Co Cię trapi?

Że więcej userów nie bierze udziału w fajnych, fabułowych eventach, a potem narzekają, że 'nic się nie dzieje' albo, że 'inni mają PD/fasolki/galeony/nagrody' a oni nie xd I, że niektórzy zachowują się jak polaki-buraki i mają problem z postaciami, które doszły tu do czegoś i są Pro przez swoją ciężką pracę i mocny fabułowy udział - ale nie, co tam "liżą dupę adminowi, lol!" xD

Trapi mnie to, że mógłbym napierniczać post za postem, gdyby nie to, że... za dużo postów > za mało czasu :(

Co mnie trapi? Spieszę z wyjaśnieniami.

Trapi mnie, że zabiłem Collinsów. I mi przykro.
Trapi mnie ogólnie przyjęta zasada, że co złego to admini.
Trapi mnie ogólnie pojęta pogoń za fasolkami, a jak się okazuje dla niektórych to główny motyw gry.
Trapi mnie ogólna moda na narzekanie w stylu "jaki to ja leniwy nie jestem i jak bardzo to mi się nie chce"

Dziękuje, dobranoc.

Trapi mnie to, że dzisiaj o 23:27 mija rocznica dnia, w którym musiałam uśpić mojego psa, który był ze mną zawsze gdy czułam się sama.

Rasty [*]

Trapi mnie moja szkoła i nauczyciel który wpadł na genialny pomysł zrobienia sprawdziany z 30 stron notatki przed wystawienie ocen do indeksów bez możliwości poprawy. Proszę nich ktoś spali tą budę odbiera mi ona chęć życia ;=;

Skoro mowa o szkole to trapi mnie, że dostałam ocenę niedostateczną z fizyki, najprawdopodobniej popsuje mi to ocenę i średnią. Oczywiście brak możliwości poprawy. :') Oprócz tego przed chwilą miała miejsce niemiła wymiana zdań z moimi znajomymi i czuję się beznadziejnie.

Trapi mnie to, że prowadząca przez 3/4 semestru nie miała czasu przeprowadzać zajęć ze swojego przedmiotu, a dzisiaj uniosła się gniewem za to, że nie chodzimy na jej zajęcia. W dodatku postawiła każdemu obecnemu 3 do USOSa, bez możliwości wyższej oceny, bo musiała wyładować do końca swoje wstrząsy macicy.

Martwi mnie, że w każdej piosence doszukuję się odnośników do moich postaci :T
Ah, i to, że muszę truć Potterowi dupę o posty za każdym razem jak chcę z nim sesję :v

Martwi mnie to, że mam za dużo sesji i nie wiem jak to rozwiązać, by nie było przypału.

MARTWI MNIE KURWA TO, ŻE PRACOWAŁAM 2 GODZINY NAD MOJĄ ZAJEBISTĄ KARTĄ POSTACI,STARAŁAM SIĘ ABY WSZYSTKO BYŁO DOPIĘTE NA OSTATNI GUZIK, I OCZYWIŚCIE, ABY PRZYCISZYĆ MUZYKĘ Z KOMPA MUSIAŁAM NACISNĄĆ TEN CUDOWNY GUZICZEK Z "X" I ZAMKNĄĆ WSZYSTKIE STRONY PRZEGLĄDARKI, ŁĄCZNIE Z TĄ STRONĄ Z KP.... KURWA NO NIE, NO PO PROSTU KURWA NO NIE, BOŻE CZY TY TO WIDZISZ, A JAK WIDZISZ TO ZASZCZEL MNIE PIORUNEM BO UMRĘ NA WYBUCH.

Trapi mnie, że tak marnuję czas, oraz to, że w sumie jest to fajne. Trochę jednak chujowe, że doba ma tylko 24 h, bo przydałoby się więcej. Trapi mnie to, a przy tym wkurza, że pojechałam wczoraj - a właściwie już przedwczoraj - do Wrocławia, musiałam 2 godziny czekać na znajomą na dupie na dworcu, później iść pod Arkady, bo na pierwszy autobus nie zdążyła, na drugim postanowiła iść po naszą wspólną znajomą i przyjechała dopiero trzecim. Dalej...trapi mnie to, że wydałam trochę kasy, bo zachciało mi się kebsa, dużego krushera, a później drinka 'niespodziankę', a następnie poszłam się bawić z ekipą, ogarniałam znajomą, która w totalnie widoczny sposób kleiła się do swojego kolegi, który mieszkał w Anglii i przyjechał na jeden dzień, a ja jak poszłam kawałek i się schyliłam, przyczyniłam się do wypadnięcia swojego telefonu. Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że podłożem była kostka brukowa, w efekcie czego, iphone 4 spotykając się z nią w dzikim tańcu, zyskał pęknięcie; na górze przedniej szybki, telefon, co prawda działa i nie jest najgorzej, ale wiadomo, jak wygląda "pajęczyna".
Trapią mnie ogólnie pieniądze, praca, ogarnianie się, wahania nastrojów i okres, który właśnie dostałam.

To nie paproch a zapalenie spojówki... :evil: Pierdoła, ale przez tę pierdolę zamiast siedzieć w Bydlowozie na Woodstock i śpiewać - siedzę przed kompem i jem zupkę chińską, którą Chin na oczy (czy też brak oczu) nie widziała...
I mam ochotę na postosrajstwo a nie mam gdzie pisać... GRRR <3

Trapi mnie parę rzeczy:
- nie dokończyłam sesje, a znikam na trzy tygodnie;
- kręgosłup mnie napierdala, na dodatek leki mi się kończą, które są na receptę, a nie zdążę przed wyjazdem pójść do lekarza po nowe;
= muszę się spakować, a nie mam na to totalnie weny;
- borówka jest słaba;
- pogoda brzydka;
- dziewczynki, które pilnuje są niegrzeczne;
- nie mogę znaleźć jakiegoś normalnego mieszkania;
- mam jakiś chujowy humor i nic mi się nie chce...
= muszę rano wstać do roboty...

Nie trapi a wkurwia. Tyle dni spędzonych nad minecraft'em. Tyle zebranych rzeczy, wparowanie do jednej piramidy, spadniecie do jednej jebanej dziury w której był ładunek wybuchowy, i trzydziesty level poszedł się jebać łącznie z tyloma rzeczami. Jedno wielkie pierdolone JEB i wszystko poszło się pierdolić.

(za karę rozbiorę im tą jebaną piramidę)

Trapi mnie, że nie ma nadal Pottera i Petera, i nie ma całej ekipy Huncwotów przez to.
Trapi mnie, że Rudolfę ma chujowy humor i nie wiem jak mu poprawić, żeby było okey.
Trapi mnie ilość tych odpisów, bo nie wiem za co się wziąć i w ogóle jeśli chodzi o administracyjne rzeczy.
Trapi mnie, że jest święto.

Done.