Go down
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Sala Filcha - Page 4 Empty Re: Sala Filcha

Pią Gru 28, 2018 9:37 pm
Oj tak! Pijany i to cholernie pijany. Ventus nie miał jakoś mocnej głowy. Szybko się upijał, ale tym razem przeszedł samego siebie. Zamknął małą szlamę w klatce i jeszcze się z tego cieszył. Nie ładnie, nie ładnie. Ale tego w sumie każdy oczekuje od Ślizgonów. Tego, że będą podli i złośliwi. Mógł jeszcze stąd wyjść i zostawić ją na pastwę Filcha, ale tego nie zrobił. Nie był w stanie się za daleko ruszać. Bezpiecznie czuł się tu na ziemi. Przyglądał się jej orzechowym oczom, ale był na tyle nieświadomy, że miał wrażenie iż miała ich trzy pary. Przymknął oczy wsłuchując się jej słowom. Uwierzył jej, ale może to dlatego, że jego racjonalne myślenie zrobiło sobie dzisiejszego wieczoru wolne. W dodatku nie chciał myśleć racjonalnie. Chciał się uwolnić od snobistycznego podejścia do życia jakim się do tej pory karmił. Alkohol dawał mu wolność i teraz chciał z tej wolności skorzystać.
Gdy wspomniała o ludziach Ven spoważniał.
Ludzie – warknął i uderzył dłońmi w kraty klatki. — Podłe marionetki – zakrzyknął – kierują i niszczą – każde słowo cedził przez zęby wypowiadając je bardzo powoli. Oczy mu zapłonęły prawdziwą wściekłością. — Glumoshady dobre w porównaniu do tych suk – zachwiał się i mocniej oparł się o klatkę. Wsunął nos między kraty chcąc jak najgłębiej spojrzeć na Gryfonkę — Co ci... zrobili? — zapytał. Pierwszy raz pytał o życie innej osoby. Zdarzały się osoby, które faktycznie pytał, ale nigdy nie wchodził za głęboko. Uważał, że każdy ma swój problem, a czasami nawet zbyt afiszował się swoim problemem.
Przyglądał się jej uważnie cofając się i siadając na ziemi pośladkami wyciągając przed siebie nogi. Nie myślał o tym, aby ją wypuszczać jakoś nie było to ważne w tym momencie.
Uważasz... że... jesteś... niewarta? — wydukał patrząc na nią intensywnie. — Dlaczego? – zamruczał opuszczając twardo głowę na dół.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Sala Filcha - Page 4 Empty Re: Sala Filcha

Nie Gru 30, 2018 9:38 pm
Nie spodziewała się, że przebywając w zamknięciu i marudząc będzie w stanie wzbudzić tak silne emocje. To znaczy wiadomo, że nie o to jej chodziło. Liczyła bardziej na to, że straszne historyjki, czy też dołujące, a w sumie to jakiekolwiek i którekolwiek z nich skłonią go do jakiegoś działania na rzecz jej uwolnienia. Prawdą jest jednak, że widząc w jak świetnym stanie obecnie trwa to nie chciałaby, by próbował nawet dotknąć różdżki jednym palcem, a co dopiero próbował ją uwolnić. Może wydawać się, że ma niewielki szacunek do swojej egzystencji przez wszystkie jej dotychczasowe poczynania, ale właśnie to jest ta tragedia! Życie jej bardzo odpowiada, a tutaj co chwilę dzieje się cos, co daje znać, że chyba całemu świata nie podoba się jej małe pragnienie, by spokojnie dożyć starości w zdrowiu i szczęściu. W sumie w zdrowiu i spokoju już by ją satysfakcjonowało. A tutaj nawet w zdrowiu i spokoju w szkole trwać nie można skoro on był pełen takiej złości. Nie była już przez to aż tak wkurzona, jak przed momentem. Ostatecznie jeśli w murach szkoły się upijasz i nie robisz śmiesznych rzeczy potem z przyjaciółmi to znak, że masz poważne problemy ze sobą i musisz zalać swe smutki albo po prostu jesteś szaleńcem, który nie ma nic ciekawszego do roboty. Niestety on wydawał się z perspektywy osoby, którą zamknął i jednym i drugim, co wcale nie sprawiało, że Alexandra czuła się dobrze w jego towarzystwie. Ostatecznie jednak nie miała nawet wyboru, czy z nim rozmawiać, czy nie. Co niby lepszego miała robić w tak beznadziejnej sytuacji w której oczywiście musiała się znaleźć.
I jeszcze zadawał pytanie. Co jej zrobili? Jeny czy on naprawdę chce znać odpowiedzieć? To pytanie jednak sprawiło, że przekręciła oczami ze zrezygnowaniem. I tak nie będzie pamiętał, sam gada od rzeczy i w ogóle to wkurzyło ją to pytanie. Sądził, że tylko on jest jakąś skrzywdzoną księżniczką? Kopciuszkiem, który zwalił sprawę i zgubił oba buty? Cóż, chciała mu tak delikatnie powiedzieć, że tak naprawdę to wszyscy są brzydkimi siostrami od macochy.
- Nauczyciel zamknął mnie w jakiś podziemiach Zakazanego Lasu. Krzywdził mojego przyjaciela. Który w sumie już nie jest moim przyjacielem chyba. Trudno powiedzieć, bo przestał dawać mi jakiekolwiek oznaki życia. Nowopoznana koleżanka prawie spadła ze wzgórza w mojej obecności. Była w chatce jedzącej ludzi wiedźmy. Uratował mnie Gryfon, który chwilę później pobił mnie. Wkurzyłam Hucksberry'ego tak, że prawdopodobnie mnie nienawidzi. Mój drugi i ostatni przyjaciel przestał się do mnie odzywać po czym nie potrafi mi nawet wyjaśnić dlaczego mnie zostawił chociaż obiecywał, że tego nie zrobi. Wcześniej mogliśmy zginąć przez tych fanatyków czystej krwi na peronie. Poszliśmy tam przeze mnie, bo chciałam iść gdzieś, gdzie będzie spokojnie. Ostatecznie nigdzie nie jest. A na sam koniec wszyscy i tak znikają. Prawdopodobnie jest milion innych rzeczy do dopisania, ale ten wstęp jest chyba wystarczający, prawda? - Poleciała wszystkim zdarzeniami. Jak się tylko dało. W skróconej wersji, ponieważ nie chciała przeklinać, złościć się na niego za to wszystko. Wyładowywanie swoich emocji na innych ludziach za błędy pozostałych bądź własne to naprawdę niskich lotów zagranie. A miała być lepsza. Z czasem jej to wyjdzie, a przynajmniej wierzyła w to, że jest taka możliwość.
- Nie twierdzę, że nie jestem. Twierdzę, że nie ma większego znaczenia, czy zginę ja, ty, czy jakiś inny uczeń. Ostatecznie byłaby to tylko pierwsza strona gazety. Jeden raz. A potem nazwisko na jakimś kamieniu, czy to nagrobku, czy pomniku. Bo co? Sądzisz, że ktoś codziennie do końca swych dni wspominałby Cię? Ktoś by tęsknił? Bez sensu. Ludzie odchodzą. A potem się przyzwyczajasz. Czy żyją, czy nie. A ty? Co Tobie zrobili, że chodzisz w takim stanie? I uważasz, że jesteś warty? - No to znowu wróciliśmy do cudownego stanu Alexandry Filozofki Swoich Czasów. A tak naprawdę po prostu do tej, która bierze ludzi na poważnie. Nawet tych pijanych.
Ale może to dobrze? On jest pijany nie bez powodu, a przynajmniej istnieje taka szansa. Tak więc może warto go posłuchać skoro już dostał taki skrót ostatniego roku jej życia. Plus wracamy do najważniejszej kwestii - nie zapowiada się, by miała szybko się stamtąd ulotnić także posiadanie towarzystwa to nie taka znowu najgorsza rzecz.
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach