Frank nie lubił rozmawiać o pogodzie, bo zawsze jak o niej rozmawiał to się zaraz zmieniała na jeszcze gorsze. Raz narzekał, że śnieg zasypał mu ścieżkę do cieplarni, a na drugi dzień ta ścieżka była cała ubłocona, tak że śnieg wydawał się teraz jednym wielkim marzeniem. Drugi raz narzekał na to, że słońce zbyt mocno pali przez szybę w sali zaklęć, a na drugi dzień słońce akurat padało przez szybę obok, na lupę, a potem na brew Franka, tak, że ni stąd ni z owąd zaczałe mu się brew palić. Także... Nigdy nie narzekajcie na pogodę. Rozmawiajcie o nocnikach. Inaczej będzie pożar.
Ej, serio ten łańcuch przyczynowo-skutkowy jest aż tak nieprawdopodobny, że aż możliwy.
- A czy Alex czegoś brakuje? - zapytał niezbyt przytomnie Frank, kiedy usłyszał przeczenie z ust Lucasa. - Słyszysz, przysiadła się. PRZYSIADŁA SIĘ. Wyciągaj wnioski. - Czo ten Frank, przed sekundą narzekał, że nie zna się na podrywaniu, a teraz udziela rad. Czo jest.
Frank uważnie wysłuchał wszystkich porad Alex, jednocześnie przyglądając się walce Lucasa z sokiem dyniowym. Frank kiedyś również walczył z sokiem dyniowym i była w to zamieszana praca domowa. Ale z Zaklęć. I jego walka była o wiele bardziej dramatyczna, bo prawie się wtedy utopił. Bardzo ciekawa bajka na dobranoc. Tyle że my teraz nie idziemy spać i nie rozmawiamy o jedzeniu, bo Frank jest głodny.
Także porady Alex. Niby miała rację. Bardzo dobrą rację. Rację Arystokrację. Problem był w tym, że Frank już przeszedł rozmowę i miał wrażenie, że wcale dobrze mu nie poszła i zamiast pokazać swoje dobre strony, pokazał najgorsze.
- No pewnie, że się uśmieje. Z Franka bardzo łatwo się śmiać. A Frank bardzo chętnie posłucha tego śmiechu, ale... Ale... Ale... - nie potrafił przenieś w słowa to co czuł, więc nie dokończył. - Bycie sobą nie jest dobrym wyjściem. O nie. Powinienem zacząć kogoś naśladować. Może Syriusz da się namówić? ALBO da się namówić żeby udawać mnie. Przecież umiem robić Wielosokowy! Dam mu eliksir ze swoim włosem i wszystko będzie pięknie! - wymyślił na poczekaniu. Oj, lepiej żeby ktoś szybko odwiódł go od tego pomysłu, bo jeszcze na serio będzie chciał wprowadzić plan w życie i chyba nic dobrego z tego nie wyniknie.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Pią Gru 26, 2014 6:54 pm
Gdzie oni tą rozmową wędrują? Chyba wszyscy zaczynają głupieć i to poważnie. Czas wrócić na ziemię lub chociaż spróbować to zrobić, a nie popadać w jakąś paranoję. Do tego Alexandra nie chciała być manekinem ćwiczeniowym do podrywania. To dopiero nie ta bajka, co powinna. Nie ta historia. A gdyby to niemożliwe stało się możliwym to zbliżałaby się prawdziwa apokalipsa.
- Tak w sumie to brakuję mi opanowania i kultury, ale ten temat możemy przemilczeć - Uprzejme wtrącenie. W końcu zaczynała się uczyć tej niezwykłej sztuki oddalania od siebie rozmowy. Nie żeby nie lubiła paplać, ale lepiej, aby nie działo się to wokół jej osoby konkretnie w sferze... no o takiej właśnie. Mówmy o nocnikach, przeżyciach, ale... ale tak nie i już. Sok dyniowy i jego usuwanie to ciekawsze, bezpieczniejsze i normalne tematy. Oj tak, właśnie!
- Najpiękniej będzie, gdy ty będziesz śmiał się z nią, a nie ona z Ciebie - stwierdziła na początek posyłając mu uśmiech, który ma przynieść trochę otuchy. Chłopakowi brakuję wiary w siebie, a szkoda.
- Frank, przestań tak myśleć - Zabrzmiało trochę, jak rozkaz, ale chciała zaprzestać wiru tak niedorzecznego pomysłu.
- Polubiłeś ją za to jaka jest. Ona powinna zrobić to samo, pamiętaj. Fajny z Ciebie gość, więc raczej problemu nie będzie - Wiary chłopcze! Dużo wiary! I nadziei i siły do zdobywania serca swojej wybranki. Tylko tyle, a może to jest "aż"?
- Życzę Wam powodzenia i znikam już. Do zobaczenia w przyszłości chłopaki - I tak, jak to się pojawiła szybko tam tak i w podobnym tempie się rozpłynęła.
/zt
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Pon Sty 05, 2015 9:39 pm
Z powodu zbyt długiego zwlekania z odpisem, kończę sesję w Pokoju Wspólnym Gryffindoru.
[z/t dla Lucasa i dla Franka]
Runa Gustavsson
Oczekujący
Runa Gustavsson

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Nie Sty 11, 2015 2:00 pm
Po naprawdę ciężkim i wyczerpującym, nie tyle fizycznie, co psychicznie, tygodniu, Runa w końcu znalazła chwilę na odpoczynek i wytchnienie. Z miną wskazującą co najmniej na wielką plagę gnomów w okolicy, przeszła przez dziurę za portretem Grubej Damy, by znaleźć się w pokoju wspólnym. To nie tak, ze było to dla niej szczególnie wyjątkowe, czy sentymentalne miejsce w które zawsze uciekała. Nawet nie uważała go za niezwykle przytulne. Miała swój kanon, którym była surowa chata z drewna i kamieni, z kominkiem nad którym zamiast wisieć czerwono-złote proporce, wisiały suszące się zwierzęce skóry i cała masa poroża. Jeżeli już szukać jakichkolwiek ozdób w jej domu, byłyby tylko tego typu. Dodatkowo rzucała gdzie popadnie wszystko to, co morze wyrzuciło i co było możliwe do zabrania, bez ściągania tam taczki.
Do pokoju wspólnego Gryffindoru udawała się głównie po to, żeby nie tułać się po korytarzu w poszukiwaniu ustronnego miejsca. Tu mogła przemknąć bez narażania się na ostrzał "cześć", "co słychać", "co ty taka spięta, hehe", "chodź ze mną do (tu wstaw jakiekolwiek miejsce)". Ostatnio nawet wymyk "nie mogę rozmawiać, jadę metrem" nie podziałał, bo została zmuszona przez jakiegoś czystokrwistegoodpokoleńijużodzarodkalepszego czarodzieja, do wytłumaczenia, czym jest to cholerne metro. Tymczasowo więc, jej samoobroną pozostało złe spojrzenie i oschły ton. Ewentualnie pięścią w żołądek. Ale to rzadziej.
Kiedy weszła to pomieszczenia, zobaczyła, że siedzi tam naprawdę niewiele osób. Być może to ze względu na późną porę i wszyscy, jak miała nadzieję, poszli grzecznie spać o 22. Przeszła do sofy, stojącej co prawda w raczej centralnym miejscu, ale przy braku szwendających się tu Gryfonów, było tak samo ustronne jak inne. Usiadła twarzą do męskiego dormitorium, odwracając się plecami żeńskiego. Podciągnęła jedno kolano pod brodę, a drugą nogę podwinęła na bliżej nieokreślone miejsce na kanapie. Siedziała tak, jakby nie istniało coś takiego jak oparcie z jakiejkolwiek strony, a tył sofy byłby do wyznaczenia sobie samemu, ot, taki bajer. Skrzyżowała ręce na piersi i z wiecznie naburmuszoną miną wpatrywała się w jakiś nieznany nikomu punkt. Słyszała dochodzące z dormitorium dziewcząt wesołe śmiechy i krzyki, będące dowodami trwającej tam imprezy. Naprawdę nie chciałaby tam teraz być. Imprezowy zwierz to zdecydowanie nie Runa. A pić umie tylko na smutno i tylko z przemyśleniami. Napiłaby się teraz. Ale bez krzyków. Bez imprezy.
Ciril Hootcher
Oczekujący
Ciril Hootcher

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Nie Sty 11, 2015 3:16 pm
Wieczór w łóżku nie wydawał się być niezwykle odprężającym zajęciem, gdy po całym dormitorium roznosił y się dźwięki dzikiej zabawy dziewczyn. Akurat dzisiaj zachciało im się imprezować, akurat teraz, gdy ma tak wiele do poukładania w głowie. Jego pogmatwany i poplątany jak węzeł rybacki umysł, starał się rozwikłać, kim tak naprawdę jest Ciril i jaką przyszłość dla niego widzi. Jak na razie przychodzi mu do głowy jedynie pomysł, aby zboczyć na nieoświetloną ścieżkę. Już widział, jak zagląda w każdy zakamarek, za każdy róg. Rządny przygód, zarazem tak niepewny siebie i swoich możliwości chłopak, mógł być jedynie znakomitym kąskiem, dla każdego, kto tylko czyha, by skusić i zbałamucić. Ale po co mu ta świadomość, kiedy tak naprawdę on tego chciał. On właśnie takich ludzi szukał, miał nadzieję, że kiedyś dojdzie do tego. On chciał przeżyć niesamowitą przygodę z jeszcze bardziej niezwykłymi ludźmi. Ha! Myśli o tym chłopak, który aktualnie grzeje się pod kołderką w dormitorium, gdzieś w szkole magii. Każdy chciałby przeżyć coś w ten deseń, niektóre dzieci marzą o tym, nie wiedząc, że ten świat jest tuż za rogiem, zaraz za słupem między peronem 9 a 10, na Londyńskim dworcu. On szukał jednak czegoś ponad to. Ta baśniowa kraina stawała się coraz to nudniejsza.
Nie mogąc się skupić, nie widział sensu, aby dalej grzać miękki materac. Postanowił, że ponownie pójdzie przemierzać bezkresne korytarze Hogwartu. Zwyczaj szwendania się, wziął się znikąd, a tak bardzo zakorzenił się w codzienności Hootchera. Narzucił na siebie swoją czarną pelerynę, do kieszeni schował różdżkę, aby zaraz po wyjściu z dormitorium rzucić zaklęcie niewidzialności. Cichymi krokami zszedł na dół, nie chciał zwracać na siebie uwagi. Wszyscy i tak już przymykali oko na jego występki, jednak teraz czuł, że nie chce, aby ktokolwiek dowiedział się, że wychodzi. Pokonywał każdy schodek z niezwykłą precyzją, taką, której pozazdrościłby każdy zegarmistrz. Wspiął się na palce, by wykonywać bezszelestne ruchy na białych jak snieg skarpetkach. Zgarbił się nieco, spoglądał tylko w dół. W końcu znalazł się na dole, myślał, że wszystko poszło po jego myśli. Wtedy to podniósł wzrok i zobaczył wpatrzoną w siebie parę oczu. Runa zdawała się, jakoby to czekała na Cirila. Ona chyba przeczuwała, że znowu zechce mu się gdzieś wyskoczyć.
- C…co ty? Jak to?- zapytał pod nosem czując ciepło na twarzy. Ostatnio za często się czerwienił.
Spojrzał na rudowłosą. Nie wyglądała na zadowoloną, jednak z tego co pamięta, ona nigdy tak nie wyglądała. Znał już tylko z widzenia, wypadało chociaż tyle, gdy należy się do tego samego domu. Ruszył w jej stronę odwijając szalik, który zakręcił w wokół szyi. Bez żadnego pytania usiadł na kanapie, teraz znajdował się już naprzeciwko dziewczyny. Zwinął nogi pod siebie („tzw. Siad turecki) i spojrzał jej prosto w oczy.
- Nie balujesz z tymi przygłupkami?- zapytał już bezpośrednio. Ciekaw był, czy dziewczyna zacznie bronić swoich koleżanek. Nigdy nie wyzywał ludzi, jednak teraz po prostu chciał sprawdzić jej charakter.
Runa Gustavsson
Oczekujący
Runa Gustavsson

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Nie Sty 11, 2015 3:59 pm
Gdyby tylko Runa słyszała myśli leżącego teoretycznie nad nią Cirila, powiedziałaby coś w stylu "Bajkowe krainy nie istnieją, a księżniczki śmierdziały i miały wszy w perukach". Nie wierzyła w sielanki i szczerze powiedziawszy, nawet nie lubiła, kiedy wszystko układało się tak, jakby jakaś uśmiechnięta, jasna wróżka chrzestna, czy też inny wymysł, czuwała nad jej życiem i pilnowała, żeby przypadkiem mała R. nie zrobiła sobie krzywdy. Ale ona lubiła się ubrudzić, upodlić, poczuć zmęczenie, wściekłość i frustrację. Wtedy przynajmniej czuła cokolwiek. Dlatego ona też szukała, chciała wyjść poza granice, poza mury zamku i poza to, co nazywane jest bezpiecznym. Szła dalej, niż paliły się wyznaczające drogę latarnie. Ciągnęło ją do złego.
Słysząc myśli targające Cirilem, dziewczyna ściągnęłaby dwukolorowy krawat ciskając nim o podłogę i mówiąc "chodźmy". Oczywiście, ze nie wiedziałaby gdzie. Ale czy nie o to chodzi? Żeby znajdować coś, czego się wcale nie planowało znaleźć. Tak jak teraz.
Po kilku(nastu? dziesięciu?) minutach jej wpatrywania się w martwy punkt, drgnęła gwałtownie, jakby wybudzona z półsnu. Po schodach dormitorium schodził ktoś ubrany w czarną pelerynę, najwidoczniej nie chcąc, by go zauważono. Przekręciła głowę w jedną stronę, przyglądając się postaci, której twarz wciąż była ukryta. Po paru sekundach w niezbyt mocnym świetle paru świec i kominka, Runa dostrzegła chłopaka ze swojego rocznika. O bogowie, jak można nie móc sobie przypomnieć nawet imienia osoby, z którą chodzi się na zajęcia już przez sześć lat? Jak u licha?! Szybko zaczęła wertować swoją pamięć by w końcu odnaleźć w niej to jedno imię. Ciril. Teraz jak na zawołanie, zaczęły zarzucać ją wszystkie momenty, w których je słyszała. Na brodę Merlina, cały przegląd sprawdzania obecności, wołania na korytarzu czy treningach Quidditcha. "Okej, okej, już pamiętam! Spokojnie!" zdawała się powiedzieć sama sobie.
Czy na niego czekała? Pewnie podświadomie tak. Wierzyła, ze nic nie dzieje się przypadkiem, wiec pewnie nie było nim też to, że jemu włączył się szwędak, a jej czujka, akurat tego samego wieczoru. W odpowiedzi na dość zakłopotane pytanie chłopaka, wzruszyła ramionami i wskazała wzrokiem na żeńskie dormitorium. Właściwie to też było ćwiczone przez pięcioletnią Runę spojrzenie. Podniesienie wzroku i opuszczenie go z maksymalnym zrobieniem młynka oczami i skrzywieniem się, jak na widok mlaskająco-całującej się pary. Słysząc jego kolejne pytanie, zaśmiała się; krótko i chłodno.
-A wyglądam Ci na taką, która chodzi na piżamowe imprezy, robi bitwy na poduchy i szepto-piskiem opowiada o chłopakach? Nigdy w życiu.-odpowiedziała patrząc na niego. To zabawne, jak bardzo mogą różnić się od siebie uczniowie jednego domu. Przecież gdyby R. była choć trochę inna, pewnie siedziałaby tam teraz i zaśmiewała się w niebogłosy z tych, którzy nie bawią się "tak wspaniale" jak ona. Na szczęście jednak była sobą.-Ja pierdolę.-dodała jeszcze tonem mówiącym "skończcie", kiedy z góry dobiegł ich wyjątkowo głośny śmiech.
-Gdzie chciałeś iść, chociaż dzisiaj już nie pójdziesz?-zapytała bez ogródek. Nie wyobrażała sobie teraz stracić kompana do psioczenia na świat, a w każdym razie na śmiech i Gryfonki, które w gruncie rzeczy nie były takie złe. Tylko głośne i entuzjastyczne. Poza tym, oboje pamiętali swoje imiona, wiec nie trzeba będzie robić cyrku z wyciąganiem reki i mówieniem "Hej, jestem Runa i tak tego nie zapamiętasz i nigdy mnie nie spotkasz, ale powiem to, żeby móc Ci się potem rzucić na szyję, hihi".
Ciril Hootcher
Oczekujący
Ciril Hootcher

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Nie Sty 11, 2015 5:32 pm
Sześć lat i ani  jednej rozmowy. Kto by pomyślał, że takie rzeczy mogą się w ogóle zdarzyć? Przecież ludzie to osoby niby społeczne, te które w grupach czują się najlepiej. Może byłoby tez tak i z Cirilem, gdyby potrafił konwersować. Niestety ta sztuka nie szła mu za dobrze, dlatego też nigdy nie miał zbyt wielu przyjaciół w murach tej szkoły. Dom był dla niego odskocznią od wszystkiego. Jako, że pochodzi z rodziny półmagicznej, miał chociaż namiastkę normalnego dzieciństwa. Miał wielu przyjaciół, był wesołym chłopcem, który nigdy nie stronił od kontaktów z innymi. Podobno uśmiech jest jedną z jego najsilniejszych broni. Tutaj go nie używa, oderwany od swojej małej rzeczywistości, sześć lat temu, w dalszym ciągu nie potrafi sobie poradzić w tym dziwnym, niesamowitym świecie. Dlatego ruszył myślami w rejs prowadzący do doznawania uczuć euforii i radości. Poszukiwał przygód i ich szczęśliwych zakończeń. To adrenalina napędzała jego jestestwo, była paliwem, dla którego wyruszał w długie spacery w nieznane. Zawsze mogło być ciekawiej. W żadnym wypadku nie jest wykluczone, że muszą to być samotne wojaże… Jednak, czy widok kłębiących się nad jego głową, czarnych chmur, nie odstraszy potencjalnych towarzyszów? Bardzo wiele wskazuje na to, że w tej szkole nie ma zbyt wielu osób, które zdolne byłyby pójść ścieżką, która w swojej definicji nie ma słowa dobre, właściwe, a na jej końcu nie będzie świeciło się światło. Mrok w dalszym ciągu będzie spowijał całą przestrzeń, przygodom nie będzie końca.
Zdjąwszy płaszcz wyjął z niego różdżkę i położył w przestrzeni między Runą a sobą. Spoglądał na nią z zaciekawieniem, jakoby była kolejną ciekawą osobą, która być może odwróci karty jego przeznaczenia. Najwidoczniej dziewczyna nie doceniała dobrodziejskiej mocy obcowania z innymi ludźmi. Dziewczyny mimo, iż głośne, stanowiły pakę nie do przebicia, a suma ich zaklęć obroni nie jedno stworzenie. Ale to dobrze, już wie naprzeciw kogo będzie stał z różdżką w ręku, gdy ciemność spowije świat w ostatecznej bitwie.
Sam nie spodziewał się, że takie myśli będą błądziły w zakamarkach jego umysłu. Ostatnio jest to jego główny punkt zaczepienia, od tego już nie ma ucieczki… Czy to właściwe? Tak. Dla niego zdecydowanie jest to dobry punkt zwrotny. Nie chce być nudnym aurorem.
- Chciałem przemierzyć świat w poszukiwaniu przygód, które czekają tam na mnie. One chcą żebym je przeżył i czerpał z nich satysfakcję…- odpowiedział na pytanie odnośnie celu jego podróży. Tak naprawdę nie miała ona określonych ram, a wszystko co by mu się przydarzyło, byłoby docenione.
Nie spodziewał się, że Runa będzie dziewczyną, która skacze na łóżku i toczy bitwę na poduszki. Ona stworzona jest, chyba, do rzeczy wielkich. Ona może toczyć bój nie z poduszką, a różdżką w ręku, miotając zaklęciami a nie czczymi pogróżkami, upojonej od endorfin nastolatki.
- Wiedziałem, że nigdy w życiu- mruknął stawiając kropkę nad swoimi przemyśleniami.
Runa Gustavsson
Oczekujący
Runa Gustavsson

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Nie Sty 11, 2015 10:16 pm
Można by powiedzieć, że takie sytuacje są wręcz krępujące, kiedy siada się na przeciwko osoby, którą od paru lat [i]codziennie[i] nie tylko mija się na korytarzu, ale i siedzi się z nią w jednej klasie. Ba! Z Cirilem łączył ją nawet dom. Nagle siedzi się obok takiego człowieka i zupełnie nie wie, jak się ma rozmawiać. Jak z nieznajomym, kumplem, których i tak się nie ma, jak z kolegą od "co było zadane z Transmutacji"? Ni cholery nie wiadomo. Dlatego Runa postanowiła po prostu z nim rozmawiać. Bez kategorii, bez nastawienia. Rozmawiać. Tyle chyba potrafiła?
Ona właściwie nie miała dzieciństwa, w którym rozmawiałaby, a co dopiero bawiła się, z innymi dziećmi. Tych z sierocińca nie lubiła. Bez wyjątków. A później nie znała żadnych. Mieszkała przecież odizolowana od jakichkolwiek skupisk ludzkich i przez cztery lata jedyną osobą, poza Alexem, z którą miała kontakt był listonosz i farmer, który przynosił im co tylko mógł. I jedna stara cyganka. Ale jej Runa nie wspomina zbyt dobrze, gdyż kobieta usiłowała przekląć ją za brak zgody na powróżenie. Teraz przynajmniej wszystkie klęski może zwalać na klątwę.
Dziewczyna w pełni rozumiała tok myślenia Cirila. W końcu co ciekawego może być tam, gdzie wszyscy mogą zajrzeć i tam, gdzie prowadzi ścieżka? Ileż można żyć w monotonii i udawać, ze wszystko jest w porządku, ze uporządkowany plan dnia jest tym, co nas satysfakcjonuje? Może niektórym to wystarcza. Runie nie. Chciała robić coś, co da jej choćby namiastkę wolności, poczucia... szczęścia(?). Coś, co sprawi, ze będzie wiedziała że żyje, a nie jedynie trwa. Szukała przygody. Kiedyś chociażby głupie palenie na terenie Hogwartu dostarczało jej miniaturowego zastrzyku adrenaliny. Ale potem przestała się przejmować czymkolwiek i nawet to jej nie ruszało. Widocznie musiała szukać dalej, w mroku. Chyba każdy ma w sobie taką cząstkę zła, którą może pielęgnować, dając jej się rozwinąć, lub zdusić ją w zarodku i być cudownie jasnym, świetlistym człowiekiem. Wybór należy w końcu podjąć.
Dziewczyna na sekundę opuściła wzrok na jego różdżkę, gdy ta pojawiła się między nimi. Dla niej wyglądało to jak złożenie broni. Cóż, nigdy nie wiadomo, czy przypadkiem nie rozzłościłaby go czymś tak bardzo, ze sięgnąłby po znajdującą się w płaszczu różdżkę. Kiedy leżała między nimi, mieli równe szanse. Z powrotem podnosząc wzrok na jego twarz, wyciągnęła własną różdżkę i położyła ją obok należącej do chłopaka.
-Szukasz przygody tutaj?- zapytała unosząc brew i wykonała okrężny ruch ręką tak, jakby chciała nią uchwycić cały zamek-Ponoć ma tyle tajemnic, ze nikt nigdy ich wszystkich nie zgłębi, ale nie wiem, czy to Ci wystarcza.-dodała. Lubiła Hogwart, ale czuła, ze nieco ją ogranicza, stąd też wątpliwości co do szukania przygody właśnie tutaj.
-Widzisz?-zapytała rozkładając nieco ramiona, jakby mówiła "tak, to ja"-W ogóle mnie to nie kręci. Ani nie idzie tam zasnąć, ani się napić.-/b]-dodała z niesmakiem.-Wy... znaczy chłopcy, nie robią Ci takich imprez?- zapytała poprawiając się szybko. Widać, ze Ciril też nie należał to typów które na hasło "impreza" biegną po balony i i kolorowe czapeczki, wiec czemu miałaby go zamykać w takiej kategorii?
Sponsored content

Pokój Wspólny - Page 3 Empty Re: Pokój Wspólny

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach