Go down
Bestia
Oczekujący
Bestia

Las - Page 2 Empty Re: Las

Wto Lut 03, 2015 10:26 pm
Gdyby go o to zapytać, pewnie powiedziałby, że na pewno arogancką, butną, pewną siebie, skoro to właśnie za tą pychę i brak szacunku do istnienia zesłał przekleństwo na swój dwór... nie, zaraz: gdyby go zapytać pewnie by się wściekł za to, że poruszane są czasy, które poruszane z całą stanowczością nie powinny być poruszane, a przynajmniej nie w jego obecności - na boku niech sobie rozmawiają, o czym chcą, chodzą, gdzie chcą i niech robią, co żywnie im się podoba, dopóki wykonują rozkazy i dopóki są w zasięgu Bestii, by w każdej chwili mogli się pojawić u jego boku - tak było, tak jest i zapewne to się nigdy nie zmieni - mimo wszystko - czy był w końcu aż takim złym chlebodawcą? Często się starał (daje słowo!), często myślał, czy jest w stanie coś zmienić, ale potem... potem wszystko działo się swoją drogą - złośliwe cienie truchtały w swe strony i nijak, mimo usilnych starań, nie mógł nad nimi zapanować, nawet kiedy pojawiała się taka ręka, jak ręka Trybika... On potrzebował jeszcze mocniejszej. Takiej, która uderzy go w twarz i nakaże się ogarnąć, która nie będzie bała się i nie będzie drżeć, kiedy on zacznie wrzeszczeć - chyba próżno szukać takiej osoby, zwłaszcza, że przecież nie pójdzie do miast na poszukiwanie panienek... Taka abstrakcyjna myśl nie wpadła mu nawet do głowy. Nie kiwnął najmniejszym palcem, by próbować urok odczynić, do czasu złapania tamtego podsiwiałego mężczyzny, czekając chyba na cud. Co innego miałby robić? Tańczyć tańce godowe?
- Trybiku... - Wymruczał w jakby poganie, kładąc po sobie uszy, ale równocześnie pojawił się cień uśmiechu na jego twarzy, który zaprzeczał zdenerwowaniu, nawet jeśli głos wskazywał na coś innego. - Nie żartuj sobie w ten sposób. - Zaprzeczył, ale był to zaiste jakiś rodzaj czarnego humoru, który siłą rzeczy sprawił, że uniósł łeb, przyglądając się spacerującej z góry i ten uśmiech, który był niemal cudem, wywołał.
Ta rozmowa dawała mu pewne rzeczy do przemyślenia - a przecież czasu miał całkiem sporo..! Przynajmniej w momencie, kiedy nie patrzyło się na to, ile czasu życia pozostało samej róży, albo na to, czy to prawda, że wraz z nią wszyscy w bajecznej posiadłości umrą...
- Też nie jestem tego pewien. - Czym była w końcu miłość..?
Tym nie mniej to był najwyraźniej zdecydowany limit możliwości Bestii rozmawiania na takie tematy, bo warknął coś z roztargnieniem, obrócił się plecami do Trybika i zasnął, zapadając w krótką drzemkę... A kiedy się przebudził zabrał ją znowu na ramię i razem wrócili do zamku.
[z/ x2]
Bestia
Oczekujący
Bestia

Las - Page 2 Empty Re: Las

Sro Lut 04, 2015 7:09 pm
Ostatnio jego cierpliwość nie była wystawiana na próby - zamiast spędzać czas w zamku zaczął z niego wychodzić i udawać się na coraz to dłuższe i dłuższe spacery - byle pobyć samemu, byle nie słyszeć cichych klekotów służby przemieszczającej się korytarzami i nie widzieć pokłonów, nie słyszeć powitań - szum drzew był dla ucha o wiele milszy, spokój lasu, który dla śmiertelnych zamieniał się w niepokój, koił gniew we wnętrzu i doprowadzał do całkowitego wyciszenia się - wracał w zasadzie na posiłki, przecież mógł liczyć na Trybika, czyż nie? Ona sobie potrafiła doskonale poradzić bez twoich przyzwoleń, czy zezwoleń, a też nie mogła przecież za tobą po wszystkich lasach biegać - jak się łatwo było można domyślić, ostatnia "sprzeczka", jeśli tak to można nazwać, z nią, nie zakończyła się... pozytywnie dla niej samej - Pan Zamku nadal robił, co mu się żywnie podoba, wychodził, kiedy chciał i wracał... no dobrze, starał się wracać na umówioną godzinę, żeby nie przegapić posiłku, mimo wszystko przepadał za kuchnią swojej służby, a jak wiadomo - co podawane na ciepło, to na ciepło lepsze, zwłaszcza, że te drzewa mu nie uciekną - będą tutaj stały nawet jeśli na krótką chwilkę powróci do posiadłości, prześpi się w pokoju i na drugi dzień znowu wypełznie ze swej jamy... Ale te wędrówki prowadziły też do czegoś innego, do czegoś zgoła niebezpiecznego - do czegoś, co wodziło za nos ciekawość Bestii, by zapuszczać się coraz dalej i dalej w bór - nie tą jego mroczną część, gdzie potwór siedział na potworze i tylko czekali na zbłąkanego wędrowca - z całą świadomością swych fizycznych atutów nie był na tyle nierozważny, żeby tam się zapuszczać, dlatego też zbaczał w te rejony, w których... pojawiali się ludzie. Rzadko, bo rzadko, nadal był to terytorium wilków, nadal był to teren należący do "Przeklętego władcy zamku", ale mimo wszystko chodzili tutaj, żeby zapolować na sarny, żeby zebrać trochę grzybów, czy jagód...
Przygarbiona postać odziana w długi, czarny płaszcz, który wręcz niemal szurał po ziemi, poruszała się praktycznie bezszelestnie, kiedy łapami pokonywał kolejne metry - jego ciekawość wcale nie była spowodowana chęcią napotkania jakiegoś śmiertelnego, skądże znowu! Nie odbierajcie mylnie motywów kierujących Bestią, który najzwyczajniej w świecie pragnął przejść się po swych dawno nie odwiedzanych zakątkach ziemi...
Lefou
Oczekujący
Lefou

Las - Page 2 Empty Re: Las

Sro Lut 04, 2015 7:51 pm
Lefou nigdy nie robi nic sama. Wygodnie jest żyć w cieniu takiego Gastona. Bycie wiernym przyjacielem, towarzyszem, niczym giermek słynnego rycerza to idealny los dla kogoś takiego! On decyduje, a ona robi wszystko żeby się udało. Łatwiej już się chyba nie da. Tym jednak razem poważyła się na małą inwencję twórczą. Z prostego względu - Gaston zajmował się zdobywaniem serca nowej ukochanej, a w tym czasie ktoś jeszcze musi mu w tym dopomóc! Lefou w życiu nie wyskoczyłaby z niczym, ale naprowadzanie swego przyjaciela wydało się logiczne. W końcu im bardziej on szczęśliwy, tym bardziej zacieśniają się między nimi więzy, a nie da się ukryć, że Lefou lubi ten okrywający ją cień, który sprawia, iż wszyscy wiedzą, że to ona jest jego wiernym towarzyszem i liczą się z nią. Trzeba jednak stwierdzić, że wszystko to idzie zdecydowanie zbyt wolno. Bella mąci się niezdecydowanie, jakby było się nad czym zastanawiać, a Gaston był niezadowolony z takiego obrotu spraw. W końcu była mu przeznaczona tylko nie mogła chwilowo tego pojąć! Po miasteczku jednak chodzi sporo pogłosek. Od pewnego czasu chociażby jej ojciec - ani go nie widać, ani go nie słychać, a cóż, jest on szaleńcem z krwi i kości według wszystkich, więc ciężko go przeoczyć. Gastonowi jak najbardziej zależało na wykluczeniu tego człowieka z życia jego lubej, ale co gdyby pokazał się od innej strony i go odnalazł? Wtedy dopiero szalałaby za nim. Nawet jeśli tylko z wdzięczności to jednak zawsze było to coś. Taki ofiarowałby rękę swej córy i wszystko poszłoby tak, jakby tego chcieli. Tylko co się stało z tym świrem?
Tak to było trudne pytanie. Lefou nie była głupia i udało się jej potwierdzić, że w ich okolicy nie ma go i jest to pewniejsze niż śmierć. Pozostawał więc las. Nie lubiła tego miejsca, a tym bardziej pozostawiania swego przyjaciela, ale dla wyższego celu było to koniecznie. Krótki i szybki spacer, by zorientować się, czy aby na pewno ciało ojca Belli nie leży gdzieś pod jakimś drzewem. Jeśli nie znajdzie nic to wróci i zakomunikuje, że warto podjąć próbę poszukiwania go. Wtedy Bella będzie musiała być uradowana, że kogoś obchodzi jego los. Gaston zostanie bohaterem i zdobędzie kobietę, którą sobie wybrał. Do tego kto by nie skorzystał z chwili wytchnienia i przekąszenia jakiegoś smacznego owocu leśnego. Lefou lubi spokój, a produktywny to już niebo na ziemi! Tak więc krążyła sobie, by szukać jakiś śladów po nieudolnym Alchemiku. Potem wróci do Gastona i będzie z niej dumny, a to tylko podbuduje jej reputację. Chociaż nigdy nic nie wiadomo. Pewnie, jak wróci to Bella już będzie gotowa za niego wyjść. Lefou wierzyła bardzo w to, że jej przyjaciel jest na tyle wspaniały, iż mu się to powiedzie. W końcu która by go nie chciała? Piękny i bogaty, a nie ukrywajmy, że tamtemu dziewczęciu brakuje majątku.
Te wszystkie plany kłębiące się w jej głowie jednak nagle się rozpłynęły. Nie była w tej okolicy sama. Czyżby wpadła na tego, który miał zniknąć i dać powód do ślubu? Tylko nie to! Lefou zaczęła uważnie wpatrywać się zza drzewa na czarny płaszcz. Szybko jednak się poprawiła. Ta istota była większa niż człowiek, który był dla niej istotny. Kim jest? Będzie musiała powiedzieć o tym Gastonowi, bo w końcu mało kto kręci się po lesie. Bądźmy szczerzy, że mało kto się tam zapuszcza, bo ludzie zwyczajnie się boją tego, co może ich tu spotkać. Kogo więc interesują takie tereny? Ciekawe, ciekawe. Wiele pomysłów rodziło się jej wtedy w główce. Tyle rzeczy do zrobienia, a okazuje się to wszystko dopiero na krótkim spacerze. Właśnie, krótkim? Przecież tam w mieścinie jest Gaston i pewnie zaraz będzie potrzebna! Tylko tak odejść, gdy można zdobyć cenną informację?
Nie mogąc się zdecydować, co czynić, zwyczajnie stała w miejscu i czekała, aż zakapturzona postać odejdzie.
Bestia
Oczekujący
Bestia

Las - Page 2 Empty Re: Las

Czw Lut 05, 2015 6:42 am
Dla jednych wygodnie, a dla innych nie - taki Gaston na przykład zawsze musiał lśnić, musiał być gwiazdą, którą wszyscy się zachwycali i której wszyscy, jak prawdziwemu myśliwemu, mieli ulegać, inaczej lądowali na krańcu jego różdżki, skazani na mniej przyjemne zaklęcia, których zapewne w swoich marnych, krótkich życiach nie chcieliby doświadczać - z drugiej strony, cóż ja tam mogę wiedzieć? Mężczyzna ten urodził się i żył w miejscu, które choć było bardzo blisko domu Bestii, to jednak ten nawet nie odwiedził go od wielu, wielu lat, odkąd klątwa spadła na jego zamek - siedział pośród swojej służby i co najwyżej obcował z dziką naturą, jaka właśnie otulała jego jestestwo, oddzielone od świata długim płaszczem, by ten, wraz z kapturem, skutecznie ją ochraniał przed... przed czym? Skoro nie spodziewał się nikogo napotkać, to po co fatygował się z takim przebraniem? Właśnie - cień kaptura owszem, skrywał paskudną twarz, jednak cały płaszcz nie był w stanie ukryć ani ogona, który właśnie opuszczony muskał co rusz liście krzewów, ani łap - tych skrytych w podszyciu, dotykających ziemi i tych opuszczonych, aktualnie skrytych rąk pod obszerną peleryną - przed czym się skrywał? Bardzo dobre pytanie - chyba najbardziej przed samym sobą - dlatego też próżno było szukać w jego domostwie luster, próżno było szukać obrazów, które przedstawiałyby jego podobiznę nie ważne, czy tą obecną, czy może raczej tą dawną... Chociaż sama posiadłość sztuką była przepełniona - szkoda, że marniejącą pod warstwą kurzu...
Czujne uszy jak zawsze wychwyciły fałszywy odgłos - miast iść dalej, toś się zatrzymał, nadeptując na stertę liści, przełamując jedną z gałązek, które również ciebie zdradziły - impuls bycia obserwowanym był automatyczny i zapewne całkowicie naturalny dla kogoś, kto miewał niemal paranoje, dlatego zamarłeś całkowicie, pozwalając, by dreszcze przesuwały się po karku, jakby ktoś się w ciebie wpatrywał - obróciłeś się - złote ślepia błysnęły spod cienia kaptura, kiedy powiodłeś nimi po najbliższej okolicy, ale na swoje nieszczęście wzrokiem nikogo wypatrzyć nie potrafiłeś - z twego gardła wydobył się automatyczny pomruk niezadowolenia - głęboki, taki, o który ciężko by było w ludzkim gardle - ty wszak człowiekiem do końca nie byłeś - ba! - nie doszukiwałeś się w sobie zanadto żadnych ludzkich cech, pogodzony z tym, że takim zostaniesz już na zawsze...
Zrobiłeś jeden krok w kierunku fałszywych nut, które słyszałeś jeszcze przed chwilą - nadal nikogo nie widać... Może Ci się przesłyszało..? A może powinieneś zacząć się wycofywać, by nie wodzić losu na pokuszenie, że ktoś cię zobaczy..?
Lefou
Oczekujący
Lefou

Las - Page 2 Empty Re: Las

Czw Lut 05, 2015 8:44 am
Cóż Lefou taki żywot przeszkadzać nie mógł. Przyjaźń z kimś tak ważnym była dla niej radością i sprawia, że ktoś się z nią liczy, bo w końcu zajmuje ważne miejsce u boku Gastona. Z tych samych powodów plątała się po lesie, byleby tylko znaleźć jakiś sposób na szczęście owego myśliwego. Los chciał, że upatrzył sobie damę upartą, ale to jej nie odstraszało. Plan się jakiś już urodził, teraz wystarczyło wcielić go w życie i dopilnować, by działo się wszystko tak, jak powinno. Lefou nawet nie mogła stwierdzić, kiedy zaczęła tak żyć. Tak, czyli życiem Gastona jako jego kompan. Wydarzyło się to i musiał to być czas już odległy, bo wszystkie wspomnienia wiążą się z nim. Tworzące się obecnie wspomnienie jest zaś nieco przerażające. Nie żeby była głupia, ale nie dostrzegła tych części niezwykłych jak na człowieka za którego go miała przez chwilę. Tych, które wskazywały na zwierzęcą część. Sam fakt obecność kogoś w tych okolicach był podejrzany i to właśnie przykuło jej uwagę.
Był to jednak pewien moment, bo gdy istota dalej się przemieszczała to niestety zdradziła swoją... niecodzienną urodę. Lefou wciągnęła powietrze i machinalnie odwróciła, przytulając się plecami do drzewa. Nie miała pojęcia czy narobiła hałasu, ale czuła takie zaskoczenie wymieszane z przerażeniem, że nie mogła zwyczajnie o tym pomyśleć. Wiedziała tylko tyle, że to aż zbyt dziwne. Znika ojciec Belli, a potem widzi w lesie kogoś wyprostowanego jak człowiek, ale z ogonem i łapami, a do tego wydaje z siebie przerażające dźwięki. Ciężko jednak powiedzieć, że to zwierze, bo porusza się w ludzki sposób. Nie jest to też nic, co Lefou umie zakwalifikować do jakiejkolwiek grupy stworzeń. Przynajmniej nie tych jej znanych. Była pewna, że gdy wróci do miasteczka musi wszystko przekazać swojejmu przyjacielowi. Przecież taka szansa jest niepowtarzalna! Wszystko układało się w historię której końcem będzie ślub Gastona z jego ukochaną! O ile dostrze z powrotem do miasteczka, bo niestety obawy rosły w niej do niebotycznych rozmiarów. Jeśli nie zna się przeciwnika to jest się już w pięćdziesięciu procentach przegranym. Pozostało jej wymyślić plan jakiejś ucieczki, bo nie miała zaufania do tamtego stworzenia, że może jej powiedzieć "Eee szukałam jagód, ale już uciekam, spokojnie". Chociaż powiedzieć by mogła, ale raczej to nic nie pomoże, a nawet pogorszy sprawę. Stojąc więc ze strachem dalej nie zamierzała się ruszyć.
Bo niby gdzie i jak? Nie miała większych szans uciekając. "Och, gdyby tylko Gaston tu był! On wiedziałby, co robić!" - powiedziała w swojej głowie z rezygnacją.
Bestia
Oczekujący
Bestia

Las - Page 2 Empty Re: Las

Czw Lut 05, 2015 4:00 pm
Zbliżenie, tak, ale nikogo tu nie ma - czyżby to jakieś zwierze? Nie potrafiłeś rozpoznać zapachu, który stamtąd dobiegał - mieszała ci się woń lasu w nozdrzach z wonią zwierząt, wiatr nie był z tej strony, z której powinien być - i jakoś nie wiedziałeś, czy w ogóle powinieneś się zbliżać do tamtego miejsca, ale z drugiej strony - dlaczego nie? Jakiś mrok oplatał się wokół twojego serca, jakaś chora satysfakcja - ach, dobrze, niech będzie tak, że ktoś próbuje się przed tobą ukryć, albo niech będzie tak, że to ty masz jakieś urojenia... Może to drugie, może jednak niczego tam nie ma, w tym cienistym poszyciu? Idąc za drugą myślą, zwłaszcza, że nic dalej nie słyszałeś, gotów byłeś się odwrócić i pójść w swoją stronę, żeby nie majaczyć w tym samym miejscu resztkę doby, zwłaszcza, że niedługo obiad - Trynik pewnie znowu będzie się martwić, a na pewno znowu kazała kuchni przygotować coś dobrego - chyba do tego ograniczały się wszystkie przyjemności twych dni - do posiłków, które w dodatku nosiły na sobie to przekleństwo, że przy wielkim stole musiałeś jeść sam... Tak więc, wiedziony tą wolą, już się obracałeś, już... lecz tu kolejny odgłos. I to na pewno nie był odgłos, który na co dzień tańczył ci w uszach - może to jakieś zwierzę zabłąkane? Opadłeś na przednie łapy i było to już tylko kilka susów, wieńczonych w eterze szumem płaszcza i szelestem myśli, o których naruszenie się już nie przejmowałeś - kilka susów i już stałeś na tylnich łapach, z ręką opartą o drzewo, której pazury wbijały się w korę - aż strach sobie wyobrażać, z jaką łatwością wbijać się mogła w ciało...
I proszę bardzo - stała tam jakaś kobieta... Dość niska, dość drobna, czy piękna? Od kiedy piękno było rzeczą subiektywną, od wtedy też można było powiedzieć, że jej uroki odbiegały od rozpatrywania pod tym słowem, ba! Żebyś tylko jeszcze potrafił się nad tym zastanawiać..! Na razie tylko ten mrok zaczynał w tobie rosnąć, kiedy spoglądałeś na CZŁOWIEKA, który wszedł do TWOJEGO lasu...
Bestia wyciągnął pazury i napiął mięśnie, wydając drugi pomruk, lekko się pochylając...
Gotując się do skoku na WINNEGO.
Lefou
Oczekujący
Lefou

Las - Page 2 Empty Re: Las

Czw Lut 05, 2015 5:45 pm
Lefou była nie tylko drobna ciałem, ale i wnętrzem. To taki żyjątko, które ginie swoim charakterem. Nigdy jej to jednak nie przeszkadzało. Dobrze móc po prostu być, nie martwiąc się o wiele. Nie oczekiwała żadnych wielkich zdarzeń i wypadków. Jak widać niestety i to było zbyt wiele. Mimo tego, że całe jej ciało drżało z trwogi przed tą istotą nie zgubiła jeszcze swojej głowy. Urodzona optymistka w duchu mówiła do siebie, że przecież to może być tylko sen. Koszmary zdarzają się każdemu, więc i to nie byłoby niczym dziwnym. Tyle, że czy to na jawie, czy we śnie to nikt nie lubi złych biegów zdarzeń. Teraz również nie widziało się jej czekać, aż zostanie rozszaprana. Była wręcz przekonana, że tak to się właśnie skończy. Powzięła więc decyzję, że musi zrobić coś, by do tego nie doszło. W końcu próbując może się udać. Miała zaledwie chwilę, by podjąć jakieś działanie. Jak najszybciej potrafiła, obróciła się w lewo biegiem. Nie żeby ten pomysł należał do jej najwybitniejszych planów, ale cóż... niewiele miała czasu na rozmyślanie nad tym. Można śmiało przyznać, ze gdy nadarza się okazja to miewała świetne pomysły. Na to jednak trzeba chwilę poświęcić.
Tutaj tej chwili już nie było. Zostało jej spróbować chociaż tego.
Wystartowała, byleby dobiec gdzieś, gdzie to coś nie będzie chciało być. Bo raczej się nie zmęczy.
Biegła najszybciej jak umiała, ale to i tak niewiele. Raczej nic nie zmieni. Ona jednak chciała wierzyć w to, że ucieknie. Optymnizm ponoć czasami pomaga przetrwać, a Lefou byloby na rękę, gdyby rzeczywiście te słowa okazały się prawdą. Wyobraźnia pokazywał jej już, że jest daleko od lasu i bezpieczna. Spotkanie z Gastonem, które wszystko zmieni i pewnie przyprawi ją o trochę plusów u niego. Bella, która rzuca się do stóp jej przyjacielowi i ona, wiernie u jego boku towarzysząca wpier przy wyprawie po tego świra, ojca tej niezdecydowanej dziewczyny.
Bestia
Oczekujący
Bestia

Las - Page 2 Empty Re: Las

Czw Lut 05, 2015 8:33 pm
Ty byłaś drobna, a On? On był stworzony do tego, by takich, jak ty, gonić, by zatapiać pazury w brzuchach i rozpruwać skórę, by wnętrzności wylewały się na trawę, ciesząc zmysł powonienia... A może nie? Przecież ta klątwa powinna służyć zupełnie czemuś innemu, przecież powinieneś właśnie nauczyć się szacunku, nie zabijać, nie próbować więcej nikogo skrzywdzić, nie ważne, czy mentalnie, czy może fizycznie - krzywda była krzywdą, zaś zabijanie... zabijanie powinno być złe. Jednak nie było tutaj nikogo, ani niczego, co by cię powstrzymało - ofiara ci ucieka, ofiarę trzeba gonić - tak dyktowało ci wnętrze.
Ryk Bestii spłoszył ptaki na drzewach i poniósł się echem membrany po przestrzeni, kiedy tylko niewiasta zerwała się do biegu, nawet na ciebie nie zerknąwszy - ty wyczuwałeś potrzebę gonienia jej, ona uciekania - zostawiała za sobą przyjemną woń strachu, która jeszcze bardziej nęciła i całkowicie zamykała w mózgu wszystkie bramki argumentów, według których miałbyś się jednak powstrzymywać... I tak potężne stworzenie znów runęło na cztery łapy i wyskoczyło do przodu, ryjąc w podłożu potężnymi szponami i łamiąc gałęzie drzew - kaptur od pędu zsunął się z jego łba - czy rozwinął pełną prędkość? Lepiej się nie oglądaj, miła Lefou, strach czasami zamiast dodawać skrzydeł potrafi paraliżować, czy nie czujesz już jego oddechu na swoim karku? Zaryczał znów - niech cały las wie, że polujesz, niech cały las wie, że ogień furii ugasić może tylko krew...
Wybił się i wyskoczył w przód, niemal wymijając już niewiastę, by zajść ją od boku.
Lefou
Oczekujący
Lefou

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pią Lut 06, 2015 9:06 am
Nigdy nie jest tak źle, by nie mogło być gorzej. Tyle, że w chwili, gdy goni Cię niezidentyfikowany osobnik, który nie ma w sobie uroku niemowlęcia, które śpi to niestety, ale wyobrażenie sobie gorszej wersji wydarzeń jest trudne. Dziewczyna więc skupiła się na co raz to lepszych scenariuszach. W biegu, gdzie ledwo łapała oddech, również męczyło i to zajęcie, ale może i z korzyścią dla niej - bała się obrócić. Sama świadomość, że coś ją goni była wystarczająca. Tak samo i nawet nie myślała o tym, jak silna jest istota, która za nią podąża. Unikała wchodzenia na tor "jestem teraz jak zwierzyna". Strach pewnie i ją spowalniał, ale to było bez znaczenia. Gdy "to coś" jak nazywała to we własnych myślach, będzie chciało to i tak ją dogoni. Gdy nagle czuła, że już jest praktycznie obok niej, rzuciła się w najbliższe krzaki. Od tak, po prostu. Zabolał trochę upadek, ale nic poważniejszego jej się nie stało prócz kilku zadrapań od gałęzi. Czołga się między nimi z płaczem. Nie z bólu oj, nie. To były łzy strachu i bezradności, bo niewiele mogła zdziałać. Przerażało ją to, iż ostatnią rzeczą, jaką usłyszy będzie ryk jakiejś bestii żądnej krwi. Tak właśnie wyglądała pesymistyczna wersja. Której oczywiście unikała. Nie miała jednak siły tarzać się po ziemii pośród gałęzi. Zatrzymała się i skuliła, szlochając tak głośno, że dźwięk ten niósł się na pewnym obszarze.
Och Gastonie dlaczego Cię tu nie ma? - to pytanie siedziało jej w głowie. Pokładała w nim nadzieję od zawsze. W sumie stała się od niego uzależniona. Kompletnie zależna od tego, co robił i co chciał. A teraz została sama i nie miała pojęcia w jakim cieniu mogłaby się ukryć.
Bestia
Oczekujący
Bestia

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pią Lut 06, 2015 5:06 pm
Odległości, którą przemierzyli, nie można było liczyć w centymetrach - szalony bieg Lefou, zadziwiająco prędki, adrenalina dodawała jej tego, czego brak było zapewne na co dzień, szalone skoki tego... czegoś... co ją goniło, a co już nie próbowało się skradać, nie próbowało być cicho - to COŚ taranowało wszystko na swojej drodze, byle niewiastę dopaść i nie obchodziło ją, że materiał jego płaszcza rwał się od zahaczanych po drodze gałęzi, nici pękały, ale czy jego ofiara o to dbała? Nie, tutaj nic poza tą gonitwą się nie liczyło - z jednej strony: zabić, z drugiej: przeżyć.
Bestia już wyciągała łapę, żeby pochwycić zdobycz, ale ta rzuciła się w bok, wpadając w wysokie zarośla - pazury ledwo musnęły łydkę, minimalnie ją dotknęły, pozostawiając krwawe bruzdy na skórze, a tyś stracił równowagę i musiałeś ratować się podparciem na drzewie, żeby nie polecieć na bok - odetchnąłeś głęboko, podnosząc się na tylne łapy - cisza, jaka zaległa wokół, wręcz dźwięczała w uszach - przerywał ją tylko szloch tej, która miast sięgnąć po broń i stawić czoła potworowi, wolała modlić się w myślach do nieistniejącego Boga, by przysłał jej zbawienie - co za żenująca sytuacja... Pragnąć, by pojawił się jej wybawca, jakby sama nie mogła zebrać się w sobie, aby obronić swe cztery litery, tylko ktoś musiał to zrobić za nią... To wielkie stworzenie o człowieczej sylwetce nie musiało cię widzieć, aby wiedzieć, gdzie jesteś - słyszało i czuło zapach, to mu w zupełności wystarczyło, dlatego choć liście mu zasłaniały, to spoglądał wprost na ciebie, skrytą w tym pseudo-cieniu... To były chyba ostatnie godziny twojego życia, podczas których wypadałoby powiedzieć ostatnie "do widzenia", zanim czerń pochłonie na dobre twą duszę...
Nagle strzał, jakiś huk, przebłysk światła, a pień, o który Bestia się podpierał wybuchnęło, rozpadając się z trzaskiem na miliony drzazg - czyjś głos potoczył się echem po lesie i stworzenie zadarło łeb, aby spojrzeć w tamtym kierunku - za nim kolejny - taak, to myśliwi z wioski, najwyraźniej Lefou udało się dobiec do tej części lasu, z której do miejsca zamieszkania było rzut beretem...
Bestia warknął głośno, oderwał się od dębu i pognał w drogę powrotną do swego zamku...
[z/t]
Lefou
Oczekujący
Lefou

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pią Lut 06, 2015 9:27 pm
Nie dało się bronić, gdy na codzień logiczny móżdżek stwierdził, że sensu w tym wszystkim brak. Nie miała ani czym się obronić, jak i nieobecność najważniejszego przyjaciela bardzo to utrudniała. Nie było kogoś kto podejmie decyzje, a ona mogłaby się tylko do niej dopasować. Z tego względu zabrakło jakiejkolwiek reakcji. Musiała się poddać. Mając tyle wiedy była przekonana, że bieg na nic się zda. Stwór jaki ją gonił miał według niej pewną wygraną. Jak widać jednak nieszczęsny los się chociaż trochę do niej uśmiechnął. Myśliwi ocalili jej życie. Czyli wroci do Gastona i pomoże mu odmienić jego relacje z Bellą. Pożyje na tyle długo, by trochę w tym temacie zdziałać. Potwór jaki ją napadł uciekł. Ona zaś otrzymała pomoc i mimo przerażenia przy ich pomocy wróciła z powrotem. Wyszła z lasu! Jakież o było dla niej szczęście... Zebrana jako tako do kupy i wyprowadzona, odetchnęła z ulgą. Jak niewiele było potrzeba! Widać, że dopiero strach budzi w nas to uczucie w którym odnajdujemy w sobie takie fakty, jak sprawy niedokończone. Tak wiele potrzeb, któe mogły odejść w nicość.
Mogła być po prostu martwa! A to wszystko dlatego, że nie siedziała przy swym towarzyszu! Wiedziała, że takich błędów już nie może popełniać, bo nawet świat jej to udowadniał. O wiele lepiej żyje, gdy kryje się za kimś, kto daje jej bezpieczną chmurę, nawet jeśli nie jest przez to w stanie sama działać.
W wiosce z Gastonem - nic więcej, ni mniej. Tylko to już miało znaczenie.
/zt
Bestia
Oczekujący
Bestia

Las - Page 2 Empty Re: Las

Wto Lut 24, 2015 1:59 am
Nie oddalałeś się za bardzo od zamku ze względu na to, czego udało ci się dokonać, a o czym nie miałeś odwagi powiedzieć nawet Trybikowa, która wszak w jakiś sposób była odpowiedzialna za to, aby zatroszczyć się o wszystko, co ty zaniedbywałeś, zajmując się samym sobą i skupiając tylko i wyłącznie na własnej udręce - ach, jakże odpowiedzialnie, czyż nie? Jakże odpowiedzialnie i żałośnie zarazem - musiało dojść do kolejnej tragedii, znów sprowadzonej prosto z twoich łap, byś w końcu ruszył tym marnym ilorazem inteligencji, jakim obdarzyła cię od chwili urodzenia natura - ach, no tak, w zasadzie to NICZYM cię nie obdarzyła, no przecież - niemal zapomniałeś, że patrząc przez pryzmat wszystkiego, co tutaj się wydarzyło, to kompletnie niczego nie osiągnąłeś, trwałeś w jednej, wielkiej ćmicy i nawet teraz, kiedy wiedziałeś, że twe postępowanie wymagało poprawek i wymagało przyznania się, przede wszystkim, do popełnionych błędów, to nadal tego nie robiłeś - biłeś się z myślami we własnej głowie, nie mogąc w samym sobie zaakceptować tego, co przecież raziło twoją dumę i promieniowało na całą resztę jestestwa, broniąc przed okrutną prawdą - o wiele łatwiej było zatonąć i uznać, że się nie żyje, niż stawić czoła życiu, kiedy... przez te wszystkie lata zostało się samemu jak palec - a może od początku taki byłeś, tylko ogarnięty szałem władzy, jakie pieniądze dawały, nie dostrzegając w ludziach ludzi, a tylko przedmioty, w które zamienieni zostali - zawsze sam, tak? Czemu wcześniej było to takie piękne, a teraz raziło i kuło - wcale nie ta samotność sama w sobie, nie, nie, nie, aż taka ta chwila samoświadomości płytka nie było - paliło wnętrze to, że był taki ślepy, by nie dostrzec odpowiednio szybko, że wokół było mnóstwo możliwości, by być człowiekiem... wtedy bycie nim wydawało się wręcz oczywiste, teraz raz... teraz człowieczeństwo było czymś nieomal nieosiągalnym - nadzieja ledwo się tliła w zepsutym sercu, a był nią stary alchemik, którego trzymałeś w lochach - nikt go nie głodził, nikt mu krzywdy nie robił, ale opuszczać celi nie mógł - wystarczyło, żeby zrobił ci eliksir - jeden, cholerny eliksir, który zdjąłby z róży cholerną klątwę i przywrócił całą twą posiadłość i wszystkich jej mieszkańców do pierwotnej formy. Ile to już minęło, odkąd się zabłąkał do twego ogrodu? Miesiąc? Czas trochę ci uciekał i miałeś problemy z liczeniem go, nawet teraz, kiedy wreszcie oddaliłeś się od zamku i przemierzałeś szersze tereny, badając, czy wokół widnieje obecność ludzi - były tylko odciski wilków, niedźwiedzi, saren, zajęcy, ale żadnej stopy ludzkiej na miękkim mchu, w ziemi, czy wilgotnej glinie- czyżby to świadczyło o tym, że tamta goniona przez Ciebie ofiara nie doniosła miastowym o tym, co widział i co tu zaszło? Może nikt mu nie uwierzył? Najprościej byłoby się po prostu do mieściny wybrać, ale jak? W takim stanie? Czy też posłać któregoś ze służących w ich trywialnych formach i narazić ich na to, że wpadną w łapska ludzi - niby to tylko maszyny... czy odczuwałyby ból, gdyby były rozkręcane, roczek po kroczku mordowane..?
Bestia zatrzymał się w cieniu drzew przy drodze, która prowadziła do jego zamczyska, przesuwając złotymi ślepiami po otoczeniu, ale jego zmysły nie wykryły żadnego zagrożenia, toteż zsunął się w dół, opadł na przednie łapy - dziedziniec nie nosił na sobie czegoś, co byś zaliczył do "świeżych oznak bytności śmiertelnego".
Bella
Oczekujący
Bella

Las - Page 2 Empty Re: Las

Sro Lut 25, 2015 10:17 pm
Stach to cecha typowo ludzka.
To chyba jedyna rzecz, która trzymała ją jeszcze przy zmysłach. Fakt, iż skoro się boi to jest człowiekiem. Usychała z tęsknoty i obaw. Jej jedyny krewny. Ktoś, kto w jej dni wkładał radość i spokój, a potem zniknął. Co więcej ludzie co raz częściej pytali. A gdzie jest, a co robi. Niestety nie były to pytania troskliwe, jakby się mogło wydawać. Pełne ciekawości, owszem. Do tego wszystkiego chęć udowodnienia, że owy mężczyzna zgłupiał i oszalał do reszty. Byleby pokazać, iż Bella to ofiara losu. Z dziwakiem za ojca i jeszcze sama dziwaczejąca. Niby liczy się tylko to, że ona zna prawdę, ale sprawa do łatwych nie należała. Nie czuła się nienormalna. Po prostu chciała odzyskać życie w którym jej rodziciel cenił jej zdanie, opinie, dawał rady. Chciała jego obecności, poczucia, że ktoś na tym wielkim świecie jest maleńką część przeznaczoną dla niej, a nie ogółowi społeczeństwa, które szybko nudziło się nowymi zabawkami, bo i tak traktowano właśnie ludzi teraz. Nie byli niczym więcej niż stertą schematów, uprzedzeń i złośliwości. Niewielu ma cokolwiek prócz sztuczności, a jej jedyny krewny był tego przeciwieństwem. Właśnie, słowo był, czy jest ono odpowiednie? Tego również się bała.
Chyba w tym okropnym czasie bała się już wszystkiego. W desperacji, nie wiedząc kogo pytać i gdzie szukać ruszyła do lasu. Nie lubiła bywać w nim w głębi, gdyż czuła się intruzem. Nigdy niezaproszonym gościem, łatwym celem. Jednak nie wiedziała, czy warto się tym już przejmować. Weszła do niego i liczyła na nie wiadomo co. Cud, objawienie, łut szczęścia, fart, przypadek, zbieg okoliczności.
Kręciła się po lesie bardzo długo. Stanowczo zbyt długo. Zgubiła się kompletnie, buty obcierały jej stopy już do krwi, nogi miała poranione od krzaków i innych typowo leśnych rzeczy. Wycieńczona, głodna i zmęczona usiadła po prostu gdzieś w środku złowrogiej puszczy i zaczęła wołać. "Tatusiu! Tatusiu proszę wróć!" - jakby znowu była maleńką dziewczynką.
Wystarczy tylko odebrać komuś coś istotnego w jego życiu, a już zaczyna tracić zmysły. Jedna rzecz wpływa na następną, a ona na kolejną i tak w kółko, i w kółko, i w kółko...
Bestia
Oczekujący
Bestia

Las - Page 2 Empty Re: Las

Czw Lut 26, 2015 11:29 pm
Gdyby tylko jeszcze mieć coś, co można stracić... Co, jeśli to już się straciło i trzeba o to walczyć, bo jest możliwość odzyskania skarbu, nawet jeśli naruszonego i naznaczonego piętnem bólu, do którego tęsknimy, do którego woła całe serce? Ślepa i niepewna swego losu, pchana ostatecznością, wchodzisz w tą część lasu, której jeszcze nie przeglądałaś z prostej przyczyny - tutaj nie można było wchodzić. Nikt, żaden z mieszkańców, nawet Gaston uwielbiający polować na stworzenia magiczne i niemagiczne wszelakich maści i rodzajów, nie przekraczał pewnej magicznej granicy, w której drzewa wydawały się ożywać i nucić nad głowami śmiertelnych zew Śmierci, wypowiadając jej wolę w sobie znanym tylko języku, którego nikt jeszcze nie rozszyfrował. Nie dość, że śpiewały, to jeszcze się poruszały, jeśli tylko zeszło się z dziedzińca - pełzały z miejsca w miejsce i zmieniały położenia... cóż z tego, że tylko w wyobraźni tego, kto tą puszczę próbował poznać? Strach różnie wpływał na świadomość, ale zawsze kwintesencja była jedna - pomieszanie zmysłów, jeśli tylko pozwoliliśmy się panice wtłoczyć za mocno pod skórę... Okazuje się, że nie bardzo mamy nad nią kontrolę - tylko najmniejsza cząstka społeczeństwa potrafiła się oprzeć jej destrukcyjnemu wpływowi... i nie jestem pewien, czy Ty, dziecino, do niej należysz.
Bestia w końcu złapała niezbędny trop - niezbędny? Bardzo zbędny - nie chciał tutaj żadnych gości, nie chciał żadnych podróżowiczów - ślad ten jednak różnił się kompletnie od wszelakich innych przebadanych... Po pierwsze: był bardzo płytki, po drugie: zapach... typowo kobiecy zapach... Delikatny, kwiatowy, który przyjemnie pieścił podniebienie - wręcz ciągnął do znalezienia tej osóbki, który taką woń na sobie nosiła - poszedłeś tym tropem... aż twoje uszy, uwrażliwione na każdy nienaturalny hałas w otoczeniu - przecież to mogła być pułapka! - dosłyszały krzyk... Chociaż głos musiał należeć do niewiasty (i to dojrzałej niewiasty) to do złudzenia przypominał zawodzenie małego dziecka... co tylko potwierdzało samo wykrzyczane hasło nawołujące swojego ojca. Bestia ruszył smukłymi skokami do przodu, by odnaleźć epicentrum tego, co go tak ciągnęło do siebie - nie wiem, jak to nazwać, zwierzęcy magnetyzm, czy może to jakieś uderzenie serca, tego zimnego, surowego, które uczyniło tyle szkód istotom wokół siebie, które nawet nie miały odwagi zjebać go z góry na dół tak jak powinny - bardzo dobrze, że tej odwagi nie miały, bo byłaby to głupota... jednoznaczne wydanie na siebie śmierci... Tak i wybranie się w te strony, droga Bello - czy ty szukasz Jeźdźcyzni Trupiobladego Konia..? zachowałaś się nie tak, jak rozsądna dziewczyna powinna... jakaś rozpacz... ta niezdrowa nuta sprowokowanej paniki dała o sobie znać... przegrasz. Wiesz, że możesz przegrać wszystko, kiedy zagrałaś wszystkimi swoimi kartami?
Krzewy zaszeleściły, kiedy Bestia wpadł między nie, tuż za plecami Belli, kryjąc swą sylwetkę w cieniu - tylko złote ślepia błysnęły, tylko z gardła wyrwał się ostrzegawczy pomruk, a z gardzieli wydobywał się ostrzegający pomruk, chociaż trudno było wyczuć w tej dziewczynie zagrożenie... Uniósł się nieco, narzucając głęboki kaptur na łeb.
Bella
Oczekujący
Bella

Las - Page 2 Empty Re: Las

Wto Mar 03, 2015 12:49 pm
Logiczne myślenie zawsze przyćmiewają uczucia. Uczucia zgubne i zdradliwe, te same które wprowadziły ją tutaj. Co jednak miała zrobić? Czytanie książek, choć jest wspaniałą czynnością nie zmieni tego, że została sama. Nie wiedząc dlaczego. Ludzie mogli śmiać się jej ciągle w twarz. Bez ustanku, bo przecież ta marzycielka właśnie została postawiona w sytuacji rodem z jakiejś opowieści. Wciągnięta w historię której nie do końca rozumiała i chyba już nie chciała. Zaledwie w  towarzystwie strachu, że już nigdy nie spotka swojej jedynej rodziny. Tak właśnie bywa, gdy ma się coś do stracenia. Głupieje się. Serce bierze górę nad rozumem i zabija wszystkie przemyślenia na temat bezpieczeństwa. Nie toczyła żadnej gry, bo nie wiedziała, czy ma o co grać.
Chciała tylko wrócić do domu z tatą. Tak wiele? Jak widać. Jej łkanie zostało przerwane przez dziwny i nieznany odgłos. Wciągnęła gwałtownie powietrze i trwała w bezruchu. Nie odwróciła się, zabrakło jej na to odwagi. Tak samo jak i na kontynuowanie płaczu. Przerażona i sama spodziewała się już każdego możliwego scenariusza. Uciekanie nigdy nie ma sensu, a i na zaradzenie na to w inny sposób marne szanse. Szanse zawsze takie są, praktycznie nic nie dają i zawodzą. Skamieniała więc, licząc na to, że za nią nie kryje się jakieś głodne zwierze.
Tylko kto lub co innego może kryć się pomiędzy drzewami w środku tego miejsca? Jakie może mieć zamiary? Na co czekać, kogo szukać, na co liczyć?
Takie pytania kłębiły się jej w głowie, bo nie mogła zrozumieć jednej rzeczy.
Jeśli to jest zwierze to czemu jeszcze nie została jego kolacją?
I co najważniejsze - czy ciało jej ojca już się gdzieś rozkłada, czy też może liczyć jeszcze na to, że go odnajdzie?
Skąd mogła to wszystko wiedzieć, jak szukać, by uzyskać odpowiedź?
W miasteczku ludzie jedynie plotkują, mruczą, wymieniają fałszywe informacje, śmieją się i knują. Nic nie daje szukanie jej u nich.
Czy w takim miejscu jak to może je dostać? Pośród największej dziczy, którą choć szanuje to wcale nie rozumie? Jako intruz na niewiele może liczyć.
Chyba, że na śmierć, bo to jedyna pewna rzecz w jej życiu.
Sponsored content

Las - Page 2 Empty Re: Las

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach