Go down
Mistrz Labiryntu
Mistrz Gry
Mistrz Labiryntu

Gabinet profesora Slughorn'a Empty Gabinet profesora Slughorn'a

Pon Wrz 02, 2013 1:55 pm
Gabinet Mistrza Eliksirów. Prawdopodobnie nie przez przypadek znacznie większy, niźli gabinety pozostałych nauczycieli, w dodatku urządzony z niemałym przepychem. Choć raczej ciężko byłoby jednoznacznie opisać wygląd pomieszczenia, jeśli tylko wziąć by pod uwagę fakt, iż to właśnie tutaj zwykle odbywają się elitarne przyjęcia Klubu Ślimaka. Dekoracje zmieniają się więc dość często, nigdy jednak zabraknąć nie może tradycyjnych barw Slytherinu.
Po lewej stronie od wejścia znajdują się drzwi, prowadzące do sypialni Mistrza Eliksirów. Tam zaś prawo wstępu ma jedynie profesor i doprawdy bardzo nieliczne grono uprzywilejowanych uczniów, których Horacy zdecydowałby się ugościć w swoich progach i pomóc w rozwiązaniu jakiegoś problemu, niezależnie od pory dnia i nocy.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Gabinet profesora Slughorn'a Empty Re: Gabinet profesora Slughorn'a

Sro Gru 18, 2013 10:04 am
Nadszedł więc czas, żeby wreszcie ruszyć swoje cztery litery i odrobić choć część szlabanu, jaki przygotował jej profesor Slughorn - nie wiedziała czy Collins się pojawi, czy też nie i szczerze? Nie obchodziło ją to zupełnie w tym momencie.
Po prostu ruszyła ścieżką wśród kamiennych ścian, wśród zimnego ognia, który zamiast ochładzał to ogrzewał jej ciało. Była znudzona, nic ją nie interesowało, nic w tym momencie nie miało dla niej większej wartości. Po prostu spełniała jeden z tych komicznych obowiązków.
Nie starała się nawet, żeby poczuć skruchę, czy też mieć wyrzuty sumienia. Bo to wszystko... to wszystko wszak było tylko jedną wielką sceną.
Zapukała do drzwi gabinetu prefesora Slughorna i gdy usłyszała "proszę" weszła do środka.
- Dzień dobry, profesorze. Przyszłam odrobić szlaban - rozległ się jej cichy chłodny głos. Byleby jak najszybciej skończyć i zaszyć się gdzieś.
Gdzieś daleko.
Nauczyciele
Nauka
Nauczyciele

Gabinet profesora Slughorn'a Empty Re: Gabinet profesora Slughorn'a

Sob Gru 21, 2013 10:39 pm
- Wejdź, wejdź... Ach, pani Rockers! - Profesor Slughorn podniósł się ze swojego krzesła, przerywając dotychczas pochłaniającą go czynność, czyli czytania Proroka Codziennego, na którego głównej stronie widniała twarz Bellatrix, jednej z najbardziej poszukiwanych wiedźm tych czasów.
- Usiądź, proszę, mam nadzieję, że wzięłaś ze sobą coś do nauki... Jeśli nie, to chętnie ci coś pożyczę. - Odezwał się, miło uśmiechając do dziewczyny, która zawitała w jego sali. No cóż, przeskrobała, więc teraz niestety musiała swoje odrobić, aczkolwiek nie koniecznie go to cieszyło - w końcu dziewczyna mogłaby bardziej produktywnie spędzać swój czas. - Postaraj się następnym razem nie wdawać w takie sytuacje, Rockers. - Nie było to surowe upomnienie, raczej łagodne, tak jak to w stylu tego mężczyzny.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Gabinet profesora Slughorn'a Empty Re: Gabinet profesora Slughorn'a

Nie Gru 22, 2013 2:23 pm
Wpatrywała się w gazetę z której spoglądała na nią Bellatrix Black. Kobieta była obłąkana, szalona i przypominała jeden z tych cierni, co wbijają się w kogoś boleśnie i nie chcą wyjść. Nie, nie wzbudzała w niej żadnych uczuć. Żadnej złości, gniewu, podniecenia, ekscytacji. To wszak było tylko... zdjęcie.
Nic więcej. Nic nie znaczyło.
Zamrugała szybko i zajęła miejsce, wbijając spojrzenie w profesora Slughorna. To nie było nic szczególnego. Nigdy nie miało być.
- Dziękuję - odparła cicho, nie odwzajemniając uśmiechu. Przyjęła od niego odpowiednie przedmioty i czekała na dalsze polecenia. Byleby tylko przetrwać to wszystko i szybko odejść. Bez zbędnych pytań, ku dalszemu pogrążaniu siebie w wiecznym cieniu.
Ramiona delikatnie jej drgnęły, a lodowate wręcz oczy drgnęły. Nie wdawać się? Nie wdawać?
To działo się przecież samo, nie mogła na to wpłynąć, nie ona pisała scenariusz tego świata. Ona zwyczajnie improwizowała, nie chcąc wpisać się w jedną rolę.
Ale wszak to był jej opiekun, człowiek, które powinna choć trochę posłuchać.
Nie odpowiedziała nic, jedynie skinęła głową, czekając na to, co jej zada. Jej myśli krążyły wokół różnych sfer.
Nic nie jest wszak ważne. To trwa nieprzerwanie.
Nauczyciele
Nauka
Nauczyciele

Gabinet profesora Slughorn'a Empty Re: Gabinet profesora Slughorn'a

Pon Gru 23, 2013 2:44 pm
Slughorn nie bardzo lubił karać swoich uczniów - już uprosił, aby jednego z jego prefektów, Shane, nie karano, ale teraz jeszcze coś trzeba było zrobić z Rockers - niestety nie mógł już dla niej nic zrobić - jedynie niech odbębni swoją karę, mógł ją też trochę wcześniej wypuścić, to na pewno nie będzie wielkim problemem, czego oczy nie zobaczą, tego sercu nie żal, jak mawiają, więc jak szybko Caroline podrepta do swojego dormitorium, to będzie naprawdę dobrze.
Mężczyzna przyniósł jej książkę do eliksirów - skoro ma się uczyć i skoro nie ma żadnych swoich książek, niech się uczy czegoś z jego przedmiotów, bo dlaczego by nie?
Czas biegł - Slughorn wrócił na swoje miejsce, kontynuując przeglądanie przeróżnych gazet, a we wszystkich średnio pomyślne wieści - niestety! Nic ciekawego ostatnio z pozytywnych rzeczy miejsca nie miało, a to nie dobrze, to bardzo niedobrze...
- No, dobrze, Rockers, jeszcze 15 minut do końca, ale możesz już iść... Tylko uważaj na siebie następnym razem. - Uśmiechnął się do niej wesoło, nim wziął gazety pod pachę i wyszedł.
[z/t]
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Gabinet profesora Slughorn'a Empty Re: Gabinet profesora Slughorn'a

Wto Gru 24, 2013 12:28 am
Czy cieszyła się z tego, że mogła wcześniej odejść? Czy w ogóle odczuwała coś z tego powodu, chociażby najmniejszą ulgę? Sądziła, że nie. Że w sumie była na to odporna.
Po raz kolejny nie czuła niczego. Jedynie pustkę, ale przecież... pustki nie da się czuć, prawda? Po prostu nie da...
Robiła wszystko na wyczucie, pisząc, by pisząc, nie myśląc nawet nad tym, co zostaje uwiecznione jej piórem na pergaminie. A potem rozległ się głos profesora i oznajmił, że to koniec.
Nie odpowiedziała znowu nic, jedynie skinęła głową i mamrocząc ciche do widzenia pod nosem opuściła pomieszczenie.

[z/t]
Horacy Slughorn
Nauka
Horacy Slughorn

Gabinet profesora Slughorn'a Empty Re: Gabinet profesora Slughorn'a

Pon Kwi 13, 2015 7:05 pm
Mistrz Eliksirów mógł nareszcie odpocząć. Dzisiaj miał wiele dyżurów, których niekoniecznie pragnął... Bo kto wytrzymałby cały dzień z bandą rozwydrzonych bachorów? Owszem, pogadał chwile z swoimi ulubieńcami, ale ci mieli swoje lekcje. A poza tym nie miał zbyt wielu czasu na pogawędki! Przecież profesor McGonagall co chwilę zwracała mu uwagę!
Dlatego z ulgą przyjął wiadomość, że może już iść, odpocząć i napić się szklanki wina. Och, tak, bardzo mu tego brakowało.
Wrócił więc do swojego gabinetu - schludnego, bardzo czystego. Szafki z fiolkami eliksirów, przeróżne alkohole, podręczniki do Eliksirów. Wszystko, co dodawało temu pomieszczeniu trochę przydatnego klimatu. To w pewien sposób Slughorna uspokajało. Pozwało zapomnieć o mrocznych czasach, które nadeszły, które zagrażały życiu każdego z nich. A Hogwart niedługo nie będzie bezpieczny... Będzie więc musiał go opuścić. Chociaż póki Dumbledore ma władzę... może zostać. Do czasu.
Zasiadł na krześle, poklepał się po grubym brzuchu, po czym wyszeptał ciche Wingardium Leviosa, by przywołać najbliższą szklaneczkę. Nalał tam przepysznego napoju, po czym upił jego łyk. Przymknął nieco powieki, oblizał czerwone wargi, po czym oparł o wygodne krzesło. Och, niedługo musiał sprawdzić listę osób chcących wejść do Klubu Ślimaka. Niektóre podania były wręcz śmieszne - bo jak taki Gader Monbeck miał się tam dostać? Niby był bardzo bogaty, ale leń i dureń. Nie uważał na lekcjach prowadzonych przez Mistrza Eliksirów. A on tego nie tolerował. Więc jeśli myślał, że Slughorn przyjmie jego pięćdziesiąte już zgłoszenie, srogo się mylił. W życiu nic nie jest łatwe!
Właśnie wtedy usłyszał pukanie do drzwi. Uśmiechnął się serdecznie. W jego sercu zawitała nadzieja, że jednak nie jest to nauczyciel czepiający się jego dyżuru. Bo naprawdę nie miał ochoty słuchać tych samych słów, które przekazała mu McGonagall kilkadziesiąt razy w jednym dniu. UGH!
- Proszę wejść! - krzyknął łagodnym tonem. Wyczekiwał nadejścia towarzysza, do jego dłoni powędrowała różdżka. W każdej chwili mógł rzucić silne zaklęcie: drętwota. Bo co jeśli wróg wdarł się do Hogwartu? Panika by się stała! A tych wydarzeń wszyscy mieli dość!
Zack Raven
Oczekujący
Zack Raven

Gabinet profesora Slughorn'a Empty Re: Gabinet profesora Slughorn'a

Pon Kwi 13, 2015 7:36 pm
Długo zastanawiałem się, czy w końcu zawitać do profesora. Zawsze słuchałem na pana lekcjach. W mojej głowie pojawiła się myśl, że eliksir mi pomoże, gdy miałem 12 lat i zrozumiałem, czym są eliksiry. Skoro leczyły rany, potrafiły nawet wyleczyć spetryfikowane osoby, to czemu nie spróbować wymyślić eliksiru, który wyleczy też mnie? Zawsze siedziałem grzecznie na pana lekcjach i pochłaniałem każde słowo. Kolega pomagał mi zgłębiać eliksiry. Wiem, ze nie jest jakimś mistrzem, zdarza mi się mylić składniki, ale to dlatego, że nie wiem jak niektóre rzeczy wyglądają w dotyku. Nie mam prawa w końcu znać wszystkiego. Pan profesor jest moją jedyną deską ratunku. To pan może mi trochę powiedzieć o tych wszystkich przydatnych składnikach. Jakie mają funkcje i co w nich jest najważniejszego. Naprawdę mi na tym zależy, a pan profesor jest w tym najlepszy.
Cały dzień chodziłem po korytarzach i myślałem o tym, aby do profesora zagadać. Zapewne już pan wie o mich planach, bo często zagadywałem pana o jakieś konkretne składniki po lekcjach. Zapamiętywałem każde słowo. Teraz przychodzę otwarcie zapytać o co mi chodzi.
Stanąłem przed drzwiami pańskiego gabinetu i od razu wyczułem, że jest pan w środku. W końcu czuję magię wokół siebie i dzięki temu mogę poruszać się po zamku, bo magii jest tu pełno. Zapukałem, a gdy usłyszałem zaproszenie wszedłem do środka.
- Dobry wieczór panie profesorze – odezwałem się mając tępo wbity wzrok w podłogę. Nie miałem dziś ciemnych okularów. Czasami mi przeszkadzały, a dzisiaj tak było.- Przyszedłem do profesora z małym pytaniem…- uśmiechnąłem się delikatnie i zamknąłem za sobą drzwi. Wszedłem do środka dając dwa kroki.
- Chodzi o to – zacząłem. Zapomniałem jak chciałem zacząć o tym rozmowę.- Czy jest możliwość sporządzenia eliksiru, który pomógłby mi odzyskać wzrok? Nie tylko mi, ale też innym ludziom. Na pewno jest kilka osób takich jak ja…- schowałem dłonie za plecami i stałem tak jak słup soli czekając na odpowiedź profesora.
Horacy Slughorn
Nauka
Horacy Slughorn

Gabinet profesora Slughorn'a Empty Re: Gabinet profesora Slughorn'a

Sro Kwi 15, 2015 8:15 pm
Tajemniczym jegomościem okazał się być Zack Raven, uczeń dość dobry i niewidomy. Horacy mu współczuł, czasami próbował opisać jakiś obraz, jednak nie chciał, żeby ten się załamywał – bo tego ujrzeć na własne oczy nie mógł. On nie wiedział, jak kto wygląda. Pomagała mu jedynie olbrzymia wyobraźnia, która była cennym darem. Darem, za który Slughorn oddałby nawet Felix Felicis.
A właśnie takiej chwili Horacy się obawiał. To pytanie go przerosło, momentalnie złapał się za kark i przełknął cicho ślinę. I co on miał zrobić? Powiedzieć, że nie ma żadnego ratunku, kiedy nie było to do końca pewne? Nie, ty byłoby potworne rozwiązanie. Rozwiązanie, którego nie mógł przyjąć do głowy. Bo nie można odbierać ludziom marzeń. Ale nie można też pozostawiać ich w złudnej nadziei. Ale lepsza jest taka niż żadna, prawda?
- Och, pan Raven! Witam, witam! – pokręcił lekko głową. Chciał tego tematu uniknąć, starał się, jak najszybciej zejść na jakiś inny. Wiedział, że nie było to możliwe. Bo chłopak przyszedł właśnie po to. Nauczyciel Eliksirów uśmiechnął się zapominając, że Raven tego nie zobaczy. Szkoda, że nie mógł obdarzyć go tym miłym gestem. – Zawsze cię ceniłem. Jesteś utalentowanym uczniem zasługującym na odzyskanie wzroku… Tak, tak – zaczął, niezbyt pewnie. Ale nie mógł go oszukiwać. Stało się to w pewnym sensie jego mantrą. Więc zacisnął dłonie i kontynuował swój monolog. – Eliksiru, tak? O ile dobrze wiem, wzroku nie posiadasz od urodzenia. Ale radzisz sobie dobrze, lepiej od niektórych czarodziejów nieposiadających tego zmysłu. Inteligencja to wielki dar… - wydął usta w podkówkę, upił trochę czerwonego wina, po czym spojrzał prosto w szare oczy chłopca. Czaiła się w nich nieopisana pustka. – Zack, musisz wiedzieć, że… Takich rzeczy uleczyć nie można – w jego głosie można było wyczuć nutę załamania. – Można coś takiego stworzyć, ale pomogłoby to raczej osobom, które utraciły wzrok w wypadkach… Nie chcę narażać cię na niepotrzebne niebezpieczeństwo. Naprawdę tego nie chcę. A przyjmując takie eliksiry tylko byś się męczył – położył dłoń na jego ramieniu. – Ale uwierz, czasami lepiej nie widzieć świata. Bo on nie jest taki piękny, mieści się w nim wiele okrucieństw, których nie chciałbyś ujrzeć – uniósł palec ku górze, po czym rzekł. – Dlatego nie chcę, żebyś się męczył. Przygotowanie takiego eliksiru jest bardzo kosztowne i bolesne. Na pewno byś tego nie chciał.
Zack Raven
Oczekujący
Zack Raven

Gabinet profesora Slughorn'a Empty Re: Gabinet profesora Slughorn'a

Czw Kwi 16, 2015 5:49 pm
Słuchałem tych słów uważnie, wiedziałem, byłem tego pewny, że profesor do tego zmierza. Kiwnąłem delikatnie głową na wspomnienie, tego że nie mam wzroku od urodzenia. A dalsze słowa dotarły do mnie lekko stłumione. Zaszumiało mi w uszach i zrobiło słabo. To nie możliwe. Nie może być. Cóż, wiedziałem, że taka będzie odpowiedź, ale… miałem nadzieję. Tyle lat w ciemności. Jestem zmęczony. Nie chce już tonąć, nie chce się męczyć. Chce zobaczyć kolory, chce być normalny. Nie chce się bać tego co będzie jak opuszczę mury zamku. Profesor nic nie rozumie. Nikt nie rozumie. Dla was to może być fascynujące jak to jest, że potrafię tak świetnie funkcjonować, ale dla mnie to męczące. Nienawidzę tego. Codziennie boję się, że wszyscy mnie opuszczą, ze wokół mnie zapanuje cisza, które wyżre mnie do końca. Będzie szarpać mnie powoli. Zabierać cząstkę mnie, która sprawia, że jestem ludzki.
Każdego wieczoru wchodząc do dormitorium, kładąc się w łóżku obawiam się tego, kiedy koledzy zasną, a ja będę słyszeć tylko szmery, a nieraz biegnące gryzonie. Zasypiam, a tam nadal ciemność, ale ona jest żywa. Łapie mnie swoimi zimnymi dłońmi i ciągnie w dół oplatając i wciągając każdą rzecz, którą sobie wyobraziłem. Nawet barwy, które wyśniłem. Pochłania. Jest destrukcyjna, a ja się niszczę z każdym dniem.
Nie chcę taki być. Co zrobiłem złego, że mnie to spotkało. Kiedyś pewna kobieta w sierocińcu powiedziała, że Bóg tak chciał. Dlaczego tego chciał. Co mu zrobiłem?! Byłem tylko niemowlakiem, który został opuszczony przez wszystkich. Nie mam do kogo wracać na święta, czy wakacje. Jestem niewidomy, samotny – a teraz nawet bez celu i jedynego marzenia jakie miałem. Nie chcę tak kończyć.
Miałem ochotę krzyczeć, ale zamiast tego stałem ze spuszczoną głową mając oczy otwarte. Nie przejmowałem się, że jest w nich cholerna pustka, która nie powie profesorowie nic o moich uczuciach. Nikt nie potrafi dowiedzieć się co mi leży na sercu. Im wystarczy tylko uśmiech i są zadowoleni, ale ja… Ja mam dosyć tego współczucia, mam dosyć tego, ze każdy powtarza iż jestem wyjątkowy. Nie chcę być wyjątkowy! Chce być normalny.
Nie macie pojęcia ile razy próbowałem skoczyć z wierzy, ale pojawiała się myśl, że nie powinienem, ponieważ chcę stworzyć lekarstwo, które pomoże też innym ludziom... a teraz? Teraz to wszystko do bani. Wsunąłem dłonie w włosy i je przeczesałem.
- Ja… - zacząłem, czułem ciężką gule w gardle i ciężko mi się mówiło. Nie chciałem się rozpłakać. Nie teraz.- Męczę się teraz, w tej cholernej czerni. Nic nie widzę, jedynie czuję wszystko wokół mnie. Ja już profesorze nie potrafię – przetarłem oczy, aby łzy mi nie wyleciały.- Codziennie bać się tego, czy dotrwam na tym świecie, w który każdy może mi rzucić zaklęciem w plecy, a ja nie będę w stanie się obronić. Co z tego, że jestem mądry, co mi po tym, kiedy nie obronię przyjaciół? Nawet nie byłem wstanie pomóc Alex w momencie, gdy zaatakowała nas śmierciożerczyni na stacji. Byłem do niczego – opuściłem zrezygnowany ramiona i spróbowałem przełknąć gulę w gardle.
Nie rozumiałem dlaczego ja!? Dlaczego nie mogę odzyskać wzroku? Dlaczego to mnie spotkało? Inni mogą znać barwy, mogą wiedzieć jak wygląda człowiek, a ja nie!
- Chyba… powinienem… iść – szepnąłem.
Skoro sam sobie nie mogę pomóc, jak mogę być wsparciem dla Alex? Mówiła, że jestem jej Aniołem Stróżem, ale Nailah mówił dobrze – nie mam skrzydeł, więc jak mogę jej pomóc? Nie uniosę jej, bo nie potrafię latać. Jestem do niczego i zawsze taki będę.
Horacy Slughorn
Nauka
Horacy Slughorn

Gabinet profesora Slughorn'a Empty Re: Gabinet profesora Slughorn'a

Sob Kwi 18, 2015 1:25 pm
Słowa Zacka były wzruszające, Slughorn spojrzał na niego błagającym wzrokiem, po czym zamlaskał. Nie wiedział, co powiedzieć, nie wiedział jak się zachować. Niecodziennie zdarzały się takie trudne tematy, musiał z tego jakoś wybrnąć i „nie uszkodzić” chłopaka. Bo nie chciał, żeby ten czuł się niepotrzebny i zły. Owszem, w przyszłości będzie miał ciężko, ale… On już tyle przeżył. Takie osoby były silniejsze od tych, które tej wady nie posiadały. Przecież Raven był uzdolnionym czarodziejem, któremu należał się szacunek. Ale on nie zasługiwał na takie potworne życie… Bo rzeczywiście… Nastałym, roczne czasy, a on… Nawet nie mógł walczyć o to co słuszne. Przecież większość chciała stanąć do walki. A Raven nie mógł. Nawet jeśli by chciał… nie mógł.
- Panie Raven, nie jest pan taki do końca bezbronny – zastanowił się, po czym kontynuował. Chyba wpadl na pewien pomysł, który zapewne nie wypali, nawet on nie dostawał takich pieniędzy. – Zack, nie możesz nigdzie iść. Z przyjemnością bym ci pomógł, postarał się o ten cały eliksir… Potrzebujemy wiele czasu, a jak wiesz… Bardzo nam go brakuje .Świat szaleje, ludzie nie mają, gdzie pracować, śmierciożercy atakują. Przygotowanie takiego eliksiru trwa wiele czasu… - pokręcił lekko głową. Nie wiedział, co powiedzieć. Nie wiedział już nic. Tak bardzo szkoda mu było biednego Zacka, który musiał znosic ten koszmar każdego dnia. Nie chciał słuchać tego całego gadania, że będzie dobrze, że nic mu się nie stanie. To dziwne. To wszystko było dziwne. Horacy tak bardzo chciał mu z tym pomóc, tak bardzo tego pragnął. Ale to przekraczało jego możliwości. – I tak wykazujesz się wielką odwagą. Los to najgroźniejszy przeciwnik, z którym nie może mierzyć się żadne zaklęcie. Żadne. A ty jesteś dzielny… Nadal chcesz go pokonać. Ale musisz wiedzieć, że to nie jest takie łatwe… - rzekł, po cyzm kontynuował. - Mógłbym ci pomóc... Ale to bardzo ciężkie, Zack... Bez odpowiedniej ilości galeonów... Albo poświęconej krwi... - przełknął ślinę.
Zack Raven
Oczekujący
Zack Raven

Gabinet profesora Slughorn'a Empty Re: Gabinet profesora Slughorn'a

Sob Kwi 18, 2015 5:26 pm
Zamknąłem oczy i cofnąłem się o krok. Jaki ze mnie egoista. Jestem potworem! Co ja tu robię? Co ja mówię? O czym ja do cholery marzę?! Jestem… ja… nie, ja nie powinienem tak myśleć. Moje marzenie jest egoistyczne. Na świecie jest wojna, a ja myślę o moim wzroku. Mój oddech przyśpieszył, gdy słuchałem profesora. Śmierciożercy, ludzie, którzy z każdym dniem nabierają siły i zabijają ludzi, zabijają, niszczą rodziny i świat. A co robię ja? Użalam się nad sobą! Chce zrobić coś co nigdy nie miało sensu. Nie chciałem być egoistą, a ja przychodzę do profesora i proszę go o coś o co nie powinienem.
Miałem być nadzieją dla Alex, a zamiast tego użalam się nad sobą i obwiniam wszystko co mi przyjdzie do głowy. Odwróciłem się tyłem do profesora opierając się dłonią o drzwi.
Nie mam pieniędzy. Nie mam rodziny, która by mnie wspierała. To dlatego jestem taki zdesperowany, bo okropnie się boję, każdego dnia moje serce bije szybko, gdy pomyślę o czymś, co wiąże się z przyszłością. Tyle osób ma wsparcie w rodzicach, a ja go nie mam. Nikt nie potrafi mnie wesprzeć, a nie chce zwalać moich problemów na obcych ludzi.
- Przepraszam – szepnąłem, a łzy stoczyły się mi po policzkach. Co ja sobie myślałem? Dlaczego jestem takim egoistą?! Nadal stałem tyłem do profesora.- Przepraszam, że sprawiłem panu kłopot – nadal szeptałem, aby głos mi nie zadrżał.- Po prostu dzisiaj za dużo o tym myślałem. Nie powinienem nigdy myśleć o stworzeniu takiego eliksiru. Nie w tej chwili, gdy wojna jest za progiem. Nie mam też pieniędzy. Nie przemyślałem tego. Prze… przepraszam – szepnąłem zrezygnowany.
- Nie chciałem pana zamartwiać, ma pan swoje problemy – wyprostowałem się i starłem łzy rękawem szaty przełykając ślinę. Odetchnąłem ciężko i nacisnąłem na klamkę, ale się nie ruszyłem.
Bałem się przekroczyć progi gabinetu profesora.
Cholerny strach.
Chyba nigdy się go nie pozbędę.
Zawsze będę w tym żył? Zawsze będę się tak czuł?
Przepraszam was wszystkich za to, że jestem niewidomy…
Horacy Slughorn
Nauka
Horacy Slughorn

Gabinet profesora Slughorn'a Empty Re: Gabinet profesora Slughorn'a

Pią Kwi 24, 2015 2:10 pm
Najwidoczniej Slughorn nie poprawił mu humoru. Co gorsza… On sprawił, że Raven załamał się jeszcze bardziej… Zero miał umiejętności pocieszenia małych dzieci. Nie wiedział co mówić, nie wiedział nic. Nigdy nie miał problemów. Zawsze ktoś mu pomagał, zawsze ktoś pozwalał ciągnąć się za rękaw. A Raven? Raven był zupełnie innym przypadkiem, który nie zasługiwał na takie życie. Życie bez rodziny, życie bez wzroku. Może lepiej, że nie widział tych wszystkich okrucieństw? Może lepiej, że nie widział przelanej krwi, czerwonej posoki barwiącej wszystkie miejsca. Na całym świecie. Nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, jak wiele osób umierało w ciągu dnia. Każda sekunda była ważna, bardzo ważna. Życie należało doceniać. Owszem, śmierć okazywała się łaskawa, ale tylko w niektórych przypadkach. Przypadkach dość ciężkich.
- Och, panie Raven, proszę zostać – uśmiechnął się SLughorn. Znowu zapomniał, że chłopiec tego nie widział. Pokręcił lekko głową i złapał Zacka za rękę. – Proszę usiąść – rzucił tylko, odsuwając krzesło i samemu zasiadając przed biurkiem. – Nie ma co się załamywać, panie Raven, och nie. Zaslugujesz na odzyskanie wzroku. A ja muszę postarać się to zapewnić. Naprawdę chciałbym to zrobić… To naprawdę ciężki zabieg, potrzeba dużej wiedzy i zapewne pomocy wielu osób. Ale czego nie umiałby taki świetny nauczyciel, jak ja? – zaśmiał się.
Wyabcz za krótki psot.
Zack Raven
Oczekujący
Zack Raven

Gabinet profesora Slughorn'a Empty Re: Gabinet profesora Slughorn'a

Sob Maj 02, 2015 6:46 pm
Stałem tak chwilę, ale gdy profesor kazał mi usiąść usiadłem. nie docierały do mnie jego słowa. Wiem, że chciał dobrze, ale nie potrafiłem myśleć o tym, że jestem egoistą. Już nie chce odzyskać wzroku. Chcę... ja... nie wiem czego chcę. Nie potrafię o niczym myśleć.
Muszę iść.
Ale dokąd?
Gdzie muszę iść?
Co mam robić?
Jak się zachowywać?
Jak pomóc Alex, kiedy sam nie potrafię sobie pomóc?
na początek musze przestać...
Nie mogę się skupić.
Moje myśli biegając na wszystkie strony.
Zacisnąłem dłonie na spodniach ze spuszczoną głową. Moje puste oczy były nieruchome, skierowane przed siebie - zapewne tam, gdzie powinien być kant stołu. Wstałem nagle, szybko i gwałtownie.
- Dziękuję - powiedziałem zachrypniętym głosem. Nie wiem jakie były w nim emocje. Może wcale ich tam nie było? Na sztywnych nogach ruszyłem do drzwi. Byłem w jakimś cholernym transie. Nie wiem co się ze mną działo. Pamiętam, że otworzyłem drzwi, wyszedłem na zimny korytarz lochów i wbrew staraniom profesora poszedłem, a może nawet pobiegłem do wyjścia z lochów. Wiem, że obijałem się o ściany jak pijak, nawet potknąłem się gdzieś. Wbiegłem po schodach i schowałem się u siebie w dormitorium. Tej nocy nie spałem w ogóle.

[z/t]

Wybacz, ale uciekam z tematu, ponieważ robię sobie przerwę w pisaniu i nie chcę blokować ;)
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Gabinet profesora Slughorn'a Empty Re: Gabinet profesora Slughorn'a

Pią Cze 05, 2015 5:34 pm
[z/t dla Horacego]
Sponsored content

Gabinet profesora Slughorn'a Empty Re: Gabinet profesora Slughorn'a

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach